Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Jeżeli to nie są personalne wycieczki to tym bardziej należą mi się przeprosiny, bo nie wystarczająco wyrażnie to ujęłaś i widocznie są dwuznaczności, które trzeba wyjaśnić bezzwłocznie. aby osoby czytające kiedyś w przyszłości nie odniosły podobnego wrażenia..
Nim kogoś zaczniesz obrażąć z powodu wrażenia jakie odniosłeś po przeczytaniu postu warto zapytać niz dopowiadać.
Przykład : Twoj post zrozumiałem tak...i czuję się z tym źle ...
Wtedy jest komunikat zwrotny ..., a jednocześnie tworzy się relacja bez uwłaczania, poniżania i obrażania.
Myślę sobie ,że gdybyś zwyczajnie zakomunikował o czym pisałam w postach wyżej ,że nie zgadzasz się z moim odbiorem , że np. źle Cię zrozumiałam i zwrot do Miluni "dziewczyno " w Twoim przekonaniu nie jest np. wyrazem braku poszanowania, było by ok, rozumiem ,że nie kazdy musi na to zwracać uwagi. Wrażenie jakie odniosłeś po przeczytaniu przykładu jaki podałam z mocnym podkreśleniem sprawy niedojrzałości męskiej, nie daje Ci prawa żeby mnie poniżać i obrażać.
Będę prosiła moderatorów o rozważenie przesunięcia naszych postów w inne miejsce ponieważ to wątek Miluni.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-28, 18:46
Mirelo już to zrobiłem i napisałem oficjalną skargę na Twoją przewrotność i dopuszczanie się wyzwisk w stosunku do innych użytkowników forum a do tego nie masz prawa
[ Dodano: 2012-12-28, 19:15 ]
Mirela napisał/a:
Nim kogoś zaczniesz obrażąć z powodu wrażenia jakie odniosłeś po przeczytaniu postu warto zapytać niz dopowiadać.
Przykład : Twoj post zrozumiałem tak...i czuję się z tym źle ...
Wtedy jest komunikat zwrotny ..., a jednocześnie tworzy się relacja bez uwłaczania, poniżania i obrażania.
Jeżeli masz taką wiedzę to dlaczego z tego nie skorzystałaś?
Jeżeli mój wpis był tak bardzo obraźliwy to proszę zacytuj słowa, które tak bardzo obrażały i to udowodnij taj jak ja to zrobiłem udowadniając Tobie posunięcie się do wyzwisk.
[ Dodano: 2012-12-28, 19:19 ]
cytuję Tobie znaczenie słowa dziewczyna zaczerpniętego ze słownika języka polskiego i nie widzę nic co mogło by być obraźliwe w tym słowie.
Wyniki tłumaczenia: dziewczyna
Słownik języka polskiego
Słownik ortograficzny
dziewczyna, tę dziewczynę, tą dziewczyną; tym dziewczynom
Słownik synonimów
Masz już, Łukasz, dziewczynę?
synonimy: narzeczona, sympatia, ukochana
Słownik języka polskiego
rz. ż Ia
młoda kobieta, szczególnie niezamężna
sympatia, ukochana
A znaczenie jakie miałem na myśli dla jasniości pogrubiłem.
[ Dodano: 2012-12-28, 19:30 ]
Mirela napisał/a:
Wrażenie jakie odniosłeś po przeczytaniu przykładu jaki podałam z mocnym podkreśleniem sprawy niedojrzałości męskiej, nie daje Ci prawa żeby mnie poniżać i obrażać.
Proszę zacytuj tutaj słowa tak bardzo obrażające Twoją godność jako kobiety, chrześcijanki i moderatorki tego forum. Bo według mnie poniżyłaś się sama nie znając innych postów miluni i stając w jej obronie. Poniżyłaś się własnie swoją ignorancją w stosunku co do tematu poruszonego przezemnie. I dla jasności (ignorancja oznacza brak profezjonalizmu). A chyba takie podejście nie powinno być mile widziane u moderatora.
