Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
odszedł ode mnie mąż...
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-28, 10:34   

Dapchny piszesz :
Cytat:
W żadnym wypadku nie szukam dla siebie usprawiedliwienia. Bo to co zrobiłam jest okrutne. Zdaję sobie z tego sprawę. Zdawałam już dużo wcześniej.


Nie napisałem , że TY szukasz usprawiedliwienia , a już na pewno nie teraz .
Zdrada jest moralnym złem i każdy podświadomie nawet czuje ,
że "ZROBI coś nie tak" ( czas jeszcze przed zdradą )
a jednak ciągnie go
więc szuka argumentów że w gruncie rzeczy NIE ZROBI nic złego ,
tak naprawdę oszukuje sam siebie .
( tak np. małżonek taki niedobry , a przezież każdy potrzebuje czułości ,
a ta biedna ona , on - tacy skrzywdzeni przez swoich )
Można się zakochać , zauroczyć ( nawet w spowiedniku )
ale chyba nie trzeba od razu iść z nim ( z nią ) do łóżka ?
Miłość ( TA PRAWDZIWA , dojrzała ) stawia tu wg. mnie BARIERĘ ( wrota prawdy ) .
Jeżeli naprawdę kocham i właśnie DLATEGO że kocham , nie pójdę z Tobą do łóżka .
............... no chyba , że coś ze mną nie tak :roll: ..... :mrgreen:

Tolek , za modlitwę dziękuję . ;-)
Nowego wątku nie będę zakładał, bo sporo już na forum o zdradzie ,
ale jak chcesz załóż Ty , w końcu nigdy dość wiedzy .

Daphne piszesz :
Cytat:
Ale ciężko mi jest pojąć to, że dopiero po dwóch latach mąż stwierdził, że tak na prawdę nigdy o tym nie zapomniał.

Wydaje mi się , że mylisz zapomnienie z przebaczeniem .
Zdarzył się pewien FAKT , nie da się zapomnieć , zresetować pamięci ( pomijam eksperymenty ) .
Wybaczenie to jedna z najtrudniejszych rzeczy na świecie ,
można "wybaczać" na różnych poziomach świadomości .
........ np. tylko powiedzieć słowo - wybaczam , tak najpłycej
Super wybaczać to potrafi chyba tylko sam Bóg ,
.......... ALE !!!!!!!!!!!!!!
Zaraz , zaraz ......................... przecież Ty sama nie wierzysz :mrgreen:
że nawet Bóg potrafi zapomnieć i wybaczyć ( Twoje winy )
.......... a jednocześnie wymagasz tego od męża . :mrgreen:
............................ TAK , ja rozumiem
mąż nie powinien "wiecznie" szantażować cię i wyciągać tej zdrady , tu zgoda .

Daphny piszesz :
Cytat:
Planował dziecko, wakacje i inne rzeczy? Patrzył w oczy, mówił, że kocha a na następny dzień stwierdził, że jednak do siebie nie pasujemy? Bo to nie działo się stopniowo. W niedzielę było ok, w poniedziałek rano odwiózł mnie do pracy a wieczorem już nie wrócił do domu.


Jeżeli istotnie "tak z dnia na dzień"
to ta zdrada
nie wydaje mi się przyczyną ( przynajmniej bezpośrednią )
jego odejścia .

P.s.
Nawiasem , wspomniałaś , że mąż nie był bierzmowany .
Czy jest to wymóg KONIECZNY ważności małżeństwa ?
( takie pytanie do wszystkich )
 
