Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak uratowac takie małżeństwo?
Autor Wiadomość
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-05, 23:09   

MonikaMaria3 napisał/a:
Co do wyboru... Ja byłam słusznie przekonana. Facet 21 lat. bardzo odpowiedzialny. Nie palił, nie pił, był nad wyraz uprzejmy i czuły... sam potrafił wyremontowac mieszkanie, podłączyc wode, prąd... Z wielkim szacunkiem odnosił się do matki. Z wielkim szacunkiem traktował mnie. Potrafił codziennie jechac autobusem godzine, bym wracając z popołudniówki nie musiała wracac sama. Nalegał na codzienne spotkania, spedzaliśmy po kilkanascie godzin dziennie. Troszczył się o moje samopoczucie, duzo rozmawialiśmy był wręcz idealny... nawet chciał pracowac jako wolontariusz. Moi znajomi go uwielbiali. I to trwało dwa lata, nie jeden tydzień.


chcesz powiedzieć, że coś go zmieniło bo raczej nie chcesz przyjąć że twoje wyobrażenie o nim było złe... kiedyś odnosił sie z szacunkiem do ciebie, matki dziś mówi obelgami, nawet w strone matki....ona przecież nic złego mu nie zrobiła, na ciebie może byc zły, bo zazdrosna jestes, nie odpowiadasz mu dlatego szuka romansów....ale zmiana nawet w kierunku zatracenia szacunku do matki....nie! to tak nie działa. Twój mąż był zawsze taki, tylko ty widziałaś go innym. A grać wspaniałego rycerza przed ślubem to większość potrafi, niestety w zetknięciu z prawdziwymi obowiązkami jakie niesie codzienność i proza życia w małżeństwie to już co innego. Niedojrzałość choćby we sposobie zakończenia pracy to nie wynik zmiany nagłej jaka nastapiła trakcie związku, brak moralnych zasad, wikłanie sie w romanse, próba oferowania trójkącika jak to piszesz to szczera prawda o twoim mężu jaką dowiadujesz sie dopiero jak poznajesz go coraz lepiej.... a nie że sie zmienia, ty go widzisz teraz takim jaki jest naprawde. Akcepacja może być rózna, bo cżłowiek różni sie w swoich potrzebach ale pewne rzeczy, pewne zachowani jednak wychodzą poza krąg akceptacji... choć zdarzają sie jednostki lubiące podobne style życia...
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-06, 00:08   

Moniko, tak trzymaj - decyzje, zdecydowana miłość, zdecydowane kroki. Skoro mąż był taki przed ślubem, tzn. że Cię kochał - jest szansa, że jak poczuje, że coś traci, to się opamięta.
Ale, tak jak słusznie napisała bywalec - zrób to nie tyle dla niego, by odzyskać jego miłość. Sama musisz być o tym bardzo mocno przekonana, że robisz to dla siebie, dla dziecka. Jego reakcje mogą być różne, ale Ty musisz być tak przekonana do tego, co postanawiasz, że żadne z jego reakcji tak naprawdę nie są dla Ciebie ważne, lepsze czy gorsze - po prostu są, a Ty i tak robisz to, co dyktuje Ci miłość Boga, miłość siebie i małżonka. Modlę się dużo za Ciebie ;) dasz rade
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-07, 08:43   

