Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Niczego już nie rozumiem

Anonymous - 2013-09-28, 16:27

mallgos napisał/a:
U mnie postawienie granicy zakończyło się separacją, a następnie rozwodem, więc sama już nie wiem czym jest stawianie granic.
Mogę powiedzieć, że nasza sytuacja również zmieniła się, gdy mąż zaczał dobrze zarabiać. Stał się wtedy dla mnie oschły, zaczał mieć nierealistyczne oczekiwania względem mnie. Koledzy stali się ważniejsi od naszego domu, a potem to już alkohol, kobiety i słowa "na brak powodzenia nie narzekam, same się pchają".
Kiedyś myślałam, że zawarcie małżeństwa to decfyzja na całe życie i była to dla mnie oczywista oczywistość.
Teraz muszę nauczyć się żyć w pojedynkę i mimo wszystko nie upadać na duchu.


Mój mąż przekroczył granice już dawno. Sama jestem po części winna, bo brak mi konsekwencji w działaniu. Piszesz, że jak postawiłaś granice to zakończyło się to rozwodem. Zdaję sobie sprawę z tego, że u mnie zakończy się to tak samo. Mój mąż wybierze wygodne, beztroskie życie beze mnie. Dojrzewam powoli do postawienia wszystkiego na jedną kartę.
Życzę Ci pogody ducha i siły. Pamiętaj, że po deszczu zawsze wychodzi słońce.

Anonymous - 2013-09-28, 16:50

w sumie zobaczcie ,dyskusja sprowadza się do stwierdzenia co daje życie z zasadami-jedni żyją bez zasad,bez skrupułów łamią zasady moralne dążąc do samozadowolenia-inni starają się żyć wg zasad albo wiary,albo zasad moralnych wynikających z ich sumienia-

ci drudzy często cierpią,zadają sobie pytania-dlaczego mnie to spotkało,ci pierwsi bez skrupułów prą przed siebie -po tak zwanych "trupach"-byle się zadowolić-bo i tak umrę-użyjmy więc żywota :lol:

dlaczego wybieramy tą trudniejszą drogę-jesteśmy szaleńcami?

WIARA CZYNI CUDA :lol:

[ Dodano: 2013-09-28, 16:58 ]
mnie naprawdę zdrada śmierdzi :lol:

palec do góry komu nie śmierdzi :lol:

a jednak dalej trwam....

[ Dodano: 2013-09-28, 17:07 ]
a dzisiaj jest ze mną tylko Adam-Kuba pojechał na studia-a ja nadal TRWAM


skłamał bym gdybym powiedział...tylko


jest ze mną jeszcze Roza :lol:

na tym polega życie z zasadami

Anonymous - 2013-09-28, 17:08

Chcesz powiedzieć, że powinnam była znosić ciągłe wypady męża do kolegów, potem nadużywanie alkoholu, kobiety, nieralistyczne oczekiwania, wieczne podkreślanie jak on się ze mną nudzi, jak brakuje jemu w naszym życiu innych ludzi, bo my tylko we dwoje to nudno, bo znamy się jak łyse konie itp.
Małżeństwo to koncert życzeń, to realizowanie nieokełznanych fanatazji jednej ze stron, stawianie poprzeczki tak wysoko, że po latach nie chce ci się już nawet na nią patrzeć?
Ja wiem, że nalezy trwać, ale pamiętajmy, że my też jesteśmy ludźmi mamy uczucia, a życie łatwe nie jest, dostrcza co jakiś czas różnego rodzaju problemy, które trzeba rozwiązywać. O wiele spraw trzeba dbać, praca, dom, studia. Ile trzeba mieć w sobie siły, bądź jakiś umiejętności, by w tym wszystkim wciąż być atrakcją dla męża???
Ja mam w sobie przekonanie, że to nie tak powinno być, obie strony powinny być odpowiedzialne, obie powinny starać się i mieć oczekiwania realne, rzeczywiste. Pamiętajmy też, że wiążamy się z człowiekiem już ukształtowanym, to nie jest kawałek plasteliny, który będziemy sobie modyfikować wedle własnego uznania. Dlatego dobrze jest uważniej przyjrzeć się tej drugiej stronie przed ślubem.

