Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
brak milosci i szacunku
Autor Wiadomość
Pollyanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-04, 12:29   brak milosci i szacunku

Jestem mezatak od 13 lat, mamy dwojke dzieci 11 i prawie 3 lata, nasze malzenstwo zawsze bylo pelne awantur, ale sie godzilismy, zawsze to ja wyciagalam reke. W awanturach nigdy nie bylam dluzna mezowi, on mi dogadywal, ja mu odpowiadalam, wrzeszelismy, maz rozwalal rozne rzecz z czasem zaczal mnie wyzywac coraz bardziej, popychac. Przez te 13 lat mam wrazenie, ze czesciej plakalam niz sie smialam. Po ostatniej awanturze cos we mnie peklo, slyszalam juz od jakiegos czasu, ze mnie nie kocha, plul na mnie mowiac, ze nie chce na mnie patrzec, dostalam w twarz, pchnal ze schodow, kopnal, a wczesniej nie odzywal sie do mnie przez prawie dwa mniesiace z naprawde jakiegos blachego powodu. Wyprowadzilam sie z domu, mieszkam u matki z dziecmi, ale ostatnio stwierdzialm, ze mam swoj dom i zaczelam tam nocowac od czasu do czasu. Jak sie widzimy to albo sie nie odzywamy, albo wrzeszczymy. Nie uslyszalam porozmawiajmy, przegiolem. Nie kocha mnie juz, doszly mnie sluchy, ze mial kogos kiedys, nie sprawdzilam tego wiec nie wiem czy to jest prawda, ale nie to jest najgorsze, najgorsza jest ta agresja, ta nienawisc, ten brak milosci. Jestem bezsilna, nie wiem co zrobic, nie potrafie z nim rozmawiac. Nie wiem jak dalej mam zyc, gdyby nie dzieci to bym chciala polozyc sie spac i sie nie obudzic.
 
     
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-04, 16:03   

Wiem, że strasznie mało mam do powiedzenia w tej kwestii, bo moje małżeństwo się sypie. Ale paradokslanie właśnie teraz uświadomiłam sobie, że vet za vet prowadzi nieuchronnie do jednego - do upadku i rozwodu. Chociaż czekam na pierwszą rozprawę rozwodową, której tak naprawdę wcale a wcale nie chcę i dałabym baaaaardzo ale to bardzo wiele aby cofnąć czas i wymazać z życia mjego męża i swojego ostatnią awanturę, to jednak postanowiłam wszystko odbudować miłością, to znaczy narzekałam na brak czułości, rozmowy i bliskości w małżeństwie, a ostatni okres uświadomił mi, że sama też nie niosłam jej zbyt dużo. Więc może drogą tu jest przede wszytskim danie czegoś od siebie? Może zmiana siebie na lepszą zmieni też podejście męża? Może powinnaś przemyśleć czego oczekujesz czy uważasz, że już nie ma o co walczyć, czy chcesz jeszcze coś odbudować! Ja postanowiłam przynajmniej spróbować, bo mimo ogromnej ilości nieporozumień jakie ostatnio zagościły w moim małżeństwie uświadomiłam sobie, że bardzo kocham mojego męża. I choć moje próby ratowania małżeństwa przypominają ostatnio walkę z wiatrakami, bo mój mąż po ostaniej awanturze już skreślił wszystko i wystąpił o rozwód, to jednak wciąż pamiętam o słowach Jezusa skierowanych do Piotra, ile razy należy wybaczać, czy aż 7? Będę się modlić abyś podjęła słuszną decyzję. i życzę wytrwałości. Pozdrawiam cieplutko
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-04, 20:49   

Pollyanno, Twój mąż stosował przemoc, na to na pewno nie wolno pozwolić. Dobrze, że się odseparowałaś, może pomyślisz teraz o wizycie u psychologa, o terapii dla siebie i dzieci ( dzieci przecież były świadkami tego wszystkiego i ślad zostanie w nich do końca życia), jesli Ty staniesz na nogi to będziesz mogła pomóc Twojemu mężowi i waszemu małżeństwu. Niebieska linia - korzystałaś? A z Bogiem o tym rozmawiasz? Tu trzeba dużo modlitwy. Zwróć się o pomoc koniecznie, bo tak jak powiedziałaś masz dzieci i dla nich musisz być spokojną, radosną mamą. Skoro razem z mężem wrzeszczycie, albo się nie odzywacie, to może zmień taktykę. może stań się życzliwa, unikaj spięć, pochwal za coś, a wcześniej obejrzyj "Ogniodpornego", polecanego na forum, poczytaj proponowane tu książki.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-04, 23:48   

Polyanno witaj na forum, podpisuje sie pod tekstem Kari

Cytat:
Pollyanno, Twój mąż stosował przemoc, na to na pewno nie wolno pozwolić. Dobrze, że się odseparowałaś, może pomyślisz teraz o wizycie u psychologa, o terapii dla siebie i dzieci ( dzieci przecież były świadkami tego wszystkiego i ślad zostanie w nich do końca życia), jesli Ty staniesz na nogi to będziesz mogła pomóc Twojemu mężowi i waszemu małżeństwu. Niebieska linia - korzystałaś?


