Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Hehehe co do ty tutułu Mare masz całkowitą rację :)
Słuchajcie ja już nie będę zanudzać swoim tematem. A kto powiedział , że zanudzałaś ???
Co do tematu mojego męża - nie wiem może ja rzeczywiście nie nadaję na tych samych falach co on. Trochę tak , bo twój mąż to facet .
A może ze mną coś jest nie tak - skoro dla Was również moje postępowanie jest ''nie fair''
..... z Tobą jest nie tak , z mężem i całą resztą z tego forum
bo inaczej byśmy siedzieli w raju Tu chyba nie ma jakiegoś zbiorowego "WAS" ,
....... oj zaraz nie tak , nie fair .
Chcę naprawdę to mądrze rozegrać, ale widocznie mi to nie wychodzi.
.......... chcesz w tydzień wszystko pozałatwiać
Mąż pojawił się w piatek ni stąd ni zowąd o 18.00 gdy my wychodziliśmy więc go przeprosiłam i poinformowałam, że wychodzimy bo się wcześniej już umówiliśmy.
Sam powiedział dziecku, że bedzie w takim razie jutro (obiecał mu)
Tymon całą sobotę czekał, jak tylko zadzwonil domofon to biegl z nadzieją, że to Tata.
Słuchajcie jego tata był obecny dzień w dzień w jego życiu a teraz go nie ma.
Jak napisał do niego smsa to odpowiedział, że jechał do nas, ale się rozmyslił i ze będzie jutro.
A w niedzielę czekałam do 10.00 zero kontaktu więc postanowiłam, że jedziemy w góry (pierwszy śnieg) aby uniknąc pytań, płaczu i roczarowań Małego - próbuję mu zająć i uprzyjemnić czas jak tylko mogę i tyle. No , pięknie ........."zwracam honor"
logicznie wytłumaczyłaśrozsądne zachowanie .......... tylko wszystko trzeba mówić , tłumaczyć ......... bo mogło to wyglądać ,
"wiedziała że niedziela to celowo zabrała dziecko - można tak było pomysleć ? "
I naprawdę nie chodzi tu o mnie. Nigdy nie grałam i nie będę grała dzieckiem for sure :):):) i mądrze
Dominika
[ Dodano: 2012-10-30, 17:38 ]
Jestem dzisiaj po konsultacjach.
Bardzo sympatyczna rozmowa i Pani Monika pochwaliła mnie i przyznała rację.
Nie będę tu wchodziła w szczegóły.
Teraz podejmuje kolejne kroki - zobaczymy jakie będą konsekwencje moich poczynań.
Sposób, który dotyczas wdrażałam nie zadziałał - spróbujemy paradoksalnie w drugą stronę
Prawda jest taka, że w żaden sposób nie da się już uratować mojego małżeństwa bo do tego trzeba dwojga ...
najpierw jednego , przynajmniej
Forum nie ma jakiegoś monopolu , "sposobu" ,
więc tym bardziej pisz .
DominikaS [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-02, 14:23
Kochani
Chyba przyszedł czas odsunięcia się całkowicie i wyciszenia.
Chyba zbyt częsty kontakt z moim mężem mnie męczy ...
Dzisiaj napisałam mu tylko krótko wiadomość w sprawach finansowych i że bardzo go proszę, aby złożył pozew o separację z orzeczeniem o winie a dostałam odpowiedz:
Ja nie czuję się winny,
Ja odeszłem od Ciebie bo mnie niszczyłaś,
Kłociłaś się ze mną przy dziecku
i ponownie szczegóły dość poważnej kłótni jaka miała miejsce 2 lata temu.
Więc ja spokojnie, że ja wiem, że nie wróci, że ja go kocham, ale decyzja należy do niego.
A on mi nato, że ja teraz robię z siebie taką ofiarę, jaka to jestem biedna, jaka to jestem pokrzywdzona ...
I że bardzo się o to starałam, aby go stracić ...
