Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
STANDARD-Zdradzona przez męża
Autor Wiadomość
Strapiona
[Usunięty]

  Wysłany: 2011-12-07, 18:58   STANDARD-Zdradzona przez męża

Witam serdecznie.
Jak wiele innych kobiet zostałam zdradzona przez męża.Przez mojego tak kochanego męża.Był całym moim światem.Mamy dwoje wspaniałych dzieci.I nagle dowiaduję się,że mój mąż miał krótki romans.Dowiedziałam się krótko po fakcie.Przepraszał,błagał o przebaczenie.Zaproponował nawet odnowienie przysięgi małżeńskiej w Kościele.Nie zrobiliśmy tego,bo ja już raz przysięgałam i to mi wystarczy,a dla niego chyba wiele ona nie znaczy.Mam podstawy,by mu wybaczyć.Bardzo o to prosi,jest teraz wspaniałym człowiekiem.Cały problem w tym,że ja nie potrafię.A to niedługo minie 10 miesięcy.
Nie potrafię przestać o tym myśleć i rozmawiać.Jestem u kresu wytrzymałości psychicznej.
Odsunęłam się zupełnie od Boga.Chyba największy problem mam z ponownym zaufaniem mu.Tak bardzo boję się ponownego zranienia.
Pomóżcie mi proszę przetrwać te trudne chwile.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-07, 19:29   

Strapiona,
Witaj na forum.
Chętnie jako społeczność wspomożemy Cię w trudnych chwilach. W pełni rozumiemy stan rozżalenia,złość i nerwy jakie towarzyszą takiej sytuacji. Jednak zachęcamy zawsze wszystkich do przytulenia się do Serca Jezusa i Maryi. Oni najlepiej koją wszelkie smutki i leczą rany oraz wyprowadzają z najgorszych kłopotów.
Najlepiej zacząć od konfesjonału i spokojnej rozmowy ze spowiednikiem. Pozwól się poprowadzić w takiej spowiedzi Duchowi Św. To bardzo oczyszczające i dobroczynne działanie Miłości Miłosiernej. Potem możesz np. na Adoracji wyrzucić z siebie wszystkie smutki, wątpliwości i niepewności.
Dla Ciebie z dzisiejszego czytania podczas rekolekcji, w których uczestniczyłam:
" (14) Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana - odkupicielem twoim - Święty Izraela.
(15) Oto Ja przemieniam cię w młockarskie sanie, nowe, o podwójnym rzędzie zębów: ty zmłócisz i wykruszysz góry, zmienisz pagórki w drobną sieczkę;
(16) ty je przewiejesz, a wicher je porwie i trąba powietrzna rozmiecie. Ty natomiast rozradujesz się w Panu, chlubić się będziesz w Świętym Izraela. "
(Ks. Izajasza 41:14-16, Biblia Tysiąclecia)
Te góry to wszelkie problemy jakie dziś piętrzą się przed Tobą, a te zęby to moc jaką Bóg Ci powierzy, gdy Mu zaufasz. :mrgreen:
Strapiona napisał/a:
Chyba największy problem mam z ponownym zaufaniem mu.Tak bardzo boję się ponownego zranienia.

Nie bój się zaufać Bogu. On Cię nie zrani, ale rany uleczy, zwłaszcza gdy w sercu będzie potrzeba przebaczenia. Jesli masz jakieś problemy z tym to poproś Jezusa lub Maryję,żeby Ci pomogli wybaczyć z serca. Pokażą Ci drogę jaką trzeba przebyć, aby wybaczyć.