     
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-28, 11:48   

A co, jeśli on również ma coś na sumieniu? Boi się przyznać i zwalając całą winę na mnie w jakimś sensie się usprawiedliwia?
Od początku twierdził, że nikogo nie ma. Że chce być teraz sam... Po jakimś czasie jednak dowiedziałam się od naszych wspólnych znajomych, że już od maja utrzymywał bliższe stosunki z naszą koleżanką... Owszem, często ze sobą rozmawiali, bo ona pracuje w tym samym budynku co on. Mąż jednak nigdy tego nie ukrywał. Mówił mi że prawie codziennie do niego przychodzi w czasie przerwy i żali się (zostawił ją chłopak po 4 latach związku- de facto, nasz wspólny kolega). Nigdy nie uważałam jej za zagrożenia - ma 22 lata, nie studiuje, nie jest zbyt "bystra". Przepraszam za takie stwierdzenie, ale rzadko kiedy można było z nią porozmawiać na jakiś sensowny temat. Pewnego dnia dowiedziałam się, że całe męskie towarzystwo zerwało z nim kontakt. Nie chciał mi jednak powiedzieć dlaczego... Dowiedziałam się, że powodem było właśnie to, że kręcił z nią. Dostałam smsa od kolegi, w którym napisał, że z "frajerem" nie będą się zadawać a ja kiedyś wszystkiego się dowiem... Zaczęło mnie to męczyć i zrobiłam rzecz straszną. Nigdy wcześniej w żaden sposób go nie sprawdzałam, ufałam mu. Wtedy jednak sytuacja była wyjątkowa. Weszłam na jego skrzynkę mailową, bo nie zmienił hasła. I zamarłam. 15 sierpnia, czyli 2 tygodnie po odejściu ode mnie, wysłał zdjęcie tej dziewczyny do swojej matki... Teraz wiem, że powinnam zachować to dla siebie, ale wtedy emocje wzięły górę i zadzwoniłam do niego... Wyparł się oczywiście wszystkiego. Stwierdził, że ktoś widocznie zaplanował to sobie z premedytacją, wkradł się na jego skrzynkę i wysłał to zdjęcie. Poza tym wcale by się nie zdziwił, gdybym to ja zrobiła, skoro znam hasło... Spotkałam się również z tą dziewczyną. Oczywiście wyparła się, że coś ich łączy. Wiedziała o tych plotkach, ale jak stwierdziła, nie dementowała ich, bo było jej to na rękę. Mogła tym samym wbić szpilkę byłemu...
Także ta cała sytuacja nie jest wcale taka oczywista jakby się mogło wydawać. Teraz zauważam pewne sygnały jeszcze sprzed rozstania, które mogą świadczyć o tym, że on również wdał się w romans... Zdarzało mu się kilka razy wracać do domu w środku tygodnia późno w nocy. Nie odbierał wtedy telefonów, bo twierdził, że był na degustacji i nie miał możliwości... (pracuje w branży winiarskiej). Już pierwszego dnia, kiedy odszedł, zdjął obrączkę. Zmienił totalnie styl ubierania się, fryzurę, perfumy, zrobił sobie nowy tatuaż... Więc co, jeśli to ciągłe wypominanie mojej zdrady to tylko usprawiedliwienie dla siebie? Może sam nie jest w stosunku do mnie w porządku? Może myśli sobie, że ma do tego prawo, bo ja też go skrzywdziłam... Nie chcę go śledzić, sprawdzać. Ale wiem, że każdy weekend spędza w klubach na mieście. Co może robić z nowymi kolegami, którzy też w większości są singlami? Myślę, że sam się w tym wszystkim pogubił. Powiedział mi jakiś czas temu, że gdyby do mnie wrócił straciłby do siebie resztki szacunku. Że duma i honor mu na to nie pozwalają. Co, jeśli się boi? Wstydzi tego, co możliwe, że zrobił? A ranienie mnie i odrzucanie jest tylko sposobem na radzenie sobie z tym?
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-28, 11:48   

Cytat:
A ja nie sprzeciwiłam się. I sama się oddaliłam od Boga i Kościoła. Jest mi teraz strasznie wstyd... Bo w sytuacji, gdy moje życie wywróciło się do góry nogami zwracam się do Niego... Jak można przyjąć kogoś, kto Cię odrzucił? Co zmieni moje postępowanie, jeżeli mąż jawnie twierdzi, że jest ateistą... Nie zaciągnę go przecież siłą do kościoła... Modlę się o niego cały czas. Modlę się, żeby się nawrócił. Uwierzył. Zaufał...