Przykre to wszystko, ale nie mam się co łudzić skoro po takim czasie on dalej ma w sobie tyle złości, żalu i nie widzi wcale żadnej winy z swojej strony.
A przecież wina leży zawsze gdzieś po środku ...
Napisal mi, że pewno moja Mama się teraz cieszy ... o czym on do mnie pisze ????
Tak jakby wcale nas nie znał ...
Napisałam mu, że straciłam najważniejszą osobę w swoim życiu i że nawet nie ma pojęcia co czuje oraz że nigdy mu tego nie życzę ....
Ciężko ... mija czas ... a emocje nie sytgną
Lea [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-02, 15:44
DominikaS napisał/a:
Dzisiaj napisałam mu tylko krótko wiadomość w sprawach finansowych i że bardzo go proszę, aby złożył pozew o separację z orzeczeniem o winie a dostałam odpowiedz: (...) Więc ja spokojnie, że ja wiem, że nie wróci, że ja go kocham, ale decyzja należy do niego.
DominikaS, skoro decyzja należy do Twojego męża,
to w jakim celu prosisz go o złożenie pozwu o separację?
Separacja jest potrzebna Tobie czy Twojemu mężowi?
Znasz, masz świadomość wszystkich skutków separacji?
Moim zdaniem, nie powinna być ona stosowana jako chęć "przebudzenia" męża
(że może coś do niego dotrze, że traci rodzinę - to tak nie działa)
Ostatecznie jeśli Twój mąż zechce separacji (rozwodu),
to sam bez Twoich próśb złoży wniosek/pozew,
i nie musi Cię informować wcześniej o swoich krokach.
Życzę Ci rozwagi i pokoju w podejmowaniu decyzji.
DominikaS [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-02, 16:18
Wiesz tutaj bardziej chodzi mi o to ze skoro podjal decyzje ze nie wraca do domu to niech sklada pozew. On raz placi po czym trzy miesiace nie placi na dziecko. Trzeba poniesc konsekwencje swojej decyzji.Poza tym jego zdjecia na Fb z dziewczynami i wieczne imprezy to uwlacza moja godnosc ....
Katarzyna74 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-02, 17:52
DominikaS napisał/a:
On raz placi po czym trzy miesiace nie placi na dziecko.
E..., popraw mnie, jeśli coś źle zrozumiałam.
Od trzech miesięcy nie płaci na dziecko - to znaczy, że sama opłacasz mieszkanie, rachunki, jedzenie (pisałaś, że przychodzi do Ciebie na obiady, kąpie się itd), w tym czasie idziecie na urodziny do znajomych, Ty urządzasz swoje urodziny, na które on przychodzi i świetnie się bawi, wspólnie oglądacie bajki, chodzicie na spacery...
Co zatem sprawiło, że chcesz uregulowania sprawy finansowej? Zdjęcia męża na FB?
A gdyby tych zdjęć nie było i nic o tym imprezach byś nie wiedziała, jak długo by to trwało?
Nie pisałaś wcześniej o tym, że nie płaci na dziecko - przecież to zupełnie inna sytuacja.
I kiedy pytałaś o granice, to właśnie w tym ważnym aspekcie, jakim jest finansowa odpowiedzialność za dziecko, mogłaś już postawić te granice i to po miesiącu zwłoki w łożeniu na dziecko, składając pozew o alimenty.
Sama widzisz - nic nie daje próba manipulowania innym człowiekiem.
Działanie takie a nie inne, by sprawić, żeby ktoś coś zrobił, zmienił zdanie, podjął pewne decyzje.
Pod tytułem: będę miła i kochana, to doceni, zauważy i zrozumie, co stracił.
To jakaś fałszywa gra.
Masz być sobą, a jeśli to Twoje "ja" jest niedoskonałe, ma wady, to te wady trzeba sobie naprawiać, by ogólnie być lepszym, fajniejszym człowiekiem, ale niczego nie udawać, niczego nie skrywać, być sobą.
