Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Aldo, szukaj, dowiaduj się..i w stowarzyszeniach psychologów chrześcijańskich jest pewna pula przyjęć za darmo.
Nie stawiaj się od razu w pozycji ofiary, że Cię nie stać... Poszukuj...
Pozdrawiam serdecznie
Bajka
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-13, 20:05
Alda napisał/a:
Niestety. ale nie stać mnie na terapię.
Będę musiała jakoś sama się z tego wydobyć...
oh Zosiu Samosiu nie musisz sama...
Aldo
Form korzystania z pomocy jest wiele, nie koniecznie musi to byc platna terapia, choc trzeba przyznac ze czesto są skuteczniejsze, latwiejsze w odszukaniu i uzgodnieniu terminu spotkania.
Rozumie blokade finansową, tylko czy tu chodzi o finanse?
Aldo nie chodzi raczej o wstyd?
Jak sie otworzyc przed kimś obcym twarzą w twarz opowiadac o swoich problemach. Internet jest anonimowy, latwiej sie otworzyc.
Sa formy pomocy psychologicznej w pierwszym takim etapie on line. Mozesz skorzystac z pomocy z NFZ, mozesz skorzystac z pomocy z ośrodków przyparafialnych,
możesz dac link jaka miejscowośc moze forumowicze doradzą, pokieruja znając akurat kogoś w twojej okolicy bezplatnie. I na koniec mozesz korzystac z biblioteki wypozyczając ksiązki terapuetyczne, z internetu jest cama gama informacji o wspóluzaleznieniu, są przerózne artykuly, są portale pod patronem psychologów...
Aldo
lepiej robic cokolwiek niz nie robic nic czekając az zdarzy sie wymodlony cud...mozesz mu wyjśc na przeciw a spotkasz cudowne uczucie o jakim marzysz i pragniesz...
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-13, 20:10
Alda napisał/a:
Niestety. ale nie stać mnie na terapię.
WItaj,
są różne rodzaje terapii. Nie wszystkie są płatne w gotówce.
Jest terapia duchowa:
(22) Dał mi Pan język, jako zapłatę dla mnie, i będę Go nim chwalił. (23) Zbliżcie się do mnie, wy, którym brak wykształcenia, i zatrzymajcie się w domu nauki. (24) Na cóż, powiedzcie, pozbawiać się tego, za czym dusze wasze tak bardzo tęsknią? (25) Otworzyłem usta i mówię: Kupujcie sobie bez pieniędzy. (26) Włóżcie kark wasz pod jarzmo i niech otrzyma dusza wasza naukę: aby ją znaleźć, nie trzeba szukać daleko. (27) Patrzcie oczami: mało się natrudziłem, a znalazłem dla siebie wielki odpoczynek. (28) Za naukę dajcie wielką ilość srebra, a zyskacie z nią bardzo wiele złota.
(Mądrość Syracha (w) 51:22-28, Biblia Tysiąclecia)
(3) Albowiem tak mówi Pan: Za darmo zostaliście sprzedani i bez pieniędzy zostaniecie wykupieni. (Ks. Izajasza 52:3, Biblia Tysiąclecia)
(1) O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, <dalejże, kupujcie> bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! (2) Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę - na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. (3) Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie. Zawrę z wami wieczyste przymierze: są to niezawodnie łaski dla Dawida. (Ks. Izajasza 55:1-3, Biblia Tysiąclecia)
i są terapie czysto ludzkie również bezpłatne np. w Stowarzyszeniu Psychologów Chrześcijańskich organizowane są darmowe grupy terapeutyczne, w ośrodkach pomocy rodzinie również więc trzebaby się nieco rozejżeć w okolicy zamieszkania i pewnie coś się znajdzie.
Możesz też poszukać róznych materiałów w necie, które Ci pomogą, ale to wymaga cierpliwości i samozaparcia, łatwiej jest pomiędzy ludźmi.
