Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy walczyć do końca o Żone ?
Autor Wiadomość
zalamany maz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 09:18   Czy walczyć do końca o Żone ?

Witam,

Bardzo długo się zastanawiałem czy gdzie kolwiek podzielić się moim probleme, czy to jest dobre rozwiązanie. Moja sytuacja wygląda tak:

Z moją żoną spotykaliśmy się od 8 lat, w zeszłym roku pobraliśmy się i po 6 miesiącach małżeństa żona z dnia na dzień powiedziała mi że spotyka się z kimś innym, Z tego co się dowiedziałem między Nią a tamtym do niczego poważnego nie doszło (sex) jedynie spotkania pocałunki i pewnie adorowanie, wiadomo na początku każdy się stara. Powiedziała że już mnie nie kocha. Nie czuje się przy mnie szczęsliwa i potrzebuje oddechu. Wyprowadziła się do rodziców.

Niestety widzimi się codziennie poprzez współną prace a ja dodatkowo mając bardzo głupie myśli także wprowadziłem się do teściów z tym że ja spie w drugiej części domu a Żona w pierwsze. Żona postanowiła pójść do terapeuty (była już na pierwszej wizycie) aby jej pomógl, ja nie wiem czy to jest dobre że Ona sama poszła. Problem który doprowadził do tego tkwi pewnie po oby stronach.

Obejrzałem film Ognioodporny, namawiam Żone by to obejrzała ale widzać że nie bardzo chce.

Nie wiem co robić, Żona chce spokoju ale zdaje sobie sprawę że jak nic nie zrobie to może nas to jeszcze bardziej roździelić. Druga strona medalu to że jak będe robił za dużo to pomyśli że ją ponaglam. Jak uratować nasz związek ? Pytanie bez odpowiedzi.

Za trzy tygodnie mam zjazd firmowy gdzie jak wiadomo część jedzie się wyszalieć a część jedzie ze swoimi żonami. Czy próbować zabrać Żone na to spotkanie czy jechać samemu?

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez zalamany maz 2012-02-24, 17:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 10:24   

Witam serdecznie na forum,

pierwsze, co rzuciło mi się w oczy w tym co napisałeś jest to, że żona wyprowadziła się, a Ty poszedłeś za nią i wygląda to trochę tak jakbyś "koczował" przy niej. Druga istotna informacja, od żony, jest taka, że "potrzebuje oddechu". Rozumiem, że im bardziej ona "wymyka" Ci się, tym bardziej chciałbyś ją złapać. Ale przecież nie chodzi o to, byś ją złapał, tylko, żeby była z Tobą z własnej woli, prawda?

Czemu ma służyć Twoje wprowadzenie się do teściów? Czekaniu na "przypadkową" rozmowę z żoną między łazienką a kuchnią, która wszystko rowiąże? Skontrolowaniu kiedy, gdzie i ewentualnie do kogo idzie?

Kolejne wrażenie, jakie odnoszę jest takie, że chciałbyś, żeby w takiej zewnętrznej warstwie wszystko było w porządku - wspólne mieszkanie, żona nie ma dwuznacznej relacji z innym mężczyzną, co ma załatwić problem. Ale przekaz żony "nie czuję się szczęśliwa, potrzebuję oddechu" nie dociera do Ciebie. Zastanów się jak "dać żonie oddech", co przecież nie oznacza rozpadu małżeństwa - pierwsze co bym zrobił w ramach "dania oddechu" (i żonie, i przede wszystkim sobie), to wróciłbym do domu i nie koczował przy niej.

Kolejna kwestia, film "Ognioodporny". Ten film jest dla Ciebie, a nie dla żony. Ten film jest sugestią jak zmienić własne zachowanie w sytuacji kryzysu, a nie jak zmienić żonę.

Ten zjazd firmowy to dobry test... dla Ciebie. Zapytaj po prostu żonę czy chce z Tobą pojechać na ten zjazd i daj jej wolność odpowiedzi tak/nie. Czyli zaakceptuj odpowiedź żony, jaka ona by nie była. Daj luz i żonie, i sobie w tej kwestii. "Próbować zabrać żonę" brzmi jak "próbować zabrać fajny bagaż". Nie tędy droga.

