Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2012-03-04, 23:05 Rozwód zbliża się wielkimi krokami...
...
Ostatnio zmieniony przez dudek 2012-03-22, 21:58, w całości zmieniany 1 raz
Jędrek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-04, 23:18
dudek napisał/a:
Przelałem ile mogłem, ponadto płaciłem wszystkie rachunki jednak żonie było mało i wystąpiła o alimenty. Jesteśmy już po rozdzielności majątkowej o którą wniosłem ponieważ nie kontaktowała się ze mną w żadnych sprawach.
Cóż za zbieg okoliczności...
1.Jestem na życzenie żony po rozdzielności majątkowej...
2. 20 marca mam rozprawę o zwiększenie alimentów
3. Żona mnie ignoruje i znika na całe weekendy i popołudnia z dziećmi bez żadnych informacji...gdzie, po co, na jak długo....
4. Nadal płacę wszystkie rachunki za dom....
A odnośnie badań psychiatrycznych to je przechodziłem i pojawiam się okresowo na "kontrolę uzwojeń"...nic strasznego. Lekarz tylko bardzej cierpliwy i ujmująco delikatny :)
nie ma zbiegów okoliczności , jest Opatrzność Boża ,nic nie dzieje się przypadkiem
Pogody Ducha
Jędrek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-04, 23:36
Mirakulum napisał/a:
nie ma zbiegów okoliczności , jest Opatrzność Boża ,nic nie dzieje się przypadkiem
No tak to właśnie powoli do mnie dociera...zwłaszcza, że wczoraj coś mnie do Was przyciągnęło... no dobra- nie coś.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-04, 23:43
Jędrek napisał/a:
no dobra- nie coś.
KTOŚ
Pogody Ducha
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych
Bóg przychodzi 15 minut za późno i zawsze zdąży
Jędrek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-04, 23:55
Mirakulum napisał/a:
Bóg przychodzi 15 minut za późno i zawsze zdąży
Intrygujesz mnie Mirakulum
Wogóle wszystko, co się wokół mnie ostatnio dzieje przekracza moje ściślackie zdolności pojmowania....
Znowu jak przed trzema laty robi mi się 2+2=5....albo jeszcze inaczej
dudek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-05, 09:16
...
Ostatnio zmieniony przez dudek 2012-03-22, 21:58, w całości zmieniany 1 raz
Jędrek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-05, 19:50 Re: Brak kontaktu i Bóg
dudek napisał/a:
....walczący na policji w sądzie, w mops i dookoła aby ratować resztki honoru
Ja już przestałem walczyć
Uznałem, że nie jestem w stanie zrozumieć żony na tym etapie umysłowym, na krórym jestem. Postanowiłem zająć sie sobą i pracuję nad swoim rozwojem duchowym.
Ostatnio jak dostałem pozew o podwyższenie alimentów adrenalina mi skoczyła....no ale co mi to da, że się znów z nią pokłócę. Ona ma swoje racje, a ja... ja kiedyś przysięgałem miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Więc, co sąd zasądzi tak się stanie.
Agnieshka [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-06, 20:50
Panowie,
czy na pewno tutaj rozchodzi sie o te resztki honoru? Czy moze o to przeciaganie na zasadzie pokaze ci ze ja mam racje...
?
Nie wiem w jaki sposob odebrac obraz jaki kreslicie mowiac o swych zonach, ale czytajac Wasze wypowiedzi, mam wrazenie, ze to ich wina, nie moja (nie wasza, panowie), to one zawinily...
Czy na pewno?
Dlaczego zona odciela od dzieci? To okrutne, ale dlaczego to zrobila, musialy zaistniec ku temu powody...
Dlaczego nie chce miec kontaktu teraz zwlaszcza kiedy to niebawem bedzie rodzic, a przeciez w takich chwilach kobieta jest bardzo zalezna od innych osob i w takich chwilach mezczyzna -ojciec i mezczyzna-maz moze najbardziej sie wykazac.
A co zrobiles Ty, zeby zona czula sie kochana, akceptowana? Czy probowales jej perswadowac, ze jej rodzina jest zla, bo nie przepada za toba?
?
Jędrek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-06, 21:25
Agnieshka napisał/a:
Panowie,
Czy moze o to przeciaganie na zasadzie pokaze ci ze ja mam racje...
?
....................
A co zrobiles Ty, zeby zona czula sie kochana, akceptowana? Czy probowales jej perswadowac, ze jej rodzina jest zla, bo nie przepada za toba? ?
perswadować tłumaczyć coś komu, dowodzić; przekonywać kogoś o czym, używać perswazji.Perswazja «namawianie do czegoś lub odradzanie czegoś z przytoczeniem odpowiednich argumentów»
No to przeciągać nie, a używać perswazji tak?....Wiem jestem upierdliwy:(
Ja tam jestem bezsilny.... może nauczę sie nie być bezradny.
dudek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-06, 22:12
...
Ostatnio zmieniony przez dudek 2012-03-22, 21:59, w całości zmieniany 1 raz
Agnieshka [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-07, 01:42
Ani nie perswadowac, anie nie naciagac.
