Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
koniec bajki czyli kryzys jako początek
Autor Wiadomość
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 14:51   

Jakoś nie umiem się powstrzymać....

Mare
Porozmawiaj z kimś kto odszedł, a nie emabluj się sam swoją pozą...
Mam wrażenie, ze jesteś na razie jeszcze niereformowalny
Nic tylko – chciejstwo
Satine ma rację – poczytaj uważnie co Ona pisze
Czy naprawdę żyjesz w tak bardzo głębokim przekonaniu o swojej bezwinności?

Skoro uważasz, ze druga strona ma spełniać twoje oczekiwania ( masz prawo oczekiwać, ze będzie wierna, ze wróci, ze .... ze... ze...)
To masz to, co masz
Twoja żona tez miała oczekiwania względem ciebie – ale nawaliłeś widocznie całkiem, bo sobie poszła
Ty nie spełniłeś jej oczekiwań – ona twoich

Wiec oczekuj sobie dalej – i to akurat do wszystkich z taką postawą jest skierowane

Zastanawiam się jak byś się czuł, gdyby to oczekiwanie zostało spełnione...i żona wróciła by
I była – zgodnie z obowiązkiem – tak sobie obok
O tym z reszta pisała Satine
Jestes mare taki mądry, bo nie poćwiczyłeś takiego rozwiązania na samym sobie
Wracam – masz co chcesz – przecież jestem....???
Nie kocham Cię i nie umiem się zmusić – ale przecież jestem
Piorę, gotuje, sprzątam, zajmuje się dziećmi...nawet sypiam z tobą...i czujesz, ze masz w
domu automat do wypełniania powinności...masz co chcesz
nawet cię nie zdradzam ( w tym potocznym tego słowa znaczeniu)...tylko mnie nie ma
i czujesz na każdym kroku, ze mnie nie ma...choć fizycznie niby jestem...
ze juz nie wspomne o dzieciach rosnacych w takim domu - czy to aby nie jest
patologia?

myślę, ze nikt nie chce tak naprawdę takiego powrotu

każdy porzucony chce powrotu tego co było...ale...
no właśnie – tu zaczyna się problem
bo ten co odszedł, odszedł od tego co było....prawda?
i wcale nie chce do tego wracać
teraz pytanie – dlaczego?
A może dlatego, ze Ty nadal nie zauważyłeś jak bardzo sam nie spełniasz oczekiwań?
A skoro ty masz prawo do oczekiwań – to ta druga strona tak samo je ma

Słowo – klucz... kocham Cię ...?
Na pewno działa – do czasu
W którymś momencie nawet najgłupsza kobieta widzi, ze słowa to jedno – a czyny to drugie
I wtedy „sezam” się zamyka

Ja mam propozycje mare – zastosuje swoje rady na sobie?
Jeżeli twoja żona wróci do Ciebie, bo mówisz jej – kocham cię...itd. zgodnie z instrukcją,
to myślę, ze znalazłeś panaceum na wszystko
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 15:40   

róża napisał/a:
Cytat:
Oczekuję = wymagam, by coś zostało spełnione, wykonane.
Jeśli nie jest = egzekwuję.


Oczekiwanie to stan umysłu i serca... To nadzieja... Jestem gotowa/przygotowuję się na twój powrót, chcę twojego powrotu...
Wymagać, egzekwować - można i trzeba w przypadku ...krnąbrnego podrostka.
Satine, zachowania o jakich piszesz (w odniesieniu do dorosłych ludzi) nie mają nic wspólnego z miłością. Bliżej im do przemocy.


Tak, Różo, choć zabrzmiało, jakbyś ze mną polemizowała. ;)
Egzekwowanie, oczekiwanie od kogoś czegoś, napominanie, epatowanie powinnościami nie ma nic wspólnego z miłością - cały czas to piszę (oczywiście, takie jest moje zdanie, może ktoś uważa inaczej..)
Jak z podrostkiem właśnie.
Dokładnie - przemoc, brakowało mi tego słowa...
Według mnie też nie ma to nic wspólnego z miłością.

