Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Różne małżeństwo
Autor Wiadomość
emocjonalna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-01, 22:54   Różne małżeństwo

Nie wiedziałam jak nazwać ten wątek - ale nasze problemy chyba właśnie wywodzą się od tego.

Otóż zaczne od tego ze pierwszą różnicą jest wyksztalcenie. Mąż ma średnie, a ja wyzsze.
Mąż pracuje fizycznie a ja umysłowo. Wcale nie uważam sie za lepszą, ale uważam że to tez ma wpływ na nasz kryzys.

Coraz częściej zaczyna mi przeszkadzać postawa mojego męża. Otóż mąż zawsze wolał rozrywki 'aktywne'(bo ogólnie jest człowiekiem aktywnym i bardzo pracowitym) typu spotkania ze znajomymi, a zwłaszcza piwko z kumplami.
Ja również lubię spotkania ze znajomymi, ale czasem chciałabym być z nim(mężem) sam na sam, porozmawiać. Niestety o jakiejkolwiek rozmowie nie ma nawet mowy(mój mąż uważa ze to bez sensu), bo zawsze jak jest ze mną w domu sam to nie może nawet na chwilę oderwać wzroku od telewizora(nawet je przed telewizorem niesamowicie gapiąc się w ekran). Jeśli chodzi o mnie to wolę coś poczytać, porozmawaic. Ale żeby 'spędzić czas' z mężem to jestem zmuszona do przyjścia do telewizora i po prostu oglądania z nim, co mnie nudzi :/ Ale po prostu brakuje mi chwil z mężem. Bo jak tylko 'nawinie' się jakiś kolega - to już piwko. Kiedyś tyle nie pił, teraz czasem nie potrafi się powstrzymać i naprawdę się upija. Strasznie mnie to smuci. Staram się nie obrażać(wiem, że to by nic nie dało), ale na następny dzień jestem po prostu smutna. On to widzi, oczywiście przeprasza ale i tak zawsze jest to samo.
Dodam tylko że przed ślubem(2 lata temu) było zupełnie inaczej - nie pił tyle (a może się ukrywał?), lubił bardziej ze mną rozmawiać(a może udawał?). To nie jest tak, że ja tylko w nim widzę winę, może ja też czasem obrażam się niepotrzebnie, czasem zrzędzę.. Ale nie wiem jak inaczej do niego dotrzec, mam nic nie mówić po tym jak się upija? Akceptować to? Może on nie lubi już spędzać ze mną czasu po prostu.. Na to wychodzi..
Dodam jeszcze, że mimo, że bardzo kocham męża, to staram się dać mu czas po kłótniach, nie narzucać mu się, tylko np poczekać na telefon. Ale mam wrażenie że te ciche dni za każdym razem trwają coraz dłużej:(
Niedługo urodzi nam się dziecko, strasznie się boję, że mąż tym bardziej zacznie wychodzić, bo jest tradycjonalistą i uważa takie obowiązki jak pranie, gotowanie,sprzątanie i zajmowanie się dzieckiem to obowiązki kobiety(oboje pracujemy).

Nie wiem co zrobić, naprawdę czasem między nami jest dobrze, a nawet wspaniale, albo to ja, taka zakochana w nim po uszy, dopowiadam sobie że jest cudownie, bo powie jakieś miłe słówko i ja już jestem w siódmym niebie.
Czasem myślę, żeby się rzucić w wir pracy, nauki, żeby tak nie myśleć o nim tylko zacząć swoje życie, tak, jak mi będzie dobrze. Już nie wiem co zrobić - doradźcie.
PS. Planuje kupić książkę Ewa czuje inaczej(wyczytałam tu na forum, może coś pomoże)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-02, 00:20   

Witaj na forum

To prawdziwa kopalnia wiedzy, także na te bolączki o których piszesz.

Sycharki pomogą , podpowiedzą lektury, audycje itp ........

Z tego co piszesz, jesteście małżeństwem z dwuletnim stażem , nic nie piszesz o tym, czy jesteście małżonkami sakramentalnymi???? , jakie miejsce w Waszym życiu zajmuje Bóg ????.

emocjonalna napisał/a:
Nie wiem co zrobić,


pierwsze co możesz zrobić , to modlić się za Wasze małżeństwo. Jeśli to tylko możliwe zaprosić do modlitwy męża.


