Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak walczyć o męża?
Autor Wiadomość
Gosia1980
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 11:51   

Mi się wydaje zerta, że ty ciągle masz nadzieję... to chyba nie jest dobre podejście bo sama siebie ranisz. Wiem, że cierpisz, to jest nieuniknione ale nie dzwoniłabym do męża z pytaniem kogo podwoził... To tak jakbyś dalej uważała, że on jest twoim mężem i nie może się z nikim spotykać, ale on odszedł... i jest mężem tylko na papierze. Może zrozumie swój błąd i zechce wrócić - może, ale to nie od razu. Ty już wtedy ułożysz sobie życie, tak mi wszyscy mówią, że wróci po 2, 3 latach jak mu np. nie wypali związek z inną kobietą. A może nigdy nie wróci. Ja do mojego męża nie dzwonię w ogóle, po co, nie chce mnie, niech sobie robi co chce. Mnie już to nie dotyczy. Dziwne, ale tak wybrał. Mam wrażenie, że ty na niego czekasz... Dzwonisz do niego z pytaniami kogo podwozi... a on uważa się za wolnego człowieka.

Na twoim miejscu załatwiłabym sprawy prawne, np. separację. Żebyś i ty miała poczucie, że to już jest wolny człowiek i ty jesteś wolna i możecie się spotykać z kim chcecie. Wiem, że to trudne i ciężko mi coś radzić gdy sama jestem w kiepskiej sytuacji ale takie mam wrażenia po przeczytaniu twoich postów.

Aha i zdecydowanie zmieniłabym kościół lub chodziłabym w innych godzinach. Po co siebie ranić. Często go spotykasz.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 17:42   

Gosiu 1980 ,
ten ostatni Twój post do Zerty
sprawił , że przeczytałem wszystkie pozostałe Twoje posty .