A od ludzi możesz także otrzymać oprócz modlitewnego wsparcia całkiem konkretną pomoc-terapia psychologiczna, rekolekcje, audycje, wygadanie się na forum lub spotkanie w realu - Ognisku na Skaryszewskiej w Warszawie lub np. w Płocku.
Zerknij na górę strony startowej, tom są linki do Ognisk, zdecyduj gdzie masz najbliżej.
Możesz także skorzystać ze spotkania na skypie jeśli masz taką potrzebę i możliwość.
Mamy wiele propozycji, ale najskuteczniej działają, gdy są przyjmowane z kolan przed Jezusem . :-D

A do tego pisz, pisz co Ci w duszy i sercu gra. Zwykła rozmowa z Bogiem i człowiekiem przynosi wiele darów z Nieba. :-D
 
     
Ela1969
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-07, 21:56   

Witaj Strapiona!
U mnie właśnie mija 3 lata jak dowiedziałam się o romansie mojego męża i to wcale nie takim krótkim. Też nia ma dnia żebym o tym chociaż prze chwilę nie myślała, jest lepiej, znacznie już spokojniej, bez tego żalu który był na początku. Dzięki Bogu jesteśmy razem :-) , przeszliśmy wiele, indywidualne spotkania z psychologiem, 12-Kroków oraz terapię małżeńską. Gorąco polecam terapę małżeńską (oczywiście inne formy pomocy również)...najlepiej jeśli to możliwe w ośrodku katolickim np. na ul. Skaryszewskiej w Warszawie.
W najgorszym okresie dla mnie udałam się do lekarza po leki przecidepresyjne i ta Pani zapytała mnie wówczas, czy przeszliście terapię. Odpowiedziałm nie, nie przeszliśmy, a ona na to konicznie udajcie się, bo bez tego nie dacie rady. Teraz z perspektywy czasu wiem, że kobieta ta miała rację...nie dalibyśmy rady (to co sie wtedy działo w naszym domu przechodziło ludzkie pojęci :-D ) Kiedy na początku psycholog powiedziała do mnie jeżeli przetrwacie tak wielki kryzys to Wasze małżenstwo będzie lepsze, bardziej wrażliwe, dojrzałe...Pomyślałam sobie wtedy, że w życiu nie słyszałam większych głupot...jak może byc lepsze jak mąż mnie zdradzał. Tak, z całą swiadomością mogę potwierdzic, że gdyby nie te czasami jeszcze powracajęce myśli (mam nadzieję, że do też minie) to nasze małżeństwo jest o wiele lepsze.
Dlatego, jeśli mąż żałuje, przeprasza, stara się itd...udajcie się na terapię, wykorzystaj to...Ratujcie to małżeństwo, bo naprawdę warto... pozdrawiam i życzę wytrwałości.
 
     
Renata23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-08, 21:09   

Witaj !
Daj szansę Bogu dostałaś bardzo dużo nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym usłyszeć od
męża ze chce wrócić modlę się o to każdego dnia, Twojego męża Bóg opamiętał błagam Cię nie zmarnuj tego, wiem że Ci ciężko też jestem tą zdradzaną mąż jest z inną kobietą
do mnie jest wrogo nastawiony wiele razy usłyszała "nie kocham cię".
Widzisz ja mężowi wybaczyłam i można powiedzieć że każdego dnia wybaczam to cudowne uczucie czuję się lekko - zrób tak zamknij oczy i powiedz Bogu "bądź wola Twoja
"i zawsze gdy pomyślisz o zdradzie męża to odmawiaj "pod Twoją obronę..." tyle razy ąz twoje myśli będą gdzie indziej....
Pomyśl tak jesteś jak motyl czyli żyjesz tu tylko na chwilę nie zmarnuj drugiej szansy twojego małżeństwa i pamiętaj wina jest po obu stronach wiem że Cię to może złości,ale gdy się głębiej zastanowimy nad tym to to jest prawda.
Jak powiesz NIE do końca życia będziesz sama i nie będziesz wiedziała jak mogło być gdy
byś powiedziała TAK
Nie bój się co będzie i jak będzie jeżeli będziecie się modlić razem z mężem to nic nie rozwali waszego małżeństwa i jeszcze mam taką myśl nie chcesz odnowy przysięgi małżeńskiej to może w zamian jedzcie z mężem do Częstochowy podziękować Matce Bożej zobaczysz jak ona Cię zmieni i podpowie co dalej.
 
