Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
odszedł ode mnie mąż...
Autor Wiadomość
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 13:06   odszedł ode mnie mąż...

Witam. Jestem tutaj nowa. Trafiłam na to forum przez przypadek. Polecił mi je kolega, który również przechodzi głęboki kryzys w małżeństwie. Z mężem jesteśmy w związku 8 lat, 5 lat po ślubie. Pobraliśmy się z miłości bardzo młodo, w wieku 22 lat. Trzy miesiące temu mąż zdecydował się ode mnie odejść. Wina leży po mojej stronie. Zdradziłam go 2 lata temu... W naszym małżeństwie zaczynało się psuć, poznałam na studiach faceta, zauroczyłam się z wzajemnością i popełniłam ten straszny błąd... Przyznałam się mężowie. Wtedy powiedział, że mi wybacza. Że kocha i nigdy nie pozwoli mi odejść... Teraz przyznał, że tak na prawdę nigdy o tym nie zapomniał. Że dusiło go to przez cały ten czas... Że coś w nim pękło i nie potrafi mi już zaufać. Że już mnie nie kocha. Wyprowadził się do znajomych a ja dopiero wtedy zrozumiałam co zrobiłam. Jak bardzo go skrzywdziłam. I tak na prawdę nie zrobiłam nic, żeby mu tą krzywdę wynagrodzić... Kocham męża. Całym sercem i całą duszą. Chcę go odzyskać. Ale wszelkie próby ratowania małżeństwa nic nie dają. On twardo stoi przy swojej decyzji. A ja ciągle mam nadzieję... Oddaliliśmy się od Boga. Tak na prawdę już po ślubie przestaliśmy uczęszczać do kościoła... Teraz czuję, że kogoś brakuje w moim życiu. Zaczęłam się modlić, codziennie. Dzisiaj chcę iść do kościoła, zawierzyć całe swoje życie Bogu. Może On tak chciał. Może ten kryzys jest dla nas szansą. Może przez to Bóg chce nam coś powiedzieć... Bardzo proszę o modlitwę w intencji naszego małżeństwa...
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 14:03   

Ja jedyne co mogę Ci ofiarować to modlitwę. Sama jestem w poważnym kryzysie, wszystko powierzyłam Bogu i wiem, że będzie jak Bóg zechce... To co zrobiłaś mężowi to draństwo najwyższego kalibru, wiem bo jestem tak jak i Twój mąż bardzo zraniona. Staraj się z nim rozmawiać i rozmawiać i błagaj o wybaczenie i zaufanie , mów że kochasz że żałujesz , może Wam się uda, Życzę Wam tego z całego serca
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 16:05   

Lonia napisał/a:
To co zrobiłaś mężowi to draństwo najwyższego kalibru, wiem bo jestem tak jak i Twój mąż bardzo zraniona.
Loniu nie oceniaj tego nie wolno robić. Nie można patrzeć na drugiego człowieka przez swój własny ból, rozumiem co czujesz ale nie chciała byś być oceniana przez pryzmat Twoich błędów.
daphny27 napisał/a:
Oddaliliśmy się od Boga. Tak na prawdę już po ślubie przestaliśmy uczęszczać do kościoła... Teraz czuję, że kogoś brakuje w moim życiu. Zaczęłam się modlić, codziennie. Dzisiaj chcę iść do kościoła, zawierzyć całe swoje życie Bogu.
Daphny i tak trzymaj proś Boga o pomoc w ratowaniu tego co tak na prawdę wy oboje popsuliście. Do kryzysu przyczyniają się zawsze obie strony ale to bardzo dobrze, że dostrzegasz swoją winę, wiesz o swoich błędach wiele ale jeszcze nie wszystko.

Dlaczego zdecydowałaś się właśnie na taki krok tak szybko po ślubie?

To jest bardziej zastanawiające a niżeli sam epizod zdrady. Zdrada była tylko efektem tego co działo się w waszym związku wcześniej.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 16:44   

Cytat:
Dlaczego zdecydowałaś się właśnie na taki krok tak szybko po ślubie?

To jest bardziej zastanawiające a niżeli sam epizod zdrady. Zdrada była tylko efektem tego co działo się w waszym związku wcześniej.


