Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 342 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-06-12, 15:26 Co, gdzie, komu i jak?
Co?
Słowo Boże, które zobowiązany jest głosić (tak jak św. Paweł) każdy chrześcijanin. „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (2 Kor 9, 16)
Gdzie?
Św. Paweł (wcześniej znany jako Szaweł prześladujący chrześcijan) głosił Słowo Boże w różnych miejscach, na różnych areopagach. Nie zastanawiał się gdzie ma głosić Słowo Boże. Głosił je wszędzie, tam gdzie posłał go Bóg. Nie bał się głosić Słowa Bożego przed anonimowym tłumem.
Komu?
Głosił wszystkim zgromadzonym. I wcale nikogo ze zgromadzenia nie pytał o zgodę. Nastawał w porę i nie w porę (2Tm 4,1-5). Czy to się komuś podobało, czy nie. Kto chciał słuchać mającego moc uzdrawiania Słowa Bożego, to je przyjmował, kto nie chciał – odchodził.
Jak?
Głoszenie wierne (zgodne z Ewangelią), odważne, wiarygodne, a więc mające pokrycie w postawie (czynie), z miłością.
Forum Pomocy należy do Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR, której charyzmatem jest wiara w uzdrowieńczą moc sakramentu małżeństwa – w moc łaski Bożej.
Uzdrowienie dokonuje się przez przyjęcie Słowa Bożego – przez współpracę z łaską Bożą.
Forum Pomocy jest takim areopagiem, gdzie głoszone jest Słowo Boże, które uzdrawia – nie tylko małżeństwa.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-06-13, 01:29, w całości zmieniany 1 raz
wito [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 20:21
Andrzej w kontekście tego co działo sie na forum ostatnio - Twój post jest prowokacyjny. Zastanów się bracie - bo krzywdę wyrządzasz ludziom.
Proszę o nie odsyłanie mnie na priva.
Oświadczam że rozmawialiśmy o tym telefonicznie że niektórzy zieloni zachowują sie prowokacyjnie, są "impulsywni" i czasem też "niepotrzebnie podgrzewają atmosferę" na forum.
Andrzej przeczytaj i pomyśl jak może być odebrany przez ludzi akapit "komu?"
Proszę bez emocji i spokojnie.
Nadmieniam, że co, gdzie, komu i jak są to pytania, które zadawałem w boxie i przewijały się w toczonej przez nas dyskusji.
Bracie - rozumiesz gdzie prowokujesz?
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 21:24
Wito, spokojnie, spokojnie ! Jaka prowokacja ?
Ludzie....nie możemy czepaiać się słówek i poprawiać każdy po każdym , oceniać, negować itp. Przyjmijmy siebie nawzajem ze spokojem...proszę ! EL.
wito [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 21:31
EL czy ty rozumiesz znaczenie słowa "nawzajem".
Ja też EL proszę - trzeba właśnie wiedzieć "Co, gdzie, komu i jak?"
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 21:36 Re: Co, gdzie, komu i jak?
Andrzej napisał/a:
kto nie chciał – odchodził.
Przypominam, ze celników nie odpędzał... co więcej to z nimi poszedł ucztować, nie z faryzeuszami... Faryzeuszami, którzy - przypomnę - wielką wagę do litery prawa przykładali...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2007-06-13, 18:27, w całości zmieniany 1 raz
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 22:17
Nie chciałabym żeby zabrzmiało apodyktycznie...
Nie mam umiejętności wyczucia w słowach, co mnie nie usprawiedliwia...
Jestem przekonana, jedynie czego nam brak, a może inaczej...
Będę wyrażać się za samą siebie...Najważniejszą sprawą w życiu to starać się jedynie o Miłość.
Zbędnych jest wtedy tyle rzeczy...człowiek przestaje myśleć o sobie...a w każdym calu myśli się o tym najjaśniejszym Światełku w drugim człowieku. Ma się świadomość,że żadna ciemność go nie przygaśnie. Spojrzenie na drugiego człowieka jako na dar otwiera nam drzwi do samego serca Chrystusowego. Ileż wtedy jest delikatności, łagodności , wyrozumiałości, cierpliwości bycia takiego zupełnie pełnego...Nigdy nie zdawałam sobie sprawy,że w ciszy więcej można zrozumieć i kochać i zdumiewać się ...