Anonymous - 2013-09-28, 17:14

poruszyłaś naprawdę ważny problem-Dlatego dobrze jest uważniej przyjrzeć się tej drugiej stronie przed ślubem.

kto? KTO? przed ślubem analizuje postępowanie drugiej połówki tak,jak my analizujemy to dziś?

kocham-więc idę do ołtarza

potem życie pokaże...

....i pokazało :-(

[ Dodano: 2013-09-28, 17:18 ]
ja żonie tłumaczyłem tak-

kochanie -zobacz na naszego psa

dlaczego do niego KAŻDY lubi się przytulać?

... :shock:

dlatego,że...


na NIKOGO się ten nasz pies nie złości-nikomu nie pokazuje kłów


każdy go kocha bezinteresownie-nawet jak nasra :lol: na środek dywanu


...ot recepta na szczęśliwe życie w małżeństwie :lol:

[ Dodano: 2013-09-28, 17:21 ]
dla tego oncert życzeń ograniczyłbym do ....przytulania

...ale by było :lol:

Anonymous - 2013-09-28, 17:21

:mrgreen: ubawiłeś mnie do łez tym psem
Anonymous - 2013-09-28, 17:22

sam jestem nim ubawiony :lol:

[ Dodano: 2013-09-28, 17:26 ]
może tylko nie jestem jak .....


KTO ZGADNIE?

Anonymous - 2013-09-28, 17:28

Małgoś, Twój ostatni post to kwintesencja tego, co i ja uważam. Po prostu obie trafiłysmy na płytkich facetów, choc kiedyś wydawali się tymi z zasadami... Tak było u mnie. kiedyś mój Tomek nie pił, nie palił, nie wyzywał, nie szlajał sie. Codziennie przez dwa lata chodzenia przyjeżdżał po mnie do pracy do sąsiedniego miasta, dbał o każdy mój nastrój, na każdy miesiąc darował mi jakiś drobiazg, nawet kiedy mnie brzuch bolał podawał herbatę i masował... No słodki był. Grzeczny, mądry, wartościowy... Ale wtedy zadawał się ze starszymi i naprawdę porządnymi ludźmi. takimi z wartościami. No i ja wtedy nie sapałam, nie dołowałam go, nie obwiniałam... Było zupełnie inaczej niż teraz. I było dużo mniej problemów...
Do niedawna mój mąz pił, przeklinał, flirtował, kłamał, oszukiwał, wyzywał. Trochę stara się opanowywac, przestał kłamac, coś tam ze sobą robi, nie wraca nad ranem...Ale nadał pracuje w towarzystwie smarkaczy i ludzi kompletnie bez wartości( takich z irokezem, po 3 rozwodach...) :->
Nie wiem, co będzie dalej. Ale wiem jedno, ja swoich wartości nie zmienię. Jeżeli będzie mnie zdradzał, odejdę. Jak będzie pił, spróbuję pomóc, jak to nic nie da odejdę. Jak będzie wyzywał, wyjdę i nie będę go słuchac. Jezeli zacznie kłamac spróbuję poznac powody. Jeśli to będzie przez kobietę wystapię o separację. Przecież ja nie mam na niego wpływu. Ale na siebie tak. Ja chcę iśc drogą Boga, jego na siłę tam nie zaciągnę. Ale będę próbowac pomóc mu odzyskac wiarę. I siebie będę zmieniac, by byc coraz lepszą, mądrzejszą, wartą szacunku. Może coś się uda i z jego pracą zrobic, postaram się. Przecież tak naprawdę choc go kocham nie jest on wyznacznikiem mojego szczęścia.
I ciągle mam nadzieję, że byc może któregoś dnia zdarzy się cud i oboje pójdziemy do Koscioła, a mój mąż stanie się znowu wspaniałym człowiekiem, pełnym wiary w Boga, zasad i mądrości.... Takie jest moje marzenie i jeżeli jest zgodne z Wolą Pana, jestem szczęśliwa. Jeśli nie to i tak ufam Bogu i Jego planom. Bo ja swoich wartości nie zmienię. Chcę isc drogą Boga, którą On sam mi wybrał