Kochac, ale madrze. Miloscia madra, stanowcza, CIERPLIWA, i modlic sie za siebie i o uzdrowienie malzenstwa. Jezeli zona nie reaguje, nazywa klamca ( na ten czas teraz, nigdy nie wiemy co sie stanie za kilka dni, a moze jutro) wyglada na to, ze sie porzadnie zrazila, stracila zaufanie, czuje sie poraniona, zawiedziona ( najwidoczeniej doszlo do sytuacji, z ktorych wyciagnela takiej wnioski), byc moze przemawiaja przez nie emocje teraz, o co w czasie ciazy nie trudno ( ale to nie oznacza abys teraz lecial do zony i ja uswiadamial o tym jaka to ona nie do zniesienia w ciazy jest). Uzbrojce sie w cierpliwosc, kobiety lubia, kiedy ich mezczyzna jest:
- trwaly czyli staly w uczuciach, dla jednych byc moze blahostka, ale niestety sa na swiecie mezczyzni- mezowie, ktorzy potrafia byc bardziej emocjonalni od niejednej kobiety
- cierpliwy, tutaj nie trzeba wyjasnien
- wspierajacy i troskliwy, jezeli Twoja zona (chocby byla najcieplejsza na swiecie istota) musi prosic o Twe wsparcie i o tym ci przypominac notorycznie podobnie jak z czuloscia, to cos jest nie tak, Twoj brak inicjatywy i brak checi pielegnacji relacji malzenskiej niestety nie spotka sie z wielka aprobata
- slowny. Jezeli facet mowi A to mysli A i dotrzymuje A. Tak buduje sie zaufanie. Jezeli mowisz swojej zonie: wypije teraz ostatnie piwo, a wspomniales juz o tym setki razy, ona ma za nic twe slowa... Niestety.I wtedy rodza sie epitety typu: klamca.
A tak odchodzac od sprawy po ziemsku rozstrzasanej, moze tak...Modlcie sie i oddawajcie wszystko Jezusowi. I oczywiscie praca nad soba, bo modlitwa sama, chociaz pelna wiary, to nie wszystko. Czyny, czyny, czyny. I Mirakulum ma racje piszac o tym, co napisala.
My nie znamy planow Bozych, ale mozemy sie jedynie poddac dzialaniu Boga. A Bog kocha swoje dzieci i wzrusza Go ich posluszenstwo.
Pozdrawiam.
dudek [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-07, 12:53
...
Ostatnio zmieniony przez dudek 2012-03-22, 21:59, w całości zmieniany 1 raz
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-07, 13:30
dudek napisał/a:
zrobienie z człowieka kryminalisty, przestępcy, zwyrodnialca, oprawcy, zszarganie imienia swojego i dzieci, wysłanie na badania psychiatryczne, psychologiczne.... to chyba za dużo, aby kochać miłością CIERPLIWĄ... czy to by miało znaczyć że kobiecie, żonie, wolno wszystko, a mężczyzna, mąż ma znosić wszystkie jej fochy, jakim kosztem, jak wiele trzeba żeby zniszczyć małżeństwo, ja po trzech miesiącach, po wielu wizytach na policji, po straszeniu przez jej rodzine, po tym jak nie widziałem dziecka, jak uzgodniliśmy wydatki, a teraz okazuje się że jej mało i wystąpiła o alimenty, brak woli porozumienia i pojednania, czy to już koniec ?
Dudek a zaapeluj do swego wnętrza czujesz się taki???
uwierzysz w to co zostało powiedziane??
wiem i rozumiem ile ciężaru jest w udowadnianiu swej niewinnosci.
Chce byś wiedział tylko jedno jaki powstaje bezsens w działaniach i przerzucaniu słów:
nie jestem taki,nic takiego nie dokonałem,nic takiego nie zrobiłem,nie zasługuję na taki ogrom za to co na mym sumieniu...
wobec
jestes taki,to twoja wina,za wszystko odpowiadasz ,jestes chory,mam dość
znajdziesz tu wspólny język???
NIE....dlatego czasami trzeba i to
dudek napisał/a:
kochać miłością CIERPLIWĄ... czy to by miało znaczyć że kobiecie, żonie, wolno wszystko, a mężczyzna, mąż ma znosić wszystkie jej fochy, jakim kosztem,
ano kosztem siebie,kosztem faceta -nie jako wyciraczka o jaką wytrze się nogi i jeszcze na nia narobi
ale faceta jaki wie co chce...
chce szczęścia dla dzieci-mysle o nich buduje szczęście
chcę naprawić związek-staram sie i kalkuluje jak to dokonac
Dlatego wojne i potyczki,oraz wyrywanie kto ile czego i dla kogo proponuje odstawić na bok..a w to miejsce wejśc z empatią i zrozumieniem
Ano stawaim sie w miejsce żony i zastanawiam się czemu tak to poczuła,co nia kierowało,co mogło wzbudzić w niej strach i takie myslenie..
co było powodem???
Agnieszka podpowiada ci juz CIĄŻA.....
echh dudek....
bezpieczenstwo,gwarancja,zaufanie,wsparcie ....tego kobieta szuka w cięzkich chwoilach
choroba..ciąza..utrata pracy..smierc kogoś w rodzinie....
stajac wobec takich problemów..patrzy na wsparcie...najbliżej jest mąż..potem rodzina(rodzice,rodzeńswo)..dalej przyjaciele,niekiedy na drodze staje nieoczekiwane wsparcie(ktos nowy)....
to proste dudek..jeżeli dany etap nie da tego czego oczekuje(patrz zona) ..przechodzi się do następnych..
zatem zwolnij te targi..liczenia ..przeliczenia...uporaj się ze sobą
i stawiaj to na nogi
pozdrawiam
[ Dodano: 2012-03-07, 13:37 ]
dudek napisał/a:
Więc odpowiadając samemu sobie czy ratować czy nie takie małżeństwo w imię dobra dzieci... odpowiem sobie że dla dobra dzieci chyba lepiej nie, bo po co mają się męczyć w związku który buduje się na braku zaufania, na oszczerstwach i niszczeniu małżonka...
zbyt daleko wysuwasz wnioski...
twoje to jedynie...chcę ratowac..czy nie chcę.
A dzieciom pozostaw juz ich włąsna ocenę sytuacji i wniosków..
one będa w stanie ocenić czy beda szczęśliwe..czy nie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.