Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozwód zbliża się wielkimi krokami...
Autor Wiadomość
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 14:26   

katalotka72 napisał/a:
Norbert1,

nie lap mnie za slowa

Katalotko nie łapię za słowa...
poprostu nieraz tak jest że wnioskodawca działania
sam nie wie czego chce....

bo trzymają go także emocje
:mrgreen: :mrgreen:
pozdrawiam
 
     
dudek
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 16:43   

...
Ostatnio zmieniony przez dudek 2012-03-22, 22:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 16:50   

Znajdź sobie dudku terapię.

Kręcisz się wokół własnego ogona.
 
     
Malwina75
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 18:23   

Dudek, czy przeczytałeś regulamin tego forum?

To nie jest forum, jakich wiele w sieci, gdzie biedni ludzie upatrują "szczęście" w życiu z coraz to nowymi ludźmi, tak, jakby życie kończyło się tu, na ziemi, a po śmierci nikt nas nie rozliczał z dekalogu....

Tutaj walczymy o Sakrament, który jest wieczny i trwa do śmierci małżonków.

Jeśli Ty uważasz, że można być szczęśliwym będąc daleko od Boga, to Twoja sprawa.

Odnoszę wrażenie, że porządnie narozrabiałeś i nie piszesz nam wszystkiego.
Już piszesz o KILKU sprawach w sądzie....

Coś Ty jej zrobił?

Piszesz: gdyby mnie kochała, to by tak nie robiła.

Ty twierdzisz, że kochasz żonę, a stosowałeś wobec niej przemoc.

I co powiesz?

Żona jest w ciąży, jeśli stosowałeś wobec niej przemoc, kiedy jest w takim stanie, to słusznie obawia się o swoje życie. Ma prawo do strachu i obaw przed Tobą.
Nie widzi u Ciebie rzeczywistej chęci poprawy, nie widzi, byś szedł na terapię, byś uznał, że masz problem ze sobą - więc się boi.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 18:32   

Dudek, podpisuje sie pod Jarkiem oraz spostrzezeniamu Malwiny
z przemocy nie da sie wyjsc od tak....uraz pozostaje.....jaką zona ma gwarancję, ze nie powrocisz do danych zachowan?

Przemyśl sobie....

no i skad wiesz czy bedzie szczesliwa z kim innym, Ty jestes jej mezem oraz ojcem dzieci....to Twoj męzowski obowiazek zadbac o zonę...o swoje zdrowie psychiczne przede wszystkim a potem o rodzinę!

Polecam kazania ks Pawlukiewicza.
z modlitwą.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 19:18   

Danka 9 napisał/a:
podpisuje sie pod Jarkiem

Ja tez podpisuje sie pod Jarkiem odnosnie terapi
a po co terapia???

skoro nawaliłes stosując przemoc-terapia jest po to by zrozumiec co było jej motorem i dlaczego jest zagrożeniem i nie narazic nikogo nigdy na nia

natomiast
jeżeli był to incydent
po to by dowiedziec sie ze takze było to niewłasciwe zachowanie i zrozumiec
ze także skrzywdziło bliska osobe
a terapia wówczas jest po to:
by wiedziec między innymi jak życ przy kims kto nie potrafi sobie poradzić z takim odczuciem skrzywdzenia

jednym słowem dudku tak czy siak terapia jest tobie niezbedna


Danka 9 napisał/a:
z przemocy nie da sie wyjsc od tak....uraz pozostaje.....jaką zona ma gwarancję, ze nie powrocisz do danych zachowan?


Danko przeciez zgodnie z podręcznikami o przemocy,zgodnie z ulotkami,zgodnie z opracowaniami na ten temat

z przemocy nie da sie wyjśc -dlatego sa tam zazwyczaj propozycje rozwodu,opuszczenia partnera,rozwiązania zwiazku
-i owszem i pełna zgoda
bo 100%-wa przemoc to:
świadome nekanie ,znecanie sie dla rozbudowy własnego ja i własnej satysfakcji.
Ale w tym całym problemie i temacie sa tez pochodne przemocy
-zachowania okołoprzemocowe-a to juz insza sprawa :-P :-P

co do gwarancji??
..na taka gwarancje mozna nieraz czekac i do póznej starości
ale czy jest sens??
bo czymze innym jest ta gwarancja jak nie zaufaniem,podjeciem ryzyka,spojrzeniem ludzkim na człowieka
dla porównania....

czy osoba cięzko chora na chorobe jaka często ma oblicze smiertelne-walcząc z ta choroba przechodzi wkoncu ku swej radości w stan zaleczenia
pyta o gwarancje??
-mając wciąz świadomośc że wciąz jest w grupie ryzyka
nie pyta o gwarancje???
co robi??
przyjmuje fakt jak jest i zyje.

