Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jestem w stanie uratować swoje małżeństwo?
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-24, 12:26   

Cytat:
Ja mam kontakt cały czas z psychologiem dziecięcym. Wiem, że dla dziecka konflikt, rozstanie rodziców, rozwód NIGDY nie jest dobre (chyba, że w rodzinie jest alkoholizm, przemoc itd) ........ teraz jest instytucja separacji
Przerobiłam ten temat wielokrotnie.
Mój mąż również często mówił o swoim trudnym dzieciństwie: brak kontaktu z Tatą, trudny kontakt z ojczymem. Bardzo brakowało mu Taty.
Więc ja jestem wyczulona na tym punkcie dlatego też tak starałam się na początku, aby Tymcio jak najmniej odczuł tą sytuację stąd te obiady, miła atmosfera itd.
Dzieci w tym wszystkich są najbiedniejsze.

Mój mąż jeszcze w grudniu odradzał mojej cioci rozwód, mówił o dzieciach ...
A już w kwietniu usłyszałam: w czym problem, Tymon będzie z rozwiedzionego domu. Ty sobie znajdziesz faceta, ja będę z tym facetem w przyjacielskich kontaktach i Tymon nawet może mu mówić TATO. Bardzo to przeżyłam ... Nie mówił tego z przekonaniem , raczej ironicznie . Skoro sam odradzał komuś , znaczy że jest świadomy .
Co się wydarzyło przez te kilka miesięcy ?


Mam nadzieję, że nauczę syna co to znaczy odpowiedzialność ... przykro mi , kobieta nie nauczy chłopca jak być mężczyzną ( córki zresztą również będą pokaleczone )
Czego ja oczekuje od mojego męża skoro jego Mama przyszła do mnie i powiedziała:
Zdaj sobie sprawę, że to już jest koniec. ............ szczerze , wredna
Was już nie ma. Jest Bartek - ojciec i Dominika - mama. I to cała relacja między wami.
A Tymon sobie z tym poradzi bo to jest dziecko a dzieci są silne.
Tylko ty musisz sobie zdać z tego sprawę, że nie jesteś już żoną Bartka.
........... ona CIĄGLE walczy o szczęście swojego synusia
A przykre jest to, że to ty usłyszysz w przyszłości, że to twoja wina od dziecka.
........... tak jak sama usłyszała od swojego Bartusia

Ręce mi opadły .... nie wiedziałam co jej mam na to powiedzieć.
Sama jest w separacji po raz drugi. .......... bez komentarza
Miałam jej ochotę wykrzyczeć tak dziecko sobie poradzi - tak jak radzi sobie teraz twój syn !!!! masz opanowanie :mrgreen:

Niestety moja teściowa od dłuższego czasu nie ma z nami kontaktu, nie widzi wnuka, Bartek powiedział mi tylko, że mama się na niego cyt''wypięła'' (dotyczy to oczywiście finansów).
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mały cierpi, tęskni za Babcią.
Chociaż nie powiem bo mi jest również przykro bo nagle przestaliśmy być Rodziną.
Rodzina to mąż , Ty i dzieci . mamusia jest piętro niżej

Mój mąż mnie ciągle tylko wypytuje czy Mama do mnie zadzwoniła, czy już znalazła mi jakąś pracę itd. Więc najprawdopodobniej nie mają tak dobrych relacji teraz.
............ może właśnie dlatego tak Ci powiedziała - ona chce odzyskać syna dla siebie :?:
A też niestety mój mąż był/w dalszym ciągu jest uzależniony od Mamy.
Teraz jeśli tylko rozmawiamy o naszym małżeństwie od razu pojawia się temat: Moja mama została sama. Była z alkoholikiem przez tyle lat. Ludzie się nie zmieniają. Mogła to przerwać tyle lat temu i teraz może żyłaby z kimś innym i była szczęśliwa.
............. a kolejny facet zaczął by pić
Bardzo jest poraniony.
Bardzo tego dużo: problemy z sexem, alkohol, narkotyki, imprezy, chora przeszłość.
Nie wiem czy kiedykolwiek uda nam się z tego podzwignąć ...
Bardzo go kocham i bardzo bym mu chciała pomóc.
I mam nadzieję, że nie stawiam tu żadnej krzywdzącej go diagnozy ...
nie wydaje mi się

Nie chcę być złośliwy , ale w tle problemów małżeńskich
prawie zawsze występuje ..........
 
     
DominikaS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-24, 14:17   

Mare dziękuje.
Właśnie wiesz sama się nad tym zastanawiam co się takiego wydarzyło ???