pisałaś :
Cytat:
Jestem w podobnej sytuacji - uzależniona od męża, mąż znalazł sobie inną kobietę, to była zdrada emocjonalna i od lipca przeżywam kryzys małżeński.-----------------------------------------------
Takie sugestie, że rozwód nastąpi, bardzo bolesne a jednocześnie całkowity brak decyzji z jego strony. W końcu się wkurzę i to ja podejmę tą decyzję...----------------------------------------------------
Mój poziom złości rośnie, tym bardziej, że takie stwierdzenia padają przy dziecku, łącznie z tym "jeszcze jestem tatą". Czuję, że tym razem ja muszę być odpowiedzialna i ochronić jeszcze dziecko, padło na mnie, osobę która uważała się całe życie za niedojrzałą i niezaradną. ----------------------------------------------------
Poza emocjami i wiarą, niestety, ważne są również kwestie prawne - piszę to z mojego doświadczenia. ---------------------------------------------------------
I dokłada mi to jeszcze dodatkowego ciężaru do tego co przeżywam :( Mam nadzieję, że Bóg i tak przyziemną kwestię rozwiąże, żeby wygrało dobro.------------------------------------
Dostałam zimny prysznic. prawdopodobnie nie było między nami chemii, miłości, tylko moje uzależnienie, a z jego strony nadzieja na lepsze jutro i moją przemianę - tzn. moją miłość do niego....------------------------------------------------------
pomimo że jedyne czego pragne to żeby wszystko wróciło do tego co było, do spokoju, do bezpieczeństwa.------------------------------------------------------
Idę dzisiaj do prawnika... popytać na razie o różne sprawy, m.in. o kwestię rozwodu i separacji. tylko nie wiem czy w naszym przypadku separacja ma sens, jak przez 13 lat się nie dotarliśmy, co zmieni się przez 6 miesięcy? W moim przypadku rozwód to powrót do Boga:) mam tylko ślub cywilny. nie zdecydowałam się na kościelny bo nie byłam pewna tego związku, ślub był efektem 'wpadki'. i jednak sumienie jest najlepszym drogowskazem. mimo że mąż mnie przez te 13 lat totalnie odciągnął od Boga.------------------------------------------------------
jestem przerażona. Mąż był moją podporą psychiczną, zawsze gdy było mi źle, gdy się bałam, myślałam o nim, że pogada ze mną, przytuli... a on jest taki zimny teraz. Dzisiaj strasznie mnie zaatakował emocjonalnie... nie mogę się pozbierać.--------------------------------
Dzisiaj mąż mi definitywnie powiedział że odchodzi... zostawił cały dom, zrezygnował nawet z pieniędzy... poszedł do prawnika wnieść o rozwód----------------------------------------
Na ten moment mąż jest nadal zdeterminowany do odejścia ale widać, że mu szkoda... dzieci, domu...-----------------------------------------------------
Psycholog uświadamia mnie, że mąż odejdzie na 100% a ja się tak boję....-------------------------------
Psycholog podkreśla jak wiele krzywdy wyrządził mi mąż, zdradził, nie żałuje, brnie dalej, krzywdząc mnie po drodze jak chce... ale ja po prostu potwornie boję się być sama-----------------------------
liczy na to, że po przeprowadzce będzie miał nieograniczony kontakt z dziećmi, wpadnie kiedy będzie chciał, zabierze na miasto... tak być nie może. Dzieci też muszą mieć spokój, uregulowane życie... Do tego dochodzą awantury, które słucha córka. Muszę chronić dzieci, zdecydowałam się z bólem wnieść o separację, żeby ustalić terminy jego spotkań z dziećmi...-----------------------------------------
A on zaplanował to wszystko już dawno------------
To jest straszny egoista... Muszę w tym momencie być bardziej dojrzała i zadbać o siebie, dzieci i jednocześnie chronić się przed jego pomysłami...----------------------
Niepotrzebnie, bo on od dawna nie dba o mnie i moje sprawy... Tak trudno to zobaczyć, żyłam w takim zakłamaniu... Tak bardzo boję się samotności ale wiem, że Bóg o mnie dba... we śnie przychodzą różne rozwiązania do głowy i Bóg mi mówi, że jestem na dobrej drodze. Tylko słabość trzyma mnie przy tym człowieku.---------------------------
Trudno jest patrzeć optymistycznie w przyszłość gdy wali mi się wszystko co do tej pory osiągnęłam... ale widocznie Bóg tak chciał. Miałam wszystko - rodzinę, dwójkę zdrowych, cudownych dzieci, piękny dom pod miastem, dobrą pracę, pieniądze... żyłam jak księżniczka. A teraz Bóg zabiera mi dom, przeprowadzę się do małego pokoju u rodziców... moim dzieciom zabiera ojca a mi męża, który był jaki był ale zawsze był wsparciem, życie jest łatwiejsze gdy się idzie przez nie w dwójkę... Widocznie Bóg chce mnie nauczyć pokory.. żebym doceniła co w życiu jest ważne - ludzie, którzy mnie kochają i wspierają w trudnych chwilach, moje dzieci, które zostają przy mnie... a nie wartości materialne i życie w luksusie w idealnej rodzinie 2+2...-------------------------
Zastanawiam się co zrobiłam źle, że ktoś aż tak ode mnie zwiewa... czuję się okropnie. Widocznie byłam do niczego jako żona... Nie sprawdziłam się. Nie pracowałam nad sobą przez te lata, nie okazywałam mu uczuć... strasznie się obwiniam. Czuję się podle, też jako matka. Co to za matka co nie umie sobie sama w życiu poradzić... Jak ja dam wsparcie moim dzieciom... teraz pomogą rodzice pewnie ale ich zawsze przy mnie nie będzie... Powiedział mi, że nie umiałam utrzymać przy sobie chłopa... że nie dawałam mu tyle seksu ile chciał. Widocznie tak było... jak się faceta nie zaspakaja to on odchodzi i tyle. A mi będzie brakowało... nawet tej intymności, którą mieliśmy.--------------------
Słaba jestem strasznie.. zawsze byłam. Tylko on dawał mi siłę. Jestem znowu na początku swojej drogi, tak jak napisałyście, wtedy jak wkraczałam w dorosłość... z tymi samymi problemami, sama. Tyle, że teraz mam dwójkę dzieci, nie jestem sama, to duże pocieszenie.---------------------------------
Mimo wszystko kocham męża... jak drugiego człowieka. Inaczej niż wcześniej. Uczuć już między nami nie ma i nigdy nie będzie. Ale widzę w nim jednak wartościową osobę.. która zrzekła się pieniędzy moich rodziców mimo wspólnoty ustawowej. Mógł walczyć w sądzie, wydrzeć 100tys zł... ale nie zrobił tego. Szacunek dla niego. Mimo wszystko kocha dzieci i chce mieć z nimi kontakt... -----------------------------
Pewne rzeczy się nie zmieniają, czy ma się 7 lat czy 33... Uczucia są te same, córka wypowiada te same słowa co ja...



