Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak pozostawić "naprawianie" męża Panu Bogu??????
Autor Wiadomość
arlen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 11:54   

Elżbieta napisał/a:
To jest jedyne forum katolickie, gdzie księża nie biorą udziału w dyskusjach. A tak bardzo są potrzebni!


Och, jak bardzo są tu potrzebni ... a ich tu brak ...bardzo brakuje, jak bardzo brakuje...

i na forum i na 12rokach...

gdzie oni są....????

dlaczego milczą i nie udzielają się w dyskusjach???
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 12:16   

Arlen, trzeba się modlić o to nieustannie. Trzeba pisać często o tym, że są potrzebni. Muszą mieć świadomość tego, że są potrzebni, bo czasem jak się jasno nie napisze tego, to wówczas wydaje się, że wszystko jest w porządku. Pukać jak ta wdowa w Piśmie Św. i naprzykrzać się oraz poruszać ich serca!

Zapraszam do działu "Modlitwa za kapłanów" (o kapłanów).

http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=56
Zaraz wstawię modlitwę o kapłanów na forum. Bardzo proszę się dołączać. :-D
http://www.kryzys.org/vie...p=162650#162650

>>> MODLITWY ZA KAPŁANÓW
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 14:25   

Mirakulum,

O ile mi wiadomo w niektorych diecezjach przed rozpoczeciem procesu o niewaznosc wymagany jest rozwod cywilny. O ile mi wiadomo, moge sie mylic, jako ze od wielu lat w Polsce nie mieszkam, jest tak w warszawskiej. I obym sie tutaj mylila.

Na pewno jednak taka sytuacja ma miejsce w Zachodniej Europie. Przykladem jest diecezja w jakiej jak zawieralam z mezem slub: Westminsterska. Zanim penitent wystapi ze skarga powodowa musi okazac dokument zw. Decree Absolute czyli sprawa rozwodowa zostala przez wladze cywilne oficjalnie sfinalizowana.

Elzbieto,

czy nadal uwazasz ze powinnam sie powyzszym udac do Arcybiskupa? Jezeli tak to prosilabym o uzasadnienie.

Dziekuje.
 
     
zen77
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 16:33   

Elżbieta, pisałaś żeby porozmawiać z kanonistą odnośnie nieważności małżeństwa. Ja akurat po takiej rozmowie zacząłem posiadać kolejne wątpliwości w kwestii stwierdzania nieważności małżeństwa. Po prostu moja wiedza się poszerzyła i przestało to być takie proste. Jestem w trakcie stwierdzania nieważności małżeństwa. Uczestniczę w procesie świadomie, choć nie rozumiem metod jakie pozwalają sądowi kościelnemu stwierdzić nieważność małżeństwa. Usłyszałem odpowiedź, że ma swoje metody i metody te nie są wbrew pozorom takie trudne. W moim przypadku chcę więc po prostu zaufać. Pozew złożyła żona.


Do Aniołka: prosto i konkretnie i moim zdaniem bardzo dobrze odpowiedziała Ci tereska.

Cytat:
Aniołku, może zadaj sobie pytanie,czy ja kocham swojego męża,któremu kiedyś przyrzekłam miłość.Jeżeli kocham i chcę uzdrowienia tego małżeństwa, to tu na forum znajdziesz w tym wsparcie,bo to forum jest po to by pomóc ratować każde małżeństwo. Jeżeli kochasz , to po co ci to stwierdzanie nieważności małżeństwa?


Dokładnie – jeśli ktoś kocha współmałżonka, to nawet przez chwilę nie pomyśli, że jego małżeństwo może być nieważne i że jeśli teraz nie wystąpi z pozwem o stwierdzenie nieważności małżeństwa to może się o tym ( że jego małżeństwo od początku było nieważne) przekonać dopiero po śmierci. Zresztą wyroki sądów biskupich (ważne czy nie) wcale nie muszą być zgodne z prawdą – odsyłam do przemówień papieża do Roty Rzymskiej – jednak o tym też człowiek przekonuje się dopiero po śmierci.