     
Strapiona
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 21:19   

Bardzo dziękuję za odpowiedzi i rady,ale zdecydowanie proszę o jeszcze.
Tak trudno jest żyć.Nie godzę się z tym co się stało.Jak to jest,że druga kobieta nie myśli o tym jak krzywdzi inną,a co najważniejsze dzieci.Można być tak bezdusznym?
 
     
ewales
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 22:37   

oj można, można - moja teściowa rozmawiała z "obecną partnerką" mojego męża i usłyszała, że to jest jego wybór. one są niewinne. argumenty typu- że nigdy nie jest dobry moment na odejście (moje drugie dziecko miało 4 tygodnie jak ta otworzyła drzwi na oścież), że potem było coraz trudniej... - a mój mąż już nie chciał mieć rodziny, a ona chce być z nim. co w tym złego? - no i tyle w tym temacie.
Jakie wartości prezentują takie osoby?
 
     
Sagita
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-12, 15:19   

Kurczę, no.

Wiecie co? Doskonale rozumiem Wasze frustracje związane z kochanką męża. No po prostu każde włókno tej nienawiści mam wypreparowane, obejrzane pod lupa i zakonserwowane. I staram sie do tych słojów nie zaglądać.

No ale.

Musimy sobie jasno powiedzieć, że wypychanie żalu i poczucia krzywdy w stronę kobiety, z którą MÓJ MĄŻ miał romans to jednak jakieś piramidalne samooszustwo. I nei przynosi uleczenia. Ja wiem, że to jest najtrudniej, facet jednak sie moze postarać, jest blisko, w końcu wiążą nas układy finansowo-partnersko-uczuciowe. Jemu łatwiej wybaczyć bo chcemy wybaczyć. Jego łatwiej karać, bo go boli, jak odmawiamy wybaczenia. No ale kurczę, nie dajcie sie własnym umysłom wmanewrować w poczucie, ze jesteśmy lepsze, bo NIGDY BYŚMY TEGO NIE ZROBIŁY DRUGIEJ KOBIECIE. No guzik prawda. Mogę powiedzieć, że nie zrobiłabym człowiekowi, któremu ślubowałam, ale innej kobiecie.... przecież wystarczy trochę znać życie, żeby wiedzieć, ze to tak nie działa.
Bo kochanki to są albo pozbawione skrupułów, polujące na samca i jego zasoby zdeterminowane kobiety, albo zakochane i zwiedzione przez naszych mężów (tak było w moim przypadku) słabe kobiety. Tak czy tak, to on, mężczyzna jest odpowiedzialny za to, co uczynił mnie i dzieciom. Ale też jej, bo skrzywdził ją bez wątpienia bardzo.

Droga Strapiona Autorko, ze swojego doświadczenia powiem tylko tyle - nie staraj się poczucia własnej wartości odbudowywać w odniesieniu do tamtej kobiety. Unikaj w sobie jak ognia wszelkich porównań, zestawień i analiz SWOT. Odsuwaj te myśli w sobie. One są zrozumiałe, typowo kobiece, biologicznie uwarunkowane i mozna z nimi walczyć.
Skoro mąż wrócił, to znaczy, ze tej analizy dokonał już wcześniej, na Twoją korzyść. WYBRAŁ CIEBIE. Jednak.
Widzi wartość w Tobie jako kobiecie, tamta szybko zblaknie. U facetów tak to działa (podobno, panowie???). Przygotuj sie na etap, kiedy on juz dawno to pogrzebie i tylko za Twoją sprawą będzie ją miał przed oczami - obyś tego uniknęła, w moim małżeństwie to był najtrudniejszy czas, dawno już wszystko wygladało jak polukrowane, a tu pęknięcia wciąż. Wypłakuj sie do przyjaciółek, ale nie pozwól jej zwyciężyć Waszego młżeństwa na nowo.
Ok, ona wygrała bitwę. Haniebnie nas potraktowano, leżymy na kupie parującego mięsa. Ale trzeba zebrać siły i zawalczyć. O dzieci. O dom. O siebie.
Najgorsze zresztą masz za sobą, już dobrze wiesz po 10 miesiącach, że dasz radę. Prawda? Dasz radę!

