Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
brak milosci i szacunku
Autor Wiadomość
Pollyanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-03, 14:31   

Kochani, bardzo Wam dziekuje za wasze wsparcie. Chcialam powiedziec, ze wczoraj maz mnie przeprosil za obrazanie i wyciaganie rak. Wiem, to dopiero paczatek, ze musimy nad tym pracowac, jestem pewnie bardziej tego swiadoma niz on, nie chce zeby sie sytuacja powtorzyla, bo wtedy wroci ze zdwojona sila. Maz mowi, ze tez chce abysm byli zgodna rodzina.

Dzisiaj jestem szczesliwa, Matka Boska do ktorej sie modlilam rozwazajac rozaniec daje mi nadzieje.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-03, 15:06   

Cytat:
W awanturach nigdy nie bylam dluzna mezowi, on mi dogadywal, ja mu odpowiadalam, wrzeszelismy, maz rozwalal rozne rzecz z czasem zaczal mnie wyzywac coraz bardziej, popychac.

Pollyanno, proszę, przeczytaj ten artukuł.
http://www.dlarodzinki.pl...37.html?&page=0
 
     
Pollyanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-03, 15:27   

wiem Rozo, zdaje sobie sprawe, ze za jakas chwile moze byc to samo, jestem pelna obaw o przyszlosc, mam olbrzymia blokade psychiczna, nieufnosc wobec meza

ale dopiero teraz zrozumialam, ze to co sie dzieje w moim domu, to jest agresja, dopiero teraz chce to leczyc, mam nadzieje, ze moj maz nie zmieni zdania i pojdzie ze mna i ze trafimy na madrych ludzi, ktorzy beda potrafili poprzez pytania, ktore beda mu zadawac, pokazac mu, ze jest agresywny i ze zacznie chociaz starac sie kontrolowac

moglabym zlozyc wniosek o rozwod, ale co dalej, mam dwojke dzieci, ktore bardzo kochaja ojca, uwazam, ze rozwod to ostatecznosc, tym bardziej, ze maz wykazuje jakas chcec pojscia w dobrym kierunku, drobna, bo drobna

przeprosil mnie pierwszy raz od lat, to dla mnie tez jest maly cud

a serce mam zbolale, przestraszone i pelne obaw o przyszlosc
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-03, 22:01   

Pollyanna napisał/a:
serce mam zbolale, przestraszone i pelne obaw o przyszlosc

To całkiem normalne, ale jeśli naprawdę chcesz zmian,a małżeństwo i drogę uzdrowienia powierzysz ufnie Maryi,to Ona poprowadzi was do odpowiednich ludzi i będzie wspierać, a u Syna uprosi łaski porzebne dla was obojga. :mrgreen:
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-04, 00:24   

Mi pomaga to,że już nie jestem satelitą męża,na razie w drobnych sprawach.Pilnuję się i wymagam do siebie szacunku.Nawet w żartach. To mój pierwszy krok. A uwierz mi,przez pięć lat usłyszałam chyba wszystkie możliwe obelgi.Teraz modlę się o zmianę i sama zaczęłam sie szanować. Moim największym błedem w tym małżenstwie bylo to,że zrezygnowałam z siebie.Wszystko dopasowywałam do niego. Uznałam,że bycie żona i matka to wszystko i nie chciałam już niczego więcej. A teraz chcę,chcę być tez ważnym odrębnym człowiekiem. I naprawdę zaczęłam szukać pracy. Jesteś mądrą ,wspaniałą kobietą,która zgubiła siebie po drodze,Pola się zgubił i została tylko żona Twojego męża,robiaca wszystko aby on miał dobry humor,aby nie było kłotni. Poszukaj siebie. Przecież nie zawsze tak było. Zwłaszcza teraz kiedy jest dobrze między wami pokaż klasę. Jesteś naprawdę godna szacunku,oddychaj tymi słowami. tak żeby z Ciebie promieniowała godność wspaniałej kobiety. :-D
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-04, 01:30   