Anonymous - 2013-09-28, 17:30

próbowałam, ale
przytulanie - ja tego nie potrzebuję
troska - nie traktuj mnie jak dziecko
dbanie o dom - nie sądziłem, że zamienisz się w kurę domową
na kilka miesięcy przed zawaleniem się naszego domu było jego ciągłe zamykanie się w drugim pokoju i hasło: zróbmy jakąś imprezę, bo ja zwarjuję.
Dodatkowo mąż uważał, że powinnam mieć jakąś pasję i to taką, którą będę jemu imponowała, że będę zawsze podobała się jego kolegom, że zawsze będę wiedziała jak się zachować i nie będę miała słabszych dni.
Kilka lat takiego związku i efekt - jestem do niczego, nie potrafię być interesująca dla innych, jestem zbyt mało atrakcyjna, nieudolna, słaba, ZERO.
Właśnie z tego powodu dlasze trwanie i patrzenie jak mąż traktuje inne kobiety czyli jak prawdziwe kobiety, a mnie jak psa znajdę spowodowało u mnie depresję, która dała mężowi prawo do pójścia do innej kobiety, jego hasło na wtedy: spójrz na siebie, nie potrafię kochać cię takiej.
Czy można było to przewidzieć?

Anonymous - 2013-09-28, 17:37

mallgos napisał/a:
Dodatkowo mąż uważał, że powinnam mieć jakąś pasję i to taką, którą będę jemu imponowała, że będę zawsze podobała się jego kolegom, że zawsze będę wiedziała jak się zachować i nie będę miała słabszych dni.

Osioł jeden, czego on chciał ideału?
Małgoś, to, że nie jest teraz z Tobą to najlepsze co Cię spotkało. Patrz, ja mam bardzo oryginalną pasje: uczyłam się japońskiego, interesuję się Azją, oglądam dramy koreańskie, słucham ich muzyki... To tylko u męża powodowało śmiech. Ale to moje i ja to lubię. I nie zmienię tego, bo po co? I dla kogo? A na imponowaniu mi nie zależy.
Na pewno masz jakąś pasję. I to taka, że mężowi oczy wyjdą z orbit. Może taniec brzucha co? :-P
I nie jesteś do niczego, jesteś fantastyczna!!!!!!!

Anonymous - 2013-09-28, 17:38

czasem pracując z dużą ilością ludzi-szczególnie młodych(jestem szkoleniowcem) - zadaję sobie pytanie-czy aby nie WYMAGAM za wiele,by mnie akceptowali-przecież nie będę oczekiwał ,że mnie KOCHAĆ będą-a jednak czasem się zdarza ....


może by tak w małżeństwie :lol: :lol: :lol:

hmmmm-wymagania

zawsze się zastanawiałem-ile można :lol:

[ Dodano: 2013-09-28, 17:41 ]
wymagać :mrgreen:

[ Dodano: 2013-09-28, 17:43 ]
ten taniec brzucha ...

do czego człowiek jest zdolny by zaimponować drugiemu :lol:


ja to bym niie musiał tańczyć-wystarczy ,że bym podniósł koszulkę ....

ale to tak przy sobocie :lol:

