Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
....... CZY WALCZYĆ ??? CO DALEJ ???? CZY TO SEKSOHOLIZM ???
Autor Wiadomość
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 10:24   

Make napisał/a:
Ciagle zadaje sobie pytanie DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO ????


Dlatego, że oboje popełnialiście błędy..............i Ty i Twój mąż.

Nie ma ludzi doskonałych. To, że popełnialiście błędy jest rzeczą ludzką. Część tych błędów była niezawiniona, część była efektem braku głębszego zastanowienia się nad tym co i dlaczego się robi.
Pytanie "DLACZEGO ???" jest pytaniem niewłaściwym.

Zadaj sobie pytanie "PO CO ???".

Odpowiedź jest w Twoich słowach:

Make napisał/a:
Mało sie modle,troche sie odsunęlam. Teraz zaczęłam ponownie chodzic do kosciola ,szukać ukojenia.


Cały ten kryzys spotkał Cię właśnie po to, abyś zbliżyła się do Boga.

Ktoś na forum napisał kiedyś, że dziękuje Bogu za kryzys, bo dzięki niemu zbliżył tę osobę do Boga.
Gdy przczytałem to, pomyślałem .........dosłownie: "No bez przesady".

Teraz sam myślę dokładnie tak samo i jestem szczęśliwy, że ON jest ze mną - pomimo, że tak po ludzku to jest już "pozamiatane".

Dobrze, że powracasz do Boga.

Dzięki temu łatwiej przejdziesz ten trudny dla Ciebie czas.

Z Bogiem. :-) :-D :mrgreen:
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 15:54   

lena

Dziękuje i Pozdrawiam serdecznie.

[ Dodano: 2012-05-15, 16:03 ]
Kari napisał/a:
Witaj! Przyszło mi na myśl, ze skoro zawsze żyłaś dla innych, dla rodziny i nie umiesz inaczej, to moze rozejrzysz się dokoła i zobaczysz osoby, ktore chętnie przyjmą Twoją pomoc. Pomoże Ci to zdystansować się do męża i problemów, zorganizujesz sobie czas, będzie go mniej na rozpamiętywania i rozmyślania, będziesz czuła się potrzebna, nawiążesz nowe znajomości. Poczujesz radość dawania.





Własnie jestem na etapie,robienia małych kroków.

Odnawiam znajomosci.Mam jedna kolezanke,która wyciaga mnie codziennie na spacery,zaprasza do siebie czasem w niedziele,żebym nie była sama ze swoimi myslami.
tutaj gdzie mieszkam,nie mam rodziny.

Tylko kolezanka,nie wie wszystkiego,nie wie o zdradach fizycznych,o seksoholiźmie męża,wie tylko tyle,że obecnie jest zakochany w kolezance.Nie mialam odwagi sie otworzyć i więcjej jej powiedzieć.

Wspiera mnie tez bardzo moja starsza siostra.Codziennie rozmawiamy przez telefon,ponieważ nie mieszka ona w moim miescie.

Jest mi bardzo cięzko żyć z ta przeszłościa.

Psycholog doradza,że najlepiej jak sie rozstaniemy.

Pozdrawiam serdecznie.

[ Dodano: 2012-05-15, 16:19 ]
Norbert1 napisał/a:
Make napisał/a:
Ja leczę się od początku całej tej sytuacji.Od dwóch lat.

