Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
....... CZY WALCZYĆ ??? CO DALEJ ???? CZY TO SEKSOHOLIZM ???
Autor Wiadomość
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-21, 19:27   

nałóg napisał/a:
Pamiętasz przysięgę małżenską??? ....na dobre i na złe.....w zdrowiu i w chorobie.......i
że cię nie opuszczę aż do śmierci
Jest tam jakiś warunek???że jak sie któreś zauroczy kims innym,zrobi cos nie tak,powie,to można zostawić ,opuścić?żyć osobno?
Małżeństwo to wspólnota mimo wszystko.
Chcesz naprawiać?chcesz by mąż był meżem?
Stawiaj granice ale mądrą,twardą miłością.
Pogody Ducha


Przysiege pamietam,bardzo dobrze,JA NIGDY NIE ZDRADZIŁAM MĘŻA,ZAWSZE BYŁAM WIERNA,zawsze go wspierałam,byłam przy nim kiedy był zdrowy i kiedy chory.

Przeczytaj cały mój wątek,to nie tylko problem zakochania w kolezance,ale także wieloletnie zdrady z prostytutkami,romans z prostytutka.Były tez liczne anonse męza w wielu portalach randkowych,że szuka młodej dziewczyny/kobiety,ze zasponsoruje itd.....Były dołaczone do tych anonsów jego zdjecia części intymnych .

Wyobraź sobie,że ja widziałam na filmach,nagraniach,które udostepniły mi prostytutki,jak mój mąż zabawiał sie z nimi.Tłumaczę sobie to choroba,seksoholizmem.Ale trudno mi życ z tym wszystkim.



Mąż wciagnął mnie w to wszystko,jestem osoba współuzależniona,nie radzę sobie z tym wszystkim nie umiem sie odnaleźć.

Pomimo,tego wszystkiego,cały czas dawałam szanse,ale odrzucał moją wyciagnietą ręke.


Mówi,ze skończył z chodzeniem do prostytutek,ale czy to prawda ???? NIE WIEM !!!!!!

Przyrzekał,że więcej do koleżanki,nie bedzie pisał,a po czasie okazywało sie co innego,nadal pisał do niej milosne wyznania.

Caly czas powtarza,że ONA JEST DLA NIEGO CAŁYM ŚWIATEM !!!!!!!!!


Nawet,nie wyobrazasz sobie,jak ja sie czuje.Jakie czuje ponizenienie i upokorzenie !!!!!!!

JA MUSZĘ ŻYĆ DLA SIEBIE !!!!!!!!!!!! ODNALEŹĆ SIEBIE !!!!!!!!!!!!! Jak mówi psycholog.

ZNALEŹĆ SENS ZYCIA !!!!!!!!!!!

Przeczytaj tytuł wątku...... CZY WALCZYĆ ???? CO DALEJ ????? CZY TO SEKSOHOLIZM ?????


Norbercie,

Widze,że TY mnie rozumiesz.

Tak....Ja mówię,że obecnie lepiej,jak kazde bedzie zyło swoim zyciem....



Norbert1 napisał/a:
make ..załatw najpierw sprawy tylko dla siebie i ze swoim zdrowiem

a na reszte przyjdzie czas....



Własnie tak chce NORBERCIE.
Dziekuje za zrozumienie.



Dzisiaj byłam na spacerze ok 2 godzinnym z kolezanka,po południu pojechałam na swoja działke,tam byłam ok 3 godzin.

Mąż powiedział,że umówił sie na spotkanie w Licheniu w czwartek.

Nie wiem dokładnie,czy to bedzie grupa uzależnionych od seksu i milosci,czy psycholog.

On jedzie tam pierwszy raz na miejscu dowie sie na czym to polega.



Pozdrawiam serdecznie,dziekuje,że jesteście,dziekuje za wsparcie mnie w tych trudnych dla mnie chwilach.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-23, 01:16   

Cytat:
JA MUSZĘ ŻYĆ DLA SIEBIE !!!!!!!!!!!! ODNALEŹĆ SIEBIE !!!!!!!!!!!!!
ZNALEŹĆ SENS ZYCIA !!!!!!!!!!!


