Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak walczyć o męża?
Autor Wiadomość
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-16, 23:33   

Tak właśnie mówią niektórzy ludzie z mojego otoczenia
'to co rozwodzicie się czy jesteście razem".
System zero- jedynkowy,
a przecież są inne wyjścia, jak napisała Mirakulum.
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-16, 23:44   

Kobieta74 napisał/a:
. ja jednak mam głebokie przeświadczenie,że sa sytuacje, w których zakończenie cywilnego małżeństwa jest jedynym prawnym rozwiązaniem.


Identyczne skutki jak rozwód niesie separacja, więc rozwód na pewno nie jest w żadnej mierze JEDYNYM prawnym wyjściem.

Rozwód od separacji różni się jedynie tym, że oboje małżonkowie mogą wziąć kolejny ślub cywilny. Wszystko inne - rozdzielność majątkowa, podział majątku, wyprowadzka, zmiana nazwiska, regulacja widzen z dziećmi, uregulowanie alimentów itd itd - wszystko jest możliwe przy separacji. Rozwód daje dodatkowo jedynie możliwość wejścia ponownie w związek cywilny z osobą trzecią.

Rozumiem Twój ból, Kobieto74, przytulam Cię w myślach, uważam, że jesteś bardzo dzielna.

Ale nie mówmy, proszę, że w jakiejś sytuacji rozwód jest dobrym czy jedynym wyjściem.
To po prostu jest nieprawda. Odizolować się (jeśli trzeba, a wiem, że czasem trzeba) można skutecznie przy separacji, rozwód nie jest do tego potrzebny.

Pozdrawiam ciepło i pozostaję w modlitwie za wszystkie Panie wypowiadające się tutaj - czytam i chłonę Wasze przemyślenia. :)
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 00:10   

Katarzyno74,
piszę tak,jak myślę. a przemyślenia są efektem moich doświadczeń. dla męża jedynym sposobem rozstania się na tamten czas był rozwód, nie separacja. ja nie miałam siły walczyć, sięgałam dna. więc piszę,że dla mnie było to jedyne rozwiązanie. ale każda sytuacja jest inna.

wiem,że kobiety współuzależnione często są wyprute z siły,nie zawsze na czas znajdują wsparcie. ja znalazłam takie i być może, uratowało mi to życie.wiem co piszę.

ale wiem też,ze jestem zwolenniczką jednego małżeństwa na całe życie. mi nie wyszło.wiem też,że ludzie po rozwodzie cywilnym wracaja do siebie. więc każda historia jest inna.

a podział majątku to zupełnie odrębna sprawa.

i w takiej sytuacji nie myśli się o rozwodzie pod względem wzięcia kolejnego ślubu.

[ Dodano: 2012-11-17, 00:22 ]
i tak sobie myśle,ze w przypadku przemocy (czasem zagrożenia życia) rozwód psychologicznie kończy etap bycia razem (też u oprawcy).

i nie napisałam,ze to dobre rozwiazanie. napisałam,że jedyne. a to jest różnica;)
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 00:55   

Kobieta74 napisał/a:
w takiej sytuacji nie myśli się o rozwodzie pod względem wzięcia kolejnego ślubu.


No właśnie. W takiej sytuacji nie myśli się o tym. A za rok, pięć lat? Dziesięć?

Kobieta74 napisał/a:
i tak sobie myśle,ze w przypadku przemocy (czasem zagrożenia życia) rozwód psychologicznie kończy etap bycia razem (też u oprawcy).


Napisałaś trochę niefajną rzecz. Tak, jakby "bycie razem" uprawniało do bicia żony, a rozwód powodował, że ta żona nagle staje się bardziej chroniona. To tak, jakbyś ciągle czuła się ofiarą przemocy, bo skąd takie słowa?

Każdy człowiek ma konstytucyjne prawo do nietykalności cielesnej i żaden ślub nie zmienia tego prawa. Ani po ślubie, ani po rozwodzie te prawa nie sa nam odbierane, ani z powrotem dawane. Zatem rozwód niczego nie zmienia w naszych prawach, takie samo prawo mieliśmy także przed rozwodem.

Co z przemocą wobec dzieci? Z nimi też można wziąć rozwód?
Co z przemocą uliczną? Przecież osoby bijące się pod dyskoteką często nawet się nie znają.

Przemocowiec zawsze jak będzie chciał - znajdzie sposób na wyżycie się i żaden papierek (poza wyrokiem o areszcie) mu w tym nie przeszkodzi.


