Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
....... CZY WALCZYĆ ??? CO DALEJ ???? CZY TO SEKSOHOLIZM ???
Autor Wiadomość
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 16:15   ....... CZY WALCZYĆ ??? CO DALEJ ???? CZY TO SEKSOHOLIZM ???

Witam

Jestem tutaj pierwszy raz,czytam forum.

Sama postanowiłam napisać o swojej sytuacji.

Mam 57 lat,jestem 36 lat w związku małżeńskim.Od dwóch lat moje życie się posypało.

Od roku czasu ja mieszkam w naszym mieszkaniu,mąż w wynajętym.


Dwa lata temu,mąż zakochał się w koleżance z pracy 20 lat młodszej.


Chciałabym zaznaczyć,że mąż od ponad 20 lat leczy się na chorobę afektywną dwubiegunową.

Mąż obecnie jeździ do psychologa,żeby pomógł mu się "odkochać" mówi,że chciałby wrócić do mnie.

Pomimo wielu wizyt u psychologa,cały czas "tkwi" w tym uczuciu do koleżanki.

Koleżanka go nie chce.

Na skutek tego zakochania,mąż wpadł w alkoholizm,obecnie mówi,że już nie pije.

Na dodatek,podczas nadużywania alkoholu,wyszło także na jaw,że mąż ma problemy seksualne.

Przyznał się,że od około 10 lat korzystał z usług prostytutek,nawet w jednej się zakochał i romans trwał dwa lata.

Potem chodził na masaże erotyczne.

Odkryłam pelno pism erotycznych,był także uczestnikiem na portalach randkowych,umieszczał tam swoje anonse.

Pare lat temu miał nawet byc zwolniony z pracy,dlatego,że odwiedzał w godz.pracy strony erotyczne.


Obecnie jest "zakochany" w koleżance z pracy.


Moim zdaniem,mąż jest seksoholikiem,uzależnionym od seksu i miłości.


Obecnie mąż mówi,że nie chodzi na masaże,nie korzysta z usług prostytutek,że skończył z tym.


Jego problemem jest uwolnienie się od tej miłości do koleżanki.


Wizyty u psychologa nie dają żadnych efektów.


Moim zdaniem to nie jest uczucie,tylko choroba,obsesja na jej punkcie.



Ja sama chodzę do psychologa,nie umiem odnaleźć się w tej sytuacji.

Próbuje żyć dla siebie i odnaleźć siebie.

Zawsze żyłam dla rodziny, teraz nie umiem żyć.

Sama się leczę,chodzę do psychiatry,biorę leki na depresje.

Czy jeszcze będę szczęśliwa ???



Nie umiem podjąć ostatecznej decyzji, czy rozejść się z mężem na stałe ????



Czy jest dla nas jakaś szansa ????

Czy to co mąż robi,to choroba,uzależnienie od seksu i miłości ?????

Czy jest jakaś nadzieja dla naszego związku ????

Warto ratować nasz związek ????

Obecnie,czuje się niepotrzebna,poniżona,upokorzona,bez sensu do życia,bez marzeń.




Będe wdzięczna za każdą odpowiedź.

Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 16:39   

Witaj na forum.

A co podpowiada Ci sumienie, Duch sw gdy się modlisz?
Sama przezywam górki i dołki...ale moją decyzją jest być żoną mojego męza i byc mimo wszystko.
Czy kochasz męza? Czy jesteś wytrwała?
Dodam ze milosc do wspolmalzonka i cierpliwosc w trudnej sytuacji nie jest niczyją zasługą ale owocem trwania przy Bogu, relacji z Bogiem, przez modlitwie, Sakramenty sw, przez kontakt ze wspolnotą.
Moze warto odswiezyc kontakt z Panem Bogiem...poszukac ludzi ktorzy Cie zrozumieją...( ogniska sychar sa w calej Polsce)

zycie z osoba uzalezniona nie jest łatwe....ale ktoz z nas jest łatwy w codziennym zyciu, palce w górę.
ja na pewno nie ;-)

Swiatelkiem nadziei jest to ze mąż chce wrocic, chce sie leczyć, chodzi do psychologa.
Sa tez grupy SLAA dla osob uzaleznionych od seksu i chorej milosci.