Jestem pod opieka psychiatry i psychologa.

zatem mizerne efekty...
i chyba powtórzę się za Lena :-) :-)

najwięcej w tym leczeniu zalezy od naszej woli
znaczy sie :
czy chcemy z tego wyjśc ???
czy nie chcemy????

make ....
od kiedy pamiętam swoją depreche-to dzis patrze na to inaczej...

choć wtedy ani mi było do śmiechu..ani mi było do zycia....ani mi było bezpiecznie

a mój stan potęgował promieniami .
-na mnie
i oczywiście na całą rodzinę...

zachowania były irracjonalne,dziwne,niezrozumiałe,na wskros emocjonalne

baaaa
nawet nie potrafiłem oceniac spokojnie,nie widziałem pozytywnych rozwiązań...
a wsio jawiło sie wisielczo...
na zasadzie KONIEC ŚWIATA

po czasie dowiedziałem się że depresje sa dwojakie:
jedna apatyczna -gdzie człowiek prawie kładzie się na tory i czeka

w jego pojęciuna domniemane zbawienie-szybki koniec

druga depresja wzbudzeniowa to stany coś w stylu jak bączek...(kręcenie)

od wzburzen aktywnych do stanów apatycznych

-ja akurat załapałem tego drugiego wirusa :mrgreen: :mrgreen:

i długooooooooo z tym świństwem toczyłem walki....
do momentu aż....spotęgowała się własna wola...

POMÓC SOBIE....
nie wspomnę już o idiotyzmach jakie nawyczyniałem w tym czasie
zatem
aby pomóc drugiemu najpierw trza pomóc sobie....
Make napisał/a:
Ciagle zadaje sobie pytanie DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO ????

Make a jaki jest sens w takich pytaniach dlaczego....
skoro to juz mnie spotkało.....
to co spotkało to doświadczenie...

a to doświadczenie gdym zdrowy potęguje do szukania sposobów na rozwiązanie problemu..

a depresja działa tak że wciąz przytłacza i zostawia nas w świecie

-dlaczego..nie dam rady..to się nie da załatwic...to juz koniec

zawsze mawiam moim synom(od momentu gdy sam się nauczyłem :lol: )

myślenie pozytywne to 50% sukcesu

pozdrawiam i nie daj sie pożreć przez deprechę do końca :mrgreen: :mrgreen:









TAK TO PRAWDA DEPRESJA MNIE ZJADA


Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzic.

Mąż z jednej strony,mówi,że CHCE WRÓCIĆ DO MNIE,ale NADAL KOCHA KOLEZANKE ????



Jak mam zyc z taka świadomościa ???? że inna kocha ????? że rozpacza,że ONA go nie chce ???


Czekałam 2 lata,że mu to przejdzie !!!!!!!!!

ALE ON W TYM CAŁY CZAS TKWI !!!!!!!!!Moim zdaniem,to jest chore !!!!!!!!


Jeździ do psychologa,żeby pomógl mu sie "odkochac" ale nic to mu nie pomaga.


Co ja mam robić ???? Czekac aż mu to przejdzie ???? TYLKO ILE CZASU ????????

Ja już nie mam siły !!!!!!!!!!!



Boli mnie,gdy mąż pisal do koleżanki,że jest jego niespełniona miloscia !!!!!!!!!!!


Pytałam meza kim ja byłam dla niego,mówi,że też miłoscią,że jak w słowach piosenki....każda miłość jest pierwsza.........


Moim zdaniem,to obsesja,urojenie,idealizowanie koleżanki przez męża,widzi co chce widziec.

Co mam robic ????

Czekać aż ta MILOSC MEZA DO KOLEZANKI MINIE ??????



Może ktoś ma jakies porady,wskazówki,będę bardzo wdzięczna !!!!!!!!!!
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 16:56   

Twardy napisał/a:
Teraz sam myślę dokładnie tak samo i jestem szczęśliwy, że ON jest ze mną - pomimo, że tak po ludzku to jest już "pozamiatane".