Pogody Ducha
wspomnę w modlitwie
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-02, 02:14   

emocjonalna,
Witaj na forum.
To faktycznie kopalnia wiedzy więc ciężko Ci będzie z początku się połapać. Spróbuję pomóc nieco w nawigacji na początek. :mrgreen:

1. Jak już pisała Miraculum rozpocznij od porządków duchowych i nawiązania relacji z Bogiem i Maryją.
2. Kobieta w ciąży nie jest typową kobietą codzienną. :mrgreen: W tym okresie wymagamy my kobiety więcej czułości, zainteresowania, szczególnie chcemy się czuć bezpieczne i kochane. To normalne,że tego wszystkiego oczekujemy szczególnie od naszego faceta, ale pamiętaj że jest to również czas zmian hormonalnych , które zmieniają nie tylko nasze ciało ale i psychikę. Nie wszyscy mężczyźni do końca zdają sobie z tego sprawę, czasem nawet wręcz " boją się " tych zmian. Dlatego to do Ciebie należy zapoznanie męża z tym smokiem :mrgreen: Zwyczajnie nie oczekuj,że mąż się domyśli czego potrzebujesz od niego- musisz sama mu to wyraźnie powiedzieć. Zatem gdy mąż wróci z pracy i nieco wypocznie czyli zalegnie przed telewizorem to zwyczjnie wyłącz ten telewizor usiądź przy mężu i patrząc mu prosto w oczy powiedz,że chcesz porozmawiać. Wtedy będzie cię słyszał.
Polecam lekturę J. Eldrig'a Dzikie Serce.
3. Jakieś 2 lata po slubie zaczynają się zmiany w związkach czyli faza zakochania przechodzi w Miłość lub zobojętnienie co będzie z Wami zależy od Was,więc warto popracować nad związkiem i komunikacją.
Tu zachęcam do zapoznania się ze stroną http://spotkaniamalzenskie.pl
4.Poczytaj ciutke o uzależnieniu od telewizji i alkocholu, bo chyba masz doczynienia z początkami takich zachowań u swojego męża. Im szybciej mu to uświadomisz tym większą szansę macie na ominięcie tej niszczącej miny.
5. Dopóki masz czas przed porodem zapoznaj się też z lekturami i audycjami dotyczącymi inności płci i postrzegania świata przez obie z nich.
http://www.kryzys.org/vie...p=143341#143341
oraz inne- są na forum np. kazania ks. Piotra Pawlukiewicza czy wykłady p. Pulikowskiego.

Masz tyle materiału,ze więcej nie będę Cię zanudzać. Słuchaj, czytaj, korzystaj i pisz tu na forum. Wspólnota daje nie tylko wiadomości ale i siłę. Będzie Ci potrzebna nie tylko w modlitwie ale i całym procesie zmian, bo małżeństwo przemienia się zaczynając od siebie. :mrgreen:
 
     
emocjonalna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-02, 10:35   

Dzięki za szybką reakcję :-)
@Mirakulum:
Jesteśmy małżonkami sakramentalnymi, Bóg jest dla nas ważny.
Chodzimy do kościoła co niedzielę. Jeśli o mnie chodzi to staram się często modlić, ale moja codzienna modlitwa jest trochę jak sinusoida: czasem modle sie codziennie(wtedy czuję że moje życie jest lepsze), czasem prawie wcale(ale wtedy mimo wszystko myślę o Bogu, tylko jakoś mnie coś odciąga od tej modlitwy, ale zawsze staram się wracać).
Jeśli chodzi o męża to niestety nie widzę, żeby się modlił. Fakt, ostatnio miał bardzo gorący czas(wykańczanie domu) i nie miał czasu na nic i ciągle był zmęczony. Ale w zimie(gdy miał wiecej czasu) również nie widziałam żeby się modlił. Czasem go upominałam to mi odpowiadał: 'a skąd wiesz, że się nie modlę?' i ucinał rozmowę :-/
Wczoraj właśnie rozpoczęłam modlitwę za nas, żałuję tylko że mąż nie dostrzega tego wszystkiego i woli walczyć na swój sposób(chyba uważa że jak się nie kłócimy to już jest wystarczająco).

Zawsze po każdym jego piciu staram się mu uświadomić, jak on by na to reagował, gdybym to ja mu to zrobiła. No i chyba to rozumie.. Ale co z tego?
Z jednej strony nie chcę robić z niego jakiegoś pijaka, bo teraz miał strasznie dużo pracy, ale z drugiej strony codziennie(!) wieczorem pił piwo - to jest chyba lekka przesada, prawda? Nie mam z kim o tym porozmawiać, bo rodzicom nie zwierzam się z problemów małżeńskich, bo mimo że go lubią, to chcąc nie chcąc na pewno gorzej by się nastawili do osoby, która świadomie bądź nie - krzywdzi ich córkę i powoduje jej płacz.
Koleżanek też wstydzę się pytać, bo też nie chcę żeby sobie pomyślały. Siostry też wstydzę się pytać.
Dodatkowo mój mąż twierdzi, że codziennie jedno piwo to nie problem, każdy u nich z pracy tak robi, mało tego!! Niektórzy nawet tam u nich w pracy upijają się, więc dla męża zawsze to jest argument, że on tak nie robi. Nie potrafię mu wytłumaczyć, że marny to argument.
Wielkie dzięki za modlitwę!! :-)