Pokład gwarancji zatem jest w nas samych
w tym czy damy szanse,czego sami oczekujemy i czy zaufamy

a co do urazu???
od nas samych zalezy czy będziemy go pielegnowali i pokazywali całemu światu
spójrzcie to mój uraz i mam go bo....i jak boli

czy zadbamy by ten uraz powoli przechodził do archiwum i coraz mniej bolał

zatem na wszystko ma zbawienny wpływ akt dobrej woli dwojga

sprawcy ze stanie na wysokości zadania by nie byc juz nigdy sprawca...
a ofiary ze nie bedzie wciąz stawac w pozycji ofiary i wieczni wypominac ze jest czy była ofiara

sorry Danko ale tak musiałem to doprecyzowac by nie wzbudzac juz poczucia wiekszej winy w dudku niz juz jej ma :-o :-o


pozdrawiam
 
     
dudek
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 21:06   

...
Ostatnio zmieniony przez dudek 2012-03-22, 22:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 21:24   

Moja zona prowokowala sytuacje przemocowe...

Dudek,
Twoj ostatni post to klasyczna wypowiedz czlowieka ktorego problemem jest stosowanie przemocy.
Dlaczego tak pisze?
Bo wiem to z autopsji, bo wiem to z porad specjalistow, bo przerabialam to kilka dobrych lat.

Ona mnie sprowokowala...
Jej szybko wychodza since..
Uderzylem ja bo probowalem ja chronic...
Albo jeszcze ciekawsza wypowiedz: ona tez jest agresywna, ja probowala sie bronic, to byla samoobrona...

Takich i innych jeszcze wypowiedzi nasluchalam sie, naczytalam, rozmawialam z psychologiem i wiesz w czym tkwi problem?
W tym wlasnie, ze ludzie , ktorzy przemoc stosuja, WIERZA ze maja ku temu powody, WIERZa ze maja do tego prawo, ze to dozwolone. Kiedy dochodzi do zachowan przemocowych to albo je sobie ''tlumacza'' albo zyja w tzw. wyparciu: to sie nigdy nie stalo, to Ty mnie zaatakowalas, nie pamietasz?....

Problem przemocy to problem przekonan. Ty nie wiesz, ze masz problem. Ty wierzysz, Dudek, ze Ty jestes super maz, super tata, tylko ci sie przytrafila taka zona-zolza i teraz, o Boze, jak z tego wyjsc, by sie nie meczyc...

Pytasz o droge ucieczki, Dudek?
wiesz, mozesz sobie uciekac gdzie zapragniesz, ale i tak cie dopadna wyrzuty sumienia, moze nie teraz, moze kiedys...Moze teraz nie potrafisz zrozumiec, ze wlasnie nadszedl czas by sie zmieniac, byc moze rzeczywiscie z Twa psychika moze cos jest nie tak, moze masz w pewien sposob zdeformowany obraz rzeczywistosci i samego siebie.. Trzeba by tak zakasac rekawy i wziac sie solidnie do pracy, ale Dudek, ci sie nie chce... Wiec teraz, gdzie by tu uciekac, zeby mnie nikt nie dogonil, nie znalazl...
Ucieczka nic nie zalatwisz. Wielu probowalo i nie wyszlo. Chcesz uciekac jednak to bedziesz uciekal przez cale zycie.

A co do tego, czy zone sytuacja meczy, czy nie, nie wiesz tego. Nie macie zbyt dobrego kontaktu, bo z tego co piszesz w postach, zona Cie unika. A dlaczego cie unika?
Nie wiesz zatem co jest w sercu Twej zony. NIe wiesz i nie znasz jej mysli. Wiele kobiet pragnie spokoju, troski, poczucia bezpieczenstwa. Zachowania przemocowe wykluczaja to ostatnie.