Zacytuję Wam kogoś wspaniałego ...wyjątkowego, bo też wyjątkowe Światło mieszkało w jej sercu- Teresę Doktorkę Kościoła.
Intencja i jednocześnie prośba tego cytatu i postu: przeczytać i rozważyć z różańcem w ręku przy tajemnicy bolesnej V.
„To prawda, w sercu nie masz zamieszania, pokój nie został naruszony, ale z brzoskwini został starty puszek...Bronić swych praw, chcieć sprawiedliwości- nie sprawimy tym wielkiej szkody bliźniemu, ale jaką stratę ponosimy sami”
Jeśli chodzi o to co komu i jak...hm... To Duch Św. A żeby Boże było to o te Światło prosić potrzeba wiele. Od Matki Bożej możemy uczyć się pokory, bo przecież Bóg ( jak pisze w MAGNIFICAT) na uniżenie służebnicy swojej spojrzał. I tak o to zagościło w Niepokalanym Sercu Boże Światło. Wzruszył mnie list Wanbomy dziś , Pismo Św jest też pełnym oceanem Miłości dla nas .
Pozdrawiam serdecznie :)
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 23:05 Re: Co, gdzie, komu i jak?
Andrzej napisał/a:
Co?
Słowo Boże, które zobowiązany jest głosić (tak jak św. Paweł) każdy chrześcijanin. „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (2 Kor 9, 16)
Co?- nieść pomoc jak napisano u góry- to jest forum pomocy- a nie krzewienia wiary- bo tu raczej tylko samych wierzących widać- a jak jesteś Andrzeju niezaspokojony- to do Konga albo na inna misję. Ale najpierw sprawdzą czy umiesz krzewić- moim zdaniem niezbyt ci to wychodzi. Nachalnością i brakiem umiejętności odstręczasz- mnie powiewa- bo ja mam poglądy skrystalizowane. Więc nie szkodzi mi twoje dziwne postępowanie. Wręcz współczuję ci.
Gdzie?
Św. Paweł (wcześniej znany jako Szaweł prześladujący chrześcijan) głosił Słowo Boże w różnych miejscach, na różnych aeropagach. Nie zastanawiał się gdzie ma głosić Słowo Boże. Głosił je wszędzie, tam gdzie posłał go Bóg. Nie bał się głosić Słowa Bożego przed anonimowym tłumem.
Gdzie?- tutaj- na forum- nie wp[ychaj się ludziom z butami w życie zbytnio- poczekaj aż wyraźne zaproszenie usłyszysz. Wracaj do źódel- na forum.
Komu?
Komu?- no wszystkim potrzebującym- ale mądrze a nie spod sztancy- jeden cytat wałkując nawet jak o sposoby protego przygotowania posiłku pytają tylko. Bo to odstręcza większośc od ciebie. Chyab że enklawy lubisz- albo nisze- wtedy- Bóg z Tobą Mój Drogi.
Głosił wszystkim zgromadzonym. I wcale nikogo ze zgromadzenia nie pytał o zgodę. Nastawał w porę i nie w porę (2Tm 4,1-5). Czy to się komuś podobało, czy nie. Kto chciał słuchać mającego moc uzdrawiania Słowa Bożego, to je przyjmował, kto nie chciał – odchodził.
Jak wyżej a dodatkowo- wiarę krzewił- faktycznie- do Konga więc proponuję- miejsca ci się pomyliły. Pomoc tu jest oczekiwana- a nie krzewienie wiary- najwyżej umacnianie- ale tego w moim mniemaniu trzeba się najpierw nauczyć- bo inaczej się partaczy robotę. Jak?
Głoszenie wierne (zgodne z Ewangelią), odważne, wiarygodne, a więc mające pokrycie w postawie (czynie), z miłością.