Tak Make.....jesli coś musisz to właśnie to.
Wiem,ze czasem nie wychodzi,ze upadek,ale najwazniejsze ,ze sie starasz,że chcesz.

Otrzymałas od męża cały pakiet świństw ,a stanąć na nogi po czym takim jest trudno i "trochę" to trwa.
Etap raczkowania masz już chyba za sobą,dziś już chodzisz choć jeszcze chwiejnie i niezbyt pewnie....ale jednak.

Podziwiam Cię Make....podziwiam za siłe , wytrwałośc i cheć walki.
"Walcz" kobieto o siebie,bo to na ten czas najwazniejsze.
 
     
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-23, 08:03   

Witaj Make, pięknie napisała lena
lena napisał/a:
Walcz" kobieto o siebie,bo to na ten czas najwazniejsze.
, ja tylko dodam,że najpierw sercem i duszą z Jezusem i Maryją, a na drugim miejscu po ludzku.
Bo jeśli nie utoniesz w objęciach Jezusa i Matki Najświętszej nie pokonasz ogromu cierpienia i nie opanujesz bardzo trudnej swojej sytuacji.
Nawet jeśli wydaje ci się,że nie dasz rady, że nie masz już siły uciekaj się do Nich.
Jest to jedyny ratunek dla człowieka na ziemi.Innego nie ma.
Pozdrawiam i pamiętam w modlitwach. Z Bogiem.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-23, 08:34   

laura_33_31 napisał/a:
ja tylko dodam,że najpierw sercem i duszą z Jezusem i Maryją, a na drugim miejscu po ludzku

Boskie z ludzkim winno iśc w parze...

Make oglądałem wczoraj w tv film o człowieku jaki nie dał się uzaleznieniu ,pokonał butelkę z prcentami...

on to w tym programie powiedział:
gdy było juz tragicznie wszedłem pewnego dnia do koscioła,usiadłem tam-nie wiedziałem co ze sobą zrobic,czułem się dziwnie jak intruz.
Ale po chwili siedzenia poczułem nagle że cos się we mnie zaczyna dziac ,czuje sie jakoś bezpiecznie
,od tego dnia coraz częściej wchodziłem do kościoła,wchodziłem -az zrozumiałem.

Musze uporac się ze swoim złem....po czasie doszło do mnie -zrozumiałem co chce od mojej osoby Bóg
że Ja to takie Jego ręce tu na ziemi...

To ja mam najwięcej wokół siebie do załatwienia.
zrozumiałem
-to jest to czego Bóg od nas oczekuje,byśmy działali,zmieniali -a nie wiecznie czekali.

Make Pan Andrzej juz wie bez pracy nie ma kołaczy,a manna z nieba nie przychodzi....

zreszta :
to samo wiele razy w swojej parafi słysząłem od księzy w trakcie kazan

choć słowa takie mogą czasami wydawac sie kontrowersyjne...

czekając tylko na mannę z nieba -mozemy nigdy nic nie dostać.
Bóg chce nas widziec mądrymi,radosnymi,dobrymi,kochającymi,pracowitymi
ale o to jacy mamy byc -musimy sami zadbac....mając wzór Boski...

pozdrawiam Make i życzę owocnego dnia
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-23, 17:38   

lena,
Cytat:


Tak Make.....jesli coś musisz to właśnie to.
Wiem,ze czasem nie wychodzi,ze upadek,ale najwazniejsze ,ze sie starasz,że chcesz.

Otrzymałas od męża cały pakiet świństw ,a stanąć na nogi po czym takim jest trudno i "trochę" to trwa.
Etap raczkowania masz już chyba za sobą,dziś już chodzisz choć jeszcze chwiejnie i niezbyt pewnie....ale jednak.

Podziwiam Cię Make....podziwiam za siłe , wytrwałośc i cheć walki.
"Walcz" kobieto o siebie,bo to na ten czas najwazniejsze.



Dziękuje Leno :-) WALCZĘ O SIEBIE ,nie zawsze mi to wychodzi,ale staram sie.


laura_33_31,

Cytat:
Pozdrawiam i pamiętam w modlitwach. Z Bogiem.



