Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Ja też jestem za tym aby dzieci ten czas spędziły na radosnej zabawie , bez gier i laptopów. Mój 8 letni synek już wie że zabieramy piłkę, karty UNO, i inne takie zabawy
Dzieciom dobrze zrobi tydzień bez komputerów
donato [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-15, 09:29
Jestem za "bez laptopów, gier, komputerów" Wakacje z Sycharem to jednak spotkania przy studni Życia, spotkanie ze sobą, spotkania w ciszy natury, zachęcam i dorosłych maksymalnie ograniczyli "NOWOCZESNOŚĆ" na sycharkach. nawet nie będzie czasu na to he he he ! Na przyszły rok trzeba już poważnie pomyśleć o kilku turnusach tygodniowych w lipcu i sierpniu, bo jak widzicie apetyt rośnie!
Agnieszka1976 [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-15, 19:58
Czesc jestem Agnieszka ta z polecenia o.Donata.Niewiem czy dobrze trafilam? Ale podaje moj e-mail agnieszka.biegun@onet.pl.jestem wpisana do 7grupy i jade z wami na wakacje. pozdrawiam
Jedna [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-15, 21:41
twardy napisał/a:
AdaR napisał/a:
We „Władcy pierścieni” widzi głębokie chrześcijaństwo i żywy wykład teologiczny.
Na wakacje z Wami co prawda nie jadę, ale muszę się odnieść do zacytowanego fragmentu.
Gdy zapytałem kiedyś mojej obecnie 23-letniej córki - co było w jej życiu "zapalnikiem", który spowodował jej odejście od Boga, powiedziała:
To nie tak jak myślisz, że stało się to po przeczytaniu "Harego Potera".
To było wcześniej, gdy zafascynował mnie Tolkien, a przede wszystkim "Władca Pierścieni".
Prawdę mówiąc córka miała wtedy kilkanaście lat i może odebrałaby tę książkę inaczej czytając ją jako osoba dorosła, ale niestety gdy usłyszę ten tytuł, to zapala mi się lampka ostrzegawcza.
Twardy dziwne rzeczy prawisz, skoro z biografii Tolkiena wiadomo, że był bardzo refleksyjnym, głęboko nawróconym chrześcijaninem, oraz do śmierci bliskim przyjacielem C.S Lewisa, autora m.in."Chrześcijaństwa po prostu" (no i opowieści z Narnii które są chyba najpiękniejszą alegorią chrześcijaństwa jaka się ukazała).
Aczkolwiek nie mogę powiedzieć, by film oddawał w pełni ducha książki.
Choć widziałam jak oglądano go w katolickim gimnazjum sióstr urszulanek na lekcjach.
Twardy czytałeś tę książkę i masz własne refleksje na jej temat?
[ Dodano: 2012-05-15, 22:47 ]
Mam ogromną prośbę do przybywających samochodami.
Weźcie ze sobą ile tylko możecie książek, najlepiej coś młodzieżowego.
Mam córkę lat 12 uzależnioną od czytania. Jadę pociągiem i nie wezmę pełnego plecaka książek. Dziewczyna czyta w tempie 400 stron na godzinę (zmierzone). Bardzo chętnie będziemy cos pożyczać, inaczej zamarudzi mnie na śmierć.
Na rekolekcjach w Laskowicach nikt nie miał pożyczyć książki (zgroza) prócz jednej duuużo młodszej dziewczynki i drugiego wieczoru moje dziecię nie miało co czytać i chciało uciekać do domu
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-15, 22:17
Jedna napisał/a:
Twardy dziwne rzeczy prawisz, skoro z biografii Tolkiena wiadomo, że był bardzo refleksyjnym, głęboko nawróconym chrześcijaninem, oraz do śmierci bliskim przyjacielem C.S Lewisa, autora m.in."Chrześcijaństwa po prostu" (no i opowieści z Narnii które są chyba najpiękniejszą alegorią chrześcijaństwa jaka się ukazała).
Aczkolwiek nie mogę powiedzieć, by film oddawał w pełni ducha książki.
Choć widziałam jak oglądano go w katolickim gimnazjum sióstr urszulanek na lekcjach.
Twardy czytałeś tę książkę i masz własne refleksje na jej temat?
Nie pisałem o swoich odczuciach czy refleksjach.
Pisałem o tym co usłyszałem od nastoletniej córki, a młoda osoba inaczej odbiera to co czyta, niż osoba dorosła - teraz już to wiem aż za dokładnie.