przypowieść o zaginionej owcy : "Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nch, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie szuka tej zaginionej, aż ją znajdzie? A kiedy ją znajdzie, bierze ją z radości ana ramiona. Po powrocie do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłęm moją zaginiona owcę" . Mówię wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika. który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. "

ja tez tak myslałam i czasem też myślę że kim ja jestem takim nędznym robakiem , dlaczego ktos tak wielki jak Bóg miałby sie zainteresowac własnie mna jeżeli wokoł jest tylu dobrych ludzi, tez mi wstyd że proszę i dostaje a nie odwdzięczam sie że obiecuję a nie dotrzymuję słowa a jednak On jes ciagle obok mnie i podnosi kiedy ja ciągle upadam
piszesz oddaliłam sie od Boga i kościoła , sprobuj na nowo sie zbliżyć to nie sprawi że nagle wszystko ułozy sie po twojej mysli ale osiągniesz tak potrzebny ci w tej chwili spokój a wtedy trzezwo i z dystansem spojrzysz na swoja sytuację :->
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-28, 13:20   

Daphny ,
nie myślałaś o pisaniu powieści ? :mrgreen:
.......... każdy następny Twój post sprawia , że "napięcie" narasta
a historia pełna intrygujących zwrotów akcji
( a przecież tak naprawdę - to zwyczajna klasyczna historia :shock: )

....... no trochę sobie pożartowałem , a teraz na serio

Cytat:
A co, jeśli on również ma coś na sumieniu? Boi się przyznać i zwalając całą winę na mnie w jakimś sensie się usprawiedliwia?

......... cóż , podałaś pewne fakty , sama wyciągnęłaś jakieś wnioski

Przyszło mi do głowy - zatem wybacz mu , powiedz mu "wybaczam"
ale w tym momencie
to chyba zły pomysł .
To byłoby powiedzenie - ok , miałeś do tego prawo , po tym co ja zrobiłam .

Oczywiście , na podstawie jednego postu , Twojego
ja nie zawyrokowałbym - zdradził , ale "poszlaki" jakieś są ........... niestety

ZATEM - macie oboje sporo do zrobienia .
Chyba Ty jesteś "bardziej uprzywilejowana" ,
bo zdązyłaś już przetrawić problem zdrady ,
a co najważniejsze - załapałaś kontakt z Bogiem
................. i utrzymój tą łączność ( zwiększaj transfer )
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 11:47   

mare1966 napisał/a:
Daphny ,
nie myślałaś o pisaniu powieści ? :mrgreen:
.......... każdy następny Twój post sprawia , że "napięcie" narasta
a historia pełna intrygujących zwrotów akcji
( a przecież tak naprawdę - to zwyczajna klasyczna historia :shock: )
[/b]



Jak chcesz Mare pomóc takimi tekstami?

Historia każdego kto pisze wyjątkowa, jest tej osoby niepowtarzalnym życiem.

I czy to ta osoba i ten etap (?) aby snuć wywody o draństwie zdrady (gwoli odpowiedzialności za wszystkich którzy tu kiedykolwiek wejdą (?) To jest ta konkretna osoba, którą warto zrozumieć
 
     
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 13:16   

Po raz kolejny napiszę, że zdaje sobie sprawę z tego, co zrobiłam. To nie jest świeża sprawa, rozmyślałam nad tym bardzo długo i powtórzę, że mąż mi to wybaczył (przynajmniej tak twierdził do czasu...).
Tego, co teraz potrzebuję to rady, być może od kogoś, kto przechodził przez to samo. A komu udało się uzdrowić małżeństwo.
Od soboty chodzę do kościoła. Niestety, spowiedź dopiero w piątek, więc póki co uczestniczę tylko we mszy. Czuję się spokojniejsza. Nie odczuwam już tak silnej potrzeby przebywania z mężem, dzwonienia do niego, pisania i błagania, żeby przyjechał. W modlitwie zawierzyłam całą siebie Bogu. Siebie, męża, Jego rodzinę, bo przyznał się, że powiedział o wszystkim mamie. Miałam z teściową bardzo dobry kontakt, który teraz się urwał... Stanęła po Jego stronie. Nie dziwni mnie to wcale... Dlatego prosiłam Boga o dar przebaczenia dla siebie od męża, teściowej i innych... Prosiłam Go o jakąś wskazówkę... Co dalej robić, jak postępować... I nie wiem, czy to wskazówka od Niego, czy sama do tego doszłam, ale postanowiłam już nie nalegać i nie narzucać się. Spróbować żyć dla siebie, dla Boga. I całą resztę zostawić w Jego rękach. Błagam Go cały czas o nawrócenie męża. O to, by zechciał walczyć, ratować nasze małżeństwo. Postanowiłam odczekać miesiąc. 30.11 zapisałam nas wstępnie na rekolekcje dla małżeństw w kryzysie. Chcę poprosić męża, żeby pojechał ze mną. Ale porozmawiam z nim dopiero na kilka dni przed planowanym wyjazdem. Czuję, że tak właśnie powinnam postąpić. Wszystko w rękach Boga. Głęboko wierzę, że ma dla nas jakiś plan. Nie wiem, czy uda nam się to odbudować, stworzyć nowe, solidne fundamenty. Ale ciągle mam nadzieję....
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 16:10   

