Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozwód zbliża się wielkimi krokami...
Autor Wiadomość
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 00:40   

Agnieszko nie chce wywołac zametu ..czy cos w tym stylu...
Mam nadzieję ze jutro wspomoże ta dyspute bywalec
i napisze z punktu swojego doswiadczenia ....
a w moim odczuciu jest o wiele drug dalej niz my.

Ja nie pisałem o terapiach grupowych -bo takiej w zakresie przemocy nie przechodziłem
ale na Skaryszewskiej w Warszawie uczestniczyłem w programie 12 kroków...co prawda w programie -ale niczym nie róznił sie od terapi te same zasady ..tez prowadzący sponsor
z ta róznica że raz w miesiącu sponsor miał spotkanie face to face z konkretna osoba w grupie
czemu??
bo prowadził to Jacek R...
a jest on terapeta uzaleznien

Ja pisałem natomiast o terapi indywidualnej zazwyczaj z psychologiem od problemu przemoc
Tu sie zazwyczaj człowiek uczy jak rozpoznawac,co to miodowy miesiąc,jakie zachowania

Zreszta grono z tego jest w tematach zakładanych na forum przez Danke
o przemocy,czy o stosowaniu granic.
Agnieszko i czy człek chce ..czy nie to w niego wsiaka

dlatego tez chocby twoje rozpoznanie klasycznych zachowan dudka,czy tez konkretne sformułowania ma prawo,takie jest jej prawo
to sa typowe zwroty

pamiętam jak słyszałem własnie wciąz z ust zony mam do tego prawo,to jest moje prawo,zgodnie z moim prawem.

Uczciwie po 3 miesiącach w głowie mi juz dudniło MAM PARWO....wszędzie prawo
i to nie dudniło mi bo nie zgadzam sie z tym prawem..lub chce je łamac

tylko to wieczne akcentowanie MAM PARWO....

zastanawiłaem sie co zrobic-udałem sie do psycholog z jaka miałem spotkania związane z problemem przemoc (w Wawie na Belgijskiej)

to ona mi dopiero podpowiedziała co mam zrobic...
i przy nastepnym zony MAM PRAWO...
powiedziałem spokojnie i stonowanym głosem

a kto Aga zabrania ci tego prawa,czy ja łamie twoje prawo,czy odbieram ci twoje prawo...

kilka razy jeszcze musiałem w innym czasie to samo powtarzac....

az zakończyło sie MAM PRAWO
wiesz Agnieszko czemu???
bo uwierzyła że ma je faktycznie i że nikt go nie chce złamac

dobra koncząc zadam tylko jedno pytanie czy słyszałas o kregu przemocy??

to krag w jakim jest częsta zamiana
kat-ofiara i znów kat-ofiara
i tak naprawde nie wiadomo do konca kto kat..a kto ofiara

a wystepuje to w 90% relacji(nieuniknione)

jedna na to rada??
że ktoś z dwojga wkoncu opuści ten krąg by nie byc juz nigdy ani katem..ani ofiarą
a wymaga to wielkiego spięcia się w sobie
no i chyba najwazniejszy punkt o jakim napisałas
TRAUMA...własnie
i w tym miejscu nalezy pamietac
trauma identico jak depresja nie przechodzi sama ja trzeba leczyc
niewyleczona znów powraca

pozdrawiam i dziekuję za wymiane zdan
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 06:53   

dziękuję za te wpisy o przemocy , terapii , bardzo mi pomagają .Ostatnio często powtarzam "mam prawo"
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 09:07   

bardzo ciekawy artykuł...
i uważam że warto z nim się zapoznac chocby wobec problemu przemoc

http://abcnerwica.pl/depresja-mezczyzny

zatem
jak ze ważnym jest właściwe rozpoznanie

no cóż co tu więcej skrobac

to był mój świat :-D :-D
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 09:12   