Inaczej jest z nadzieją. Bo ona dla mnie jest jednoznaczna z
- zaufaniem Bogu
- czekaniem nie czekając (nie oczekując, nie wymagając, nie napominając, nie gromiąc, nie naciskając).

:)

Mare, nie chcę się z Tobą sprzeczać o słówka.
Tu chodzi o Twoje małżeństwo, życie.

A przy rozbrajającym przyznaniu się do bycia słabym człowiekiem, który może pożądać cudzą żonę - rozważ znaczenie słowa wierność (tak, to też przysięgałeś przed Bogiem).

Rozważ też i wybacz żonie to, że jest tak samo jak Ty, słabym człowiekiem. Bo sobie dajesz to tego tak łatwo prawo....

I tylko o to mi chodzi.

Z Panem Bogiem, dużo dobrego życzę, z serca. :)

[ Dodano: 2011-12-19, 15:50 ]
W tym całym przetrwaniu kryzysu chodzi też o to, by samemu WYTRWAĆ, mając do dyspozycji tylko takie narzędzia, jakie dał nam Bóg.

Rozum, sumienie, wiarę, pokorę.

Nasi małżonkowie są jacy są, ranią nas, krzywdzą, odchodzą, zdradzają, nie rozumieją. Jest nam źle, smutno, jesteśmy przygnębieni, wpadamy w depresję.

Usilnie chcemy zmieniać rzeczywistość

aby on/ona wróciła
aby on/ona kochała jak dawniej
aby przeszłość się zatarła
aby nie bolało

To normalne.

Dziecku smutnemu damy coś słodkiego i opowiemy bajeczkę, przytulimy, rozbawimy i zapomni na chwilę o smutkach, ale my dawno dziećmi już nie jesteśmy.

W obliczu problemów musimy sobie tak radzić, by wyjść z kryzysu bez upadków, skrzywień, bez utraty poczucia godności.

Takie mechanizmy, jak:
- praca nad wybaczeniem (nie mylmy tego z pojednaniem)
- pokochanie siebie na nowo, Bożą Miłością (a często jest to pierwsze prawdziwe pokochanie siebie samego)
- zaufanie Bogu, oddanie Jemu w opiekę naszego małżeństwa, naszego życia, nas samych
- pozostawienie małżonka ze swoim własnym sumieniem, jedynie zaznaczając nasze stanowisko

Wbrew pozorom mają NAM pomóc i życie (także forumowe świadectwa) pokazują, że pomagają.

Tam gdzie jest szarpanina wewnętrzna, chciejstwa, brak pokory (ja nic złego nie zrobiłem, to ja jestem ofiarą), gdzie jest odwet, zbyt długie zamartwianie się i tkwienie w żalu skutkujące ochłodzeniem emocjonalnym - tam nic dobrego się nie dzieje.

Bóg prosi, byśmy mu zaufali i puścili lejce. Zajęli się tym, co możemy, naprawianiem siebie - a przecież każdy ma coś do naprawiania, prawda?

Trzeba więc starać się usilnie, jak najmocniej - w pełnym zaufaniu, bez "podpowiadania" Bogu listy konkretnych życzeń, oddać małżeństwo i nasze kłopoty Panu i niech Jego wola się dzieje.

Wraz z takim zawierzeniem Bogu przychodzi naprawdę niesamowity spokój.
Doświadczyłam tego ja, doświadczyli tego inni.

A potem mogą (i często dzieją się) cuda. :)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 17:18   

lustro napisał/a:
każdy porzucony chce powrotu tego co było.

nie zgadzam się

nigdy więcej tego co było ,

Ja to nie ta sama osoba co przed kryzysem, i na to co było się nie zgodzę .

Bez nawrócenia w nas samych - wewnętrznej przemiany nie ma nawet środowiska do przyjęcia z Miłością współmałżonka.

To ode mnie zależy czy powiem Bogu -tak , by On wszedł w moje życie i je przemieniał.
A czy doczekam się takiej przemiany w małżonku ?, któż to wie , tu trzeba wiary i nadziei.