Kościół traktuje stwierdzanie nieważności małżeństwa jako „pomoc” dla małżonków. Inaczej byłaby konieczność, aby każde małżeństwo żeby upewnić się czy faktycznie Bóg ich związkowi błogosławi (jest sakrament czy nie) byłoby zobowiązane do sprawdzenia, czy ich małżeństwo nie jest przypadkiem nieważne.

Pytanie czy ta forma pomocy Ci odpowiada i chcesz z niej skorzystać? Ja, chcąc ratować małżeństwo, szukałem pomocy u księży, jednak uzyskałem tylko taką „pomoc”. Nie skorzystałem z niej, ale za to skorzystała żona. Dlatego uczestniczę w procesie, bo czuję, że w tej sytuacji to mój obowiązek.


Odnośnie cytatu, który przytoczył Jarek321

Cytat:
Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. (Mt 16, 18-19)


Fragmentu „cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”nie można odnieść do stwierdzania nieważności małżeństwa. Nie ma tutaj zastosowania, z tego prostego względu, że jak twierdzi Kościół, on tutaj niczego nie rozwiązuje, tylko stwierdza, że sakrametu nie było i już.


Dużo już na tym forum zostało napisane w różnych wątkach o stwierdzaniu nieważności małżeństwa. Jednak myślę, że zawsze pozostanie pewien niedosyt, chęć racjonalnego wytłumaczenia sobie tego, co uważam, że można jedynie wypełnić wiarą.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 16:55   

arlen napisał/a:
na 12rokach...


Na 12- krokach jest opieka kapłańska
..................................................................

Popieram pomysł modlitwy za kapłanów

..................................................................

zen77 napisał/a:
zawsze pozostanie pewien niedosyt, chęć racjonalnego wytłumaczenia sobie tego, co uważam, że można jedynie wypełnić wiarą.


mądra postawa

.....................................................................

Agnieszko do mnie też docierają takie informacje.
co robić ?
Informować wtedy że ma się na ten temat inne informacje, i można podać argumenty o których mówi
Ks. dr Stanisław Cierkowski - obrońca węzła małżeńskiego w Toruniu.

Pogody Ducha
 
     
arlen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 17:23   

Mirakulum napisał/a:
Na 12- krokach jest opieka kapłańska


????
teoretycznie tak, ale sprawdziłam ostatni ślad bytności kapłana na forum naszej grupy był 14.05 2011, a pytanie do kapłana jednej z uczestniczek w lipcu pozostało bez odpowiedzi do dzisiaj...

Cytat:
Popieram pomysł modlitwy za kapłanów


Ja też popieram pomysł takiej modlitwy, wspólnej. Sama modlę się już w tej intencji od dłuższego czasu
 
     
JAREK-Stogi
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 18:18   

Dzisiaj myślałem o małzęsteie pytałem się Boga jak to jest i dostałem odpowiedz . załózmy ze układamy pózle z 1000 klocków ( NAZECZĘSTWO) mamy poukładamy wszystkio podnosimy popszeczkie (MAŁŻĘSTWO ) podnosimy planszę dzieci i nagle to wszystko pęka .Poklejone poukładane a tu wielkie załamanie plansza cała ale pękla na pół więc jak to naprawić . Załuszmy ze naprawię to kto zamarze te odkształcenia po załamaniu . po każdym sklejeniu zostaje blizna . Dowiedziałem się ze nie warto kłamać ponieważ i tak wszystko się wyda . A bul jest jeszcze większy
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 19:31   

Agnieshka napisał/a:
Jednak w niektorych sadach biskupich JEST WYMOGIEM przed rozpoczeciem sprawy o niewaznosc malzenstwa o ile sie nie myle przykladem moze byc Archidiecezja Warszawska

Nie jest wymogiem.
Jesli jest wymogiem, to należy to zgłosić do Arcybiskupa.
Poza tym skąd to wiesz, że tam tak jest?
My wiemy, że nie jest wymogiem.[/quote]

Moi drodzy,
Agnieshka ma rację. W Archidiecezji Warszawskiej jest to WYMOGIEM. Wiem, bo składałam pozew i mnie o tym warunku wcześniej poinformowano.

