Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak pozostawić "naprawianie" męża Panu Bogu??????
Autor Wiadomość
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 15:16   

Jarek321 napisał/a:
I sprawa wygląda tak - małżeństwo jest ważne, jest sakramentalne, każde. Dopiero gdy zostanie stwierdzona nieważność, wtedy jest nieważne.


Ja się pogubiłam troszkę... a że temat mnie dotyczy, więc będę drążyć.
Jarku321, to jak to jest: małżeństwa (mówimy o sakramencie) nie można unieważnić. Stwierdza się jedynie jego ważność w momencie zawierania. Czyli bada się jak to było na dzień ślubu, dajmy na to 01.01.2000. Jeżeli Sąd Biskupi stwierdza, że na dzień 01.01.2000 małżeństwo tak na prawdę ważne nie jest, bo zawarte nie był zgodnie z wszystkimi wytycznymi kościoła, to jak można stwierdzić, że jest ono ważne przy nie wnoszeniu skargi do Sądu? Sąd Biskupi stwierdza fakt, nie patrzy na to czy są dzieci, jak małżeństwo wyglądało po ślubie. Sąd Biskupi bada fakty, które zaistniały przed ślubem i stan faktyczny w dniu ślubu. Sąd Biskupi nie może unieważnić ślubu, jak już pisałam.
Więc ja ja mogę liczyć na działanie sakramentu - a wiadomo sakrament ma wielką moc - skoro ten sakrament jedna nie został nam udzielony? Nie zostały spełnione warunki?
Ja wiem - sama nie mogę sobie powiedzieć: moim zdaniem małżeństwo jest nieważne, robię sobie co chcę.
Wiem, że Bóg mi błogosławi na każdym kroku.
Ale ja chcę tylko wiedzieć, jak mogę liczyć na łaskę sakramentu, jeżeli tego sakramentu nie mam... Bo czy Sąd uzna mój ślub za nieważny już 02.01.2000 czy 15 lat później - to nie zmienia to faktu, że badamy stan na dzień 01.01.2000.
I jak mam Boga prosić o uratowanie małżeństwa - skoro może go nie być? Sama mam założyć, że małżeńswto jest ważne i żyć w dobrej wierze i intuicji?
I proszę, nie atakujcie mnie, nie oceniajcie mnie... ja się staram jak mogę zrozumieć to wszystko... nie potrafię tego sama ogarnąć, nie potrafię sama znaleźć na to odpowiedzi....
mnie chodzi tylko i wyłącznie o moc sakramentu.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 15:41   

Aniołku, bardzo Cię proszę, nie pytaj o tak poważne sprawy dotyczące ważności Sakramentu małżeństwa na forum. Zapytaj w swojej kurii - możesz znaleźć numer w Internecie i zadzwonić. To są zbyt ważne sprawy, żeby pytać ot tak, po prostu, na forum, gdzie nie ma księdza kanonisty (z tego co wiem), który udzieli Ci wyczerpującej odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie!

Ps. Wszelkie swoje domysły pozostaw na rozmowę z księdzem kanonistą!
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 17:40   