Chyba jeszcze za wcześnie o tym pisac, ale wydarzył się mały cud. Wczoraj mąż zaczął mówic o tamtej kobiecie.... Zaczął opowiadac o tym jak to było, jak się zaczęło... jak to przebiegało. Prosił bym zadawała mu pytania, on odpowiadał, ja słuchałam. To było dziwne uczucie, praktycznie bez pożywki, bo spotkali się tylko raz i wtedy doszło do pocałunku. Potem tylko ze sobą pisali, widywali się w pracy on jej się narzucał, ona coraz bardziej go unikała. Powiedział, że to nie była miłośc... To było zauroczenie. Z jego i jej strony... Oboje czuli się zaniedbani w swoich związkach, A jak to powiedział Tomek: "Wiesz, zawsze byłem nieśmiały co do kobiet. ( prawda, pamietam to), ale kiedy tamta pierwsza zwróciła uwagę na mnie, to poczułem, że mi wolno... Potem zaczęło się. Co rok jakaś koleżanka, głupie smski, flirty... I potem ta ostatnia, w której się zauroczył. I ja, coraz bardziej egoistyczny, chcący miec żonę i kochankę... Na szczęscie nie została kochanka. I się skończyło, tylko nie tak miało byc... Nikogo nie miało to skrzywdzic
Podziękowałam mu za to, co powiedział. Wiem, że było mu trudno i dziś o to się spytałam. On odparł słowami, w które tak bardzo chciałabym wierzyc.... Ale jeszcze się boję. Brzmiały tak:
JEST MI TRUDNIEJ O TYM MÓWIC, BO TERAZ WIDZĘ JAKIE TO BYŁO GŁUPIE I NIEPOTRZEBNE... A ZARAZEM ŁATWIEJ, BO JUŻ SIĘ WYLECZYŁEM
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-07, 14:06   

Super.
Pamiętaj jednak, że jeszcze długa droga przed nim, on może jeszcze sobie z tego nawet nie zdaje sprawę. Wspieraj go, gdy dobrze robi - mężczyzna tego potrzebuje :) Ale dalej bądź stanowcza i nieustępliwa, gdy chodzi o grzechy przeciw małż. zwłaszcza.
Dalej mocno pamiętam w modlitwie.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-09, 09:11   

Już nie wytrzymam, nie mam sił.
Wczoraj mąż pojechał po siostrę do pracy, wrócił późno i jak zwykle stanął na klatce. Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam go blisko jednej z tych dziewietnastolatek. Owszem, przyszedł do domu, ale od razu był wsciekły... A jak on jest wściekły, to i mnie zaraz bierze. Zaczęłam znowu prowadzic monolog, że robi ze mnie wiedxme, bo wcale go do domu nie wołałam, tylko nie dał mi znaku, że już jest. Martwiłam sie. W końcu spóźnił się prawie godzine. I zaczęło się. Chciałm, mu tylko przekazac, że potrzebuję jego uwagi, a wtedy nie czepiałabym się tak mocno... Bo ciągle nie czuje, że jestem dla niego wazną osobą. Mąż zacząl się, bz słowa, ubierac. Próbowałam go powstrzymac, bo bałam się, że o 1 w nocy pójdzie na klatkę i zaś będzie pił z dzieciakami. Nie uwierzycie.... Zaczęliśmy się szarpac. On chciał wyjśc, ja go powstrzymywałam. Uderzył mnie w rękę i się nasłuchałam jaka to ja szmata pier....ta jestem. szarpalismy się tak z 15 minut. On używał siły i ja jej używałam... jak mógł tak robic swojej kobiecie? W końcu usiadł i jak zwykle zaczął milczec obrażony na mnie śmiertelnie. Powieział, że on tylko chciał po piwo jechac do nocnego... ja mu na to, czemu nie powiedziałeś. on mi A co ty, moja stara jesteś, że muszę ci się tłumaczyc?
Dzisiaj sprawdziłam jego telefon... Po długiej przerwie. Miał numer prawdopodobnie od jednej z tych lasek... Tak wynikało z rozmowy i smsów, jakie pisali. Nie było tam nic złego, ale sam ten fakt, że wziął ten numer... jeszcze muszę to sprawzic, ale jeżeli to numer od jednej z tych dziewczyn, ja nie widzę dla nas szans... Znowu będzie to samo. Mąż za wzystko wini mnie... Za to, że się zmieniłam.... Ale nie pomyslał, że zmieniły mnie jego zdrady i obojetnośc wobec mnie....
I dalej nie chodzi na pocztę. Prawdopodobnie już ma dyscyplinarkę.... Ale nie chce o tym rozmwaiac.
Nie mam sił i nerwów do niego. Poprosiłam o pomoc jego mamę. Mąż powiedział mi, że byłby najszczęśliwszy, gdybyśmy od niego z córeczką odeszły.... Już naprawdę nie mam sił. nawet jego mama, choc sercej jest za nami, to nie pomaga. A mąż nazadną terapię się nie godzi, bo twierdzi, że to ja mam coś z głową, nie on. Z nim jest ok.
Co mama robic? naprawdę nie mam sił....
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-09, 12:08   