Pogody Ducha
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 18:32   

Mirakulum napisał/a:
lustro napisał/a:
każdy porzucony chce powrotu tego co było.

nie zgadzam się

nigdy więcej tego co było ,

Ja to nie ta sama osoba co przed kryzysem, i na to co było się nie zgodzę .


O to to, podpisuję się pod tym również. Było wiele rzeczy dobrych, do tych mogłabym wrócić. Ale i było wiele rzeczy złych, a tam wracać nie chcę, nie planuję, nie mam zamiaru. Zresztą - kryzys zmienia ludzi. Nie jest możliwy powrót do dokładnie tego samego co było.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 19:06   

.......... tym razem Mirakulum :-> dzięki
Lustro napisała:
Cytat:
każdy porzucony chce powrotu tego co było...ale...
no właśnie – tu zaczyna się problem
bo ten co odszedł, odszedł od tego co było....prawda?

........ rozwinę
Właśnie , problem , jeżeli ten co odszedł myśli ,
że porzucony chce powrotu do tego co było .

Znam kilka osób z forum w roli porzuconego - każda widzi "swój udział"
i nikt nie chce "powrotu do tego co było" .


Nie wiedziałem , że potrafię EMABLOWAĆ ( lub nie , co prawda tylko siebie , ale zawsze ) .
Emablować - zwykle o mężczyznach: otaczać szczególnymi względami kobietę, usilnie zabawiać; nadskakiwać .
A tak wogóle to emeblować czy nie emablować ,
bo już sam nie wiem ?

Lustro napisała :
Cytat:
Słowo – klucz... kocham Cię ...?
Na pewno działa – do czasu
W którymś momencie nawet najgłupsza kobieta widzi, ze słowa to jedno – a czyny to drugie
I wtedy „sezam” się zamyka


........... i wtedy ta kobieta jeszcze bardziej niecierpliwie nasłuchuje kolejnego "prawdziwego" kocham cię
......... i kolejnego ( i tak spada w przepaść , a dzieci ......... dostają dużo prezentów
i mają wielu nowym ......( ? ) "przyjaciół" )
Może czas ZMIENIĆ HASŁO ???

Satine , ja tam napisałem , że jestem nie - "tylko czlowiekiem"
jeno "AŻ człowiekiem" .Ta moja słabość ......... no tak wypadało napisać , ale myślałem , że się domyślisz .
Co do wierności - BEZ RYSKI nawet ( aż wstyd się przyznać ).

A tak w ogóle ..................... patrz Miodek ( oddzielnie piszemy , zawsze tak pisałem - to na forum się nabawiłem kataru )
i
bardzo ciekawy temat
Sakrament Małżeństwa :arrow: Ważne tematy :arrow:
patrz : temat ostatni ( Miriam i dalej )
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 19:52   

Najpierw Panie ... :)
Nirwana i Miracullum...
zgadzam sie jak najbardziej z Wami
od samego poczatku kryzysu bylyscie takie mądre?
czy to madrosc, ktora przyszla z czasem i przemysleniami...?
a jezeli potrzeba bylo na to troche czasu - to wlasnie mowie o poczatku tego procesu, na ktorym wydaje sie byc mare...
ale moge sie mylic...moja wiedza opiera sie tylko na tym co mare pisze...nie wiem nic ponad to na jego temat

i mare...
zabawiasz sam siebie - to pierwsze

a drugie - nie rozumiesz za wiele z tego, co napisalam o dzialniu slow typu- kocham cie
skoro tak widzisz kobiety - bardzo plytko...to nie dziwie sie zonie
nie chcac jednak toczyc dalszych debat napisze ci - kobieta (pewnie nie tylko kobieta) po refleksjach na temat dzialania slow wie, ze to tylko slowa
i ze to za malo
ze czeka sie jednak na to "kocham cie" w postaci czynow...chce sie to czuc, a nie tylko slyszec
to tylko dla jasnosci sprawy
niestety z twoich slow jawi sie obraz kobiety bezmyslnej, slepo pedzacej za slowami...kobiety do kupienia
tanim kosztem - bo za slowa...

zastanow sie mare
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 20:42   

lustro napisał/a:
od samego poczatku kryzysu bylyscie takie mądre?
czy to madrosc, ktora przyszla z czasem i przemysleniami...?


trudno w moim przypadku określić początek kryzysu
wiem kiedy go zdiagnozowałam - marzec 1999 r , i wtedy powiedziałam tak dalej być nie może. Stop przemocy i piciu .