... to dlaczego innym się na ten temat odpowiada?
Elżbieto, odnoszę takie dziwne wrażenie, że po prostu zadałam niezbyt wygodne pytanie...
Na tym forum jest poruszanych wiele poważnych problemów, kwestii, zagadnień i odpowiadają na nie „zwykli ludzie” – ludzie świeccy, nie księża. I choć odpowiadają „zwykli ludzie”, to odpowiedzi są niebanalne, niesamowite, przepełnione szczerością choć i czasem bólem i goryczą. To dlatego zdecydowałam się na uczestnictwo tutaj – czułam, że mogę być szczera, zadawać pytania nurtujące mnie i nie wstydzić się przyznać do swego życia, swoich błędów, nie bać się być takim grzesznikiem, wątpiącym i błądzącym, jakim jestem. Ludzie tutaj piszą prostym językiem, językiem człowieka świeckiego i nieraz ciężko doświadczonego. Ludzie piszą po ludzku. Ze zrozumieniem. I aż przykro stwierdzić, ale nie spotkałam takiego zrozumienia będąc u spowiedzi. To tak gwoli samousprawiedliwienia się.
Jestem szczera w swojej historii i w swoich wątpliwościach. Nie udaję człowieka po uszy zakochanego w Bogu i pewnego swoich racji. Stąd też moje pytania o sakrament – myślałam, że ktoś będzie mi w stanie na to prostym językiem odpowiedzieć. Ja czytałam prawo kanoniczne, czytuję artykuły – nie zawsze rozumiem po prostu to słownictwo, jakim władze kościelne się posługują.,
I wiem, że to forum jest dla ludzi, którzy chcą ratować swe małżeństwa, nie chcą się godzić na rozwód. Ja nie mam najmniejszego zamiaru negować zasad forum. Ani już tym bardziej głosić teorii niezgodnych z regulaminem.
Stąd moje wyczytanie między wierszami twego postu dosłownie tak: chcesz się zająć stwierdzaniem nieważności/ważności małżeństwa, rób to poza forum. Nie mieszaj.
Mnie się wydaje, że pokazanie prawdy jaka jest, to jedno, ale to zależy od każdego indywidualnie, co z tą wiedzą zrobi.... Takie też miałam intencje zadając moje pytania o moc sakramentu, itp.
Ale w porządku, pójdę za Twoją radą, bo faktycznie to jest mądre rozwiązanie.
Mam jednak pytanie: czy moje uczestnictwo w forum będzie uzależnione od decyzji, jaką podejmę? Czy będę mogła liczyć na wsparcie duchowe, na pomoc w szukaniu różnych nurtujących mnie problemów duchowych, jeżeli postanowię zbadać ważność mojego małżeństwa? Czy będę mogła skorzystać z programu 12 Kroków?
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 19:25   

Aniołku,może zadaj sobie pytanie,czy ja kocham swojego męża,któremu kiedyś przyrzekłam miłość.Jeżeli kocham i chcę uzdrowienia tego małżeństwa,to tu na forum znajdziesz w tym wsparcie,bo to forum jest po to by pomóc ratować każde małżeństwo. Jeżeli kochasz , to po co ci to stwierdzanie nieważności małżeństwa?
Ostatnio zmieniony przez tereska 2012-01-15, 20:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 19:57   

Aniołek5 napisał/a:
Jarek321 napisał/a:
I sprawa wygląda tak - małżeństwo jest ważne, jest sakramentalne, każde. Dopiero gdy zostanie stwierdzona nieważność, wtedy jest nieważne.


Więc ja ja mogę liczyć na działanie sakramentu - a wiadomo sakrament ma wielką moc - skoro ten sakrament jedna nie został nam udzielony? Nie zostały spełnione warunki?
Ja wiem - sama nie mogę sobie powiedzieć: moim zdaniem małżeństwo jest nieważne, robię sobie co chcę.

mnie chodzi tylko i wyłącznie o moc sakramentu

Witam Cię Aniołku...
Sama czasem zastanawiam się nad róznymi sprawami...czasem zwyczajnie jak Ty nie wiem...szukam...modle się...pytam Boga...pytam spowiednika...
Ale te Łaski o które pytasz sama mnie pociagają...;)
Ks.Kaszowski ładnie to ujał , dla mnie wystarczajaco
"Przez sakrament małżeństwa Chrystus umacnia miłość mężczyzny i kobiety, aby nie zanikła, lecz ciągle się rozwijała. To umocnienie jest szczególną łaską sakramentalną. Zbawiciel jednak szanuje wolność człowieka i nie chce być natrętny ze swoimi darami. Gotów jest udzielać swej łaski małżonkom przez całe życie, o ile tylko jej pragną i z nią współpracują. Łaski sakramentu małżeństwa otrzymuje się jakby w zarodku, a przez szczery wysiłek, aby kierować się w życiu miłością, można je rozwijać. Nieocenioną pomocą w stałym pogłębianiu jedności małżeńskiej jest Komunia św. i sakrament pojednania, a także ciągła rozmowa z Chrystusem, który zawsze jest gotów przyjść małżonkom z pomocą."

http://www.teologia.pl/m_k/zag06-7g.htm

Pozdrawiam serdecznie:)
Ciesze się ,ze poszukujesz...Niech Duch Sw ześle na Ciebie i Twoich bliskich żar Bożej Miłości. Aniołku ...ważne jest to ,że Bóg zawsze chce małzonkom błogosławić, zawsze , wiernie i nieodwołalnie.To jest niesamowite...czasem jest tak ,że jedno z małzonków nie chce współpracowac z łaska Bożą...zamyka się na Boga i na wsółmałożnka, to nie znaczy ,że małzonkowi trwającemu Bóg nie pobłogosławi w wierności i cierpliwosci do drugiego małżonka i do samego siebie w trwaniu tak trudnym czesto doświadczeniu....

