Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - I znowu zamęt

Anonymous - 2013-09-26, 12:47

Dziękuję za życzenia.

Tobie krasnobarze życzę powodzenia w odkryciu powołania. Jesteś kawalerem na Sycharze, zatem szukasz prawdopodobnie kobiety do sakramentu małżeństwa...

Wszystkiego dobrego :-)

Anonymous - 2013-09-26, 13:32

abcd napisał/a:

porzuciwszy teorie sycharowe zaczynam dogadywać się z sakramentalną żoną :-D


:shock: A u mnie wręcz odwrotnie :shock:

[ Dodano: 2013-09-26, 14:33 ]
abcd napisał/a:
Na rozwód katolik nie może się zgodzić - jak wiadomo - wiedzą na temat sakramentu małżeństwa, punktów z katechizmu, cytatów z Biblii, byłem naładowany. Oczywiście cała ta wiedza była ze stron Sychara


A może w twojej postawie zabrakło tego?

Nirwanna napisał/a:
Starałam się pokazać, że nasze małżeństwo było dobre, a ja wciąż kocham męża, nic ponad to. Podobną postawę prezentowali moi świadkowie


Jeśli wytykałeś żonie, że "musi" być z tobą ze względu li tylko na sakramnet, to nie dziwię się, że od ciebie uciekała. Wtedy żona nie miała prawa do wolnej woli?

Andrzej napisał/a:
I właśnie taki jest kierunek Sycharu - mądra, stawiająca granice złu miłość, dotrzymująca wierności temu co ślubowała przed ołtarzem, która nie ogranicza wolnej woli współmałżonka.


Czy przyjąłeś wtedy taką pstawę wobec żony, czy może postawę wojownika i "obrońcy" samego sakramentu, bez zważania na uczucia i motywy żony, bo przecież ślubowała.
Czy to przypadkiem wtedy ty nie miałeś tej belki w oku, o której tyle wspominacie z miodziem? Dlaczego własne nieumiejętności i ograniczenia (rozumiem, że spowodowane poczuciem skrzywdzenia, odrzucenia bądź niesprawiedlliwości) z tamtego okresu zrzucasz na karb Sycharu? Czy to Sychar odpowiada za twoje wybiórcze przyjmowanie jego przesłań i treści?
Dlaczego wtedy nie przyjąłeś takiej postawy?

abcd napisał/a:
Jak zaakceptowałem stan rzeczy, że żona mnie nie chce - nie martwi mnie to, nie dołuję się tym, nie przypominam jej o tym, że jest sakrament, wspólne dziecko, to....zaczęliśmy normalnie rozmawiać.


Bo "broniłeś" sakramentu, czy dlatego, że nie potrafiłeś zaakceptować faktu, że żona cię nie chciała (jak śmiała, przecież jest sakrament, wspólne dziecko).
Może wypadałoby zrewidować raz jeszcze to wszystko co się stało, swoje postępowanie i postawy z tamtego okresu?

Takiej postawy, jaką ty prezentujesz teraz, ja nauczyłam się właśnie tutaj, tylko, że ja starałam się przyjąć wszystkie treści, nawet te dla mnie niewygodne. 8-)

Anonymous - 2013-09-26, 14:58

zenia1780 napisał/a:
Takiej postawy, jaką ty prezentujesz teraz, ja nauczyłam się właśnie tutaj, tylko, że ja starałam się przyjąć wszystkie treści, nawet te dla mnie niewygodne

zeniu wszyscy tak tu mówia i wszyscy tak tu opisują swoja postawę(nie jesteś pierwsza i ostatnia)

Nie to co na zewnątrz.. jeno to co wewnątrz.
Zatem poczekamy zobaczymy

pozdrawiam

Anonymous - 2013-09-26, 15:36

Zenia, przy tym co napisałaś poczyniłaś szereg domniemań, jak się zachowywałem, że powoływałem się tylko na teorie itd. Że tylko wymuszałem. Nie przypominam sobie, żebyśmy się znali, zatem nie masz podstawy do czynienia takich przypuszczeń.