Co tu napisać, skoro tyle już zostało Ci napisane (i na forum i prywatnie), a Ty zachowujesz się jakbyś tu nigdy nie była. Ale jesteś już długi czas.... I widocznie masz to forum i jego rady za nic. Znów zrobiłaś wszystkie możliwe błędy by nie uzdrowić chorej sytuacji i odsunąć męża od siebie. Nie radzisz sobie z najprostszymi rzeczami, jak złość męża. Potrzebujesz pomocy psychologa.
Wybacz, ale mam wrażenie że to jakiś troll internetowy podpuszcza innych, bo po tylu radach i rozmowach nie wyobrażam sobie, by ktoś nadal tak się zachowywał. Ale jeśli faktycznie tak jest, to pomoc zewnętrzna jest Tobie konieczna.
 
     
Ania19771
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-09, 13:16   

AdrianQ7 napisał/a:

Co tu napisać, skoro tyle już zostało Ci napisane (i na forum i prywatnie), a Ty zachowujesz się jakbyś tu nigdy nie była. Ale jesteś już długi czas.... I widocznie masz to forum i jego rady za nic.


Wybacz, ale mam wrażenie że to jakiś troll internetowy podpuszcza innych, bo po tylu radach i rozmowach nie wyobrażam sobie, by ktoś nadal tak się zachowywał. Ale jeśli faktycznie tak jest, to pomoc zewnętrzna jest Tobie konieczna.


AdrianQ7 no chyba za ostro "pojechałeś " , myślisz że takim kopem wyciągniesz Monikę z dołka ...błędny trop
Przecież Monika na tym forum jest zaledwie od czerwca -w ciągu 2 miesięcy człowiek nie jest wstanie się aż tak zmienić...
Ona przechodzi kolejne etapy kryzysu -na miłość Boską nie wymagajmy od niej od razu postawy idealnej
Każdy upada i ona upadnie jeszcze nie raz , nie dwa...bo tak objawia się brak zaufania wobec męża ,być może i jej uzależnienie od niego
Ja dwa lata po całkowitym wyciszeniu potrafiłam dostać ataku histerii i rozpaczy , gdy zobaczyłam nowe smsy nowe flirty męża ....a byłam przekonana że jestem już poza tym , że się dźwignęłam , że pokonałam swoje lęki i słabości -że tworzymy szczęśliwą rodzinę...a jednak wróciła-na chwilę się zawahałam i upadłam -czy miałam prawo ??
Kobieta , szuka sprawdza bo się boi ..boi się być znowu skrzywdzona zraniona--przecież to ludzkie i czasami musi upłynąć sporo wody żeby można było odbić się od dna
Adrianie uwierz mi - kobieta strasznie cierpi jak czuje zagrożenie utraty swojej rodziny , jakie jest to dla niej upokarzające, gdy maż flirtuje z inną ( a w tym przypadku z małolatami plus piwo) Na wszystko potrzeba czasu

Dla Moniki mam jedną radę , o której jej już mówiłam :w takich trudnych sytuacjach ,gdy już nie masz sił, Monia zamknij oczy i módl się aż do łez "Jezu ufam Tobie!!! Ty się tym zajmij!!! "

Monia-przytulam, ochłoń w modlitwie a potem spokojnie po raz kolejny porozmawiaj z mężem --jeśli czujesz złość to nie zaczynaj rozmowy...nie ma po co..kusy Tobą owładnie i znów będziesz cierpieć
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-09, 15:14   