Twardy pozamiatane jest wówczas jak któreś z was umrze i nawzajem sobie nie wybaczycie. A jak na razie to chyba umarła w Tobie nadzieja a bez nadziei nic nie ma sensu nawet modlitwa.
Make kochana jak mówił św. Ignacy "nie podejmuj żadnej decyzji w strapieniu" bo to po prostu będą złe decyzje musisz popracować najpierw nad własną depresją a następnie zająć się chorobą afektywną swojego męża nie udźwigniesz takiego obciążenia proszę uwierz mi bo też jestem depresantem. Powiedz mi w jaki sposób chcesz zmierzyć się z huśtawką uczuć swojego męża skoro sama nie możesz dostrzec normalnego słońca i widzisz je tylko w czarnych barwach. Zaufaj Bogu nic nie jest ślepym trafem wszystko co nas spotyka jest dla naszego wzrostu. Powierz swoje problemy Chrystusowi on poniósł nasz grzech na golgotę i tam umarł, zaufaj Jemu, oddaj wszystkie bóle Matce Najświętszej Ona Tobie pomoże.

Pozdrawiam gorąco

[ Dodano: 2012-05-15, 17:12 ]
Cytat:
Nie mialam odwagi sie otworzyć i więcjej jej powiedzieć
A niby dla czego masz się otwierać przed koleżanką, otwórz się przed kierownikiem duchowym, przed spowiednikiem i przed terapeutą oraz przed niezawodnym przyjacielem, nigdy przed koleżanka a zwłaszcza w sekrecie.
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 17:12   

Tolek52

piszesz......Powiedz mi w jaki sposób chcesz zmierzyć się z huśtawką uczuć swojego męża skoro sama nie możesz dostrzec normalnego słońca i widzisz je tylko w czarnych barwach

TO WŁAŚNIE PRZEZ TE HUSTAWKI UCZUCIOWE MEŻA JA WIDZĘ WSZYSTKO W CZARNYCH BARWACH PRZEZ JEGO ROZPACZ,ŻE KOLEŻANKA GO NIE CHCE

GDZIE W TYM WSZYSTKIM JESTEM JA ????? UCZUCIE DO MNIE JAKO ŻONY ?????

[ Dodano: 2012-05-15, 17:18 ]
Tolek52 napisał/a:
A niby dla czego masz się otwierać przed koleżanką, otwórz się przed kierownikiem duchowym, przed spowiednikiem i przed terapeutą oraz przed niezawodnym przyjacielem, nigdy przed koleżanka a zwłaszcza w sekrecie.


Mówiłam o swoich problemach spowiednikowi,psychologowi. a obecna koleżanka,jest jak przyjaciółka,ale nie mam odwagi jej wiecej powiedziec,ponad rok czasu nic nikomu nie mówiłam,zyłam sama ze swoim problemem,w czterech scianach,dopiero niedawno powiedziałam o tym bliskiej kolezance.

[ Dodano: 2012-05-15, 17:20 ]
ALE TYLKO O TYM ŻE MĄZ KOCHA INNA I ŻE CHORUJE ZA CHOROBĘ AFEKTYWNA DWUBIEGUNOWĄ,O SEKSOHOLIŹMIE NIE MIAŁAM ODWAGI
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 18:11   

Make napisał/a:
Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzic.

Ja rozumiem że nie umiesz...ja tez nie potrafiłem

na tym polega depresja ze cos wydaje sie nie do załatwienia
Make napisał/a:
Moim zdaniem,to obsesja,urojenie,idealizowanie koleżanki przez męża,widzi co chce widziec.

Co mam robic ????

Czekać aż ta MILOSC MEZA DO KOLEZANKI MINIE ??????

Make cało problem w tym ze poprzez sytauacje jaka cie spotkała
tak jakby podcieto ci skrzydła.....

a przecież życie trwa nadal.....
nadal jestes kobieta..nadal wdychasz tlen...nadal zyjesz....

uwarunkowałas swoje istnienie,kobiecośc,atrakcyjnośc od roli męza

a to jest chore...a wiesz czemu???

dzis jest taki problem..jutro będzie inny...za rok może cos nowego

i wciąz bedziesz uzalezniac własne ego od roli w nim męża???