Norbercie,
widze ze bardzo doskwiera ci moj punkt patrzenia na sprawe jako ze moje myslenie i poglady na przemoc zostaly niestety w pewien sposob uksztaltowane przez wlasne doswiadczenia.
Natomiast ty wychodzisz z drugiego bieguna jako ten ktory te przemoc ( psychiczna, odwolujac sie do postow) stosowal.
Pomiedzy mysleniem osoby pokrzywdzonej przez takie wydarzenia i mysleniem tej, ktora stosowala niedozwolone chwyty, manipulacje, jest czesto przepasc i bardzo trudno o nic porozumienia. Wyjatkami sa takie sytacje gdzie s dwoch stron doszlo do gruntowego przerobienia, do terapii wlasnie ktore maja za zadanie nie zaprogramowywac, jako ze kazde z nas ma wolna wole i jest zdolny do myslenie w mniej bardziej ograniczonym stopniu a pomoc na nowo umiec ksztaltowac granice jakie to i tak juz zostaly w tego typu relacjach przemocowych mocno nadszarpniete. Terapia, nie piszac juz czy indywidualna czy grupowa ma pomoc zrozumiec czlowiekowi, ze pewne zachowania sa niedozwolone, bez wgledu na to, czy stosuje je maz czy zona ze stazem takim i takim.
Umiejetnosci stawiania granic nabywa sie samemu, nikt nam tego do glowy nie wbije, to nie jest sprawa mechaniczna. Najpierw trzeba sobie samemu uswiadomic, ze to nie tylko zachowania przemocowca powoduja takie a nie inne sytuacje ale i tez moje, osoby pokrzywdzonej w relacji, ze wzgledu na ma: naiwnosc niestety czesto w slowa bez pokrycia w czynach, moje otwartosc na rozne zachowania i reakcje przemocowe, co chyba najwazniejsze i od tego sie powinno czesto zaczynac; brak swiadomosci niskiego poczucia wartosci, brak konsekwencji w dzialaniu wlasnym.
Jezeli mowie ze mam prawo, to mam prawo nie tylko jako ta dotknieta kiedys przemoca, ktora przeszla przez terapie A i B, ale mam prawo nie zgadzac sie z takim i takim zachowaniem bo jestem czlowiekiem, bo moja godnosc mi na to nie pozwala, bo jestem Dzieckiem Bozym, kocham siebie, zostalem stworzony na podobienstwo Boga.
Jezeli uwazasz, Norbercie, ze to sa wklepywane doslownie regulki a nie rzeczywisty przejaw zdrowienia osoby to mysle, ze chyba wlasnej terapii tez nie zbyt dobrze przeszedles, Ale to juz moj wniosek osobisty. Zdrowienie jednej czy drugiej strony to jest proces bardzo trudny i dlugi ale wiadomym jest ze im bardziej jest sie otwartym tym leczenie skuteczniejsze.

[ Dodano: 2012-03-23, 09:16 ]
A co do wszelkiego wystepowanie z kregu przemocy...Nie wiem jakiej szkoly poglady teraz przytaczasz,ale ja wiem, ze kat to kat, chociaz tak bardzo chcialam tego slowa nie uzywac w wypowiedzi a ofiara to ofiara, jezeli wierzysz w to, Norbercie ze niewiadomo juz kto jest kto, no to ciezko wowczac o te pomoc prosic i myslec o leczeniu, jezeli nei jest swiadomym tego, co sie stalo i jak poniesc odpowiedzialnosc...
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 09:27   

Dudek
Witam Cię serdecznie

Myśłę sobie ,że to jest czas dany Tobie przede wszystkim na rozważanie w prawdzie co sie stało i PRAGNIENIA ZOBACZENIE NOWEJ PERSPEKTYWY ŻYCIA.
Niezaleznie co nas w życiu spotkało , kim jesteśmy teraz , czego doświadczyliśmy, ile spraw wymaga uregulowania po Bożemu , to jedno trzeba mieć na uwadze.
Szatan zawsze popycha do szybkiego działania i w tym jego może być sukces...szybkości podejmowania decyzji...Ale jest Ktoś kto nas wyzwala, Ktoś kto obejmuje człowieka w całosci takim jakim jest...w swoim bycie ,to Ktoś kto niepowtarzalnie jak nikt na świecie kocha i pragnie jak Sam wypowiada tej miłosci...JEZYS CHRYSTUS , i to On moze w Tobie za Twoją zgodą zmienić całe TWOJE ŻYCIE , na lepsze...

http://kregipokutne.pl/7slow.html

Te słowa Chrystus wypowiada w ostatnich chwilach swego życia...mnie powalaja na kolana... wzbudzją wielką radość ,ze tak bardzo jestem ukochana, oraz wzbudzają we mnie skruchę ,że aż tak musiało boleć....Ciebie też boli...Twoją zonę też....
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, tylko , On jest bardzo kulturalny...czeka na Twoją zgodę , na decyzję o zmianie , na otwarcie się na PRZEBACZENIE najpierw sobie, potem bliskim...

