Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Artur Sporniak
Demony w kapsułkach
Homeopatia wzbudza emocje. Dyskusja o tej dwustuletniej metodzie leczenia, której mechanizm działania wciąż nie jest rozpoznany, odbywa się także w środowiskach kościelnych.
Skrajne głosy twierdzą: „Już samo przyjęcie i leczenie homeopatią jest owocem praktycznego uznania filozofii i religii hinduizmu. Kontakt z niematerialną istotą rzeczy, z niewidzialną siłą świata ezoterycznego działającego w leku, kala chrześcijanina. Tajemne, okultystyczne działanie w homeopatii przenosi się na osobę chorego, poddaje go (świadomego lub nie) działaniu złego ducha. Wielokrotnie rezultatem tego jest pewien związek z szatanem. Można zostać wyleczonym z choroby ciała, ale za to następuje w człowieku zachwianie równowagi psychicznej, a w życiu duchowym regres. Znaczącym jest fakt, że często w tych rodzinach, które stosują takie metody leczenia, spotkać można depresje”.
Zaskakujące, z jaką pewnością i precyzją autorzy tego tekstu ujawniają i łączą ze sobą tajemnicze fakty. Cytat pochodzi ze skierowanego do młodych czytelników dwumiesięcznika „Miłujcie się”, wydawanego w prawie 200-tysięcznym nakładzie przez Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej (księży chrystusowców). W ostatnich latach na łamach tego pisma — skądinąd zasłużonego w promowaniu wśród młodzieży odpowiedzialnego podejścia do seksualności — ukazały się trzy artykuły przestrzegające przed homeopatią. Wydrukowany w numerze 5/2003 artykuł „Pułapka homeopatii”, w którym znalazły się powyższe słowa, wywołał zaniepokojenie czytelników. Redakcja odpowiedziała artykułem „Wokół homeopatii” z nr 3/2004, w którym powtórzyła swoje zastrzeżenia. Z kolei w numerze 2/2008 ukazało się świadectwo farmaceutki, która zmieniła swój początkowo przychylny wobec homeopatii stosunek. Jej przesłanie jest jasne: „Wielu pobożnych katolików, których demon nie może już nabrać na pospolite grzechy, wpada w misternie zastawione przez Złego pułapki na tym właśnie polu”.
Woda na młyn egzorcystów
To w Kościele w Polsce nie odosobniona opinia. Przed okultystycznym zaangażowaniem homeopatii przestrzega się podczas rekolekcji i spotkań formacyjnych, na internetowych stronach katolickich (m.in. na Opoce) i w prasie kościelnej. Co jest podstawą tych niepokojów?
Jak się wydaje, przykład idzie „z góry”. Homeopatia nie cieszy się dobrą sławą w środowisku polskich egzorcystów, demonologów i teologów zajmujących się duchowością. O niebezpieczeństwach z nią związanych dyskutowano na międzynarodowej konferencji egzorcystów na Jasnej Górze w lipcu 2007 r. Na pytanie dziennikarzy o zagrożenia współczesnego człowieka prowadzące do uzależnienia od złych duchów ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta z Warszawy, wskazał wówczas także na korzystanie z niekonwencjonalnych form leczenia: „Są to te wszystkie dziedziny medycyny, np. homeopatia czy energoterapia, które pochodzą z tradycji Wschodu, praktyki zakorzenione w filozofii i religii Wschodu” (KAI). Homeopatia była tematem dyskusji także w lutym tego roku podczas Ogólnokrajowego Zjazdu Egzorcystów w Niepokalanowie.
„Nie sposób lekceważyć takich ostrzeżeń przed homeopatią, które podają poważne argumenty, że jej źródła są okultystyczne. W obliczu tych ostrzeżeń i argumentów postanowiłem nigdy z homeopatycznych leków nie korzystać” — zadeklarował na łamach miesięcznika „W drodze” teolog i autor popularnych „Pytań nieobojętnych”, o. Jacek Salij OP (tekst „Medycyna naturalna czy okultystyczna?”, nr 11/2003). O wiele dalej poszedł znawca demonologii i okultyzmu o. Aleksander Posacki SJ, porównując dylemat: leczyć się ryzykując bałwochwalstwo czy chorować — do sytuacji męczenników pierwszych wieków chrześcijaństwa, których wiara wystawiana była na śmiertelną próbę. „Medycyna magiczna czy okultystyczna może być formą duchowego przetargu: albo ulegniesz pewnym siłom i przyjmiesz ich pomoc, albo nie” (rozmowa „Siła, której nie znamy”, opublikowana we „W drodze” nr 4/2005).
