Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wyprowadzam się z naszego mieszkania i wyje z bólu
Autor Wiadomość
Ona1974
[Usunięty]

  Wysłany: 2012-01-10, 15:48   

A mój mąż dzis sms przyszłał :( z pytaniem kiedy dziewczyny do niego przyjadą, czy jeszcze przed sprawą ... przypomniał o najważniejszej dla niego rzeczy: sprawa rozwodowa. Dałam się jeszcze ponieść emocjom, kolega obserwuje jego FB i zauważył ze ma nową koleżankę ... zaraz mi się rozpisał ... czy znam, czy wiem, że młoda ... dostała spazmów w pracy .. dobrze że nikt akurat nie był, mieliśmy spotkanie, tylko ja zostałam w pracy ... Jezu, jak to bolało, jeszcze mi wkręcił jak to facet bez seksu nie może wytrzymać tyle miesięcy .... mam oczy pełne łez ... słuchałam i emocje wzięły górę. Miałam odruch wymiotny i myślałam, że dostanę zawału ... chciałam przez chwile dzwonić na pogotowie... sama w pracy nawet nikt by nie wiedział, że cos się stało ...
Malwinko, on też mną sie nie interesuje, jest zainteresowany wyłącznie sobą, jemu ma być dobrze a ja głupia kocham a on i tak mnie zostawi jak sobie postanowił i do tego jak pomyślę, że jednak zostawia dla innej ,,, a ja taki śmieć, 40stka prawie na karku.
Miesiąc do sprawy. Życie mi ucieka przez palce. Nie mam sił tak jak Ty. Coraz większy ból i rozpacz. Teraz już nawet w pracy nie mogę się pohamować! Płącze, wciąż i wciąż ...
Już nic mi nie pomoże. On tak chce i koniec.
 
     
Malwina83
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-10, 15:56   

Współczuje, naprawdę jest mi przykro, po przeczytaniu tego :cry:
 
     
Ona1974
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-10, 16:01   

Oczywiście nie wiem czy jest inna ... to tylko czarny secenariusz ... choć koledze żalił się, że po rozwodzie wróci do mnie i będzie sobie układał ze mna życie na spokojnie ... od nowa ... nie rozumiem już nic ... a jego wogóle!
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-10, 19:17   

Ona1974 napisał/a:
Życie mi ucieka przez palce
-to moze zrób coś abyś nie czułą ,że życie ci ucieka.jesteś wtrudnej sytaucji to fakt ale mam nadzieję ,ze zagladając na to forum zdajesz sobie sprawę ,że jest ktoś ,kto nas nie odpycha ,ludzie sa zawodni a Bóg niezmienny.

Ona1974 napisał/a:
a ja głupia kocham a on i tak mnie zostawi jak sobie postanowił i do tego jak pomyślę, że jednak zostawia dla innej ,,, a ja taki śmieć, 40stka prawie na karku.
-czy postaw miłości jest głupotą ? :?: miłośc jest bezinteresowna.Miłośc to Twoja postawa-kocham pomimo.Jeżeli ty sama określasz się jako śmieć,40 na karku-no to co co masz zamiar zrobić z resztą życia nawet gdy miałoby dalej sie toczyc w seperacji z mężem ( rozwodu nie dopuszczam nawet do myślenia).Moim zdaniem twój mąz dla ciebie to ktoś na najwyższym pietestale a może na tym pitestale powinien być Bóg i dlatego hierarchie się zachwiały. a może czas ujrzec ,że Bóg przemawia do nas w róznych sytaucjach -nawet poprzez kryzysy w małżenstwie.moze to co pisze warte przemyślenia?
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-10, 21:45   

Ona1974 napisał/a:
przypomniał o najważniejszej dla niego rzeczy: sprawa rozwodowa

Chce Ci dokopać. Chce, byś poczuła ponownie ból na samą myśl o rozwodzie. Przecież zdaje sobie sprawę,że o tym pamiętasz. Z dziwnych powodów ma satysfakcję na myśl, że może Ci pokazać "kto jest górą". I aż wstyd się przyznać, ale ja rozumiem Twojego męża - tzn. domyślam się, że takie może mieć intencje, bo ja też chętnie znalazłabym spospbność, by zranić mego męża... by mu pokazać, że teraz to ode mnie zależą jego emocje... ja z żalu za to co mi zrobił, a czemu Twój mąż tak robi? też pewnie czuje jakiś żal- tego nie wiem.