@kinga2:
Również dzięki za odzew :-D
1. Tak jak pisałam wyżej porządki już rozpoczęłam, mam nadzieję, że tym razem to nie będzie sinusoida.
2. Zacznę od zdania na końcu. Hm.. wyłączając mężowi telewizor bez jego pozwolenia wywołałabym niesamowity krzyk :-( Z drugiej strony TROCHĘ go rozumiem, bo haruje ciężko całymi dniami(mam nadzieje ze to się już niedługo skończy) i należy mu się wieczorem odpoczynek..
Staram się mu otwarcie mówić co czuję(co dla mnie, osoby raczej niezbyt otwartej jest naprawdę ciężkie!), ale jakoś mało z tego wynikło jak do tej pory. Masz rację, z tym że więcej teraz potrzebuję czułości i mówiłam mu to kilka razy. No to w danym czasie mnie przytulił i był taki kochany przez trochę :-P Nie chcę robić też z niego potwora bo on bardzo o mnie teraz dba: ja chcę się przejść - on mi każe brać auto wszędzie, żebym się nie zmęczyła ;-) nie pozwala dźwigać, przemęczać się itp. Ale mi brakuje przytulania. A on zawsze woli współżyć niż przytulić, pocałować i porozmawiać :-?
3. Jeśli chodzi o długość związku: długo byliśmy ze sobą przed ślubem, także teraz to chyba nawet 10 lat trwa nasz związek(z małymi przerwami przed ślubem, teraz nie da się na chwilę przerwać :-P ) Mam nawet dwie pozycje dotyczące komunikacji przed ślubem oraz taką świecką dotyczącą komunikacji kobieta-mężczyzna i ja niby to wszystko rozumiem, ale mąż to na pewno ich nie przeczyta, nie ma takiej opcji. A jak mu cytuję książki to się denerwuje.
No ale przeczytam może jeszcze Ewa czuje inaczej i postaram się być lepszą dla niego.
Na spotkaniu takim małżeńskim ale jeszcze przed ślubem byliśmy i było ciekawie, ale na pewno mąż już nie da się namówić. On po prostu nie ma potrzeby omawiania tego co czuje, co się dzieje u niego w środku i narawdę czasem ciężko to z niego wydusić.
4. Jeśli chodzi o alkohol to pisałam powyżej do Mirakulum, jak trafi się kolega to co bym nie mówiła to piwo musi wypić :-( Zaznaczam, że niekoniecznie upić. Ale dla mnie i tak takie codzienna picie jednego piwa jest bez sensu, tylko jak mu to wytłumaczyć?
5. Będę czytać, postaram się wprowadzać powoli zmiany w życie.
Dzięki wielkie za wszystkie rady, może będzie lepiej. Ale cały czas wydaje mi się że ja się nie zmieniłam od czasu ślubu(chociaż pewnie mi się tylko wydaje), mąż natomiast stał się bardziej opryskliwy. Dopiero teraz widzę, że bardzo (świadomie lub nie) naśladuje swojego tatę i dopiero teraz widzę, jak teść odzywa się do swojej żony(często trochę na odczep, bo jest ona trochę męcząca(nadmiernie się zamartwiająca), trochę prowokuje go do takich zachowań, ale chyba przy mnie teść się opanowuje i coś tam odpowiada, albo stara się w żart obrócić). Ale wydaje mi się ze ja tak nie męczę swojego męża, ale czasem jak o coś zapytam.. hmm.. dajmy na to.. jedziemy autem i jest zmiana planów to pytam: 'to w końcu gdzie jedziemy?' to czasem nic nie odpowiada tylko jedzie na miejsce :-? A ja tak siedzę jak jakiś kołek nieważny :-( Przyznam że staram się mu odrobić tym samym, bo zauważyłam że rozmowa nie skutkuje, a jak mu 'odrobię' to rozumie, co ja wtedy czuję. Ale kiepski to sposób i wcale nie jestem z niego zaowolona :-(
Eh - ciężkie to życie we dwoje, zwłaszcza że oboje nie jesteśmy wylewni.
 
     
Iwo1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-02, 21:56   

Witajcie. Przepraszam, ze wchodzę w temat. Proszę o modlitwę , jutro mam pierwsza sprawę rozwodową. Pozdrawiam
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-03, 13:36   

Myslę Emocjonalna, ze te drobne nieporozumienia i problemy w dużej mierze to wynik zachodzących u Was zmian w związku z pojawieniem się wkrótce dziecka… boisz się tych zmian i reagujesz troche lękowo stając się tym bardziej jeszcze mocniej emocjonalna, jeśli dodac do tego zachodzące zmiany w ciele towarzyszące kobietom w ciązy to nie ma się co dziwić nakładającym się lękom, emocjom…
Boisz się, że możesz sobie nie poradzić, a mąż jako tradycjonalista może cie w tym nie wspierać, że będzie uciekał w nałogi, w prace a ty z tym zostaniesz sama…
myśle, że warto o tym co czujesz porozmawiać z mężem, o tym że się boisz nadchodzących zmian jak sobie z nimi poradzisz i myśle, że twój mąż jak sama piszesz cie kocha i jak mu coś przekazujesz to cie potrafi wspierać i dodawać sił…
to myśle, że i w tej sprawie jak odważysz się opisac twoje lęki pomoże ci i wesprze…