Kiedys ktos powiedzial, ze miara madrosci jest umiejetnosc organizowania czasu, a miara milosci - umiejetnosc dawania tego czasu.
Pisales wczesniej ze zona nie chce z Toba miec kontaktu, Wasz kontakt jest slaby. Nie mozesz zatem dac jej uwagi, czasu, pokazac jej ze jest dla ciebie wazna, ze zalezy ci, bo to twa zona, jej przysiegales...
Ale jezeli nie mozesz jej tego okazac, to dla wlasnego dobra i dobra Waszej skomplikowanej relacji, daj sobie czas na przemyslenie swoich zachowan, na wyjscie poza siebie, poza wlasne JA, na probe zrozumienia siebie i zony...

Pytanie tylko czy Tobie zalezy...

[ Dodano: 2012-03-22, 21:32 ]
NORBERCIE,

co do dobrej woli pary w ktorej relacji pojawila sie przemoc.
To nie jest takie biale czy czarne jak piszesz.
Dochodzi nawet po dluzszym czasie do twz. przeniesien zachowan. Dla przykladu: mezczyzna, ktory wychowal sie w patologicznej rodzinie dotknietej problemem alkoholowym i przemoca ze strony ojca napatrzyl sie na wiele sytuacji okoloprzemocowych i przemocowych w dosc wczesnym dziecinstwie. Po wielu latach wszedl w relacje z kobieta wobec ktorej, mimo obietnic ze ''u mnie bedzie inaczej w domu'', stosuje przemoc. Para rozchodzi sie i schodzi i co jakis czas, to jest kwestia miesiecy, on przenosi zachowania z dziecinstwa na relacje z ta kobieta, mimo ze to jest inny czas, inny czlowiek itd.
To nie jest takie proste, jak myslisz.
 
     
dudek
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 21:35   

...
Ostatnio zmieniony przez dudek 2012-03-22, 22:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Malwina75
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 21:53   

No tak - "unieważnienie" kościelne, nie ma czegoś takiego.

Po to, żeby pozory zachować "bożego" życia, w sercu nie mając pojęcia, na czym polega prawdziwa wiara, miłość, nadzieja, Sakramenty?

Co Ty - Boga chcesz oszukać? :)
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 21:55   

dudek napisał/a:
jak zakończyć tą sprawę po Bożemu


Proponuję poczytać ten wątek od początku.

Ze zrozumieniem.

dudek napisał/a:
wniosek jest krótki chce rozwodu ale chce żęby to ona o niego wystąpiła


Posłuchaj tego:
http://www.youtube.com/wa...ure=uploademail

O. Augustyn mówi o rodzaju mężczyzn, których nazywa "workiem kartofli". To chyba o Tobie.

Uprzedzając Twoje zarzuty o braku szacunku, obrażaniu itd. zamiast przeprosin (bo nie ma za co przepraszać), chcę Ci powiedzieć, że wykazujesz czarno na białym, pisemnie, że po pierwsze nie chcesz wziąć odpowiedzialności za siebie, za małżeństwo, za rodzinę, a po drugie chcesz, by forumowicze wtórowali Ci w tej popapranej postawie.

Przestaję się dziwić zachowaniom Twojej żony, które opisujesz.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 22:09   

Cytat:
jak doprowadzić aby w końcu zdecydowała się na ten krok abyśmy mogli zacząć życie od nowa


To nie komputer..........reset i po kłopocie............można zacząć od nowa.

Tak się nie da!
Tak to nie działa!

Uwierz mi - jestem już po rozwodzie i wiem co piszę.

dudek napisał/a:
poprostu mi doradźcie jak zrobić aby zakończyć to co męczy mnie już któryś miesiąc


Któryś miesiąc???

Jak się psuło między Wami od lat, to po kilku miesiącach chciałbyś aby było już po kłopocie?

Cierpliwości.
Jesteś na tym forum od niedawna. To kopalnia wiedzy - poczytaj tematy innych osób,
posłuchaj audycji i kazań do których linki znajdziesz tu na forum.

Wycisz się ......................a spojrzysz na to co Cię spotkało w całkiem inny sposób.

Jeżeli naprawdę kochasz swoją żonę, to zrób to dla niej.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-22, 23:01   

Agnieshka napisał/a:
co do dobrej woli pary w ktorej relacji pojawila sie przemoc.
To nie jest takie biale czy czarne jak piszesz.
Dochodzi nawet po dluzszym czasie do twz. przeniesien zachowan. Dla przykladu: mezczyzna, ktory wychowal sie w patologicznej rodzinie dotknietej problemem alkoholowym i przemoca ze strony ojca napatrzyl sie na wiele sytuacji okoloprzemocowych i przemocowych w dosc wczesnym dziecinstwie. Po wielu latach wszedl w relacje z kobieta wobec ktorej, mimo obietnic ze ''u mnie bedzie inaczej w domu'', stosuje przemoc. Para rozchodzi sie i schodzi i co jakis czas, to jest kwestia miesiecy, on przenosi zachowania z dziecinstwa na relacje z ta kobieta, mimo ze to jest inny czas, inny czlowiek itd.
To nie jest takie proste, jak myslisz.