Pozdrawiam :-)
 
     
zalamany maz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 10:52   

Dziękuje za odpowiedż,

Nie wprowadziłem się do teściów bez powodu, przebywając sam w naszym domu przychodziły mi myśli o zrobieniu sobie krzywdy, zapytałem Żone czy moge spać w tej drugiej części domu na co wyraźiła zgode. Nasza sytuacja jest jeszce o tyle trudna że codziennie od 8 do 16 pracujemy razem i nie możemy tego roździelić. Zatem taki niby oddech za dużo nie wniesie. Takie jest moje odczucie. Zapomniałem dodać mamy oboje po 26 lat, małżeństwo braliśmy bez ciśnienia, to była długa i przemyslana decyzja.

Wydaje mi się że Żona chyba jednak nie dorosła do małżeństwa, pojawił się problem to zwineła zabawki i sobie poszła (jak dzieciaki). Moim zdaniem dobra byłaby szczera i długa rozmowa ale też nie wyraża na to zgody.

Chce wrócić do domu ale ta pustka która tam panuje bardzo mnie przeraża.
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 11:28   

zalamany maz napisał/a:
przebywając sam w naszym domu przychodziły mi myśli o zrobieniu sobie krzywdy [...] Chce wrócić do domu ale ta pustka która tam panuje bardzo mnie przeraża.


Załamany mężu... uwierz, że bardzo mi przykro.

Ale... czy chcesz, żeby żona była z Tobą z litości czy z miłości? Czy Twoim ideałem męża jest ktoś nad kim żona lituje się? Tą drogą chcesz zachęcić żonę do tego, by była z Tobą?

Załamany mężu... zakasaj rękawy i do roboty! Nie pracuj nad żoną tylko nad sobą. Doprowadziłeś sam siebie do tego, że nie jesteś zdolny do życia samemu... Czy kobieta może czuć się bezpiecznie przy takim mężczyźnie? Czy zechce mieć dzieci z mężczyzną, który nie potrafi sam żyć? Ja wiem... mocne te słowa... pewnie nawet przykre... Ale jak chcesz dostać się do miodu, to musisz przebić się przez żądła pszczół...

Lektury obowiązkowe:
"Dzikie serce" John Eldredge
"Żelazny Jan" Robert Bly

Filmy:
"Ognioodporny"
"Bohaterowie" (Courageous)
"Spotkanie"
A ze świeckich: "Gladiator" (polecam na pierwszy ogień, poprawia humor :-D )

I wszystko co mówi O. Fabian Błaszkiewicz SJ, m.in.:
"Wzrastanie w świętości" - http://www.youtube.com/watch?v=-sm7xclEz0E
W ogóle wszystko obejrzyj, co Fabbs opowiada na youtubie.
Polecam też do kupienia jego płyty wydane przez mo-records: http://mo-records.pl/?inc=oferta&id=339

Rekolekcje o. Mieczysława Łusiaka SJ, o wolności:
http://www.archive.org/de...5-konferencja-1
http://www.archive.org/de...6-konferencja-3
http://www.archive.org/de...7-konferencja-5

A na co dzień... odśwież swoje znajomości z facetami. Spędzaj z nimi czas: rozmawiaj, uprawiaj sport... Tylko znajdź takich, których uważasz za wartościowych, mądrych.

A równolegle dbaj o rozwój duchowy: modlitwa, spowiedź, Eucharystia. Ale bez dewocji. Mężczyzna to konkretne stworzenie. Dlatego konkretnie z Bogiem rozmawiaj: o co Ci chodzi, co leży Ci na sercu i proś o światło jak postępować, co robić.
 
     
zalamany maz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 11:51   

Jarek321 napisał/a:
Ale... czy chcesz, żeby żona była z Tobą z litości czy z miłości?


z miłości, zrozumiałem co masz na myśli

Jarek321 napisał/a:
Załamany mężu... zakasaj rękawy i do roboty! Nie pracuj nad żoną tylko nad sobą. Doprowadziłeś sam siebie do tego, że nie jesteś zdolny do życia samemu... Czy kobieta może czuć się bezpiecznie przy takim mężczyźnie? Czy zechce mieć dzieci z mężczyzną, który nie potrafi sam żyć? Ja wiem... mocne te słowa... pewnie nawet przykre... Ale jak chcesz dostać się do miodu, to musisz przebić się przez żądła pszczół...