Wspieram modlitwą...dobrze Cie rozumiem...
Pytaj... wiem ,że to forum czytaja Kapłani ( modle się za nich codziennie do Ducha św i ufam Bogu) , może znajda odwage , by odpowiedzieć nie tylko Tobie...Wierzę ,że każda Boża pomoc jest oddaniem CHWAŁY BOGU!
Niech nie opuszcza Cie wiara , nadzieja i miłość.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 20:25   

Aniołek5 napisał/a:
Stąd moje wyczytanie między wierszami twego postu dosłownie tak: chcesz się zająć stwierdzaniem nieważności/ważności małżeństwa, rób to poza forum. Nie mieszaj.

Aniołku, to Twoje wyczytanie między wierszami. Nic takiego nie napisałam.
To forum sprzeciwia się rozwodom cywilnym, a stwierdzanie ważności Sakramentu Małżeństwa jest dopuszczalne w naszym Kościele Katolickim, więc to forum nie jest przeciwko Naszemu Kościołowi!
Aniołku, masz wątpliwości jaka jest Twoja sytuacja - wystarczy zapytać księdza kanonistę! Nic prostszego! To wszystko! A między wierszami nie czytaj, bo jak widać żle Ci to wychodzi. :-) Pozdrawiam ciepło! Z Panem Bogiem!
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 21:10   

Aniołku, to co mi przychodzi do głowy w kontekście Twoich pytań to zdanie z Ewangelii:

Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. (Mt 16, 18-19)

Wydaje mi się (nie mam na ten temat fachowej wiedzy), że Kościół jest właśnie po to, by widoczne znaki w postaci udzielanych sakramentów, sprawowanej Eucharystii, wyroków sądów biskupich miały odzwierciedlenie w rzeczywistości duchowej. Dlatego ja nie widzę w tym jakiejś sprzeczności, że skoro był widoczny znak w postaci ślubu w kościele, to ma on przełożenie na rzeczywistość duchową w postaci sakramentu małżeństwa, a jeżeli wyrok sądu biskupiego stwierdza nieważność małżeństwa, to dopiero od tego momentu możemy powiedzieć, że sakramentu małżeństwa nie ma.

Inną sprawą jest to, że czysto ludzkie, rozumowe mniemania na temat tego, czy "są szanse i jak wysokie" na uzyskanie wyroku stwierdzającego nieważność, często nie pokrywają się z rzeczywistymi wyrokami sądów biskupich, wbrew temu, co można przeczytać w internecie, że rzekomo b. łatwo jest otrzymać taki wyrok.
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 21:59   

Elzbieto,

niestety ja rowniez podobnie odebralam Twoja wiadomosc, cos w stylu ''to, o czym piszesz jest w pewien sposob sprzeczne z tresciami gloszonymi przez wspolnote Sychar''. Coz, moze i ja czytam miedzy wierszami i moze mi to czytanie tez niezbyt wychodzi...

Zgadzam sie co do faktu, ze rozwod cywilny jest zlem, jest grzechem, ktory otwiera droge wspolmalzonkowi do zawarcia nowego zwiazku cywilnego.
Jednak w niektorych sadach biskupich JEST WYMOGIEM przed rozpoczeciem sprawy o niewaznosc malzenstwa o ile sie nie myle przykladem moze byc Archidiecezja Warszawska a i tez diecezje Zachodniej Europy.
Osobiscie nie rozumiem takiej procedury jako ze osobiscie uwazam ze Kosciol katolicki utrzymujacy stanowisko przeciwne rozwodom nie powinien od niego nawet w taki sposob odchodzic. Nie rozumiem tej niespojnosci.
Wiadomym jest ze wyrok na procesie moze roznic sie od oczekiwan penitenta i co wtedy? Co dalej? Co ma zrobic katolik, ktory jest rozwiedziony i dopuscil do tego rozwodu tylko po to, aby brnac droga ku sadom biskupim? Oczywiscie, odpowiedz jest jak dla nas (sycharowiczow) stosunkowo klarowna: trwac, modlic sie, pracowac nad soba, byc wiernym mezowi/ zonie.
Mimo to nie zmienia to faktu, ze budzi we mnie pewien niesmak i sprzeciw postawa poszczegolnych sadow biskupich, ktorzy o rozwod wolaja, aby przyjac skarge powodowa penitenta chcacego zbadac waznosc malzenstwa przez niego/nia zawartego.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 23:05   

tereska napisał/a:
Jeżeli kochasz , to po co ci to stwierdzanie nieważności małżeństwa?