A i dorośli mają różne podejście do tego tematu jak widać w poniższym cytacie:
"Niedawno przeczytałam, że twórczość Tolkiena i Lewisa wcale nie jest chrześcijańska, a nawet wręcz przeciwnie, że jest pochwałą pogaństwa i w sposób bluźnierczy miesza wątki chrześcijańskie z pogańską mitologią. Np. Że Aslan z Opowieści z Narnii tak naprawdę symbolizuje boga słońca Apollina, a nie Pana Jezusa. Znalazłam też cytaty z książek Lewisa, których jeszcze nie znałam, w jednym z nich pisze, że z trudem powstrzymał się od modłów do Apollina. W jeszcze innej książce jest coś o Tao jako najważniejszej zasadzie, która dla Lewisa jest ważniejsza od Boga. Na początku byłam trochę zaszokowana, ale te przykłady przekonały mnie, że lektura tego autora jest złem. Dowiedziałam się też, że Tolkien, Lewis i ich przyjaciele z tzw. Inklingów mieli powiązania z masonerią, okultystyczną sektą, teozofią i New Age'm i że te antychrześcijańskie poglądy wyrażają w swoich utworach, a chrześcijańskie aluzje są tylko po to, aby zamaskować te antychrześcijańskie idee i uczynić je łatwiejsze do „przełknięcia” dla chrześcijańskiego czytelnika, a celem jest wciągnięcie ludzi w okultyzm."
I dokładnie tam zaprowadziła ją właśnie ta książka, co sama przyznała.
A to link do całego tekstu z którego przytoczyłem cytat:
Np. Że Aslan z Opowieści z Narnii tak naprawdę symbolizuje boga słońca Apollina, a nie Pana Jezusa.
Nie słyszałem, żeby "bóg słońca Apollin" za kogoś umarł, a potem ożył, a lew Aslan - owszem - dał się zabić czarownicy za Edwarda, który początkowo okazał się zdrajcą z gumowym charakterem, a który dzięki temu nie musiał umierać. Do tego Aslan dał się upokorzyć pozwalając ściąć sobie grzywę i pozwalając związać sobie łapy i pysk. Po wszystkim Aslan z powrotem ożył.
Jeżeli komuś nie przypomina to męki i śmierci Jezusa, Jego poświęcenia za innych, a następnie zmartwychwstania, to ja mogę tylko poradzić repetę z katechezy dla dzieci przygotowujących się do 1. komunii świętej.
Różne bzdury można pisać o chrześcijaństwie, przeróżne. Z Maryi można zrobić boginię pokroju Afrodyty, z Trójcy Świętej politeizm, ze świętych obcowania kontakt z duchami itd. itd.
Tak to jest jak poglądy na temat chrześcijaństwa czerpie się z przypadkowych źródeł zamiast z Katechizmu Kościoła Katolickiego czy dokumentów Kościoła. Istnieje wiele fałszywych poglądów nawet na temat tak podstawowego pojęcia jakim jest miłość. Tak właśnie działa "książę tego świata" - z kłamstwa chce uczynić prawdę, a z prawdy kłamstwo.
Tak właśnie działa "książę tego świata" - z kłamstwa chce uczynić prawdę, a z prawdy kłamstwo.
Jestem dokładnie tego samego zdania, ale przytoczyłem ten cytat, aby wskazać iż są osoby, które jednak mają inne poglądy na temat tej książki (nie pisałem czy słuszne czy też nie).
Do nich należy niestety moja córka i z tym faktem nie mogę dyskutować.
Pestka75 [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-15, 23:21
twardy napisał/a:
Pisałem o tym co usłyszałem od nastoletniej córki, a młoda osoba inaczej odbiera
a dla mnie to brzmi jak zaproszenie dla taty do świata nastolatki ( do sięgnięcia samemu po lekturę Tolkiena, by wyrobic sobie wlasne zdanie a nie oparte na wypowiedziach innych)
twardy napisał/a:
Do nich należy niestety moja córka i z tym faktem nie mogę dyskutować
ale mozna podyskutować z córką o tym co się wspólnie poczytało?
a nie szukać tylko dowodów na potwierdzenie jej słów...
twardy napisał/a:
I dokładnie tam zaprowadziła ją właśnie ta książka
czytajac historię chrzescijaństwa moznaby się skupić na wyprawach krzyzowych i do czego nas te karty historii prowadzą? bez ogladu całości fragmenty wyjęte z kontekstu są tylko tym czym uczyni je interpretacja...