Ja przed ślubem tylko sam żyłem, od 20 roku życia sam mieszkam i utrzymuje się, jak wprowadziła się Żona to jakoś tak to wszystko się zmieniło.

Jarek321 napisał/a:
A na co dzień... odśwież swoje znajomości z facetami. Spędzaj z nimi czas: rozmawiaj, uprawiaj sport... Tylko znajdź takich, których uważasz za wartościowych, mądrych.


Chętnie odświeże znajomości tyle że moje towarzystwo głownie jak się spotyka to pije i dlatego też ograniczyłem ich. Co do sportu to właśnie wracam do paintaballa i jazdy na quadzie.

Jarek321 napisał/a:
A równolegle dbaj o rozwój duchowy: modlitwa, spowiedź, Eucharystia. Ale bez dewocji. Mężczyzna to konkretne stworzenie. Dlatego konkretnie z Bogiem rozmawiaj: o co Ci chodzi, co leży Ci na sercu i proś o światło jak postępować, co robić.


Nie chodze do kościoła bo mam mieszane uczucia do księży, miałem w rodzinie księży i widziałem co oni wyprawiali, wole rozmawiać sam z Bogiem tyle że ostatnim czasem zaniedbałem i to.
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 11:58   

Księża, a ogólnie osoby konsekrowane, to są ludzie. Tacy sami jak my, mniej lub bardziej doskonali, mniej lub bardziej mądrzy lub głupi. Sutanna nie chroni przed grzechem ani przed głupotą. Tak jak spodnie nie czynią z faceta mężczyzny. Jezus działa w Kościele składającym się z osób niedoskonałych. Niedoskonały ksiądz w konfesjonale, grzesznik, mocą Jezusa odpuszcza Tobie i mnie grzechy w sakramencie spowiedzi. Zwykły chleb staje się Cialem i Krwią Jezusa. A jak Go spożywasz, masz siłę Jezusa, Jego Ducha, do rozwoju, do wzrostu.

Doskonały Jezus, Bóg wcielony, wybrał Judasza do grona 12-tu. Pecha miał? Wszystko wiedział, jest przecież Bogiem.
 
     
zalamany maz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 14:56   

Postanowiłem że dziś wracam do domu, zostaje już tam, książke załatwiłem sobie, filmy ogarne w sieci, czy całkowicie odciąć się teraz od żony czy jak bohater Ognioodpornego czasami o sobie przypominać? Nie chce aby myślała że staram się na siłe albo ją osaczam.

[ Dodano: 2012-02-24, 17:53 ]
Obejrzałem 3 razy Ognioodporny, zrobiłem analize siebie i bohatera, zastanawiam się
co by się wydarzyło gdyby to ten Inny wpłacił pieniądze pierwszy. Żona dopiero wtedy gdy się dowiedziała że to jej mąż postanowiła wrócić... w filmowej sytuacji jest jak jest natomiast jak to zrobić w życiu? czym zaskoczyć Żone aby wygrać z tym innym? W filmie Inny po rozmowie z jej mężem odpóścił, niestety w moim przypadku były dwie takie rozmowy, jedna normlana która nie przyniosła skutku, druga już konkretna z jasnym sygnałem że ma odpóścic bo rujnuje mi małżeństwo gdzie też pewnie to nie przepowie mu. Wiem jakim on jest człowiekim( znaliśmy się już wcześniej) i że spotyka się z kilkoma dziewczynami na raz ale mojej Żonie tego nie przepowiem, nie wierzy mi.

[ Dodano: 2012-02-24, 17:57 ]
ps. musiałem zmienić temat gdyż Żona lubi przeszukiwać wyszukiwarki z podobnym problemem a niechciał bym aby trafiła na to bo odrazu się zorientuje
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 18:54   

Witaj meżu,
tak, jak powiedział Jarek - zacznij prace nad sobą. Dobra informacja jest taka, że możesz uzdrowić swoje małżeństwo, ale warunek - to Twoje własne nawrócenie, powrót do Boga, przyjęcie Jezusa jako Twojego Pana - On sam będzie walczył to co, co związał, daj Mu działać. W sercu Twoim, a będzie też działał w sercu Twojej żony.