Elżbieta napisał/a:
Aniołku, masz wątpliwości jaka jest Twoja sytuacja - wystarczy zapytać księdza kanonistę! Nic prostszego! To wszystko!

Tak czułam, że mogę zostać źle odebrna... że mnie nie zrozumiecie...
Tak, zgadzam się, że moją sytuację może ocenić tylko ksiądz kanonista, Sąd Biskupi. Ja wcale nie wymagałam od nikogo na forum, by stwierdzono czy moje małżeństwo jest ważne, choćby dlatego, że mój mąż się tu nie wypowiada i nie da się zastąpić nawet najwylewniejszym opisem wywiadu twarzą w twarz.
Mirela napisał/a:
Sama czasem zastanawiam się nad róznymi sprawami...czasem zwyczajnie jak Ty nie wiem...szukam...modle się...pytam Boga...pytam spowiednika...

No mnie właśnie o to chodziło... Zapomnijcie na chwilę, że jestem mężatką - czyż wtedy też nie mogłąbym takich samych pytań zadawać? Zastanawiać się ogólnie nad sakramentem? Mogłabym, a wręcz powinnam to zrobić. Być może za mało zastanawiałam się nad ty, przed ślubem.Wiedziałam o Sakramencie tyle i le się słyszało na religii, kazaniach, itp. Ale nie szukałabym nigdy o ważności...

Elżbieta napisał/a:
Aniołku, to Twoje wyczytanie między wierszami. Nic takiego nie napisałam.

Jeżeli źle Cię odebrałam - to bardzo przepraszam. Słowo pisane nie zawsze odzwierciedla to, co człowiek ma na myśli, i też nie zawsze jest odebrane jest zgodnie z intencją i zamiarem piszącego.

Jarek321 napisał/a:
że Kościół jest właśnie po to, by widoczne znaki w postaci udzielanych sakramentów, sprawowanej Eucharystii, wyroków sądów biskupich miały odzwierciedlenie w rzeczywistości duchowej

Jarku, nie za bardzo wiem, jak "ugryźć" Twój post:w jakim kontekście mówisz o znakach? Znakach od Boga? Czy znakach wyrażanych przez ludzi?

Jarek321 napisał/a:
a jeżeli wyrok sądu biskupiego stwierdza nieważność małżeństwa, to dopiero od tego momentu możemy powiedzieć, że sakramentu małżeństwa nie ma

I tu się z Tobą Jarku nie zgodzę: bo to, co napisałeś, to nic innego jak dosłownie unieważnienie małżeństwa, unieważnienie od dnia daty wyroku Sądu. A coś takiego, jak unieważnienie małżeństwa nie istnieje - albo jest małżeńswto ważne od początku, albo nie.
i wracamy do punktu wyjścia ;-) .

Temat trudny... bardzo trudny... ale chodziło mi właśnie o to, by go poruszyć, by porozmawiać... bo nie ma nic gorszego, jak unikanie trudnego tematu i udawanie, że sprawy nie ma... moim zdaniem należy ten temat przerobić, nie zamieść pod dywan i udawać, że nie ma się nad czym zastanawiać (to moje ogólne stwierdzenie i chcę zaznaczyć, że nie kieruję tych słów do nikogo bezpośrednio ani pośrednio nawet).

[ Dodano: 2012-01-15, 23:07 ]
Mirela napisał/a:
wiem ,że to forum czytaja Kapłani ( modle się za nich codziennie do Ducha św i ufam Bogu) , może znajda odwage , by odpowiedzieć nie tylko Tobie...

Ja też bym tego chciała :-) .
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 23:29   

Aniołek5 napisał/a:
Jarek321 napisał/a:
że Kościół jest właśnie po to, by widoczne znaki w postaci udzielanych sakramentów, sprawowanej Eucharystii, wyroków sądów biskupich miały odzwierciedlenie w rzeczywistości duchowej

Jarku, nie za bardzo wiem, jak "ugryźć" Twój post:w jakim kontekście mówisz o znakach? Znakach od Boga? Czy znakach wyrażanych przez ludzi?