Cytat:
Obecnie,czuje się niepotrzebna,poniżona,upokorzona,bez sensu do życia,bez marzeń.

Rozumiem ze tak sie czujesz....ale czy jakby maz był chory na cos innego np zapalenie pluc to tez bys sie tak czuła
to dysfunkcja, rodzaj "choroby".....uzaleznienia....niezaleznie od Ciebie....to nie Twoja wina
mozesz dbac o swoje zdrowie...przyjaznie....pasje...kontakt z Bogiem...i tak poczekac na męża....
w koncy slubujemy nie tylko byc razem w zdrowiu ale i w chorobie
( pisze to tez troche do siebie bo mi tez trudno wytrwac....ale z Bogiem jest to do zrobienia :-D )

Pogody Ducha
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 17:04   

Make napisał/a:
Warto ratować nasz związek ????

w odpowiedzi może pamiętasz przysięgę małżeńską"
i Fragment Hymnu o miłości z 1 l.Koryntian:

Zamiast słowa MIŁOŚĆ wstaw swoje imię……………


Taki świetny pomysł, że pomyślałem, że warto się w ten sposób wspomagać na co dzień.



MIŁOŚĆ cierpliwa jest,
MIŁOŚĆ łaskawa jest.
MIŁOŚĆ nie zazdrości,
MIŁOŚĆ nie szuka poklasku,
MIŁOŚĆ nie unosi się pychą;
MIŁOŚĆ nie dopuszcza się bezwstydu,
MIŁOŚĆ nie szuka swego,
MIŁOŚĆ nie unosi się gniewem,
MIŁOŚĆ nie pamięta złego;
MIŁOŚĆ nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
MIŁOŚĆ wszystko znosi,
MIŁOŚĆ wszystkiemu wierzy,
MIŁOŚĆ we wszystkim pokłada nadzieję,
MIŁOŚĆ wszystko przetrzyma.
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 17:19   

Danka 9 napisał/a:
Witaj na forum.

A co podpowiada Ci sumienie, Duch sw gdy się modlisz?
Sama przezywam górki i dołki...ale moją decyzją jest być żoną mojego męza i byc mimo wszystko.
Czy kochasz męza? Czy jesteś wytrwała?
Dodam ze milosc do wspolmalzonka i cierpliwosc w trudnej sytuacji nie jest niczyją zasługą ale owocem trwania przy Bogu, relacji z Bogiem, przez modlitwie, Sakramenty sw, przez kontakt ze wspolnotą.
Moze warto odswiezyc kontakt z Panem Bogiem...poszukac ludzi ktorzy Cie zrozumieją...( ogniska sychar sa w calej Polsce)

zycie z osoba uzalezniona nie jest łatwe....ale ktoz z nas jest łatwy w codziennym zyciu, palce w górę.
ja na pewno nie ;-)

Swiatelkiem nadziei jest to ze mąż chce wrocic, chce sie leczyć, chodzi do psychologa.
Sa tez grupy SLAA dla osob uzaleznionych od seksu i chorej milosci.

Cytat:
Obecnie,czuje się niepotrzebna,poniżona,upokorzona,bez sensu do życia,bez marzeń.

Rozumiem ze tak sie czujesz....ale czy jakby maz był chory na cos innego np zapalenie pluc to tez bys sie tak czuła
to dysfunkcja, rodzaj "choroby".....uzaleznienia....niezaleznie od Ciebie....to nie Twoja wina
mozesz dbac o swoje zdrowie...przyjaznie....pasje...kontakt z Bogiem...i tak poczekac na męża....
w koncy slubujemy nie tylko byc razem w zdrowiu ale i w chorobie
( pisze to tez troche do siebie bo mi tez trudno wytrwac....ale z Bogiem jest to do zrobienia :-D )

Pogody Ducha





Dziękuje za odpowiedź.

Mąz parę razy był na spotkaniach SLAA,ale mówi,ze jego problem seksualny już się skończył.że przestał już chodzić do prostytutek i na masaże.