Polecam książkę " Urzekająca" J. S Eldredge
 
     
Antonina15
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-04, 23:52   

Witaj Pollyanno:)
wiesz , ja tez wiele razy byłam poobijana, i słownie sponiewierana, by wreszcie zdobyć sie, by zadzwonic na niebieska linie. I była to najlepsza decyzja jaka podjęłam.
Mój mąż groził mi smiercia, że mnie utopi, udusi ( co czynił!), obijał od ściany do sciany. Kilka razy syn stawał w mojej obronie, bo nie wiem, czy dzis byłabym tu z Wami. A co robiłam wtedy ja? Szłam w kąt i wyłam, obolała, najbardziej psychicznie. A panisko jak gdyby nigdy nic wyciagnał sobie piwko z lodówki i oglądał tv. I na to wszystko patrzyły dzieci. Co widziały? Mamę mozna bezkarnie poniżać, ona jest nikim-pasozytem, kulą u nogi, ja tu jestem szefem, mnie sie nalezy szacunek, bo.....zapier.... na te rodzię!!!!!!!Dziś wstydze sie swojej postawy z tamtych czasów. :oops: Miarka się przebrała, gdy czułam,że oczy wychodzą mi na wierzch podczas kolejnego duszenia. STOP!!!!!!!!! Od tej pory jeszcze nie raz widziałam przed oczami jego pięść,ale.......nie dotknął mnie już nigdy!! Kochana to są przemocowcy. Fizyczni, emocjonalni, ekonomiczni......itd. To,że jestem nikim, nic nie jest moje, do wszystkiego doszedł sam, mam wypier... do mamusi, nic w zyciu nie osiagnęłam, jestem bierna, niezyciowa, nierób....to bolało i boli, ale ja JUZ WIEM, ze to nieprawda!!!! Że to tylko jego słowa, by mnie zgnebić, upodlic. Kiedys temu wszystkiemu wierzyłam. Skoro najbliższa osoba mi to mówi, a przecież mnie zna-to widocznie tak jest.Jak to sie stało,że ja kiedyś wesoła, towarzyska osoba, jakoś tam (:) wykształcona, nie mająca problemów i radząca sobie--....stałam sie wycieraczka u jego stóp? Kochałam i myslałam,że tak trzeba. Ufałam, bo...kochałam. Zrobiłam z niego bożka niejako na własne zyczenie. Dziś dzieki temu kryzysowi jestem silna Wiarą:) Dzieki psychologowi ,że jestem KIMŚ. Dzieki mężowi- mam niesamowite długi finansowe i perspektywe rozwodu( na który i tak sie nie zgodzę:). A więc -kochana walcz, nie daj się złu. Warto! Przytulam do serducha.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-05, 09:17   

Pollyanna napisał/a:
moglabym zlozyc wniosek o rozwod, ale co dalej, mam dwojke dzieci, ktore bardzo kochaja ojca, uwazam, ze rozwod to ostatecznosc, tym bardziej, ze maz wykazuje jakas chcec pojscia w dobrym kierunku, drobna, bo drobna


Pollyanno jak to mówią ..w zdrowym ciele ..zdrowy duch :-o :-o

zatem najważniejsze na dziś ...TWOJE ZDROWE CIAŁO....

Co do tematu przemoc???

jest to bardzo złozony temat

,tak samo jak są rózne jego przyczyny wywołujące takie a nie inne zachowania,tak samo sa rózne tez jego stopnie nasilenia,tak samo jak ludzie ją stosujący sa rózni.....

Nie da sie wsadzić wszystkich ogarniętych ta przyczyną do jednego wora z napisem ...
SKRESLIĆ GO....BRAK ROKOWAN I NADZIEJI........
Z reguły większośc forów zajmujących sie przyczyna przemocy i życia w tej przyczynie
pisze wprost ........uciekac..odizolować się....skreslic związek....

i zgoda co do tego- ale nie zawsze!!!!

trzeba wiedziec w tym wszystkim jedno- porady tego typu odnoszą sie zazwyczaj do najbardziej skrajnych zachowan i bardzo patologicznych...

czy istnieje możliwośc poprawy,naprawy,zmiany dotychczasowych warunków zycia???

istnieja pollyanna ale sa warunki:

1. twoja włąsna terapia dla ofiar przemocy by: poznać włąsna wartośc,by uwierzyc w siebie,by rozpoznawac symptomy i im przeciwdziałąć(a przypadkiem nie potegować),nauka stawiania kroków ,postrzegoania świata,zagospodarowanie własnego czasu i zycia,nauka samodzielności,asertywnośc(to niektóre z nich)