Dziekuje Lauro za modlitwe.

Pozdrawiam serdecznie.


Norbert1,

Norbert1 napisał/a:
czekając tylko na mannę z nieba -mozemy nigdy nic nie dostać.
Bóg chce nas widziec mądrymi,radosnymi,dobrymi,kochającymi,pracowitymi
ale o to jacy mamy byc -musimy sami zadbac....mając wzór Boski...

pozdrawiam Make i życzę owocnego dnia


Dziękuje Norbercie.


Dziekuję że jesteście ,dodajecie mi siły do WALKI O SIEBIE,której bardzo potrzebuję !!!!!!!!!!!!


Dzisiaj byłam u psychologa,która dzisiaj bardzo STANOWCZO mówiła,ze powinnam obecnie jak najmniej sie kontaktowac z meżem ,mysleć o sobie i zajać sie soba.

Z tym sie zgadzam.

Mówiła tez,że czas pomyslec o rozwodzie,czy separacji.Sugerowała,żebym wyprowadziła sie do siostry,do innego miasta,albo do córki.

Ja tłumaczyłam jej,że będąc tam,nie będę się czuła jak u siebie,bo to nie bedzie moje mieszkanie,ja moge tam byc jakiś czas,ale nie na stałe,ja nie chcę wiecznie mieszkać na "walizkach" chce stabilizacji,poczucia bezpieczeństwa,w SWOIM domu.

Ja jeszcze nie "dojrzałam" do ostatecznej decyzji,nie wiem,czy lepiej sie rozstać,czy próbowac ratować nasz związek.

Potrzebuje jeszcze czasu,teraz chce sie zając TYKO SOBĄ,a co bedzie dalej na dzien dzisiejszy nie wiem.

A psycholog,oczekuje ode mnie ostatecznej decyzji !!!!!!!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-24, 09:00   

Make napisał/a:
Potrzebuje jeszcze czasu,teraz chce sie zając TYKO SOBĄ,a co bedzie dalej na dzien dzisiejszy nie wiem.

A do tego nie potrzebujesz rozwodu ani nawet sepracji.
Możesz zająć sie sobą mieszkając razem z mężem.
Z tego co piszesz to można wnioskować ,że Twój maż ma zaburzona świadomość o seksulaności ,seksie,miłości,małżeństwie,wierności.
Chyba bardzo przydała by się terapia.
Make........Ty nie "walcz" o siebie,Ty poprostu się sobą zajmij.Jako osoba współuzależniona być może potrzebujesz też terapi.
"Walcząc" możesz ranić ssiebie,możesz ranić swojego "przeciwnika".Walcząc narażasz się na kolejne zranienia.Walka to potencjalne rany a nawet śmierć.A tu potrzebna jest praca nad sobą i ze sobą.Nauka stawiania granic,nauka twardej miłości wobec siebie i otoczenia(męża).Nie walka.
Z kim chcesz walczyć?????
Pogody Ducha
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-24, 10:19   

E tam :mrgreen: :mrgreen:
zaraz walka takim wielkim złem.....
ile ludzi tyle odczuć...
zatem ??

zalezy jak kto sam to wewnetrznie odbiera(pojmuje)..

walka....
-dla jednych to nadal starch przed zranieniem(czesta nadwrażliwośc u uzaleznieniach)...
-dla innych zwykła i prosta forma działan (inaczej walki wewnętrznej)
..........idacej w dobra strone...........

Make polecam dośc ciekawą książkę do poczytania....
http://www.wydawnictwo.pl/index.php/s/karta/id/528


[ Dodano: 2012-05-24, 10:48 ]
Make napisał/a:
A psycholog,oczekuje ode mnie ostatecznej decyzji !!!!!!!!!

a co z twoim czasem???
co z gotowoscia emocjonalną??
i najważniejsze

czy nacisk to skuteczne działanie??

Make zamieszczam link ...w początkowj jego części jest własnie opisane czego można spodziewac się od porad psychologów...
w dalszej części masz napisane o twardej miłości-właściwie odnosi się do jednej formy uzaleznienia....
ale te uzaleznienia najcześciej mają te same motory działań

poczytaj :-)

http://sites.google.com/s...e/twarda-milosc
pozdrawiam

i rób swoje :-D :-D
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-24, 16:40   

nałóg,

nałóg napisał/a:
Możesz zająć sie sobą mieszkając razem z mężem.


