Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Obrona życia poczętego a poniżające traktowanie kobiet.
Autor Wiadomość
milunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 22:22   Obrona życia poczętego a poniżające traktowanie kobiet.

Wyrażam zdecydowany sprzeciw wobec aborcji. Prawa czlowieka nie oznaczaja prawa do aborcji ale prawa czlowieka to prawo do godnego traktowania. Prawo powinno regulować tę kwestię zabraniając aborcji. Ale nie rozumiem dzialania obroncow zycia ktorzy za wszelka cenę bronią zycia poczętego bez wyjątku kosztem kobiety. Mam w sobie to poczucie że jesli sie pocznie mam je chronić. Ale jesli do poczecia nie doszlo mam prawo do obrony przed ciążą jesli nie chce dziecka. Tylko taka sytuacja ktora narzuca mi prawo i mezczyzni jest dla mnie poniżająca i upokarzająca. Między męzczyzną i kobietą wytwarza sie napięcie, w koncu kobieta ulega mężczyźnie i zgadza się pojsc z nim do lozka, to dla niej skutkuje bolesną konsekwencją w postaci przyjęcia poczęcia i koniecznością rodzenia dziecka niezaleznie od okolicznosci w jakich sie znajdzie. Ta sytuacja jest dla mnie poniżająca i upokorzająca i stwarza pocxzucia niesprawiedliwosci w tym swiecie. Zycie poczete ma być chronione ale za wszelką cenę chce bronic sie przed ciaza by nie dopuscic do poczecia i nie znalezc sie w trudnej sytuacji życiowej. Dlaczego to prawo z ochroną życia poczetego jest tak ciezkie dla kobiety ktora z tego powodu czuje sie ponizana i upokarzana.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 20:31   

Miluniu mam pytanie

Czy ty masz dzieci ?

Czy wiesz coś o tożsamości kobiety ?



Polecam książkę

"Wybrałam życie"

http://lubimyczytac.pl/ks.../wybralam-zycie
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 20:57   

milunia napisał/a:
Między męzczyzną i kobietą wytwarza sie napięcie, w koncu kobieta ulega mężczyźnie
uhuummm masz rację tak wysokie napięcie, że aż iskry lecą tylko podaj jakie jest natężenie abym unikał takich sytuacji
milunia napisał/a:
to dla niej skutkuje bolesną konsekwencją w postaci przyjęcia poczęcia i koniecznością rodzenia dziecka niezaleznie od okolicznosci w jakich sie znajdzie
Większych głupot w życiu nie słyszałem jaka szalona feministka jest Twoją mentorką?
 
     
milunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 08:18   

Dzieci na razie nie mam, choc bede chciala je miec, ale chodzi o to ze juz na wlasnej skorze czuje ponizajace i upokarzajace traktowanie przez to ze weszlam w zwiazek z mezczyzna. Moga byc przeslanki natury zdrowotnej, psychicznej, bytowej, materialnej, mieszkaniowej by w tej chwili lub by kolejnej ciązy nie bylo i prawo do jej unikania moralnymi sposobami. Dlatego sytuacja gdy kobieta musi spelniac zyczenia mezczyzny i poniesc konsekwencje ze w kazdej chwili moze dojsc do ciazy jest niehumanitarna i nieludzka. Czuje sie z tego powodu ponizana i upokarzana. W sporze swiatopogladowym ja to rozdzielilam, obrone zycia poczetego od godnego traktowania kobiet. Oprocz dziecka poczetego jest jeszcze kobieta z jej pragnieniami, uczuciami, stanem psychicznym, zdrowiem, zyciem. I niehumanitarne jest zmuszanie ją na sile do rodzenia dzieci wmawiajac jej ze macierzynstwo to jej szczescie. Z tego powodu zaczynam tracic poczucie wlasnej wartosci i godnosci czlowieka i dziecka Bozego. Mam prawo do godnego traktowania.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 14:59   

Milunia czy Ty jesteś mężatką?
A może jesteś w tzw wolnym związku?
 
     
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 21:58   

milunia napisał/a:
Dlatego sytuacja gdy kobieta musi spelniac zyczenia mezczyzny
???????????????????????????????????????????????????? :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:

Milunia czy możesz napisać coś więcej o sobie?