Ja tłumacze i mówie,żeby nadal chodził,bo to jest UZALEZNIENIE TAKŻE OD MIŁOŚCI.

On chodzi do psychologa,która mówi do niego....Pan jest zakochany..... i terapia polega na tym,że mąż opowiada jej o swoim uczuciu do koleżanki.Żadnych rad,żadnej pomocy.

Moim zdaniem problem jest wiekszy,bo to uzależnienie i obsesja na punkcie koleżanki.

Mąż mówi,że świat poza koleżanka nie widzi,że zasłoniła mu cały świat.

Moim zdaniem mąż rozpacza,że ona go nie chce.

Ja to odbieram w ten sposób,że dlatego,ze ona go nie chce,to mąż chce wrócić do mnie tylko po to ,zeby nie był sam.

Bo gdyby kolezanka go chciała,pewnie by odszedł ode mnie i był z nia w związku.


Pozdrawiam.

[ Dodano: 2012-05-14, 17:21 ]
nałóg napisał/a:
Make napisał/a:
Warto ratować nasz związek ????

w odpowiedzi może pamiętasz przysięgę małżeńską"
i Fragment Hymnu o miłości z 1 l.Koryntian:

Zamiast słowa MIŁOŚĆ wstaw swoje imię……………


Taki świetny pomysł, że pomyślałem, że warto się w ten sposób wspomagać na co dzień.



MIŁOŚĆ cierpliwa jest,
MIŁOŚĆ łaskawa jest.
MIŁOŚĆ nie zazdrości,
MIŁOŚĆ nie szuka poklasku,
MIŁOŚĆ nie unosi się pychą;
MIŁOŚĆ nie dopuszcza się bezwstydu,
MIŁOŚĆ nie szuka swego,
MIŁOŚĆ nie unosi się gniewem,
MIŁOŚĆ nie pamięta złego;
MIŁOŚĆ nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
MIŁOŚĆ wszystko znosi,
MIŁOŚĆ wszystkiemu wierzy,
MIŁOŚĆ we wszystkim pokłada nadzieję,
MIŁOŚĆ wszystko przetrzyma.



Dziękuję.

Będę próbowała tak mówić.

Pozdrawiam.
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 19:43   

Make Dobrze że Twój mąż otwarty jest na psychologów i terapie i że walczy z tym to już naprawdę dużo i to że sobie poradził z tym co robił wcześniej a zauroczenie koleżanką no cóż myślę że z tym też da radę coś zrobić, nie trać wiary:)

Mój mąż korzysta z pomocy psychoterapeuty z Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich w Warszawie jeśli mieszkasz nie daleko myślę ze można tam spróbować, konkretni, doradzają, wysłuchają.

Myślę że nie masz co rozmyślać co on myśli i co chce ja tak robiłam, pisałam scenariusze, snułam domysły i nic z tego dobrego nie wyszło same nerwy, gniew i złość.
Zajmuję się teraz sobą, staram się wyciszyć i uspokoić i przede wszystkim nie myśleć o tym co mój mąż myśli;)

[ Dodano: 2012-05-14, 19:49 ]
I tak się zastanawiam czy nie lepiej by było gdyby mąż wrócił do domu i żebyście oboje może skorzystali z jakieś terapii dla małżonków która pomogła by mężowi na nowo odgrzebać stare uczucie do żony, zakochać się ponownie, zająć myśli czymś innym niż koleżanka, wypełnić mężowi czas by nie miał czasu rozmyślać o koleżance, w samotności i samemu, bez zajęcia zajmującego całą uwagę wydaje mi się że ciężko odgonić myśli i pokusy. Tak radził też mojemu mężowi psychoterapeuta by zajął się czymś co lubi,co wypełnia mu czas, albo zmęczyć się by nie mieć siły a moja rola jest taka że mam nie przypominać, nie poniżać, nie wyrzucać ale starać się być dobrą żoną. Ale to co Wy powinniście zrobić myślę że warto omówić z psychoterapeutą lub inną osobą do tego uprawnioną.
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 20:45   

Regino

Nie wiem,czy sobie poradził z tym co wcześniej robił.Czy to prawda co mówi.Wcześniej tez mówił,że skończył z wizytami na masażu erotycznym,a potem okazało sie,że prawda jest inna.