Opinie duszpasterzy nie pozostają bez echa. Lęk przed homeopatią spada zwłaszcza na rzeszę wolontariuszy pracujących w katolickich ośrodkach pomocy dla uzależnionych od sekt i nowych ruchów religijnych. Choć Robert Tekieli, dawniej eksperymentujący z New Age, dziś nawrócony świecki ekspert od duchowych zagrożeń, nie wyklucza, że kiedyś homeopatia stanie się bezpieczna: „Stanie się tak, jeśli powstanie naukowe wyjaśnienie działania homeopatii, a tym samym jej stosowanie nie będzie miało konsekwencji światopoglądowych, nie będzie owocem praktycznego uznania filozofii i religii hinduizmu” („Homeopatia. Encyklopedia New Age dla chrześcijan”). Pytanie tylko, kto ma o to się starać, skoro dla osób wierzących homeopatia jest tak dużym duchowym ryzykiem — ateiści?
Kiedyś wiele zjawisk, których natury jeszcze nie znano, traktowano jako przejawy sił z zaświatów. W dużej mierze odpowiedzialny jest za to nasz naturalny lęk przed nieznanym. Ceną, którą zwykle płacimy za taką odruchową ostrożność, są nasze przesądy.
Samosprawdzające się przepowiednie
W argumentacji religijnych oponentów homeopatii uderzają arbitralność takiego myślenia i jego niezamierzone konkluzje. W mediach katolickich np. przekazywana jest anegdota o ukrytej praktyce spirytystycznej towarzyszącej produkowaniu leków homeopatycznych — świadectwo byłego pracownika jednego z francuskich koncernów (czy wiarygodne?). W efekcie — argumentuje się — leki te nabierają okultystycznej mocy i, przyjmując je, czy tego chcemy, czy nie chcemy, ulegamy wpływom szatana. Szatan — uprzedza się pytanie — może na nas działać poprzez poświęcone mu przedmioty niezależnie od naszej woli. Skoro tak, to co jest w stanie nas uchronić od, powiedzmy, praktyk okultystycznych pracownicy wytwórni mleka dla niemowląt, o których nic nie wiemy? Czerwona wstążeczka?
Takie myślenie czyni nas bezbronnymi wobec różnych teorii spiskowych, sugestywnych skojarzeń zastępujących merytoryczne związki (przyczynowo-skutkowe i logicznego wynikania) czy samosprawdzających się przepowiedni typu: podając leki homeopatyczne, wystawiamy nasze dziecko na demoniczne działanie, i rzeczywiście jest ono jakieś niespokojne (opętane?!).
Wywodzący się z kręgów lekarskich przeciwnicy homeopatii podobne zarzuty stawiają jej samej. Z powodu nie dość przekonujących naukowo dowodów skuteczności, metoda ta — ich zdaniem — działa na zasadach myślenia magicznego. Warto jednak zauważyć, że nawet jeśli rzeczywiście mamy tu do czynienia jedynie z efektem placebo wywołanym ucieczką od lęku przed chorobą, prowadzi to do pozytywnych skutków: wyzdrowienia, poprawy nastroju, optymizmu — w najgorszym wypadku: do braku jakiejkolwiek zmiany. Zgoła odmiennie niż zabobonny lęk przed nieznanym.
Papież jako pacjent
Watykan dotychczas nie zajął oficjalnego stanowiska wobec homeopatii. Jedyny ślad można odnaleźć w niemającym doktrynalnej rangi dokumencie Papieskiej Rady ds. Kultury i Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego z 2003 r. pt. „Jesus Christ — the bearer of the water of Life. A Christian reflection on the New Age” („Jezus Chrystus — dawca wody żywej. Chrześcijańska refleksja o New Age”). Mowa jest w nim m.in. o leczeniu naturalnym w kontekście holistycznej ideologii New Age: „Propozycje związane z New Age obejmują szeroki zakres praktyk, jak akupunktura, biologiczna informacja zwrotna [biofeedback], chiropraktyka, kinezjologia, homeopatia, irydiologia”.