2.terapia antyprzemocowa (dla sprawców) zatem twojego męża :by do tego jednak doszło sa potrzebne warunki,dojrzenie i świadomośc krzywdzenia drugiego człowieka,i nie chodzi tu zony,dziecka (ogólnie bliskich).Bo ta zależnośc ma w podświadomości szukania ofiary-by nastąpił upust gniewu ...dziś ty,jutro dzieci..kiedy inndziej rodzice,sasiedzi,koledzy z pracy itd.
Bo świadomości tej pełnej(nie jednorazowe ,czy nawet kilkakrotne przepraszam i dalej robie to samo)trzeba szukac w ciężkiej pracy i zmianie swych zachowań

bo temat przemoc okresla te zachowania(przepraszam i dalej działam) jako "miodowy czas"-a dokładnie sprytna świadomośc przemocowca narozrabiam-przeprosze i super ,ale nadal działm tak samo bo wiem jak udobruchać ofiarę.

Świadomośc pełna to cos więcej !!!powstaje w przemocowcu cos czego na codzień brak(sumienie).

czy te zachowania możan zmienić???

owszem ku temu służy powyższa terapia indywidualna osoby stosującej przemoc.
a co dzieki niej ?? niejako nowe życie,nowe postrzeganie innych ,nowe zachowania,szacunek drugiej osoby i świadomośc wlasnego samograniczania sie dotychczasowego


reasumując tak pzrygotowana świetnie dwójka ludzi musi nauczyc sie od nowa zyc wspólnie....by tworzyc zdrową rodzinę

zatem aby to uwieńczyć ??

3.wspólna terapia dla stosującego przemoc i dla ofiary przemocy ucząca:
-komunikacji
-rozwiązywania problemów
-zaufania
-wspólpracy

Madrośc w całym tym cyklu (poszczególnych punktach),ma szansę naprawić zło jakie sie do rodziny wkradło.......
natomist błedy i niedociągnięcia ,i brak oceny całości -mogą wywołac uboczne skutki

a nimi ewentualnie ma szanse być to co najczęsciej sie pojawia

ZAMIANA RÓL....gdzie dotychczasowa ofiara staje sie sama katem

pozdrawiam i życze rozwagi na tej drodze
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-05, 09:35   

Pollyanna napisał/a:
moglabym zlozyc wniosek o rozwod


Rozwód? Po co?

Dla osoby wierzącej ostatecznością jest separacja, bo niesie za sobą identyczne konsekwencje, co rozwód, ale nie umożliwia wejścia w ponowny związek i prawną jego legalizację. A więc chroni nas - np. przed przemocą, przed przekazywaniem bagażu międzypokoleniowego, ale nie niesie zgorszenia, jakie wiąże się z przyzwoleniem na ewentualnie życie w grzechu cudzołóstwa nasze lub naszego małżonka.

Mąż wykazuje chęć naprawy Waszych relacji - ciesz się z tego, bo to bardzo dużo - że dostrzegł swoje zachowanie, że widzi w tym zło. Pewnie długa droga przed Wami, ale jeśli podejdziesz do tego z miłością i NIEZŁOMNOŚCIĄ, ma duże szanse na powodzenie.

Z Panem Bogiem. :)
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-05, 09:57   

Brawo Antonina!!

Antonina15 napisał/a:
Kiedys temu wszystkiemu wierzyłam. Skoro najbliższa osoba mi to mówi, a przecież mnie zna-to widocznie tak jest.


To jest chyba częsty problem, ja też tak miałem. Uważałem, że powinienem się zgadzać na wszystko co żona powie, bo... ją kocham. A to tak nie działa. Miłość do drugiej osoby z pominięciem siebie nie jest miłością tylko uzależnieniem.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-05, 10:15   

Jarek321 napisał/a:
Antonina15 napisał/a:
Kiedys temu wszystkiemu wierzyłam. Skoro najbliższa osoba mi to mówi, a przecież mnie zna-to widocznie tak jest.


To jest chyba częsty problem, ja też tak miałem. Uważałem, że powinienem się zgadzać na wszystko co żona powie, bo... ją kocham. A to tak nie działa. Miłość do drugiej osoby z pominięciem siebie nie jest miłością tylko uzależnieniem.