Może dobrze byłoby gdybyś założyła swój wątek ?
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 17:51   

Gosia1980, a Ty nie pomyliłaś forum?

Gosia1980 napisał/a:
To tak jakbyś dalej uważała, że on jest twoim mężem i nie może się z nikim spotykać, ale on odszedł...



Gosia1980 napisał/a:
ty jesteś wolna i możecie się spotykać z kim chcecie.


Gosia1980 napisał/a:
Aha i zdecydowanie zmieniłabym kościół lub chodziłabym w innych godzinach.


małżeństwo sakramentalne jest małżeństwem do konca życia i papier z cywilnym rozwodem niczego nie zmienia. ani nie sprawia, że mąż jest "wolny", ani nie przyzwala na wiązanie się z kimś innym osobie opuszczonej. czyżbyś tego nie wiedziała? każdy związek z innym człowiekiem, który nie jest naszym małżonkiem sakramentalnym, to cudzołóstwo. żyjąc z kimś innym bez ślubu kościelnego nie otrzymuje się rozgrzeszenia podczas Spowiedzi, to grzech ciężki, grzech cudzołóstwa.
chyba nie doczytałaś regulaminu tego forum, zanim zdecydowałaś się doradzać..... tutaj promuje się życie z Bogiem i według jego wskazówek, a nie jakichś świeckich dzikich obyczajów, które Sakrament Małżeństwa mają za nic i jest myślenie, że rozwód daje przyzwolenie na kolejne związki......

zerta zawsze będzie żoną swojego męża, a on jej mężem będzie zawsze. taki jest Sakrament, małżeństwo jest nierozerwalne, a oboje małżonkowie przysięgają sobie wierność, miłość i że nie opuszczą siebie do śmierci i ta przysięga obowiązuje oboje, nie wygasa, nawet jeśli jedno z nich idzie w siną dal.

kiedy czytam takie "porady" zastanawiam się, czemu tak łatwo jest dostać ślub kościelny, skoro ludzie nie mają pojęcia o Sakramencie i "doradzają" innym w taki sposób..............
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 19:01   

Krasnobar , :->
masz we wszystkim rację
......... poza jednym

właśnie Gosia 1980
powinna pozostać na TYM forum
:!:

......... może tylko ciut więcej CZYTAĆ i korzystać z tego co na forum jest , linków itp.
bo jest dopiero 3 tygodnie ;-)

i wydaje mi się , że jest o wiele , wiele bardziej pogubiona niż Zerta
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 20:25   

mare1966 napisał/a:
właśnie Gosia 1980
powinna pozostać na TYM forum


pisząc, że pomyliła forum, mam na myśli jej rady i wskazówki, a nie jej obecność.
wręcz przeciwnie, Gosia powinna zostać i korzystać, może nawet najpierw korzystać, a potem dopiero zastanawiać się nad radami typu, jakie dała powyżej.......
pozdrawiam

s.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 20:45   

Krasnobar ,
ja zrozumiałem Twoje intencje :->
......... sęk w tym , że
Gosia 1980 mogła - nie zrozumieć ,
mogła poczuć się odrzucona , nie "u siebie"
...... a przyznasz , że jej kondycja emocjonalna
nie jest najwyższa . :-|
 
     
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 21:15   

Mąż przyjechał wczoraj wieczorem,
wytłumaczył, bo źle mu gdy mnie okłamuje.
Nie wiem, jakoś mi go szkoda...
... wydaje mi się, że on ma jakies problemy.
Ale nie moge mu pomóc, nie narzucam się,
to jego czas, nie potrzebnie w ogóle wczoraj zadzwoniłam
i kazałam się tłumaczyć.
Za dużo moja chora wyobraźnia mi podsuwa,
musze nad nią popracować.
Trudno.
Kocham Go, więc czekam.