Teoria teorią, a praktyka jest praktyką. I uwierzcie mi - w tak smutnej i bolesnej sytuacji - nikt nie ma ochoty na informowanie biskupa, czy kogo tam jeszcze.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-17, 21:43   

Arlen może słabo kołaczecie ,bo u nas ostatni wpis jest grudniowy :mrgreen:

Pogody Ducha
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-17, 22:00   

Cytat:
teoretycznie tak, ale sprawdziłam ostatni ślad bytności kapłana na forum naszej grupy był 14.05 2011, a pytanie do kapłana jednej z uczestniczek w lipcu pozostało bez odpowiedzi do dzisiaj...


Arlen, faktycznie nie ma wpisu od lipca, ale Ojciec kontaktowal sie z zainteresowaną na priv.
Mamy namiar na Ojca, jesli chemy mozemy sie z nim kontaktowac cżęsciej.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-18, 07:45   

bajka napisał/a:
Teoria teorią, a praktyka jest praktyką.

Aż trudno mi sobie wyobrazić, taki rozdźwięk w działaniach Sądów Kanonicznych, to jednoznacznie rzuca cień na prawość tych praktyk.
Benedykt XVI wystosował przed kilku laty list do owych urzędów o nieforowanie zbyt łatwo wyroków, liczba stwierdzanych unieważnień zdecydowanie rośnie.
Widzimy jak łatwo w "świat" poszła fama o "kościelnych rozwodach", czy owoce tych udogodnień nie są aby kwaśne?
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 18:35   

tereska napisał/a:
Aniołku,może zadaj sobie pytanie,czy ja kocham swojego męża,któremu kiedyś przyrzekłam miłość.Jeżeli kocham i chcę uzdrowienia tego małżeństwa,to tu na forum znajdziesz w tym wsparcie,bo to forum jest po to by pomóc ratować każde małżeństwo. Jeżeli kochasz , to po co ci to stwierdzanie nieważności małżeństwa?