W grudniu przyszły buty do domu od obcej kobiety, które zamówił na allegro. Płakał, przepraszał, że to już nigdy się nie powtórzy.

W grudniu przeżyliśmy cudowne Święta. Potem poszliśmy na Sylwestra ( za moją namową zabraliśmy nawet Mamę Bartka bo wydawało mi się, że jest samotna; ona w grudniu odeszła od męża). Słuchajcie poszliśmy na Sylwestra w zupełnie nowe środowisko - i tak jak już pisałam wcześniej tak świetnie się bawiliśmy, że wszyscy myśleli, że jesteśmy ledwo po ślubie. Mąż mnie cały czas calował, szeptał miłe słówka, tańczyliśmy ...


styczeń, luty
Znowu impreza karnawałowa - super.
Nawet zaczeliśmy ponownie sypiać ze sobą chociaż wcześniej był z tym problem.

No, ale przed tą imprezą ponownie przyszła paczka z butami o czym się pózniej dowiedziałam.
Rozmowa z moją Mamą.

A w środę po imprezie zwykła kłotnia. Non stop dzwoniący kolega z którym mąż teraz mieszka, że ma doła, że się zabije, że nic nie ma sensu.
No i ja nie wytrzymałam powiedziałam mężowi, że skoro nie potrafi się zająć rodziną, wszystko i wszyscy inni są ważniejsi to może się wyprowadzić. I na końcu dodałam, że może jego kolega również jest fetyszystą i dlatego mają ze sobą wspólny język.

Ja potem wielokrotnie słyszałam, że od nie odszedłby z domu gdybym nie wyjawiła jego największej tajemnicy koledze (usłyszałam to od przyjaciół i mamy tego kolegi) bo kiedy ja z nim na ten temat próbowałam porozmawiać to powiedział, że to nie jest powód.

Naprawdę chciałabym mu jakąś pomóc. Jestem w trakcie pisania listu do niego. Takiego szczerego od serca. On w listopadzie ma urodziny mam nadzieję, że zdąże.

Dominika S
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-24, 15:09   

Cytat:
W grudniu przeżyliśmy cudowne Święta. Potem poszliśmy na Sylwestra ( za moją namową zabraliśmy nawet Mamę Bartka bo wydawało mi się, że jest samotna; ona w grudniu odeszła od męża)
:evil: ............. no i niech by była samotna
. Słuchajcie poszliśmy na Sylwestra w zupełnie nowe środowisko - i tak jak już pisałam wcześniej tak świetnie się bawiliśmy, że wszyscy myśleli, że jesteśmy ledwo po ślubie. Mąż mnie cały czas calował, szeptał miłe słówka, tańczyliśmy ...
......... taniec , miłe słowa , całowanie - niechybne dowody miłości
przepraszam :->



styczeń, luty
Znowu impreza karnawałowa - super.
Nawet zaczeliśmy ponownie sypiać ze sobą chociaż wcześniej był z tym problem.
.......... :!:

No, ale przed tą imprezą ponownie przyszła paczka z butami o czym się pózniej dowiedziałam.
Rozmowa z moją Mamą.

A w środę po imprezie zwykła kłotnia. Non stop dzwoniący kolega z którym mąż teraz mieszka, że ma doła, że się zabije, że nic nie ma sensu. .... :!: co nie ma sensu ?
No i ja nie wytrzymałam powiedziałam mężowi, że skoro nie potrafi się zająć rodziną, wszystko i wszyscy inni są ważniejsi to może się wyprowadzić. I na końcu dodałam, że może jego kolega również jest fetyszystą i dlatego mają ze sobą wspólny język.
.......... kolega ma , miał dziewczynę , żonę ?
w końcu jak się chce zabić , to musi być powód

Ja potem wielokrotnie słyszałam, że od nie odszedłby z domu gdybym nie wyjawiła jego największej tajemnicy koledze (usłyszałam to od przyjaciół i mamy tego kolegi)
............ to ten kolega też się zwierza z takich rzeczy swojej mamie ? :shock: bo kiedy ja z nim na ten temat próbowałam porozmawiać to powiedział, że to nie jest powód.

