Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Orsz czy ty nie pielęgnujesz i rozdrapujesz swojej rany ?
Ja mam inne doświadczenia dotyczące wybaczenia m. in. zdrady ,
jeśli Bóg wybacza nam wszystko , to dlaczego ja nie mam pracować , starać się wybaczyć ?
Bóg jest miłosierny , gdy człowiekowi brakuje miłosierdzia to znaczy że jest pyszny.
Wierz mi odkryłam tę zależność na własnym przykładzie , gdy nie mogłam wybaczyć samej sobie , choć Bóg mi wybaczył w sakramencie pojednania. Ja nadal katowałam siebie - tym samym stawiałam wyżej Bożego przebaczenia własne przebaczenie .
Natalia jest odważna , pisze otwarcie o pokusach , to jeden ze sposobów by się przed nimi bronić. Powiedzieć komuś życzliwemu , zaufanemu o pokusie by złapać pauzę .
Wszyscy jesteśmy grzesznikami i wspierając się , modląc się za siebie , będąc we wspólnocie Ducha św możemy opierać się pokusom.
Natalka Nam zaufała , bo sama nie miała już siły tego dźwigać - wyskakiwanie z nożami itp niczemu nie służy .
Pogody Ducha
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-15, 01:31
Mirakulum
Pisząc o "chwili zapomnienia", miałem na myśli to, iż człowiek nie może sobie pozwolić na chwilę zapomnienia, by popełnić czyn, o którym wspomniała Natalia. Zapomnienie się nie jest wytłumaczeniem. Konsekwencje zdrady są straszne i prawdopodobnie dożywotnie. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że dopiero w wieczności można dostąpić rzeczywistej ulgi. Być może jest to w pewien sposób związane z tym, oczym Ty piszesz, czyli z wybaczeniem, nie rozdrapywaniem. Ale wybaczanie wcale nie musi być panaceum na ból, wybaczanie nie jest psychoterapią, a ani elementem automanipulacji. Więc podejrzewam, że problem mojego przeżywania nie leży tylko we mnie. Są czynniki obiektywne. Ale zgadzam się, ze na stan własnego ducha, na nasz komfort psychiczny mamy ogromny wpływ. I to, o czym Ty piszesz, Mirakulum, ma duże znaczenie.
A ja po prostu przestrzegam Natalie przed tym co ja przeżyłem, czego ja doświadczyłem, co wiem na podstawie rozmów z żoną. Ona uczyniła, to co uczyniła, w dużej mierze dlatego, bo nie wiedziała co czyni. Po prostu, obok innych czynników wystąpił ewidentny brak wiedzy.
Mam duże pretensje do świata o ten brak wiedzy u mojej żony, ale też u innych, którzy kaleczą swoje życie, kaleczą najbliższych.
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-15, 09:25
Orsz napisał/a:
Mirakulum
Pisząc o "chwili zapomnienia", miałem na myśli to, iż człowiek nie może sobie pozwolić na chwilę zapomnienia, by popełnić czyn, o którym wspomniała Natalia. Zapomnienie się nie jest wytłumaczeniem. Konsekwencje zdrady są straszne i prawdopodobnie dożywotnie. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że dopiero w wieczności można dostąpić rzeczywistej ulgi. Być może jest to w pewien sposób związane z tym, oczym Ty piszesz, czyli z wybaczeniem, nie rozdrapywaniem. Ale wybaczanie wcale nie musi być panaceum na ból, wybaczanie nie jest psychoterapią, a ani elementem automanipulacji. Więc podejrzewam, że problem mojego przeżywania nie leży tylko we mnie. Są czynniki obiektywne. Ale zgadzam się, ze na stan własnego ducha, na nasz komfort psychiczny mamy ogromny wpływ. I to, o czym Ty piszesz, Mirakulum, ma duże znaczenie.
A ja po prostu przestrzegam Natalie przed tym co ja przeżyłem, czego ja doświadczyłem, co wiem na podstawie rozmów z żoną. Ona uczyniła, to co uczyniła, w dużej mierze dlatego, bo nie wiedziała co czyni. Po prostu, obok innych czynników wystąpił ewidentny brak wiedzy.