Niestety nie mieszkam w Warszawie.Mieszkam w wielkopolsce.Najbliżej mam Kalisz,Konin,Poznan.

Ja też staram sie mysleć i zajmowac soba,tak jak mi radzi psycholog,ale nie bardzo mi to wychodzi,bo zawsze zyłam dla innych dla rodziny.Nie umiem zyć sama dla siebie.

Cały czas mam przed oczami,to jak chodził do prostytutek,na te masaże itd...nie moge sie od tych obrazów uwolnic w dodatku siedzę sama w czterech scianach i cały czas myśle o tym wszystkim.

Ja proponowałam terapie małżeńska wspólna,ale jego psycholog tłumaczy,że musi być jedna terapia skończona,że mąż musi uwolnić sie od tego "uczucia" do koleżanki.Bo to nie będzie uczciwe,tkwiąc w uczuciu do koleżanki i chodzic na terapię odnośnie powrotu do zony.

Ja czuje sie bardzo zraniona.Z uwagi na depresje w jaka wpadłam otrzymałam rente.

W lipcu mam termin w ośrodku leczenia depresji.Byłam tam w ubiegłym roku trzy tygodnie,na miejscu mialam psychoterapię.

Najchetniej skończyłabym z soba,bo nie widze sensu zycia,ani przyszłości.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 21:17   

Make napisał/a:
Najchetniej skończyłabym z soba,bo nie widze sensu zycia,ani przyszłości

Make jako pierwsze wyleczyć depresje

a potem dopiero reszta....
depresja to cichy zabójca( jak sie o niej mawia)

w trakcie jej trwania pietrza sie problemy i kazda sprawa wyglada jak olbrzymia góra
do zdobycia i najczęściej wydaje sie to niemozliwym


gdy depresja zaczyna odpusczac okazuje sie że każda sprawa da sie pozytywnie rozwiązac


zajmij sie na poczatek sobą

pozdrawiam
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 21:20   

Cytat:
Mąz parę razy był na spotkaniach SLAA,ale mówi,ze jego problem seksualny już się skończył.że przestał już chodzić do prostytutek i na masaże.


osoby w nalogach zaklamują swoja sytuację....
to co mozesz zrobic to wychodzic ze wspoluzaleznienia, nadmiernego skupienia na mezu...a przeniesienia uwagi na siebie i Pana Boga
jak pisze Regina 22


Cytat:
Zajmuję się teraz sobą, staram się wyciszyć i uspokoić i przede wszystkim nie myśleć o tym co mój mąż myśli;)

trudne ale z Bożą pomocą możliwe...

Jak z Twoją relacją z Panem Bogiem? Polecam z serca Msze o uzdrowienie, Adoracje Pana Jezusa i Eucharystie jak najczesciej.
W Poznaniu jest ognisko sycharowskie...tam znajdziesz bratnie dusze.

Z modlitwą
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 21:46   

Norbert1

Ja leczę się od początku całej tej sytuacji.Od dwóch lat.

Jestem pod opieka psychiatry i psychologa.

Cały czas nie mogę w to uwierzyć,że osoba którą kochałam,okazała się inną osoba.

Wszystko się zawaliło, nie umiem sie odnaleźć w tej sytuacji.

Myślałam,że będziemy razem się starzeć,ja zawsze byłam wierna i uczciwa ,zawsze byłam przy mężu.

Nie wiem,czy kiedyś jeszcze będę szczęśliwa,czy będę potrafiła normalnie funkcjonować.

Nigdy nie zapomnę jego zdrad emocjonalnych i fizycznych,ale czy będę umiała z tym żyć ????

Ciagle zadaje sobie pytanie DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO ????

Cały czas czuję i przeżywam ogromny ból,i najlepiej teraz to umiem tylko płakać.

Patrząc na męża widze go w objeciach prostytutek,to jest okropne,ja nie umiem wymazać tego z pamieci.

