Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
moj los ostrzega
Autor Wiadomość
Terenia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 21:15   

Bogdanie, widzisz z forum jest tak, że trudno coś osądzić, bo jest relacja tylko jednej strony. Możemy gdybać, że żona jest chora. Może ma depresję, z którą sobie nie radzi i wyładowuje na dzieciach? Kiedy urodził się mój syn, nie potrafiłam wziąć go na ręce... wstyd powiedzieć, chciałam, żeby go ktoś zabrał. :oops: Potem się dowiedziałam, że to była depresja poporodowa. Mamy niby XXI wiek, mieszkałam w mieście wojewódzkim, był patronaż i nikt z tzw. instytucji mi nie pomógł.

Mogę to napisać szczerze, że jestem w stanie zrozumieć Twoją żonę. Nie mówię,że robi dobrze, że nie krzywdzi. Ale wiem, co nieleczona depresja może zrobić z kobiety. Bogdanie, wiem, że teraz jej pewnie nienawidzisz, że masz za złe krzywdzenie dzieci, to normalny odruch kochającego ojca, ale musisz ją przekonać do terapii. Dla dobra Was wszystkich. Myślę, że ona jest bardzo zagubiona we własnej spirali zła i będzie tak kąsać już na ślepo, ale na pewno w głębi duszy chciałaby się z tego wydostać.

Podam Ci taki przykład - mój mąż jako malutkie dziecko był wiązany przez matkę do łóżeczka, aby nie rozkopywał kołdry. Do tej pory mój mąż nie umie normalnie spać, ma stwierdzony tzw. zespół chodzących nóg. To nie znaczy, że Twoja żona będzie jak jej matka, ale to tylko znaczy, że matka mogła ją bardzo skrzywdzić, a ona sama nie jest dość silna, aby to pokonać.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 21:20   

bogdanle napisał/a:
Mirakulum,no przeciez nie nadaje się do Krolestwa Niebieskiego ktoś ,kto wstecz sie ogląda...Tu i teraz trzeba żyć a przeszlość zostawić za soba...tylko tu iteraz jest nasze...pozdrawiam i dziękuję

błędne pojęcie
tu i teraz to można zyc ,jak nie ma sie w tym zyciu (znaczy tu)problemów...

A skoro sa problemy to nalezy szukac ich rozwiązania w przeszłości -chocby jak wskazała to mirakulum

a czemu????

w przeciwienstwie do szuszkina napisze :SZARPANIE,UBLIŻANIE,NEKANIE

jest niewskazana forma -jaka by nie była i w jakiej sytuacji zastosowana....

nerwy nalezy trzymac na postronku-dokładdnie tak jak trzyma sie byka

zakładam:
jeżeli nawet zona swoje zachowania ma na poziomie okołoprzemocowym lub pochodnym ...

to co stosujesz miły Panie jeszcze bardziej to poteguje.

a skoro mimowolnie czy nawet ze świadomościa nadal to stosujesz
znaczy sie sam masz z tym PROBLEM
i czy chcesz czy nie także wprowadzasz nerwy do domu

to po pierwsze
a po drugie????

to....

bogdanle napisał/a:
Moi mistrzowie ,to ks.prof Dajczer,ks.prof Sedlak ,ks.Rogowski i Twardowski u nich szukam sily...Film Ognioodporny to nie dla mnie...Nota bene 8 lat bylem zielonoświątkowcem..przeczytalem setki ich książek a Biblię znałem na pamięć...

zestawione z tym

bogdanle napisał/a:
to mam wielką cheć tluc tym glupim lbem o ściane

gryzie mi sie jak piorun

i wybacz w takiej sytuacji jedyna mysl jaka mnie nachodzi to

CO TO ZA WIARA......

a czemu???

bez wzgledu na...........
słowa do Boga brzmia.......i odpuśc nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom
wniosek oceniasz wiare żony a spójrz najpierw dokładnie na poziom własnej