Mam duże pretensje do świata o ten brak wiedzy u mojej żony, ale też u innych, którzy kaleczą swoje życie, kaleczą najbliższych.
No sorry orsz ale nie załapałaes intencji mirakulum
zapomnienia sa wdrukowane w każdego człowieka,pokusa jest krazaca wokól nas.
I dzis mozna sobie gadac wiele i na temat jakim to ja silny ale tak naprawde nikt z nas nie wie co bedzie jutro
Zapomnienia to takze wiele innych spraw
o rocznicach,o konforcie w związku,o codzienności spraw-to tez sa zapominania
Orsz dzis jestes w punkcie A i tak to widzisz -nie umiem,nie potrafie,nie uporałem sie z wybaczeniem
Piszesz nie jest to w twojej gestji ...wybaczyc,uwolnic sie od mysli,puscic to wolno
A jak według ciebie staja na nogi i potrafia zyc ludzie po cięzkich traumach
choroby ciezko wyleczalne,wypadki ocierające sie o smierc,smierc dziecka w rodzinie
konczy sie ich życie???
nie orsz rozumieja co do nich przyszło ,wyciagaja wnioski,słuchaja głosu jaki im mówi co zrobic,jak to zmienic,jak poprawic konfort zycia
Mirakulum ci pisze ze jest juz w punkcie B
dlatego nie siedzi wciaz w koncie ,nie biadoli nie narzeka
nie da sie na świecie zniwelowac przyczyn (zdrady) ale da sie zapracowac nad skutkami
i tego ci zycze uwolnienia sie od skazy
bo skaza rozpamietywana ma szanse zniszczy zycie wszystkich innych
pozdrawiam
jeziorko1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-15, 09:44
Natalka - to nie jest głupi problem... dużo osób tu piszących doznało/doznaje konsekwencji wypierania tego "głupiego problemu" (ja również). I wiedz, że zdrada rujnuje obydwie strony. Dobrze, że czujesz co się dzieje, że nie wypierasz tego, że piszesz tu - znając pokusę może będzie Ci łatwiej się jej oprzeć. Ale to głównie zależy od tego co sama w głowie postanowisz - czy postanowisz pochylić się nad Waszym związkiem i spróbować dojść do przyczyn i spróbować działać na tym polu (co może nie być łatwe) czy ...
Wg mnie Orsz pisze dobrze - brak wiedzy o czynnikach wplątujących w zdradę i o efektach zdrady w wielkiej mierze sprzyja podejmowaniu tego kroku. Dlatego poczytaj to forum, zdobądź tę wiedzę.
I pochyl się nad małżeństwem - jeśli rozmowa nie daje efektów, to nie rozmawiajcie na ten temat za często, bo to frustruje. Przyjrzyj się sobie - czy zmieniłaś się przez ostatnie lata, nie zauważamy jak pojawienie dziecka bardzo nas zmienia, nam się wydaje, że nie zmieniłyśmy się - na zewnątrz to może inaczej wyglądać. Mi się wydawało, ze daję z siebie wszystko a stałam się zmęczona, zirytowana, narzekająca - dla mnie to było zrozumiałe, dla męża niby również, ale z drugiej strony zniechęcające, itp, itd...
Przyjrzyj się mężowi - może ma jakiś stres w pracy, może jakieś problemy, czy emocjonalnie jest z Tobą...
Trzymaj się i naucz się tych 10 przykazań na pamięć
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-15, 17:09
Norbert1
Norbert1 napisał/a:
]zapomnienia sa wdrukowane w każdego człowieka,pokusa jest krazaca wokól nas.