nie wiem co robia terapeuci..nie wiem co robi psycholog...
ale jak dla mnie winni zając sie twoim poczuciem wartości
bez wzgledu na to czy męzowi cos się odwidzi..czy nie odwidzi

silna,stanowcza,wiedząca czego chce,uśmiechnięta,zaradna

będziesz sie jawić jako NOWY OBIEKT....
a póki co....

nie baw się w zabawe jak złapac zajączka...bo w tej zabawie zajaczek zawsze ucieka....

ale zrób eksperyment:
na chwilę się zatrzymaj..(nie goń zajączka)

a zobaczysz że i zajączek sie zatrzyma....

uwierz sama w siebie
że jestes kobieta,że jest w tobie kobiecosc i potrafisz zagospodarowac siebie sama

Make napisał/a:
ALE TYLKO O TYM ŻE MĄZ KOCHA INNA I ŻE CHORUJE ZA CHOROBĘ AFEKTYWNA DWUBIEGUNOWĄ,O SEKSOHOLIŹMIE NIE MIAŁAM ODWAGI

Make wlasnie o to chodzi
jaki wstyd i przed czym.??...czy to twoje problemy???
czy problemy męża???

czy to że mąż tak postepuje to znaczy że przestałas byc kobieta???

wstydzic się nalezy nieraz za własne błedy....
choć nie do konca bo najwazniejsze jest przyznac się do błędu ..powiedziec o nim głosno i zaradzic mu....

ktos chyba napisał wczesniej to do ciebie..a ja powtórze
o twojej nadopiekunczej roli...takiemu matkowaniu

przestan wkoncu byc Matka Teresa(i nie ujmując jej)
dla swoich bliskich....

bo Matka Teresa kierowała się innymi kryteriami i miała całkiem inna misje


pozdrawiam :-)
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 18:44   

Norbert1

Norbert1 napisał/a:
Make cało problem w tym ze poprzez sytauacje jaka cie spotkała
tak jakby podcieto ci skrzydła.....


Tak to prawda tak sie czuje,bez "skrzydeł" stojąc w miejscu.Jak mówiła psycholog"zamknełam sie w swojej skorupie" i tak tkwię.

Zycie trwa nadal,a ja nie umiem w nim uczestniczyc !!!!!!!!



Norbert1 napisał/a:
uwarunkowałas swoje istnienie,kobiecośc,atrakcyjnośc od roli męza



Myslałam,że z wiekiem nasza miłośc będzie coraz bardziej dojrzała,nigdy nie przypuszczała bym,ze będe przechodziła takie problemy,że mąz okaże się seksoholikiem,ze będzie miał kontakty z prostytutkami,obecnie po raz kolejny zakochany w innej kobiecie !!!!!!!!!!



[b]Ja nie umiem sie z tym pogodzic,to nie moze dotrzeć do mojej świadomości !!!!!!!!

Uchodzilismy,za dobrane małżeństwo.Myslałam,że tak bedzie zawsze !!!!!!!!!

[/b]



Norbert1 napisał/a:
nie wiem co robia terapeuci..nie wiem co robi psycholog...
ale jak dla mnie winni zając sie twoim poczuciem wartości
bez wzgledu na to czy męzowi cos się odwidzi..czy nie odwidzi



Moja psycholog,ostatnio powiedziała,ze musi mną "potrząsnąć" Ze czas odejśc od męża.


Do tej pory spotykalam sie prawie codziennie z mężem,rozmawialismy.Teraz od paru dni,kiedy dzwoni i mówi,że chce przyjść,ja mówie,że nie chcę,żeby przychodził.


Pozdrawiam serdecznie,dziekuje za madry komentarz zgadzam sie w wielu sprawach z Toba,ale gorzej z wprowadzeniem tego w zycie.

Może jeszcze nie dojrzałam do ostatecznej decyzji ????
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 19:11   

Make napisał/a:
ale gorzej z wprowadzeniem tego w zycie.