Agnieszko jest proste i zależne od dobrej woli..

ale wyjasnie bo chyba sie nie zrozumielismy. :-o :-o
..ja nie pisze o dobrej woli -ze jedno ma z dobrej woli poddawac sie kuksancom
i znecaniu psychicznemu drugiemu i to jeszcze z Boża miłościa w oczach

ja pisze o dobrej woli dwojga jacy razem znaja temat..razem decyduja sie go rozwiązac i razem uleczyc
poprzez terapie indywidualne..potem grupowe i wkoncu wspólna terapie

i to jest własnie dobra wola -wchodzimy w to (jak napisałas zakasamy rekawy) i zmieniamy

a co do gwarancji o jakich pisała Danka...
kto je da???

nawet terapeuci powiedza:
zrobimy wspólnie co w naszej mocy....

czemu tak mało par dotknietych tym problemem decyduje sie na naprawe związku???

bo problemem sa własnie oczekiwania na te gwarancje
jakich nie ma i nie bedzie

a czemu??
bo chocby proste słowa sprawcy:
nigdy sie to nie powtórzy,zmienie to
ofiara po terapi indywidualnej juz zna
wie że moga byc bez pokrycia,wie nauczona że to może byc miodowy miesiac
itd itp

zatem czeka na gwarancje
a tak na dobra sprawe nawet nie potrafi sprecyzowac o jakie gwarancje chodzi

Terapie i owszem sa świetne-stawiaja na nogi,ucza granic,asertywności
ale zarazem programuja zachowania i reakcje
a w tym zaprogramowaniu brak zwykłego czynnika ludzkiego

no dobra na tyle w odpowiedzi

Dudku bez sensu pousuwałes swoje posty :-( :-(
czujesz się z tym zle to widac...czujesz sie wytrącony na margines wiadomo...

z wypowiedzi innych chocby tu na forum możesz wywnioskowac dośc prosto i łatwo, szczególnie dziewczyn jakie zetkneły sie z przemoca

nieufnośc to podstawa jaka jest efektem przemocy,świadomośc i wiedza o problemie uczula
-na działania i reakcje-jakie sie rozpoznaje

to tak jak wzór wkodowany i zapamietany.

Nie oczekuj od zony zrozumienia,przychylnego oka i wiary że będzie oki.
Bo to cięzki orzech do zgryzienia w niej.

Twoja działka to rzetelnie i uczciwie rozliczyc sie z tym problemem jaki drzemie w tobie.
A drzemie dudku-to nie jest naprawde wstyd przyznac sie mam z tym problem....
wstydem jest miec świadomośc problemu a dalej z nim nic nie zrobic.
I nie licz na to że kroki twoje czy nawet pierwsze efekty beda przyjmowane z aplauzem.
dluga i wytrwała droga przed toba..ale jezeli jest w tobie to wielkie uczucie do zony..a jest :-P
to zwycięzy -by zmienic sie najpierw dla siebie a potem dla was ..dzieci ,zony i związku

a zone pozostaw sama sobie...ma tez cięzką droge by wyzbyc sie w sobie tego co wprogramowały w nia terapie
sledzenie zachowan,reakcje na głos,wyszukiwanie miodowych miesiecy itd..itp
i na koniec jako ciekawostka

wiesz czemu tak wielki był nacisk zony na twoje przyznanie sie do przemocy i poniesienie kary???
bo to była własnie ta jej gwarancja w jakiej widziała ze zaczniesz cos robic,zaczniesz pracowac nad soba i nie uciekniesz juz przed odpowiedzialnościa za przemoc

nie odczytałes jej słów rozumnie

jak sie przyznasz to bedziemy mieli szanse na naprawe i byc razem..

dudku klasyka z podrecznika dla ofiar przemocy




pozdrawiam i wróc na forum nie znikaj

[ Dodano: 2012-03-22, 23:57 ]
i teraz aby bardziej ci przyblizyc sedno sprawy coś o mnie