Spowiednik w czasie spowiedzi wygłasza formułę, że odpuszcza grzechy. Słowa te mówi człowiek, ale przecież oznaczają one, że przed Bogiem te grzechy są odpuszczone. Zatem spowiedź - jako czynność człowieka, który wyznaje grzechy oraz kapłana, który przez posługę Kościoła odpuszcza grzechy jest takim widocznym znakiem działania łaski. W czasie ceremonii ślubnej kapłan stwierdza zawarcie małżeństwa przed Bogiem. W czasie mszy świętej ksiądz podnosi opłatek i wino, które następnie stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. W ten sposób coś widzimy (podniesiona hostia - Ciało Chrystusa), coś słyszymy (np. "i ja odpuszczam tobie grzechy"), to są te znaki, o których mówiłem. Rzeczywistość duchowa "współgra" z tym co jest odbieralne zmysłami.

Aniołsek5 napisał/a:
Jarek321 napisał/a:
a jeżeli wyrok sądu biskupiego stwierdza nieważność małżeństwa, to dopiero od tego momentu możemy powiedzieć, że sakramentu małżeństwa nie ma

I tu się z Tobą Jarku nie zgodzę: bo to, co napisałeś, to nic innego jak dosłownie unieważnienie małżeństwa, unieważnienie od dnia daty wyroku Sądu. A coś takiego, jak unieważnienie małżeństwa nie istnieje - albo jest małżeńswto ważne od początku, albo nie.
i wracamy do punktu wyjścia ;-) .


Aniołku, ale dopóki nie ma wyroku sądu biskupiego, małżeństwo jest ważne. I znowu moim zdaniem, bo nie jestem fachowcem, Bóg chyba nie jest taki, by po śmierci powiedzieć "kobieto/mężczyzno, czemu się tak męczyłaś/-łeś przez 50 lat z tym małżonkiem, skoro to małżeństwo było nieważne??". Czy Bóg byłby taki, żeby trzymać nas w niepewności co do ważności małżeństwa?? Czy Bóg zaskoczyłby w taki sposób?? Nie sądzę...

Twoje dylematy kojarzą mi się z dylematami człowieka, który poszedł do spowiedzi, dostał rozgrzeszenie, a potem zastanawia się czy aby na pewno Bóg mu przebaczył.

Albo w sakramencie np. spowiedzi, małżeństwa szukamy siły do życia, do przemiany, do wysiłku, do cierpliwości wierząc, że sam Bóg nam pomaga i kibicuje albo stwierdzamy że sakrament "nic nie daje, bo nic się samo nie układa" ;-)

Zatem z sakramentu skorzysta tylko ten, kto chce z niego skorzystać.
Tak jak korzystali z mocy Jezusa Ci, którzy wiedzieli o co im w życiu chodzi i o co chcą prosić Boga: Mk 1, 40-42; Mk 10, 46-52.
 
     
Jagodzia76
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-15, 23:50   

Aniołek5 napisał/a:
Jarek321 napisał/a:
I sprawa wygląda tak - małżeństwo jest ważne, jest sakramentalne, każde. Dopiero gdy zostanie stwierdzona nieważność, wtedy jest nieważne.


Ja się pogubiłam troszkę... a że temat mnie dotyczy, więc będę drążyć.
Jarku321, to jak to jest: małżeństwa (mówimy o sakramencie) nie można unieważnić. Stwierdza się jedynie jego ważność w momencie zawierania. Czyli bada się jak to było na dzień ślubu, dajmy na to 01.01.2000. Jeżeli Sąd Biskupi stwierdza, że na dzień 01.01.2000 małżeństwo tak na prawdę ważne nie jest, bo zawarte nie był zgodnie z wszystkimi wytycznymi kościoła, to jak można stwierdzić, że jest ono ważne przy nie wnoszeniu skargi do Sądu? Sąd Biskupi stwierdza fakt, nie patrzy na to czy są dzieci, jak małżeństwo wyglądało po ślubie. Sąd Biskupi bada fakty, które zaistniały przed ślubem i stan faktyczny w dniu ślubu. Sąd Biskupi nie może unieważnić ślubu, jak już pisałam.
Więc ja ja mogę liczyć na działanie sakramentu - a wiadomo sakrament ma wielką moc - skoro ten sakrament jedna nie został nam udzielony? Nie zostały spełnione warunki?
Ja wiem - sama nie mogę sobie powiedzieć: moim zdaniem małżeństwo jest nieważne, robię sobie co chcę.
Wiem, że Bóg mi błogosławi na każdym kroku.
Ale ja chcę tylko wiedzieć, jak mogę liczyć na łaskę sakramentu, jeżeli tego sakramentu nie mam... Bo czy Sąd uzna mój ślub za nieważny już 02.01.2000 czy 15 lat później - to nie zmienia to faktu, że badamy stan na dzień 01.01.2000.
I jak mam Boga prosić o uratowanie małżeństwa - skoro może go nie być? Sama mam założyć, że małżeńswto jest ważne i żyć w dobrej wierze i intuicji?
I proszę, nie atakujcie mnie, nie oceniajcie mnie... ja się staram jak mogę zrozumieć to wszystko... nie potrafię tego sama ogarnąć, nie potrafię sama znaleźć na to odpowiedzi....
mnie chodzi tylko i wyłącznie o moc sakramentu.