będzie to też dla niego wskazówką, iż emocjonalna dziś żona, to nie wynik jakiegoś twojego oddalania się od niego bo jest nieudolny, czy mniej wykształcony, czy też nie potrafiący zadbać o dom, rodzine jak by ją to zadowalało, tylko wynik lęków przyszłej mamy.
Tak jak ty boisz się i masz problemy z nadchodzącymi nieuchronnie zmianami, tak i on czuje presje wykazania się jako mąż, ojciec, głowa rodziny….dowodem jego dobrej woli i tego, że dba o rodzine jest to…że już dziś potrafi się sprężyć i pracować dużo godzin, byle tylko zapewnić nowo tworzącej się rodzinie godziwy byt, i dobre warunki.
Nie odbywa się to jednak bez odczuwania ji u niego akiś emocj…, pewnie to jak u ciebie i starch przed tym czy będzie potrafił Wam zapewnić finansowo dostateczne warunki, czy okaże się dobrym ojcem, to pewnie wszystko na niego tez ogromnie wpływa..
plus to jeszcze, że może widzi dziś troche inna żone niż kiedyś, smutną częściej, zamyślona, lękowa, nie wiadomo jak to odczytuje, jak sobie tłumaczy ten stan rzeczy jak nie wie w czym jest problem…
wiadomo tylko, iż od pewnego czasu widzisz znajomy sposób zresztą u wielu mężczyzn odreagowywania i radzenia sobie z problemem.

Dlatego tym bardziej warto zamiast odczuwać, iż mąż się oddala i szuka innych form odreagowywania tych emocji, samej sobie uzmysłowić swoje emocje potem poradzić z tymi lękami zupełnie normalnymi jak u przyszłej matki i poradzić sobie z nimi a ten sposób, iż utwierdzac się w tym, że dam rade, jeśli mam jakieś obawy szukac róznych źródłeł pomocy..np. boje się jaką będę matką, może znacznie zmniejszyć lęk jak będę miała więcej dobrej samoświadomości po przeczytaniu róznych lektur, iż pokonam te doświadczenia razem z radami wskazanymi w tych że lekturach, czy pomocną radą innych doświadczonych osób.
Taka samoświadomość ogromnie wpływa na nasze spojrzenie problemu jaki nas lęka, czujemy się silniejsze i zaczynamy odczuwac iż damy rade, a co za tym idzie zmienia się nasze nastawienie i odczucia, przestajemy się bać, ustępuje lęk a zwiększa spokój i energia do działa, negatywne nastawienie, myślenie ustepuje…

takie zmiany będą od razu widoczne dla męża, on tak samo od razu poczuje się lepiej, mocniejszy, silniejszy mając przy sobie partnerke silną, choć czasem lękowa jak każdy człowiek, ale wspólnie radzącą sobie z mężem… dlatego i u niego będą opadać emocje po takich zmianach zachodzących u ciebie, co za tym idzie i problem odreagowywania z kolegami przestanie mieć sens…. Będzie spokojnie i odprężony spędzać czas w domu bez potrzeby spotykania się z kimś kto mu ten spokój da, jaki potrzebuje dla odreagowania…. Mysle, że oboje możecie sobie dac dziś wsparcie, pozwalając każdemu na spędzanie czasu w domu jaki jest każdemu z was potrzebny do regenerowania sił.
Męzowi po pracy może troche przed telewizorem, potem przy wspólnym posiłku i może potem wspólnym krótkim spacerze, czy zwykłej rozmowie jak widzicie nowe zmiany, jak byście chcieli je wspólnie rozwiązac, jakie macie pomysły..dużo rozmowy o nadchodzącej przyszłości na pewno zbliży was do siebie jeszcze mocniej i co najważniejsze do lepszego poznania siebie nawzajem….życze wiele dobrego dla przyszłych kochających się jak widze na wzajem rodziców i polecam…

….w czasie gdy mąż odpoczywa, odreagowuje, ty zajmij się soba, warto w tym czasie wziąć jak lubisz książke, zamiast TV z zakresu jak być fajną mama, by w ten sposób uczyć się pokonywac leki i nabierać pewności siebie, iż właśnie taka mama będziesz i na pewno oboje po takim spędzeniu czasu jak każdy lubi ty z książką, on przed TV, czy po krótkiej drzemce po pracy oboje później razem już zupełnie inaczej będziecie spędzać reszte dnia… bo w miłości, pewności siebie, spokoju, bo w szacunku do siebie i swoich potrzeb. To czas potem dla was wspólny na bycie razem, możesz wtedy i przekazać mężowi co myslisz o radach wyczytanych z poradników, wypytac jak on to widzi i jakie ma zdanie w tym temacie… często ich zdanie pozytywne zaskakuje mądrością i opiekuńczością w stosunku do swojego dziecka….