Lustro chodzi mi o słowo " każdy " - kto to jest każdy ?

ktoś taki nie istnieje

Pogody Ducha
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 20:56   

Lustro .
Wejrzyj przecie
na 3 ostatnie wersy mojego postu
i 3 ostatnie Twojego ( bingo niestety , słowo "płytka" też padło - psychologa )

Już chyba jaśniej się nie da .
W tle też KARTYT .

Wy kobiety , tak wszystko bierzecie od razu do siebie ( większość chyba )
Zaraz podstawiacie siebie za moją żonę ( już boję się zażartować , bo znów "oberwę" )
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 21:41   

lustro napisał/a:
od samego poczatku kryzysu bylyscie takie mądre?
czy to madrosc, ktora przyszla z czasem i przemysleniami...?


Oczywiście, że nie. Na początku boli tak, że nie ma jak podejmować przemyśleń (wtedy faktycznie chce się, aby wróciło stare, bo "stare" nie bolało). To przychodzi z czasem, jak emocje opadną. A emocje mają to do siebie, że nie buzują na okrągło, więc ten czas na przemyślenia nadchodzi.
Co nie zmienia faktu, że - niezależnie od tego jakie to są przemyślenia - sam fakt przejścia przez tę początkową, ostrą fazę kryzysu zmienia ludzi nieodwracalnie. Ale już ode mnie, od każdego z nas zależy - jakie te zmiany będą.
Mare też się zmienia, pewnie właśnie teraz jest w trakcie tego procesu... oby ku dobremu szedł ten proces.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-20, 00:05   

Nirwanna napisał/a:
niezależnie od tego jakie to są przemyślenia - sam fakt przejścia przez tę początkową, ostrą fazę kryzysu zmienia ludzi nieodwracalnie. Ale już ode mnie, od każdego z nas zależy - jakie te zmiany będą.

echhhh tam pokusa jest jednak silniejsza....a miałem odstapić :oops: :oops:

Ale nirwana nasuneła mi taka myśl...

że opisze może cos na przykładzie(niech będzie że mój)

pisze o facecie i jego kryzysie jakiego w zasadzie żona miała dość w tej swojej codzienności...nie szukała nikogo trzeciego...nie planowała nowego związku...jeno doszła do wniosku ...że zycie z takim osobnikiem jest do bani....

ano ten facet dostawał poczatkowo szanse..szanse na zreflektowanie się,na zmiane czegoś ....na dojrzenie tego czemu zona się oddala ..odchodzi w kąt...
unika..czy to były szanse ..czy tylko wyobrażenia o nich dzis nie ważne...

facet ten trafił na forum....
oczywiście pierwsze posty pełne żalu...bólu....no typowa ofiara zdruzgotana przez zycie...i podeptana wprost przez ZŁA KOBIETĘ....
a on biedny ...a bieda jego wynikała ze ślepoty :mrgreen: :mrgreen:

facet miał niefart...bo po jakims czasie na forum zawitała jego zona...
i prostowala i weryfikowała...wiele spraw....

mówiła żona...mówili inni ..ale facet miał swoje racje...bił sie z myslami...kłócił na forum..udawadniał swe racje...

a zona widząc to odchodziłą coraz dalej i głebiej zamykała swe uczucia
...a czemu???

byc może nie widziała tego że temu facetowi zalezy na niej???....

a jedynie widziała jego działania by sie wybielic,zaprzeczyc temu co okazało się z czasem oczywiste...

i przyszedł czas ..jak to fajnie okresliła nirwana ...wyboru drogi...
mógł wybrac całkowite zaprzeczenie ,częsciowe wybielenie i zbagatelizowanie swej częsci
oraz całkowicie zatracic odpowiedzialnośc za wiele waznych spraw

on jednak wszedł w proces włąsnej winy..(obwiniania sie) ....jest wazny ten proces ..jednak zbyt długo w nim nie można tkwic...bo niszczy...bo odbiera sens zycia...
troche się facet w nim zaplątał i nie potrafił z niego wyjśc
a czemu???
bo bez Boga z tego sie nie wyjdzie!!!