I dzis mozna sobie gadac wiele i na temat jakim to ja silny ale tak naprawde nikt z nas nie wie co bedzie jutro
Widzisz, spotykałem się z takimi twierdzeniami, że nie możemy być pewni siebie, jak się zachowamy. Owszem, ale mi nie przeszkadzało to, w wypowiadaniu się jednoznacznie w pewnych kwestiach i jak czasem przelatywała w głowie myśl o ulegnięciu pokusie, to miałem ten trwały fundament odrazy wobec, choćby czynu cudzołóstwa. Inni, takie jest moje spostrzeżenie(nie dotyczy tyko żony), byli bardziej asekuranccy, wyrozumialsi wobec sytuacji dostrzegalnych w życiu, literaturze, filmie. No i gdy przychodził moment próby, ulegali. Znam z bliskiego otoczenia kilka takich sytuacji, a niestety myślę, że to jest powszechne zjawisko. Dlatego jestem zwolennikiem jasnego stawiania spraw i jednoznaczności w sądach, nie oglądając się na tę powściągliwość, o której Ty wspominasz, że nie wiadomo jak ja się zachowam. Tak, nie wiadomo, ja też mogę być ostatnią kanalią. Czyżby chodziło o to, że cieżko tak stanąć w prawdzie? Że to za trudne wymaganie? Ja się tego nie boję. Jutro mogę się okazać zwykłą szumowiną, tylko mam nadzieję, że nie będę temu zaprzeczał, patrząc w lustro.
Ja bynajmniej nie jestem silny, w ten sposób się zabezpieczam.
Norbert1 napisał/a:
Zapomnienia to takze wiele innych spraw
o rocznicach,o konforcie w związku,o codzienności spraw-to tez sa zapominania
Nie przyrównuj takich rzeczy do zdrady, do cudzołóstwa. Zapomnieć można o tym jak się nazywa, ale nie o godności własnego osoby, o przysiędze małżeńskiej, o godności małżeńskiej, o miłości, o więzi. Zdrada fizyczna ma tu oddziaływanie nieporównywalne z niczym innym. 100 lat temu ludzie byli gotowi oddawać życie w imię godności małżeńskiej, honoru rodziny. Czemu teraz tak nie jest?
Norbert1 napisał/a:
A jak według ciebie staja na nogi i potrafia zyc ludzie po cięzkich traumach
choroby ciezko wyleczalne,wypadki ocierające sie o smierc,smierc dziecka w rodzinie
konczy sie ich życie???
Nie wiem czy jest to coś gorszego od zdrady. Myślę, że nie koniecznie. Mam pewne doświadczenia w tej mierze. Nigdy nie czułem się tak jak wtedy, gdy dowiedziałem się o zdradzie żony. Nigdy!
Norbert1 napisał/a:
rozumieja co do nich przyszło
Właśnie o tym pisze. Trzeba to rozumieć i przed tym przestrzegać, nie bagatelizować. "Komfort życia" nie ma tu nic do rzeczy. Człowiek, ze złamanym sercem może wybaczyć, ale może nie chcieć już np żyć w tym świecie. Może na przykład zamknąć się w pustelni i widywać swoją żonę tylko w odwiedzinach, nie zbliżając się do niej na bliżej, niż na 10 m. Ja taki nie jestem, mam zbyt materialistyczne podejście do świata.
Zmienić w swoim życiu po zdradzie można wiele. Oczywiście, zacząć trzeba od siebie, ale nie wolno na tym kończyć. Kolejną sprawą do odstrzału mogą być np owe zewnętrzne przyczyny zdrady, np. społeczna spolegliwość wobec powszechnych kiedyś dobrych obyczajów, dobrego smaku, skromności. Trzeba tępić złe wzorce, propagować dobre.
Norbert1 napisał/a:
nie da sie na świecie zniwelowac przyczyn (zdrady) ale da sie zapracowac nad skutkami
Nie zgadzam się z tym kategorycznie. Przyczyny zdrad trzeba niwelować i można. A skutki niwelować... ostrożnie, by nie bałamucić psychiki i sumienia. Wrażliwość jest rzeczą cenną i nie powinna ona zostać zasypana przez ową niwelację.
Potrzebna jest za to wola i siła. Tego mi życz Norbert1.
I nie wiem czemu to co napisałem do Natalki oceniasz w kategoriach rozpamiętywania. To jest zwykła przestroga, może rada ;).
