Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Właśnie dlatego, że jesteś facetem, to jesteś w stanie wytrzymać.
Z pomocą mitingów, wspólnoty, pracy nad sobą.
JAREK-Stogi napisał/a:
To zadługo
Tyle trwa ile ma trwać. Aż przed oczami otworzy się wybór albo-albo... czyli albo idziesz do piachu albo zaczynasz żyć.
JAREK-Stogi napisał/a:
jak nie wrucę teraz tonigdy
Spokojnie. Życie to nie pędzący pociąg, który Ci ucieka.
lena [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-10, 00:48
co dalej nie wiem nie jestem pewien czy wytszymam jestem facetem .
Jarku ,a o co masz na mysli,co to takiego z czym facet sobie nie poradzi?
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-10, 07:29
Cytat:
nie mogę obiecać żonie ze to się zmieni nie będe pił
Jarek wcale się nie dziwię bo obiecywałeś już pewnie nie jeden raz i jak zwykle niewiele z tego wyszło.
Ale taka refleksja Jarek to znak, że coś się u Ciebie zaczyna dziać, że zaczynasz sobie zdawać sprawę ze stopnia uzależnienia, z całej sytuacji.
Nie chcesz kolejny raz obiecywać czegoś, czego możesz nie zrealizować i taka jest prawda Jarku bo możesz mówić tylko o dniu dzisiejszym.
Każdy ma z czymś problemy i każdy upada, a tak trudno się do tego przyznać, a jeszcze trudniej z tym się zmierzyć.
Jarek to że tu zaglądasz co jakiś czas, daje dobre rokowania, komfort picia dostał trochę po łbie, co?
Zapisałeś się na kolejną edycję warsztatu 12 kroków, znajdziesz w grupie wsparcie, będzie SOS, a póki co walcz dla siebie o każdy dzień, dla siebie Jarku i tak do końca życia...
Pogody ducha
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-10, 09:15
Jarek, kiedy człowiek pije, i jest od tego uzalezniony - widzi tylko jeden problem...kiedy zaczyna trzeźwieć, kiedy decyduje się na stawienie piciu czoła nagłe zaczyna widzieć tysiące problemów.
To pewnie przytłacza, zobaczenie ogromu problemow jakie dzieją się w twoim życiu, otoczeniu i sprawiać pewnie może chęć ucieczki od nich, by było łatwiej.
Przezywanie na trzeźwo problemów konfrontowanie sie z nimi jest pewnie bardzo dołujące czasem wręcz może ma sie wrażenie, iż już nie da sie tego skleić od nowa....
Pewnie takie mysli sprawiają iż nie dam rady, to bez sensu już nic nie wróci przeszłości... i następuje rezygnacją, droga na skróty.. bo wydaje się łatwiejsza do przyjęcia...
Tymczasem droga na skróty jak wiesz nie daje szacunku do samego siebie, jak zatem liczyć na poczucie szacunku od innych?
Jak trwać jak nie mam o sobie dobrego zdania, jak walczyc z tak ogromnym uzależnieniem skoro samemu sie w siebie nie wierzy?
NIe da sie budować poczucia wartości, jak samemu sie w siebie nie wierzy... a bez tego nie da sie z kolei budować innego życia.
Droga do szczęscia to droga, w której pozwalamy sobie na przezywanie i złych i dobrych sytuacji jakie niesie nam życie.
Jak odcinasz sie od złego, bo wydaje ci sie, że temu nie podołasz, że przez to widzisz sie takim jaki naprawde jesteś i wolisz uciekać w stare zachowania, w zapomnienie to nie doświadczysz nigdy uczucia dobrego, które po tym nadchodzi.
Najpierw zmierz się z tym potem będzie juz tylko lepiej a szacunek jaki po takim przerobieniu nabierzesz do siebie będzie najcenniejszym doświadczeniem na przyszłość.
pozdrawiam i życze wiele wytrwałości, cierpliwości do siebie samego w tej dziś trudnej drodze dla ciebie
gogol [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-10, 18:23
bywalec napisał/a:
Najpierw zmierz się z tym potem będzie juz tylko lepiej a szacunek jaki po takim przerobieniu nabierzesz do siebie będzie najcenniejszym doświadczeniem na przyszłość.
-zdecydowanie według mnie cenna wskazówka
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-11, 16:48
[quote="Jarosław"]
Cytat:
Nie chcesz kolejny raz obiecywać czegoś, czego możesz nie zrealizować i taka jest prawda Jarku bo możesz mówić tylko o dniu dzisiejszym.
Tutaj jest pewien fakt, a mianowicie sam sobie z tym nie poradzisz...mimo ,że pewno próbujesz...codziennie...Tak się składa ,że to nie papierosy, czy kawa ....to jest alkohol i tutaj potrzebni są specjaliści i profesjonalna pomoc w powrocie do zdrowia...zakładając nawet ,że potrwa to długo...perspektywa jest piękna , spojrzeć na siebie i mieć przekonanie o szacunku do samego siebie, przekonanie o swojej wartości, doświadczenie wolności....