Jak?- mądrze i umiejętnie- jeśli chodzi o cokolwiek a nie pompatycznie, w sposób zadufany- z przekonaniem że jedynie ty wiesz najlepiej- i słuchać pomruków plebsu- a nie walić na ślepo. Elstycznie- księdza jakiegoś spytaj- jak się do kazania przygotowuje- to ci poradzi. Księdza Pałygi może spytaj co? Przecież go znasz. To mądry i spokojny człowiek. Pomoże ci z pewnością.
Forum Pomocy należy do Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR, której charyzmatem jest wiara w uzdrowieńczą moc sakramentu małżeństwa – w moc łaski Bożej.
Uzdrowienie dokonuje się przez przyjęcie Słowa Bożego –
ludzie tu nie negują słowa Bożego ani wiary- pomyliłeś swoją diagnozę.
przez współpracę z łaską Bożą.
Forum Pomocy jest takim aeropagiem,
he he he - areopag miałeś rozumiem na myśli?
"Areopag (gr. ὁ Ἄρειος πάγος ho Areios pagos - "wzgórze Aresa") – w starożytnych Atenach najwyższa rada złożona z 501 byłych archontów. Nazwa rady pochodzi od miejsca obrad – wzgórza Aresa, które poświęcone było bogu wojny i eryniom. Nie jest znany dokładny czas powstania rady areopagu.
W skład areopagu do czasów reform demokratycznych wchodzili wyłącznie przedstawiciele arystokracji. Areopagici mieli najwyższą władzę sądowniczą i polityczną w starożytnej Grecji. W gestii Areopagu leżało prowadzenie polityki oraz decydowanie o wojnie i pokoju. W sprawach wielkiej wagi państwowej zajmowali się wymierzaniem kar za najcięższe przestępstwa i kontrolowaniem wszelkich urzędników, w tym archontów. Areopag miał prawo odwołać ich z urzędu.
Powiem tak- Ło Matko- mnie się tylko z Różyckiego Bazarem teraz spasowało. Sprawdzaj znaczenie dokładnie- bo to zabawne jest ale i groźne- dla ciebie.
gdzie głoszone jest Słowo Boże, które uzdrawia – nie tylko małżeństwa.
Andrzej- trzeba umieć - najpierw sprawdzić i sie przygotowywać- księża przez całe życie się uczą- a ty chyba od urodzenia jesteś taki zdolny czy jak?
Buta przemawia moim zdaniem.
I potwierdzam- ja ci współczuję Mój Drogi- zatraciłeś coś najważniejszego, współczucie i inne temu podobne- rogaty cię opanował tak- że tylko z zewnątrz to widać.
Do psychologa biegusiem polecam i dobrego księdza- i szczerze mów i słuchaj pokornie co ci powiedzą.
Się przydaje w życiu- masz się zmieniać i szlifować.
Pozdrawiam- zaniepokojona twoim stanem zuza- przedstawicielka plebsu. Wierząca ale nie lubiąca emanacji na pokaz- bo to tylko zuzy sprawa jest.
ps przekopiowałam sobie tego posta- jak zniknie chętnym podeślę.
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 23:25
No to Zuza przegięłaś. A teraz wejdzie Pawlak i da Ci 4 ostrzeżenia: za "co?", za "gdzie?", za "kiedy?", za "jak?"
No i frrrru - game over!!!
Ale macie zdrowie, kurcze. Mnie tam to już nawet nie chce się machać tym kijem w Wiśle, a o zawracaniu jej tym kijem nawet nie myślę.
Co by nie było, idę spać - czuję się "wypalona zawodowo".
Pa
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-12, 23:30
A juści masz rację- ale nie dla poklasku- ino z potrzeby serca.
Mam skopiowane- poczytać można będzie jak zniknie nagle- i nie będzie wiadomo kto spowodował to zniknięcie.
Buziaki, kończę kanapkę z pasztetową i idę w kierunku jedynie słusznym o tej porze.
zuza
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 342 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-06-13, 04:38 Każdy chrześcijanin jest powołany, by głosić Słowo Boże
W którym miejscu na naszym forum (w której konkretnie wypowiedzi na forum) głoszone przeze mnie czy przez innych forumowiczów Słowo Boże wyrządza komukolwiek krzywdę?