Ja znam przypadek, gdzie rozwód niczego u oprawcy nie zmienił, zwłaszcza, że małżonkowie mieszkali razem (nie mieli wówczas innego wyjścia). Papierek niczego nie zmienił - ani w myślach maltretowanej kobiety, ani w zachowaniu męża. Dalej było to samo - przemoc, policja, kolejne zeznania, kolejne ucieczki z mieszkania do sąsiadów, aż do wyroku sądu o eksmisji małżonka (dopiero niedawno weszła ustawa, która w takiej sytuacji eksmituje przemocowego członka rodziny).


Na tym forum nie zgadzamy się z takim poglądem, by rozwód cokolwiek rozwiązywał.
Czy rozwiązał coś u Ciebie? Tego nie wiemy, to będziesz wiedziała, kiedy będziesz mogła zobaczyć swoje życie jako nobliwa staruszka - zgodzisz się ze mną?

Wiem, że osoba wierząca nie myśli o ponownym zawarciu związku małżeńskiego, ale zgadzając się na rozwód niejako "pozwala", by jej mąż mógł taki drugi ślub cywilny zawrzeć. Społecznie daje też sygnał innym: jestem wolna, co naraża ją na różne sytuacje i co powoduje, że ta osoba traci społecznie prawa - do swojego przecież bądź co bądź - sakramentalnego męża.
Czy sąd orzeknie rozwód, czy nie - to już inna sprawa. Po prostu na to godzić się nie można.

Ale ZAWSZE trzeba dbać o swoje bezpieczeństwo, trzeba wymagać wsparcia finansowego na dzieci (to żadna łaska, to się dziecku po prostu należy) i zawsze trzeba pilnować swoich granic (także tolerancji dla zgorszenia). I to wszystko można zrobić także przy separacji. Rozwód nie jest jedynym wyjściem i prosiłabym, by jednak taki komunikat tutaj nie powstawał.

Są tu osoby w złym stanie psychicznym, które potrzebują wierzyć, że mogą przeciwstawić się krzywdzie, nie przeciwstawiając się jednocześnie Sakramentowi, bo obie rzeczy można pogodzić i nie trzeba wybierać. Czasy się zmieniły i obecnie jest tyle instytucji wspierajacych osoby będące ofiarami przemocy i tyle sposobów, by nie być z tym samemu, że wystarczy tylko się odważyć po tę pomoc pójść i do tej decyzji samemu dojrzeć, samemu uwierzyć, że się jest osobą nietykalną i mającą swoje prawa.
Ktoś bez wewnętrznego o tym przekonania, będzie szukał innych rozwiązań, ot, choćby rozwodu - który niczego tak naprawdę nie zmienia. Nie oceniam, po prostu chciałabym, byśmy jednak trzymali się założeń tego forum - rozwód nigdy nie jest jedynym wyjściem.

Spokojnej nocy, z Panem Bogiem. :)
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 01:20   

Katarzyno74,

pięknie piszesz o prawach, miejscach udzielania pomocy ofiarom przemocy. tylko wez pod uwagę,że osoby będące w trudnych związkach, nieumiejące obronić siebie i wyegzekwować podstawowych praw dla siebie czy dziecka nie mają tyle odwagi,aby o pomoc poprosić.
Czy rozwód rozwiązał coś u mnie? tak. mi rozwód właściwie uratował życie. wiem to na pewno.i nie zmienię tego zdania.

jestem realistką. piszesz
Cytat:
Każdy człowiek ma konstytucyjne prawo do nietykalności cielesnej i żaden ślub nie zmienia tego prawa. Ani po ślubie, ani po rozwodzie te prawa nie sa nam odbierane, ani z powrotem dawane. Zatem rozwód niczego nie zmienia w naszych prawach, takie samo prawo mieliśmy także przed rozwodem.
. tak.to jest teoria. ale w praktyce sytuacje przemocowe zdarzają się każdego dnia i warto spojrzeć na to z tej strony. choć prawo tego zabrania. takie są realia.

wyraznie mamy inne zdanie na ten temat.szanuję założenia forum. szkoda tylko,że nie jesteś otwarta na dialog i wymianę zdań.

wiesz, po rozwodzie spotkałam się kilka razy ze złym traktowaniem mnie przez osoby bardzo wierzące. szukałam swojego miejsca w Kościele i byłam potraktowana jak człowiek drugiej kategorii. przepracowałam to sobie i wiem,że tak nie jest.

już nie czuję się ofiarą przemocy.ale pamiętam swoje odczucia na tamten czas. i tak napisałam.

podjęłam próbę tu dziś. wiem już, że nie jest to dla mnie właściwe miejsce.

dobrej nocy

z Panem Bogiem
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 07:36   

Proszę Cię, nie odbieraj tego do siebie, przecież piszemy o ogólnej sytuacji prawnej i nie tylko prawnej.
Chyba nie chcemy, by ktoś wyniósł z tego forum informację: lepiej przeprowadzić rozwód niż separację, bo tylko rozwód może mnie uchronić przed przemocą.
Bo jest to po prostu nieprawda...