Czy znasz "Urzekającą"? Zachęcam do lektury.


Błogosławionych Świąt.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 00:27   

milunia, czytałem kilka Twoich postów w róznych tematach.
W jednym z nich piszesz, że czujesz się samotna ponieważ mąż nie chce razem z Tobą modlić się, czytać i rozważać Pismo Św.
Tutaj piszesz o poczuciu poniżenia z powodu konieczności liczenia się z opinią męża.
Gdzie indziej piszesz, że decydując się na życie w małżeństwie, musisz dźwigac krzyze małżeńskie, czujesz się wmuszania w pieluchy a bedąc singielką byłabyś szczęśliwa bedąc niezależna, ciesząc się z drobnych rzeczy.
Piszesz również że wyszłaś za mąż mając 35 lat.

Myślę, małżeństwo to między innymi sztuka kompromisów, docierania się jak i również ograniczanie swojego "JA" dla dobra drugiej osoby. Jest to również umiejętność cieszenia się z radości drugiej osoby.
Do tego wszystkiego potrzeba dużo chęci. Znacznie łatwiej o nie kiedy nie mamy jeszcze utrwalonych nawyków. Nawyków "kawalerskich" gdzie sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem i nie trzeba przejmować się drugą osobą, jej opinią, samopoczuciem, poglądami.
Przypuszczam że Twój mąż, również dość długo był singlem.
Oboje macie już wykształcone "nawyki" do radzenia sobie samemu.
Oboje Was, czeka zatem praca nad zrozumieniem potrzeby wzajemnego dopasowania.
Może spróbujesz być inspiratorką tego przedsięwzięcia ?
Ale, pamiętaj nic na siłe. Trzeba wywołać potrzebę takich działań.
Taka potrzeba nie wyniknie z poczucia przymuszenia.

Mąż nie podziela Twojej potrzeby modlitwy, rozważań słowa Bożego ...
- nic nie dzieje się ani nagle, ani tak szybko jakbyśmy tego chcieli.
Może dla męża takie zachowanie jest niemęskie, wstydzi się przed Tobą odsłonić z tak intymnych przeżyc jak wiara, jej przeżywanie. To że nie chce, niekoniecznie musi wynikać z jego niechęci do modlitwy, rozważań.
Może potrafiłabyś go zaciekawić, zachęcić do otworzenia się ?

Co poczucia poniżenia, konieczności uleglości mężczyźnie -
- wiesz, kiedyś praktykowałem wspólne z zoną ustalania planu wydatków na miesiąc, dyskutując ile na co przeznaczyć. Pytalem ją o zdanie, opinie, czy się z tym zgadza - często ucinała dyskusję mówiąc : tak, dobrze,
Potem po kilku miesiącach dowiadywałem się że kazałem, narzuciłem, wymusiłem...
NIe wiem czy u Was jest podobnie, może tak samo odczytujesz propozycje męża jak nakaz który nie podlega dyskusji.
Kiedy byłaś sama nie musiałaś rozważać czyichś argumentów. Podobnie mąż.
Ale sam fakt, że druga osoba ma odmienne zdanie nie znaczy że nam je narzuca.
Rozmowa, dyskusja, wymiana opinii - bez podenerwoania się ale w poczuciu szacunku do zdania drugiej osoby - próba znalezienia najlepszego, konstruktywnego rozwiązania. Wtedy być może, docenisz fakt że opinia drugiej osoby pomaga znaleźć lepsze rozwiązanie.
Piszesz o poniżaniu Ciebie.. nie wiem na ile drastyczne są te sytuacje. Być może wynikają one z wzajemnego niezrozumienia ?

Dzieci - znowu - nic na siłę.
Chociaż, sam fakt że wstępujemy w związek małżeński, oznacza że chcemy tworzyć rodzinę w której pojawią się dzieci.
Inaczej, można by żyć razem, jak przyjaciele, bez ślubu i bez kontaktów intymnych.
Masz prawo do godnego traktowania !
Jednak te prawo, jak i każde inne nasze prawa, nie może sięgać poza granice drugiego człowieka.
Stąd rozważ, jaki prawa posiada Twój mąż.
NIe myślę tu bynajmniej o prawie do dochodzenia "obowiązków" małżeńskich.
Ale raczej o prawach do pewnych oczekiwań. Oczekiwań wynikających z faktu życia w małżeństwie,
Ty przecież również masz prawo do swoich oczekiwań.