po czasie dał rade i tu rozpoczeło się rozglądanie czego się chwytać....

jest wiara...jest Bóg...widział..słyszął -sa świadectwa ludzi na forum
widział że pomaga...

wiara staje sie euforyczna...pod wpływem x.Pawlukiewicza ..pod wpływem lektur"warto byc ojcem"....innych pozycji ksiązkowych kształtuje sie jakas pozycja
-rola rodzic-ojciec....mąz -partner....

wiara tak mocno oblega ,że wszystko zaczyna sie wokoł niej toczyc....
fascynacja wiarą...
pózniej usłyszął że to typowe -jest to proces neoficki...
ale w tym neofickim zadławieniu wiara staję sie orężem...niemalże bronią...
brzmi to zazwyczaj na odległośc tak:
wszsyscy wierza..ale we mnie jest to mocne i dopiero prawdziwe...
zazwyczaj podparte jest mnogoscia cytatów,przypowiedni,wersetów

czas ten pamiętaja dokładnie moi synowie ...nieraz mi powtarzali:
tato czy ty należysz do sekty???

był to czas oczywiście i bicia w zone orężem wiary....że małzeństwo..że przysiega....że Bóg....
stawiania że nad żona ja prawie religijny ideał ..a ona samo zło....
i pewnie zainfekowana szatanem :shock:

heee zapomniał wół jak cielęciem był.. :-P .(tak to wyglądało)

potem był etap poszukiwania stabilizacji własnej i mądrości zycia...

pojawił sie program 12 k...choc z poczatku myśli były jak (liska )....

program pewnie pomoże mi odzyskac żonę...wszedłem w niego...
a to co mnie tam spotkało ..to co tam doznałem było szokiem

prawda o sobie powaliła...zajrzenie w głab serca i duszy roztrzelało...a najgorsze ujrzenie powierzchowności mej wiary....

była to taka dorosłośc życia że mając te 40 pare lat czułem sie jak szczyl jaki
tylko kombinował,lawirował,wszystkich w koło bujał....

od tego czasu przyszła świadomośc,mądrośc,odpowiedzialnośc...w innych wymiarach niz były....

czas prawdy i rozliczenia sie ze soba dał spokój w sercu..wreszcie ten oczekiwany i spragniony

dojrzałośc osiagnięta dzięki 12 krokom ,pozwoliła także spojrzec inaczej na żonę...ze zrozumieniem ..z empatią....

nie na zasadzie mam to gdzies i "róbta co chceta"
tylko inaczej że dziś,że teraz jest to niemożliwe...ze skoro nawet ja już wiem i doswiadczyłem
żona ma wszelkie prawa by czuc i myślec inaczej....
nie rozliczałem jej -a trwałem..nie postulowałem -a milczałem....z pokorą starałem sie i staram przyjmowac dzis kazdy głos ...
jaki byłem..co robiłem...co wprowadziłem..co jest wynikiem mych działań...do czego sie przyczyniłem

i choc w sercu nieraz boli ta ocena...znam prawde -nie uciekam
przyjmuje to na klatę....

bo dzis wiem że kochac kogoś to sznowac jego odmiennośc...to szanowac jego zły dzien.....to szanowac jego skargi i żale....

po to jest kryzys...by
ODKRYĆ PRAWDE
i tak długo jak człek wypiera ta prawde..jak długo żyje w fałszu nawet przed włąsnym sumieniem ,jak długo zmienia tylko włąsne maski
Bóg nic w tej materi nie czyni

i jedna cenna uwaga...człowiek w swym zyciu często zmienia maski...ale ostatnai przywiera ponoc najmocniej i trudno ja stracić

i nigdy przez to siebie nie poznać...........
i tak to z grubsza wyglądało

pozdrawiam...