Niech Pan błogosławi Tobie i Twoim bliskim...
Pamietaj ....Nie ma sytuacji beznadziejnych....
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 10:37   

Dudku...

pamiętaj, że dla Boga nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37). To oznacza, że np. to forum, ludzie, którzy tutaj piszą radząc tak jak umieją, czyli mniej lub bardziej doskonale albo niedoskonale będą mogli pomóc Tobie na tyle, na ile Ty zaufasz Bogu, że tę pomoc otrzymasz. Dla jednego człowieka dramat życiowy jest początkiem depresji, pijaństwa, złamania sobie życia do końca, a dla kogoś innego taki sam dramat jest początkiem nowego, lepszego życia - w zgodzie z sobą, z Bogiem, z innymi. Gdzieś przeczytałem, że to niewielkie światełko w ciemnym tunelu oznacza słońce dnia a nie światła pędzącego na mnie pociągu.

Konsekwencją tego, że dla Boga nie ma nic niemożliwego jest konieczność zwrócenia się do Boga: modlitwa, spowiedź, Eucharystia. Bez tego po prostu nie zrobisz nawet jednego kroku dalej. I sluchaj Dudku przede wszystkim własnego sumienia kształtowanego przez sakramenty i modlitwę. Słuchaj Słowa Bożego, bądź otwarty i nie nastawiaj się na to, że rozwiązanie problemów przyjdzie w taki sposób, jak Ty chcesz, jak sobie to wyobrażasz. Do tej pory przecież też miałeś własne wyobrażenia, prawda? A efekt jest taki jak oglądasz na swoim przykładzie relacji z żoną.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 10:37   

My sie nadal nie rozumiemy Agnieszko
a przepaśc widocznie tworzysz sama ja jej nie czuje.
Ja nie neguje twojego punktu widzenia,ani odczuc na bazie doświadczen osobistych
Ja neguje jedynie punkt GENERALIZOWANIA

MNIE TRUDNO ODNIŚC SIĘ CZY DANY KTOS STOSOWAŁ FAKTYCZNIE PRZEMOC..CZY JEGO ZACHOWANIA OKOŁOPRZEMOCOWE BYŁY PODYKTOWANE CZYMS...

Ja ta kwestję pozostawiam specjalistom i jak to jest prawdziwie oceni specjalista jeżeli do takowego zwróci się dudek

Ja natomist pisze o błędach w ocenie sytuacji chocby jak w linku podanym o depresji.
I napisałem uczciwie to był mój świat i w momencie uporania się z tym problemem ,a przy okazji przerabiania własnej drogi zostały niwelowane czynniki.

Co do twojej oceny mnie (własny punkt widzenia)
napisze tylko tyle
dlaczego taka i czemu tak niesprawiedliwa
że moje terapie nic mi nie dały
ale Agnieszko masz do tego prawo-tak samo jak ja mam prawo napisac

NIE MASZ RACJI....

Ani nie znasz mnie Agnieszko,ani nie znasz mojego problemu,ani nawet sytuacji by wyciągac tak dalekie wnioski

i nawiązując chocby do tez głoszonych o prawie

Jakie masz własnie to prawo by:
ocenic mnie,moją postawe czy tez to co dokonałem i zmieniłem

i koncząc dyspute napisze tylko tyle

ja juz jestem na pozycji zrozumienia siebie i drugiej strony(żony)
natomiast wydaje mi sie(nie przecze że być moze błednie)
ty nadal tkwisz tylko w pozycji i postawie zrozumienia siebie

mam nadzieję że nie uraziłem
bo na 100% nie był to mój cel-jedynie polemika do sytuacji

i zycze większej empati i zrozumienia drugiej strony
bo to jest miedzy innymi dopiero oznaką zdrowienia i przy chęciach i mobilizacji drugiej strony krok ku pojednaniu
pozdrawiam

[ Dodano: 2012-03-23, 10:56 ]
Agnieshka napisał/a:
jako ze moje myslenie i poglady na przemoc zostaly niestety w pewien sposob uksztaltowane przez wlasne doswiadczenia.

i to jest cały sens w tym zdaniu...

doświadczenia moje(tak)...ale nie znaczy że sa one wychodna w innych relacjach...

bo każde relacje sa inne i tylko ludzie jacy naprawde zajmują się tym zawodowo na codzien
sa w stanie dopiero ocenic czy.... i jakie sa(były).....