Tolek :-> , chłopie ............ przedobrzyłeś . :evil:
Zdrada jest epizodem ? :shock:
Przez ten "epizod" Daphny tu trafiła .
Na szczęście Ona sama zdaje sobie sprawę :-> z tego co zrobiła i kto ponosi winę za zdradę .
Zdrada nie jest żadnym efektem , skutkiem , jakimś nieuniknionym następstwem , oczywistością itp.
tego co działo się wcześniej w związku .
:!:
To moje zdanie . Pozwam sobie nawet wytłuścić .
Jak ktoś ma inne zdanie , czekam na UZASADNIENIE .
( jasne , że tu nie chodzi o mnie , ale przeczyta to wiele osób , a przecież
wyrabiamy sobie własne zdanie również czytając innych )

Cytat:
Dlaczego zdecydowałaś się właśnie na taki krok tak szybko po ślubie?


............. pisze przecież : :mrgreen:
"W naszym małżeństwie zaczynało się psuć, poznałam na studiach faceta, zauroczyłam się z wzajemnością i popełniłam ten straszny błąd..." nic szczególnego , typowe


Daphne , może napisz
o tych próbach ratowania ? :roll:
 
     
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 16:58   

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze problem DDA. Ja jestem zdiagnozowanym DDA... Kilkakrotnie leczyłam się na depresję, przebywałam nawet w szpitalu psychiatrycznym, bo chciałam się targnąć na swoje życie... Rozpoczęłam kiedyś terapię, którą przerwałam, bo była dla mnie zbyt bolesna. Patrząc z perspektywy czasu dopiero teraz widzę, jaką byłam "zołzą". Świadomie bądź nie wywierałam na męża presję, żeby otrzymać to, co w danym momencie chciałam. Jeżeli się z czymś nie zgadzał wymuszałam to na nim płaczem bądź emocjonalnym szantażem. Nie dziwię się, że w końcu tego nie wytrzymał. No bo ile można wytrzymać z wiecznie lamentującą, niezadowoloną z życia kobietą... Wiecznie czegoś mi brakowało. Najważniejszą osobę miałam tuż obok a nie potrafiłam tego docenić...
Tak na prawdę dopiero od niedawna staram się słowa przemienić w czyny. Do tej pory tylko mówiłam, że się zmienię, żeby dał mi szansę. Teraz staram się wprowadzać zmiany w swoim zachowaniu małymi kroczkami. Wróciłam na terapię. Byłam dopiero na jednym spotkaniu, we wtorek mam kolejne. Tym razem obiecałam sobie, że nie zrezygnuję choćby nie wiem jak ciężko było. Zapisałam nas też wstępnie na rekolekcje dla małżeństw. 30.11 odbędą się w Legnicy. Mąż na razie twierdzi, że nigdzie nie pojedzie, ale mam nadzieję, że przez ten miesiąc zmieni zdanie... Wcześniej poniżałam się, błagałam wręcz na kolanach, płakałam... Robiłam obiadki, byłam na każde jego zawołanie. A on przychodził, najadł się i wychodził z kolegami na miasto. Bo teraz tak wygląda jego życie - koledzy, imprezy... Zmienił się bardzo, psychicznie i wizualnie. Boli mnie to strasznie, bo za każdym razem, gdy wychodzi wyobrażam go sobie z inną kobietą...
Chciałabym ograniczyć telefony do niego. Bo cały czas mnie o to prosi, a ja nie potrafię uszanować jego zdania... Mam straszne huśtawki nastrojów. Są dni, kiedy jestem spokojna. Wtedy on chętnie wraca do domu. Ale bywa, że zostaje u znajomych a ja wtedy dzwonię i błagam, żeby nie zostawiał mnie samej... Denerwuje go to. Mówi, że przez 8 lat był na każde moje zawołanie. Teraz mogę sobie prosić i płakać a on i tak zrobi to, co uważa. I zazwyczaj wtedy nie wraca przez kilka dni do domu. Powtarza mi ciągle, że jeśli ja będę w porządku wobec niego to on też będzie wobec mnie. Jeśli jednak będę tak dramatyzować i nie dawać mu chwili wytchnienia odetnie się ode mnie całkowicie. Jakiś czas temu powiedział, że nie daję mu nawet czasu na zastanowienie się...
Skąd wziąć w sobie tyle siły, żeby na jakiś czas odciąć się od niego. Nie dzwonić, nie płakać, nie prosić, żeby przyjeżdżał... Kiedy samotność jest nie do zniesienia... I tęsknota za nim...
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 17:30   

mare1966 napisał/a:
Tolek :-> , chłopie ............ przedobrzyłeś . :evil:
Mare troche masz racje ale wówczas jeżeli ktoś zdradza z premedytacją, ale jeżeli ktoś popełnia błąd to jest to czymś podyktowane tym bardziej jak zdaje sobie sprawę z ogromu zła swojego czynu i Daphne dopiero teraz opisała co leży u podstaw jej postępku.