Dlatego manipulacja nigdy nie przynosi dobrych skutków. Krótkotrwałe jedynie - ot, przyjemne chwile razem spędzone za cenę tego, że sama utrzymujesz dom, dziecko i gościsz męża na obiadkach.
Myślę, że warto by było zapytać siebie - czemu Twojej godności nie uwłaczał fakt, że mąż nie ponosi kosztów utrzymania dziecka i zrobił sobie z Twojego domu jadłodajnie, łaźnię i punkt przedszkolny, a czemu dopiero imprezy i publikowanie zdjęć z kobietami tak na Ciebie zadziałało.
To ważne, bo to Ciebie dotyczy, Twojego sampostrzegania się i tego, jak dalece jesteś uzależniona od męża, że nie zauważasz, że ta godność Twoja była już deptana dawno.
Że nawet zapomniałaś nam o tym wspomnieć lub w ogóle o tym nie pomyślałaś....
Lea [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-02, 19:26
DominikaS napisał/a:
Wiesz tutaj bardziej chodzi mi o to ze skoro podjal decyzje ze nie wraca do domu to niech sklada pozew
DominkaS,
dlaczego mąż miałby składać pozew?
jemu póki co ta sytuacja pasuje,
to Tobie jest źle.
A jeśli nie łoży na dziecko, którego jest ojcem,
to masz do dyspozycji sporo możliwości;
po wyroku sądu o przyznaniu alimentów,
jeśli nadal nie płaci,
jest komornik, fundusz alimentacyjny,
krajowy rejestr dłużników,
zgłoszenie niealimentacji do prokuratora.
Jeśli Tobie jest niedobrze w obecnej sytuacji,
Ty podejmij konkretne decyzje,
zapewniające Tobie i dziecku środki do życia.
Pozdrawiam.
Życzę Ci rozwagi i odwagi.
DominikaS [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 19:51
Nie wiem Kasiu dlaczego nie pisałam o tak ważnej sprawie ...
Masz rację zdecydowanie
Wiesz może dlatego, że umówiliśmy się, że mąż będzie płacił czynsz i tego nie monitorowałam.
Zaufałam mu.
Do września pracowałam mogłam bez problemu utrzymać się sama.
Nie była to manipulacja z mojej strony; Chciałam pokazać mężowi, że bardzo za nim tęsknimy, że go kochamy, że ma fajny dom ...
Przyjełam całą winę na siebie. Uwierzyłam, że on jest biedny, pokrzywdzony ....
Nie chodzi mi o to, że chcę się odgrywać NIE
Uważam, że takie zdjęcia na FB z dziewczynami są nie fair - nie mamy rozwodu, separacji
Napewno one mnie dotknęły również jako kobietę
Nie mam już siły ...
Nie mam pomysłu ...
On jest tak przekonany, że już nigdy nie wróci ...
Nie zajmuje się Małym, nic go nie interesuje.
Przyszedł we wtorek o 18.00 a ja wychodziłam do kosmetyczki. Od razu zapytał mnie o której będę bo on o 20.00 musi wyjść.
Nie wiem czy to tak dalej ma sens ???
W niczym mi nie pomaga. Jestem zdana tylko na siebie.
Jest coraz gorzej ...
Ja jezdze do Częstochowy a mąz na dyskoteki
I jeszcze mam wrażenie, że jemu wszystko się układa a mnie idzie coraz gorzej ...
Pozdrawiam Was serdecznie
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-04, 10:42
Beato ,
zastanawia mnie coś .
Wydaje mi się , że obowiązek utrzymywania rodziny , siebie nawzajem i dzieci ,
ciąży na obojgu .
Czy opłacanie czynszu ( zakładam koszt dość znaczny i to że płaci ) jest niełożeniem na dziecko ?
W końcu - czy nie tak się umówiliście ?
Teraz nie masz od września pracy .