uff nie wiem czemu sie naraziłem nie mając nawet ani przez minute złych intencji w mysli :shock: :shock:
juz wiem pomylilismy chyba sens słów mam prawo..

sorry to moja wina zle sprecyzowałem

Agnieszko nie kwestjonuje bynajmniej sensu mam prawo do swego veto
odnosnie takich a takich zachowan ta kwestja jest bezprzeczna

ja odniosłem się do naduzywania słownictwa mam prawo.....i bynajmniej w twojej czy innej realacj(bo każdy osądza to sam)

ja nie potrafiłem sobie poradzic w mojej realcji
chocby przykład :
próby nawiązywania komunikacji z zona -o nas,na nasz temat
gdzie próba mego dialogu była stopowana
mam prawo cię nie słuchac...a mój odzew

ale ja mam prawo cos powiedziec
czy teraz rozumiesz???
kazde z nas przeszło własne 5 minut terapi
a wnim nauczyliśmy sie (takiego przerzucania)i
ja mam prawo ja tez mam prawo
i Bóg jeden wie ile by to trwało gdybym nie polazł po wiedze jak to zmienic

o tym pisałem
echhh
mam nadzieję że mnie rozumiesz ??
Ostatnio zmieniony przez Norbert1 2012-03-23, 11:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 11:15   

Norbercie, nikogo nie mialam zamiaru oceniac. Nikomu tez nie pisalam ze nie ma racji. Nie generalizowalam. Spotkalam sie z okolo tysiacem kobiet dotknietych problemem, ja jestem jedna z nich. Moje doswiadczenie jest podbudowane literatura, spotkaniami ze specjalistami.
Mysle, ze bardzo trudno nam bedzie dojsc do porozumienia w tym watku, Norbercie. Miedzy innymi to, co napisales juz ostatnio: nie wiemy co powodowalo zachowania okoloprzemocowe co je dyktowalo..
Ty zdaje mi sie ze wychodzisz z punktu, ze takie zachowania mozna latwiej usprawiedliwic, wytlumaczyc, takie jest moje wrazenie. Nie znam ciebie, nie znam twej historii i niech tak zostanie. Jednak moje wypowiedzi w watku Dudka sa kontraargumentem w duzej mierze co do twych wypowiedzi w tym samym watku.
Nie mam zamiaru tego watka zatuszac i nie chce aby sie przeistoczyl w spor slowny pomiedzy mna a toba, to jest watek Dudka, Dudek jezli chce musi sam pewne zachowania i bodzce ku nim prowadzace przepracowac, ani ty ani ja.
Ja nie bede wiecej sie w jego kwestii wypowiadac bo wydaje mi sie ze zbyt duzo zamieszania z tego sie robi, a to niepotrzebne. Ja wypowiadam sie na podstawie walsnych doswiadczen, Norbert pisze; ale, bo on ma inny punkt widzenia...
Mysle ze niepotrzebne sa pewne wypowiedzi pelne przekory, gdzie druga strona wie, ze pisze tak aby tylko trwala dyskusja. To zasmieca watek, a to nie jest watek Norberta i Agnieshki tylko historii Dudka i niech tak zostanie.
Zatem wszelkie pytania prosze kierowac na priv, jezeli takie sie pojawia.
 
     
Malwina75
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 11:19   

Norbercie, ale czemu Ty tak strasznie, wręcz obsesyjnie potrzebujesz uznania każdego Twojego słowa i przytaknięcia mu. Zauważyłam to już dawno, bo już jakiś czas podczytuję forum i wiele Twoich wypowiedzi cenię, jednakże zauważyłam i to, co teraz. Każdą opinię, która podważa Twoje słowa uważasz za pewnego rodzaju uderzenie w Ciebie, tak jakby miał się od tego zawalić Twój świat. Co się stanie, jeśli ktoś się z Tobą nie zgodzi? Czym się tak przejmujesz? Do tego stopnia "zacietrzewiasz się" w odpowiedzi i prostowaniu postów innych, że jakby umyka Ci sens wypowiedzi tej osoby. Czasem polemizując, piszesz dokładnie to samo, co ona sama Ci pisała, tylko innymi słowami, albo zaprzeczasz sam sobie w jednym poście.