Niepokoi mnie stwierdzenie :
Cytat:
W sporze swiatopogladowym ja to rozdzielilam, obrone zycia poczetego od godnego traktowania kobiet. Oprocz dziecka poczetego jest jeszcze kobieta z jej pragnieniami, uczuciami, stanem psychicznym, zdrowiem, zyciem. I niehumanitarne jest zmuszanie ją na sile do rodzenia dzieci wmawiajac jej ze macierzynstwo to jej szczescie. Z tego powodu zaczynam tracic poczucie wlasnej wartosci i godnosci czlowieka i dziecka Bozego. Mam prawo do godnego traktowania

- życie poczęte również posiada prawo do godnego traktowania. Nie sądzisz ?

Te dochodzenie do własnej godności, praw, obronę przed zmuszanie do rodzenia dzieci na siłe trzeba egzekwować PRZED poczęciem. Tak, by samo poczęcie wynikało przy pełnej akceptacji tego stanu.
Ale nigdy PO !
 
     
milunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 06:38   

Niepokoi mnie stwierdzenie :
Cytat:
W sporze swiatopogladowym ja to rozdzielilam, obrone zycia poczetego od godnego traktowania kobiet. Oprocz dziecka poczetego jest jeszcze kobieta z jej pragnieniami, uczuciami, stanem psychicznym, zdrowiem, zyciem. I niehumanitarne jest zmuszanie ją na sile do rodzenia dzieci wmawiajac jej ze macierzynstwo to jej szczescie. Z tego powodu zaczynam tracic poczucie wlasnej wartosci i godnosci czlowieka i dziecka Bozego. Mam prawo do godnego traktowania

- życie poczęte również posiada prawo do godnego traktowania. Nie sądzisz ?

Te dochodzenie do własnej godności, praw, obronę przed zmuszanie do rodzenia dzieci na siłe trzeba egzekwować PRZED poczęciem. Tak, by samo poczęcie wynikało przy pełnej akceptacji tego stanu.
Ale nigdy PO ![/quote]
Ale ja się z tym zgodzę,że prawo kobiety ma być egzekwowane przed poczęciem. I to jest jej prawo by unikać niechcianej ciąży, by nie isc z facetem do lozka gdy dziecka nie chce. Ale uważam że ochrona życia poczętego powinna odbywać z poszanowaniem praw kobiety. Chocby przez to że gdy doszlo do poczecia a ona tego nie chce, prawo do godnego traktowania kobiety jest takie by udzielic jej pomocy psychologicznej a nie latac z transparentami i pikietami za nią jak to robią obroncy zycia czlowieka. Wogole wczytalam sie w argumentym obroncow zycia i twierdze ze broniac rozwijacych sie komorek by dziecko nienarodzone mialo prawo do narodzin depcza przy tym godnosc i prawa kobiety bo np. stan psychiczny kobiety dla nich jest kwestia malo istotną i sie nie liczy, ona jest tylko materialem rozplodowym do splodzenia jak najwiekszej liczby dzieci i przy tym ma sie wyniszczyc sie psychicznie. takie sa argumenty obroncow zycia. Dlatego wskazuje że jest to w tym swiecie ogromna niesprawiedliwoscia że tak jest, że przez prawo i mezczyzn w ten sposob kobieta jest traktowana. Tak poprostu jest: kobieta pragnie milosci, ciepla, bezpieczenstwa, mezczyzna seksu, w koncu mu ulega, zgadza sie pojsc do lozka, a potem kobieta tak bolesne konsekwencje musi poniesc by nosic ciaze, rodzic dziecko niezaleznie czy chce tego dziecka czy nie chce co nie pozostaje bez wplywu na jej psychikę. Ten swiat poprostu zostal niesprawiedliwe stworzony ze kobieta jest ponizajaco traktowana. W malzenstwie dodatkowo ta bliskosc seksualna jest taka, że w każdej chwili dojsc moze do poczecia. I jak sie przed tym bronic, moze probuje jakos wylewajac zale wobec meza ze to moze zle sie skonczyć i ograniczajac kontakty seksualne tak by nie wymknely sie spod kontroli. Ale czy tak sie da? Ja to jeszcze przed poczeciem czuje tą presje i nacisk ze kobieta ma chciec zrealizowac sie w macierzynstwie. Wmawianie i wywieranie presji ze szczesciem dla kobiety jest macierzynstwo jest lamaniem praw czlowieka, moge pragnac zrealizowac sie w inny sposob a macierzynstwo przyjac jako obowiązek i wymog moralny ale nie szczescie same w sobie bo to szczescia nie da. A coraz czesciej to slysze i od meza i w konfesjonale: kobieta ma spelniac zyczenia meza i niezaleznie od okolicznosci przyjac i zdecydowac sie na dziecko. To mnie poniza, czuje sie niewolnicą i niczym. Chce walczyc o swoje prawa. Mam prawo w tej chwili nie chciec dziecka, mam prawo do obrony przed ciaza moralnymi sposobami, mam prawo do rozwoju osobistego na sciezce innej niz macierzynstwo, czerpania radosci z zycia, poczucia wlasnej wartosci z akceptacji siebie, a probuja naruszac moje prawa wmawiajac ze jestem nikim, maszynka do rodzenia dzieci ktora nie moze czerpac z tego życia radosci i nic z niego nie ma. Jak poczuje potrzebe i pragnienie zajscia w ciaze i otwarcia dziecka to dopiero wtedy sie na to zdecyduje, ale nie by poczecie nastąpilo przez przypadek na skutek slepego losu, bo facet chcial sie rozladowac. To wlasnie lamanie mojego prawa i ponizajace traktowanie. Chce walczyc o swoje prawa, prawa do godnego traktowania. Oczywiscie zachowujac prawa dziecka nienarodzenego do narodzin, ale gdy go jeszcze nie ma? Wychodzi na to że lepiej by nie poczelo, bo wtedy moge realizowac wlasne prawa.[/quote]
  