daphny27 napisał/a:
I nie wiem, czy to wskazówka od Niego, czy sama do tego doszłam, ale postanowiłam już nie nalegać i nie narzucać się. Spróbować żyć dla siebie, dla Boga. I całą resztę zostawić w Jego rękach.
Daphny zrobiłaś najlepiej jak mogłaś w tej chwili teraz tylko pozwól Bogu działać. Nie musisz czekać do piątku ze spowiedzią ale możesz poprosić kapłana o spowiedź modlę się o odwagę w czasie spowiedzi dla Ciebie i nie przejmuj się tymi wywodami o zdradzie ważne, że już sama wiesz jak wielką pustkę zrobiła w Twoim życiu a reszta niech mówi co chce.

Pogody Ducha Daphne

[ Dodano: 2012-10-29, 16:12 ]
Jeszcze jedno powinnaś najpierw sama sobie wybaczyć ten nieszczęśliwy błąd a później wybaczy mąż tak w pełni. Z tym, że wybaczyć nie oznacza zapomnieć.
 
     
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 19:48   

On mi nie wybaczy... Obawiam się, że to już na prawdę koniec. Dzisiaj rano (bo wczoraj został na noc) powiedziałam mu, że nie będę już więcej dzwonić, pisać i prosić, żeby przyjeżdżał. Powiedział, żebym "nie ryła mu bani" od samego rana. Powiedziałam jeszcze, że chcę, żeby wiedział, że będę na niego czekać. I wyszłam do pracy. Nie pisałam ani nie dzwoniłam do niego przez cały dzień. I mam nadzieję w tym wytrwać, chociaż serce pęka mi z bólu :(
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 20:44   

Pomodlę się dzisiaj za Ciebie. Rozumiem, że to bardzo bolesny czas...
Dobrze, że zachowałaś większy spokój wobec męża.
Spowiedzi za długo nie odkładaj. Pan Jezus już na pewno bardzo czeka na Ciebie. Pan daje wielką moc płynącą z wiary
:)
K
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 21:25   

K_ , w oryginale jest tak :
Cytat:
Daphny ,
nie myślałaś o pisaniu powieści ?
.......... każdy następny Twój post sprawia , że "napięcie" narasta
a historia pełna intrygujących zwrotów akcji
( a przecież tak naprawdę - to zwyczajna klasyczna historia )

....... no trochę sobie pożartowałem , a teraz na serio


Każdy następny post Daphny ( patrz pierwsze 4 zdaje się )
dodawał coś , co zupełnie zmieniało obraz sytuacji
jaką mozna było sobie wyobrazić wcześniej .
K_ , przecież tu nie ma żadnego ataku , czy nabijania się ,
wręcz przeciwnie - opisała sytuację jak nikt dotąd .

Daphny ,
nie musisz potwierdzać , że zdajesz sobie sprawę ,
.......... bo ja to doskonale widzę , już w pierwszym poście zdaje się .

Zgłębianie tematu zdrady przeze mnie ,
było głównie polemiką , a może tylko lub aż
zwróceniem uwagi ,
na moim zdaniem niezbyt fortunne słowa Tolka ( np. określenie zdrady terminem "błąd"
, no i najważniejsze , że zdrada jest jakoby naturalną konsekwencją tego co działo się w małżeństwie - tak wynikało z tego wywodu )

Daphny , robisz już dużo ,
może tylko jedna malutka uwaga - .......... jasne , chciała byś szybko zobaczyć efekty ,
a tak się to chyba nie da , ......... niestety .
 