Wypowiadasz się - jak i inni - publicznie i tym samym narażasz się na ocenę swoich słów i wypowiedzi. Jeśli ktoś widzi nieścisłość, to trzeba to wyprostować i nie jest to uderzenie w Ciebie. Przecież nie o Ciebie tu chodzi, tylko o przekaz, jaki idzie w świat, nie rozumiesz tego?

W kwestii przemocy zaś akurat też mam to i owo poprzerabiane i akurat Agnieshka ma rację - że jeśli "kat" opisując swoją (czy czyjąś sytuację przemocową) podważa ułożenie ról - kat-ofiara, że czasami nie wiadomo, kto jest kim - to stoi na początku swojej drogi. W danym zdarzeniu przemocowym, zawsze jest jeden kat i jedna ofiara i każde zdarzenie osobno trzeba tak analizować, bez usprawiedliwiania się i szukania winnych, bez szukania powodów, prowokacji itd. W ten sposób nie jest możliwe wyjście z roli przemocowca, bo usprawiedliwianie się i przenoszenie części odpowiedzialności za przemoc na ofiarę (czy umniejszając jej krzywdę poprzez nazwanie jej również katem) jest też przemocą, brakiem uznania właśnie tego szumnego prawa drugiej osoby do nienaruszalności granic, bezwzględnie, bez aneksów, bez "ale".

Co by się stało, Norbercie, gdybyś zamiast odpowiadać na szybko, przemyślał w sobie czyjeś słowa i powiedział: jasny gwint, możesz mieć rację, pomyliłem się, nie przemyślałem tego i owego. To takie straszne - nie mieć racji? :mrgreen:

Dudek co prawda niestety uciekł z forum, ale dobrze, że ta dyskusja tutaj się odbywa na temat przemocy....

Pozdrawiam.....
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 11:25   

Agnieshka napisał/a:
Ty zdaje mi sie ze wychodzisz z punktu, ze takie zachowania mozna latwiej usprawiedliwic, wytlumaczyc, takie jest moje wrazenie

"Ło matko"
jak kiedys mówiła i pisała El...
faktycznie bez sensu..jedynie usprawiedliwie sie
bo mam ku temu prawo

mój link nie był po to by usprawiedliwic cos,czy wytłumaczyc

bo zachowania złe sa i pozostają złymi i takowe trzeba naprawic jak się je pozna

mój link jest po to że przy takowej wiedzy i rozpoznaiu tematu
ofiara ma sznse takze i pomóc sprawcy
nie koniecznie zamykajac się na niego i twierdząc stanowczo
jak zreszta zawarte jest w linku
że to POTWÓR

dziekuję i koncze

[ Dodano: 2012-03-23, 11:30 ]
Malwina75 napisał/a:
Co by się stało, Norbercie, gdybyś zamiast odpowiadać na szybko, przemyślał w sobie czyjeś słowa i powiedział: jasny gwint, możesz mieć rację, pomyliłem się, nie przemyślałem tego i owego. To takie straszne - nie mieć racji?

dzieki malwino za zrozumienie...alez ja tak własnie czuje i nie potrzebuje przyklasku
i jak Bóg mi miły rozumiem Agnieszkę
i ciesze się ze mam szanse dyskutowac na forum akurat z kimś jak Agnieszka :mrgreen: :mrgreen:

dobra
oki niech bedzie szczerośc
dalczego tak jest (taka obrona)
..bo tkwi zadra w sercu

bo od ponad 2 lat nie mogę stracic właśnie tej płachty POTWORA
jakiej ktos na mnie kiedyś zawiesił

a trudne to gdy to się gryzie w człeku samym
z tym co wie o sobie i jak się czuje w sobie

pozdrawiam
i juz nie polemizuje :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 11:39   

Malwina podpisuję się pod tym co napisałaś. Też to zauwarzyłam i mam wrażenie że Norbercie chciałbyś aby wszyscy myśleli tak ja Ty ,a jak ktoś ma inne zdanie to zaraz polemizujesz by go utwierdzić w tym że ta druga osoba nie ma racji ,tylko Ty. Ja chyba dlatego obawiam się i niezdecydowałam się jeszcze na 12 kroków z obawy by nie stać się taką wszystkowiedzącą jak.... Przepraszam że tak szczeże,ale takie są moje odczucia już od bardzo długiego czasu i mam do nich prawo. Pozdawiam.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 11:43   