Naprawdę chciałabym mu jakąś pomóc. Jestem w trakcie pisania listu do niego. Takiego szczerego od serca. On w listopadzie ma urodziny mam nadzieję, że zdąże.
......... po mojemu dobry pomysł


Może się mylę , ale ja to widzę tak :
mąż jest słaby ( nałogi : alkohol , narkotyki , seks , uzależnie od matki )
i kompletnie pogubiony ( sytuacja w jego domu , brak ojca , zachowanie jego matki - może wszystkiego nawet nie wiesz ? )
Nie mówię zły .
[b]
 
     
DominikaS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-24, 20:38   

Mojego malzenstwa juz nie ma ... Nie mam sie co ludzic. Maz przyjechal zrobil pyszna kolacje, winko i o 20.00 pojechal do brata na urodziny. Widac ze juz nic go przy nas nie trzyma. Przygotowal pieknie kolacje i przyznal, ze wszystkiego nauczyl sie ode mnie ( bazylia, pomidory suszone pieknie podane) i tyle. Koniec.
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-24, 21:08   

Dominika,

ja Ci nie bede prawic o tym jaki jest Twoj, ale chcialabym Ci zwrocic uwage ze Twoje oczy sa skierowane na Twego meza niczym bozka. A TWOJ MAZ BOGIEM NIE JEST.
Czy moze nie czas aby zmienic punkt zaczepienia i skierowac swe oczy ku 1) Panu Bogu ( wtedy wszystko bedzie na swym miejscu, promise ;-) ), sobie i dziecku. Dominika, obudz sie, bo CI zycie przez palce ucieka a Ty tylko maz, maz, maz, nas juz nie ma, to koniec. I po co analizujesz kazda sytuacje i rozdrabniasz na czesci pierwsze? Czy to cos zmieni? Przeciez nie o to chodzi, prawda? Jestem przekonana, chociaz moge sie mylic, bo przeciez Ciebie nie znam, ale wydaje mi sie mocno, ze Twemu mezowi niezle podskakuje ego jak widzi ze Ty cieszysz sie kazda drobnostka jaka dostaniesz od niego. Sorry, nie chce nikogo obrazac, ale czy zona to osoba ktora siedzi pod stolem i czeka na okruszki ktore spadna ze stolu czy raczej biesiaduje wspolnie z innymi domownikami?
Jezeli Tobie pasuje takie ''fajne jest nam razem na piec minut'' a pozniej jest buy kochanie, to ok. Bo jezeli okazujesz mezowi wdziecznosc za przyslowiowa chwile dobroci to nic dziwnego ze on ma takie chwile. Jezeli natomiast to Cie rani, boli, nie chcesz tego, to w czym problem? Dlaczego nie powiesz o tym mezowi, ze to nie tak, ze jezeli mysli ze zrobi swietna kolacje i wyjdzie po niej i wszystko bedzie ok, to sie grubo myli...Nie wiem Dominika, moze wiecej asertywnosci w tym wszystkim? Chyba ze jest tak dobrze i czujesz sie szczesliwa chociaz z tego co piszesz w postach, tak chyba nie jest...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-24, 21:44   

Uzależnienie emocjonalne ?
Nawet małżeństwo nie jest pępkiem świata , nawet mąż .
........... teraz poszedł , trudno
Nauczysz się "nie reagować tak emocjonalnie - na jego zachowanie , słowa , czyny" , nauczysz .
Jak lekarz , pacjent zmarł , ........ trudno , nikt nie żyje wiecznie .
Strasznie masz czarne myśli .
Brat ma urodziny , poszedł , co w tym dziwnego ?
No chyba to , że w ogóle przyszedł na tą kolację
i to że na te urodziny idzie coś późno ?



Ja nie wiem , czy Wasze małżeństwo przetrwa czy nie .
Na razie JESTEŚCIE małżeństwem ............. i w świetle prawa ,
i w oczach Boga .
Więcej wiary ....... także w siebie .
Przed ślubem go nie było i też jakoś było .

Kobiety ......... przytulą . ;-)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-24, 23:37   

mare1966 napisał/a:
Cytat:
Według mnie podstawowym Twoim błędem jest to,że nie Ty,ale mąż ustala warunki.......choćby te dotyczace wizyt.


Jedna malutka uwaga , nie ....... właściwie WIELKA , przestrzegam . :!:
Ja traktuj dziecka jak swojej własności ( nie mówię , że tak robisz ! ) , "twoje" dziecko .
W sensie :MY - ja + dziecko , ON

Dziecko przy wszelkich konfliktach małżeńskich , rozwodach - ZAWSZE będzie przegrane .


Mare......ja o gruszce Ty piertuszce....
Ważna Twoja uwaga ,ale nijak sie ma do tego co napisałam.

Maz Dominiki sie wyprowadził, "zrezygnował" ,wiec ewentualne wizyty,odwiedziny winien ustalać z Doniniką....i to ona decyduje...kiedy.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-25, 00:08   

Lena ,
pewnie nijak się ma do akurat Twojej intencji ,
ale TE słowa zrozumiałem jak zrozumiałem .
Słowa to ponoć 7 % przekazu informacji ( głos , mowa ciała - tworzy całość ) .