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 08:14   

z częścia Twoich argumentów się zgadzam z częścią bym polemizował.
Uderza mnie natomiast Twoja świadomość swoich praw. :roll:

Czy potrafiłabyś wypisać na kartce :
- swoje obowiązki w małżeństwie ( te z którymi zgadzasz się, wewnętrznie)
- prawa męża
- obowiązki męża
?
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 17:36   

milunia napisał/a:
To wlasnie lamanie mojego prawa i ponizajace traktowanie.


tak, ale tylko pod warunkiem, że przed ślubem powiedziałaś mężowi, jakie masz stanowisko w tej sprawie i jak patrzysz na te kwestie. każdy rozsądny człowiek, człowiek wierzący bierze ślub między innymi po to, by mieć dzieci i je wychowywać w rodzinie. jeśli przed ślubem zakomunikowałaś mężowi, a mąż wyraził zgodę na to by i w związku z tym i jego życie tak wyglądało, że Ty nie masz zamiaru mieć dzieci, więc tak i tak będzie wyglądało Wasze życie intymne,to jeśli teraz mąż nie szanuje Twojej postawy, to rzeczywiście możesz mówić o poniżającym traktowaniu.... jeśli natomiast mąż niczego takiego od Ciebie przed ślubem nie usłyszał, a po ślubie nagle coś takiego przedstawiasz mężowi, to sama sobie odpowiedz, kto został poniżony lub oszukany i zmuszony do czegoś, czego nie chciał.....?i kto jest winien tej sytuacji,że teraz macie taki konflikt na tak poważnej płaszczyźnie, jaką jest posiadanie potomstwa..35 lat to trochę dużo,by dyskutować,że świat jest niesprawiedliwy, bo tylko kobiety mogą rodzić dzieci...taką kobietę swtorzył Bóg, no ja bym nie wnikał w Jego zamysły.:]
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 18:02   

krasnobar napisał/a:
człowiek wierzący bierze ślub między innymi po to, by mieć dzieci i je wychowywać w rodzinie. jeśli przed ślubem zakomunikowałaś mężowi, a mąż wyraził zgodę na to by i w związku z tym i jego życie tak wyglądało, że Ty nie masz zamiaru mieć dzieci, więc tak i tak będzie wyglądało Wasze życie intymne,to jeśli teraz mąż nie szanuje Twojej postawy, to rzeczywiście możesz mówić o poniżającym traktowaniu.... jeśli natomiast mąż niczego takiego od Ciebie przed ślubem nie usłyszał, a po ślubie nagle coś takiego przedstawiasz mężowi