Tylko, że mąż nie flirtował... co Monika sama stwierdziła.
A mi chodzi bardziej o reakcje, wszystko po kolei na odwrót, niż od 2 m-cy wypisujemy:
- sprawdzanie męża na klatce schod. (mówiłem, że to beznadziejne jak się on zachowuje, ale sprawdzaniem go i wołaniem do domu, jak dziecka - wywoła odwrotną reakcję!)
- maż wraca i co? suszenie głowy - kolejne nieporozumienie
- Chciałm, mu tylko przekazac, że potrzebuję jego uwagi, a wtedy nie czepiałabym się tak mocno - kolejne nieporozumienie
- powstrzymywanie meża przed wyjściem - bez komentarza
- szarpanie się! i co ciekawe, nawet po tym, jak maż ją uderzył... - bez komentarza
- bicie się i szarpanie przez 15 min (a więc nie pojedynczy czyn w afekcie) akcja trwa - jw.
- pytanie "jak mógł tak robic swojej kobiecie?" - bez komentarza
- potem sprawdzanie telefonu itp.
Efekt: mąż, chce, żeby ona sie wyprowadziła, gdy dzień wcześniej przyznał się i chciał rozmawiać i coś naprawić...
aha: "A mąż nazadną terapię się nie godzi" - namawianie meża na terapię w momencie, gdy on żonę uważa za wroga nr 1 - jakaś pomyłka...

Może ostro napisałem, ale się denerwuję, bo o wszystkich tych rzeczach już rozmawialiśmy... ile konkretnych rad padło... Wątek na wiele stron (plus prywatne maile). A tu wszystko na odwrót, wprost podręcznikowo. No i Monika na końcu pyta się co ma teraz robić? :) <załamka> :)
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-09, 22:02   

AdrianQ7 napisał/a:
- sprawdzanie męża na klatce schod. (mówiłem, że to beznadziejne jak się on zachowuje, ale sprawdzaniem go i wołaniem do domu, jak dziecka - wywoła odwrotną reakcję!)

Bardzo, cenię sobie twoje rady Adrian... Ale ja go nie wołałam... Sam przyszedł. uja tylko otworzyłam drzwi i nic więcej.... Nie oczekiwałam, że przyjdzie.
AdrianQ7 napisał/a:
- pytanie "jak mógł tak robic swojej kobiecie?" - bez komentarza

Czy mężczyzna ma prawo uderzyc kobietę? Czy ma prawo ją szarpac? Czy to męskie i właściwe? ja go nie szarpałam, powstrzymywałam przed wyjściem.
AdrianQ7 napisał/a:
- maż wraca i co? suszenie głowy - kolejne nieporozumienie

Akurat z tym się gzadzam... I to w pełni.

[ Dodano: 2012-08-09, 23:30 ]
AdrianQ7 napisał/a:
Tylko, że mąż nie flirtował... co Monika sama stwierdziła.

I niestety flirtował... Wręcz oficjalniemówił jak mu się tamta podoba. Do niej.
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-10, 01:07   

Witaj Moniko,
1. ja tylko otworzyłam drzwi i nic więcej... Samo wyjrzenie na klatkę za mężem - już jest sygnałem niewerbalnym: gdzie jesteś? wracaj do domu! Tak się postępuje w stos. do dzieci, i Ty utwierdzasz go w mniemaniu, że jesteś "tą złą matką", a on nie potraktuje Cię jak swoją miłość, ale jak żandarma, którego najlepiej żeby nie było... Nie oczekiwałam że przyjdzie - to po co wychodziłaś?? Ja bym powiedział mu stanowczo ale krótko, jak wszedłby do domu, albo udawał "obrażoną", wtedy sam by zapytał pewnie.

2. Czy mężczyzna ma prawo uderzyc kobietę? A Ty masz prawo uderzyć mężczyznę?? Masz prawo powstrzymać dorosłego człowieka od wyjścia z domu?? Nie masz! To jest agresja. Więc po co piszesz jak mógł tak robic swojej kobiecie? kiedy Ty sama robisz to samo! Używasz przemocy fizycznej; Jeszcze go prowokujesz. Dlatego napisałem bez komentarza.. Co więcej, jako kobieta tym bardziej szarpanie się Tobie nie uchodzi. Jak w ogóle wpadasz na takie rozwiązania? Masz kilkanaście lat? :) Moniko, szanuj siebie jako kobietę, wtedy inny (maż) też zacznie Cię szanować.