Pozdrawiam serdecznie;)
JAREK-Stogi [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-01, 20:03
Pamiętam jak powiedziała mi pewna osoba ze nie dam sobie rady sam teraz wiem ale siła wypicia jest silniejsza wyję z bólu jak mam sobie poradzić
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-01, 20:11
JAREK-Stogi napisał/a:
siła wypicia jest silniejsza wyję z bólu jak mam sobie poradzić
w takich chwilach pomoc drugiego człowieka z grupy wsparcia bezcenna-masz kogoś kto odciagnie twoje myśli od butelki?
JAREK-Stogi [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-01, 20:11
Miałem kilka chwil kiedy byłem szczęsliwy miałem nadzieję ze tak zostanie i znowu wszystko popsułem myślałem ze rekolekcje coś mi dadzą ze wyciągnę jakieś wnioski tylko chwilę to trwało nie potrafię dać sobie rady a osoba na której mogłem polegać odwróciła się odemnie
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-01, 20:16
Jarek , fajnie bylo Cie poznac w Suchej.
Warto miec wiecej niz jedną taką osobę, mozemy jakoś pomoc?
masz sponsora swojego?
Pogody Ducha
smutnamała2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-01, 20:40
JAREK-Stogi napisał/a:
osoba na której mogłem polegać odwróciła się odemnie
Ja zapytam czy tą osobą jestem ja??
Jeśli tak.......to chce bys wiedział.że odwracam sie od twego nałogu, nie od Ciebie.......
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-02, 07:11
smutnamała2 napisał/a:
Jeśli tak.......to chce bys wiedział.że odwracam sie od twego nałogu, nie od Ciebie.......
Jarek czy Ty słyszysz co do Ciebie mówi żona, czy słyszysz to co chcesz usłyszeć by mieć fajny pretekst zamiast popitki do gorzały.
Fajnie, że byłeś w Suchej, ale już tak to w życiu jest raz lepiej, raz gorzej, a w Twoim przypadku chodzi jedynie o to byś gdy przychodzi to "gorzej", to nie rozglądał się za butelczyną. Jarek, chłopie swoje już wypiłeś. Masz wspaniałą żonę, ale i Ty jesteś nie "w ciemię bity" skoro Ciebie wybrała. Po mojemu to Ty już komfortu i przyjemności picia nie będziesz miał nigdy i dobrze. To zasługa Twojej żony.
Widzę już oczami wyobraźni jak za jakiś czas będziesz jej za to co dla Ciebie robi dziękował.
Tak się właśnie kilka dni temu zastanawiałem co u Ciebie bo dawno Cię tu nie było, no i masz, pojawiasz się od razu wyjesz, masz prawo , jesteś u siebie.
Jarek poczynaj sobie śmielej i zaglądaj tu częściej, masz swój wątek, a zaglądaj szczególnie wtedy kiedy wydaje Ci się , że jest lepiej, kiedy coś takiego poczujesz, od razu zwiększaj czujność, to zły znak.
Pogody ducha
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-02, 07:47
Jarek............... przy wychodzeniu z czynnego nałogu,z picia jest trudno.
Potrzebne jest wsparcie.Ale tym wsparciem jest drugi alkoholik,trzeżwy alkoholik.Tym wsparciem jest mityng,telefon do innego trzeżwego alkoholika.
Ale Ty jako facet nie jesteś powojem,nie musisz mieć tyczki w postaci żony.Owszem........... ważne jest by miec wsparcie w rodzinie-i takie masz- przy nawrocie przymusu napicia się,ale żona nie jest "fachowcem" od nałogu.
Terapeuta,mityng,drugi alkoholik.
Jest taka tradycja w AA dla początkujących............90 mityngów w 90 dni.......... ja ich nie zrobiłem bo mi wystarczały 2-3 w tygodniu na początku.Wspierałem się kontaktami telefonicznymi .
Napiłeś się????
Teraz wyrzuty sumienia?poczucie winy?jednocześnei poczucie krzywdy wobec żony bo nie wsparła tak jak byś chciał??
Ona nie wie jak Ty chcesz....a i Ty nie bardzo wiesz co chcesz........
"kusy" działa....podbija te rozterki....pokazuje bezsens tych starań o trzeżwość......bezsens rekolekcji w Suchej........on tak działa.
Mam pytanie do Ciebie: a czy przed napiciem sie modliłeś się o zabranie tego przymusu napicia się?na kolanach ?modlitwą o Pogodę Ducha?
smutnamała2 napisał/a:
Jeśli tak.......to chce bys wiedział.że odwracam sie od twego nałogu, nie od Ciebie.......
Jarek.........ile w tym zdaniu wyżej jest miłości...prawdziwej miłości..........prawdy.
Ból z picia musi być zdecydowanie większy od przyjemności z napicia sie byś zdecydowanie poprosił o pomoc i z niej skorzystał........ byś zaczął chodzić na mityngi...... na terapię..........
Idz na mityng......................... a nie pij tylko przez 24 godziny.Tylko dziś......i tak od każdej kolejnej sekundy.
Pogody Ducha
JAREK-Stogi [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-02, 13:18
Chciał bym usłyszeć więcej od mojej żony. Moje odczucia na forum latwo się pisze ale chciałbym to usłyszeć własnie od niej potraktowała mnie niegrzecznie tak nierobi się nawet wrogowi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.