Czy w jakimkolwiek moim poście neguję potrzebę korzystania z innych (poza zwróceniem się do Boga) form pomocy np. prawnej, psychologicznej? Czy św. Augustyn mówiąc o potrzebie postawienia Boga na 1. miejscu negował pomoc medyczną czy prawną?
Czy postawienie przez twórców tej wspólnotowej katolickiej strony Boga na 1. miejscu także tu na forum obraża kogokolwiek, krzywdzi? Czy nie mają do tego prawa? Czy kogolwiek to zniewala? Forum jest otwarte jak Kościół, można wejść na nie zetknąć się ze Słowem Bożym, wspólnie pomodlić w intencji np. uratowania małżeństwa. Ponadto można zapoznać z nauką Kościoła katolickiego nt. małżeństwa, skorzystać z pomocy informacyjnej, psychologicznej, prawnej etc.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-13, 06:50
Zuzo ja tez Cie podziwiam, ze Ci sie jeszcze chce hehehe. Ale co Ty masz do Afrykanczykow, zeby na nich Andrzeja nasylac??? hehe
wito [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-13, 07:10
Andrzej - odpuść.
Czasami - zwyczajnie, po ludzku pisanie potrzaskanym ludziom o Bogu jest nie na miejscu.
Nie oznacza to, że Bóg nie jest na 1 miejscu. Nie oznacza, to, że kiedy Ci ludzie, zwykli grzeszni, potrzaskani, nie osiągną stanu równowagi, nie należy im pisać o Bogu. Sami się Go uczepią.
Andrzej - ludzie, którzy tu przyszli nie szukają ratunku na forum www.randka.pl (zostałem poproszony o zmianę poprzedniej nazwy jako niestosownej - proszę bardzo) już sam fakt, że szukają pomocy na forum o takim jak to charakterze świadczy, że Bóg jest dla nich ważny. Modlą się każdy tak jak potrafi o uratowanie swojego małżeństwa, o siłę w wytrwaniu dla tych którzy właśnie w sądzie walczą, o wytrwanie w wierności w separacji, po rozwodzie, o nawrócenie dla swojego współmałżonka. Robią to z namaszczeniem - przed Najświętszym Sakramentem, w kościele, w domu, jadąc do pracy, w pracy, bawiąc sie, powierzając swoją niemoc Bogu. Często nawet "nie modląc się" bo są w takim stanie, że ich cierpienie nie pozwala im sie modlić. "Ten lud wielbi mnie ustami". Ci potrzaskańcy, modlą sie swoim cierpieniem, często nie zdając sobie z tego sprawy.
Andrzej trzeba naprawdę wiedzieć "Co, gdzie, komu i jak?". Ludzie potrzaskani, często wymagający natychmiastowej pomocy specjalisty, mający obiekcje przed kontaktem z psychiatrą i lekami, którym wydaje sie, że pomogą sobie sami, myślą inaczej. Taka osoba tonąca, zagrzebująca się w dole swojej niemocy łapie sie każdej iskierki. Jeżeli będziemy stali na brzegu i wołali Panie - ratuj, a mamy w reku potężne narzędzie jakim możemy danego delikwenta uratować i nie użyjemy go, to wybacz - grzeszymy.
Mając dobre intencje też można grzeszyć. Takiego "topielca" trzeba najpierw wyciągnąć z jego niemocy na tyle by doprowadzić do jako takiej równowagi - po to by było komu Słowo Boże głosić. Przytulić go, pocieszyć - po ludzku - bo ludźmi jesteśmy nie herosami. Jak wystawi głowę, przetrze oczka, sam zobaczy. Wróci siła i chęć do modlitwy - tej z namaszczeniem.
Andrzej - "Co, gdzie, komu i jak?"
Rozwód - małżonek (porzucony, skrzywdzony) czyta: powierz swoją sprawę Bogu, powiedz w sadzie, że kochasz swoją żonę i dlatego nie dasz jej rozwodu, że siłą sakramentu żądasz by taki rozwód nie został udzielony, nie walcz, nie machaj szabelką, nie udowadniaj winy współmałżonka.
Co będzie jeżeli taka osoba uwierzy??? Co będzie jeżeli przegra sprawę w sądzie (a przegra)??