Ona1974 napisał/a:
kolega obserwuje jego FB i zauważył ze ma nową koleżankę ... zaraz mi się rozpisał ... czy znam, czy wiem, że młoda ... dostała spazmów w pracy ..

A Ty wiesz, że na FB jest aplikacja, która pokazuje, kto oglądał nasz profil? I jeżeli Twój mąż zna Twego kumpla, domyśla się, że go śledzi, to może specjalnie dodawać jakieś znajomości... Ten Twój kolega powinien albo przestać go śledzić, albo (co najważniejsze) przestać Ci donosić o aktualnościach z FB! To głupota zamęczać Cię danymi typu: młoda kobieta, sexowna itp - skąd Ty tego kolegę wytrzasnęłaś :-P :-P ? To on nie wie, że Cię to może z równowagi wyprowadzić? Ja Ci mówię z własnego doświadczenia: zapomnij o FB, Naszej Klasie w momencie kryzysu. Mój mąż nie korzysta a ja i tak łapię doła, jak widzę jak inni się bawią, są szczęśliwi - jestem za słaba emocjonalnie, by to zignorować, zazdroszczę, porównuję się do nich -a to mi nie potrzebne. Kolegę poproś, by Ci niczego na temat męża nie donosił - coś mi się wydaje, że on w Twojej sytuacji widzi nutkę sensacji... Może się mylę, bo jest szansa że Cię źle zrozumiałam - wtedy przeproszę kolegę.

Ona1974 napisał/a:
jeszcze mi wkręcił jak to facet bez seksu nie może wytrzymać tyle miesięcy ....

Wiesz co, ja Ci radzę: odetnij się od tego kumpla. Facet facetowi równy nie jest. Jeden bez sexu wytrzyma, drugi nie. Zamiast go słuchać, módl się by Bóg powstrzymał Twego męża od cudzołożenia - jak to Nagarek sprytnie sobie wymyśliła.

Ona1974 napisał/a:
Miałam odruch wymiotny i myślałam, że dostanę zawału ... chciałam przez chwile dzwonić na pogotowie... sama w pracy nawet nikt by nie wiedział, że cos się stało ...

Dowód na to, że nie potrzebne Ci to wszystko, o czym pisałaś powyżej. Przeczytaj sobie swoje własne słowa - ONA, Ty się wykończysz! Jak chcesz walczyć o małżeństwo, skoro z własnymi emocjami sobie nie radzisz! Dziewczyno (bo mam gdzieś Twój wiek :mrgreen: ) zadbaj o swoje zdrowie! W zdrowym ciele, zdrowy duch! A zdrowy duch może więcej niż trzęsące się jak osika ciało!
No wzięłam sobie za honorowy cel postawić Cie do pionu :lol: :lol: :lol:

Ona1974 napisał/a:
Malwinko, on też mną sie nie interesuje, jest zainteresowany wyłącznie sobą, jemu ma być dobrze

Tego nie wiesz, czy in się Tobą nie interesuje. I znów mój przykład: nie odbiram telefonów męża, nie odpisuję na smsy. Jeżeli zdarzyło mi się jednak odebrać telefon, byłam zimna jak głaz. Ale po nocach się zastanawiam, jak on się czuje, czy wszystko sobie układa jak należy (te jego długi). On nawet nie ma pojęcia, że poryczałam się jak głupia, kiedy napisał smsa, że nas (mnie i córeczki) kocha i kochać będzie zawsze... A on tego nie wie. Ty też nie wiesz, co w jego głowie siedzi. A nawet jeżeli się nie martwi - trudno. Widocznie aż tak nisko upadł, że nie potrafi z siebie żadnej iskierki dobroci wykrzesić.
A skoro jest mu dobrze bez Ciebie - pozwól mu na to. Ja wiem, że to boli. Ale być może on potrzebuje zatęsknić, tak naprawdę zatęsknić...

Ona1974 napisał/a:
a ja głupia kocham

Nie zaniżaj swojej wartości - nie jesteś głupia! Nie jesteś i już! Jesteś zraniona, zrozpaczona, rozżalona, wykończona psychicznie, rozstrojona emocjonalnie, ALE NIE GŁUPIA! Ona, kochasz męża? Kochasz go tak naprawdę? Chcesz jego powrotu? Chcesz odrodzenia małżeństwa? Wiem, że powiesz TAK. Więc nie jesteś głupia, tylko mądrą kobietą, która wie, że małżeństwo nie jest na chwilę. I widocznie nie rozumiesz jeszcze, że jesteś mądra, bo czekając na męża, będąc wierną sakreamentowi i przysiędze - dbasz w najlepszy sposób o tę najcenniejszą przyszłość - o zbawienie.