narazie chyba tyle
 
     
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 21:29   

Bogdanle zauważyłem, że wylewasz wszystkie żale na swoją żonę (kiedys ukochaną) na tym forum. Może i Twoje oceny sa trafne (obecnie) ale czy miałeś kiedyś czas zastanowic się jak do tego doszło? Czy spojrzałeś choć przez chwilę na siebie?
Dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych - to pewnie już słyszałeś ale czy zechciałbyś być narzędziem w jego rękach? Spróbuj zapomnieć tylko na 1 dzień o wszystkim co było dotychczas nawet jeżeli bardzo boli i postanów spędzić dzień ze swoją ukochaną żoną - bądź dla niej taki jaki byłeś kiedy się kochaliście. Nie złość się kiedy Ci nie wyjdzie i odrzuci Cię po Twojej próbie - nie zmusisz nikogo do miłości - to uczucie zależy od woli drugiego człowieka i jeżeli nie będzie chcieć Cię kochać to nie zaznasz tego uczucia. Jeżeli zaś będziesz stale się na nią złościł, reagował w negatywny sposób na jej NIE to na pewno (tego możesz być pewny), że nic nie zmienisz w waszych relacjach.
Każdy człowiek obdarzony został przez Boga miłością i tego pragnie od drugiego człowieka - zapracuj więc na nią mimo niesprzyjającej atmosfery, na przekór wszystkiemu spróbuj kochać jak w hymnie miłości choć 1 dzień

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje


Najważniejsze jego fragmenty pogrubiłem byś mógł na początek pochylić się nad nimi i wdrożyć choć na 1 dzień.

Cokolwiek by nie zaszło tego dnia opisz to na kartce i włóż do koperty. Za 3 dni otwórz ją i przeczytaj co napisałeś zastanawjając się co mógłbyś zrobić inaczej.
Spróbuj być narzędziem w rękach Pana Boga
 
     
bogdanle
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 21:32   

No i wziąlem urlop na telefon,jestem wykonczony i ten ciągly bol za mostkiem...Moi drodzy ja nie jestem jakaś meduza galaretowata ale czlowiek z krwi i kości...toż nawet i Jezus stoly poprzewracal...wiarę jakąś tam mam ...chyba ostatnio nie najsilniejsza...Przemądrzaly nie jestem ,glownie chcę jakoś przetrwać pierwsze dni po katowaniu dzieci(ktory to już raz?!)Obiecywalą,ze pojdzie na terapię,grozilem rozwodem,plakala,przyrzekała....cholernie religijna osoba...nawet teraz ,jak slyszę ogląda telewizje trwam...Wybaczcie mi dziś wiele bo mnie strasznie boli!A tak chciałe rano odprowadzić corkę do autobusu z calą rodzina...a jaki ona ma humor na wycieczce z ktorej tak się cieszyla...ech...można zwariowac...

[ Dodano: 2012-01-23, 21:36 ]
Krzysztofie ta milość, to taka raczej nieziemska...ja żony nie darzę żadnym uczuciem!Jestem tylko gotow w zgodzie wychowac dzieci i być dla niej dobrym...

[ Dodano: 2012-01-23, 21:38 ]
dodam,że wczoraj i w nocy to i o samobojstwie myslalem...to tak boli...tak cholernie boli...to moje malenstwa ,świata za tatusiem nie widza...
 
     
Terenia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 21:39   

To Ty jej przestań grozić rozwodem, straszyć, szarpać i wszystko inne.
Idź, umów na terapię na konkretny dzień i godzinę, są wszak też terapie dla małżeństw. Nie wymuszaj, tylko pomagaj. Tak działa ten mechanizm. Im więcej będziesz chciał (nawet dobrze), tym się bardziej będzie bronić. A kiedy przychodzi bezradność, to w obronie się wyciąga wszystkie argumenty. Wiem, bo przerabiałam na sobie (ok, w czasach bez dzieci, ale też z ciosami mocno poniżej pasa!).

Powtórzę się ostatni raz - przecież nie brałeś małżeństwa z przymusu, tylko z miłości. Poszukaj początku, spokojnie pomyśl - co się wydarzyło? Ja osobiście nie wierzę w zło bez przyczyny. Nie w człowieku.
 
     
bogdanle
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 21:51   

Ona i terapia!Moja mama ma zdiagnozowanego 10 lat temu Alzheimera ,ale dla żony to tylko udaje,jest leniwa itp....nazywa ją wariatką....

[ Dodano: 2012-01-23, 21:54 ]
Krzysztofie a może kocha się za nic..hm?Zapracować na milość..hm... być kochanym takim jakim sie jest po to aby moc się stawać lepszym-to bardziej po chrześcijańsku,prawda/
 
     
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 22:05   

bogdanle napisał/a:

Krzysztofie ta milość, to taka raczej nieziemska...ja żony nie darzę żadnym uczuciem!Jestem tylko gotow w zgodzie wychowac dzieci i być dla niej dobrym..