W czerwcu 2004 r. do Małopolskiego Stowarzyszenia Lekarzy Homeopatów dotarł list z Watykanu. Był on odpowiedzią na pytanie skierowane do Jana Pawła II przez jednego z lekarzy katolików, u którego pojawiły się wątpliwości co do stosowania homeopatii. W imieniu Papieża odpowiedział ks. Paweł Ptasznik z Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu. Najważniejsze tezy listu są następujące: „Kościół nie zabrania stosowania homeopatii w leczeniu, o ile nie wiąże się to z magią, bądź akceptacją idei religii wschodnich, szczególnie buddyzmu. Kościół ostrzega jednak przed takim stosowaniem naturalnych metod leczenia, które odrzucałoby metody naukowe, sprawiając, że pacjent ufając np. energoterapeutom, rezygnowałby z leczenia szpitalnego, które na pewnym etapie rozwoju choroby jawiłoby się jako niezbędne”.
Nie wiemy, jaki stosunek do homeopatii miał osobiście Jan Paweł II, wiemy natomiast, że obecny papież Benedykt XVI leczy się homeopatycznie, o czym wspomina Peter Seewald w książce „Benedykt XVI. Portret z bliska”. Zresztą to nie jedyne świadectwo korzystania z tej metody przez biskupów Rzymu. Powstała pod koniec XVIII wieku homeopatia bardzo szybko znalazła przychylność w Państwie Kościelnym. Papieże doceniali nie tylko jej skuteczność, ale także niewielki koszt leków (na terenie Państwa Kościelnego funkcjonowała sieć aptek z darmowym rozdawnictwem leków homeopatycznych), a przede wszystkim osobowe podejście do pacjentów, widząc w nim przeciwwagę dla oświeceniowego materializmu. Homeopatię wspierali, często z niej korzystając, Grzegorz XVI, Leon XII, Pius VIII, Pius IX i Pius XII. Dzięki homeopatii Leon XIII został wyleczony z ciężkiej choroby krtani (artykuł Fernanda Pitera „Papieże i homeopatia”, dostępny na stronie www.homeoterapia.pl).
O ile nie można twierdzić, że Stolica Apostolska oficjalnie promuje homeopatię, o tyle od niej nie stroni. W dniach 20-21 października 2009 r. odbyła się w Rzymie konferencja zorganizowana przez lekarzy homeopatów pod patronatem Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, której tematem była „Etyka i duchowość wobec problemu zdrowia. Medycyna tradycyjna i komplementarna — badania naukowe i nowe spojrzenie”. Seminarium poprowadził emerytowany przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, francuski kardynał Paul Poupard, a w obradach uczestniczył abp Zygmunt Zimowski — od kwietnia 2009 r. szef watykańskiego „ministerstwa zdrowia”. „Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia zwrócił uwagę, że medycyna oficjalna, zwana też naukową, nie zawsze wystarcza. Jej metody i struktury mają bowiem swoje ograniczenia. Pozostawia ona znaczną przestrzeń, w której konieczne jest włączenie się innych rodzajów medycyny, określanych jako alternatywne czy uzupełniające” — czytamy w nocie Radia Watykańskiego.
Rozsądek
Pod koniec stycznia tego roku metropolita lubelski publicznie przestrzegł przed straszeniem homeopatią w Kościele w Polsce. „Zgłaszają się do mnie osoby przerażone, przejęte lękiem, bo w środowiskach kościelnych odnajdują informacje o tym, że homeopatia może szkodzić poprzez leki zarówno duchowo, jak i zdrowotnie. Podobne komentarze, powtarzane czasem w środowiskach osób duchownych, w środowiskach katolickich są wyrazem przekroczenia kompetencji przez te środowiska” — powiedział abp Józef Życiński w Radiu eR. Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem.
Problem homeopatii został poruszony podczas czerwcowego zebrania plenarnego episkopatu w Olsztynie. Temat referował abp Henryk Hoser, ordynariusz warszawsko-praski, lekarz i były misjonarz (zob. rozmowa z abp. Hoserem).
artur sporniak
Dziękuję dominikaninowi o. Jackowi Norkowskiemu, absolwentowi medycyny, za udostępnione materiały.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.