Raczej nie.Ponieważ,jak mieszkaliśmy z sobą,jak wyszły na jaw smsy i maile miłosne do koleżanki w której się zakochał,mąż zaczął,nadużywać alkoholu,były awantury, było zagrożenie mojego życia.
Jeszcze do tej pory brzmią mi w uszach słowa męża,kiedy był pijany jak krzyczał ......zabije Ciebie,a potem siebie.....Jak spałam obok w pokoju,drzwi podparte fotelem,jak bałam się,że przyjdzie spełnić swoje groźby.

Mieszkając oddzielnie,mam spokój,mogę zając się sama,sobą.

Mąż,mówi,ze obecnie nie pije,czy to prawda,nie wiem.


nałóg napisał/a:
Z tego co piszesz to można wnioskować ,że Twój maż ma zaburzona świadomość o seksulaności ,seksie,miłości,małżeństwie,wierności.


Ja tez tak myślę i zgadzam się z Tobą.

nałóg napisał/a:
Make........Ty nie "walcz" o siebie,Ty poprostu się sobą zajmij.



Cytat:
Z kim chcesz walczyć?????



Walcze SAMA ZE SOBĄ O SIEBIE !!!!!!!!


Ja staram się zajmować sobą,ale jednocześnie WALCZĘ o to by żyć,by mieć siłę do życia,żeby nie kłaść się z myślą,żebym się nie obudziła.Walczę o sens życia,o to by mieć marzenia na przyszłość.

To wszystko jest moja walką,WALKA O ZYCIE,o to żeby się nie poddać !!!!!!!!!

Miałam już chwile słabości,wzięłam tabletki,ale widocznie za mało i nie zasnęłam na wieki......


Cytat:
Pogody Ducha


Dziekuje ,pozdrawiam serdecznie.


Norbert1,

Cytat:
walka....
-dla jednych to nadal starch przed zranieniem(czesta nadwrażliwośc u uzaleznieniach)...
-dla innych zwykła i prosta forma działan (inaczej walki wewnętrznej)
..........idacej w dobra strone...........


Zgadzam sie z Toba Norbercie.

Cytat:
czy nacisk to skuteczne działanie??



Oczywiscie,że nie.Ostatnio zdenerwowała mnie moja psycholog,bo oczekuje decyzji ostatecznej.A ja nie jestem jeszcze gotowa.Ona mnie pogania,chce to przyspieszyć,mam wrazenie,jakby juz chciała sie mnie pozbyc "miec z głowy"

Do tej psycholog chodze co dwa tygodnie,do drugiej,która przyjeżdża z kliniki psychiatrycznej w Poznaniu i jest psychologiem klinicznym chodze raz w miesiącu i ta druga mnie nie pogania,nie oczekuje natychmiastowej decyzji,mówi,na wszystko przyjdzie czas.

Norbercie dziekuje za linki,poczytam.

Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-27, 14:58   

Make napisał/a:
Miałam już chwile słabości,wzięłam tabletki,ale widocznie za mało i nie zasnęłam na wieki......

Make i co by to rozwiązało? Czy naprawdę masz ochotę przez całą wieczność błądzić z tym bólem, który przeżywasz teraz? A zapewniam Ciebie to co teraz przeżywasz to tylko przygrywka do rozrywki jaką masz ochotę sobie sprezentować. Przemyśl to dobrze zanim to będziesz miała ochotę zrobić. Odrzucając życie odrzucasz miłość Boga niestety nie ma cięższej przewiny i zapewniam Ciebie szatan tak łatwo nie zrezygnuje użyje wszelkich możliwych metod aby złamać Ciebie i wolę życia. Judasza też ogarnęła czarna rozpacz i skazał siebie sam na wieczne potępienie, proszę nie zrób tego samego błędu i weź przykład ze św. Piotra.