Konieczna jest pomoc fachowca, bez powiedzenia stop takimu traktowaniu Ciebie przez męża lecisz po równi pochyłej...nie ma z tym żartów, ile jeszcze mozesz wytrzymać

Będę pamiętac w modlitwie, odwagi i niech dobry Bóg prowadzi
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 00:08   

co potrzeba ???
chyba to

http://www.niebieskalinia.pl/index.php?w=1280.


i to warte do poczytania




http://www.samo-zycie.iq2...amp;temat=44952


a prywatnie ......hmmmm???

chyba trzeba juz dzialać

pozdrawiam
 
     
Pollyanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 10:12   

Dziekuje Wam wszystkim za wsparcie. Niebieska linia, ciagle mi sie wydaje, ze to mnie nie dotyczy, bo te napady wscieklosci nie byly na co dzien, tylko przy awanturach, ale jednak. Minelo juz troche czasu od tej ostatniej awantury, powoli opadaja we mnie emocje i zaczynam nabierac dystansu i odzyskiwac rownowage psychiczna (tak mi sie dzisiaj wydaje). Ale bylam w strasznym dolku, gdy zaczelam czytac tu na forum historie innych zaczynalam nabierac dystansu do wszystkiego.

Zawsze bylam wierzaca i praktykujaca osoba. Moj maz jak bylo dobrze chodzil ze mna do kosciola, ale jak tylko sie klocilismy zapominal o tym, teraz tez Bog nie jest dla niego chyba wazny. Na poczatku tego mojego kryzysu watpilam w Boga, buntowalam sie jak to ja "dobry czlowiek", chodzilam na pielgrzymki, oaza, codzienna modlitwa, co niedziela Msza Swieta, dlaczego Bog pozwala zebym tak cierpiala ja i moja rodzina - teraz minal okres buntu, ale rozne pytania i watpliwosci zostaja. W niedziele bylam u spowiedzi i Komunii i bylo mi naprawde lzej.

A jak ja moge pomoc swojemu mezowi? On sie do mnie nie odzywa, ja po tym ostatni ataku na moja osobe, czuje taka bariere, zeby sie do niego odezwac, boje sie, ze znowu mi powie, ze mnie nie kocha, ze rozwod, zebym delikatnie mowiac "wynosila sie", ze licza sie tylko dla niego dzieci. Nie wiem jak z nim rozmawiac. Nie rozmawiamy juz ze sobe ok dwoch miesiecy - trudno mi, czekam chyba, az do niego dotrze, ze zle sie zachowuje, ale chyba sie nie doczekam. Ja widze jego wine, a on moja i chyba czeka, ze to ja znowu wyciagne reke (a moze nie czeka, nie chce).
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 15:07   

Witaj

Zaprzeczasz temu co sie dzieje i umniejszasz to...czesto kobiety doznajace przemocy tak robią...z wspoluzaleznienia, ze strachu...rozumiem to dobrze
ale fakty sa faktami, sama piszesz
Cytat:
dostalam w twarz, pchnal ze schodow, kopnal,

sorry, to nie jest takie nic....a Ty piszesz ze nie dotyczy...nabierasz isly i dystansu....az do nastepnego ataku niestety
uczestniczylam w grupie wsparcia dla kobiet doznajacych przemocy, ten problem bez leczenia SAM NIE MIJA, przykro mi
Pytasz
Cytat:
A jak ja moge pomoc swojemu mezowi?

Nie umniejszajac i nie ukrywając jego choroby...i dbajac o siebie i dzieci...modlitwa na pewno
ale i konkretna i fachowa pomoc, terapia, grupa wsparcia...polecam niebieska linię
dbaj o sobie! Pan Bog kocha Cie i nie chce byś cierpiała....wyciągnij rękę do innych a oni Ci pomogą

Z Bogiem.
 