Może jeszcze nie dojrzałam do ostatecznej decyzji ????

Make zapewne nikt tu nie wprowadził czegos odrazu w zycie....

ale sa na to pomocne srodki

1.Realcaja z Bogiem i umacnianie wiary
2.relacje z ludzmi i wychodzzenie do nich i mówienie o swoich sprawach
3.program 12 kroków jaki jest tu na forum

i wiele pracy w sobie i ze soba.....a chyba najwazniejsze

wiara w siebie......

ze cos mnie spotkało...cos dotkneło....
a mimo to jestem

i chocby przed Bogiem nie mam prawa wegetowac i świadomie niszczyc własne zycie

bo jest zbyt cenne i podarowane od Boga

pozdrawiam i życze własnego wzrastania :-) :-)
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 19:43   

Norbert1

Norbert1 napisał/a:
1.Realcaja z Bogiem i umacnianie wiary
2.relacje z ludzmi i wychodzzenie do nich i mówienie o swoich sprawach
3.program 12 kroków jaki jest tu na forum


Wiare umacniam.Do ludzi powoli wychodzę,otwieram sie,12 kroków czytałam.

Cytat:
i wiele pracy w sobie i ze soba.....a chyba najwazniejsze

wiara w siebie......



Brak mi tej wiary w siebie !!!!!!!!!! Nie daje rady !!!!!!!!!


Cytat:
ze cos mnie spotkało...cos dotkneło....
a mimo to jestem


Mnie bardzo ciężko z tym,że jestem,może to tchórzostwo,ale wolałabym,zeby mnie juz nie było.


Często marzę o tym,ze położe się spac i wiecej sie nie obudzę !!!!!!!!!!!


Wszystko to mnie przerosło !!!!!!!!! Pobralismy sie z wielkiej milości,nie mieliści mieszkania,mąż studiował,dorabialismy sie,a teraz kiedy wszystko mamy,po 36 latach małżeństwa mam zaczynac życie od nowa ????

Mam jedyna córke,wnuka,obecnie córka spodziewa się drugiego dziecka,a ja nie umiem sie w pełni cieszyc jej szczęściem !!!!!!!!!!

Norbert1 jesteś naprawdę bardzo madrym i wartościowym człowiekiem.



Dziekuję za słowa otuchy i wsparcie. Pozdrawiam serdecznie z całego serca przepełnionego bólem
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 23:42   

Make czy nie za prosto by było ot tak odejść sobie? Zastanów się czy naprawdę byś odeszła, czy zamknęła się na zawsze w tym błędnym kole? Dlaczego uczyniłaś swojego męża, swoim bogiem?
Pomyśl sobie jak cudownie będzie wziąć taką malutką istotkę Twojego wnuka czy wnuczkę w swoje ręce!!!
Zgadzam się z Tobą, że zachowanie Twojego męża miało wpływ na chorobę na jaką cierpisz. Nie oparliście swojego małżeństwa na Bogu i Bóg, brzydko mówiąc, upomniał się o swoje.
Mam również dwoje wnucząt i chociaż nie potrafię się z nimi (czego bardzo żałuję) pobawić ale jak patrzę na nie to serce mi topnieje.

Niestety choroba afektywna na którą cierpi Twój mąż taka jest. Nie lubię tego słowa ale je użyję musisz zacząć stawiać granice swojemu mężowi co pomoże również Tobie złapać dystans do tego wszystkiego. Nie próbuj zrozumieć postępowania swojego męża tego po prostu nie jesteś w stanie zrobić. Zacznij zaspakajać swoje własne potrzeby. Jeżeli to tylko możliwe pobaw się z wnukiem pokaż jemu piękno tego świata zachwyć się z nim nie wiem mrówką motylem kwiatem. Jeżeli to nie możliwe postaraj się o psa lub inne zwierzątko, którym będziesz musiała się opiekować i wychodzić na spacery.