Na to tylko jedna rada - spróbuj prowadzić serce a nie czekać by ono Cię poprowadziło daj temu wyraz choćby w tym jednym dniu "przetrwania" w dobrej wierze ku miłości. Tym samym okażesz więcej miłości dla swoich dzieci darząc miłością i żonę (mimo przeciwieństwa losu.

bogdanle napisał/a:
Krzysztofie a może kocha się za nic..hm?Zapracować na milość..hm... być kochanym takim jakim sie jest po to aby moc się stawać lepszym-to bardziej po chrześcijańsku,prawda/

Przeczytaj jeszcze raz uważnie fragment hymnu o miłości - właśnie kocha się za nic. Nie oczekuj wzajemności - jeżeli przyjdzie i od niej ta miłość to będzie nagroda za Twoją cierpliwość. Nie traktuj miłości jak business - nie da się jej kupić - co uczucie, którego doświadczasz za darmo - jest wątłe i kruche, delikatne więc należy o niego zadbać. Jak go zawiedziesz to będzie się bać drugi raz zaufać więc zapracuj na to by przekonać tę miłość, że się mylila.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 22:55   

bogdanle napisał/a:
widzę,że tu się nie pomaga,tu się czyta..ponad 80 wyświetleń i 2 odpowiedzi...Wiecie ciągle nie mogę zrozumieć ,jak ja ją moglem poślubić!?Nienawiść to chyba mnie zabije!Za te dzieci to bym ją zamordował!!!!A do tego oboje mamy wyższe wyksztalcenie :ja inżynier ,ona magister...z pozoru normalna rodzina...

[ Dodano: 2012-01-23, 19:46 ]
aha,ja nie wierzę w jakiś znaczący wplyw dzieciństwa na pożniejsze postępowanie...to zwalanie odpowiedzialności....


prosisz o obiektywną ocene... moja opinia może sie nie spodobać...


twoje cytaty

-,glownie chcę jakoś przetrwać pierwsze dni po katowaniu dzieci(ktory to już raz?!)Obiecywalą,ze pojdzie na terapię,grozilem rozwodem,plakala,przyrzekała....cholernie religijna osoba...nawet teraz ,jak slyszę ogląda telewizje trwam...Wybaczcie mi dziś wiele bo mnie strasznie boli!A tak chciałe rano odprowadzić corkę do autobusu z calą rodzina...a jaki ona ma humor na wycieczce z ktorej tak się cieszyla...ech...można zwariowac...



Moj Boże ,jak może matka tak postępować z dziecmi???!!!
Znieść tego nie mogę!!!Ja nawet jak spojrze ma ktoraś ze zlościa to mam wyrzuty sumienia...A nie jesteśmy już najmlodsi(65 roczniki)



więć ja zapytam, jak ty możesz patrzeć na to co robi żona dzieciom?

pragniesz linczu na żonie... z mojej strony czytając twoje wypowiedzi o traktowaniu dzieci w waszym domu to oboje jesteście jak to napisałeś "potworami" dla nich nie zaś kochającymi rodzicami...choć w twoich oczach ty uchodzisz za tego "lepszego" w myśle swojego kodeksu

niby tylko dlatego, że ty ich fizycznie, psychicznie nie karzesz to jestes lepszym rodzicem?

w twoim kodeksie moralnym, w mysl, że tobie wyrzuty sumienia sie odzywaja już jak tylko spojrzysz złym okiem na nie.... ale wyrzutów sumienia nie masz gdy latami pozwalasz trwac dzieciom w tej jak opisujesz sytuacji i nic nie robisz dla rozwiązania tej sytuacji to jest ok, i usprawiedliwieniem...

no tak, wystarczy zrzucic całą odpowiedzialność na innych by od razu poczuć sie bezwinnym, uspawiedliwionym i nieodpowiedzialnym za to...

cóż, można i tak... dzieci was osądzą sprawiedliwie jak tylko dorosna, co gorsza powielą schemat zachowań jaki wynieśli z domu jak nikt im nie pomoże dziś... pytasz jak sie to stało, że żona jest takim "potowerem" miała takiego samego ojca jak dziśty, który jej nie obronił, który zwalał całą winę na innych, by poczuć sie usprawidliwionym od tego, by nic nie robić....

a robić można wiele, tylko yo kosztuje więcej niżtylko wylewanie złości, gniewu i odgrażania sie i to robić twórczo, z korzyścią dla wszystkich....