Iwo wspieram i gorąco pozdrawiam życząc by ten dzień dał ci wiele odwagi na każdy kolejny dzień i siły w pokonywaniu trudności na jakie jestes narażona, tak byś w końcu poczuła sie radosna :->
 
     
emocjonalna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-13, 23:19   

Hmm to niestety nie jest takie proste.
Zwykła analiza i rozmowa nie wystarczą. Mąż po prostu taki jest, że czasem musi z kolegami pobyć i wypić piwo. W sumie to się cieszę, że ma własne życie i znajomych, ale czasem mi smutno jak siedzę i czekam na niego..
Fakt, teraz może bardziej potrzebuję uczucia, gdy oczekuję dziecka, ale takie sytuacje były też przed ciążą.
Czytając inne wątki coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że może powinnam się cieszyć, że mąż ze mną jest ..? I akceptować to wszystko? Staram się być w takich samotnych chwilach silna, ale jakoś nie potrafię, mam wrażenie, że koledzy są często ważniejsi..
 
     
iskierka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 08:46   

Witaj emocjonalna
Przeczytałam Twoje posty w tym temacie i mam nieodparte wrażenie że bierzesz na siebie cała odpowiedzialność za Wasze małżeństwo. Uwazam że to jest błąd. Małżeństwo tworzą dwie osoby i Twój mąż powinien ponosić konsekwencje swoich zachowań.
Bezsensowne codzienne picie piwa z kolegami nie jest normalne a Ty nie powinnaś tego tolerować i jeszcze tłumaczyć męża zmęczeniem, nadmiarem pracy itd. To wszystko nie zwalnia go z obowiązku dbania o Wasze stosunki, spędzania z Tobą czasu i Waszych wspólnych rozmów, ani z codziennej modlitwy.
Mam wrażenie że Twój mąż zaczyna się gubić, a picie piwa może byc początkiem rozwoju uzależnienia od alkoholu!
Uważam że powinnaś być bardziej stanowcza, bo on nie robi Ci łaski że Cię wysłucha i nie rozumiem tego że gdybyś wyłączyła mu telewizor to on by sie strasznie zdenerwował. Skoro dla niego telewizor jest ważniejszy od Ciebie to coś tu jest nie halo, a poza tym co to za odpoczynek przed telewizorem?

Trzymaj się. Pozdrawiam :-)

[ Dodano: 2011-10-14, 08:53 ]
emocjonalna napisał/a:
Czytając inne wątki coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że może powinnam się cieszyć, że mąż ze mną jest ..? I akceptować to wszystko? Staram się być w takich samotnych chwilach silna, ale jakoś nie potrafię, mam wrażenie, że koledzy są często ważniejsi..

Nie, nie i jeszcze raz nie!
Nie powinnaś akceptować takich zachowań męża, które sprawiają Ci przykrość. Czujesz się samotna, opuszczona i odsunięta na bok.
Nawet nie myśl w ten sposób, że powinnaś się cieszyć z tego że mąż wogóle z Tobą jest, to jest chore myslenie, nie tędy droga. On ma byc z Tobą z miłości, a Ty masz czuć Jego miłość....
 
     
emocjonalna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-18, 19:40   

Ale co ja mam zrobić iskierko skoro on sam tego nie rozumie :?:

No to powiedzcie mi konkretnie co mam zrobić w takich np sytuacjach:

Jestem na zwolnieniu i siedzę cały dzień w domu, nie nudzę się, mam naprawdę sporo zajęć, staram się też samodokształcać. Ale jak mąż wraca po 8-12 godzinach to zawsze czekam na niego, chce z nim być, chcę z nim porozmawiać. On jakoś nie(możliwe że to ja jestem zbyt nachalna w rozmowie po całym dniu siedzenia samej). Zawsze idzie na dwór, do garażu, przychodzą koledzy i piją piwo w garażu. A ja PO CAŁYM DNIU SIEDZENIA SAMEJ dalej siedzę sama w domu :!: I płaczę, bo mi smutno(teraz też). Staram się być twarda ale tak to przeżywam. Pokłóciliśmy się wcześniej, bo wszędzie mnie pospieszał dziś w sklepie jak bylismy razem, bo umówil sie z kolegą, że coś tam mają razem zrobić. A pozniej jak wracalismy do domu to powiedzial, ze zmienil zdanie i przyszli koledzy.. ale na piwo :-(

Jutro planuję tak się zachować (może to nie jest rozsądne i dojrzałe zachowanie ale już nie wiem co robić): wróci z pracy to skoczyć na zakupy(może drugi raz pod rząd koledzy nie przyjdą pod moją nieobecność) - niech i on poczuje jak to jest siedzieć sobie w domu samemu :-(

Dla niego rozwiązaniem jest współżycie - i rzeczywiście jest później milszy i jakoś się potem dogadujemy. A dla mnie, żeby było współżycie, musimy się dogadywać. No i jest chwilowa wstrzemięźliwość..

Muszę sobie potrafić organizować czas bez niego i muszę być w tym twarda mimo, iż codziennie za nim tęsknię.

A możecie powiedzieć jak to było/jest u Was? Rozmawiacie dużo? Spędzacie razem wieczory? Jak?

Pozdrawiam :-)
 
     
iskierka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-19, 08:24   

Z tego co piszesz emocjonalna wydaje mi się że u Twojego męża mogą to być początki poważnych problemów z alkoholem - tak to się zwykle zaczyna...