5 lat temu stanelismy z zona wobec problemu przemocy psychicznej(jaka stosowałem względem zony)

poniewaz problem widzielismy dwojako w każdym z nas gryzło sie to inaczej
drogi nasze się rozeszły na:
-żony własna terapia
-moje terapie by wyszukac przyczyny jakie nas zżeraja

i nie istotne juz teraz czy była to prawdziwa przemoc,czy niewlaściwe zachowania
wiem i ustaliłem że nie powinny miec miejsca i mogły dotknąc zone tak mocno jak dotkneły.
Poniewaz na siłę starałem sie udowodnic mą niewinnośc brneło to coraz głębiej jako uchylanie sie przed prawda

efektem było działanie
separacja prawna.

Separacja spowodowała także moje wyprowadzenie się z domu na 2 lata.
Te 2 lata dały mi pełen wzgląd w sprawe,poszerzenie wiedzy na temat przemocy,multum ksiązek,wszelkie dodatkowe terapie w efekcie program 12 kroków,ale te same 2 lata pokazyły mi że nadal nic sie nie zmienia,przekonania żony jakie były takie zostały.
snuła sie ochydna wizja -zapewne do konca zycia bede żył poza domem.
Po wielu konsultacjach,po wielu analizach nastapiła moja własna decyzja wracam do domu.
Stawiając na szale włąsne bezpieczeństwo...
bo przeciez decyzja sadu o separacji,bo przeciez zgłoszony na policje jako sprawca przemocy,bo wkoncu podpisana ugoda mediacyjna jak okreslała moja wyprowadzke z domu.
Dudku od 2 lat mieszkam w domu-w pełnej świadomości tego co było wiem ze nie mogę popełnic błedów jakie zaistaniały.
I mimo to wszystko wciąz jest separacja,wciąż żyjemy obok siebie,
Nie poruszamy od dwóch lat tematu MY...nie ma rozmów na ten temat,nie ma ustalen.
Ostatnie jakie gdzies tam były to padły słowa zony
NIE JESTEM GOTOWA.

zyjemy tak razem choc dziwnie.
i wiem że takie życie nie jest bez echa negatywnego dla synów.
Nie umiem tego zmienic i nie potrafie
poza gwarancja bezpieczeństwa,ciszy i spokoju nic więcej z siebie nie dam.
Nie rozwiąze problemu za zone i nie przerobie jej wiary (mocnej wiary) w to co
wkodowało sie w nia na terapiach
Ale wiem za to jedno:
bez wspólnej terapi nie ruszymy nigdy do przodu.
Nie nauczymy sie poprawnej komunikacji,nie poznamy naszych uczuc i odczuc,nie nauczymy sie ufac sobie i nie nauczymy sie więzi emocjonalnej
chocby powierzac nasze tajemnice i mówic głosno co czujemy.
To jest dudku blokada..blokada w jakiej kiedys zacieła sie moja zona i nie potrafi jej przekroczyc

kocham ja bardzo i dlatego wiem że warto poczekac i czekam

no to chyba tyle
a jeszcze to nie marnuj czasu na bzdury...na jakie ja czas marnowałem
nie udowadniaj,nie neguj
zrób to chłopie dla siebie jest problem przemoc..uporaj sie z nim raz na zawsze
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-23, 00:05   

Norbercie,

nie zgadzam sie z tym ze terapie jakkolwiek dzialajace zaprogramowuja czy tez wprogramowuja czlowieka na dany a nie inny tor. To nie prawda. Po raz kolejny mowie o tym z autopsji a nie tylko z ksiazek.
Jezeli zapoznalbys sie z dzialaniem i zasadami jakie obejmuja terapie dowiedzialbys sie o tym, ze zaden z czlonkow terapii, wlacznie ze tzw. sponsorem nie ma prawa nikogo pouczac, dawac rad itd. Uczestniczacy w terapiach grupowych maja wszelkie prawo wypowiedziec sie na temat wlasny, opowiedziec o swym minionym dniu, tygodniu, o tym, co boli, cieszy, czego oczekuje, co sie wydarzylo etc, ale wypowiadaja sie na temat wlasny, nie ma dyrektyw, sa pewne zasady, ale to nie spotkalam sie z zasada: szukaj od twego uzaleznionego albo naduzywajacego przemocy partnera/meza/ chlopaka gwarancji. Nikt niczego nie komentuje, nikt nikomu nie mowi jak postapic, jak dzialac, co czuc, mowic, jak sie zachowac. Mowie scisle o terapii, nad ktorej przebiegiem czuwa osoba majaca doswiadczenie prowadzenia grupy i zna zasady terapii i ich przestrzega. Natomiast co sie dzieje poza nia- sprawa kazdego indywidualna.