     
Pollyanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 10:18   

Dzisiaj chyba mam kiepski dzien, plakac mi sie chce. Nie moge juz tak zyc. Spedzam teraz kilka dni w domu, moj maz jak wroci pozno, to siada przed komputerem, albo telewizorem, a jak mu w sobote powiedzialam, ze jade z dziecmi na tydzien nad morze, to powiedzial, ze go to nie obchodzi, wiec mu powiedzialam, ze ok nie bede go wiecej informowac co planuje z dziecmi, jak powiedzialam, zeby mi pieniadze za kredyt za mieszkanie dal wczesniej i oddal jeszcze to co mi niedoplacil w zeszlym tygodniu, to uslyszalam obelgi i wpier....j. Slyszal to nasz prawie trzyletni syn, zaczal do ojca krzyczec, zeby nie krzyczal na jego mame i schowal sie pod stol mowiac, ze boi sie taty. Pokazalam to mezowi, chyba go cos ruszylo bo wzial syna na rece, ale mi sie dostalo, ze syn ma "spalone" ramiona i pelna agresja w stosunku do mojej osoby. Nie widac niestety ani odrobiny dobrej woli z jego strony.

On mnie pobil, on sie drze, a oczekuje ode mnie nie wiem czego, zebym go przeprosila, a moze zebym zlozyla wiosek o rozwod, wtedy ja pokryje koszty. Nie wiem sama co mam robic, moze zlozc wniosek o rozwod, albo separacje, moze potrzeba konkretow, zeby sytuacja sie rozwiazala. Jedyne czego moj maz sie boi to podzialu majatku, bo mieszkamy poniekad na jego ojcowiznie, w ktora mocno zainwestowalam i to jest jego jedyny problem.

Trudno zyc bez milosci, zrozumienia i dobrej woli. Jak dlugo mozna nie rozmawiac. Dlaczego ludzie tak krzywdza sie nawzajem, choc laczy ich tyle dobrych chwil i co najwzaniejsze dzieci, ktore przeciez kochamy bardziej niz siebie.

[ Dodano: 2011-07-11, 12:17 ]
jak rozmawiac z kims kto pala do Ciebie taka nienawiscia i zawzietoscia? jak rozmawiac z kims kto zamiast rozmawiac wyzywa i przeklina, i obarcza Cie wina za wszystko?
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 12:38   

Obiecuję modlitwę
i życzę spokoju i cierpliwości w niesieniu krzyża
 
     
Pollyanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 14:59   

Bog zaplac, bardzo mi jest chyba potrzebna. Czlowiek stara sie byc dzielny, ale sam nie daje rady. Mam nadzieje, ze jurto bedzie lepsze.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 16:17   

Pollyanna napisał/a:
Trudno zyc bez milosci, zrozumienia i dobrej woli. Jak dlugo mozna nie rozmawiac. Dlaczego ludzie tak krzywdza sie nawzajem, choc laczy ich tyle dobrych chwil i co najwzaniejsze dzieci, ktore przeciez kochamy bardziej niz siebie.


Zachęcam Cię do stałego stosowania w domu sakramentaliów takich jak egzorcyzmowana sól, olej, wodę i świec. Poczytaj o nich jest sporo materiałów na forum:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4205

Wydaje mi się,że jest to doskonała pomoc dla Ciebie w tej sytuacji. To także pomoże Ci się otworzyć na pomoc z zewnatrz wobec przemocy w domu.
Działanie zła jest u Was bardzo widoczne i czas postawic mu zaporę z Bożego Błogosławieństwa.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 18:43   

Egzorcyzmowana sól, olej...
Modlitwy... to wszystko ważne i potrzebne (nie wiem jak sól, ale modlitwa na pewno), ale kobieto! To jest najzwyklejsza w świecie przemoc psychiczna i fizyczna!!! Sama modlitwa Ci nie pomoże! Niezbędna jest terapia - Twoja - aby wzmocnic sie psychicznie, nauczyć reagować. Jednak tak naprawdę terapia należy się Twemu mężowi!!! Jeśli jej się nie podda - nic z tego nie będzie. Wykończy Ciebie, a dzieci powiela potem ten wzór przemocy w swoich rodzinach!
Skąd taka mądra jestem? Bo sama to przechodziłam. Obyło sie bez rękoczynów, ale przemoc psychiczna była najwyższej klasy. Mój mąż zachowywał się jak jego ojciec wobec matki. Taki wyniósł z domu wzorzec, taki więc stosował. Zaczęłam od terapii. Aby wzmocnic siebie, aby zrozumiec, że to nie jest moja wina, aby nauczyć się jak reagować. Aby uwierzyć, ze nie jestem glupia i beznadziejna.
Usłyszałam też mądre słowa. Że życie z takim człowiekiem wymaga HEROIZMU!
To prawda. Zycie z Twoim mężem wymaga od Ciebie heroizmu. Masz na to siłę?
Moja teściowa życie z moim teściem przypłaciła milionem chorób i alkoholizmem, który stał się ucieczką od ciągłych wyzwisk i braku elementarnego szacunku. Z strony męża, a potem i synów.
Ja już zaczynałam płacić zdrowiem, w moim przypadku skończyłoby się rychłym zawałem i nerwicą.
Masz w sobie heroizm?
Szukaj pomocy w odpowiednich ośrodkach. W ostateczności - separacja. Chroń dzieci. Takie jest moje zdanie. Ty podejmiesz decyzję sama. Szukaj KONKRETNEGO wsparcia, aby wychodzić z tego kręgu przemocy.
Życzę Ci dużo wytrwałości...
Przytulam mocno...
Bajka