z tego co pamiętam pytanie czy każda ze stron chce mieć dzieci zadawał nam ksiądz spisujący protokół przedślubny, i o ile wiem, jeśli ktoś nie planował posiadania dzieci, było to podstawą do nieudzielenia sakramentu małżeństwa
 
     
milunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 19:16   

To nie chodzi o to ze wykluczam czy nie planuje potomstwa. Ale o to ze nie chce by poczecie bylo skutkiem przypadku i slepego losu. Chcialam by wybrac optymalny czas by poczecie nastąpilo i o tym mowilam przed slubem by stosowac metody naturalne, bo moga byc przeslanki ze w danej chwili nie jest sie w stanie przyjac dziecko. A do tego zaczelo dochodzic za czesto, on chcial miec mnie na kazde wyciagniecie reki, tak ze zaczelam trzęść się ze strachu, ze nie wiadomo kiedy poczecie nastapi.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 21:21   

Milunia,nie chcę być brutalny,ale masz więcej niż 35 lat, Twój optymalny czas na macierzyństwo być może już się zakończył i o tym nawet nie wiesz, skupiając się na planowaniu i modelowaniu życia w optymalnym kształcie....niestety, trzeba i to brać pod uwagę....wcale nie jest powiedziane, że bez pomocy lekarzy będziesz w ogóle mogła zajść jeszcze w ciążę...moja siostra ma 33 lata i już pod względem biologicznym jest "za stara" na dziecko, brak pracy jajników, które u każdej kobiety mają ograniczone możliwości, a wraz z wiekiem maleją drastycznie...zwłaszcza po trzydziestym roku życia...to dla całej naszej rodziny zmartwienie, stąd wiem, nie ustajemy za siostrę i szwagra w modlitwach, choć po ludzku nie ma szans...a in vitro nie wchodzi w rachubę w ogóle...........
pytanie do Ciebie, czy uważasz, że "trząść się ze strachu" przed ciążą, to normalna reakcja kochającej mężatki?
co powoduje, że czujesz taki strach przed ciążą? jesteś dojrzałą kobietą i mężatką, Twój strach jest znamienny raczej dla nastolatek i bardzo młodych kobiet, które zaczynają dopiero studia itd, nie mogą liczyć na ojca dziecka..
moim zdaniem powinnaś się udać do psychologa, bo to nie jest normalne, kiedy w czasie, kiedy już biologicznie nawet trudno Ci będzie zajść w ciążę, w ogóle nie jesteś do niej gotowa psychicznie....metody naturalne też zawodzą i co wtedy zrobisz, jeśli mimo zabezpieczeń i tak zajdziesz w ciążę? nazywasz to ślepym przypadkiem...dziwne słowa z ust mężatki...
czy Ty w ogóle kochasz swojego męża??od tego zacznijmy...
nie gniewaj się,ale kiedy Cię czytam, mam cały czas wrażenie,że to jakieś trollowanie...takie nierealne mi się wydaje to wszystko, jeśli połączymy fakty i wszystkie Twoje słowa....nie odpowiadasz na niektóre pytania, pewnie niewygodne, nic się tu jakoś w całość nie składa, przepraszam najmocniej,ale tak to widzę,:(pozdrawiam,s..
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-29, 17:08   

milunia napisał/a:
Wogole wczytalam sie w argumentym obroncow zycia i twierdze ze broniac rozwijacych sie komorek by dziecko nienarodzone mialo prawo do narodzin depcza przy tym godnosc i prawa kobiety bo np. stan psychiczny kobiety dla nich jest kwestia malo istotną i sie nie liczy, ona jest tylko materialem rozplodowym do splodzenia jak najwiekszej liczby dzieci i przy tym ma sie wyniszczyc sie psychicznie. takie sa argumenty obroncow zycia
- to co piszesz jest szokujące ,opowiadasz się jako osoba wierząca-cos mi się tu niezgadza aby osoba wierząca byłą za aborcją :!: :!:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9