...heee ........no i znowu zbyt długie.. ;-) ;-) .
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-20, 12:15   

Nirwanna napisał/a:
Cytat:
niezależnie od tego jakie to są przemyślenia - sam fakt przejścia przez tę początkową, ostrą fazę kryzysu zmienia ludzi nieodwracalnie. Ale już ode mnie, od każdego z nas zależy - jakie te zmiany będą.


Zgadzam się w 100% , czyli powrotu nie ma i nikt go nie chce .

Ja też znam trochę jednego faceta ( i oczywiście , to nie jestem ja ) ,
ale opiszę to na jego przykładzie :

Nie miał tyle szczęścia .
( trochę na własne życzenie ;-) )
Kiedyś pomodlił się "o dobrą żonę " i z własnej głupoty ( pychy ? )
powiedział Bogu - może być niewierząca , dam sobie radę .
Modlitwa została spełniona .
Niewiasta zaczęła chodzić do kościoła .......... i tyle .
No cóż , zawsze to coś .
Co tam w duszy na dnie nikt nie zgadnie .
Komunikacja marna była i bliskości za mało .
Ale cóż , przyzwyczaili się , nawet kłotni nie było .
Na świat przyszły "dziatki" i jakoś to było .
Kilka lat temu jego żona poszła do pracy i to był punkt zwrotny .
Towarzystwo "pośrednie" raczej , ale się trochę "otrzaskała" .
Stopniowo się dowartościowywała , nasłuchała "dobrych rad" .
.......... i podjęła DECYZJĘ ! ------ rozwód
( tu mała niejasność )
nie pamiętam jaka była kolejność : przyjaciel i decyzja
czy decyzja i przyjaciel
( nie dość uważałem , słuchając )
Skarżył się tylko facet , że nawet o decyzji żonka nie raczyła poinformować .
Teraz decyzja jest , ale tego przyjaciela już nie ma ( zrezygnował ) .
Facet o przyjaźni się dowiedział , ale żony nie poinformował .
Próbował dojść do porozumienia pomimo wszystko .
Żonka przeżyła "prawdziwą miłość" i niecierpliwie
następnej wygląda , a karty "prawdę jej mówią" ,
że pozna...... i koniecznie trzeba tego rozwodu ........ ma być bezwzględna itd.
Wisiorek dostała .
Póki co , czasu nie traci .
Mąż koleżanki , raz się widzieli , ......... ale ją kocha i dużo piszą
........... jej przyjaźń pragnie ofiarować.

................ i tu problem się zaczyna ,
bo facet NIE POTRAFI USZANOWAĆ WOLNOŚCI SWEJ ŻONY ,
nie zamierza czekać "aż Bóg ją naprawi" ,
nie zamierza czekać aż rozpadnie się i czyjeś małżeństwo
nie zamierza czekać i patrzeć , co się podzieje
Z uporem maniaka chce sprowadzać żonę na "właściwą drogę" , jakim prawem ?
Facet uporał się częściowo z jej przyjaźnią , przyjął za nią częściowo odpowiedzialność , zrozumiał ,
gotowy wybaczyć ............... i spróbować na nowo ( wariat ) .
Teraz postanowił przerwać zabawę .
A dalej wg. "instrukcji" z postu Miriam .
Ciekawe , jak zareaguje NA WIEDZĘ FACETA ta jego "piekło przeżywająca" żonka ?
( nawiasem , dobrze się bawi , jedyne co jej przeszkadza to widok "byłego" niebyłego )
.......... i co zrobi "jak kurz opadnie nieco" ?
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-20, 12:43   

mare1966 napisał/a:
Ja też znam trochę jednego faceta ( i oczywiście , to nie jestem ja ) ,
ale opiszę to na jego przykładzie :

mare obiecałem że nie odnosze sie do twego życia ..i dotrzymuje słowa danego...
zatem fajnie ze chodzi o przyjaciela(znajomego) ;-) ;-)
bo tu obietnicy nie złamię...

danym mi było przejśc program 12 k (o czym niejednokrotnie pisałem)

a dzieki temu programowi człowiek wie...że bezsilnośc w jakiej chocby jest przyjaciel...nie jest jego bezradnością...

co to znaczy???