W nawiazaniu do tego, ze zona Dudka, kobieta ma prawo czuc to, co czuje, ma prawo tez sie bac. Ma prawo nie chciec utrzymywac kontaktu z Dudkiem, tym bardziej, ze ten,jak juz wykazal w swych wypowiedziach wczesniejszych, swe zachowaniem raczej odbiega od odpowiedzialnego i kochajacego meza. Czy ma prawo naciskac Dudka do tego by sie przyznal do przemocy? Czy rzeczywiscie z Dudka kreuje kryminaliste?
Po pierwsze w relacjach przemocowych osoba ktora cierpi z tego powodu, rzadko zdaje sobie sprawe z tego, ze w jej rodzinie, relacji, malzenstwie doszlo do tragedii, do patologii, jaka jest przemoc. Czesto ofiara- tak nazwijmy te osobe, ktora cierpi, rowniez, podobnie jak przemocowiec, zyje w wyparciu, nie chce uwierzyc w to, ze jej najblizsza osoba zneca sie, manipuluje, klamie, posuwa sie do rekoczynow. Tworzy sobie wowczas swoj wyimaginowany swiat w ktorym on- przemocowiec- mial powod aby postapic tak a nie inaczej a ona- ofiara sprowokowala go, nie zrobila tego, tamtego, a moze nie tak jak tego chcial przemocowiec ktory, co istotne w takich relacjach, bo jest motorem napedowym takich dekstrukcyjnych dzialan, chce za wszelka cene utrzymac kontrole nad partnerem.
Dochodzi do myslenia magicznego: jezeli zrobilabym A to moze on by sie zachowal w sposob B itd. O tym pisalam juz w temacie dotyczacym samej przemocy, odsylam.
Wnioskujac: czlowiekowi trudno jest przyznac sie przed soba, rodzina, znajomymi, kolegami z pracy, ze doszlo do takich sytuacji w malzenstwie. To wstyd, ze szef dowiedzial sie, ze policja byla u nas w domu. Czy to po chrzescijansku szukac pomocy w relacji gdzie jest przemoc- wiele takich i innych pytan nurtuja czlowieka dotknietego przemoca.
W koncu dochodzi do punktu kulminacyjnego gdzie peka swiat wyobrazony przez ofiare. To moze byc spowodowane roznymi wydarzeniami, nie ma schematu naturalnie, byc moze ofiara moze trafic do szpitala, byc moze chodzi o zagrozenie zycia, zycia nienarodzonego, czytaj czas ciazy (!). Statystyki podaja ze przemocowcy chetniej siegaja do roznych niedozwolonych rozwiazan wlasnie wtedy gdy kobieta oczekuje dziecka.
Zona Dudka ma przed soba NAJPRAWDOPODOBNIEJ dwa rozwiazania: albo odciac sie od niego dla wlasnego dobra i dobra dziecka i nienarodzonego i nie tyle udowadniac calemu swiatu ze Dudek to kryminalista co zadbac o dobro wlasne i dobro dzieci, w tym sensie, ze jezeli zona Dudka bedzie udawac ze nic nigdy sie nie stalo pomimo policji, pomimo innych osob wiedzacych o toskycznych zachowaniach, to moze sama zostac skierowana na badania psychiatryczne ALBO jego zona bedzie nadal zyla w tej relacji kosztem wlasnego dobra psychicznego i rozwoju ich dzieci.

Czy zona Dudka chce mu zakomunikowac: przyznaj sie do pewnych sytuacji a wtedy pojawi sie dla nas szansa? Tego nie wiemy. Tego nie wie byc moze ona sama. Kobieta po tego typu przejsciach raczej nie widzi szansy na stworzenie relacji z nikim jako ze przeszla pewnego rodzaju traume. Granice zostaly mocno naruszone a o zaufaniu raczej nie trzeba wspominac.
Kwestia jest taka, ze to nie oznacza, ze teraz Dudek ma sie wycofywac z pola, bo on czuje sie na pozycji przegranej. No coz, w pewien sposob sam sie na te pozycje wepchnal. Problem w tym, ze on probuje glosic wszystkim wobec glosic, ze tak jest dobrze i nie trzeba stawiac kroku dalej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4