Alda napisał/a:
Postanowiłam być twarda. Powiedziałam, zę nie jestem agencją towarzyską, i żeby mnie więcej nie obrażał i poprosiłam o szacunek.
ALdo jesli tak bardzo rani Cię każda rozmowa z mężem i źle ja odbierasz to sprubój może tej metody jaką ja zastosowałam i podziałała.
Najpierw prosiłam Matkę Bożą, przed każdą rozmową, aby była przy niej obecna i sama ją prowadzilła, to poskutkowało tym, że mąż przestał rzucać mięsem i ze słów wyłonił się sens wypowiedzi, a potem przymocowałam do telefonu Cudowny Medalik Niepokalanej. Od tamtej pory każda nasza rozmowa ( nadal proszę Maryję by prowadziła te rozmowy) jest spokojna, rzeczowa, grzeczna, gdy mąż jest zdenerwowany czymś spokojnie mi o tym mówi i przekłada rozmowę na inny termin ( dawniej było to nie pomyslenia ), co więcej ja nie mam dyskonfortu po rozmowie z nim i gdy chcę go o coś zapytać to spokojnie mi odpowiada.
To może wydać się dziwne, ale poddanie rozmów z trudnym interlokutorem przewodnictwu Boga, Maryi lub któremuś ze Świętych czy Aniołów sprawia, że my sami nie nastawiamy się do niej negatywnie tylko jesteśmy otwarci i spokojni, a to już samo z siebie wpływa pozytywnie na osobe z którą się rozmawia. Wytrąca się wszelkie możliwości utarczki, gdyż sami nie dajemy się sprowokować i to sprawia, że rozmowa staje się przystępniejsza. Nastepny kontakt z takim współrozmówcą jest już łatwiejszy i łatwiejszy i łatwiejszy, bo do niego dotrze, że że jesteś nastawiona przyjaźnie, a nie bojowo, choćby to tylko było wiadome jego podświadomości to jakoś to sobie wkoduje.
Zachęcam Cię do spróbowania
A co do modlitwy za małżeństwo to zaproś do niej Anioła Stróża swojego męża, swojego Anioła i dopiero wtedy się módl. Będzie Was troje:
(19) Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. (20) Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich. (Ew. Mateusza 18:19-20, Biblia Tysiąclecia)
Agnieshka [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-13, 22:03
Aldo,
nie mieszkam w Polsce od wielu lat, ale z tego co mi wiadomo NFZ oferuje pomoc psychologa poprzez skierowanie od lekarza rodzinnego i to nic nie kosztuje.
Poza tym rozejrzyj za grupami takimi jak: Al-Anon (terapia grupowa dla ludzi wspoluzaleznionych), zastanow sie tez czy nie trzeba Ci terapii dla DDD. Takie i inne funkcjonuja w niemalze kazdym wiekszym miescie.
A poza tym na rynku wydawniczym przewija sie coraz wiecej lektur dotyczacych tego problemu. Byc moze, jezeli na to Ciebie nie stac, warto ich poszukac w miejscowej bibliotece. Wiem, ze tytuly gdzies juz sie przewinely na forum ale nie potrafie teraz znalezc linka aby Cie pokierowac. Oto niektore z ksiazek ktore naprawde WARTO przeczytac:
'' Koniec ze wspoluzaleznieniem'' Beatty Mellody
''Milosc to wybor. O terapii wspoluzaleznien'' R. Hemfelt i in.
a takze:
''Dzikie serce'' J. Eldridge
''Urzekajaca'' J. & S. Eldridge ( poczytasz o sobie samej)
Alda [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-15, 19:18
Chyba nie jest ze mną aż tak źle. Wystarczy, że mąż nie telefonuje i czuje się już lepiej.