Domyślam się jedynie w jakimś ułamku, ile kosztowały Cię Twoje dylematy, mogę jedynie zgadywać, co przeszłaś, z serca Ci współczuję i wspieram gorącą, gorącą modlitwą.

I zawsze jesteś tu mile widziana, ZAWSZE!
Zostań z nami, proszę.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 08:51   

Kobieta74 napisał/a:
wiesz, po rozwodzie spotkałam się kilka razy ze złym traktowaniem mnie przez osoby bardzo wierzące. szukałam swojego miejsca w Kościele i byłam potraktowana jak człowiek drugiej kategorii. przepracowałam to sobie i wiem,że tak nie jest.
Przykre jest to co napisałaś, ale cóż można chodzić do kościoła uważać, że się złapało Pana Boga za nogi i myśleć "jestem już zbawiona/y". Wielu wartościowych i wrażliwych ludzi odeszło już dzięki temu od kościoła.

Kobieto74 muszę to napisać mam nadzieję tylko, że tym wpisem nie urażę Ciebie.
Sam rozwód niczego nie daje a wręcz przeciwnie wiele niszczy. Są oczywiście sytuacje kiedy należy przeciwdziałać złu czynionemu przez małżonka ale uwierz jest wiele innych rozwiązań nie zaprzeczających wcześniejszych postanowień życiowych. Wybrałaś tak jak wybrałaś i nie nam oceniać ten wybór i potępiać Ciebie za co wybrałaś.

Największą pomocą i osiągnięcie tego co osiągnęłaś nie był rozwód ale praca jaką włożyłaś w swoje zdrowienie i to jest najlepszą i najbardziej wartościową cząstką twojego życia. Właśnie dzięki tej pracy złapałaś pion życiowy, ale nie zatrzymuj się na tym poziomie na jakim jesteś obecnie, idź dalej. Wylecz pozostałe ropiejące rany Twojej osobowości i duszy, wiele osiągnęłaś ale to jeszcze nie jest koniec i cel, mierz dalej i wyżej.

Pogody Ducha
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 23:17   

Cytat:
Tak właśnie mówią niektórzy ludzie z mojego otoczenia
'to co rozwodzicie się czy jesteście razem".


31-szego pazdziernika pisałaś że mąż sie wyprowadził a już pytaja czy sie rozwodzicie ?

dziwne to ale mój teść tez powiedział że lepiej się rozwieść , choć jest praktykującym katolikiem :-( nic nie mówi o walce o tym że to przymierze z Bogiem nic tylko to słowo rozwód , jeszcze miesiąc temu faktycznie myslałam o rozwodzie teraz już go nie chce jeżeli bede zmuszona chcę separacji i rozdzielności majatkowej ale tylko gdy będe zmuszona .
 
     
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-18, 21:45   

Byłam dzisiaj w kościele, właśnie wróciłam.
Wiec wchodze a 2 kroki przede mna stoi mój mąż.
Najbliższy mi człowiek.
Obok niego jakas dziewczyna.
Najpierw jej nie zauważyłam. Se stoi... jakaś...
Ale nagle ona się na niego tak patrzy, i uśmiecha,
z 'zakochaniem' w oczach... z sympatią, tak miło.
Mój mąż i jakas kobieta.
Stałam i sie na nich patrzyłam, niewierzyłam!
Niemożliwe! Jak wmurowana!
Pytałam Boga dlaczego? Dlaczego w Jego domu ich spotykam?
Starałam się uspokoić podczas mszy,
wyszłam za nim, poprosiłam o chwile rozmowy.
Zapytałam o nią
-'koleżanka z liceum'...
koleżanka???
- A co myślałaś, że co?
Starałam się uwierzyć, nie mam na to wpływu, to jego czyny,
jego sumienia.
Powiedział, że zaskoczyłam go, że jestem w kościele.
No dziwne, razem chodziliśmy do tego kościoła, miałabym przestać?
Wymieniliśmy pare zdań,
powiedział, że idzie porozmawiać do księdza.
Cześć, cześć...

Powiedziałam mu, że ja nadal wierze...
I odeszłam.
Nogi mi się trzesły jak po maratonie, nie mogłam się powstrzymac,
potem cała się zaczęłam trzesc.
Niestety widział to.