Ife napisał/a:
Przepraszam że tak szczeże,ale takie są moje odczucia już od bardzo długiego czasu i mam do nich prawo

nie szkodzi dzieki za szczerośc i faktycznie oddalam sie od tematu
bo??
nie wiem czemu tak wyszło jak wyszło :-/

ale wiem za to jedno kobieta potrafi zakręcic facetem na maxa

i teraz już nie wiem sam czego chciałem :mrgreen: :mrgreen:
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 15:42   

Agnieshka napisał/a:
Nie wiem jakiej szkoly poglady teraz przytaczasz,ale ja wiem, ze kat to kat, chociaz tak bardzo chcialam tego slowa nie uzywac w wypowiedzi a ofiara to ofiara, jezeli wierzysz w to, Norbercie ze niewiadomo juz kto jest kto, no to ciezko wowczac o te pomoc prosic i myslec o leczeniu, jezeli nei jest swiadomym tego, co sie stalo i jak poniesc odpowiedzialnosc...



kat, ofiara
zawsze jest nim ta sama osoba? zawsze w każdej sytuacji?



co to jest przemoc, czy każdy kto stosuje wywieranie wpływu to już przemocowiec?

chyba w tym jest problem, bo chyba nie każda osoba, która wywiera wpływ na inną jest od razu przemocowcem, choć stosuje zachowania przemocowe... może w tym problem w trakcie dyskusji, że każdy ma inne doświadczenie z zachowaniami przymocowymi, i dlatego brak zrozumienia. Kązdy pisze o innym zachowaniu biorąc go za to.

A wogóle o lepiej zaprzestac szufladkowac sie jako ja kat, ja ofiara, tylko nauczyć się odpowiednio właściwie reagować na zachowania innych. Bo czasem przyklejając sobie etykiete można z nią przeżyc do końca życia - to mnie determinuje na reszte życia...

Mówienie komuś ja mam prawo, też może być formą przemocy... po co mówić
-ja mam prawo

jeśli je mam to nie musze nikomu tego mówić i udowadniać, po prostu tak robie uważając ze właściwe bez usprawiedliwiania sie, tłumaczenia się z tego.
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 16:35   

Bywalcu,
temat przemocy jest tematem bardzo rozleglym.
Mysle, ze zarowno Norbert jak i ja wypowiadalismy sie na temat z perspektywy wlasnych doswiadczen. Czy ktos kogos probowala zaszufladkowac? Tego nie wiem. Natomiast wiem, ze osoba, i tu specjalnie nie posluguje sie haslem ''ofiara'' czy tez ''kat'', dotknieta przemoca, czesto nie zdaje sobie sprawy z tego, ze jest tak naprawde ofiara. Czy ktos chce taka etykietke nosic. Nie sadze. Przynajmniej ja uwazam ze o wiele pozytywniej czuje sie z swiadomoscia ze jestem osoba, ktora ma ''to'' za soba, udalo mi sie przejrzec na oczy, zerwac sie ze snu, w jakim zylam i umialam do pewnego stopnia uporzadkowac sobie sprawy i zycie. Takie myslenie nie ma zbyt wiele wspolnego z mentalnoscia ofiary.

Natomiast, chcialabym to podkreslic, nie sadze zeby potrzebne bylo dywagowanie nad problemem czy kat to zawsze kat, czy ofiara to zawsze ofiara...Byc moze dla kogos kto podniosl sie z przemocowej traumy to sa pytania wlasciwe i ja je rozumiem ale dla tego, ktory dopiero co zetknal sie z samym problem, tego typu spojrzenie na sprawe, czyni je bardzo nieklarownym i zagmatwanym i na pewno odsuwa decyzje o leczeniu i samopomocy. No bo jezeli ktos z forum katolickiego napisal ze czasami kat to i ofiara, a ofiara to i kat, no to wlasciwie nie ma sensu cokolwiek z kwestia robic no bo do kogo sie udac jezeli jestem i katem i ofiara???

pozdrawiam.

[ Dodano: 2012-03-23, 16:41 ]
A co do slow: ja mam prawo...To juz zalezy od kontekstu, Bywalcu. Jestem przekonana jednak ze czlowiek uczacy sie stawiac granice, dopiero stawiajacy pierwsze kroki na tej plaszczyznie, ktory wypowiada slowa; ja mam prawo np. do tego by nie byc przez ciebie manipulowana, swiadczy o wlasnym rozwoju i zdrowieniu.
Natomiast ten, ktory podnosi reke na drugiego czlowieka i mowi ze ma prawo do rekoczynow, bo...oczywiscie nie musze tego wyjasniac.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4