A to "suszenie głowy" - niedojrzały mężczyzna nie umie się przed tym bronić, a czuje się jak w potrzasku, jak ranione zwierzę - będzie chciał albo uciec, albo zareaguje agresją. Twój chciał uciec, nie pozwoliłaś mu, to skończyło się agresją - fizyczną i słowną. Nie rób takich błędów...

Kochana, proszę jeszcze raz - pracuj nad sobą, dużo modlitwy i skupienia na Bogu! Tylko na Bogu, nie na mężu. Naprawdę człowiek, który się modli, żyje modlitwą, inaczej podejdzie do każdej sytuacji - i wtedy jest szansa coś zmieniać w związku. Wykorzystaj to, że mąż ciągle jest z Tobą - wielu ludzi tutaj nie ma takiej możliwości! - chcesz płakać jak się to całkiem rozpadnie? I gdy już całkiem nie będziesz mieć wpływu na męża? Zamiast marnować i burzyć, zacznij wykorzystywać okazje - ale musisz być zanurzona w Bogu, Jemu oddana i spokojna. Zacznij modlić się o pokój serca. Proś Królową Pokoju :)
Pozdrawiam serdecznie i dużo modlę się za was. Trzymaj się.
Ostatnio zmieniony przez AdrianQ7 2012-08-10, 10:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-10, 10:49   

Wiesz AdrianQ7.... To wszystko jest bardzo trudne. Dla mnie. Szanuję mężą, choc jego ostatnie zachowania naprawdę są kompletnie nie na miejscu: Romans, flirty, codzienne picie, stanie jak żul pod klatką... Widze, jak on się pogrąża i chcę mu pomóc. Nie spisuję go na straty, ani siebie. Cieszę się, że jest ze mną pomimo moich głupich zachowań, ale też nie mogę się godzic na takie traktowanie. I też każdego dnia boję się, że odejdzie bo mu nie ufam, bo boję się, że pogrąży się jeszcze bardziej. Tak bardzo chciałabym byc dojrzała jako kobieta, ale choc staram się, nie potrafię. Codziennie modlę się o zmianę w sobie, ale to też nie wychodzi do końca, choc jest lepiej niż było. Częściej milczę. ;-) Ale naprawdę emocje kobiety sprawiają jej fizyczny ból. Jedni radzą mi: bądź stanowcza, nie daj sobą pomiatac, wyznacz granice.... Inni radzą: bądź dla niego aniołem, nie pilnuj go, nie kontroluj, ciesz się, że z Tobą jest, pozwól mu na wszytko... Która strona ma rację? Ile mam czekac, dopóki on się opamieta... Kiedy będzie kolejny romans, kolejna klaka i picie... To boli... Mnie i dziecko. Staram się ufac Bogu, ale w tym zaufaniu jestem sama... Mąż wogóle nie wierzy i smieje się z tego, że się modlę. Czy tak dużo oczekuję chcąc miec w mężu oparcie i zarazem jemu oparcie dawac. Ciężko, kiedy ktoś milczy, lub idzie na piwo. Kiedy mamy budowac rozinę? Dac ciepło dziecku, naszej córeczce, która czasami ciągnie mnie do Kościoła i prosi by się modlic o pogodzenie mamy i taty.... Ola ma dopiero 6 lat. Dlaczego świat tak broni mężczyzn, którzy są nieodpowiedzialni? czemu swiat, choc trochę, nie wesprze kobiety, która boryka się sama z problemami. Czy tak wiele chcę miec normalną rodzinę? dzisiaj mam wrażenie, że to za duzo. Nie można tworzyc rodziny, kiedy mężczyźni są tak nieodpowiedzialni. czasami jest mi przykro, że tak bronisz mojego mężą, ale z drugiej strony cieszę się, że pokazujesz mi inne spojrzenie. proszę, dalej dawaj mi rady. ja naprawdę staram się wcielic je w życie, tylko czasami jest ciężko.