Daphne pytasz
Cytat:
Skąd wziąć w sobie tyle siły, żeby na jakiś czas odciąć się od niego. Nie dzwonić, nie płakać, nie prosić, żeby przyjeżdżał... Kiedy samotność jest nie do zniesienia... I tęsknota za nim...

a tutaj jest odpowiedź
daphny27 napisał/a:
Wróciłam na terapię.
i dodaj do tego spowiedź i modlitwę oraz zaufanie Bogu.
 
     
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 17:37   

Boję się spowiedzi... Czy Bóg mi to wybaczy? To długotrwałe zaniedbanie i odwrócenie się od niego? Czy da nam szansę na naprawienie tego wszystkiego?
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 17:38   

Daphne każda terapia boli żeby nie rozprzestrzeniało sie zakażenie trzeba oczyścić ranę i pozwolić sie jej wygoić, masz chorą psychikę wypaczoną nie z własnej winy trzeba zacząć zdawać sobie sprawę z własnych słabości i wówczas wszystko może wrócić na swoje miejsce. Tym bardziej, że piszesz o swoich manipulacjach mężem. Z tego co piszesz chce wrócić do Ciebie ale nie do dawnej tylko do nowej lepszej Daphne.

[ Dodano: 2012-10-27, 19:11 ]
daphny27 napisał/a:
Boję się spowiedzi... Czy Bóg mi to wybaczy? To długotrwałe zaniedbanie i odwrócenie się od niego? Czy da nam szansę na naprawienie tego wszystkiego?
Daphne można bać się sedziego a nie miłującego Ojca. Uczucie strachu dyktuje ten :evil: , uczucie miłości pochodzi od Boga. Nie ma tak ciężkiego grzechu żeby nie został obmyty przez krew Chrystusa i wybaczony. Spowiedź jest pierwszym krokiem do zdrowych relacji.

Nie trafiłaś tutaj po to żeby czynić masochistyczny gest samoubiczowania ale po to aby trafić do Boga.

Jeżeli znasz ewangelię to wiesz, że nawet jawnogrzesznicy Pan wybaczył grzechy. Odkryj w sobie to dobro, które jest ukryte gdzieś głęboko naprawdę warto. Bóg nie stworzył nas po to abyśmy cierpieli ale po to abyśmy byli szczęśliwi. Nie bój się Bogu powiedzieć tak ja upadłam proszę podnieś mnie.
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 20:55   

Cytat:
Boję się spowiedzi... Czy Bóg mi to wybaczy? To długotrwałe zaniedbanie i odwrócenie się od niego? Czy da nam szansę na naprawienie tego wszystkiego?


Ew , Łukasza 15:10 tak samo radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika który się nawraca

czy Bóg ci wybaczy ? ja myślę że idąc do spowiedzi , wyjawiając swoje grzechy i okazując szczerą skruchę za swoje postępowanie na pewno znajdziesz łaskę w oczach Boga
ale jeżeli chodzi o szanse dla was dwojga to wy sami musicie ja sobie dac nikt za was tego nie zrobi , Bóg wskaże ci drogę i poprowadzi za rękę tylko sie pilnuj aby iśc we wskazanym przez niego kierunku

trzymaj sie kochana
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 21:48   

Tolek napisał :
Cytat:
Mare troche masz racje ale wówczas jeżeli ktoś zdradza z premedytacją, ale jeżeli ktoś popełnia błąd to jest to czymś podyktowane tym bardziej jak zdaje sobie sprawę z ogromu zła swojego czynu i Daphne dopiero teraz opisała co leży u podstaw jej postępku.

Tolek , jest tu sąsiedni wątek gdzie zdradził mężczyzna , ale .........
no właśnie - od razu próbował się usprawiedliwić , że tak naprawdę to właściwie winna jest
oziębłość żony , a on tylko się zakochał .

Istnieje pojęcie "zabójstwa w afekcie"
.............ale
wskoczenie z kimś do łóżka to zupełnie inna bajka .
Znaczy jak , zrobił to nieświadomie ?
Przecież OD RAZU nikt nie idzie na całość , jest mnóstwo czasu do myślenia .
To jest decyzja świadoma , wg. mnie najcięższe przewinienie
względem małżeństwa , a nie jakiś tam błąd .
............ a tłumaczenie tego miłością ?
......... pytam , miłością do kogo ?