Eee... :-/ Gosia...
Tak, mam nadzieje,
tak, nie potrzebnie do niego zadzwoniłam,
tak, czekam na męża,
nie, nie jesteśmy wolni (żona-mąż)
nie, nie mam zamiaru się spotykać z innym mężczyną, ja juz jestem ŻONĄ!
My jestesmy małżenstwem sakramentalnym, Bóg Nas połączył...
Wybacz, troszke mnie zdumiły Twoje rady...
Nie zamierzam schodzić z obranej drogi, odwoływac danej przysięgi...
 
     
Gosia1980
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-04, 08:48   

Źle mnie zrozumieliście... nie radzę nikomu żeby sobie znalazł kogoś innego ani nie pochwalam tego co robi mąż zerty, mój przecież robi to samo. chodzi o samo podejście do sprawy. małżeństwo jest nierozerwalne w świetle przysięgi w kościele ale w rzeczywistości mąż zerty robi to co robi i moim zdaniem aby chronić siebie należałoby się izolować od złych rzeczy a nie je przyciągać... jeżeli nie widzę co robi mąż, z kim się spotyka to nie boli tak bardzo. jeżeli mu nie zadaję pytań kogo podwoził to nie ranię siebie świadomością że mnie oszukuje, że spotyka się z kimś, że mnie kłamie. moim zdaniem nastawianie się, że mąż się pogubił ale na pewno wróci nie jest dobre... bo można się bardzo rozczarować i zmarnować czas. skoro ktoś nie chce to nie zmusi się go na siłę żeby wrócił na swoje miejsce, bez względu na to co ślubował. jak będzie chciał to wróci, jak nie to nie. jak widać nie każdy traktuje poważnie przysięgę. wyraziłam swoje zdanie, nikt nie musi się ze mną zgadzać, nikogo nie atakuję, natomiast wasze ostatnie wpisy odbieram jako atak na moją osobę. po co cytować wszystkie moje wpisy na tym forum?... przecież wiem co pisałam. ktoś chce mi dogryźć ponieważ mam inne poglądy? trudno. można spędzić całe życie czekając na męża, bo się przysięgało - to jest indywidualny wybór. ja tak nie zrobię, bo mimo że ktoś mi złamał życie chcę jeszcze być szczęśliwa. on sobie ułoży życie nie patrząc na to co u mnie. napisałam co ja bym zrobiła w tej sytuacji, ale skoro forum mnie nie chce to faktycznie znikam. jestem w trudnej sytuacji, nie potrzebuję dodatkowych stresów i ludzi, którzy będą mnie pouczać nie znając w ogóle mojej sytuacji i patrząc przez pryzmat swoich indywidualnych poglądów.
 
     
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-04, 11:38   

Gosia1980 napisał/a:
moim zdaniem nastawianie się, że mąż się pogubił ale na pewno wróci nie jest dobre... bo można się bardzo rozczarować i zmarnować czas. skoro ktoś nie chce to nie zmusi się go na siłę żeby wrócił na swoje miejsce, bez względu na to co ślubował. jak będzie chciał to wróci, jak nie to nie.


Gosiu,
Ja nigdy nie napisałam, że 'mąż na pewno wróci',
ja po prostu mam nadzieje.
Nikt z nas nie wie co będzie na pewno.
A tym bardziej nie czuje żebym marnowała czas.
Czerpię z każdej chwili, staram się wszystko czuć mocniej,
analizować, widzieć sens.

Gosia1980 napisał/a:
trudno. można spędzić całe życie czekając na męża, bo się przysięgało - to jest indywidualny wybór. ja tak nie zrobię, bo mimo że ktoś mi złamał życie chcę jeszcze być szczęśliwa. on sobie ułoży życie nie patrząc na to co u mnie.