Istotnie , mąż się DOBROWOLNIE wyprowadził ,
zatem co do wizyt przyznaję Ci rację .
( oczywiście dziecko nie może stać się obiektem manipulacji , złośliwego "utrudniania" ,
o co zresztą zupełnie Dominiki bym nie posądzał )
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-25, 08:37   

Agnieshka napisał/a:
jezeli mysli ze zrobi swietna kolacje i wyjdzie po niej i wszystko bedzie ok


no dokładnie, już wcześniej pisałam o tym Dominice, i nie tylko ja

na razie mąż ma takie sygnały, że jest ok, jak łaskawie coś zrobi, czy to kolacje czy wpadnie do syna na tyle ile mu się podoba, itd

wg mnie nie tędy droga
bo to destrukcyjnie wpływa na całą waszą trójkę, na Ciebie, bo wpadasz w coraz gorsze stany emocjonalne i nadal nie stawiasz granic, czyli ktoś depcze Twoje terytorium, na dziecko, bo na to wszystko patrzy, i na pewno odbiera nienormalność tej sytuacji (może jeszcze nie rozumem, ale sercem na pewno), oraz na męża, olał rodzinę, a ma przywileje jak np maż który ciężko na rodzine pracuje, żeby jej zapewnić byt i rzadko jest w domu, ale jak już jest, to ma wszelkie przywileje męża oraz wdzięczność za wszystko co łaskawie zrobi - a to go tylko utwierdza w tym, że w sumie to jest mu teraz dobrze i nie ma żadnych nieprzyjemnych konsekwencji swoich decyzji (no może leciutkie, że musi do Was dojechać, żeby egoistycznie zaspokoić swoje poczucie bycia ojcem, oraz utwierdzić się w tym, że się stara, i że w końcu to przeciez tak całkowicie was nie porzucił i wcale nie jest tak źle)
 
     
DominikaS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-25, 09:35   

Hmmmm

Ja bardzo dobrze rozumiem o co Wam chodzi.
Rozmawiałam o tym wielokrotnie z Panią Psycholog oraz z Ojcem Paulinem. Sama też dużo o tym myślę.
Zdanie Pani Psycholog już znacie. Ona nie widzi w tym nic złego, Ojciec Paulin również.
Ja natomiast wiem, że kontakty z synem muszą odbywać się u nas w domu bo mąż mieszka z 25 letnim kolegą, więc ja absolutnie nie pozwolę, aby brał go do siebie. Myślałam również o tym, aby spotykali się u Mamy Bartka, ale to też dla mnie nie jest naturalne, aby Mały wyjeżdzał z Tatą 3 razy w tygodniu.

Na początku myślałam, ze to jest OK. Że może mąż zatęskni, będzie miał porównanie itd.
Teraz rozumiem w czym jest błąd.
I nie myślcie proszę, że nie dociera do mnie to co piszecie, tylko na razie nie mam pomysłu jak to rozwiązać.

Absolutnie to nie jest tak, że on przychodzi wtedy kiedy chce. Mamy ustalone dni i godziny.
Naprawdę się staram wyznaczać mu granicę może za wolno, za mało drastycznie ...

Jeśli chodzi o kontakt z dzieckiem to trudno mi powiedzieć bo zdanie psychologa dziecięcego jest jednoznaczne - jak najwięcej kontaktów z Mamą i Tatą, jak najwięcej miłych, wspólnych chwil.
Ja nie jestem specjalistą w tej sprawie, więc oddaje się w recę Pani Psycholog.

Przemawia do mnie to co piszecie owszem.
Ja chciałabym jak najlepiej dla dziecka. Czy można się jakoś skontaktować z tym Panem Jackiem Pulikowskim - mailowo lub przez Skype?

Ja jednak jestem uparta i powiem wam szczerze, że nie uważam, że jestem uzależniona od męża
(zapytałam Panią Psycholog o to również i powiedziała, że tego również nie zauważyła)
Ja bardzo kocham mojego męża, jestem do niego przywiązana, czuję się za niego odpowiedzialna i mimo tego, że nie jesteśmy razem staram się jakoś kontrolować sytuację - i to jest coś czym muszę się absolutnie zająć.
Bo ja zaczęłam w pewnym momencie być dla niego matką a nie żoną :(

A to, że ja tutaj piszę o swoim mężu nie oznacza, że ja cały czas o nim myślę.
Moje zycie jest w miarę poukładane: jest w nim czas na Boga, pracę, znajomych moje hobby.