Twoje rozumowanie sprowadza się do tego, że:

1. teorie Sychara są bezbłędne
2. jeżeli coś nie wychodzi jak stosujesz teorie Sychara, tzn. że nie stosujesz teorii Sychara

Czyli:
- jak abcd mówi, że nie zgadza się na rozwód, to wymusza
- jak inny Sychar mówi, że nie zgadza się na rozwód, to znaczy, że kocha

zenia1780 napisał/a:
Dlaczego wtedy nie przyjąłeś takiej postawy?

Bo zgoda na rozwód jest według Sychara zgodą na zło.

Anonymous - 2013-09-26, 23:01

abcd napisał/a:
rzy tym co napisałaś poczyniłaś szereg domniemań, jak się zachowywałem, że powoływałem się tylko na teorie itd. Że tylko wymuszałem. Nie przypominam sobie, żebyśmy się znali, zatem nie masz podstawy do czynienia takich przypuszczeń.


Właśnie dlatego, ze znam cię tylko z twoich postów, a nie osobiście, do takich domniemań doszłam. Po prostu tak brzmią twoje wypowiedzi.

abcd napisał/a:
Twoje rozumowanie sprowadza się do tego, że:

1. teorie Sychara są bezbłędne


Mnie pomogły, więc takie mam doświadczenia. Jednak zanim je zastosowałam przepuściłam je przez filtr własnych możliwości i niedoskonałości. Ty przytaczasz tylko jedną, ale nie jedyną, z teorii (zgoda na rozwód=zło), którą zastosowałeś (bo w tamtym czasie była dla ciebie najwygodniejsza, jak mniema, choć mogę się mylić) i się nie sprawdziła. Ja zastosowałam inną. Skutek taki, ze oboje jesteśmy niemalże w tym samym miejscu jeśli chodzi o relacje ze współmałżonkiem i stosunek do niego, ale moje małżeństwo nie zostało "rozwiązane". Ja zatrzymałam się wcześniej niż ty.

abcd napisał/a:
2. jeżeli coś nie wychodzi jak stosujesz teorie Sychara, tzn. że nie stosujesz teorii Sychara


Jeżeli stosujesz teorie wybiórczo, to możesz się liczyć z tym, że nie wszystko stanie się tak jak sobie tego życzysz

abcd napisał/a:
Czyli:
- jak abcd mówi, że nie zgadza się na rozwód, to wymusza
- jak inny Sychar mówi, że nie zgadza się na rozwód, to znaczy, że kocha


Sam tę kwestię w taki sposób tu przedstawiłeś, jeśli żona otrzymała taki sam komunikat to czego się mogłeś spodziewać?
O tym, że ktoś kocha nie świadczy tylko fakt, ze nie zgadza się na rozwód ale wiele innych czynników, postaw i gestów.

abcd napisał/a:

zenia1780 napisał/a:
Dlaczego wtedy nie przyjąłeś takiej postawy?

Bo zgoda na rozwód jest według Sychara zgodą na zło.


Jak dobrze pamiętam żona w pierwszej wersji nie chciała rozwodu?

A czy przypadkiem Kościół również, po za Sycharem, tak nie uważa?

[ Dodano: 2013-09-26, 23:11 ]
miodzio63 napisał/a:
zeniu wszyscy tak tu mówia i wszyscy tak tu opisują swoja postawę(nie jesteś pierwsza i ostatnia)


I to mnie cieszy, że każdy może z tego skorzystać.

miodzio63 napisał/a:
Nie to co na zewnątrz.. jeno to co wewnątrz.


Jak najbardziej :-D
Jednak nad tym co wewnątrz trzeba "trochę" popracować.

Anonymous - 2013-09-27, 07:12

zenia1780 napisał/a:

abcd napisał/a:

porzuciwszy teorie sycharowe zaczynam dogadywać się z sakramentalną żoną


nie wątpię, czyż nie stałeś się taki sam jak ona?
sam wiesz najlepiej jaki byłeś, jaki jesteś i co robiłeś w swoim życiu po rozwodzie....

Anonymous - 2013-09-27, 14:40

landis85 napisał/a:
nie wątpię, czyż nie stałeś się taki sam jak ona?
sam wiesz najlepiej jaki byłeś, jaki jesteś i co robiłeś w swoim życiu po rozwodzie....

A ja sobie myślę że to się zmieniło kiedy Jarek zaniechał wywijaniem przed nosem zony SAKRAMENTEM.
I uznał cos takiego...
skoro ja chce być nadal sakramentalnym mężem żony -to mimo nawet czucia tego wszystkiego co czuję i mimo wiedzy jaka posiadam o pobłogosławionym związku.
Uszanuje to abyśmy byli razem na to gotowi i otwarci.