Ale to nie jest spędzanie życia czekając,
ja po prostu żyje.
Nie uwarunkowuje mojego szczęścia od tego czy będę czy nie będę z mężem.
Choć to nie łątwe, ucze się.
A czym to życie jest gorsze od życia przed kryzysem?
Moim zdaniem jest nawet lepsze, głębsze, mocniejsze,
bo z Wiarą.

A przede wszystkim już nie myślę, że mąż mi złamał życie.
Może kiedyś tak myślałam, ze strachu,
a teraz uważam, że uratował mi życie,
życie wieczne.
Nigdy wcześniej nie byłam tak blisko Boga.


Gosia1980 napisał/a:
napisałam co ja bym zrobiła w tej sytuacji, ale skoro forum mnie nie chce to faktycznie znikam. jestem w trudnej sytuacji, nie potrzebuję dodatkowych stresów i ludzi, którzy będą mnie pouczać nie znając w ogóle mojej sytuacji i patrząc przez pryzmat swoich indywidualnych poglądów.


Gosiu, Gosiu,
spokojnie, nikt nie napisał, że Cie tutaj nie chce,
wrecz przeciwnie, napisali ZOSTAŃ Z NAMI!
Niestety, każdy z Nas patrzy przez pryzmat swoich przeżyć, poglądów,
staramy się (przynajmniej ja) pomóc.
Wiec proszę jeszcze raz- ZOSTAŃ.
Załóż proszę swój wątek dzięki czemu ludzie będą mogli się skupić na Twoim kryzysie,
wszystko będzie w jednym miejscu,
jestem pewna że otrzymasz pomoc jeżeli tylko będziesz chciała ją przyjąć.

Pamiętam jak na początku mada27 dawała mi cenne rady
a ja je odbierałam jak atak :)
W tym miejscu bardzo chciałabym jej podziękować! :oops:
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-04, 11:56   

Gosiu, każdy tutaj jest w trudnej sytuacji, to forum bardzo specyficzne, pomocowe, a nie rozrywkowe, więc możesz być pewna, że każdy tu z nas przychodzi po swojego rodzaju pomoc.
i tak jak Ty, tak i ja i tak Zerta przychodzą tu po wsparcie, potrzebują tego.
udzielasz się w wątku Zerty i to bardzo dobrze, że jej pomóc, ale zastanowiłaś się nad swoimi radami? wzmocniły ją? jak myślisz?
piszesz, że dzielisz się tym, co Ty byś zrobiła, ale przecież Twoje słowa:

Gosia1980 napisał/a:
ty jesteś wolna i możecie się spotykać z kim chcecie


nie mówią o Twoim życiu, ale są skierowane bezpośrednio do Zerty, to porady, wskazówki mają się nijak do jej sytuacji i do charakteru tego forum, wyjątkowego miejsca w sieci. wszędzie indziej zazwyczaj czyta się: zostaw ją, zostaw jego, znajdziesz kogoś lepszego, bierz rozwód, masz prawo do szczęścia itd itd itd tu jest inaczej i nie zmieniajmy tego, nie płyńmy z prądem, jak... sami wiecie co.

Gosiu, nie masz ślubu koscielnego, więc Twój związek jest inny od Zerty, nie ma Sakramentu, nie ma tego Boskiego Elementu, nie jesteś w jej położeniu.

natomiast w takich sytuacjach jak Twoje, trudno coś doradzać w kwestii poprawy Waszej relacji i "powrotu do siebie", bo to tak, jakby ktoś komuś doradzał, jak coś dobrze ukraść, jak kogoś oszukać czy okłamać. może to dla Ciebie dziwnie zabrzmi, ale tak jest.
byłoby to sensowne, gdyby stała za tym chęć Was obojga, by związać się Sakramentem i do tego czasu zachowalibyście czystość, by zaprosić do małżeństwa Boga. tylko czy jesteście na to gotowi i tego chcecie?