Ania19771 napisał/a:
Kobieta , szuka sprawdza bo się boi ..boi się być znowu skrzywdzona zraniona--przecież to ludzkie i czasami musi upłynąć sporo wody żeby można było odbić się od dna
Adrianie uwierz mi - kobieta strasznie cierpi jak czuje zagrożenie utraty swojej rodziny , jakie jest to dla niej upokarzające, gdy maż flirtuje z inną ( a w tym przypadku z małolatami plus piwo) Na wszystko potrzeba czasu


dziekuję Aniu 19771, rozumiesz co czuję. W końcu jesteś kobietą. bardzo tych słow potrzebowałam.
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-10, 13:53   

Moniko :)
1. nie mogę się godzic na takie traktowanie - i bardzo słusznie!!! Tylko, ze źlę tą niezgodę wyrażasz... Masz podjąć kroki, które wpłyną na poprawę, a nie pogorszą. Pisałem o radykalnych krokach, gdy mąż nie podejmie drogi zmiany.
Ty wolisz załatwiać sprawy biciem się... :) Jaki przykład dajesz córce??

2. Chcesz mu pomóc (bo rzeczywiście się stacza i go nie bronię - piszę co chwilę, jaki jest podły i niedojrzały)? To pomóż uniezależniając się od niego, musisz go zostawić swoim decyzjom (jak Ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym) - siłą i pouczaniem nic nie osiągniesz.... a raczej osiągniesz rozpad...

3. Postanów sobie nie pouczać go, on sam musi zacząć pracować umysłem i sumieniem. Ty go nie zmusisz.. nic to nie da.

4. Jedni radzą mi: bądź stanowcza, nie daj sobą pomiatać, wyznacz granice.... Inni radzą: bądź dla niego aniołem, nie pilnuj go, nie kontroluj, ciesz się, że z Tobą jest, pozwól mu na wszytko... Która strona ma rację? - ani jedno ani drugie, wciąż nie rozumiesz... ;) Nie masz wyznaczać granic krzyczeniem i narzekaniem i kontrolowaniem - ale też nie masz "cieszyć się że z Tobą jest i być aniołkiem". Módl się, Bóg Ci ukaże jaka masz być - odpowiedzialną, zakorzenioną w Bogu Kobietą, kochającą i stanowczą, delikatną, wrażliwą i mocną wewnętrznie, mocną Bożą mocą. Wtedy decyzje przyjadą same, naturalnie. Bezboleśnie.

5. Staram się ufac Bogu, ale w tym zaufaniu jestem sama... Mąż w ogóle nie wierzy i smieje się z tego, że się modlę. Nie licz na wsparcie męża, licz na Boga i Jego obecność w Twym sercu i wsparcie.



Mówiąc wprost: na Twoim miejscu ja bym spokojnie poprosił o rozmowę, powiedział mężowi (lub napisał list) o tym wszystkim, co Cie rani i czego nie akceptujesz; postawił pewne ultimatum, dotyczące zmian; a jeśli mąż to oleje lub nie weźmie na serio tylko powierzchownie - wyprowadziłbym się z córką. Proste :)

Trzymaj się ;) Pan Jezus czuwa nad Tobą, pamiętaj :)
 