Aniołku,kurna ja mam te same przemyslenia, ale nawet otym tu niepisałam - i za nim tu trafilam dowiedzialam sie ze w diecezji przy sądzie biskupim sa ksiedzaktorzy maja dyzury, mozna do nich podjechac i porozmawiac ( ja juz od pół roku się wybieram ) i z takim ksiedzem mozna odbyć szczera rozmowe niczym spowiedz i On napewno rozezna i da jakieś swiatełko - dowiedziałam sie tez ze kościół limit czasowy dla sprawy stwierdzenia tj maximum dwa lata ( kiedys to było kilkanaście lat)ja czekam na taka- rozmowe i mam to szczescie ze nie musze jechac do samego sadu , tylko podjade do najblizszego miasta , gdzie raz w tygodniu ksiadz pelni taki dyzur)

u mnie tez jest rozterka w sercu, ponieważ swoje małzenstwo zawierzyłam Matce Bozej-braliśmy slub 8 grudnia - i jakoś tak sobie mysle ze nawet jakby kosciól stwierdzil niewaznosc to ja w sercu bede czula ze ejst cos nie tak, ze ....zal do Matki Bozej, albo ze doprowadzilam do tego ze Matka Boza przegra w moim malzenskim zyciu - o takie dziwaczne rozterki ale ktore glosnym echem sie rozbijaja w moim sercu.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 01:00   

Agnieshka napisał/a:
w niektorych sadach biskupich JEST WYMOGIEM przed rozpoczeciem sprawy o niewaznosc malzenstwa



• Czy rozwód jest warunkiem do orzekania ważności małżeństwa?

NIE

a tu wypowiedź autorytetu

http://sychar.org/stwierd...sci-malzenstwa/
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 01:25   