Już mi kiedyś chyba Lena zadała to samo pytanie... Wtedy byłam pewniejsza swoich uczuć... Czy kocham męża? A czy da się mówić o uczuciach w sytuacji skrajnego wyczerpania psychicznego? W sytuacji, gdy małżonek manipulował od początku znajomości moją osobą przez selektywną i na dodatek zniekształconą dozę informacji na teamt swojeo życia, swojej osoby? Czy można mówić o uczuciach, gdy żyło się w toksycznym związku? W związku, gdy tylko jedna osoba starała się jak najlepiej dbać o spawy finansowe, a druga tylko pchała wózek w przepaść? Czy można mówić o uczuciach, jeżeli małżonek okrada z pieniążków odłożonych na suknię ślubną, na 2 mce przed ślubem, gdzie nie ma już żadnej możliwości zarobienia tych pieniędzy, a na dodatek zarzeka się, że wpłacił pieniądze do banku i to bank je gdzieś "zapodział"? Czy można mówić o uczuciach, gdy człowiek wie, że sam przysięgał z czystym sercem a druga osoba zataiła bardzo, bardzo ważne fakty przed ślubem? Czy można mówić o uczuciach, gdy ta kochana (by się wydawał) okrada już nie tylko małżonka, ale i też członków rodziny? Czy można mówić o uczuciach, gdy się okazuje, że nie można znaleźć kolejnych cennych rzeczy w domu? I w końcu, jak można mówić o uczuciach, jak to wszystko zaczyna się sypać zanim mija pierwsza rocznica ślubu?
Nie, ja nie potrafię... Nie potrafię myśleć o tym czy kocham. Ja chyba nawet nie chcę powiedzieć, że kocham, bo aż kipię ze złości sama na siebie, że kogoś takiego wprowadziłam do swojego życia... Kogoś, kto ranił nie tylko mnie, bo z tym sobie jakoś jeszcze radziłam, ale ranił bardzo bliskie mi osoby... Nie macie pojęcia, jaka jestem szczęśliwa, że nie mam z mężem już takiego kontaktu, jak kiedyś... Nie jest mi łatwo opiekować się malutkimi dzieciaczkami, ale dzięki Bogu mam rodzinę, na która mogę liczyć... choć rodzina też potrzebuje odpoczynku...
Nie macie pojęcia, jak mi jest lżej zaglądać do schowków, gdzie trzymam pieniądze... Ta świadomość, że tam jest tyle, ile dokładnie sama włożyłam lub zostawiłam, jest niesamowitym uczuciem...
Nie macie pojęcia – pewnie, że jest tu wiele kobiet, które mają pojęcie... I wiem, co czuje Tymeka, kiedy dzwoni jej mąż. Wiem to doskonale. Ja dostaję szału... Dzięki Bogu zorientowałam się, że to właśnie rozmowy z mężem doprowadzają mnie do szarpaniny nerwów, walki samej ze sobą – bo za każdym razem, kiedy tylko usłyszę jego głos w słuchawce, jestem rozdrażniona, rozemocjonowana i jedyne o czym myślę, to mu czymś dowalić, zranić, słownie dokopać. A potem, jak już dam upust swoim emocjom, czuję się przez pewien czas świetnie, czuję się potężniejsza... A dalej przychodzi ból... Bo co ja komu udowadniam tym, że go zranię? Że jestem silniejsza? Że jestem mocniejsza? Chyba tylko w „gębie”... Tak naprawdę udowadniam tylko, że jestem słaba, bo ma on na mnie jakiś wpływ choćby w momencie, kiedy dzwoni... I daję mu po prostu dowód, że miał rację oszukując mnie i raniąc, bo taki ze mnie złośliwiec...
Nie odbieram jego telefonów za każdym razem jak dzwoni. Po co mi te nerwy. Wmawiam sobie, że on po prostu nie istnieje. Nie potrafię na razie inaczej. Muszę skupić się na sobie, muszę się w tym odnaleźć, muszę znaleźć swoje miejsce na ziemi, w tej sytuacji.
Czytam teraz Dobsona o emocjach... i odpowiadam sobie na nurtujące mnie pytania... powoli, żmudną pracą...
Tkwiłam w bardzo, bardzo toksycznym związku... Manipulacja jest chyba formą przemocy psychicznej, czyż nie? Bo ja mam mózg wypompowany. I nie ma w nim miejsca na rozmyślania o uczuciach. Nie ma to nawet sensu, bo ja po prostu nie jestem w stanie o tym logicznie myśleć. Na takie pytanie przyjdzie czas – ale później...

[ Dodano: 2012-01-22, 19:10 ]
złamana napisał/a:
Kiedy jednak pojawią się watpliwości, poważne to warto ( istnieje możliwość) sprawdzić. Wtedy dopiero jak zapadnie orzeczenie mozna mieć pewność, że nie było ważne. I tak rozumiem słowa, które napisał Jarek. Dopiero po orzeczeniu Sądu Biskupiego mogę być pewna, że małżeństwo było nieważnie zawarte i nieważne od podanej przez Ciebie daty, czyli od początku. Dopiero i tylko orzeczenie daje pewność. Zanim zapadnie obowiązuje domniemanie jego ważności. I tak sobie właśnie myślę, że nawet jak pojawiają się poważne wątpliwości to trzeba do tego podejść z pokorą, bez emocji. Jest sakrament, wierzę w niego, za mało mam wiedzy, rozeznania, żeby to oceniać. Mam poważne wątpliwości idę zapytać tych mądrzejszych. Jeżeli nie mam wątpliwości nie idę. Wierzę w moc sakramentu, który pozwoli mi przejść kryzys. Gdyby było inaczej, to każdy z uczestników tego forum miałby nie tylko prawo ale i obowiązek sprawdzić w Sądzie Biskupim ważność swojego małżeństwa, bo przecież nie można żyć w zakłamaniu co do sakramentu a po ludzku możemy się mylić. Wg myslenia: skoro pojawił się kryzys to może go nie próbować pokonać a sprawdzić czy przypadkiem nie jest tak, że moje małżeństwo jest w ogóle ważne. Wyobrażasz to sobie?