A może to nie choroba ??? Tylko NORMALNA WIELOLETNIA ZDRADA ????????

Sama juz nie wiem.



Pozdrawiam.

[ Dodano: 2012-05-14, 21:57 ]
Danka 9

Tak wiem,że jestem osoba współuzalezniona.Byłam na paru takich mitingach S Anon w Poznaniu.Były tam wspaniale osoby.Jak jadę do córki do Poznania,wtedy idę na takie spotkanie.

piszesz...W Poznaniu jest ognisko sycharowskie...tam znajdziesz bratnie dusze.

Poszukam w internecie,jak będę w Poznaniu,postaram sie tam iśc.

Własnie moim problemem jest to,że nie potrafię skupic sie na sobie i uwagi przenieśc na siebie,bo zawsze zyłam dla innych.

Mało sie modle,troche sie odsunęlam. Teraz zaczęłam ponownie chodzic do kosciola ,szukać ukojenia.

Może tam odnajde spokój.

Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za wsparcie.
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 23:05   

Make
Najchetniej skończyłabym z soba,bo nie widze sensu zycia,ani przyszłości.

Wiesz dlaczego tak jest? Mi zajęło to bardzo dużo czasu uświadomienie sobie że moje życie nie zależy od męża, dzieci czy innych moje życie zależy ode mnie samej. Czasami wydaje nam się musimy być dobrymi żonami, wspaniałymi matkami, super pracownikami, przyjaciółkami tak się w to wciągamy że zaczynamy żyć zależni od innych.
Nie dawno spowiadałam się z jednego grzechu z tego że mój mąż był na pierwszym miejscu, on był najważniejszy, jego problemy, jego myśli, zachowania czułam że on beze mnie nic nie może i ja sama nie byłam w stanie zrobić nic dla siebie. Czułam że się poświęcam a nic nie dostaję w zamian tylko ciągłe kłamstwa, oszustwa. Też zadawałam sobie wiele pytań jak Ty dziś ale teraz widzę że nie ma po co je sobie zadawać, nie ma sensu się zadręczać.
Przychodzi czas że trzeba zająć się sobą, stanąć na nogi, wziąć się w garść, wtedy dopiero można silnym, pełnym życia i nadziei zająć się innymi.

Choć jeszcze wiele razy się upadnie, przyjdą pokusy, zwątpienie pamiętaj że
Bóg czuwa nad Tobą i chce dobrze mi osobiście bardzo pomogła Nowenna Pompejańska, czytanie pisma. Kiedy tylko trochę sobie "poluzuję" w modlitwie to zaraz jakieś czarne wizje mi się malują ale wystarczy westchnąć sobie do Boga i od razu raźniej. Życzę odnalezienia spokoju ducha i wiary a wtedy wszystko co wydaje się nie możliwe nagle zaczyna być możliwe.
 
     
Make
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-14, 23:18   

Regino

Piszesz,tak jak ja postepowałam.Wszystko dla innych,nie myslalam nigdy o sobie o swoich potrzebach.Tylko,żeby sie poświecic dla innych.

Problemy innych były dla mnie najwazniejsze,

Nie umiałam i nie umiem,zyc tylko dla siebie.

Zawsze,mąż,rodzina,była dla mnie najważniejsza.

Bezgranicznie,ufałam,wierzyłam męzowi.

Martwiłam sie o jego zdrowie,wspierałam,zawsze służyłam radą i pomoca.

A gdzie w tym wszystkim byłam JA ?????
Kod:

piszesz.....Przychodzi czas że trzeba zająć się sobą, stanąć na nogi, wziąć się w garść, wtedy dopiero można silnym, pełnym życia i nadziei zająć się innymi.


Masz rację,bardzo mądre to co piszesz,tylko ja musze sie tego nauczyć !!!!!!!!!

Dziękuje za słowa otuchy.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 01:46   

Witaj Make.

Wiem co czujesz i rozumię Cię.
Wiem,bo przechodziłam to samo.
Martwi mnie jednak brak efektów terapii i leczenia.