tak jak napisałaś, dla Ciebie rozwód cywilny byłby powrotem do Boga, ale tylko pod warunkiem, że dalej już będziesz żyła zgodnie z Jego wskazówkami, a nie z kolejnym mężczyzną "docierała się" latami (sama użyłaś takiegos formułowania).
myślę, że w Twoim przypadku ważniejszą kwestią jest uporządkowanie Twojej więzi z Bogiem i wiedzy na Jego temat, a nie bycie z kimś.
przyznam szczerze,że mnie jest trudno sobie wyobrazić kilkanaście lat bez rozgrzeszenia, bez Eucharystii. jestem na Mszy Świętej z dziećmi i co, one idą do ołtarza po Ciało Chrystusa, a ich tatuś stoi, bo nie ma rozgrzeszenia? za parę lat, kiedy będą nastolatkami, wołami bym ich do kościoła nie zaciągnął, bo jak im przekazać sens wiary, skoro sam żyję niezgodnie z przykazaniami? Chrzcząc dziecko przyrzekałem, że będę dbał o rozwój duchowy dzieci, że wyrzekam się szatana, a potem miałbym swoim życiem dawać świadectwo czegoś zupełnie innego? bardzo to smutne i trudne....... serdecznie współczuję wszystkim, którzy są tego pozbawieni, albo inaczej - sami się tego pozbawiają, bo kto komu broni żyć zgodnie z przykazaniami Boskimi? Bóg upomniał się o Ciebie, Gosiu, być może to jest ten czas na określenie się,czy chcę iść Bożą ścieżką, czy tą ludzką, ułomną. życie bez Boga jest trudne. sama wiesz po swoim przykładzie, że sama chęć bycia szczęśliwą i bycia z kimś jeszcze nikomu tego szczęścia nie przyniosła. ale ścisła więź z Bogiem i owszem. tego Ci życzę.
pozdrawiam, s.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-08, 20:47   

http://www.youtube.com/watch?v=mxBre6QihM4Co kobieta powinna wiedzieć o meżczyźnie - Maria Krupinski

raptem 50 minut ....... i facet opanowany , WARTO

W sumie , wcale nie tak dużo :shock:
ale Która czyta instrukcję obsługi Pana Boga ,
jak Ona sama wie
jaki on MA BYĆ .

( i w drugą stronę też tak jest ;-) )


conajmniej nie mniej przydatne
zwłaszcza na tym forum , czyli dla każdego
Depresja - Maria Krupinski


Droga ( etapy ) do depresji duchowej :
1.zawiedzenie
:arrow:
2.niezadowolenie
:arrow:
3.zniechęcenie
:arrow:
4.desperacja
:arrow:
5.poczucie beznadziei , rozpacz
:arrow:
6.DEPRESJA

opis etapów , czynniki ryzyka , zalecenia , "leki"
 
     
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-16, 19:01   

Z całym szacunkiem ale ja takiego psychologa nie chciałabym już oglądać - jasnowidz czy co???? Nikt nie wie co będzie jutro, a skąd to wie psycholog, no po zachowaniu męża i obecnej waszej relacji można domniemać, ale nie dawać pewnik.
Radziłabym jednak poszukać jakiegoś psychologa duchownego. Masz w sobie dość siły, by przetrwać trudnym czas, Bóg nie daje krzyża ponad miarę, pamiętaj o tym.
Każdy ból da się przezyć i nie ma takiej sytuacji w życiu, która byłaby końcem świata.
Czas w którym pojmiesz, że możesz być szczęśliwa, ale to może oznaczać szczęście bez męża będzie czasem pokoju w sercu.

[ Dodano: 2012-12-16, 19:07 ]
no jak przeczytałam swój komentarz pod waszymi to się zdrowo uśmiałam, bo tekst z psychologiem był ze dwie strony wcześniej i wyszło, że wyrwałam się jak Filip z konopii ;-) :lol:
Pogody Ducha :-)
 
     
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-20, 17:16   

Zyczenia świąteczne
chce wysłać mężowi
ale słów brak.
Po prostu standardowe Wesołych Świąt
i Szczęśliwego 2013?

Tak sie zapędziłam w zabijanie czasu
że dopiero jutro wyślę,
do wsi obok pewnie dojda już po.

Ciągle ide niewłaściwą ścieżką.
Tak czuje.
Panie Boże pomóż.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-20, 21:06   

Ja cię podziwiam... nigdy bym tak nie życzyła mężowi, który mnie zdradził i opuścił. Może za parę lat, a ty szybko potrafisz wybaczyć. Pewnie tak trzeba.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9