Nie wiem emocjonalna jak sie powinnaś zachować, to jest uzależnione od wielu czynników i okoliczności, których ja nie znam w Waszej sytuacji. Mogę jedynie napisać co ja o tym myślę na podstawie Twoich wpisów....słyszałaś pewnie o twardej miłości...taka miłość wg mnie jest najzdrowszą miłością w małżeństwie....
bądź stanowcza, szanuj siebie i swoje uczucia (ale najpierw naucz sie je rozpoznawać), bądź konsekwentna tzn. jeśli coś postanowisz, powiesz o tym mężowi to nie zmieniaj zdania, wyciągaj tez konsekwencje w stosunku do męża za jego zachowanie...
pamiętaj o sobie, o swoich potrzebach, znajdź dla siebie jakieś zajęcie, coś co sprawia Ci przyjemność...wyjdź do znajomych...szukaj wsparcia psychicznego dla siebie...

napewno nie jest Ci lekko tym bardziej że spodziewasz sie maleństwa i napewno nie będzie lekko, mąż nie zmieni swojego zachowania na pstryknięcie palcem a jak małe się urodzi to dojdą jeszcze dodatkowe obowiązki dlatego tak bardzo ważna jest Twoja kondycja psychiczna...dbaj o siebie, szukaj wsparcia dla sibie a w stosunku do męża bądź stanowcza i konsekwentna i nie musisz żebrać o jego miłość...

pozdrawiam serdecznie :-)
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-19, 08:50   

emocjonalna napisał/a:
Jestem na zwolnieniu i siedzę cały dzień w domu, nie nudzę się, mam naprawdę sporo zajęć, staram się też samodokształcać. Ale jak mąż wraca po 8-12 godzinach to zawsze czekam na niego, chce z nim być, chcę z nim porozmawiać


Pytania, które może ci pomogą spojrzeć na problem z innej strony
A co byś robiła w tym czasie kiedyś? Co dziś jest powodem siedzenia w domu?

emocjonalna napisał/a:
Jutro planuję tak się zachować (może to nie jest rozsądne i dojrzałe zachowanie ale już nie wiem co robić): wróci z pracy to skoczyć na zakupy(może drugi raz pod rząd koledzy nie przyjdą pod moją nieobecność) - niech i on poczuje jak to jest siedzieć sobie w domu samemu


Co chcesz tym osiągnąć refleksje u mężą? Może on w ogóle nawet nie zauważy większej różnicy w tym czy jesteś w domu czy nie…. Jeśli tak, zaboli jeszcze mocniej, bo wyobrażenia o tym jak ma zadziałać to zachowanie dowali nie jemu a tobie….
Wyjście tak, jako kara dla mężą NIE!!! Masz wyjść, rozerwać się, porozmawiac, doładować energie, poprawić nastrój

emocjonalna napisał/a:
Muszę sobie potrafić organizować czas bez niego i muszę być w tym twarda mimo, iż codziennie za nim tęsknię.


Tu zasadniczo… dlaczego nie potrafisz tego czasu zorganizować inaczej niż bez mężą, widać uzależnienie szcześcia od mężą, może warto się temu przyjrzeć z boku. Tak mąż powinien chcieć z Toba spędzać czas po pracy, co jest problemem
Koledzy czy może piwo?
Może koledzy to tylko powód do napicia, jeśli tak to powinnaś jak najszybciej cos z tym zrobić, zamiast uciekac od problemu w ciche dni, brak współżycia, bo to jeszcze mocniej nawarstwia konflikt zamiast go rozwiązywac.

Jedna sprawą jest to że mąż nie należy do osób, które potrafią rozmawiać, być wylewni i okazywac miłośc, na pocieszenie, większość z nich tego nie potrafi tak, jak by kobiety tego chciały, co nie oznacza, ze nie kochają…kochaja tylko nie potrafią tego przekazać, jeśli już okazują to znów nie tak jak powinni, tylko tak jak sami zostali tego nauczeni, ale tego mogą na pocieszenie dla kobiet się nauczyć…od kogo? Od nas kobiet

Nie naucza się tego, jak będziemy uciekac od rozmowy, jak będziemy stosować gierki typu ciche dni, brak czułości, wyjścia z domu… oni tych gierek nie rozumieją, wolą prosto usłyszeć zrób to i to, i wtedy zazwyczaj jak kochają to robią… jak nie robią, to zazwyczaj relacja „popsuła się” na tyle, że potrzeby niespełnione i emocje z tym związane zaczęły odgrywac większą role od samego problemu. I tym bardziej należy się przyjrzeć swojemu związkowi, by jak najszybciej zacząc naprawe bo z czasem zaczyna być juz za późno na naprawe….
 
     
emocjonalna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-19, 12:44   

Cytat:
Pytania, które może ci pomogą spojrzeć na problem z innej strony
A co byś robiła w tym czasie kiedyś? Co dziś jest powodem siedzenia w domu?