Depresj to paskudna choroba,ale przy odpowiednim leczeniu i psychoterapii uleczalna.
Seksocholizm,alkocholizm,hazard i tym podobne uzależnienia to równiez choroba........uleczalna.
Grypa,angina,zapalenie oskrzeli,czy płuc...tez choroby......uleczalne.

W dzisiejszym świecie,przy ogromnym postępie medycyny wyleczyć można....na szczęście.... wiekszość chorób.
więc.....
masz ogromne szanse,Ty i Twoj mąz na bycie zdrowymi.
Mozesz normalnie funkcjonowac i być szczęśliwą.
Twój mąż,może być mężczyzną jednej kobiety,wiernym,lojalnym i szczęśliwym mężem.
Jednak....są choroby,gdzie nie wystarczy łyknąć garśc pigułek i przejdzie jak ręką odjął.
Lekarstwa,leżenie pod pierzyną, dieta itp zalecenia nic nie pomogą.......od Was (przepraszam za wyrażenie) "chorych inaczej" wymaga sie nieco więcej.....intensywnej pracy nad sobą.

Leki + ciężka, bo wymagająca terapia.
Czasem,wbrew pozorom wystarczą niewielkie zmiany,ale bywa,że konieczny jest totalny przewrót,bo.....ktoś,kiedyś zaniedbał, nie dał właściwych wskazówek/przykładu,nie nauczył,bądź nauczył źle.
Tak mogło być,tak często bywa,ale dziś jesteśmy dorośli,dojrzali,a co za tym idzie,swój rozum mamy, sami decydujemy i odpowiadamy za swoje życie.
Więc....albo zwalamy wine na "złe dzieciństwo",na brak wzorców,problemy ...... w efekcie na uzależnienie,czy też na męża/żone który zdradzał i spierniczył nam życie.......w efekcie na depresje i żyjemy jak dotąd tak naprawdę nie zyjąc,albo......wybieramy prawdziwe życie.....prawdziwe = radosne i szczęśliwe.

Teoria,mądrzenie się....przychodzi na myśl......ale jak tego dokonac,jak zacząć,kiedy sił i pomysłów brak?
Zwyczajnie...

Najprostrze co możemy zrobić...... przestać się gniewać ,paść na kolana,przeprosić i poprosić......Boże pomóż,poprowadź.

Dalej....może być juz tylko lepiej.

Cytat:
Make napisał/a:
Nie wiem,czy kiedyś jeszcze będę szczęśliwa,czy będę potrafiła normalnie funkcjonować.

Nigdy nie zapomnę jego zdrad emocjonalnych i fizycznych,ale czy będę umiała z tym żyć ????

Ciagle zadaje sobie pytanie DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO ????

Cały czas czuję i przeżywam ogromny ból,i najlepiej teraz to umiem tylko płakać.

Patrząc na męża widze go w objeciach prostytutek,to jest okropne,ja nie umiem wymazać tego z pamieci.


Make.....a czy Ty chcesz być szczęśliwa?
Chcesz normalnie żyć,bez bólu i płaczu,bez rozpamiętywania i ciągłego pytania dlaczego?
Czy chcesz być zdrowa?

Pewnie tak....więc....
Przestań pytać,bo w stanie w jakim jesteś, w tym chaosie myśli i tak właściwej odpowiedzi nie usłyszysz.....co najwyżej......bo drań,bo nigdy nie kochał,bo taki i owaki..... bezsensowne dołowanie sie i przysparzanie sobie bólu.....dzis to wiem.

Zapomnieć nie zapomnisz,bo się nie da (chyba tak byc musi) ,ale zyc jak najbardziej można, piękniej,szczęsliwiej.....chośby jak ja.

Obrazy....paskudne,obrzydliwe,bolesne.....prześladowały mnie chyba ze trzy lata.....widzisz....już nawet nie pamiętam,czyli przechodzi,można się od tego uwolnić.
Czasem...coś tam, chwilowo się zdarza,ale potrafie już przegonić,zastapic czymś innym,przyjemnym.
Przejdzie i Tobie.


Make.....dzis nie chce Ci sie żyć,jesteś zrezygnowana,rozgoryczona,obolała i bezsilna,ale...... nie bezradna.
Masz wiele do zrobienia,do naprawy......choćby to,i przede wszystkim to......