A czy jest zdrada jest choćby tytaj .
Daphny pisze :
Cytat:
Boli mnie to strasznie, bo za każdym razem, gdy wychodzi wyobrażam go sobie z inną kobietą...


Mąż pewnie sobie też wyobrażał , tyle , że on MIAŁ PEWNOŚĆ , że to się naprawdę stało .
Daphne - zapomnieć się nie da , wybaczyć można .

Daphne , piszesz szczerze i odważnie .
O wybaczenie Boga bym się nie martwił , gorzej z wybaczeniem ludzkim .
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 22:00   

daphny27 napisał/a:

Wcześniej poniżałam się, błagałam wręcz na kolanach, płakałam...

Chciałabym ograniczyć telefony do niego. Bo cały czas mnie o to prosi, a ja nie potrafię uszanować jego zdania... Mam straszne huśtawki nastrojów. Są dni, kiedy jestem spokojna. Wtedy on chętnie wraca do domu. Ale bywa, że zostaje u znajomych a ja wtedy dzwonię i błagam, żeby nie zostawiał mnie samej... Denerwuje go to. Mówi, że przez 8 lat był na każde moje zawołanie. Teraz mogę sobie prosić i płakać a on i tak zrobi to, co uważa. I zazwyczaj wtedy nie wraca przez kilka dni do domu. Powtarza mi ciągle, że jeśli ja będę w porządku wobec niego to on też będzie wobec mnie. Jeśli jednak będę tak dramatyzować i nie dawać mu chwili wytchnienia odetnie się ode mnie całkowicie. Jakiś czas temu powiedział, że nie daję mu nawet czasu na zastanowienie się...
Skąd wziąć w sobie tyle siły, żeby na jakiś czas odciąć się od niego. Nie dzwonić, nie płakać, nie prosić, żeby przyjeżdżał... Kiedy samotność jest nie do zniesienia... I tęsknota za nim...


Kiedy jest z Tobą - pomyśl, jak to zrobić, aby wracał do miejsca, w którym czuje się dobrze i spokojnie. Odstaw lęki na bok. Zupełnie inną moc ma spokojna deklaracja, że czekasz, że ma przy Tobie miejsce. On wie, że tęsknisz, ale czy wizja spotkania pełnego płaczu i emocji nie odstrasza? Tzn. czasem bywają dramatyczniejsze spięcia.. Ale czy u Was to jest męcząca codzienność? Jesteście na jakimś rozstaju. Wykorzystaj te spotkania, aby być dla niego dobrą...

Oprzyj się na Bogu i wycisz. Może poproś jeszcze inne osoby o modlitwę w takiej trudnej chwili, może siostry zakonne..
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 22:15   

mare1966 napisał/a:
wskoczenie z kimś do łóżka to zupełnie inna bajka .
Znaczy jak , zrobił to nieświadomie ?
Przecież OD RAZU nikt nie idzie na całość , jest mnóstwo czasu do myślenia .
To jest decyzja świadoma , wg. mnie najcięższe przewinienie
względem małżeństwa , a nie jakiś tam błąd .
............ a tłumaczenie tego miłością ?
......... pytam , miłością do kogo ?
Marku zgadzam się z Tobą ale proszę powiedz w jaki sposób Twoje moralitety pomogą Daphne? Czy nie uważasz, ze płaczesz nad rozlanym mlekiem? Podaj rady jak pomimo wszystko może odbudować zniszczony związek? Nie biadol nad tym co się stało a nie odstanie. I jeszcze jedno kto dał prawo Tobie rzucać w nią kamieniami jej grzechu?
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 22:17   

Daphny, nie bój się spowiedzi. To Bóg Ciebie wysłucha, rozgrzeszy a On nie chce się mscić ale bedzie cieszył się z Twojego powrotu.
Pewnie boisz się spowiednika, jego reakcji. Cóż to tylko człowiek. Możesz wybrać spowiednika. Najlepiej osobę która nie tylko da Ci rozgrzeszenie ale również pochyli się nad Twoim problemem i poradzi, wesprze duchowo. Zazwyczaj księża z DA mają naturę filozoficzną, pozwalającą wniknąć w głąb problemu, unikając oceny ludzi. Co nie znaczy że unikniesz oceny Twoich czynów.
Radzę Ci przejdź przez te oczyszczenie, poczujesz się znacznie lepiej.
kiedy usłyszysz "Odpuszczam Ci Twoje grzechy", to nie bedzie oznaczalo że możesz wrzucić je niepamięć i żadać od innych, w tym od męża by o nich zapomnieli...
Dostaniesz "carte blanche" od Boga, ale zapominając o czynach ktore Cię sprowadziły do konfesjonału łatwo wpadniesz w pułapkę powtórki.
Cytat:
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce

To piękne i pełne mądrości słowa. Można w nich odkryć wiele mądrości, zrozumieć istotę miłości. Miłości do innych.
Znajdujesz w sobie wiele zlych cech i deklarujesz chęć poprawy.
Wytrwaj w tym. Bądź szczera w tym co robisz. Poszukaj drogi do Boga, do prawdy którą nam objawił. Odnajdziesz siebie.
Co z Twoim małżeństwem ?
Wiesz po zdradzie trzeba budować związek od nowa.
Zniknęły zaufanie, szczerość i szacunek.
Zaufanie buduje się latami, znika w sekundzie...
Twój mąż stracił zaufanie do Ciebie, może nie tylko do Ciebie.
Runęło jego przekonanie o uczciwości innych. Może poczuł się frajerem i postanowił być cwaniakiem, cynicznie korzystającym z życia, tak by nigdy więcej nikt go nie zranił.

Nie przekonasz go obiadkami, klękaniem przed nim i obiecywaniem że "nigdy więcej".
On Twoją obietnicę już usłyszał przed ołtarzem i uwierzył w nią a potem kiedy okazalo się była nic nie warta, runął jego świat.
Módl się za niego. Za jego powrót do życia, powrót do Boga.
Daj mu przykład szczerej, bezinteresownej, ale mądrej miłości.
Polecam J.C. Dobson "Miłość wymaga stanowczości".
Trwaj w modlitwie, w staraniach o wspólny wyjazd na rekolekcje małżeńskie.
Proponuję rekolekcje małżeńskie oparte na formule budowania dialogu między małżonkami.

Bedę pamiętal o Tobie w modlitwie.
Cieszę się z Twojego powrotu, wytrwaj w nim, nie trać nadziei chociaż nikt nie może obiecać Ci że będzie łatwo.
 
     
daphny27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-27, 22:24   

Od trzech dni obiecuje mi, że wróci do domu. Przedwczoraj nie przyjechał, wczoraj wpadł na chwilę, dosłownie na 10 min i powiedział, że nie zostanie, bo wczoraj płakałam i ma tego dość. Potrzebuje wyciszenia. Ale, że jutro już na pewno będzie. Czekałam cały dzień. W sumie to nie mogłam się doczekać wieczoru, kiedy przyjedzie i będzie obok... Przyjechał i powiedział, że nie zostanie, bo nie będzie robił czegoś wbrew sobie... Że ma jedyny dzień wolny i chce odpocząć a przebywanie ze mną go męczy. I po raz kolejny obiecał, że jak dam mu spokój, nie będę pisać ani dzwonić to jutro już na pewno zostanie...
Nie napisałam i nie zadzwoniłam. Co dało mi siłę? Byłam dzisiaj w kościele na różańcu i mszy... Kilka razy łzy stanęły mi w oczach. Było mi wstyd, że tak długo tam nie byłam. Wstyd przed Bogiem... Poza tym w tym kościele braliśmy ślub. Od tego czasu nic się tam nie zmieniło. Powróciły wszystkie wspomnienia. Przysięga, którą złożyliśmy, a której ja nie dotrzymałam... Miałam ochotę paść na kolana przed ołtarzem i błagać o wybaczenie... Powiedziałam mu, że byłam w kościele. Że modlę się o wybaczenie. Od Boga i od niego... A on stwierdził, żebym odpuściła. Że z tego i tak już nic nie będzie... Jak mam się z ty pogodzić? Nie potrafię... Wiem, że zrobiłam wiele złego i muszę ponieść tego konsekwencje. Zresztą, to jego słowa. Powiedział, że tak na prawdę nigdy nie odpowiedziałam za swoje czyny. I teraz przyszedł na to czas...
Nie wiem czy on na prawdę chce odejść... Czy jego zachowanie to sprawdzian dla mnie. Czy jest szansa na to, żeby wrócił, gdy się zmienię... Jego słowa, że z tego już nic nie będzie, tak bardzo mnie ranią... Gdyby powiedział, że potrzebuje czasu... Że się zastanowi... A on ciągle zmienia zdanie... Raz mówi, że mnie nie kocha. Później, że musi się zastanowić. Obiecuje, że przyjedzie a nie przyjeżdża. Czasami mam wrażenie, że moje cierpienie sprawia mu radość i daje satysfakcję... Że chce, żebym przechodziła przez to samo co on kiedyś z mojego powodu...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8