Czy nie po to chcesz aby wniósł o separację , aby uzyskać alimenty na siebie i dziecko ?
Nie za wygodnie , ciut ?
Czy mąż nic innego nie robi tylko chodzi na dyskoteki i robi sobie zdjęcia ?
A jak będzie separacja ( rozwód ) to te zdjęcia już przestaną boleć , już wolno ?
Cytat:
Nie zajmuje się Małym, nic go nie interesuje.
Przyszedł we wtorek o 18.00 a ja wychodziłam do kosmetyczki. Od razu zapytał mnie o której będę bo on o 20.00 musi wyjść.
Nie wiem czy to tak dalej ma sens ???
W niczym mi nie pomaga. Jestem zdana tylko na siebie.
Mały ma ile latek ?
To nie jest niemowlę , masz tylko jedno dziecko .
Po co przyszedł o tej 18.00 ?
Czy kosmetyczka naprawdę Ci niezbędna , młodej dziewczynie , w trudnej sytuacji finansowej ?
Nie tragizujesz trochę w tym - "w niczym nie pomaga" -znaczy w czym konkretnie ?
Wiem , że się narażam ( nie tylko Tobie )
a kobieta pamiętliwą jest ,
ale trudno .
DominikaS [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-04, 11:25
Mare - nie rozumiem Twojego postu. Przepraszam.
Mąż w niczym mi nie pomaga. Nie przesadzam.
Mały ma 4 latka i uwierz jest co robić z takim maluchem.
Oprócz wszystkich obowiązków typu przedszkole, zajęcia dodatkowe itd takiemu berbeciowi trzeba zorganizować czas.
Jeśli chodzi o kosmetyczkę - przepraszam, ale należy mi się trochę relaku oraz przyjemności.
Jak na razie nie pracuje na cały etat od miesiąca a w poniedziałek idę na kolejny etap rozmowy kwalifikacyjnej pracy, która mnie bardzo interesuje.
Tak czynsz jest dość wysoki, ale chyba nie wiesz ile kosztuje wychowanie dziecka ????
Sprawa małżenstwa to jedno, ale nikt go nie zwolnił z obowiązków bycia Tatą.
Ja z Małym chodzę na basen, na lodowisko do kina.
Mój mąż jak narazie nie robi nic !!! Przyjeżdza do domu na 2h i ogląda z nim bajki.
Tak dla mnie to ma znaczenie czy te zdjęcia są publikowane przed czy po rozprawie !!!
Ja naprawdę czasami nie rozumiem Waszych postów
Pozdrawiam,
Dominika S
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-04, 12:09
Cytat:
Mare - nie rozumiem Twojego postu. Przepraszam.
......... i może w tym problem , bo nie rozumiesz też własnego męża w tym temacie
Żeby było jasne - nie stoję po niczyjej stronie .
Nie podobają mi się te jego dyskoteki , bo zdradzają jakąś niedojrzałość ,
ale i Twoje myślenie nie jest idealne .
Cytat:
Tak czynsz jest dość wysoki, ale chyba nie wiesz ile kosztuje wychowanie dziecka ????
Wychowanie jednego dziecka kosztuje więcej niż ten wysoki czynsz ???
Mam 3 dzieci , tylko jedną żonę i przez znaczną część tego czasu była tylko jedna wypłata .
Wielokrotnie zabierałem nawet 4 dzieci i organizowałem im czas , nawet na cały dzień .
Przedszkole , basen , kino , lodowisko , kosmetyczka , jedno dziecko .
Większość kobiet mogłaby sobie tylko o tym pomarzyć ........ dzieci również .
Pomyśl , Beato , rozejrzyj się w koło .
Cytat:
Mój mąż jak narazie nie robi nic !!! Przyjeżdza do domu na 2h i ogląda z nim bajki.
