Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
może to dziwne, ale nie potrafię modlić się na różańcu, próbowałam już wiele razy nauczyć się, ale wciąż nie wiem jak. Czy odmawianie Koronki do Miłosierdzia Bożego ma ten sam sens bez różańca w ręku co z różańcem, czy to ma duże znaczenie?
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-11, 14:54 Re: Pytanie
mallgos napisał/a:
może to dziwne, ale nie potrafię modlić się na różańcu, próbowałam już wiele razy nauczyć się, ale wciąż nie wiem jak. Czy odmawianie Koronki do Miłosierdzia Bożego ma ten sam sens bez różańca w ręku co z różańcem, czy to ma duże znaczenie?
Możemy razem odmawiac jeśli chcesz...najlepiej wieczorem , bede z Toba duchowo ...mozesz podac godzine konkretnie
tutaj masz link
http://rozaniec.web-portals.pl/
w linku jest instrukcja obsługi :)
Najważniejsze jest MIŁOWANIE W MODLITWIE....Modlitwa jest miłowaniem...Kochasz i słuchasz , kochasz i odpowiadasz kochasz i dzielisz się , kochasz i doświadczasz Boga w Jego życiu z Maryją ... Nie zwracaj uwagi na to ,że nie potrafisz , że nie wiesz, że np sypie się różaniec, że coś przeszkadza...kochaj Maryje...zwyczajnie
NAJWIĘKSZE I NAJWAŻNIEJSZE ZNACZENIE MA MIŁOWANIE W MODLITWIE...spokojnie...Duch Sw Cie poprowadzi....
wspieram modlitwą
Niech Ci Pan błogosławi z Mamusią
mallgos [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-11, 15:05
dziękuję będzie mi bardzo miło :)
a konkretna godzina - może 19?
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-11, 15:11
Bardzo się cieszę, dzieci dołączą , tak może po bajce dla dzieci co?
mallgos [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-11, 15:13
ok czyli 19:30 :)
[ Dodano: 2012-04-11, 18:49 ]
Przyszedł mi do głowy pewien pomysl, stąd moja prośba. Koronkę do Miłosierdzia Bożego odmiawiam w intencji uwolnienia mnie od wszelkich działań złego ducha, każdy kto miałby ochotę przyłączyć się do modlitwy zapraszam codziennie o 19:30.
Serdecznie dziekuję :)
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-12, 11:53
Dziękuję za wspólna modlitwe...
pozdrawiam , lubie bisy
mallgos [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-12, 13:05
Mirela ja też ;)
zapraszam i dziś :)
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-12, 19:52
Ale macie fajny pomysł.
Co do modlitwy Rożancem bez paciorków w ręku, to czesto modle sie na palcach w autobusie czy w drodze na piechotę....ale zdecydowanie wolę miec poswiecony rózaniec w ręku.
Szczegolnie taki ktory jest prezentem od kogos.:)
Wiele osob polecało mi trzymac pod poduszką lub w ręku rozaniec przy bezsennosci, "działa".
Probowałaś sie modlic z rózancem w ręku?
Proponuje tez zapisane sie do Rozy Rozancowej tutaj, mnie 3 lata temu zapisanie sie do Rozy i podjecie zobowiazania codziennej modlitwy zmoblizowalo i odkryłam modlitwe Rozancową....po wieeelu latach.
Pozdrawiam z Panem Bogiem.
mallgos [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-12, 20:02
Danka za namową Mireli spróbowałm i .... fantastycznie, zupełnie inne przezycie.
W ogóle tyle mi radości Mirela sprawiła swoją propozycją ... dzięki :)
Danka gdybyś ty miała ochotę czasami przyłączyć się to zapraszam, póki co odmawiam codziennie o 19:30, choć tak naprawdę odmawiam Koronkę kilka razy dziennie, a na palcach to odmawiam w pracy ;) :)
Pozdrawiam
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-14, 15:22
Mallgos
Wczoraj o 19,30 byłas obecna równiez tam , przed Najswietszym Sakramentem ze mną
http://www.youtube.com/watch?v=j8FZF9dTTdA
Pan jest łaskawy...to Ty zaproponowałaś te godzinę...a o tej godzinie w piatki jestem przed Obliczem Pana...co o tym myślisz..., ja myśle ,ze bardzo tęskni za Toba Pan, taka radosną i wolną od smutków...pełną pokoju....
do zobaczenia o 19,30
wspieram modlitwa
mallgos [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-14, 15:33
nie wiem co myśleć, ale pewnie wkrótce się dowiem :)
do zobaczenia o 19:30 Mirela
Ps. 3 dzień bez papierosów, żadnych oznak ich braku :)
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-14, 15:49
Pewnio u Ciebie też w Kosciele tez jest Adoracja...
mallgos [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-14, 15:56
to jest myśl ... :)
diagoras [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-18, 11:34
mallgos napisał/a:
może to dziwne, ale nie potrafię modlić się na różańcu, próbowałam już wiele razy nauczyć się, ale wciąż nie wiem jak.