Pozdrawiam i zapewniam o modlitwie.
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-28, 19:27   

Tolek52,


Tak wiem Tolku,masz racje.Ale sa takie chwile,ze o niczym innym sie nie mysli.Chciałoby sie odejść na zawsze,nie ma sie juz siły na nic,wszystko czasem mnie przerasta,wydaje mi sie,ze juz nie dam rady.Modle sie,żeby takie mysli nie wracały,żebym miała siłe życ,zebym umiała odnaleźć się w tym życiu.

Cytat:
Pozdrawiam i zapewniam o modlitwie.



Ja też pozdrawiam serdecznie i dziekuję za modlitwę.


W sobote znowu szok,jechałam na rowerze na dzialke,będąc juz blisko mojej działki zauważyłam męża,który już na niej był i się opalał NAGO,jak mnie zobaczył w pospiechu zakładał spodenki.

Była awantura,mówiłam,a własciwie krzyczałam,jak może tak sie opalac,jak sie nie wstydzi.Każdy przechodząc głowna ścieżka mógł go widziec.

Krzyczałam,mówiąc,że nie wierze,że nie chodzi do prostytutek ,czy na masaże erotyczne, bo to dla nich tak sie NAGO opala,żeby im imponowac ciałem !!!!!!!!!!

Mąż sie zdenerwował,krzyczał,wyzywał mnie,rzucał same wulgaryzmy,ubrał sie i poszedł do domu ja zostałam sama.

Po powrocie do domu wieczorem,pod drzwiami zastałam bukiet czerwonych róz z kartka od meża i dedykacja ...najlepsze życzenia z okazji Dnia Matki.

Wczesniej co roku dostawałam od męża kwiaty w podziekowaniu za nasza córke.

Widze,że mąż nadal jest uzależniony,pewnie chodzi tam gdzie chodził,bo po co by sie opalał NAGO ????

Ja już nie mam siły !!!!!!!!!!!!


Proszę Was o modlitwę o wsparcie,żebym znalazła siłe,żeby zyć.
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-28, 19:46   

Make najlepiej to było by spojrzeć na to, odwrócić się i odejść. Wiem że to mega trudne również staram się tego nie robić niestety czasem nerwy puszczają.

Im bardziej zwracamy im uwagę i mówimy co robią tym bardziej oni stają się agresywni. Mój dokładnie tak samo się zachowuje też wyzywa, nakrzyczy a potem idzie sobie, a te kwiaty to myślę że to jest to samo co mój mąż robi, krzywdzi mnie a potem pyta jak się czuję i czy z ciążą dobrze a wchodzi w porno na moim komputerze tak samo myślę Twój mąż z kwiatami. Oni chyba nie widzą tego że nas krzywdzą i że cierpimy dlatego dochodzę do wniosku że nie ma co się szarpać i krzyczeć bo to nic nie daje chociaż czasami dobrze jest się wyładować i nie dusić nerwów. Ja muszę znaleźć sobie inny sposób na rozładowanie napięcia.

Pozostaje nam czekać aż zmądrzeją, doznają olśnienia, pójdą na jakąś dobrą terapię albo lekarza. Bo w tym momencie zastawianie się po co na co i szarpanie się z tym nie ma raczej sensu:(

Przede wszystkim to nie możemy się dać zdusić ani zastraszyć. Musimy się wziąć za siebie, zacząć normalnie żyć bo inaczej to się psychicznie wykończymy.

Wspieram modlitwą!
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-28, 23:18   

Make napisał/a:
Chciałoby sie odejść na zawsze,nie ma sie juz siły na nic,wszystko czasem mnie przerasta,wydaje mi sie,ze juz nie dam rady.Modle sie,żeby takie mysli nie wracały,żebym miała siłe życ,zebym umiała odnaleźć się w tym życiu.