Jarku .......najczęstrzą przyczyna tej wiary w słowa -co o mnie mówi drugi......

jest nic innego jak niskie poczucie własnej wartości..........a to zaburzenie powoduje we mnie samym brak zdrowego rozsądku i włąściwego pdejścia do tematów

pozdrawiam
 
     
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-08, 07:45   

róża Cześć
Zaproponowałaś artykuł zawierający propozycję relaksacji metodą yogi czy też tai tchi ale wiedz że te metody otwieraja bramy duszy i tym samym możesz zaprosić do niej złe duchy, które w przyszłości mogą narobić większego ambarasu. Raczej skupiłbym się na nakłonieniu męża do opanowania emocji. Ja sam czuję, żę głównym powodem mojego kryzysu małżeńskiego jest błędne przekonanie co do faktów - np. żona ubiera krótką spódniczkę tzn. chyba chce się komuś przypodobać a tzn że próbóje mnie zdradzić a tzn że chyba już to zrobiła itd. a potem rozładowywałem te emocje na niej. Może część żeczywiście była prawdą ale faktem jest, żę nie potrafiłem opanować swoich emocji. Teraz poprzez modlitwę i wyciszenie ale też staranie się się z całych sił być miłym (narazie to jest sztuczne ale z czasem) jest coraz lepiej.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-08, 10:37   

Cześć Krzychu :-)
Różnimy się w odbiorze rzeczywistości...
Także zauważyłam, że ten obszerny, wartościowy artykuł zawiera propozycję relakasacji, ale ja to zwyczajnie zignorowałam, jak ignoruje się komara, który zabzyczał nad uchem.
A jeśli tak widzisz sprawy dotyczące Was? Ot choćby ta spódniczka mini, która wyzwala w Tobie taakie emocje i jest powodem kłótni... Przecież to tylko komar, który zbyt mocno przyciąga Twoją uwagę, tak że nie zauważasz (być może) rzeczy ważniejszych - zmęczenia, smutku żony etc. Tego, co ma w środku...

A gdyby wraz z Twoim synem uczęszczał do klasy narkoman, złodziejaszek? W trosce o niego, żeby nie stała się mu krzywda - wypisałbyś go ze szkoły? Przecież on musi poznać życie wraz z jego gorszą stroną (to nieuchronne) i świadomie opowiedzieć się za dobrem, wybrać je.
P.S.
Walka z emocjami na niewiele się zda, kiedy nie znamy ich źródła, przyczyny. Może to trzeba przyjrzeć się głębiej własnej ...zazdrości?
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-08, 11:26   

róża napisał/a:
Walka z emocjami na niewiele się zda, kiedy nie znamy ich źródła, przyczyny. Może to trzeba przyjrzeć się głębiej własnej ...zazdrości?


dokładnie tak..co racja to racja...
Krzysztof1970 napisał/a:
Teraz poprzez modlitwę i wyciszenie ale też staranie się się z całych sił być miłym (narazie to jest sztuczne ale z czasem) jest coraz lepiej.

modlitwa i wyciszenie ...to idealne dopełnienie ale wówczas jak przyczyna będzie usunieta(specjalistycznie)..i byc moze to własnie zazdrośc(o jakiej napisała róża)...
inaczej to sztucznie..nadal będzie sztucznie

i cóż jak to napisała róża (o komarze-dobre!!!!) :mrgreen: :mrgreen:
kto wie może komar będzie bzykał nadal..a co jak znów natrętnie???...

ile da to sztuczne wstrzymanie

by:
zamiast w rozwadze zignorowac komara ,wejśc przypadkiem w stare i go zdzielić z całych sił......... :-P :-P

Krzychu
Krzysztof1970 napisał/a:
Ja sam czuję, żę głównym powodem mojego kryzysu małżeńskiego jest błędne przekonanie co do faktów - np. żona ubiera krótką spódniczkę tzn. chyba chce się komuś przypodobać a tzn że próbóje mnie zdradzić a tzn że chyba już to zrobiła itd. a potem rozładowywałem te emocje na niej. Może część żeczywiście była prawdą ale faktem jest, żę nie potrafiłem opanować swoich emocji.


jak to gdzieś kiedys zasłyszałem
ŚWIADOMOŚC.....
to dobra rzecz zamyka bramy piekieł ...a zaczyna otwierać bramy niebios

ale świadomośc to nie wszystko...to zbyt mało

trzeba tu jeszcze pracy..i mocnych zmian

pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8