Jestem na zwolnieniu w ciąży. Kiedyś nie mieszkaliśmy w domu, tylko w bloku. Strasznie oboje cieszyliśmy się na ten dom, a nagle dla mnie on okazał się przekleństwem - mąż często spędza wieczory z kolegami, ja wszędzie mam daleko :-( Dlatego kiedyś bylibyśmy razem w mieszkaniu, tam nie miał kolegów wokoło.
Cytat:
Co chcesz tym osiągnąć refleksje u mężą?

Masz rację, nie powinnam się tak zachowywać, ale wiem, że to skutkuje, wtedy właśnie zauważa mnie. Smutne ale prawdziwe.

Cytat:
Koledzy czy może piwo?
Może koledzy to tylko powód do napicia, jeśli tak to powinnaś jak najszybciej cos z tym zrobić, zamiast uciekac od problemu w ciche dni, brak współżycia, bo to jeszcze mocniej nawarstwia konflikt zamiast go rozwiązywac.

ALE CO JA MAM Z TYM ZROBIĆ? Cały czas próbuję różnych metod i nic :( Jest dorosły i ma silną psychikę i zrobi i tak co będzie mu pasowało.
To nie jest tak, że nie potrafię zorganizować sobie czasu bez męża. Potrafię i to świetnie. Ale cały dzień tęsknię za nim(może masz rację, że powinnam się oduzależnić) i jak wraca to chcę z nim pobyć. Ale odkąd mieszkamy w domu to ma mnóstwo innych zajęć niezwiązanych ze mną, niestety.

Najgorsze jest to, że on jest towarzyski, ja mniej. Ale jak on ma towarzystwo to ja jestem zazdrosna o niego, bo to ja bym chciała z nim być. Nie wiem jak to zwalczyć w sobie, bo wiem, że to nie jest zdrowe uczucie.
Eh .. to siedzenie w domu i ciąża chyba powodują u mnie takie potrzeby przytulania, rozmowy :oops:

A jak to jest u Ciebie jeśli można zapytać? Bo mi to chyba zaczyna powoli wbijać się tak głowy, że tak po prostu ma być. ZObaczymy co się stanie jak urodzi się dziecko. Czekam na nie z niecierpliwością i już je bardzo kocham ale już się boję że zostanę z tym wszystkim sama :cry:
Ale ze mnie pesymistka, co nie? :-P
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-19, 17:40   

Emocjonalna.............. lektura dla Ciebie:
-Dobson i "Miłość wymaga stanowczości"
oraz dla Ciebie i męża:
"Jacek Pulikowski : "Warto być ojcem","Warto naprawiać małżeństwo"
To na początek.A może znasz już te pozycje???
emocjonalna napisał/a:
Ale jak on ma towarzystwo to ja jestem zazdrosna o niego, bo to ja bym chciała z nim być

On nie jest Twoją własnością.To nie maskotka.
Spory odsetek kobiet tak ma: swoją zazdrością i próbą osaczania,wymuszania powoduje ucieczkę męża-faceta do garażu lub w pracę.
Zajmij sie sobą.
Lektury...... fryzura...makijaż...... wyjście na spacer..... do koleżanki......
I nie oczekuj od męża ciągłego zachwycania sie Tobą i bycia "słuchanicą".
Faceci mają problem ze słuchaniem swoich żon.

A może jest to tak,że im bardziej go "gonisz" to tym bardziej on ucieka od Ciebie????

ZAZDROŚĆ........... moja teściowa mówi że to "wysusza kości".Ma rcję.Bo napewno bardzo frustruje.

Pogody Ducha

Małżeństwo to nie klatka,to nie zniewolenie.
Jesteś w domu................. jak nie polubisz tej sytuacji ,to masz frustrację poporodową pewną.Bo zajmowanie sie małym dzieckiem i bycie z nim 24h na dobę jest bardzo frustrujące-jak nie polubisz tego.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-20, 08:51   

emocjonalna napisał/a:
Masz rację, nie powinnam się tak zachowywać, ale wiem, że to skutkuje, wtedy właśnie zauważa mnie. Smutne ale prawdziwe.


chyba jednak nie skutkuje........ i refleksji dalekosiężnych u męża nie ma.... by zadziałało musiałabyś byc poza domem cały czas...a to chyba nie jest rozwiązaniem dla nikogo, by ktoś odczuł brak drugiej osoby.
Jedynie co tym uzyskujesz to chwilowe zainteresowanie męza tobą po przyjściu do domu.
a ile po drodze emocji odczuwasz, złości, smutku, zazdrości, ile energii wkładasz w te zachowanie?przymus wyjścia z domu, gdy tak na prawde nie odczuwasz takiej potrzeby, oczekiwania nadejścia upragnionej nagrody za to w postaci wynagrodzenia mężowskiej uwagi tylko dla ciebie. Zachowania sie modyfikują, z czasem każde z was będzie musiało je zmodyfikowac, by druga strona zaczęła odpowiednio reagować, bo sie przyzwyczaja do czegoś...i z czasem będziesz musiała więcej czasu i energii włozyc by by uzyskać swój zamiar, z czasem rzeczywiście dochodzi do tego, że separacja staje się jedynym wyjściem z tego by ktoś docenił co ma…

emocjonalna napisał/a:
Jestem na zwolnieniu w ciąży. Kiedyś nie mieszkaliśmy w domu, tylko w bloku. Strasznie oboje cieszyliśmy się na ten dom, a nagle dla mnie on okazał się przekleństwem - mąż często spędza wieczory z kolegami, ja wszędzie mam daleko Dlatego kiedyś bylibyśmy razem w mieszkaniu, tam nie miał kolegów wokoło.