     
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 21:36   

To niesamowite jak wielki spokój odzyskałam w ciągu zaledwie czterech dni... Przez trzy miesiące tylko użalałam się nad sobą. Każdy dzień zaczynałam od myśli, że męża już nie ma... I tą samą myślą go kończyłam. Problemy ze snem, z porannym wstawaniem do pracy i z funkcjonowaniem w ciągu dnia. Ciągle tylko jedna myśl - czy wróci na noc do domu? A kiedy pisał, że zostaje u znajomych wpadałam w rozpacz. Krzyki, płacz, błaganie, które jeszcze bardziej go irytowały... Nie potrafiłam bez niego funkcjonować. Spotykałam się ze znajomymi, wychodziłam z domu a jednak cały czas myślałam tylko o tym, że wrócę do pustego mieszkania... Że będę musiała zasypiać i budzić się w samotności.
Pierwsza zmiana zaszła już w sobotę, kiedy poszłam na mszę... Niesamowity spokój, ulga, wzruszenie. Nie wiem jak to nazwać i opisać. Kiedy pomimo obietnicy męża, że wróci do domu nie zrobił tego, nie było już płaczu i błagania... Napisałam mu smsa, że dam sobie radę. Żeby się o mnie nie martwił, że obejrzę sobie jakiś film i pójdę spać. Życzyłam mu miłego wieczoru, odpoczynku. I napisałam, że kocham go całym serduszkiem... Przez całą niedzielę nie odzywałam się do niego i wieczorem przyjechał... Został na noc. Dzisiaj rano obudziłam się przy nim... Dzisiaj również się z nim ie kontaktowałam. Jestem teraz sama w domu, ale czuję wewnętrzny spokój... To czas dla mnie na przemyślenia, na pobycie tylko z samą sobą... Nie boję się już zasnąć, nie myślę o jutrzejszym dniu jak o najgorszym koszmarze. Przeglądam to forum, czytam świadectwa osób, którym udało się uratować małżeństwa i nie mogę się doczekać tego, co przyniesie przyszłość :)
Bo głęboko wierzę, że jaka by ona nie była - z mężem czy bez, będzie dobrze. Dzisiaj po pracy również wstąpiłam na chwilę do kościoła, pomodliłam się w samotności i przez przypadek zauważyłam ogłoszenie, że we wtorki prowadzone są spotkania dla DDA oparte na programie "12 kroków". Niesamowity przypadek... W momencie, w którym tak potrzebuję pomocy i wsparcia Pan wyciąga do mnie swoją pomocną dłoń... Daje mi znak, że nie jestem sama. Jutro zamierzam iść na to spotkanie.
Już się nie boję. Ulga, którą odczułam, gdy wypowiedziałam słowa "zawierzam Tobie Boże całe swoje życie" była nieporównywalna z niczym innym, czego do tej pory w życiu doznałam. Jestem silna Bogiem. I w Nim pokładam całą swoją nadzieję. Nadzieję, że za jakiś czas to ja napiszę na forum świadectwo naszego uzdrowienia.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 21:47   

mare1966 napisał/a:
Tolka ( np. określenie zdrady terminem "błąd"
, no i najważniejsze , że zdrada jest jakoby naturalną konsekwencją tego co działo się w małżeństwie - tak wynikało z tego wywodu )
Marku zrozumiałeś to co chciałeś a tak na marginesie użyłem słowa "epizod". No cóż każdy widzi co jego sercu najbliższe. Wyobraź sobie pokusiłem się i przeczytałem Twoje posty we wszystkich jest tylko moralizowanie zero o Tobie i tak jest od pierwszego postu. Nie wydaje się Tobie to takie bardzo faryzejskie?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-29, 22:26   

Napisałaś :
Cytat:
Bo głęboko wierzę, że jaka by ona nie była - z mężem czy bez, będzie dobrze.


No i chyba o to w tym wszystkim chodzi . :->
 
     
Victoria
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-30, 08:23   

Daphny - brawo, skupiłaś się na sobie, na zgłębianiu swojej wiary, a nie na wyczekiwaniu na męża. Pan Bóg wyciąga do Ciebie pomocną dłoń. Głęboko wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9