Nie jest mi łatwo ale na prawdę się staram, zbieram siły,
czerpie miłość od Boga.
To była... jakby próba.
Gdy modlimy sie o cierpliwość Bóg nam jej nie zsyła.
Zsyła nam sytuacje w których możemy się wykazać cierpliwością.
Ja sie modliłam o miłość, żebym nigdy nie przestała kochać mężą,
żebym sie nie przyzwyczaiła, nie poddała.
Żeby moja 'przemiana' była prawdziwa, trwała,
nie ze strachu, nie na pokaz. Dla siebie.
Żebym szła obraną przeze mnie drogą, żebym dotrzymała przysięgi.

czuje się silniejsza.
dziwne, nie rycze,
nie zwalił mnie z nóg.
Może dlatego w Jego domu,
czułam, że nie jestem sama.

w ciągu dalszym proszę o modlitwy.
 
     
Gosia1980
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 14:36   

Trzymaj się zerta, jakoś to przetrwasz, wiem jak jest ci ciężko. Mnie też z nóg zwala jak sobie wyobrażę męża, który dożywa starości u boku tej kobiety - może faktycznie znalazł swoją miłość. a ja zostane sama jak palec. to takie okrutne.

[ Dodano: 2012-11-19, 14:50 ]
Kobieta74 napisał/a:
Gosia1980,

wiem,ze celem tego forum nie jest rozwód. nie wiem,jak to,co napiszę,będzie odebrane przez innych. ja jednak mam głebokie przeświadczenie,że sa sytuacje, w których zakończenie cywilnego małżeństwa jest jedynym prawnym rozwiązaniem. nie namawiam do tego nikogo. dla mnie to była jedna z najtrudniejszych decyzji, jeśli nie najtrudniejsza, w życiu.to spowodowało,że mąż się wyprowadził do kochanki - dla niego to było jedyne rozwiązanie. on nie miał na tyle odwagi,aby to uczynić. ja wniosłam sprawę więc wina leżała po mojej stronie. nie chcę do tego wracać, to był trudny czas. nawet modlitwa przynosiła mi niewielkie ukojenie. Panem Bogiem


Dziękuję za twoje wpisy. Są mi bardzo bliskie. Spadają mi z oczu powoli różowe okulary, widzę rzeczy których nie dostrzegałam wcześniej zaślepiona wiarą w trwałość małżeństwa aż po grób... Widzę, jak mąż przekraczał moje granice, nie szanował mnie. Psychicznie mnie wyeksploatował, pozbawił własnego zdania, wszystkiego. Oczywiście na wszystko ja nieświadomie pozwoliłam w imię bezpieczeństwa... Jestem od niego uzależniona jak od kokainy... muszę wciągnąć co godzinę żeby czuć że żyję. Jak sobie wyobrażę życie bez niego, bez tego uzależnienia to czuję taką wolność... jakiej nie czułam od lat. Niestety, z tego uzależnienia potwornie ciężko się wyrwać. I gdyby nie powiedział 'nie' naszemu związkowi nigdy bym się nie wyrwała... taka jest prawda. Dostałam zimny prysznic. prawdopodobnie nie było między nami chemii, miłości, tylko moje uzależnienie, a z jego strony nadzieja na lepsze jutro i moją przemianę - tzn. moją miłość do niego....

Doszłam do tego etapu, że widzę że on definitywnie nie chce kontynuować tego związku, może ta kobieta to faktycznie jego wielka miłość.... nic tutaj już nie zdziałam. dałam mu ustną zgodę na rozwód, podzielilismy się na razie ustnie majątkiem... i on przestał mnie dręczyć. dostał to co chciał - pieniądze na dalsze życie. smutne, że opieką nad dziećmi interesuje się w dalszej kolejności... serce mi rozdziera. ale wiadomo - najbliższa ciału koszula. za coś musi życ.

on sobie skalkulował to wszystko już dawno. mial w glowie plany, obliczenia.... tak długo mnie okłamywał. ja żyję tym od miesiąca - od czasu jak odkryłam zdradę. to jeszcze dodatkowo skreśla tego człowieka w moich oczach... byłabym bez szacunku do siebie jakbym chciała żeby był dalej moim mężem... pomimo że jedyne czego pragne to żeby wszystko wróciło do tego co było, do spokoju, do bezpieczeństwa.