Make Pan Bóg daje zawsze takie cierpienie jakie jesteśmy w stanie znieść nigdy większego. Jak żona odeszła też byłem pewien, że tego nie zniosę ale dzięki łasce Bożej jestem w stanie znieść to bardzo spokojnie czego i Tobie życzę. Z tymi myślami nie da rady walczyć ponieważ im bardziej będziesz starała się nie myśleć o tym tym więcej będziesz myślała i będziesz głębiej wchodziła w tą kwadraturę koła. Proszę powiedz o tych myślach lekarzowi ponieważ niektóre leki antydepresyjne wywołują właśnie takie myśli.
Może to będzie banalne co powiem ale aby mieć siłę do życia trzeba pokochać to życie. postaraj się znaleźć dobre strony w swoim życiu jestem pewien że jest cała masa dobra jakiego zaznałaś.
Co do drugiej części twojego opisu zastanów się czy ta kłótnia z twoim mężem zmieni jego postępowanie czy bardziej zaszkodziła i tak już wątłym Twoim nerwom. Jeżeli dojdziesz do wniosku, że zmieniłaś postępowanie męża to to miało sens a jeżeli nie to pytam się po jakie licho tak się pieklisz czy nie lepiej by było dla Ciebie jak byś wyśmiała gościa ręczę, że śmiech z jego przyrodzenia (tak ważnego w jego oczach) to najgorszy policzek dla niego który być może bardziej poskutkuje a niżeli Twoje krzyki i łzy. Oczywiście takie zachowanie jest po prostu chamskie i w normalnych warunkach odradzał bym takich posunięć bo są zbyt raniące dla faceta. Jak do tematu podejść niestety powinnaś wybrać sama. A teraz spróbuj wyrzucić to z siebie spisz ręcznie na kartce papieru przez pięć minut wszystkie epitety jakimi chcesz poczęstować męża za ten czyn tylko warunek nie może być dwóch takich samych epitetów następnie wyładuj swoją złość na tej kartce papieru: porwij ją, podepcz, poskacz, rzucaj o ścianę, na koniec wrzuć do muszli klozetowej i spuść wodę. Zapewniam ulży, a na przyszłość jeżeli nie chcesz się denerwować to uprzedź gościa idąc na działkę zaoszczędzisz przede wszystkim sobie przykrego widoku a o to właśnie chodzi.

pozdrawiam gorąco
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-29, 00:01   

Regina22,


Regina22 napisał/a:
Make najlepiej to było by spojrzeć na to, odwrócić się i odejść. Wiem że to mega trudne również staram się tego nie robić niestety czasem nerwy puszczają.


Tak,mi puściły nerwy.Tym bardziej,że dwa dni wcześniej był w Licheniu na spotkaniu SLAA.Może to na niego działa jeszcze bardziej pobudzająco,jak się nasłucha od innych ich opowieści,moze to przynosi jeszcze gorsze skutki,zamiast polepszenia.

W dodatku,wiem,że widziały go jak sie opalał nago,"osoby trzecie" i strasznie mi wstyd za niego.


Regina22 napisał/a:
Oni chyba nie widzą tego że nas krzywdzą i że cierpimy



Też mi sie tak wydaje.


Regina22 napisał/a:
Przede wszystkim to nie możemy się dać zdusić ani zastraszyć. Musimy się wziąć za siebie, zacząć normalnie żyć bo inaczej to się psychicznie wykończymy.



Ja juz jestem psychicznie wykończona,staram sie teraz odnaleźć siebie i zyc dla siebie,ale nie zawsze mi sie to udaje,bo zawsze żyłam dla innych ,dla rodziny.


Cytat:
Wspieram modlitwą!


Dziekuje za modlitwę.Pozdrawiam serdecznie.



Tolek52,



Tolek52 napisał/a:
Make Pan Bóg daje zawsze takie cierpienie jakie jesteśmy w stanie znieść nigdy większego.



Mnie sie wydaje,że to cierpienie mnie przerosło,czasami,nie daje rady.

Tolek52 napisał/a:
. Jak żona odeszła też byłem pewien, że tego nie zniosę ale dzięki łasce Bożej jestem w stanie znieść to bardzo spokojnie czego i Tobie życzę.


Współczuje,że też zaznałeś cierpienia ale cieszę sie,że udało ci sie przez to przejśc,że odnalazłes siebie,że znalazłeś dobre strony zycia. Podziwiam Cie.