Niech Cię Bóg prowadzi na drodze wybaczenia.
S.

PS. O, mnie tez niech prowadzi. Gdybys wiedziała, jak ja z nią walczyłam w sobie.... Zresztą walczę wciąż, żeby jej nie było.
 
     
Strapiona
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-12, 22:46   

Sagita-masz świętą rację.Ta dziewczyna jest rzeczywiście obecna w naszym domu tylko dzięki mnie.Chyba to ja nie daję mu o niej zapomnieć,bo nie było dnia,żebym do tego tematu nie wracała.Nie mogę się pogodzić z
tym,co się stało,nie umiem wybaczyć.Na temat jej winy tak tylko sobie rozmyślałam,bo wiem,ze mój mąż wiele kłamstw jej opowiedział,żeby być atrakcyjnym w jej oczach. Najgorsze jest to,że nie umiem mu w najmniejszym stopniu zaufać,a bez tego nasze wspólne życie będzie bezwartościowe.
 
     
Sagita
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 12:38   

Strapiona Autorko,

przecież fakt, że go (męża) nei wywaliłaś z domu świadczy o tym, że chcesz ufać i że ufasz. Może to na razie poranione, może niepewne siebie, ale jednak zaufanie. Naprawdę rozumiem Cie tak, że aż mi niedobrze na tę myśl. Ja należe do osób, które lojalność, wierność danemu słowu cenią nad inne przymioty. Więc nie można chyba było mnie zranić bardziej.
Dlatego staram się prosić o Dar Mądrości. Zrób to też, jeśli jesteś wierząca.

Moje doświadczenie mówi, że to wybaczenie mężowi to proces okropnie trudny, przede wszystkim dlatego, że kiedy go podejmujesz jako ofiara krzywdy, to cały czas masz uczucie jałowego biegu. To znaczy niby chcesz, wolą, rozumem, ustami powtarzasz jak mantrę słowa pojednania, a duszą nei dajesz rady. Skręca cie rozpacz już nei tylko z powodu faktu zdrady, ale też z powodu jakby odbitej fali, niemożności wybaczenia, braku owoców katorżniczych starań. Upadasz wciąż i wciąż, nie masz sił tego dalej nieść.
I jest to w pewnym sensie prawda. To jest trochę jak moment wyjścia na pustynię. W życiu duchowym takie momenty sie zdarzają, wierzę, ze to dotyczy też małżeństwa. To taki właśnie czas. Tak na to popatrz - ze środka nie potrafisz ocenić, jakie owoce przynosi Twoje trwanie mimo goryczy. Mało tego, doświadczysz tym silniejszych pokus, zeby to skończyć, ODCIĄĆ CIERPIENIE I KOCHANKE WRAZ Z MĘŻEM. I na ślepo musisz uwierzyć, że ten proces ma swoją dynamikę. Podejmowane codziennie, co godzinę wybaczenie za którymś razem zaskoczy. Jakby ćwiczy się to wybaczenie, dorasta pomalutku do rozmiaru wyrządzonej krzywdy. Kiedy ktoś cię potrąci w kolejce, wystarczy jedno drgnienie woli, by wybaczyć. Ale na ruinę cąłego życia, wartości, wiary, poczucia bezpieczeństwa tych drgnień musi być miliony. Rok, dwa....czasem pół życia.

To, czym mogę zaświadczyć, to fakt, ze samo świadome podejmowanie tego ciężaru leczy - najpierw innych, dzieci, meża, pewnie też kochankę. I niepostrzeżenie leczy też samą mnie. To nie jest jakiś moment konkretny, raczej jak poczucie, ze zrobiło sie cieplej w pokoju. Nie wiesz, kiedy włączono ogrzewanie, ale zrzucasz koc.
A drugie to to, ze efekty wcale nie są oczywiste i trwałe - jeśli się spodziewasz, ze obudzisz sie pewnego dnia, pomyślisz o TYM i nic, no to chyba tak nie jest.