Jarku321 - nie zrozumiałam Cię na początku. Dziękuję Złamanej za pomoc w interpretacji Twoich słów :-) .
Macie rację - nie mogę sama sobie założyć, że ślub jest nieważny. Nie miałam takich nawet zamiarów, choć być może nieświadomie tak o tym myślałam.
Moim obowiązkiem jest dochować słów przysięgi. Problem polega na tym, że ja w obecnej naszej sytuacji i zaistniałych okoliczności (mówię o kradzieżach, oszustwie męża) nie jestem stanie mu zaufać. Ja poprostu nie wyobrażam sobie, że on wraca pod mój dach. Tego moja wyobraźnia (a nie cierpię na jej brak) poprostu sobie wyobrazić nie może. Potrzeba dużo, dużo, bardzo dużo czasu, bym mężowi wybaczyła. Potem potrzeba kolejnych lat, by on sobie uświadomił, jak bardzo mnie zranił i w jakim grzesznym świecie żył. A (i aż przykro to powiedzieć) z tego co widzę, tak długo, jak długo jego mamusia będzie go po główce głaskać, tak długo on swej winy nie dojrzy. Do dzisiaj ani on, ani teściowa nawet nie próbowali mnie przeprosić. Trudno.
Może popełniam błąd, ale nie mogę prosić Boga o uratowanie małżeństwa, skoro ja na to gotowa nie jestem. Ja nie chcę z nim fizycznie być, nie potrafię... Mam do tego prawo? Czy muszę się zmuszać do myśli, że on znowu jest obok mnie? Czy muszę chcieć mieszkać z nim, skoro brak podstawowego uczucia: zaufania? Czy muszę go błagać o powrót (bo on to nawet słowem nie pisnął, by to małżeństwo ratować) skoro tak bardzo mnie skrzywdził, a to miało swoje konswekwencje w moim zachowaniu w stosunku do dziecka?
A co do stwierdzania ważności- na to też potrzebuję czasu. Muszę się pozbierać, poukładać sobie wszystko... by być gotowa odpowiedzieć sobie na pytania: co zrobię, gdy się okaże, że ślub był nieważny? co zrobię, jeśli się okaże, że ślub ważny był i jest na dal? Muszę być gotowa na zadanie sobie tych pytań...
Boli mnie fakt, że ktoś sobie zakpił z sakramentu... może gdzieś dręczyło mnie, by na męża donieść, że się tak niegodnie zachował? ale to też chyba sprawa pomiędzy nim a Bogiem... jakbym widziała, że świętokradzko podchodzi do Komunii Świętej, też bym przecież do proboszcza nie poleciała...
I być może macie rację... to kwestia wiary... wiary w moc sakramentu... choć dla mnie to trochę za poważna sprawa, by pozostawić samej jednostkowej (tzn. mojej) wierze.
Obiecałam sobie jedno: niezależnie od przyszłości, stwierdzenia ważności czy nieważności naszego małżeństwa, będę się modlić o nawrócenie męża. Do końca życia. Ślubowałam, że go nie opuszczę... przynajmniej dotrzymam tego słowa - nieopuszczenia w modlitwie i myślach. Inaczej nie potrafię...
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 19:22   

