Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
ona musi złożyć pozew w sądzie , sąd wyznacza datę rozprawy i zawiadamia ciebie listem poleconym, masz też czas na napisanie odpowiedzi .
Pogody Ducha mimo wszystko
bags [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-01, 15:57
Mirakulum napisał/a:
bags napisał/a:
pokazujesz palcem na żonę a odwróć dłoń i co widzisz? Dwa palce skierowane na Ciebie
nie dwa tylko 3
Oooo tam takie szczegóły się czepiasz. Dziecko czy kciuk ten trzeci "wskaźnik"? jak dziecko to pół biedy, jak kciuk to będzie OK! :D
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-01, 16:12
o ile wiem mamy 5 palców jak wskazującym pokazuje na małżonka , to 3 pozostałe na mnie, kciuka nie liczę
nie żeby się czepiać ino 3 razy mocniej pracować nie 2
Poczucie humoru przy ratowaniu sakramentu bardzo wskazane
Pogody Ducha
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-01, 22:03
Cytat:
tak jak sobie spojrze do tyłu to widzę ile frajdy miała jak mówiła że jakieś związki sie sypia
To chłopie módl się za nią bo jest bardzo nieszczęśliwa i nigdy nie zaznała miłości.
hicks [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-02, 14:08
Witam was , nie wiem czy to was interesuje ale napiszę odnośnie tego co miała mi dzisiaj oznajmić , powiedziała a raczej przeczytała wczoraj wieczorem w obecności jej rodziców i oczywiście mojej osoby.
Były to ręcznie spisane żale i postanowienia do mojej osoby jako człowieka i męża - nie myślałem że uzbiera się tego aż tyle.
Jakieś 3lata temu mieliśmy kryzys i wtedy padło z jej strony słowo o rozwodzie, jakoś to zażegnaliśmy . Od tego czasu było raz lepiej raz gorzej jak w życiu , wiele z tego co mi wtedy wypowiedziała odnośnie mojej osoby i z czym sie zgodziłem pozmieniałem ale od tego czasu wg niej zmiękłem , stałem się bardziej uczuciowy itp i jak się okazuje to tez jest żle. Ona stała się za to bardziej oschła , trzymająca dystans i tak to trwało .
Jak powiedziała i jak się można domyślać zadra tkwiła od tamtej pory czyli mi nie wybaczyła i to narastało.
Powtarzam zdaje sobie sprawę z tego ,że to ja powiedziałem "a" byłem tym czarnym wilkiem a ona teraz to zakończyła .Chce oczywiście rozwodu jak najszybciej i jak najszybciej ja mam sie wyprowadzić . Kocham ja i widzę że się strasznie ze mną męczy czy dać jej ten rozwód bo mi tak rozum podpowiada a serce stanowczo mówi NIE. Co robić ???
Absolutnie nie chce się zgodzić na wizytę u psychologa .
[ Dodano: 2012-10-02, 15:34 ]
Mam jeszcze do Was pytanie gdzie się odbywają spotkania w Poznaniu 20 -X ?
I kogo byście mi polecili do spowiedzi tzn księdza który ma doświadczenie z syt kryzysowymi w rodzinie?W jakim kościele ?
[ Dodano: 2012-10-02, 15:35 ]
Przepraszam już widzę , mam linka
laura_33_31 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-02, 17:03
Ostatnio zmieniony przez laura_33_31 2012-11-29, 08:37, w całości zmieniany 1 raz
hicks [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-03, 10:05
Witam was, dalsze informacje z placu boju : wczoraj ponownie usiedliśmy razem i tłumaczyłem jej że ją kocham , że wierzę w możliwość napraw tej syt. i w związku z tym nie może liczy ć że jej dam rozwód . Oczywiście ona swoje że do tanga trzeba dwojga ona nie zmieni zdania itd. Zaproponowałem po raz kolejny wizytę u psychologa i o dziwo sie zgodziła ale podkreślając , że nikt inny obcy nie wpłynie na jej decyzje.
Podczas tej rozmowy powiedziałem jej iz w przypadku ekstremalnym wyjadę z Poznania do swojego rodzinnego miasta.Wzbudziło to jej ogromne zdziwienie , zapytała się czy nie chce byc blisko dziecka czy nie chciąlbym go obierac z przedszkola jak podrośnie itp .Czy wy to czaicie??? Ja jej na to czy sobie wyobraża że będziemy "Prawie " szczęśliwą rodziną? .Synek będzie miał ojca z którym nie będzie mieszkał a tatuś go będzie dostarczał do i z przedszkola?
To jest chore. Spałem dzisiaj pomimo tabletki nasennej ok 3godz , teraz mi się przypomniało że jadłem wczoraj rano jedna bułkę ja juz tak nie mogę , czuje się bezsilny , otumaniony ,opuszczony. Przyjechałem do pracy ok 1,5godz przed czasem i ryczałem jak bóbr , moja siła duchowa wyparowała.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-03, 10:55
hicks napisał/a:
Podczas tej rozmowy powiedziałem jej iz w przypadku ekstremalnym wyjadę z Poznania do swojego rodzinnego miasta.Wzbudziło to jej ogromne zdziwienie , zapytała się czy nie chce byc blisko dziecka czy nie chciąlbym go obierac z przedszkola jak podrośnie itp
I tu ją masz wiesz już jak można działać, chociaż to są poniżej pasa takie chwyty, ale na początek dobre i tyle.
zerta [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-03, 11:42
Hicks,
Przede wszystkim spokojnie. Nie zagłębiaj się w bólu który teraz czujesz. Jeżeli potrzebujesz wypłacz się, potem powstań, otrzep się, stań przed lustrem i powiedz sobie "z Panem Bogiem damy radę". To że nie będziesz spał, będziesz wycieńczony nie da Ci siły do ratowania małżeństwa.