czy niekochająca i odchodząca zona...to koniec świata???
czy męskośc tego znajomego została ciachnięta wraz z odejsciem zony???
wraz ze znalezieniem przez nią nowego obiektu zainteresowania on przestał być facetem??

nie mare!!! ..to jej problem...zapewne jej beznadziejne podejscie do rozwiązywania problemów.
I tego nikt nie zaprzeczy...bo jak zwał tak zwał...to są uniki..
uniki jakich człek uczy się latami
..najpierw lata dziecinstwa (uniki przed rodzicami)..potem uniki z lat szkolnych..potem uniki w pracy...

a uniki -to brak odpowiedzialności ....to mare zazwyczaj jest do bani...
bo tego nikt nigdy własciwie nie nauczył ..ani nie przekazał jako odpowiedni "program"
---a to już rola rodziców...

jest takie powiedzenie :mrgreen:
...gdy kot siedział przy jednej.. :?: :?: ....czekajac na mysz to zdechł.....

i to jest prawda
...ale nie taka prawda po to by zmieniac to przy czym można zdechnąc ...na inne...
dlaczego??
bo czym człek będzie sie róznił od współmałzonka...wchodząc w ta samą forme???

niczym ...

bo chocby w oczach własnych dzieci będzie taki sam..tak samo radzacy sobie z problemami...

co zatem???
można w tym czasie zając sie własnymi sprawami
..prawda???

w kryzysie zachodza w nas różne myśli..decyzje
i wkońcu cos tam następuje w mózgu zapda klapka
..zatem

czy tez ewentualna decyzja czekam...ale czekam bez okreslenia czasu to forma pustelnicza??
w pewnym zakresie jest to świadomośc pustelni....
bo człek jeszcze może :-P :-P
bo nie taki stary...bo ...bo...bo
ale z drugiej strony rozwój ..czy to duchowy..czy tez czysto ludzki ale oparty zasadami
życia(moralnymi) ma szanse nauczyc nas innego podejścia do życia ...jak i do relacji ze współmałżonkiem....
ewentualnie inaczej spojrzec na to co mnie dotkneło..lub co nas dotkneło
a w sumie....

kiedyś tam może sie nagle okazać ...że po wichrach i burzach..po wyszumieniu sie ..i zaliczeniu kolejnych kopów od życia dwoje ludzi znów staje vis a vis siebie
i potrafi zyc wspólnie,rozmawiac,cos odkryja nawzajem
nawet z tym bagażem jaki wczesniej był....

a zwie się to wyborem ..a za te wybory odpowiadamy sami przed sobą i w przyszłości przed Bogiem

co można zatem zrobić???
ano polec mare znajomemu program 12 kroków.....
by wreszcie poczuł jak życ...przekonał sie czy umiem zyć...i zapewne to
-jaki będę w przyszłości

pozdrawiam :lol: :lol:
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-20, 13:57   

mare1966 napisał/a:
powrotu nie ma i nikt go nie chce .


i znowu ,

NIKT , KAŻDY , WY, WSZYSCY ???????? itd, itp

Najlepiej jasny komunikat , JA , żadnych uogólnień , wsadzania do jednego worka .

Część osób w kryzysie kamienieje , nie zmienia się ,część coś robi, więcej lub mniej .

Ci co szukają prawdziwie Boga, w tym trudnym doświadczeniu, to Go znajdą i jak się otworzą na przemianę Bóg będzie przemieniał w/g najlepszego Bożego Planu.

Pogody Ducha
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-20, 14:21   

2 zakładka
10 grudnia...5:43
ostatni raz na tym watku (kóry teraz ma juz 5 zakładek) odezwała się Aga8
a to jej wątek...chyba... ?

Aga zamilkła...moze lepiej rozmawia sie na priv
a moze wcale sie nie ma ochoty na rozmowy...nie wiem

proponuję wątek oddzielny dla panów - dysputa o przysiędze małzenskiej, o chciejstwie, oczekiwaniach, powinności...i o tym czy da sie zmusić zone - męza do powrotu...

a tu pozwólny jednak powiedziec cos Adze...o ile jeszcze ma na to ochotę
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9