Emocjonalna, wiem ze jesteś na zwolnieniu z powodu ciąży, starałam ci sie co innego przez to powiedzieć... gdybyś nie była w ciąży magłąbyś być, byłabyś zupełnie w inym miejscu a co za tym idzie, nie miałabyś tyle wolnego czasu na odczuwanie pustki i braku mężą i przede wszystkim tego, że nie okazuje ci tak jak byś chciała uczuć. Jak sama piszesz zawsze był taki, tylko, że teraz mocniej to odczuwasz bo
- zmieniło sie twoje życie, twój wolny czas i możliwości
Teraz nie możesz pracować, ciążą troche ci zabrania takiego życia jak kiedyś, plus jeszcze to że zmiana miejsca zamieszkania utrudnia kontakt z otoczeniem i znajomymi. Te wszystkie zmiany w życiu sprawiają, że troche sie namieszało i odczuwasz to emocjonalnie, bojąc sie o przyszłość jak sie w tym odnajdziesz. Pozwól sobie na smutek, i czasem złośc bys pogodzona ze zmianami jakie zachodzą teraz w twoim życiu w związku z ciążą, nowym domem zaakceptowała to i odnalazła się w nowej roli jako już mama…Inaczej rzeczywiście po narodzeniu dziecka będzie jeszcze trudniej, nie będzie już nawet wolnego czasu, który teraz masz, zastapia go obowiązki związane z maluszkiem, ale ty będziesz wtedy inaczej patrzeć na swoje zycie, ze zrozumieniem ciągłych zmian jakie zachodza na każdym etapie naszego życia, sa nieodzowne i związane z nami.

Nie upatruj problemu u mężą, który zawsze taki był jak piszesz…to zmiany jakie zachodzą sprawiają teraz odczucia samotności, lęku i dlatego pragniesz wsparcia mężą, by był przy tobie.... problem w tym, tylko że mąż, który zawsze taki był nie za bardzo potrafi okazywać to wsparcie, może sam nawet nie jest świadom tego co czujesz i jak reagujesz będąc cały dzień sama, a nawet jak sobie zdaje z tego sprawe i stara ci sie pomóc to jednak pewnie to nie jest taka pomoc jaką oczekujesz od niego. Tylko rozmowa o tym ja czuje to, ja się lękam o to, może druga strone zreflektować do przemyśleń, tylko że to wymaga pokazania iż nie jestem taka odważna i dzielna za jaką chce by inni mnie postrzegali….

W tym wszystkim jeszcze dochodzi do najważniejszej rzeczy, iż rzeczy które ci sie nie podobają jakie
robi mąż, starasz sie tłumaczyć i do nich dostosowywać...
Starasz sie raczej ulegać, niż otwarcie stanąc do "walki" w obronie problemu jakim są męża koledzy i piwo.
są rzeczy, potrzeby, które ktoś może robić, i sa takie na które powinien umieć stanowczo zareagować... rozumiem, iż kontakty z kolegami sa teraz częstsze z racji bliskości z nimi, to jednak nie może byc tak iż mimo, że to cie denerwuje ty nie starasz sie dojść z mężem do jakiegoś porozumienia... tylko racjonalizujesz to co cie złości starając sie do tego dopasowaĆ.


emocjonalna napisał/a:
ALE CO JA MAM Z TYM ZROBIĆ? Cały czas próbuję różnych metod i nic :( Jest dorosły i ma silną psychikę i zrobi i tak co będzie mu pasowało.


tu raczej jest potrzebna stanowcza postawa, wyjaśniająca sobie co jeden oczekuje od drugiego.
Dajesz komunikat mężowi,
- nie podoba mi sie to, że coraz więcej czasu spędzasz w ten sposób, oczekuje twojej reakcji, pytam mężą czy mnie rozumiesz o czym mówie, na koniec pytam jakie widzisz rozwiązanie tego problemu, które będzie odtąd respektowane. Dorosłę podejście do problemu, brak ucieczki tylko konstruktywna chęć jego rozwiązania. I owszem jest dorosły ma prawo do swojego odbioru tych oczekiwań wobec niego, ale wtedy jego postawa będzie świadczyc o tym jak bardzo zależy mu na rodzinie, a jak na sobie samym czy kolegach czy w końcu na tym piwie…ale i to jest ważne by wiedziec, bo odpowiednio do takich informacji znów działamy, i pokonujemy problem… by go pokonac najpierw musze wiedzieć co jest przyczyna, piwo, nałóg, koledzy czy też zazdrość moja i brak radzenia sobie dzis ze zmianami jakie zachodza…….
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8