Zauważ dobre strony z tego że mieszkasz w tej chwili sama, masz ciszę i spokój nikt Tobie nie brzęczy za uchem: to tak, to siak, to na opak.

Zacznij swojemu mężowi stawiać warunki n/p: dobrze możesz przyjść ale tyko wtedy i wtedy i to na 15 minut bo później jestem umówiona z przyjaciółmi na kawę i dobrze będzie jeżeli nieraz Ciebie nie zastanie pomimo, że wcześniej się umówił.

Twój problem polega na tym, że zbyt wiele siebie zainwestowałaś w męża. Pamiętaj jesteś też Człowiekiem masz swoje potrzeby.
Cytat:
Mnie bardzo ciężko z tym,że jestem,może to tchórzostwo,ale wolałabym,zeby mnie juz nie było.

Często marzę o tym,ze położe się spac i wiecej sie nie obudzę !!!!!!!!!!!

To nie jest tchórzostwo to tylko efekt choroby Twój organizm się broni jak potrafi i dlatego masz takie myśli. Nie wiem czym jesteś leczona ale po dwóch latach leczenia powinny być widoczne efekty proponuję porozmawiać z lekarzem o zmianie leków i zacząć je przyjmować z zegarkiem w ręku to daje efekty.

życzę wszystkiego dobrego.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-16, 06:35   

Tolek52 napisał/a:
dobrze będzie jeżeli nieraz Ciebie nie zastanie pomimo, że wcześniej się umówił.

Jak dla mnie - to jest postępowanie nieuczciwe. I przekazuje komunikat niewerbalny "mam Cię w głębokim poważaniu". Facet potraktowany w ten sposób przez kobietę bardzo łatwo pójdzie do innej, która mu przekaże "mam szacunek do Ciebie", nawet jeśli facet nie jest uzależniony od miłości.
Budowanie własnej wartości i godności - tak, ale uczciwymi sposobami, bez poniżania kogokolwiek. Czym byłaby wówczas ta wartość, jeśli byłaby zbudowana na poniżeniu innych? Sama tak samo łatwo ulegałaby zniszczeniu i poniżeniu.
Pozdrawiam!
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-16, 08:10   

Myślę, że Tolkowi chodziło o to, że "dobrze, że jej nie będzie" po tych 15 minutach, że nie ma dalej czekać. Wydaje mi się, że użył skrótu myślowego i nie chodziło mu o nieuczciwość.


Make napisał/a:
Pozdrawiam serdecznie z całego serca przepełnionego bólem

Pamiętaj zawsze, że masz Matkę, której SERCE było przepełnione bólem. Zwróć się do Matki Bolesnej, Ona Ci pomoże! Gwarantuję.. Powiedz Jej wszystko zanim "zwariujesz". Ona ukoi Twe serce i Twój ból, jeszcze nikogo nie opuściła tego, kto Ją o to prosi! Polecam Ci modlitwy ułozone przez Świętych i przez Papieży, a nie swoje własne słowa.. Ot, pierwsza z brzegu: http://www.marceli.ofm.pl/new_page_3.htm Pomódl się bardzo powli każdym zdaniem - powtarzam - p o w o l i , aż nabierzesz spokoju w sercu...

odnieś do siebie:
"... Uczyń mnie zdolną przyjąć zaproszenie Twojego Syna, abym ze swego życia uczyniła całkowity dar na chwałę Bożą. Pozwól mi zrozumieć, że służba Bogu zaspokaja serce i że jedynie w służbie Bogu i Jego Królestwu realizujemy się, zgodnie z Bożym zamysłem, a życie staje się hymnem pochwalnym ku czci Przenajświętszej Trójcy. Amen. "
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-16, 11:07   