Stwierdzam, że ja za dużo wzięłam na siebie. Praca, działalność gospodarcza, remont domu, od roku podyplomówka i pisanie pracy dyplomowej, no i oczywiście do tego samotne wychowywanie dziecka a na dokładkę te sms-y i telefony. Momentami czułam, że eksploduję. Ale powoli wszystko dojdzie do normy. Mam jeszcze tyle planów... chcę przede wszystkim spędzać więcej czasu z dzieckiem bo przez te studia prawie wszystkie weekendy zajęte.
Nie czuję się współuzależniona od męża. Potrafię bez niego żyć. I cały czas idę do przodu. Naprawę dużo rzeczy zrobiłam po jego odejściu. Przede wszystkim się rozwijam zawodowo. Wyremontowałam dziecku pokój. Kupiłam samochód itd.
To moje (mam nadzieje chwilowe) wytrącenie z równowagi spowodowane było głównie tym, gdy mąż dał mi iskierę nadziei że chciałby być razem ... nie mogłam wobec tego gestu pozostać obojętna - chyba każdemu poruszyłoby się serce w takim momenc ie. Inna sprawa, że okazało się to wielką ściemą.
Od jutra chcę zacząć odmawiać Nowennę Pompejańską ... tylko nie wiem jaką intencję wybrać w tych okolicznościach ???
Agnieshka [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-15, 23:25
Aldo,
Aldo, watek podjelas dwa miesiace temu. Dwa miesiace nazywasz stanem chwilowym.
Tylko Ty ponosisz konsekwencje wlasnych stanow, uczuc, i tego co z nimi robisz.
A konczac juz temat wspoluzaleznienia: tego sie nie czuje. To nie choroba. Sa pewne charakterystyczne zachowania dla wspoluzaleznionych ale zawsze sa wyjatki.
Ze wspoluzaleznieniem jest tak ze czasami powraca bardzo uporczywie i bolesnie a czasem go nie widac. To pierwsze ma miejsce najczesciej wtedy kiedy osoba przejawiajaca cechy alkoholizmu, narkomanii czy innych dysfunkcyjnych zachowan ponownie sie pojawia w naszej codziennosci. To drugie gdy zaczynamy swiadomie przezywac wlasne zycie w taki sposob i to co sie dzieje jest w pewnym sensie pod nasza kontrola.
Niezyjac z mezem czy partnerem przez dluzszy czas latwiej jest powiedziec ze to juz koniec problemu, przepracowane jest co musialo byc przepracowane i nie ma tematu wspoluzaleznienia. Ale mowiac na wlasnym przykladzie wiem, ze to nie do konca tak jest. Latwiej jest wychodzic z tego gdy sie odcinamy fizycznie od osoby uzaleznionej/zaburzonej osobowosciowo. Nieco inaczej jest kiedy odcinamy sie tylko fizycznie a nadal jest przywiazanie emocjonalne ktore rodzi pytania, watpliwosci, brak wiary w to, ze dobrze podjelam decyzje itd.
Tutaj jest tak ze sa wzloty i upadki.
Aldo, powodzenia.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-17, 01:46
Alda napisał/a:
Od jutra chcę zacząć odmawiać Nowennę Pompejańską ... tylko nie wiem jaką intencję wybrać w tych okolicznościach ???
Może o najlepsze rozwiązanie tej trudnej sytuacji dla was wszystkich?
Alda [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-28, 16:20
Rzuciłam się w wir życia. Jest trochę lepiej już ze mną. Mąż przestał się odzywać - zaczął układać sobie życie - mnie odsunął na dalszy plan, nic ode mnie nie chce , nie napastuje mnie ...
Smutno mi się tylko robi gdy w taki piękny dzień siedzę sobie na tarasie a jego nie ma... Ale mam za to synka który nie daje mi chwili wytchnienia. Tak go Bóg zaprogramował żeby dawał mamie w kośc i dzieki temu mama nie zwariuje...
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-16, 08:34
kinga2 napisał/a:
Alda napisał/a:
Od jutra chcę zacząć odmawiać Nowennę Pompejańską ... tylko nie wiem jaką intencję wybrać w tych okolicznościach ???