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-15, 19:17
Orsz napisał/a:
I nie wiem czemu to co napisałem do Natalki oceniasz w kategoriach rozpamiętywania. To jest zwykła przestroga, może rada
mirakulum odebrała podobnie
a ja tylko napisze to:
sam mozesz dla siebie najwięcej zrobic..nie uporasz sie z trauma po zdradzie to zniszczysz siebie i innych
i każdy psycholog z jakim sie spotkasz powie to wprost
Orsz napisał/a:
Nie wiem czy jest to coś gorszego od zdrady
nie patrz przez pryzmat siebie bo :
dla ciebie zdrada to potwornośc ...dla innych inne sprawy sa gorsze
kolejny raz napisze
punkt widzenia zalezny od punktu siedzenia
jestes w punkcie A
i tak widzisz i tak czujesz
a odniosłes się do postu natalki bo siedzi w tobie problem..problem osobisty jaki sam przeżyłes
a takie doznanie wzbudza emocje..a emocje nie pozwalaja podejśc obiektywnie do sprawy
pozdrawiam
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-15, 19:49
fakt... boli to co jest wlasnym problemem
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-15, 20:12
musiałem zniknąc do obowiązków domowych
zatem dokoncze
Orsz napisał/a:
Nie przyrównuj takich rzeczy do zdrady, do cudzołóstwa. Zapomnieć można o tym jak się nazywa, ale nie o godności własnego osoby, o przysiędze małżeńskiej, o godności małżeńskiej, o miłości, o więzi.
orsz była mowa o zapomnieniu.....zapomnienie to nie to samo co sam czyn..zdrada
co do moich punktów dam przyklad
zapomina mąz o rocznicach,zapomina o kwiatach,zapomina o rozwoju związku,zapomina o podziale obowiązków,zapomina o tym ze ma kochająca żone
wkoncu ???
zona jakiegos dnia zapomina że ma meza jaki miał kochac ...
taki pzrykłąd zapomnien..a zapomnienia jak kamyczki ukladane jeden na drugi tworza mur....
Orsz napisał/a:
Nie zgadzam się z tym kategorycznie. Przyczyny zdrad trzeba niwelować i można
tak a jak???
dam kolejny przykład związany nawet z tematem zdrady...
zazdrośc-taki element zawsze sie pojawia,szczególnie po doznaniach związanych ze zdrada..
i na terapiach odnośnie zazdrości
bardzo często zadaje sie pytanie uczestnikowi tejze terapi jak zabezpieczy sie Pan/Pani przed zdrada,sa takie sposoby
jakie???
zamykanie,inwigilowanie non stop,uswiadamianie,moralizowanie
czy inne drastyczne
jak to zabezpieczyc..
nie ma orsz sposobów,nie ma patentów
a czemu???
odniose do tego
Orsz napisał/a:
Widzisz, spotykałem się z takimi twierdzeniami, że nie możemy być pewni siebie, jak się zachowamy. Owszem, ale mi nie przeszkadzało to, w wypowiadaniu się jednoznacznie w pewnych kwestiach i jak czasem przelatywała w głowie myśl o ulegnięciu pokusie, to miałem ten trwały fundament odrazy wobec, choćby czynu cudzołóstwa.
bacz abys nie upadł kiedy wydaje ci sie że twardo stoisz....
Ja orsz tak jednoznacznie nie potrafie napisac nigdy..przenigdy...
moja świadomośc jest inna wiem że moge ulec pokusie i dlatego chocby oddaje to Bogu prosząc by mnie ustrzegł
i dla mnie to samo zrobiła Natalka...pisząc o tym i otwierając sie przed ludzmi
czuje że kusi ale nie chce byc skuszona
pozdrawiam
Natalka [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-18, 00:17
Nie zdradze swijego męża nie mogla bym tego zrobic nawet gdybym go juz nie kochala... Czasami jestem tak wsciekla, ze przez moja glowe przewija sie tysiace mysli.. :( wtedy wchodze sobie tutaj i czytam wasze rady wtedy sie uspokajam. Nie ma zwiazkow idealnych...