Ona1974 napisał/a:
tego jak pomyślę, że jednak zostawia dla innej

nie wiesz tego na 100%... to może nie jest wykluczone, ale nie wiesz tego. Zostaw już domysły - to Cię wykończy...

Ona1974 napisał/a:
a ja taki śmieć, 40stka prawie na karku.

Śmieć? Dlaczego tak o sobie mówisz? Bo Cię zostawił? Ja wiem, że takie myśli przychodzą najłatwiej... ja wiem, że człowiek się czuję jak kupa złomu, kiedy ktoś bawi się naszymi uczuciami, kiedy ktoś drwi z naszych zasad, pragnień... rozumiem Cię doskonale... bo zadajesz sobie pytanie: dlaczego on mnie tak potraktował? czym ja sobie zasłużyłam? co zrobiłam źle? dlaczego on mnie nie szanuje? i nie potrafię Ci tak naprawdę odpowiedzieć, czemu mamy takie myśli...małe poczucie naszej wartosći? poczucie wartości, które być może nigdy miałyśmy? poczucie wartości, o którą teraz właśnie trzeb walczyć? właśnie - od tego trzeba zacząć: od odbudowania lub zbudowania (z czym ja mam do czynienia) poczucia swojej wartości. Po drodze może uda nam się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego stracił do mnie szacunek - to może być nasza zwykła uległość. Ale nie jesteś śmieciem. i napewno nikt, ale to nikt nie powinien Cie tak traktować. Niezależnie od tego, co być źle zrobiła. Oglądałaś "Zieloną Milę" z Tomem Hanksem? Już sam fakt, że tam gra Tom Hanks film wart jest obejrzenia :mrgreen: . Tam właśnie więźniowie są traktowani z szacunkiem, pomimo okropieństw, jakich w życiu dokonali. Tam padają słowa: ponoszą karę siedząc tutaj. Nie mamy prawa traktować ich bez godności (nie dosłownie, ale w przybliżeniu podaję). Oto chodzi. Jeżeli nawet coś źle zrobiłaś, to pewnie ponosisz w jakiś sposób konsekwencje tych działań: nawet jeżeli robiłaś je nieświadomie. Ale nikt nie może Cię źle traktować, może wymagać poniesienia konsekwencji, ale nie może Cię traktować jak śmiecia, Musisz to sobie uświadomić -wtedy sama nie będziesz mówił o sobie "śmieć". I nie zapominaj, że jesteś Dzieckiem Bożym - i tak się traktuj. Szanuj się, szanuj swoje JA!

Ona1974 napisał/a:
40stka prawie na karku.

Zrobić zrzutę na laskę? Albo na balkonik? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Ja kiedyś też tak myślałam. Aż do pewnego dnia, kedy pracując w domu starców zetknęłam się z bardzo sprawną, starszą Panią, która była w wieku 96lat. Wiesz, ona została w którymś momencie prababcią. I wiesz co mi powiedziała? Powiedziała: "zostałam prababcią! O matko, ja właśnie sobie uświadomiłam, że się starzeję!!!" Ta kobieta naprawdę uświadomiła sobie dopiero wtedy, kiedy dowiedziała się o potomstwie swojej wnuczki, że się starzeje. W wieku 96lat... To była niesamowita dla mnie chwila.

Ona1974 napisał/a:
Już nic mi nie pomoże.

Nic - na pewno nie. Ale Bóg Cię nie zostawi. On to nie "nic"... On to Ktoś, kto Cię poniesie na ramionach, jeżeli tylko pozwolisz się wziąć na ręce :-D .

[ Dodano: 2012-01-10, 21:52 ]
Ona1974 napisał/a:
choć koledze żalił się, że po rozwodzie wróci do mnie i będzie sobie układał ze mna życie na spokojnie ... od nowa ... nie rozumiem już nic ... a jego wogóle!