Nie osaczaj żony i nie szantażuj jej emocjonalnie, że sam nie dajesz rady - bo zupełnie przestanie Cię szanować. Kobieta właśnie w mężczyźnie szuka wsparcia, stałości i siły - jeśli Ty będziesz tego szukał w niej, to kiepsko...

Jak będziesz miał okazję, to poinformuj żonę, że ją kochasz i że od niej nie odejdziesz (duchowo, sakramentalnie). Na modlitwie Pan Bóg Ci podpowie co było z Twojej strony nie tak -- i jak to dostrzeżesz, możesz jej powiedzieć, ze widzisz co musisz zmienić i że zaczynasz to robić (jesli rzeczywiście widzisz i zaczynasz !!!). Nie oglądaj się na to, co ona robi, ale na siebie. Zacznij modlić sie litanią do św. Józefa - zobaczysz wzór męża...

Pozdrawiam, powodzenia, pamiętam w modlitwie.
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 20:28   

zalamany maz napisał/a:
Nie chodze do kościoła bo mam mieszane uczucia do księży, miałem w rodzinie księży i widziałem co oni wyprawiali, wole rozmawiać sam z Bogiem tyle że ostatnim czasem zaniedbałem i to.


dobre, dobre :mrgreen: wpisz sobie w google: pycha (chodzi o postawę człowieka oczywiście).

ja tak z ciekawości pytam, bo małe badania na forum przeprowadzam: mieszkaliście przed ślubem? było współżycie przedmałżeńskie?
 
     
zalamany maz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 22:34   

może i mam pyche w sobie ale wiem ile jestem wart i co moge zrobić, doszedłem do czegoś czego Ty pewnie nigdy nie sięgniesz, mojej Żonie niczego nie brakowało, miała to czego sobie zażyczyła i nie wstyde się tego że mieliśmy kase bo doszedłem do tego ciężką pracą od zera ale to też wynika ze srodowiska z jakiego sie wychowałem, co Ty możesz wiedzieć kto i w jakiej rodzinie się chował...

wiem że Jezus potępiał pyche i tak jak w Ewangili Łukasz 14,11 "Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony"

ale czy to grzech że zaczynam od zera i dochodzę do czegoś w życiu ???

na Twoje pytanie: nie mieszkaliśmy razem bo stwierdziliśmy że wspólne mieszkanie będzie po ślubie, odnośnie sexu, tak był przed i jak po ślubie ale to nie chodzi o to by sex łączył związek (jak Żona odeszła łączył nas tylko sex)!!!! zapamietaj to sobie!!! teraz wiem że zabrakło odpowiedniej komunikacji między mną a Nią! i Będe się starał to naprawić, wyrzec się pasożytów w życiu i być silnym facetem a nie mięczakiem!
 
     
Terenia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 22:55   

Daj jej tego oddechu, a tym bardziej pozwól jej iść do tego terapeuty, jeśli chce pójść sama. Wspólne mieszkanie, wspólna praca, wspólne wyjazdy - wszystko pięknie i miło, ale trzeba mieć też czas dla samego siebie (w pozytywnym znaczeniu tego słowa).
 
     
zalamany maz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 23:22   

Terenia, dałem jej oddech, wróciłem do domu, na terapi już była pierwszy raz, teraz wg rad Jarka czytam książke i obejrzałem pierwszy film (3 razy Ognioodporny), wiem że wszystko przyjdzie z czasem zrozumiałem to na tym forum ale... nie wytrzymałem i zadzwoniłem dziś do niej, o moje ździwienie nie była zła, spokojnie sobie chwile porozmawialiśmy, życzylismy spokojnej nocy i koniec rozmowy... tylko spokojna rozmowa i wiara czyni cuda
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-25, 08:35   

zalamany maz napisał/a:
może i mam pyche w sobie ale wiem ile jestem wart i co moge zrobić, doszedłem do czegoś czego Ty pewnie nigdy nie sięgniesz, mojej Żonie niczego nie brakowało, miała to czego sobie zażyczyła i nie wstyde się tego że mieliśmy kase bo doszedłem do tego ciężką pracą od zera ale to też wynika ze srodowiska z jakiego sie wychowałem, co Ty możesz wiedzieć kto i w jakiej rodzinie się chował...

wiem że Jezus potępiał pyche i tak jak w Ewangili Łukasz 14,11 "Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony"

ale czy to grzech że zaczynam od zera i dochodzę do czegoś w życiu ???