Cytat:
Make napisał/a:
Wszystko dla innych,nie myslalam nigdy o sobie o swoich potrzebach.Tylko,żeby sie poświecic dla innych.

Problemy innych były dla mnie najwazniejsze,

Nie umiałam i nie umiem,zyc tylko dla siebie.

Zawsze,mąż,rodzina,była dla mnie najważniejsza.

Bezgranicznie,ufałam,wierzyłam męzowi.

Martwiłam sie o jego zdrowie,wspierałam,zawsze służyłam radą i pomoca.

A gdzie w tym wszystkim byłam JA ?????


To najprowdopodobniej Twój udział w kryzysie,Twoja wina i Twój problem.
Męża nie zmienisz,ale to możesz.
Z Bożym wsparciem i odpowiednim psychologiem dasz rade.

Zajmij sie sobą i tylko sobą!!!
Leczenie i naprawę męża zostaw jemu samemu!!!
Może w miarę zdrowienia będziesz w stanie mu pomóc,wesprzec,ale napewno nie dziś!!!.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 09:06   

Witaj! Przyszło mi na myśl, ze skoro zawsze żyłaś dla innych, dla rodziny i nie umiesz inaczej, to moze rozejrzysz się dokoła i zobaczysz osoby, ktore chętnie przyjmą Twoją pomoc. Pomoże Ci to zdystansować się do męża i problemów, zorganizujesz sobie czas, będzie go mniej na rozpamiętywania i rozmyślania, będziesz czuła się potrzebna, nawiążesz nowe znajomości. Poczujesz radość dawania.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-15, 09:24   

Make napisał/a:
Ja leczę się od początku całej tej sytuacji.Od dwóch lat.

Jestem pod opieka psychiatry i psychologa.

zatem mizerne efekty...
i chyba powtórzę się za Lena :-) :-)

najwięcej w tym leczeniu zalezy od naszej woli
znaczy sie :
czy chcemy z tego wyjśc ???
czy nie chcemy????

make ....
od kiedy pamiętam swoją depreche-to dzis patrze na to inaczej...

choć wtedy ani mi było do śmiechu..ani mi było do zycia....ani mi było bezpiecznie

a mój stan potęgował promieniami .
-na mnie
i oczywiście na całą rodzinę...

zachowania były irracjonalne,dziwne,niezrozumiałe,na wskros emocjonalne

baaaa
nawet nie potrafiłem oceniac spokojnie,nie widziałem pozytywnych rozwiązań...
a wsio jawiło sie wisielczo...
na zasadzie KONIEC ŚWIATA

po czasie dowiedziałem się że depresje sa dwojakie:
jedna apatyczna -gdzie człowiek prawie kładzie się na tory i czeka

w jego pojęciuna domniemane zbawienie-szybki koniec

druga depresja wzbudzeniowa to stany coś w stylu jak bączek...(kręcenie)

od wzburzen aktywnych do stanów apatycznych

-ja akurat załapałem tego drugiego wirusa :mrgreen: :mrgreen:

i długooooooooo z tym świństwem toczyłem walki....
do momentu aż....spotęgowała się własna wola...

POMÓC SOBIE....
nie wspomnę już o idiotyzmach jakie nawyczyniałem w tym czasie
zatem
aby pomóc drugiemu najpierw trza pomóc sobie....
Make napisał/a:
Ciagle zadaje sobie pytanie DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO ????

Make a jaki jest sens w takich pytaniach dlaczego....
skoro to juz mnie spotkało.....
to co spotkało to doświadczenie...

a to doświadczenie gdym zdrowy potęguje do szukania sposobów na rozwiązanie problemu..

a depresja działa tak że wciąz przytłacza i zostawia nas w świecie

-dlaczego..nie dam rady..to się nie da załatwic...to juz koniec

zawsze mawiam moim synom(od momentu gdy sam się nauczyłem :lol: )

myślenie pozytywne to 50% sukcesu

pozdrawiam i nie daj sie pożreć przez deprechę do końca :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9