Idę dzisiaj do prawnika... popytać na razie o różne sprawy, m.in. o kwestię rozwodu i separacji. tylko nie wiem czy w naszym przypadku separacja ma sens, jak przez 13 lat się nie dotarliśmy, co zmieni się przez 6 miesięcy? W moim przypadku rozwód to powrót do Boga:) mam tylko ślub cywilny. nie zdecydowałam się na kościelny bo nie byłam pewna tego związku, ślub był efektem 'wpadki'. i jednak sumienie jest najlepszym drogowskazem. mimo że mąż mnie przez te 13 lat totalnie odciągnął od Boga.

[ Dodano: 2012-11-20, 10:32 ]
A ja dzisiaj jestem załamana.... postanowiłam wyprowadzić się z dziećmi do rodziców ale docierają do mnie konsekwencje rozstania... i ogarnia panika. Wyobrażam sobie jak to będzie jak nie będziemy razem... jestem przerażona. Mąż był moją podporą psychiczną, zawsze gdy było mi źle, gdy się bałam, myślałam o nim, że pogada ze mną, przytuli... a on jest taki zimny teraz. Dzisiaj strasznie mnie zaatakował emocjonalnie... nie mogę się pozbierać. Powiedzcie jak żyć ;(((((
 
     
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-23, 20:55   

Ja tak samo,
o wszystkim 'świergotałam',
o wszystko pytałam,
chowałam się w Jego ramionach,
prosiłam 'schowaj mnie' na chwilke, przed światem.
Małabiednasroczka. ja.
Nie zdolna do życia samodzielnego,
zawisłam na mężu.

Osaczałam, jestem kobietabluszcz,
byłam.
Tylko od Niego wymagałam,
sama 'leżałam i pachniałam'.
Za dobrze miałam,
czas się rozwijać.

Pytasz jak? a właśnie tak.
znaleźć siłę, podporę w sobie,
w samej sobie.
Bóg jest w Nas, wokoło Nas,
daje nam siłę, nadzieje.
 
     
Gosia1980
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-26, 12:19   

Dzisiaj mąż mi definitywnie powiedział że odchodzi... zostawił cały dom, zrezygnował nawet z pieniędzy... poszedł do prawnika wnieść o rozwód... tak mi ciężko ;(((((
 
     
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-26, 16:53   

Tylko modlitwa i czas w takim momencie działa kojąco,
postaraj się nie być sama, rozmawiać z kimś bliskim,
przyjmuj pomoc gdy jej potrzebujesz,
staraj się myśleć rozsądnie,
wiem jak Ci ciężko,wspieram.
Mówią 'daj czasowi czas'
ja mówię 'zabijaj czas żeby on nie zabił Ciebie',
zwłaszcza na początku, następnie pozwól mu płynąć (działać).
Po jakimś czasie przyzwyczaisz się że męża nie ma obok,
znajdziesz w sobie siłę i podporę,
bo trzeba żyć.
I nie jakoś, tylko mocniej, głębiej, lepiej.

Zadzwoniłam dzisiaj do męża
zapytać czy chciałby się spotkać
porozmawiać spokojnie przy kawie
w kawiarni.
Odpowiedział - jeszcze nie.
Uszanowałam, powiedziałam, żeby się nie krępował odezwać
jak zmieni zdanie o spotkaniu.
Chce utrzymać kontakt.

Ja po prostu wierzę, że będzie dobrze.
Że Bóg działa we mnie i wokoło mnie.
Kiedyś problemem było dla mnie zaczynania dnia z Bogiem,
ranki u mnie wyglądały jak wyścig,
a jednak można
- jak dobrze.
Wystarczy chcieć, na prawdę chcieć,
i działać.

Proszę o modlitwę.
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-26, 19:01   

Gosia1980 - czytam Ciebie i widzę siebie sprzed roku. Wierzę, że nie widzisz życia przed sobą i że to, co czytasz tutaj, wydaje się być nie dla Ciebie, że Ty tak nie dasz rady itp.
Ale naprawdę jesteś w dobrym miejscu. Życzliwi ludzie, dający mądre rady i co najważniejsze wspierający modlitwą.
Jak każdy - masz swój czas na przejście przez to. Mi to zajęło prawie rok by w ogóle stanąć jakoś na nogi.

Mi bardzo pomogło (nie umiem zrobić z tego linka, więc piszę jak umiem)

Forum: Rozwód czy ratowanie małżeństwa? Temat: "zastanawiam się" wpis zerty z Wysłany: 2012-11-11, 21:37

tam jest lista czego NIE robić w kryzysie. Mądra lista. Skorzystaj jak umiesz
1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
itp

PS1. Masz moją modlitwę
PS2. Zerta - Ty powinnaś tę liste propagować wszędzie ;-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4