Nie słuchaj nikogo, kto Ci powtarza jego słowa, jego zdania. Ty wyczekuj jego czynów, jego gestów skierowanych prosto do Ciebie. Nie ma, że on sobie powie coś koledze - on ma przyjść do Ciebie i z Tobą rozmawiać. On ma z Tobą układać nowe relacje. Ignoruj tego typu informacje od kolegów - nie masz pewności, że są prawdziwe i niestety, dają tylko niepotrzebną nadzieję, że to już za chwilę, że to tuż, tuż...
Nie trać samej nadziei, oj nie.
Ale ... kto wie, może specjalnie tak powiedział, byś się na ten rozwód zgodziła? Wie, że mu Tobie na nim zależy, więc może prowadzić swoją małą grę - przedstawi w Twoich oczach rozwód, jako nowy etap w Waszym życiu. Taki próg, po przekroczeniu którego znowu będziecie mogli być razem, odbudowywać swój związek. Widzisz logikę tych słów? Bo ja nie...
Kochana - nie słuchaj żadnych informacji o nim, nie chciej by ktoś Ci powtarzał jego słowa. Najważniejsze są jego czyny i gesty wobec Ciebie, poparte rozmową. I tylko tego się trzymaj (no i kiecki Pana Boga, jak to ktoś gdzieś fajnie napisał :lol: )

[ Dodano: 2012-01-10, 22:01 ]
Acha. I jeszcze chcę dodać, że to nie tak, że ja sobie siedzę przed kompem, popijam kolejną kawę, czytam sobie Twój post i myślę: co by tu napisać, by jej choć trochę pomóc.
Uwierz mi, ja tak jakbym te słowa też do siebie kierowała, bo choć mamy nieco inne sytuacje, to jednak cierpienie jest prawie to samo. Każda z nas ma swoje troski, swoje myśli, ale one mają wspólny mianownik - zawiedzona miłość. I piszę od serca, choć wiem, że to nie tak jak z zapaleniem światła - nie wystarczy pstryk i jest światło... nie wystarczy pstryk i już po bólu... ale warto o siebie zadbać i o swoje życie, bez względu na zakręt,na jakim się ono znalazło.
 
     
Ona1974
[Usunięty]

  Wysłany: 2012-01-11, 10:34   

Przeczytała uważnie, co napisałaś .. oczywiście masz 100% rację ... wczoraj miałam takie kolejne załamanie nerwowe, sprawa tuż tuż ... co do scenariusza, że on chce sobie ze mną po rozwodzie ułożyć życie, też możesz się nie mylić. Ja nie okazuję po sobie jak tęsknie. Odpisuję grzecznie ale nie błagalnie na sms czy meile. Nie narzucam się, nie dopytuje już o niego ale te scenariusze, które kręcę w głowie ... zabijają z dnia na dzień, nie potrafię sie uwolnić od nich. Muszę zmierzyć się z NP, bo wieczory są okrutne. Jestem niecierpliwa, chcę już spokoju i końca tej gehenny. Tak z ludzkiego pragnienia chcę końca tej wojny, jaką rozpętał mąż, on chce zakończyć wszystko. Czy mamy prawo zabronić im wolnej woli, wolności?
 
     
Malwina83
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-11, 15:40   

To tak potwornie boli :cry: :cry: :cry: to jest już ponad moje siły :cry:
każda najmniejsza czynność to dla mnie ogromny trud, po prostu nie chce mi sie już żyć :cry: nie chce mi sie wracać do pustego domu, do tej ciszy :cry:
nienawidzę moich trzęsących się rąk :cry:
potrzebuje "normalności" :cry:
choć jeden dzień, jeden dzień ulgi...... :cry:
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-12, 12:20   

Dziewczyny! przestańcie skupiać się na tym, czego nie macie. Rozejrzyjcie się uważnie wokół siebie, czy naprawdę dzisiaj, teraz nie macie za co Bogu podziękować?
A to, że mamy kolejny dzień życia w pokoju, że mamy dach nad głową i chleb do spożycia, że mamy bliskich, którzy nas kochają i przyjaciół, którym na nas zależy, to mało? A do tego Jezusa, który obiecaj nam, że będzie z nami do końca świata. Cierpicie to prawda, ale spróbujcie pocierpieć mądrze, oddając ten ból Jezusowi, może nawet w intencji tych waszych, pogubionych małżonków. Nie chcecie przecież popaść w gorycz, czy użalanie się nad sobą do końca życia. A jak nie będziecie starały się siebie przekraczać, może Wam grozić depresja,czy inne choroby somatyczne. Nie wymądrzam się, bo sama przerobiłam na sobie i dlatego namawiam Was - ratujcie siebie! Do placzących, niestabilnych, smutnych, słabych kobiet żaden mężczyzna nie wróci. Oni właśnie takimi chcą Was widzieć, by uspokoić swoje sumienie: musiałem odejść, bo przy niej tylko smutek, nuda i beznadzieja....pokażcie, że zostawili fajne babki, niech żałują straty!
Jeszcze jedno, o czym wspólczesny człowiek nie bardzo chce p[amiętać: przez cały czas toczy się walka dobra ze złem. Szatanowi właśnie na tym załeży, abyście straciły nadzieję i zwątpiły w Miłośći Miłosierdzie Boże. Nie dajcie się :evil: wodzić za nos. No, "otrzyjcie już łzy, płaczący", bo nie jesteście sama w tej próbie. I nie módlcie się o powrót męża, ale o łaskę przemiany dla nich i Was, a przede wszystkim o rozpoznanie i pełnienie woli Bpożej w swoim życiu! Pogody Ducha! :-)
 