A widzisz, coś ją zdziwiło! Ona sobie to inaczej zaplanowała. Nie jestem tak mądra i doświadczona w dawaniu rad jak inne osoby tutaj.. ale to chyba dobrze, zepsułeś jej plany. Myślała, że wszystko będzie przebiegało na jej zasadach a tutaj zaskoczenie. I dobrze, przecież Ty też masz coś do powiedzenia! Nie daj się ustawić w tej sytuacji.
Ratujesz małżeństwo i swoją rodzinę.
Nie jesteś na placu boju. Zło dobre zwyciężaj.
Wynotowała i przeczytała przed Tobą i rodzicami "listę zażaleń"?
Najłatwiej kogoś oskarżać.
I samą siebie usprawiedliwiać... w obecności rodziców.
Spokojnie, spokojnie.
Daj jej czas, mam wrażenie że ona sama nie wie czego chce a czytając taką listę w waszej obecności szuka poparcia w oczach rodziców.
PS. Z innego wątku, od GregAN, myśle, że przydatne.
Cytat:
Zadbaj o siebie. Bądź uśmiechnięty, graj rolę zadowolonego z życia faceta. Zadbaj o swój wygląd. Moze siłownia, dobre ciuchy. Znalazłeś drogę do Boga więc masz swoje zaintersowania, wzbogacasz swoją osobowość. Tak trzymaj.
Nie bądź nachalny ze swoją miłością.
Bądx dobrym aktorem, trzymaj emocje na wodzy. I działaj z planem.
hicks [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-04, 15:24
Witam was, wczoraj byłem w Poradni Przykoscielnej na ul.Fredry .Rozmawiałem tam z pania pełniącą akurat tam dyżur , przedstawiłem swoją sytuacje , obiecała że skontaktuje mnie z p. Pulikowskim jak najszybciej .Żona nadal podtrzymuje chęć udania się ze mna do psychologa i teraz mam pytanie do Was czy powiedzieć że jest to poradnia bo ma ostatnio dość negatywny stosunek do kościoła ? Obawiam się żę odmówi.
Zgodziła się na spacer na np pół dnia z maluszkiem gdzięś np Cytadela .Wyglądało to tak,że najpierw zaproponowałem taki spacer w trójkę tak jakby ostatni raz oczywiście od razu odówiła ale z małym jak najbardziej mogłem sam. Dzisiaj rano powiedziała że przemyślała to przez noc i pójdzie z nami. Sądzę że obawia się np porwania małego albo ż ew rozpaczy coś bym mu zrobił? Jak sądzicie czy ten spacer to dobry pomysł ?Oczywiście cały czas mówi żebym na nic nie liczył itp.Wczoraj przeniosła się z małym do innego pokoju , ja jestem w tym który przylega do naszej kuchni . Teściowa jak mnie wczoraj zobaczyła to błyskawicznie zamknęła drzwi a teść by laczki zgubił tak szybko pędził na piętro .Masakra.
Jedna [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-09, 20:27
hicks napisał/a:
Dzisiaj rano powiedziała że przemyślała to przez noc i pójdzie z nami. Sądzę że obawia się np porwania małego albo że w rozpaczy coś bym mu zrobił? Jak sądzicie czy ten spacer to dobry pomysł
.
Jeśli zawsze byłeś odpowiedzialnym ojcem, to naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, aby kobieta tak pomyślała. Chyba większość z nich czuje kiedy ktoś chce skrzywdzić dzieci. Życzę jak najwięcej takich spacerów.
hicks [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-10, 11:49
Ojcem zostałem pierwszy raz i wszyscy których znamy od początku uważają że jestem zadatkiem na super tatę , powtarzam ja kocham to dziecko jak NIGDY nikogo w całym swoim życiu. Jest dla nie nr 1. Potem żona ale ona uważa ,że dobry tata nie znaczy dobry mąż i Koniec. Jasne że ma w tym trochę racji , ktoś tutaj napisał ,że nie widzi miłości do siebie a to nie jest prawda ja byłem systematycznie odpychany z małymi przebłyskami litości , resztek uczucia? Czuję ,że nie wygram tej bitwy o rodzinę widząc jej zaciętość .
Pojawiły sie też częste pózno wieczorne sms , które słysze czyżbym jednak sie mylił i był ten 3 ? Dzisiaj mam spotkanie z p.Pulikowskim zobaczymy jak on to oceni.
Katarzyna74 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-10, 17:53
hicks napisał/a:
Jest dla nie nr 1. Potem żona ale ona uważa ,że dobry tata nie znaczy dobry mąż i Koniec.
Ma rację.
Na pierwszym miejscu - Bóg.
Potem - żona.
Potem - dzieci, ale bardzo blisko żony, minimalnie dalej. ;)
Potem rodzice i dalsza rodzina.
Potem przyjaciele.
Pulikowski w swojej książce pisze wyraźnie: Aby być dobrym ojcem, tatą, trzeba kochać mocno matkę swojego dziecka. Dozgonnie, wiernie. Tak mniej więcej brzmiały jego słowa - z książki "Warto być ojcem".
Jedna [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-10, 19:03
Melduję, że pomodliłam się w intencji Twojej dzisiejszej rozmowy z panem Pulikowskim - oby jak najszerzej otworzył Ci oczy, byś wyniósł wiele korzyści...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.