     
Ania19771
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-10, 15:16   

Monia...kroczysz tą samą drogą co ja kroczyłam dwa lata temu , popełniasz te same błędy-ja myślałam że sprawdzaniem , pilnowaniem osiągnę sukces i spokój..błąd !!! Do niczego dobrego to nie doprowadziło-jedynie do mojego załamania nerwowego i upokorzenia ...ale Ty do tego musisz sama dojść ..nie przeskoczysz ,nie pominiesz żadnego kroku-nie da się To trzeba przeżyć i samemu dojść do tego co i KTO jest najważniejszy
Monia ,tak jak ja wówczas tak i Ty jesteś uzależniona od męża dlatego tak reagujesz...jeju jak ja Cię dobrze rozumiem
Nie chciałabym Cię zranić czy dokopać Ci -bo wiem jak czułam się w tamtym momencie życia ale posłuchaj rad Adriana-mądrze prawi :-)
Teraz walczysz ,chcesz postawić na swoim ..żeby było tak jak powinno ale wytoczone działa celują Skarbie w ciebie....Ty cierpisz ,ty się miotasz ty obrywasz rykoszetem na każdym kroku
Spróbuj tak...choć jeden dzień:nie zaglądaj na klatkę, nie sprawdzaj ,nie kontroluj (wiem że będzie ciężko)zapytaj jak tam w pracy , spróbuj być spokojna ,przygotuj mu kolację i połóż się spać Wytrzymasz jeden dzień...spróbuj kolejny -jeśli upadniesz ,bo to normalne to wstawaj na nogi i od nowa W ten sposób walcz ...
Bo tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o Ciebie i córkę...Wy musicie odzyskać spokój i poczucie bezpieczeństwa

Mówiąc wprost: na Twoim miejscu ja bym spokojnie poprosił o rozmowę, powiedział mężowi (lub napisał list) o tym wszystkim, co Cie rani i czego nie akceptujesz; postawił pewne ultimatum, dotyczące zmian; a jeśli mąż to oleje lub nie weźmie na serio tylko powierzchownie - wyprowadziłbym się z córką. Proste :)

[/quote]
No i ja zrobiłam podobnie napisałam list z głębi serca-z pomocą Boga -nie oskarżając męża tylko przedstawiając mu moje uczucia ,mój strach ,mój ból siebie-nie jego

Dlaczego list? W moim przypadku mąż słuchał ale niestety nie słyszał tego co mówiłam więc wybrałam taką formę rozmowy
Modlitwą spokojem wyciszeniem osiągam jakąś stabilizację
Boje się zranienia boję się , bo wciąż jestem uzależniona od tego co mój mąż zrobi lub nie ale odkąd się wyciszyłam(to dzięki modlitwie) maż chętniej rozmawia wraca do domu zaraz po pracy ,zabiera na spacery ...ale żeby to osiągnąć przeszłam długą kręta i wyboistą drogę

Monia-pisz ...żal się tutaj ...zostawiaj złe emocje żeby móc wieczorem być spokojną kobieta
Trzymaj się dzielnie
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-10, 22:21   

Ania19771 napisał/a:
No i ja zrobiłam podobnie napisałam list z głębi serca-z pomocą Boga -nie oskarżając męża tylko przedstawiając mu moje uczucia ,mój strach ,mój ból siebie-nie jego

Wiele razy myslałam o liście, ale to raczej nie wypali... Mąż nie lubi czytac i marnie mu to idzie. Słuchanie też kiepsko... nawet nie słucha, a co dopiero mówic o tym, że słyszy... Choc są takie chwile, kiedy widzę w nim poprawę... Ale często upada. Wiem, że w sprawie tamtej kobiety trzyma się dzielnie i staram się mu wierzyc, choc sama wiesz, jak jest trudno. naprawdę nie wiem, jak do niego trafic, by pokazac mu moje uczucia. On nie jest złym człowiekiem, ale przez sprawę z tamtą kobietą zaczął zachowywac się jakby go coś opetało. Widzę dobre przebłyski, ale częsciej te złe. Nie czuję, że mnie kocha. Nie czuję do końca, że chce z nami byc. To trudne, ale da się przeżyc. Wiem, że moje emocje mnie wykańczają. I bardzo chcę to zmienic. Chcę, by się udało. Tylko nie za każdą cenę.

[ Dodano: 2012-08-10, 23:25 ]
Bardzo pomaga mi modlitwa, modlitwa do Anioła Stróża męża... Oj biedny Anioł, nieraz się nasłucha jak mu nawrzucam, jaki to jego podopieczny tępy. :-P czasami też nawet żalę się Bogu, ale po tych żalach zawsze dziekuję Bogu i Aniołowi za opiekę, opiekę nad moim mężem. Czuję, że nie jestem sama, że mnie wspierają... Z Bogiem, wiarą jest łatwiej. Ale czesto upadam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9