Co mówi nam Maryja o modlitwie różańcowej? W swoim orędziu przekazywanym w Medjugorje mówi: "Drogie dzieci! Dziś wzywam was, byście zaczęli z żywą wiarą odmawiać różaniec. W ten sposób będę mogła wam pomóc. Wy, drogie dzieci, pragniecie otrzymać łaski, ale się nie modlicie. Ja wam nie mogę pomóc, gdyż wy nic nie robicie w tym kierunku. Drogie dzieci, wzywam was, żebyście odmawiali różaniec i żeby różaniec był dla was obowiązkiem, który będziecie wypełniać z radością" /12 VI 1986/. "Wzywam was do modlitwy. Dziatki, modlitwa czyni cuda. Gdy jesteście zmęczeni i chorzy i nie znacie sensu waszego życia, weźcie różaniec i módlcie się; módlcie się, dopóki modlitwa nie stanie się radosnym spotkaniem z waszym Zbawicielem" /25 IV 2001/.
Maryja również prosi by modlitwa nie ograniczała się jedynie do słów wypowiadanych wargami, ale ma wypływać z serca w którym żyje i działa Duch Święty. Modlitwa ma stanowić część codziennego życia.
Modlitwa sercem to coś znacznie więcej niż tylko cykliczne odklepywanie "Zdrowaś Maryjo". W dzisiejszym świecie pełnym wyzwań i nadmiernego tempa życia, gdzie wszystko goni jakby nakręcone w swoistym wyścigu szczurów, człowiek rzadko kiedy ma czas na uklęknięcie przed Bogiem w pokorze i w zaciszu swojego pokoju oddając się modlitwie.
Modlitwa sercem zatem szczególnie dzisiaj ma ogromne znaczenie, a każde miłosne zwrócenie się do Maryi w choćby prostym akcie strzelistym jest uniesieniem swego serca ku Matce i wyrazem stałej łączności duchowej. Prymas tysiąclecia kard.Wyszyński mawiał, że jeśli przyjdzie zwycięstwo, to przyjdzie przez Maryję więc warto się powierzać opiece TEJ, która była (jest) bez grzechu i TEJ, która uwierzyła w to, co wydawało się "niemożliwe" (por. Łk 1,34-38).
Jeśli dysponujemy większą ilością czasu i chcemy go powierzyć modlitwie różańcowej, to dobrze jest udać się myślami do tamtych czasów narodu wybranego, poznać nieco głębiej ówczesne zwyczaje, problemy i w takim duchu przeżywać swoją modlitwę. Wówczas, gdy popatrzymy jakby oczyma Maryi na poszczególne tajemnice (od radosnych aż do chwalebnych), to może w bardziej doskonały sposób zrozumiemy to, co przeżywało JEJ serce, bo życie JEJ nie było różami usłane i dlatego nasze ludzkie cierpienie nie jest JEJ obce, gdyż przed nami wiele wycierpiała i wie jak można nam pomóc, znając stan udręczonych ludzkich serc. Matka, która wszystko rozumie, sercem otacza każdego z nas. Matka zobaczyć dobro w nas umie, jest z nami w każdy czas. Koniecznie trzeba się nam oddać Maryi, bo to nie jest przypadkiem, że od wieków aż po dziś dzień przychodzi do nas w swoich orędziach i wzywa nas do modlitwy (obecnie myślę szczególnie o Medjugorje). Miejsce to dziś nie jest uznane przez Kościół (jak Fatima, Guadelupe, La Salette czy Lourdes) ponieważ te objawienia cały czas trwają, a dopóki trwają dopóty Kościół bada i jest ostrożny w takich decyzjach, jednak dla mnie osobiście nie potrzeba innych dowodów i żałuję, że będąc w swojej podróży poślubnej w roku 2007 w Chorwacji, przez swoje zaniedbanie pozwoliłem, by nasze paszporty odjechały w autobusie z powrotem do kraju, bo tym sposobem nie mogliśmy się z żoną udać do leżącej ok 100km małej miejscowości na terenie Bośni i Hercegowiny, gdzie od wielu lat regularnie przychodzi ze swoim orędziem Gospa (tak nazywana przez tamtejszą ludność), a nasza droga Matka Maryja, która wszystko rozumie i pragnie nam pomagać i to nawet w najbardziej wydawałoby się błahych potrzebach. Pamiętam, jak mamusia opowiadała mi sytuację, w której mojej babci (już wiele lat nie żyjącej), przyśniła się w nocy Matka Boża cała zapłakana, smutna. Przez ów sen babcia zerwała się w środku nocy na nogi i zorientowała się, że stodoła wraz z dobytkiem płonie, dzięki czemu udało się uratować i zaradzić całkowitemu zniszczeniu. Obecnie - choć działo się to wiele lat temu- to moja rodzina jest przekonana, że to nie była ułuda, ale sama MARYJA zainterweniowała w tej sprawie i ostrzegła w porę babcię, która miała do Niej szczególne nabożeństwo.
Proszę wybaczyć to drobne świadectwo rodzinne, ale tak jakoś chciałem dopowiedzieć do całości.
Uważam, że dla człowieka wierzącego to wielkie zaniedbanie i wręcz głupota nie zwracać się do Maryi i wiele traci ten, kto nie docenia takiego potężnego orędownictwa przed BOGIEM. Bo ona nie odbiera pierwszeństwa Chrystusowi (jak co niektórzy uważają z opozycyjnych kręgów), ale ONA jest tą, która prowadzi do Chrystusa i oręduje za nami, znając nasze potrzeby i troski dnia codziennego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.