Nirwana masz rację od czasu do czasu dobrze zrobi facetowi odrobina walki o kobietę. Powiedz mi co bardziej będziesz cenić: to co w łatwy sposób zdobędziesz, czy to co zdobędziesz z wielkim trudem? Jeżeli mąż Make ma chorobę afektywnę to dobrze zrobi jemu odrobina walki o Make, tak jak walczy o swoją koleżankę. I powiedz mi czy umiejętność szanowania siebie jest również poniżaniem innych? Z tego co Make pisze to bardzo wielką wartość dla niego ma to w co musi coś zainwestować żadnej wartości nie ma to co ma pod nosem podane na tacy wiem, że takie podejście jest podejściem szczeniacki ale jakie inne wyjście widzicie. Do tej pory miał uległą osobę obok siebie i co z tego wyszło? Moim zdaniem Mak powinna diametralnie zmienić swoją postawę.

Pozdrawiam gorąco
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-16, 11:26   

Nirwanna napisał/a:
I przekazuje komunikat niewerbalny "mam Cię w głębokim poważaniu".

A Ja się zgodze z nirwaną....
bo to jest niestety komunikat niewerbalny...

skoro sie umawiam a pózniej mam to gdzies...

to reakcja na taki komunikat jest...

skoro masz mnie gdzies to i ja mam gdzies ...........
na co komu przerzucanie???

czy to nie jest zbyt dziecinne??

Tolek52 napisał/a:
Do tej pory miał uległą osobę obok siebie i co z tego wyszło? Moim zdaniem Mak powinna diametralnie zmienić swoją postawę.

dla mnie bez róznicy czy uległa..czy mało uległa ....

bo tu przyczyna nie jest uległośc lub jej brak...

i całkiem nie o to chodzi by sie zmieniać ..przemieniac pod kogos.....

raczej mizerny to efekt na resztę zycia....
bo....

czasami bywa tak że komuś cos się nudzi bez wzgledu czy miałem raj czy nie miałem w tym małżeństwie

i ku czemu ma słuzyć doszukiwanie się co by było gdyby???....
jedyne czego make potrzebuje to nauczyc sie życ...życiem do jakiego wcale nie musi być POWIETRZEM jej mąż

i chyba tego winni nauczyc ją terapeuci i psychologowie

a póki co wygląda to tak :
jest make - obok niej butla z tlenem ,a maską do odychania tym tlenem jest mąz....
i gdy brak maski to make się dusi,szarpie i widzi swój rychły koniec


a to jest totalną bzdura
...bo umie ,potrafi,da radę odychać powietrzem i bez maski i bez butli
potrzebuje tylko w to wiary

pozdrawiam :-) :-)
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-16, 13:34   

Tolek52


Tolek52 napisał/a:
Pomyśl sobie jak cudownie będzie wziąć taką malutką istotkę Twojego wnuka czy wnuczkę w swoje ręce!!!


Tak,wiem i ciesze sie z tego.Ze starszym wnukiem mam bardzo dobry kontakt,chociaż nie mieszka w moim miescie,ale jak tylko to możliwe,ja jadę do niego ,albo on przyjeżdża do mnie.Ma 12 lat był teraz u mnie na weekend majowy i to były najwspanialsze dni.Wnuczek nic nie wie,ze nie mieszkamy już razem z mezem,a jego dziadkiem.Ukrywam to mówiąc,że wyjechał do pracy.Nie mam odwagi póki co mu tego powiedzieć.My dla niego byliśmy zawsze wzorem.Zawsze z nami wyjeżdżał na każde wakacje,na ferie zimowe na narty.....

Mówił,babciu,widzę,że Wy się tak kochacie,dlaczego moja mama rozeszła się z tatą,dlaczego się tak nie kochali jak Wy.

Córka parę lat temu rozeszła się z mężem,wnuczek bardzo to przeżył i nie mógł sie z tym pogodzić,pomimo awantur,jakie były w tym zwiazku,pomimo,że ten rozwód był wybawieniem.