[ Dodano: 2012-12-28, 20:18 ]
A tutaj Mirelo możesz sobie więcej poczytać co ma do powiedzenia Milunia na temat małżeństwa właśnie ta Milunia jaką kazałaś nazywać szacowną mężatką cytat z Twojego postu
Przede wszystkim Milunia nie jest dla Ciebie , ani dla kogokolwiek tutaj dziewczyną...TO JEST MĘŻATKA , kobieta...Pani pomimo nicku...
A tutaj jest adres tematu napisanego przez Milunię
Moi drodzy Sycharowicze, ponieważ w temacie miluni wypączkował temat, który odbiegł od głównego nurtu a zasługuje na wyczerpanie i rozwiązanie wydzielam go, aby nie utrudniać śledzenia wątków czytającym.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-28, 23:42
Witam,
przeczytałam wątek miluni, jej wypowiedzi i nastepnie posty jakie wymieniliście ze sobą Ty Mirelko i Ty Tolku. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta sama dyskusja prowadzona w realu, a nie w formie pisemnej wyewoluowałaby w innym kierunku.
To oczywiście tylko moje zdanie, ale ja ewidentnie widzę tu , że brak patrzenia sobie w oczy i śledzenia mowy ciała " zwiodła" uczestników tej dyskusji. Niestety pisząc jesteśmy odarci z tej bardzo istotnej serii informacji jakie budują w nas przekonanie o rzeczywistych intencjach osoby wypowiadającej się w danym momencie, jesli do tego dołożymy jeszcze różnice w sposobie wypowiadania się mężczyzny i kobiety to mamy często mieszaninę trotylu i nitrogliceryny i o zapłon nie trudno. Nieczęsto zdarza się osoba, która ma wyjątkowa umiejętność budowania nastroju zgodnego ze swoją intencją i do tego czytelną dla innych, w przypadku zaś osób poranionych i wzburzonych budowanie wyjątkowo trafnych sformułowań może być utrudnione. Wszyscy tu na forum musimy o tym pamiętać. Jednakże nie zawsze tak jest i stąd nieporozumienia, iskrzenia i czasem zderzenia.
Na moje wyczucie Mirelka czytając milusię zrobuła to jak 100% kobieta czyli czytała nie tylko słowa, ale i między wierszami czyli wplotła empatię i uruchamiajac własne doswiadczenia oraz wiadomości dała odpowiedź taka jaka dała. Zapewniam Cię Tolku, że czytając ją odebrałam ja inaczej niż Ty ( tez jestem kobietą )
Nawiązując do Twojej watpliwości co do wykształcenia psychologicznego u moderatorów odpowiadam Ci, ze nie ukończone fakultety , a Dary Ducha Świętego stanowią o umiejetnosci pomagania drugiemu człowiekowi. Można mieć doktorat z psychologii i byc fatalnym terapeuta, który bardziej porani pacjęta niż taki domorosły, ale trzeźwo myslący, dobrze ukształtowany moralnie i emocjonalnie człowiek, który trafnymi spostrzeżeniami wypowiedzianymi z miłościa nakieruje drugiego na droge ku uzdrowieniu. Do tego zawsze tak jest, ze każdy, ktokolwiek to jest i jakkolwiek jest wykształcony. działa zawsze w cieniu własnych doświadczeń , wiedzy i zranień. Wiedza i doświadczenie osobnicze składają się zawsze na sposób działania w każdej sytuacji i to jest własnie nasza niepowtarzalna indywidualność.
Ponieważ Wasza dyskusja rozwinęła się na bazie wątku milunii, to aby Cie uspokoić Tolku napiszę, że faktycznie to co ona pisze świadczy o ogromnym zagubieniu, które wynika, na moje oko, z pomylenia powołania lub zbyt pochopnego wejścia na drogę małżeńską bez wewnętrznego przekonania. Naszą rolą nie jest tu wytykanie Jej tego, a naprowadzenie miluni na droge pomocy w postaci psychologa bez którego sobie nie poradzi w obecnym stanie ducha i psychiki. Oraz do kapłana, który pomoże Jej ustalić faktyczne powołanie zyciowe i jeśli stwierdzi, że miała powołanie do samotności, a weszła na drogę wspólnoty małzeńskiej, pomóc Jej uprosić u Boga dary i łaski potrzebne do udźwignięcia tej drogi jaka nie była jej przeznaczona, a którą obrała.