Może o najlepsze rozwiązanie tej trudnej sytuacji dla was wszystkich?
"O wypełnienie woli Bożej w swoim życiu" - to tylko przyklad intencji.
Każdy musi rozpoznać swoją intencję również na modlitwie!
Alda [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-17, 20:39
Skończyłam odmawiać nowennę pompejańską. Było ciężko. Zdarzało mi się zapominać i zasypiać ale wtedy coś sprawiało że się nagle budziłam a w głowie od razu myśl że przecież nie domówiłam nowenny.
Co zyskałam ?
Namacalnie można powiedzieć że nic.
Jednak stałam się spokojniejsza, zachowania męża nie wywołują we mnie już takich emocji. A nawet zaczęłam je totalnie olewać. Dziś widziałam jak jechał z kochanką, i nawet bardzo mnie to nie ruszyło. Jest mi zwyczajnie go żal.
A najważniejsze, że wreszcie odważyłam się dobitnie powiedzieć, to że skoro żyje z kochanką to niech się ode mnie odczepi.
No niestety nie wytrzymałam. Pękłam wczoraj, i powiedziałam mu za duzo. Teraz tego żałuję, ale doprowadził mnie wczoraj do ostatecznści.
laura_33_31 [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-19, 13:35
Witaj,
Alda napisał/a:
No niestety nie wytrzymałam.
to niestety kruchy lód po którym stąpamy, rany są świeże i nic dziwnego , że tak wyszło........
Alda napisał/a:
Pękłam wczoraj, i powiedziałam mu za duzo.
zależy co powiedziałaś.... niesłusznie oskarżyłaś?, powiedziałaś nieprawdę?, mocno skrzywdziłaś słowami?............
Alda napisał/a:
Teraz tego żałuję, ale doprowadził mnie wczoraj do ostatecznści.
prawdą jest ,że nie powinniśmy poddawać się złym emocjom, powinniśmy panować nad nimi , ale człowiek jest ciągle słaby, sam z siebie nic nie może a Bóg dopuszcza na nas i takie sytuacje......po co?a może po to byśmy na przyszłość byli silniejsi bo przecież ..."moc w słabości się doskonali..."
Jeśli żałujesz to na przyszłość postarasz się zachować inaczej, ale też nie zadręczaj się nie rozpaczaj, czasu nie cofniesz, oddaj to w ręce Boga a On Ojciec nasz najlepszy na pewno cie zrozumie, wszyscy inni nie muszą..................
Utulona w ramionach Ojca inaczej spojrzysz na to co zrobiłaś nawet jeśli to było bardzo złe.....................
a może to ,że mąż cię tak sprowokował było z jego strony zamierzone ? co chciał tym osiągnąć? a może jego życie to nie aż taka sielanka?
Jeśli żałujesz to na przyszłość postarasz się zachować inaczej, ale też nie zadręczaj się nie rozpaczaj, czasu nie cofniesz, oddaj to w ręce Boga a On Ojciec nasz najlepszy na pewno cie zrozumie, wszyscy inni nie muszą..................
I jeszcze o tym, czemu/ po co nas spotykają w życiu złe rzeczy. Ano po to - aby na zasadzie kontrastu - zaistniało dobro. Jeśli zrobiłaś źle - wiesz już że tak nie chcesz robić.
Jeśli spotkało Cie coś złego, to albo czeka Cię coś stokroć lepszego (dobre wino z Kany Galilejskiej ), albo Bóg precyzuje nasze pragnienia, najskrytsze pragnienia naszego serca. Co na jedno wychodzi Bo On chce nam dać to co najlepsze
O czym marzysz? Jakie jest Twoje najskrytsze pragnienie? To czy tamto było złe...? okazało się nie takie jak myślałaś że będzie?- to wiesz już że tak nie chcesz, że tak być nie powinno. Doprecyzuj marzenie, skonkretyzuj pragnienie - i o to z wiarą się módl.
Taki mały skrót spotkania mi wyszedł
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.