[ Dodano: 2011-07-11, 18:45 ]
Mój mąż był DDA, wieczne pretensje, wieczne niezadowolenie, jeden chodzący kompleks, w związku z tym karał mnie. Ja byłam wszystkiemu winna, bo on czuł się gorszy.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 19:32   

7 kroków postępowania z cholerykiem

Nie zmienisz charakteru gniewnej osoby. Możesz jednak wypracować sobie metody radzenia sobie z jej złością.
________________________________________
Krok pierwszy: Proś o pomoc, nie wstydź się

Osoby doświadczające przemocy (a przemocą jest także czyjś gniew) zwykle wstydzą się tego i ukrywają problem przed rodziną i przyjaciółmi. Izolują się i skazują na samotność. Być może z tobą też tak jest. Dlatego musisz wiedzieć, że bez wsparcia innych nie dasz sobie rady. Rozejrzyj się wokół, usiądź z kartką i wypisz na niej osoby, na które możesz liczyć. Spróbuj stworzyć swoją grupę wsparcia – nawet jeśli będzie to tylko jedna osoba. Ważne, by zacząć z kimś rozmawiać. Czasem wystarczy po prostu, że usłyszysz: „Damy radę przez to przejść, będzie dobrze”.
Zwracając się do innych, możesz oczekiwać wsparcia emocjonalnego, mądrej rady czy konkretnej, materialnej pomocy. Dlatego ważne jest utrzymywanie dobrych (opartych na wzajemności) relacji z innymi. A jeśli nie masz do kogo się zwrócić, poszukaj profesjonalnej pomocy.

Krok drugi: Pozbądź się fałszywych przekonań

Problemem ludzi uwikłanych w gniewny związek jest pielęgnowanie mitów dotyczących miłości i gniewu. Najbardziej rozpowszechnione jest przekonanie, że „miłość pokona gniew”. Tymczasem prawda jest taka, że choćbyś nie wiem jak się starała, nie zwalczysz jego gniewu swoim oddaniem. Twoja miłość nie jest na to dość silna! Inny mit głosi, że „gniew mija, a miłość trwa wiecznie”. Błąd! Skłonność do gniewu czasem łagodnieje z wiekiem, ale z pewnością nie jest przelotnym uczuciem. Kolejny stereotyp mówi: „Jeśli on mnie naprawdę kocha, to się zmieni”. Nieprawda! Kiedy zwycięża gniew, miłość nie ma szans. Podobnych mitów jest wiele i niestety, trudno się z nimi walczy, ponieważ nasze poglądy kształtują się bardzo wcześnie.
Jak wykorzenić fałszywe przekonania? Mów sobie STOP!, ilekroć przyłapiesz się na powtarzaniu w myśli wymienionych wyżej stereotypów. Świadomie podważaj fałszywe przekonania i zastępuj je innymi, np. w miejsce „gniew mija, a miłość trwa wiecznie” mówisz sobie: „gniew może zniszczyć miłość”. Pamiętaj, że sposób myślenia jest twoim osobistym wyborem i w każdej chwili możesz go zmienić.