Przepraszam może nie jestem tak głęboko wierzącą osobą jak Wy. Ale się staram ...
Jestem dość młoda i nie wiem czy potrafię tak na 100% powiedzieć Wam, że będę czekać na męża całe życie. Mam nadzieję, że tak ...
Na razie napewno są emocje, głęboki uczucie i gdzieś tam jeszcze ze sobą walczę i wciąż siebie pytam : Co jeszcze mogę zrobić ? To nie może się tak skończyć ? itd
Wiem, wiem znam odpowieć : Nic nie mogę zrobić. Mogę tylko się modlić do Boga i zmieniać siebie.

Ale powiem Wam troszkę, że krzywdzące są niektóre wasze wypowiedzi (za nie również bardzo dziękuje)
- bo ja wcale nie siedze i nic nie robię,
- bo ja wcale nie uważam mojego męża za Boga
- nie jestem naiwną dziewczyną, która siedzi w domu i czeka

Ja jestem pogubiona. Ja jestem rozdarta między psychologiem, Paulinem, Wami
Znalazlam kontakt z Panią z poradni rodzinnej działającej przy kościele - wybiorę się do niej.
Mam nadzieję, że ponownie uda mi się nawiązać kontakt z jakimś księdzem.

Natomiast szczerze wydaję mi się, że problem jest dużo większy i ja potrzebowałabym psychologa, seksuologa oraz duchownego w jednym :)

Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam.
Napewno macie rację.
Dziękuje Wam jeszcze raz i piszcie, piszcie ... może z czasem to do mnie dotrze ....

Przytulam
Dominika
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-25, 10:54   

DominikaS napisał/a:
ja potrzebowałabym psychologa, seksuologa oraz duchownego w jednym :)

to już Ci wcześniej coś takiego mniej więcej sugerowałam;), że warto kogoś takiego szukać

czy Ta Twoja Pani psycholog jest psychologiem chrześcijańskim?

ja ze swojego doświadczenia mogę Ci polecić Gajdów, mają b. duże doświadczenie, ich rady i wsparcie uratowały niejedno małżeństwo (w sumie min. moje;)

podejrzewam, że masz do nich daleko, ale można też umówić się na konsultacje przez skypa, można przyjechać do nich na parę dni (przyjmują gości na takie "konsultacje", szczegóły u nich na str)

Oczywiście nic nie narzucam, jeśli masz zaufanie do swojej pani psycholog to ok, chciałam się tylko swoim doświadczeniem podzielić, i tym co mnie oraz moje małżeństwo uratowało.

p.s. tak właśnie zauważyłam, że kilka razy stanowczo podkreślałaś, jakie jest zdanie Pani Psycholog, i że się z nim liczysz, to w sumie chyba nie ma sensu kontynuować tego aspektu wątku
 
     
DominikaS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-25, 11:12   

O super.
Postaram się z nimi skontaktować jak najszybciej.
Bardzo dziękuje Mada :):):)
Mam nadzieję, że mi się uda nawiązać z nimi kontakt - mail, skype bo do Szczecina to mam troszkę daleko :)
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-25, 11:19   

Tylko zobacz ilu to już ludzi będzie zaangażowanych w Twoją sprawę
1 Pani PSycholog
2 paulin
3 pani z doradztwa przykościelnego
4 duchowny od Ciebie z parafi co odszedł/ma przyjść
5 potencjalny Pulikowski
6. Potencjalni Gajdy

nie licząc rodziny, znajomych oraz forum

ja bym sfiksowała od takiego mętliku

Sprawa kogo wybierzemy na doradcę, na kierownika i pomoc w kryzysie, jest bardzo ale to bardzo ważna, i w sumie nie wiem czy taka ilość tych doradców jest dobra.
Wg mnie nie.

Skontaktuj się może z tymi Gajdami, jeśli nie masz pieniędzy to powiedz im jaką masz sytuacje.
A potem siądź i może przemódl to kogo tak naprawdę dopuścisz do swoich spraw.
 
     
DominikaS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-25, 11:31   

No właśnie za dużo.
Dziękuje bardzo za ten kontakt.
Nie zrozumcie mnie proszę żle. Dla mnie bardzo ważne i cenne są Wasze komentarze, opinie, rady.

Pogubiłam się w tym wszystkim ... a wiadomo chciałabym jak najlepiej dla naszej trójki :)

Mam nadzieję, że nikogo z Was nie uraził mój upór.
Jeśli tak - to przepraszam

Dominika
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8