Aniołku, nie tylko Ty masz takie rozterki. Pojawiają się one w czasie powaznych kryzysów, kiedy tracimy z pola widzenia to swiatełko dające nadzieję. Czytajac to forum naszły mnie również rozterki co do ważności. Nawet miałam mysli, że pewnie jest nieważne. I na potwierdzenie swoich mysli szukałam uzasadnień. szczególnie pesymistycznie nastroiły mnie slowa, które tu przeczytałam, że skoro jest nieważne to trwanie w nim to zycie w fałszu. I się pogubiłam. Potem doszłam do wniosku, że i tak to wszystko za mądre jak na moją głowę. Nie rozumiem stwierdzania nieważności z uwagi na niedojrzałość. Nie wiem jak można to po latach ocenić. Z pespektywy czasu widzę przecież, że mając dwadzieścia parę lat byłam niedojrzała w wielu sprawach. Byłam niedojrzałą matką, żoną, córką, synową, pracownikiem, koleżanka, siostrą. Ileż swoich zachowań sprzed lat bym zmieniła, gdybym miala tą wiedzę i doświadczenie co dzisiaj... Nie rozumiem więc tej niedojrzałości. Inne przesłanki, jasne i konkretne są dla mnie zrozumiałe. Te związane z niedojrzałością, nie. Nie znałam siebie, męża, on nie znał siebie , mnie tak jak dzisiaj. I sobie pomyslałam, że przecież w tamtym dniu, na tamten czas, mój wiek, doświadczenie i wiedzę było wszystko ok. Z perspektywy czasu widzę to trochę inaczej ale czuję i jestem przekonana, że na tamtą mnie sprzed lat, było prawdziwie. I nie zamierzam niczego sprawdzać, bo nie mam już tych okropnych, wywołanych emocjami kryzysowymi wątpliwości. Jeżeli jednak mój mąż chciałby sprawdzić i zapadłoby orzeczenie stwierdzające nieważność przyjęłabym to (jakoś, nie wiem jak, ale póki co, nie mam takich dylematów), uznałabym, że błednie oceniłam sytuację.
Każda sytuacja jest inna i rozumiem, że w Twojej mozesz mieć więcej rozterek w tym zakresie. I tak mi się nasuneło, że z tym stwierdzaniem ważności to trochę tak jak z domniemaniami w prawie.(to wielkie uproszczenie, więc przepraszam za przykład) Jest np domniemanie pochodzenia dziecka z małżeństwa i dotyczy ono każdego dziecka urodzonego w małżeństwie. Każde jest uznawane za dziecko męża matki. Tak jak każde małżeństwo sakramentalne uznawane jest za ważnie zawarte. Nie wszyscy rodzice idą sprawdzać czy domniemanie co do dziecka jest prawdziwe. Nie wszyscy małżonkowie idą sprawdzać czy małżeństwo jest ważnie zawarte. Kiedy jednak pojawią się watpliwości, poważne to warto ( istnieje możliwość) sprawdzić. Wtedy dopiero jak zapadnie orzeczenie mozna mieć pewność, że nie było ważne. I tak rozumiem słowa, które napisał Jarek. Dopiero po orzeczeniu Sądu Biskupiego mogę być pewna, że małżeństwo było nieważnie zawarte i nieważne od podanej przez Ciebie daty, czyli od początku. Dopiero i tylko orzeczenie daje pewność. Zanim zapadnie obowiązuje domniemanie jego ważności. I tak sobie właśnie myślę, że nawet jak pojawiają się poważne wątpliwości to trzeba do tego podejść z pokorą, bez emocji. Jest sakrament, wierzę w niego, za mało mam wiedzy, rozeznania, żeby to oceniać. Mam poważne wątpliwości idę zapytać tych mądrzejszych. Jeżeli nie mam wątpliwości nie idę. Wierzę w moc sakramentu, który pozwoli mi przejść kryzys. Gdyby było inaczej, to każdy z uczestników tego forum miałby nie tylko prawo ale i obowiązek sprawdzić w Sądzie Biskupim ważność swojego małżeństwa, bo przecież nie można żyć w zakłamaniu co do sakramentu a po ludzku możemy się mylić. Wg myslenia: skoro pojawił się kryzys to może go nie próbować pokonać a sprawdzić czy przypadkiem nie jest tak, że moje małżeństwo jest w ogóle ważne. Wyobrażasz to sobie? Nie piszę tu oczywiście o tych jaskrawych przypadkach jak np pokrewieństwo czy bigamia, bo co do nich nie mam wątpliwości. Odnośnie Twojego konkretnego przypadku, jeżeli masz wątpliwości - masz mozliwość popytać, jak radzili Ci inni forumowicze.
I jeszcze jedno- w wyrokach wszystkich sądów działa czynnik ludzki, zarówno po stronie orzekających jak i stron i świadków, i bywa różnie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-16, 11:41   

Mirela napisał/a:
wiem ,że to forum czytaja Kapłani ( modle się za nich codziennie do Ducha św i ufam Bogu) , może znajda odwage , by odpowiedzieć nie tylko Tobie...

Mirelko, gdyby tak było na pewno zalogowaliby się i pisali do ludzi potrzebujących wsparcia. Nie sądzę więc, że czytają. To jest jedyne forum katolickie, gdzie księża nie biorą udziału w dyskusjach. A tak bardzo są potrzebni!

Oto dowód - w 1:40 minucie - http://www.youtube.com/Ru...u/3/Zi8svM5iXlk (dowód na to, że są potrzebni i Chrystus działa poprzez nich szczególniej!)


Agnieshka napisał/a:
Jednak w niektorych sadach biskupich JEST WYMOGIEM przed rozpoczeciem sprawy o niewaznosc malzenstwa o ile sie nie myle przykladem moze byc Archidiecezja Warszawska

Nie jest wymogiem.
Jesli jest wymogiem, to należy to zgłosić do Arcybiskupa.
Poza tym skąd to wiesz, że tam tak jest?
My wiemy, że nie jest wymogiem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9