zatem, jak następnym razem będziesz wylewać stos epitetów na matkę twoich dzieci, pomysl o sobie, jakim ty jesteś ojcem i jakich tobie cennych uwag można przypisać, za brak reakcji w kierunku oborny tych najmniejszych... cokolwiek im uczyniliście mnie uczyniliści... w tym wypadku czego nie uczyniłeś a z racji bycia prawnym opiekunem ich powinieneś, zamiast użalania sie nad sobą w jakim stresie żyjesz... pomyslenia w jakim żyja dzieci,

dorosły ma wpływ na swoje życie, ma narzędzia i prawne środki przeciwdziałania i zaradzania temu....biedne dzieci nie, rosną i uznają patologie to za norme bo innej nie znaja...
 
     
bogdanle
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 23:26   

bywalcu:toż wiekszość mego bolu bierze się z mojej bezsilności!jak ja ściszam glos żeby dzieci nie uslyszaly to ona wlaśnie zaczyna mowić bardzo glośno aby usłyszaly,jak rok temu probowalem zabrać przerażoną corkę do innego pokoju to trzymala ją z calych sil a dziecko balo się ruszyć.,jak podczas calej klotni mowię zduszonym glosem :cicho co to obchodzi dzieci to ona wtedy krzyczy do dzieci ,ze tata mowi to i to ,robi to i to.Wczoraj i ostatnio otwieralem drzwi na klatkę schodową ,żeby się wstydzila krzyczec a ona dzieci chodżcie zobaczcie co tata robi...bywalo ,że zdesperowany zatykalem jej ręką usta to wyrwawszy się wrzeszczalą wnieboglosy ,ze ją bije a dzieci...to trwa za kazdym razem kilka godzin...

[ Dodano: 2012-01-23, 23:29 ]
moj Boże gdybym odszedl to piekla jakie zgotowalaby dzieciom nie można sobie wyobrazic!!!wiemto bo jej siostra odeszla od męza z synkiem i slyszalem co przy nim latami wygadywali na jego tatusia
 
     
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 23:36   

Bogdanie z tego co piszesz nasuwa mi się tylko jeden wniosek, że wzajemnie się prowokujecie. Jeżeli coś wzbudza złość u Twojej żony o oszczędź jej tego i odpuść, milcz. Bądź pierwszy który przerwie te wzajemne cierpienia - tu dodam, że cierpienia dotyczą właśnie dzieci bo jak widzę to stały się też materiałem przetargowym między Wami. Bądź pierwszy i okaż swą ojcowska mądrość podejmując krok ku pojednaniu nie wylewając ciągłego żalu kto zawinił a kto jest dobry. Dzieci cierpią a Wy polujecie na siebie, wręcz wyczekujecie kto pierwszy zacznie i nie odpuścicie by Wasze nie leżało na wierzchu. Co zrobisz jak ktoś w końcu zainteresuje się Waszymi problemami i powiadomi opiekę społeczną o Waszych waśniach? Dzieci czeka los Domu dziecka. Stań jak prawdziwy facet na wysokości zadania i zjednocz rodzinę do kupy. Możesz uczynić to tylko miłością - takim postępowaniem jak opisujesz staczasz się coraz bardziej w przepaść.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 23:36   

bogdanle napisał/a:
toż wiekszość mego bolu bierze się z mojej bezsilności


ja rozumiem bezsilność, emocje jakie nami targają w tym odczuciu...ale nie możesz zapominać że mimo wszystko nie jesteś bezradny.

Co cie powstrzymuje przed drastycznymi krokami obrony dzieci przed przemocą jaka jest w twoim domu?
wstyd? bez ujawnienia tego co sie dzieje w domu, ujawnienia śwatłu dziennemu tej niezdrowej sytuacji samo sie nie naprawi.
Pierwszy krok to uznać swoją bezsilność wobec tego i poszukac pomocy od terapeutycznej na prawnej skończywszy....
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 23:38   

bogdanle napisał/a:
jak ja ściszam glos żeby dzieci nie uslyszaly to ona wlaśnie zaczyna mowić bardzo glośno aby usłyszaly,jak rok temu probowalem zabrać przerażoną corkę do innego pokoju to trzymala ją z calych sil a dziecko balo się ruszyć.,jak podczas calej klotni mowię zduszonym glosem :cicho co to obchodzi dzieci to ona wtedy krzyczy do dzieci ,ze tata mowi to i to ,robi to i to.Wczoraj i ostatnio otwieralem drzwi na klatkę schodową ,żeby się wstydzila krzyczec a ona dzieci chodżcie zobaczcie co tata robi...bywalo ,że zdesperowany zatykalem jej ręką usta to wyrwawszy się wrzeszczalą wnieboglosy ,ze ją bije a dzieci...to trwa za kazdym razem kilka godzin...