Wracając jednak do nieporozumienia jakie zaistniało pomiedzy Tobą Tolku, a Mirellą to ewidentnie wziąłęś do siebie słowa, jakie nie były absolutnie skierowane w Twoim kierunku.Co więcej zareagowałeś zbyt ostro, jak dla mnie
Cytat:
Dlaczego może mieć dylematy jak u małej dziewczynki?
Mnóstwo powodów...jednym z nich może być to ,że posiada doświadczenie " chłoptasi" którzy sprowadzają ją do poziomu dziewczynki , bo przy kobiecie nie potrafią być mężczyzną i przyjąć odpowiedzialności.
To zdanie, które Cie tak uraziło znaczy ni mniej ni więcej tylko tyle, że w historii zycia miluni znaleźli się mężczyźni, którzy poniżając innych- nie tylko kobiety- czują się bardziej wartościowi i mając taki styl bycia nie potrafią zachowywać się inaczej. Co więcej nie dostrzegają tego, że ich sposób byciia poniża innych. To jednostki niedojrzałe, zakompleksione i niezwykle poranione, często bez doświadczenia dobrej miłości ze strony ludzi i Miłości ze strony Boga, bo Go nie znaja.
Taka właśnie jest wymowa tego zdania jakie napisała Mirella. Ty jednak nadinterpretując to nieco wziąłeś to do siebie, a przecież logicznie biorąc nie powinieneś. Wszak uwaga Mirelli dotyczy historii życia miluni, w której Ty nie uczestniczyłeś i jesteś w Jej wątku z dobrej woli niesienia pomocy, a nie jako współuczestnik opisywanych przez milunie wydarzeń. Tu widać, jak dla mnie, różnice pomiędzy pisaniem i czytaniem , a rozmową w cztery oczy. mrgreen:
Po krótce dla mnie jest tak.
Oboje podnieśliście głoś o pół tonu za wysoko i przez to przestaliscie się słuchać sercem. Jest oktawa Bożego Narodzenia. Pax vobiscum.
Przeproście się na wzajem. Zgodnie z ewangelicznym cytatem:
"(26) Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! (27) Ani nie dawajcie miejsca diabłu! "
(List do Efezjan 4:26-27, Biblia Tysiąclecia)
O pojednanie między Wami:
Pod Twoją obronę....
Mirelko kobieto o wielkim sercu skasuj proszę to ostrzeżenie dla Tolka, ufam, że On nie chciał Cię obrazić, zwyczajnie dał się wkręcić w to nieporozumienie tak jak i Ty,
Wybaczcie, że się wtrąciłam, ale radość z Narodzenia Pańskiego niech gładzi wszelkie spory.
Błogosławienstwa Wam obojgu i pogody ducha.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-29, 08:47
Mirela napisał/a:
Przede wszystkim Milunia nie jest dla Ciebie , ani dla kogokolwiek tutaj dziewczyną...TO JEST MĘŻATKA , kobieta...Pani pomimo nicku....
Kingo z całym szacunkiem i dla Ciebie i dla Mireli najpierw padły słowa Mireli brzmiące jak powyżej a dopiero później słowa:
Mirela napisał/a:
Mnóstwo powodów...jednym z nich może być to ,że posiada doświadczenie " chłoptasi" którzy sprowadzają ją do poziomu dziewczynki , bo przy kobiecie nie potrafią być mężczyzną i przyjąć odpowiedzialności.
Jak sama widzisz konkluzja z takiego układu sformułowań sama się nasuwa.
Do tego dochodzi jeszcze postawa Mireli ewidentnie broniąca Miluni przed moim cytatem z innego tematu Miluni a zamieszczonego w moim wpisie o godzinie 9,16 w dniu wczorajszym i diametralna zmiana postawy Mireli jak się zorientowała czego tak na prawdę broni oraz jej zagubienie jak nie wiedziała co zrobić ze swoim zagalopowaniem się w swoich prywatnych osądach.