Michaił [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-18, 12:09
Natalka napisał/a:
Nie zdradze swijego męża nie mogla bym tego zrobic nawet gdybym go juz nie kochala... Czasami jestem tak wsciekla, ze przez moja glowe przewija sie tysiace mysli.. :( wtedy wchodze sobie tutaj i czytam wasze rady wtedy sie uspokajam. Nie ma zwiazkow idealnych...
gdy masz takie myśli warto, nawet na głos powiedzieć "precz szatanie". bo te myśli są od niego.
Augustyn [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-18, 16:14
Natalka,
Polecam Ci lekturę ulotki Anonimowych Seksoholików "Dlaczego zerwać z żądzą ? ( Why Stop Lusting? ) , którą w całości znajdziesz na str http://www.sa.org.pl/zerwanie.html
A oto jej fragment :
"Zerwanie z pożądliwymi nawykami
Z osobistego doświadczenia wiemy, że żądza jest przebiegła, podstępna, potężna i cierpliwa. W codziennej udręce zachodzimy w głowę, jak niby mielibyśmy wygrać z wrogiem, który nigdy nie śpi i nigdy nie poddaje się?
W przeszłości, kiedy żądza zapukała do drzwi, zawsze je otwieraliśmy. Tak jakby nie było wyboru. Dzisiaj, w procesie zdrowienia, naprawdę mamy wybór. Jest wiele narzędzi, z których możemy korzystać, aby nie otwierać drzwi przed żądzą. Oto kilka z nich:
Uczciwość
Tak długo baliśmy się powiedzieć komukolwiek, co tak naprawdę dzieje się w naszych głowach. Ale przez trzymanie tego w tajemnicy zezwalaliśmy na rozwój naszego uzależnionego myślenia. Kiedy dzielimy się ze współtowarzyszami z SA naszymi myślami i uczynkami, odkrywamy, że żądza w znacznym stopniu traci swoją moc. Dlatego zachęcamy członków SA do uczciwego dzielenia się swym doświadczeniem zarówno na mitingach jak i poza nimi.
Unikanie Wyzwalaczy
Wiele rzeczy może wyzwolić żądzę: filmy, czasopisma, basen, internet, nawet pewne szczegóły w porannej gazecie. Właściwie lista okazji do oddawania się żądzy nie ma końca. Przez dokładne i uczciwe zbadanie swego życia możemy określić myśli, osoby, miejsca i rzeczy, które regularnie sprawiają nam największy kłopot. Po ich zidentyfikowaniu, podejmujemy decyzję, aby ich unikać i tym sposobem redukować pokusę oddania się żądzy.
Modlitwa
Używamy różnych modlitw, aby oddalić żądzę. Jedna z szybkich modlitw to: „Boże pomóż mi”. Wielu z nas prosi Boga, aby błogosławił osobę, której pożąda. Prosimy Boga, aby obdarował tego człowieka wszelkim dobrem, jakiego sami pragniemy w naszym własnym życiu. Działając w taki sposób zaprzestajemy pożądliwie uprzedmiatawiać tę osobę, a zaczynamy traktować ją jak dziecko Boga. Inna prosta modlitwa brzmi: „Boże, czegokolwiek szukam w tej osobie, pomóż mi znaleźć to w Tobie”.
Michaił [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-18, 18:08
i może jeszcze to:
Święty Michale Archaniele,
broń nas w walce. Przeciw niegodziwości
i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną.
Niech go Bóg poskromi, pokornie błagamy,
a Ty, Książę Zastępów niebieskich mocą
Bożą strąć do piekła szatana
i inne duchy złe, które na zgubę
dusz krążą po świecie.
Amen.
Muzyka [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-19, 00:56
Natalko, a nie myślałaś nad Naturalnym Planowaniem Rodziny? (nie mylmy z potocznym kalendarzykiem). W tej metodzie sex jest całkowicie inaczej przeżywany...
Michaił [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-19, 16:17
Muzyka napisał/a:
Natalko, a nie myślałaś nad Naturalnym Planowaniem Rodziny? (nie mylmy z potocznym kalendarzykiem). W tej metodzie sex jest całkowicie inaczej przeżywany...
Muzyka NPR jest już niemodne teraz na topie jest naprotechnologia wiem bo z żona chodzimy na kurs i to dużo łatwiejsze niż codzienne mierzenie temperatury.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.