Alkohol - żona nie może już wytrzymać. Mąż pije. Ona powierzyła wszystko Bogu. Jest zaszczuta, przestraszona, nie ma już siły. Zaczyna sie przemoc, dostaje w twarz, co będzie jeżeli On za mocno uderzy?? Co będzie jeżeli Ona nie wytrzyma. Co będzie z ich dziećmi?
Jak czuje sie potrzaskana osoba, która słyszy, że szatan sie nią posługuje.
Andrzej proszę trzeba wiedzieć "Co, gdzie, komu i jak?"
Andrzej proszę - może być "Co, gdzie," ale nie być już "komu i jak?".
Zwyczajnie po ludzku - Twój post był nie na miejscu.
Zwyczajnie po ludzku - masz Ty, zieloni, brązowi wytłuszczeni, brązowi - prawo do błędu.
Zwyczajnie po ludzku można sie do tego przyznać i kolor nie ma tu znaczenia.
Czasami w dobrej wierze mając dobre intencje można wyrządzić krzywdę, prowokować.
Ostatnio zmieniony przez wito 2007-06-13, 11:16, w całości zmieniany 1 raz
rot [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-13, 08:16
Włączę sie do dyskusji. Powiem jednak wszystko w bardzo stonowanej wersji i proszę nie traktować tego inaczej...
Andrzej napisał/a:
Uzdrowienie dokonuje się przez przyjęcie Słowa Bożego – przez współpracę z łaską Bożą
Czy naprawdę tylko przez to ?? Po ludzku jest to trochę źle napisane... bo odbieram to jako atak na moją wiarę, czyżby przyczyną mojego kryzysu było odejście od wiary ?? Nie !! i nikt nie ma prawa (!!!!) tak stawiać sprawy.
Andrzej napisał/a:
Forum Pomocy jest takim areopagiem, gdzie głoszone jest Słowo Boże, które uzdrawia – nie tylko małżeństwa.
po prostu nie rozumiem... i nie czepiam się nazwy, którą musiałem sprawdzić w słowniku. Proszę o wyjaśnienie pozostałej części...
Andrzej napisał/a:
Czy w jakimkolwiek moim poście neguję potrzebę korzystania z innych (poza zwróceniem się do Boga) form pomocy np. prawnej, psychologicznej?
Odwrócę kota ogonem... czy w którymkolwiek poście dopuszczasz pomoc medyczną ?? Nawet jak trwały dyskusje nad delikwentem stojącym "na krawędzi" i mówiliśmy o "kolorowych cukiereczkach" to Ty wstawiałeś fragmenty z PŚ... tylko i wyłącznie.. nic więcej !! NIGDY nie zaproponowałęś pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej...
Nawet w przypadkach skrajnych... takich o których pisze Witek... przemoc w rodzinie.
wito napisał/a:
Jak czuje sie potrzaskana osoba, która słyszy, że szatan sie nią posługuje
no jak ?? to zależy od psychiki danego delikwenta.... jeden się uśmiechnie... drugi... lepiej nie mówić !!!
wito napisał/a:
Zwyczajnie po ludzku - masz Ty, zieloni, brązowi wytłuszczeni, brązowi - prawo do błędu. Zwyczajnie po ludzku można sie do tego przyznać i kolor nie ma tu znaczenia.
Kolor znaczenia nie ma... ale znaczenie ma osoba, która nosi ten kolor... a przyznanie się do błędu odwagi wymaga i okazania pokory... ale niestety to jest taki "nieistotny" szczególik o którym się zapomina....
Mychha [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-13, 14:30
Wito i Rot podpisuje się pod Waszymi postami, nic dodać nic ująć.... Szczególnie trafne stwierdzenie WIta, że ludzie którzy tu trafiają wiedzą o Bogu i przy nim trwaja w ciężkich chwilach.... I nie musisz Andrzej ciągle o tym "krzyczeć"... Nie znalazłam ani jednego postu Twojego z konkretną, ludzką poradą czy chociażby banalnym pocieszeniem "będzie dobrze"... A tego w pierwszej kolejności tacy jak to pisz Wito "potrzaskani" potrzebują... bo modlić to modlą się i bez tego forum.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.