     
Malwina83
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-12, 12:29   

Takiego "kopniaka" potrzebowałam
 
     
iskierka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-12, 16:04   

świetny kawałek AWS...dla mnie jak znalazł...dzięki :-)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-12, 18:08   

Malwinko podpisuje sie pod AWS.

Jak sobie radzisz? jakas profesjonalna pomoc?

Pogody Ducha.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-12, 18:41   

AWS-suuuuuper :-D
 
     
sonia41
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-12, 20:47   

Malwinko kochana, ja też byłam w takim stanie jak TY, tez nie chciało mi się żyć i tez bałam się samotności i myślałam że moje życie nie ma już sensu . Ale Pan Bóg tak jakoś mnie prowadził, tak mną pokierował, że udało mi się bez pomocy psychologa dojść do równowagi psychicznej, Pan Bóg pozwolił mi poczuć że jestem komuś potrzebna, że ktos na mnie czeka, że mogę robić coś co ma sens, co daje radość, przynosi ulgę i pocieszenie ludziom...., ludziom cierpiącym bardziej niż ja....
Krótko po odejściu męża, może dwa trzy tygodnie... poszłam na rozmowę do księdza którego trochę znałam, chciałam uzyskać od niego jakieś wskazówki jak dalej żyć, co robić gdzie szukać pomocy... poświęcił mi dużo czasu bo przegadałam u niego chyba ze 4 godziny, On nie wiele mówił ale za to słuchał obiecał pamięć i modlitwę.. i dał mi takie trzy propozycje- wybrać się na pielgrzymkę do Częstochowy, starać się codzinnie uczestniczyć w Eucharysti ... i zaangażować się w COŚ..... i tak na szybko wymyślił "A może hospicjum". Po dwóch miesiącach w sierpniu, z wielkimi OPORAMI poszłam na pielgrzymkę do Częstochowy- Wróciłam uskrzydlona :-) . Po pielgrzymce zaczęłam chodzić codziennie na Mszę św. ( rano przed pracą- daje niesamowite siły na przeżycie dnia) Ale ciągle nie mogłam się zdecydować na to hospicjum ( chociaż czułam że w środku coś mnie woła że powinnam tam iść). no i w końcu w październiku "przypadkiem" dowiaduję się że jest kurs na wolontariuszy hospicyjnych :lol: No i tak się zaczęło. Teraz w lutym miną dwa lata jak posługuję w hospicjum i powiem Ci Malwinko, że praca TAM leczy cały czas moje "połamane serce".
Oczywiście to nie jest tak, że tęsknota, ból, cierpienie z tego powodu że mąż odszedł minęły. Te uczucia są , wiem że są we mnie, ale one nie powodują że czuję się nieszczęśliwa ( może trochę zawile to napisałam ) Ale tak prosto tłumacząc to można powiedzieć że jestem SZCZĘŚLIWA chociaż w moim sercu jest cierpienie .

Malwinko, może na Ciebie też ktoś gdzieś czeka... Jesteś młodą , zdrową osobą... może Pan Bóg chce Cię gdzieś posłać, gdzieś, gdzie będziesz potrzebna , gdzie będziesz mogła pomóc słabszym od siebie.

A jeśli teraz jesteś w złym stanie psychicznym, to może jednak warto byłoby skorzystać z pomocy psychologa.... pomyśl i zacznij działać. Będę pamiętać o Tobie w modlitwie. Spotkamy się pewnie na 12 krokach ( obie jesteśmy z południa) :-)

Niech Pan Bóg Cię chroni w zagłębieniu Swych dłoni.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-12, 22:36   

Chyle czoła Soniu, mialam praktyki w hospicjum i to byla dla mnie wielka lekcja zycia
i umierania w jakis sposob
nie wiem czy bym dala rade tam pracowac...

Cytat:
Spotkamy się pewnie na 12 krokach ( obie jesteśmy z południa)

Chwała Panu, tego Wam zycze.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9