Córka obecnie jest w nowym związku,jest bardzo szczęśliwa,spodziewa sie dziecka.Dlatego ja nie mam odwagi powiedzieć w tej sytuacji wnukowi,że nasz związek się rozsypał.Nie chcę zawieść wnuka i to ukrywam,nie chce go zranić.

Tolek52 napisał/a:
Mam również dwoje wnucząt i chociaż nie potrafię się z nimi (czego bardzo żałuję) pobawić ale jak patrzę na nie to serce mi topnieje.



Dlaczego nie potrafisz sie z nimi pobawić ????? Co stoi na przeszkodzie ????


Tolek52 napisał/a:
Zauważ dobre strony z tego że mieszkasz w tej chwili sama, masz ciszę i spokój nikt Tobie nie brzęczy za uchem: to tak, to siak, to na opak.



U MNIE AZ ZA DUŻO TEJ CISZY,JEST PRZERAŻAJACA !!!!!!!!!! Jestem sama w czterech ścianach,ze swoimi myslami !!!!!!!!


Z mężem,czasem sie spotykalam,rozmawialismy,ale obecnie widze,że dalej nie ma sensu rozmawiac,skoro mąż cały czas ZAKOCHANY W KOLEZANCE i gdyby ona go chciała pobiegłby do niej boso.



Tolek52 napisał/a:
Twój problem polega na tym, że zbyt wiele siebie zainwestowałaś w męża. Pamiętaj jesteś też Człowiekiem masz swoje potrzeby.


Tak to prawda,żyłam dla niego,dla rodziny,nie myslac o sobie.

dziekuje i pozdrawiam serdecznie

[ Dodano: 2012-05-16, 13:40 ]
Nirwanna napisał/a:
Budowanie własnej wartości i godności - tak, ale uczciwymi sposobami, bez poniżania kogokolwiek. Czym byłaby wówczas ta wartość, jeśli byłaby zbudowana na poniżeniu innych? Sama tak samo łatwo ulegałaby zniszczeniu i poniżeniu.


Zgadzam sie z Tobą.Ja postepowałam i postepuje uczciwie i tego oczekuje od drugiej osoby.

pozdrawiam serdecznie

[ Dodano: 2012-05-16, 13:43 ]
Elżbieta


Dziekuje za wsparcie i pozdrawiam

[ Dodano: 2012-05-16, 13:48 ]
Tolek52 napisał/a:
Jeżeli mąż Make ma chorobę afektywnę to dobrze zrobi jemu odrobina walki o Make, tak jak walczy o swoją koleżankę.



Tak TOLKU,mąż WALCZY O KOLEZANKE,TO ONA JEST NAJWAZNIEJSZA.MAŻ ROZPACZA ZE KOLEZANKA GO NIE CHCE !!!!!!!!!! KOLEZANKA JEST DLA NIEGO CAŁYM SWIATEM !!!!!!!! Nikt i nic sie nie liczy


[ Dodano: 2012-05-16, 14:00 ]
Norbert1 napisał/a:
jedyne czego make potrzebuje to nauczyc sie życ...życiem do jakiego wcale nie musi być POWIETRZEM jej mąż


PRZYZNAJE NIE UMIEM ŻYĆ SAMA DLA SIEBIE !!!!!!!!!!!!

MĄŻ i RODZINA BYŁA DLA MNIE WSZYSTKIM !!!!!!!


Norbert1 napisał/a:
a póki co wygląda to tak :
jest make - obok niej butla z tlenem ,a maską do odychania tym tlenem jest mąz....
i gdy brak maski to make się dusi,szarpie i widzi swój rychły koniec


Norbert1 napisał/a:
a to jest totalną bzdura
...bo umie ,potrafi,da radę odychać powietrzem i bez maski i bez butli
potrzebuje tylko w to wiary



Na razie nie potrafie muszę sie tego nauczyc,musze znaleźć wiarę w siebie.



Dziekuje,ze jesteście,dziekuje za cenne rady.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4