Myślę, że tu dobrze byłoby się zastanowić nad tematem wartości w ogóle. Słusznie cytujesz Ewangelię, ale potem podajesz przykłady ze swojego życia dotyczące stricte rzeczy materialnych. Też przedstawiają pewną wartość, ale warto rozszerzyć pojęcie "wartości" duuuużo dalej. Nie tylko - doszedłem do wszystkiego od zera, umiem pracować, umiem zapewnić być rodzinie. Ale też - umiem sprawić, aby rodzina dobrze się czuła w naszym domu, umiem sprawić aby żona się uśmiechała, umiem rozmawiać z ludźmi tak, aby ich nie ranić, umiem dawać dobry przykład naszym dzieciom słowem i czynem.... To też wartości, tyle że dużo bardziej niewymierne, trudniej się tym społecznie pochwalić, więc nie budują tak prosto poczucia własnej wartości. Ale właśnie nad tym warto pracować - aby poczucie własnej wartości powstawało mniej na bazie "umiem pracować i zarobić", ale bardziej na bazie "umiem kochać Boga i ludzi". Bo właśnie te wartości niewymierne materialnie nadają sens życiu, i dają szczęście.
Pozdrawiam :-)
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-25, 11:47   

zalamany maz napisał/a:
mojej Żonie niczego nie brakowało


no cóż, ona ma chyba na ten temat inne zdanie skoro jesteś na forum :-)

zalamany maz napisał/a:
na Twoje pytanie: nie mieszkaliśmy razem bo stwierdziliśmy że wspólne mieszkanie będzie po ślubie, odnośnie sexu, tak był przed i jak po ślubie ale to nie chodzi o to by sex łączył związek (jak Żona odeszła łączył nas tylko sex)!!!! zapamietaj to sobie!!! teraz wiem że zabrakło odpowiedniej komunikacji między mną a Nią! i Będe się starał to naprawić, wyrzec się pasożytów w życiu i być silnym facetem a nie mięczakiem!


ja tylko pytałem, przecież Cię nie oceniam... nie spinaj się tak ;-)

a czy seks przed ślubem ma znaczenie? czy wpływa na późniejsze kryzysy w małżeństwie? tak po ludzku to chyba nie, ale skoro to forum katolickie, to można powiedzieć że to konsekwencja grzechu jest. ale to moje osobiste zdanie, nie piję do Ciebie, raczej do siebie samego...

zalamany maz napisał/a:
może i mam pyche w sobie ale wiem ile jestem wart i co moge zrobić, doszedłem do czegoś czego Ty pewnie nigdy nie sięgniesz, mojej Żonie niczego nie brakowało, miała to czego sobie zażyczyła i nie wstyde się tego że mieliśmy kase bo doszedłem do tego ciężką pracą od zera ale to też wynika ze srodowiska z jakiego sie wychowałem, co Ty możesz wiedzieć kto i w jakiej rodzinie się chował...


"nie sądźcie byście nie byli sądzeni", taki jeden facet z 2000 lat temu tak powiedział.

też byłem kiedyś pyszny, ba nawet mam do tego solidne podstawy, gdybyś mnie znał nie osądziłbyś mnie tak szybko, bo w kwestii osiągnięć to polemizowałbym :-) ale zostań przy swoim zdaniu.
moja pycha została przykładnie ukarana. mojej żonie też raczej niczego materialnego nie brakowało. ale myślę że najbardziej brakowało jej skromnego małżonka, który z nią pogada, a chociażby posłucha, któremu nie będzie się wydawało że pieniądze wszystko załatwią, itd. niestety dostała buca któremu się wydawało, że wykształcenie, kasa i poczucie własnej wartości powinny żonie wystarczyć. no i potem trafiłem tu...

i na koniec jeszcze jeden raz skomentuję Twoją wypowiedź:

Cytat:
doszedłem do czegoś czego Ty pewnie nigdy nie sięgniesz


już tego sięgnąłem, 1,5 roku temu, żona mnie zdradziła, chciała odejść. ale potem doszedłem do czegoś czego życzę Tobie z całego serca żebyś kiedyś osiągnął: bycie pokornym.

Pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4