Ale na to landis trzeba spokoju i na pewno przebywania poza grupą jaka wiecznie się nakręca.
To jest moje zdanie

Anonymous - 2013-09-27, 14:59

Landis proszę powstrzymaj się od takich komentarzy , reszta na pw
Anonymous - 2013-09-27, 16:40

miodzio63 napisał/a:
A ja sobie myślę że to się zmieniło kiedy Jarek zaniechał wywijaniem przed nosem zony SAKRAMENTEM.
I uznał cos takiego...
skoro ja chce być nadal sakramentalnym mężem żony -to mimo nawet czucia tego wszystkiego co czuję i mimo wiedzy jaka posiadam o pobłogosławionym związku.
Uszanuje to abyśmy byli razem na to gotowi i otwarci.


To jest właśnie to o czym ja mówiłam, choć może ty lepiej ubrałeś to w słowa (samo sedno sprawy).

miodzio63 napisał/a:
Ale na to landis trzeba spokoju i na pewno przebywania poza grupą jaka wiecznie się nakręca.


Z pewnością spokój jest niezbędny, ale czy przebywanie poza grupa również? Z tym mogłabym podyskutować. Mnie grupa pomogła, ale nie tylko grupa jako to forum, ale bardziej grupa tworząca ognisko Sychar.

Anonymous - 2013-09-27, 17:12

zenia1780 napisał/a:
Mnie grupa pomogła, ale nie tylko grupa jako to forum, ale bardziej grupa tworząca ognisko Sychar.

No to widzisz landis
u mnie było inaczej
najlepszy czas mojego etapu:
to grupa 12 kroków na Skaryszewskiej- zupełnie cos innego niż 12 k na forum, no ale każdy wybiera co chce. :lol: :lol:
Natomiast z ręka na sercu napisze forum żle działało ,teraz z perspektywy czasu uważam że zbytnio nakręcało.
Zbyt dużo tu problemów, opinii i wniosków, zbyt wiele rad, zbyt wiele takich doktryn zazwyczaj nie dających się urzeczywistnić w realu.
I co tu debatować człek jak cos chce zreperować łapie się jak tonący brzytwy.
Działa to czasami jak przekaz podprogowy mimo że na pierwszy rzut oka czegoś nie słucham i mówię mam swój rozum, z czasem się okazuje że to wchodzi .
Wiesz landis i fakt jest taki gdyby mi to mówił ktoś kto nie pała miłością do forum, gdyby to mi mówiła nawet żona(że jest w tym cos dziwnego).
Rozumiem może być niechęć i dlatego tam mówione
Ale mówili mi to synowie-synowie jacy od początku walczyli o nas i nasze małżeństwo i chcieli dla nas szczęścia.
To od nich słyszałem wciąż tato daj sobie spokój z tym forum-uwierz nam zachowujesz się dziwnie, mówisz dziwnie i wszystko brzmi tak jakby tylko to co tam słyszysz było jedyna mądrością świata.
Trzeba było czasu bym to dojrzał.

I zobacz landis na ile to jest istotne:
w dniu wczorajszym przyłapali mnie chłopcy ze znów tu piszę.
Jakie były pierwsze ich pytanie??
tato chyba nie wróciłeś tam znów-czy to ma oznaczać że znów będziesz dziwny.

Anonymous - 2013-09-27, 18:26

Miodzio nie bardzo wiem, czy pisałeś do mnie czy do landis.