Anonymous - 2013-09-28, 17:48

Moniko moją pasją od lat jest psychologia, szeroko rozumiany rozwój osobisty. Dla mojego męża to było głupie, al mogę powiedzieć tak jak ty - to jest moje. Jestem zwykłym, normalnym człowiekiem jak każdy coś lubię robić i czegoś nie lubię, z natury jestem raczej domatorką. No, ale to mój mąż musiał wiedzieć już przed ślubem, że mój styl życia, moje usposobienie jemu nie odpowiada. Byliśmy razem prawie 6 lat, tworzyliśmy parę typu - papużki nierozłączki, nie widziałam po nim jakiegoś zamiłowania do atrakcji, był raczej nad wiek poważny, bardzo spokojny. To wszystko co zaczęło się dziać po ślubie, coraz większe oczekiwania, uzależnienie od internetu itp, a potem ogromne zaiłowanie do sportu, do którego uprawiania mnie też zmuszał, bo "Kamila potrafi zrobić szpagat i to mnie intryguje", gdzie ja w tamtym czasie zajęta byłam obroną dyplomu, pracą, domem i marzyłam o dawno nie widzianym urlopie. Ja już dalej zachowania męża nie będę kompentować, bo nie ma to sensu, ale bardzo długo pracowałam nad sobą, by uwierzyć, że posiadam jakąś wartość, tak mocno przytłukło mnie to co działo się w moim małżeństwie.
Małżeństwo to prawa i obowiązki, trzeba pamiętać, że obie strony będą oczekiwać, ale przystopujmy troszkę, bo oczekiwanie, że żona zmieni usposobienie, temperament, czy nauczy się grć w tenisa, choć wcale tego nie chce to już jest forma przemocy.

Anonymous - 2013-09-28, 17:48

próbowałam, ale
przytulanie - ja tego nie potrzebuję


co Ty? to fajne spróbuj
:lol:

[ Dodano: 2013-09-28, 17:51 ]
Małżeństwo to prawa i obowiązki, trzeba pamiętać, że obie strony będą oczekiwać, ale przystopujmy troszkę, bo oczekiwanie, że żona zmieni usposobienie, temperament, czy nauczy się grć w tenisa, choć wcale tego nie chce to już jest forma przemocy.



spoko...wystarczy,że nauczy sie przytulać :lol:

[ Dodano: 2013-09-28, 17:54 ]
mówię Ci,ja do swojej Rozy przytulam się codziennie

wiesz jak na mnie czeka jak wracam z pracy :lol: :lol: :lol:

Anonymous - 2013-09-28, 17:54

JOHAN napisał/a:
może by tak w małżeństwie :lol: :lol: :lol:

hmmmm-wymagania

zawsze się zastanawiałem-ile można :lol:

JOHAN napisał/a:
wymagać :mrgreen:


Dobre wymagania są dobre i własciwe. Ale są też i złe. Ja dopiero niedawno wpadłam na to, że przecież ja tak naprawdę męża niszczę i on dlatego ucieka, bo ciągłe pretensje, bo kłótnie, bo wymagania, bo warunki... Dobrze jest byc stanowczym, ale ja przez bardzo długi czas zapominałam, że mój mąz też ma prawo do tego i owego, bo najlepiej chciałabym żeby tylko w domu siedział i mnie głaskał.
O mądre rady Swallow i Mirrakullum. Jak trudno zrozumiec, że choc jesteśmy razem, to ja nie mam prawa ciągle wymagac, by myslał i robił tak jak ja. Owszem, kiedy przekraczał granice tylko stanowczośc nas uratowała. Ale od jakiegoś czasu próbuje mój mąż coż ze sobą robic. Wcześniej też próbował, ale ja to niszczyłam swoją ciągłą zazdrością, podejrzliwością, sprawdzaniem telefonu, ciągłymi wypytywaniami... I pretensjami. Wiec skoro u was stawianie granic skończyło się rozwodem, to skąd wiesz małgoś, czy jak nie zaczniesz pracowac nad sobą dla samej siebie, nie dla męża, coś się nie zmieni własnie na lepsze? Ty byłaś ciągle pod jego wpływem, nie byłaś soba... A on pokochał Cię wtedy jak tą sobą właśnie byłaś. A to, że byłas stanowcza to mądre i właściwe. ja uczyłam się tego długo i wciąż się ucze. Ale też mam świadomośc, że kurcze, no ja też idealna nie byłam i swoje za uszami mam. Więc ja pracuję nad obą, a co będzie dalej nie wiem. Oby było jak najlepiej.... ;-)

Anonymous - 2013-09-28, 17:55

TO D Z I A Ł A :mrgreen:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group