Krok trzeci: Wyznacz swoje granice

W związku z gniewnym człowiekiem koncentrujemy się zwykle na jego działaniu i potrzebach, zapominając o sobie. „Dobra” żona stara się dopasować do oczekiwań gniewnego męża, który i tak nigdy nie będzie z niej zadowolony. Zamiast tak robić, spróbuj określić, gdzie leży granica twojej tolerancji. Zadaj sobie pytanie, jak długo chcesz być ofiarą. Wyznaczając granice, stworzysz niewidzialną barierę ochronną.
Ofiary gniewu mają, podobnie jak współuzależnieni, skłonność do zapominania o własnych potrzebach, do nieustannego kontrolowania drugiej osoby i do rezygnacji z siebie.
Żeby to zmienić, musisz nauczyć się postępować nieco egoistycznie. Staraj się rozwijać swoje zainteresowania, spotykaj się z ludźmi (spoza kręgu twojego gniewnego partnera). Zacznij każdy dzień od poświęcenia pewnej ilości czasu wyłącznie sobie (możesz iść na basen, posiedzieć z książką przy kawie czy zrobić cokolwiek innego, co sprawi ci przyjemność).
Jeśli to możliwe, dystansuj się od osoby, która wybucha (w takich momentach unikaj przebywania z nią blisko). Szukaj prostych sposobów, które pomogą ci zachować zdrowie i dobre samopoczucie. W żadnym wypadku nie uciekaj w autodestrukcję (picie alkoholu, nadużywanie leków)! I jeszcze jedno – nigdy celowo nie rozdrażniaj osoby, która jest rozzłoszczona. A kiedy gniew przeradza się w przemoc fizyczną, uciekaj w bezpieczne miejsce i natychmiast wzywaj pomocy.

Krok czwarty: Nie pomagaj mu się złościć

Nie postępuj w sposób, który sprzyja nasilaniu gniewu. Przestań być miła, nie przepraszaj – bo to nie twoja wina, że on się złości. Jeśli stale przepraszasz, dajesz do zrozumienia, że czujesz się odpowiedzialna za jego gniew. Nie milcz, nie udawaj, że nic się nie stało i nie bagatelizuj skutków jego gniewu – niech sam za nie odpowie.
Przestań go słuchać. Podczas wybuchu gniewu następuje eskalacja – rozgniewana osoba mówi szybciej i głośniej. Im dłużej będziesz słuchać, tym większe będzie jej wzburzenie. Najlepszym sposobem jest odejść lub odłożyć słuchawkę, gdy tylko usłyszysz gniewny ton.
Traktuj wściekłego bliskiego ci człowieka jak obcego – nie usprawiedliwiaj go i nie chroń przed konsekwencjami. W sytuacji, gdy jesteśmy źle traktowani, najgorszą taktyką jest przemilczanie tego. Najlepszą – uświadomienie drugiej osobie, że nas krzywdzi.

Krok piąty: Nie odpowiadaj gniewem na gniew

To naturalne, że na gniew chcemy odpowiadać w ten sam sposób. W przypadku osób nerwowych nie jest to jednak dobre. Spokojne, konstruktywne wyrażanie swojego niezadowolenia jest znacznie zdrowsze, bezpieczniejsze i daje lepsze rezultaty.
Co możesz zrobić, gdy wybuch gniewu drugiej osoby wywołuje złość w tobie? Zamiast odpowiadać gniewem, porozmawiaj.
Dobrą metodą na rozładowanie napięcia jest humor. Żartobliwe powiedzonko może nie tylko pomóc tobie, ale także wyciszyć emocje rozmówcy.
Spróbuj też wysiłku fizycznego. Kiedy czujesz, że zaraz wybuchniesz, idź na spacer lub pobiegaj.

Krok szósty: Uodpornij się na stres

Życie z gniewnym człowiekiem jest jak siedzenie na czynnym wulkanie. Dlatego powinnaś zawczasu nauczyć się redukować poziom stresu. Możesz to robić, powtarzając sobie pozytywne, uspokajające stwierdzenia (np. „On nie może panować nad sobą, ale ja tak”).
Ważne jest także wyrobienie w sobie automatycznej reakcji relaksacyjnej. Wystarczy usiąść wygodnie i spokojnie, naturalnie oddychać przez nos, powtarzając w duchu jedno słowo, np. „jeden”, w czasie wydechu. Najważniejsze, żeby trenować ten sposób odprężania się codziennie.
Przećwicz również w wyobraźni radzenie sobie z gniewem drugiej osoby, wyobrażając sobie konkretną sytuację i swoje zachowanie.
Krok siódmy: Uciekaj, gdy nie ma innego wyjścia
Proponowane metody nie zawsze skutkują. Jeśli gniew osoby, z którą jesteś związana, jest patologiczny i zagraża twojemu bezpieczeństwu, lepiej rozważyć możliwość rozstania, nawet jeśli wiąże się to z wieloma problemami.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 21:18   

dwa istotne linki

http://www.bpo.sdn.org.pl...oc%20domowa.pdf



http://czat.onet.pl/16352...m_dyskusji.html
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8