Tolek52 napisał/a:
. A teraz spróbuj wyrzucić to z siebie spisz ręcznie na kartce papieru przez pięć minut wszystkie epitety jakimi chcesz poczęstować męża za ten czyn tylko warunek nie może być dwóch takich samych epitetów następnie wyładuj swoją złość na tej kartce papieru: porwij ją, podepcz, poskacz, rzucaj o ścianę, na koniec wrzuć do muszli klozetowej i spuść wodę. Zapewniam ulży


Dziekuje za rade tak zrobię. A epitetów bedzie duzo !!!!!!!!


Tolek52 napisał/a:
a na przyszłość jeżeli nie chcesz się denerwować to uprzedź gościa idąc na działkę zaoszczędzisz przede wszystkim sobie przykrego widoku a o to właśnie chodzi.


Wiedział,że przyjadę na rowerze,ze będę na działce,po obiedzie,wie,że obiad jem ok 14stej.

Pozdrawiam serdecznie,dziekuję za wskazówki i rady.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-29, 08:51   

Make napisał/a:
i strasznie mi wstyd za niego

Make a czemu ci wstyd???

znowu wchodzisz w relacje "matczenie",przejmowanie odpowiedzialności za innych,przejmowanie konsenkwencji innych...

to jest bład jaki wciąz popełniasz
...przeciez to nie make opalała się nago by się wstydzić....
przejmujesz wstyd męża ,do tego wchodza twoje nerwy,do tego dochodzi z automatu zaniżona wartośc
i masz babo placek.. ;-) ;-)

A tak na przyszłośc ...
jeżeli ciebie sam fakt gorszy,jezeli wiesz że twoje wczesniejsze słowa do męża nie przyniosły skutków(pozytywnych)
masz o wiele prostrza możliwośc (formę)

bierzesz komórke i wykonujesz telefon do Strazy Miejskiej ..ze na twojej działce opala się nagi facet...

i czego tym uczysz???
konsenkwencji i odpowiedzialności....

Make napisał/a:
Make najlepiej to było by spojrzeć na to, odwrócić się i odejść. Wiem że to mega trudne również staram się tego nie robić niestety czasem nerwy puszczają.


Tak,mi puściły nerwy.

odwrócic się i odejśc (jak napisała Regina) ...i owszem
,ale pod warunkiem

że nerwy(emocje)
jakie powstają w tym wszystkim mają szanse byc odpowiednio i naturalnie spozyte

-tłumienie emocji zawsze wczesniej czy pózniej znajdzie upust.
jest to jak balon zbieramy..zbieramy po czym mała szpileczka i gotoweeeeeee.

Zatem
zanim poznam się z własnymi emocjami i naucze się je rozumiec-faktycznie lepszym sposobem jest ich wyrzut na zewnątrz(przynajmniej do czasu)

Make każda emocja cos oznacza,każda emocja cos nam mówi.

nie można się nastawiać tylko na pozytywne-a uciekac przed negatywnymi.
choc....
Emocja jest zawsze jałowa-to nasz mózg dopiero klasyfikuje je własnie na te
-pozytywne
i
-negatywne

zatem zamiast uciekac i wypierac te negatywne (jakich się obawiam)
warto je zrozumiec-a wówczas jest szansa
że wilk nie taki straszny :mrgreen: :mrgreen:
Make napisał/a:
a na przyszłość jeżeli nie chcesz się denerwować to uprzedź gościa idąc na działkę zaoszczędzisz przede wszystkim sobie przykrego widoku a o to właśnie chodzi.

hmmm
tak można się nauczyć form uników,ucieczek,lękków przed konfrontacja

tylko że tak wyuczony sposób na życie wchodzi nam w krew...
i całe zycie będziemy już tylko uciekać???
Make napisał/a:
Ja juz jestem psychicznie wykończona,staram sie teraz odnaleźć siebie i zyc dla siebie,ale nie zawsze mi sie to udaje,bo zawsze żyłam dla innych ,dla rodziny.

Make mówisz to głośno,piszesz to

ale czy to widzisz???

sama się dołujesz psychicznie,sama się katujesz i sama wciąz przejmujesz ten ster i odpowiedzialnosc za wszystko i wszystkich

pozdrawiam i zacznij wkoncu życ własnym zyciem :-> :->
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5