a symbolika ognia i wody uzywane i obecne w rytuale podczas Mszy Resurekcyjnej to skąd się wzieły??
a symbolika do której sięgał sam Chrystus ( np. składanie ofiary i wiele innych) to skąd?
i wszystko sprowadza sie tak naprawdę do pragnienia dialogu, spotkania...
fantastycznie,ze córka opowiada Ci o sobie i swoim patrzeniu na świat ....
jakbym nie czytała tego o czym ona opowiada to natychmiast z ciekawosci poszłabym poczytać ;)
[ Dodano: 2012-05-16, 00:32 ]
Lewis na marginesie dośc poważny autor "Problem cierpienia" czytałeś? "Listy do nieznajomej" czy w końcu jego biografię? O ile tam rozważań człowieka który odkrywa wiarę i pieknie o niej opowiada...
Tolkien.... ach, pomyslowy tata co to w czasach kryzysu wojennego bajki swoim dzieciom pisał i ilustrował o tym dlaczego pewnego Bożego Narodzenia nie dostały prezentów ( "Listy do Mikołaja" nie mylić z listami do M ;)
a Władca Pierścieni? Co za przygoda! Mój "niekościołowy" mąż zaczytuje się i zaogląduje na zmiany bo to mądra i zyciowa historia o walce dobra ze złem, o wartości przyjaźni, o przekraczaniu samego siebie i o ........ach.
Jedna [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-16, 07:43
Twardy ja nie wiem co czytasz, po jakie sięgasz źródła i skąd czerpiesz, ale może warto otworzyć umysł i przerobić sobie np. to?
http://www.spotkajboga.pl...esci-c-s-lewisa
Balba [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-16, 09:22
Jedna napisała:
Cytat:
Mam ogromną prośbę do przybywających samochodami.
Weźcie ze sobą ile tylko możecie książek, najlepiej coś młodzieżowego.
Mam córkę lat 12 uzależnioną od czytania. Jadę pociągiem i nie wezmę pełnego plecaka książek. Dziewczyna czyta w tempie 400 stron na godzinę (zmierzone). Bardzo chętnie będziemy cos pożyczać, inaczej zamarudzi mnie na śmierć.
Na rekolekcjach w Laskowicach nikt nie miał pożyczyć książki (zgroza) prócz jednej duuużo młodszej dziewczynki i drugiego wieczoru moje dziecię nie miało co czytać i chciało uciekać do domu
_________________
Cytat:
Ja też jadę z córką z tym samym uzależnieniem od książek. Ma 14 lat i coraz mniej jest książek przez nią NIEPRZECZYTANYCH Jedziemy autem i weźmiemy ile się da!!!A co Twoją córkę najbardziej interesuje?
Z Bogiem - Małgosia "Balba"
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-20, 21:34
Pestka75, Jedna - nie pisałem ponieważ byłem kilka dni poza internetem.
Nie będę jednak ciągnął dalej naszej dyskusji, ponieważ jest to wątek dotyczący wakacji i niepotrzebnie zacząłem tutaj ten temat.
Po za tym nasza dyskusja i tak nie roztrzygnie sprawy.
Każdy ma prawo mieć swoje zdanie - i pewnie obydwa poglądy nie są nieuzasadnione.
Ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu na ten temat.
Dziękuję za Wasz głos w tym temacie.
Ewa4791 [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-25, 18:15
Cieszę się bardzo, że są osoby myślące podobnie do mnie jeśli chodzi o gry i psp itp !!!!!!
Hurrra niech żyje badmington , sama w to chętnie pogram
donato [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-27, 23:33
Agnieszka1976 napisał/a:
Czesc jestem Agnieszka ta z polecenia o.Donata.Niewiem czy dobrze trafilam? Ale podaje moj e-mail agnieszka.biegun@onet.pl.jestem wpisana do 7grupy i jade z wami na wakacje. pozdrawiam
No jasne, ze dobrze trafiłaś :)
delirium [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-14, 10:24
Witam!
I........mam pytanie. Na razie czysto teoretyczne, orientacyjne, żeby pomysleć nad zorganizowaniem się.
Czy jest ktoś kto ma wolne miejsca w samochodzie do Ochotnicy Górnej? Mógłby i chciał nas zabrać?
Chodzi mi o transport dla 2 osób z Płocka (lub okolic), ale 3 osób z powrotem, dla mnie i 2 synów, (11 i 14 lat).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.