Jedno jest pewne, radzę to za Różą z tego forum - odwracaj myśli i wolę od kochanki. Odcinaj ją, nie przywołuj w rozmowach. A już przede wszystkim trzymaj ją z dala od łóżka i Waszej intymności. Musisz ją szybko zastąpić, to będzie tym trwalsze, że on (mąż) zrobi wszystko, by ją wypchnąć wraz ze wstydem. Jak Ci źle, paskudnie, to pogadaj z przyjaciółką, popłacz w wannie. Wiesz, to jest trochę tak, jak strategia uwodzenia faceta: trzeba działać z rozwagą, włączyć rozum i wziąć trochę emocje na wodze. W sumie mnie to kiepsko szło, ale teraz widzę to wyraźnie. Mam koleżankę, która postanowiła uwieść żonatego gościa. Uderza dokładnie tam, gdzie jest w nim deficyt z żoną.
No to czas przejąć oręż!
Walczysz po właściwej stronie, nie trać ducha.
S.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 13:35   

Nie rozmawiać o niej - to pierwszy krok... W miarę jak postąpisz w tym, ona będzie stawała się coraz mniej obecną także w Twoich myślach. Zrozpaczona, moja prośba - postaraj się wytrzymać tydzień bez mówienia o niej. Tyle naprawdę można, a potem sama oceń jak to działa pozytywnie na Ciebie , na męża. Potem kolejny tydzień... Popełniałam ten sam błąd, aż stwierdziłam, że cierpliwość po stronie męża niebezpiecznie wyczerpuje się... Koniec rozmów, a raczej monologów o niej, o zdradzie - przyniósł nam wyczekiwaną ulgę i spowodował przewrót jeśli chodzi o naprawę naszych relacji.
 
     
Lidka10
[Usunięty]

  Wysłany: 2011-12-13, 20:33   

Strapiona przepraszam że wtrącam się do twojego forum ale... Mój mąż mnie zdradził ponad dwa lata temu - wszystko wróciło "do normy" (hehe
) tzn mąż został ze mną, urodził nam się syn i można by pomyśleć że jest ok. Nie rozmawiamy o zdradzie, nie rozmawiamy o jego koleżance... Ale czy to na pewno dobrze? On z nią dalej pracuje w jednym pokoju i nie ma mowy o zmianie pracy. Więc od dwóch lat mąż opowiada o pracy jakby tam koleżanki nie było a i ja zadaje pytania jakby jej tam nie było. Ale ONA TAM JEST. Myślę o tym kiedy on wychodzi do pracy, kiedy pracuje i kiedy wraca. To wszystko prawda o tych etapach o których piszecie ale fakt, że mój mąż dalej ma kontakt z babą nie pozwala mi ruszyć dalej. Więc czy unikanie rozmów o babie jest na pewno dobre?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 21:59   

W temacie zdrady :
( Róża , Lidka - nie czytałem całego wątku ,ale ............. )

Właśnie przed chwilą wysłuchałem kazania księdza Piotra
z 28 sierpnia 2005 roku
......... i tam było jak zachować się - coś w stylu " rozprawić się z tym raz a dobrze ,
nie ukrywać , ale potem już pewnie do tego nigdy nie wracać "
( tak ja to jakoś zrozumiałem )

.................tam tylko kilka zdań było , ale warto wysłuchać
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-14, 08:30   

Cytat:
rozprawić się z tym raz a dobrze ,
nie ukrywać , ale potem już pewnie do tego nigdy nie wracać

Niech to będzie nawet kilka razy, a dobrze :-D , ale nie ...w nieskończoność.
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-14, 21:20   

róża napisał/a:
Cytat:
rozprawić się z tym raz a dobrze ,
nie ukrywać , ale potem już pewnie do tego nigdy nie wracać

Niech to będzie nawet kilka razy, a dobrze :-D , ale nie ...w nieskończoność.


niech to bedzie kilka razy , z miłością :-) i oczywiście nie ...w nieskończoność
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8