........... chodzi do pracy ?
to niech mu poczyta , zamiast ogladać głupie kreskówki ,
wyślij go na spacer czy do kina , na ten basen ( może nie pomyślał ? )
Cytat:
Tak dla mnie to ma znaczenie czy te zdjęcia są publikowane przed czy po rozprawie !!!
Po rozprawie , będzie już obcym , obojetnym Ci facetem ?
Papier sprawi , że nie będzie już Twoim mężem , czy choćby ojcem dziecka ?
DominikaS [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-06, 09:35
Kochani ....
Potrzebuję Waszego wsparcia i modlitwy.
Znowu wątpię, przestałam się modlić ... Rozmawiam z Bogiem wieczorami ... ale brakuje mi sił.
Wszyscy z mojego otoczenia już się pogodzili, że mojego małżeństwa nie ma. Rodzina mojego męża przekreśliła je już dawno temu. Jest mi tak przykro jak słyszę - jak sobie jeżdzą po Krakowach itd z Bartkiem i jego kolegą (z tym którym mieszka) Tak jakby zupełnie o nas zapomnieli ....
Coś się skończyło. Pewien etap trzeba skończyć a tylko głupia Dominika sobie z tym nie radzi.
Proszę pomódlcie się za mnie bo bardzo mi ciężko ....
DominikaS
[ Dodano: 2012-11-06, 09:38 ]
Z mężem praktycz.nie nie rozmawiamy. Mijamy się nad ranem i jest tylko suche Cześć.
Jakie to przykre !!!! Chcę mi się wyć !!!!
Mój mężczyzna i ja jesteśmy sobie zupełnie obcy !!!!
Płaczę ...
Katarzyna74 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-06, 13:05
Dominiko, złożyłaś wniosek o alimenty?
Masz moją modlitwę. :)
DominikaS [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-09, 12:22
Nie Kasiu jeszcze nie złożyłam.
Przyszło zawiadominie do domu o zaległości w 5 czynszach, zachowanie mojego męża ... załamałam się ...
W tym czasie szukałam pracy i w poniedziałek byłam na rozmowie o pracę i modlę się, abym ją dostała.
Dzisiaj mam dostać odpowiedz.
Bardzo Was proszę o modlitwę
Pozdrawiam Was
Dominika
Ufam Bogu, ale tak bardzo mi ciężko.
Zastanawiam się co takiego zrobiłam, że nie potrafię się podnieść. A może ja jestem złym człowiekiem ???
Bo z mojej perspektywy jak patrzę na męża to on ma cudowne życie, uśmiecha się, jest szczęśliwy !!!
A ja ... ciągle upadam ...
[ Dodano: 2012-11-14, 13:19 ]
Słuchajcie
Dzisiaj jest mi tak trudno
Mój mąż ma dzisiaj urodziny.
Rano jak przyjechał do Małego tylko go przytuliłam i nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa.
Od wczoraj w prezencie urodzinowym dla niego, dla nas odmawiam Nowenne Pompejańską (wczoraj była rocznica Matki Bożej Pompejańskiej)
Ciągle gdzieś tam w głowie mętlik, czarne myśli raz podpowiedzi : walcz, nie wszystko stracone a raz już się nie uda, już nic nie da się zrobić - za pożno
Nie potrafię się poddać. Nie potrafię się tak w pełni oddać Bogu - ty się tym zajmij. Bązdz wola Twoja.
Myślałam, że z czasem będzie lepiej a jest gorzej ...
Bardzo za mężem tęsknie. I czasem krzyczę do Boga i płaczę : Tak bardzo kocham mojego męża !!!
I mam takie olbrzymie poczucie winy, które mnie zżera od środka.
ewa b. [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-15, 19:07
Musisz spróbować sobie przebaczyć,
to wszystko co nie tak zrobiłaś bo czasu nie cofniemy, ja sama przez to przechodziłam i ciągle przechodzę i wiem że to trudne bo mi samej jest łatwiej przebaczyć komuś niż sobie..
Wspieram modlitwą i przy okazji podbijam wątek
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.