Następnym problemem jest czy moderator może się wdawać w śmieszne pyskówki na forum ogólnym czy raczej powinien dbać aby takowych nie było?
I jeszcze co ważne, czy moderator może wszczynać takie pyskówki na forum patrząc tylko i wyłącznie przez pryzmat własnego braku zrozumienia co może znaczyć dane określenie oraz przez własne okaleczenia i animozje oraz w taki sposób patrzeć na użytkownika płci przeciwnej?
Proszę przeczytaj uważnie wcześniejsze wpisy i zauważysz, że wielokrotnie w delikatny sposób zwracałem uwagę Mireli na jej zagalopowanie się w temacie co dawało jej możliwość otrzeżwienia z jej prywatnych projekcji i w miarę wczesnego wycofania sie ze sporu a nie zabrnięcia aż tak daleko.
[ Dodano: 2012-12-29, 09:57 ]
Mirela napisał/a:
Mnóstwo powodów...jednym z nich może być to ,że posiada doświadczenie " chłoptasi" którzy sprowadzają ją do poziomu dziewczynki , bo przy kobiecie nie potrafią być mężczyzną i przyjąć odpowiedzialności.
Jeśli chodzi o solidarność...myślę ,że nie rozumiesz kobiecej solidarności , stąd konkluzja.
Jeszcze jedno Kingo skąd zostały wysnute takie wnioski wcześniejsze wpisy nic ale to absolutnie nic nie mówią o jej wcześniejszych doświadczeniach z innymi mężczyznami a zwłaszcza z tak mało wartościowymi. Dla mnie jest to proste jest to wróżenie moderatorki Mireli z fusów, czyli gdybanie, czyli zbędne gmatwanie problemu lub co gorzej świadczy o niej celowe działania mające za zadanie upokorzenie rozmówcy.
Na niewađciwe zachowanie moderatorki zwracali uwagę i inni użytkownicy a mianowicie ten wpis
krasnobar napisał/a:
też mnie zdziwiła reakcja moderatorki Mireli,proszę mi wybaczyć.na tym forum było wiele przypadków o wiele poważniejszych i bardziej nieprawidłowych zwrotów, nie będę wymieniał imienia tego użytkownika,zresztą on już nie korzysta z tego forum podobno,ale było tak i jakoś nie było za każdym razem reakcji moderatorów.mówimy do siebie tu na "ty" i myślę, że jesteśmy tutaj pod tym względem równi, nikt nikogo tutaj "panią" nie nazywa,czemu do Miluni musimy pisać "pani"?jest dziewczyną,sama wybrała nawet nick sugerujący małą dziewczynkę,to chyba nie jest pejoratywne określenie-dziewczyna??,albo ja jestem jakiś inny.......nie czepiajmy się już takich szczegółów,zwłaszcza, że ktoś wyciąga dłoń z pomocą i zapewne nie miał nic złego na myśli......pozdrawiam,s.
Jak również niech świadczy wykasowany wpis Marty 176 początkowo identyfikujący sie z postawą Miluni.
Czy jeszcze za mało faktów mówiących samym za siebie?
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-29, 12:42
Kingo dziękuje Ci ,że jesteś , bardzo
Tolku
Jeśli wrażenie jakie odniosłeś po przeczytaniu mojego postu Ciebie uraziło , co nie było moja intencją, bardzo Ciebie przepraszam. Przepraszam również Ciebie również Miluniu , ponieważ powinnaś karmić się teraz przede wszystkim Miłością, a Twój wątek został zaśmiecony.
Pogody Ducha , radości i pokoju serca życzę.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-29, 13:28
Mirelo wybaczam pomimo, że w dalszym ciągu czuję się poniżony ale niestety na wyjście z tego stanu potrzebuję trochę czasu. Wybaczam Tobie ze względu na mojego Pana i Boga Jezusa Chrystusa niech i on Tobie wybaczy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.