Aniołku, nawet Cię rozumiem , bo mam podobną sytuację. I sama sobie zadaję to pytanie. Pomimo bólu wściekłości i nienawiści. Jest to pytanie trudne, bo jest wiele emocji, które temu przeczą, ale przecież miłość, to nie tylko emocje. A jak sama piszesz może jeszcze nie czas na takie pytanie, ale myślę, że dlatego, że trudno Ci myśleć logicznie jak piszesz, i trudno Ci wiedzieć co tak naprawdę chcesz i myślisz , bo co czujesz to już wiesz. A decyzje dobrze podejmować nie pod wpływem emocji, więc i decyzje dotyczące dalszych losów waszego małżeństwa odłożyłabym , na czas gdy odzyskasz trochę spokój. Tu na forum pracujemy nad sobą żeby odzyskać siebie w tych trudnych doświadczeniach jakie przechodzimy , ja przechodzę teraz 12 kroków, które bardzo mi pomagają oddzielić emocje od tego co naprawdę chcę. Polecam Ci ten program , po to żebyś podjęła decyzję zgodnie z tym co naprawdę chcesz, zgodnie ze sobą. Ja się przekonuje coraz bardziej, że lepiej mi być wolną od nienawiści do męża, potrzebuje tylko umieć się bronić przed tym złem, które mam od niego i tego się uczę.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 19:27   

Jagodzia76 napisał/a:
dowiedzialam sie ze w diecezji przy sądzie biskupim sa ksiedzaktorzy maja dyzury, mozna do nich podjechac i porozmawiac ( ja juz od pół roku się wybieram ) i z takim ksiedzem mozna odbyć szczera rozmowe niczym spowiedz i On napewno rozezna i da jakieś swiatełko - dowiedziałam sie tez ze kościół limit czasowy dla sprawy stwierdzenia tj maximum dwa lata ( kiedys to było kilkanaście lat)ja czekam na taka- rozmowe i mam to szczescie ze nie musze jechac do samego sadu , tylko podjade do najblizszego miasta , gdzie raz w tygodniu ksiadz pelni taki dyzur)


Jagodzia76, a możesz mi podać stronę, na której można sprawdzić, gdzie najbliżej mego mejsca zamieszkania są takie dyżury pełnione? Czy to zawse jest tylko przy Sądzie Biskupim? Jak wstukam "ksiądz kanonista" w googlach, to od razu pojawia się lista kancelarii zajmujących się prawem kanonicznym. Dziękuję.

[ Dodano: 2012-01-22, 19:33 ]
tereska napisał/a:
ja przechodzę teraz 12 kroków, które bardzo mi pomagają oddzielić emocje od tego co naprawdę chcę. Polecam Ci ten program , po to żebyś podjęła decyzję zgodnie z tym co naprawdę chcesz, zgodnie ze sobą.


Jestem zapisana - nawet pierwsza na liście :lol: . I nie mogę się doczekać.
Sprawy dojścia do tego, czego się chce, nie wspomaga fakt, że mieszkam u rodziców... Oni mają już jasno wyrobione zdanie na temat mojego małżeństwa i wiesz co, nie dziwię im się... nawet się nie dziwię tym epitetom, które padają czasem pod adresem mojego męża... nie jest to ani katolickie, ani nawet etyczne, ale oni też to przeżywają. Ja mogę jedynie skracać rozmowy na ten temat, nie wszczynać ich.

[ Dodano: 2012-01-22, 19:39 ]
tereska napisał/a:
Polecam Ci ten program , po to żebyś podjęła decyzję zgodnie z tym co naprawdę chcesz, zgodnie ze sobą.


boję się jednego... boję się tej jednej prawdy... tej prawdy, do której powoli zmierzam... że wyszłam za mąż głównie zgodnie z tym, czego się oczekuje od kobiety w pewnym wieku... ze strachu przed samotnością... nie, nie powiem, że nie było uczucia... ale Dobson mi uświadomił, że mogłam pomylić miłość z zakochaniem... chemię z prawdziwym uczuciem... że zasugerowałam się emocjami... że za mało czasu poświeciłam na poznanie męża... że źle zinterpretowałam głos Boga...
wrrrr, co ja ze swoim życiem zrobiłam... co ze mną zrobiły moje kompleksy i chęć przypodobania się innemu człowiekowi, oczekiwaniom ludzi (rodzinie, mężowi) bardziej, niż Bogu... czemu nie da się cofnąć czasu?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9