przyznam że nie bardzo to rozumiem....co to jest i czemu tak długo to trwa...

bezsilność????
a i owszem ale przy bezsilności nie pozostajesz bezradny.....
gdzie zatem jakies twoje działania???....gdzie twoja powinnośc jako ojca widzącego krzywde dzieci????

gdzie ewentualne stop dla zony i chocby powiadomienie odpowiednich placówek???

co zrobiłes do tej pory???
poza milczeniem...szarpaniem....tonowaniem swego głosu...zatykaniem ust żonie....

nie zrobiłes nic ...zero konkretów...

piszesz że iles razy nakazałes zonie terapię....i super i fajnie....

masz patent jak ja przymusić???

bogdan gdy faktycznie człek jest bez winy...gdy faktycznie nie jest wspótwórca
tego co dzieje sie w domu....

to działa zupełnie inaczej
a wiesz jak????

pozwala złu jakie toczy sie w czterech scianach wyjśc na zewnatrz... ..na ulice

wtedy to juz nie jest tajemnicą...i mozna to spokojnie leczyć i zaradzic temu....

co tu więcej pisac.....sa specjalne telefony...jest specjalna linia...sa fachowcy

działasz???? czy tylko szukasz potwierdzenia jak zresztą zauwazyła to bywalec...

że zona zasługuje na lincz
 
     
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-24, 10:36   

Witam.
Piszę choć mam świadomość że nie jestem ekspertem w tych sprawach a sam jestem w kryzysie i potrzebuję pomocy. Odsyłam do mojego wpisu.
Widzisz BRACIE, u mnie jeszcze do wszystkiego dochodzi alkohol, potęgujący negatywne zachowania. ja kilka miesięcy temu na zaczepki żony reagowałem nerwowo, odpowiadałem jej podniesionym głosem, zdarzało się zranić ją jakimś zdaniem/słowem. I tak jak kilka mądrych osób już Ci napisało, ja potwierdzę na swoim przykładzie: opanowanie i spokój są podstawą a te biorą się z Twojego wewnętrznego spokoju i opanowania emocji. Z kolei to możliwe jest w zdrowej relacji Twojej duszy ze Stwórcą, z Bogiem Miłości Miłosiernej. Nie życzę Ci źle, ale dopóki tego nie zrozumiesz, że wszystko co dobre ma swoje źródło w Bogu nie ruszysz do przodu z poprawą swojej sytuacji i naprawy relacji w małżeństwie.
Nie wiem dlaczego piszesz że film który został Ci polecony do obejrzenia nie jest dla Ciebie? Czyżbyś naprawdę "zjadł" wszystkie rozumy tego świata, skoro tu piszesz, na tym forum to chyba nie po to by narobić zamętu ale z powodu bezradności i chęci uzyskania pomocy. DAJ SOBIE POMÓC!!! Skoro jesteś bezradny spróbuj kroków które podpowiadają Ci inni, doświadczeni różnymi "krzyżami" życia.
Na koniec trochę mądrości, bo tak jak ja masz dzieci: Wiesz jak najmądrzej okazywać dzieciom że je kochasz? Szanuj i kochaj ich matkę. :-) Życzę Ci Bożej łaski, Jego przebaczenia i głębokiego poznania.
Powodzenia.
 
     
bogdanle
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-24, 11:40   

To prawda ,iz uwazam ,ze matki postępujące tak jak moja żona zaslugują na lincz!Czy to kogoś dziwi///No może tego ,kto nie ma wyobrażni,kto tego nie widzial i nie przeżył....Dziękuję za odpowiedzi!Aha ten film czy jakieś tam kroki to naprawde nie dla mnie1Znam siebie....ten film zresztą kiedyś obejrzalem...Ja będąc 8 lat u zielonoświątkowców rozumiem ,jak takie filmy ,kroki dzialają...jak pozbawiają samodzielnoęci,osobowosci,itp.uwierzcie mi bo wiem co mówię!Nawet żadnych świętych nie warto naśladować bo zawsze wychodzi z tego nędzna kreatura świętego....Aha ,te zarzuty żem wszystkie rozumy pojadł...hm....ktoś tu ma kompleksy niższości?Ja po prostu będąc dość dlugo kawalerem przeczytałem niezliczone ilości mądrych ksiąg,naprawdę niezliczone ilości....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8