Jeśli do mnie to powiem ci , że ja mimo, że jestem tutaj od około roku (z racji właśnie pracy na 12 krokach) to forum otwarte zaczęłam czytać dopiero od jakichś 4-5 miesięcy. Wcześniej mój kontakt z Sucharem to spotkania ogniska i rekolekcje (te polecane na stronie i przeżywane na "żywo")
Z tego jednak co zauważyłam moderatorzy witając każdą nową osobę zapraszają ją na spotkania w najbliższych ogniskach, gdzie można skonfrontować swój kryzys z ludźmi w podobnej sytuacji, na rożnych etapach tegoż kryzysu (co uważam za bardzo istotne), gdzie można porozmawiać z księdzem, opiekunem takiego ogniska i uzyskać jego poradę. To, że ktoś się nie decyduje na takowe spotkanie stanowi jego osobisty wybór.
Uważam jednak, że zarzucanie Sycharowi i zrzucanie na niego odpowiedzialności za to, że się wybiórczo zastosowało jego idee programowe jest krzywdzące.
Na forum większość osób jest w początkowej fazie kryzysu, przemawia przez nich zal i gorycz, ból zranienia... W większości nie chcą słuchać, ze powinni przyjrzeć się sobie i własnemu udziałowi w kryzysie, ze powinni zająć się sobą (a nie współmałżonkiem, który na daną chwile zamknął się na niego), odbudować (lub zbudować w ogóle) swoje relacje z Bogiem, sobą i światem... Mnie tego właśnie nauczył Sychar, to mi zaproponował i dał narzędzie do realizacji tego (12 kroków).

Dlatego powtórzę raz jeszcze: zarzucanie Sycharowi i zrzucanie na niego odpowiedzialności za to, że się wybiórczo zastosowało jego "teorie" jest krzywdzące.

Pozdrawiam :-D

Anonymous - 2013-09-27, 20:01

Jarek cieszę się że cię znów widzę, niezależnie od tego co piszesz. Brakowało mi ciebie, po prostu jako kolegi.
Anonymous - 2013-09-27, 20:57

Dzięki, Jedna :-)
Anonymous - 2013-09-27, 22:15

Muszę się odezwać, bo nie mogę spokojnie patrzeć na to co się tu wyrabia. Trafiłam na forum ponad trzy lata temu. Zdrada, porzucenie, rozwód i czarna dziura. Pamiętam doskonale Norberta, pamiętam Jarka, nie raz oberwałam od ich po łbie. Odeszłam jakiś czas temu z forum, bo zostałam niemal zagryziona za to, że odważyłam się napisać, że jestem szczęśliwa, tak po ludzku szczęśliwa, że nie ma możliwości by mąż do mnie wrócił, choćby był ze złota i stał się wzorem cnót wszelakich. Podniosło się wielkie larum, że to mój obowiązek, że to moja powinność jako żony. A guzik, ja nic nie muszę, mogę ale nie muszę. Nie przyjmę człowieka przez którego wiele lat i ja i syn cierpieliśmy na depresję i nerwicę. Wieczne długi, alkohol, hazard i zdrady męza wypruły ze mnie wszystko, zabrały mi zdrowie i to fizyczne i to psychiczne. W trzy lata pozbierałam odwłok i stanęłam na nogi. Nie mam długów, żyję cichutko i spokojnie. Wysypiam się w końcu do bólu boków. Przez 20 lat małżeństwa nie miałam takiej stabilności finansowej jak mam teraz. Syn skończył studia, teraz robi uzupełniające na realizacji dźwięku. Jestem dumną matką, wspaniałego syna. I co? A no to, że usłyszałam, że nie jestem szczęśliwa, ze to ułuda, że nie wybaczyłam mężowi i udaję, że jest mi dobrze. Nic z tego, napisałam, że i owszem wybaczyłam ale nie zapomniałam. Bo tak po ludzku nie da się zapomnieć, nie można zrobić resetu, nie można zrobić defragmentacji mózgu, nie można zrobić reinstalacji systemu. Wybaczyłam ale nie zapomniałam, ale nie karmię się wspomnieniami, bo to bez sensu. Przrażenie mnie ogarnia, kiedy widzę jak skaczecie sobie do gardeł. Bo tu nie może być nic ludzkie, tu wszystko musi byc Boskie. Pytam więc, czy Wasza nienawiść jaka tu aż cieknie z postów też jest Boska? Tym którzy już szykują pytanie po co tu wróciłam, od razu odpowiem. Wróciłam bo tragicznie zmarła jedna z forumowiczek Ewa,która była moją sąsiadką.. Chciałam dodać o niej tu pare słów od siebie i dlatego zarejestrowałam się ponownie. Czasem tu zaglądam, by popatrzeć co się z Wami ludziska wyrabia. To co niektórzy tu prezentują to w czystej postaci fanatyzm. Pozdrawiam Was. Tak po ludzku. Mniej jadu i będzie zdecydowanie lepiej.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group