Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Uzależnienie od pornografii. Małżeńskie problemy spod łóżka.
Opis produktu:
Kiedy zaczyna się niewierność?
Zdobądź niezbędne informacje i rozpoznaj istniejący problem!
Sięgnij po wsparcie, by pokonać trudności z ujawnieniem się!
Poznaj wielką, naprawczą moc wybaczania i zaufania!
Przeczytaj o przypadkach klinicznych i poznaj prawdziwe historie pacjentów!
Publikacja dla uzależnionych, ich rodzin oraz lekarzy i terapeutów.
Wirtualna zdrada, rzeczywisty nałóg
Współczesny świat kreuje kult ciała. Półnagie dziewczyny prowadzą telewizyjne teleturnieje, z witryn kiosków z prasą bezceremonialnie mamią okładki "świerszczyków", a internetowe wyszukiwarki pełne są linków do stron "tylko dla użytkowników dorosłych". Przy takich pokusach czasem trudno zachować zdrowy umiar. Gdzie przebiega granica między rozrywką związaną z treściami erotycznymi a kompulsywnym zachowaniem? Zarówno osobom, które już nie mogą uporać się z pragnieniem oglądania niecenzuralnych zdjęć i filmów, jak i ich partnerom niezwykle ciężko przyznać się do tego, że przeżywają poważny kryzys.
Wielu nałogowych użytkowników pornografii nie ma świadomości swojego uzależnienia. Jak jad rozprzestrzenia się ono w psychice chorego, wpływając na jego zachowanie, wywołując patologie, niszcząc szacunek dla kobiet. Autorzy-terapeuci z ogromną wrażliwością podchodzą do problemu związanego z pornografią coraz częściej pojawiającego się w związkach małżeńskich i partnerskich. Pomagają osobom uzależnionym oraz ich partnerom w unikaniu destrukcyjnych przyzwyczajeń. Udzielają im porad, jak wspólnie zająć się uzdrawianiem tej sytuacji, jakich realnych wyników leczenia oczekiwać oraz jak rozpocząć proces wracania do normalności. Książka powstała w oparciu o badania kliniczne, poparte wieloletnim doświadczeniem w poradnictwie. Jest w wysokim stopniu instruktażową oraz niezwykle aktualną pozycją.
"Różowy" nałóg bez różowych okularów:
rujnujący wpływ kompulsywnych zachowań na związek i rodzinę;
zgubne konsekwencje cyberseksu i wirtualnych
kontaktów intymnych;
negatywne reakcje emocjonalne wywołane uzależnieniem;
paląca potrzeba uczciwości, zaufania i troski o partnera.
Tytuł oryginału: Confronting Your Spouses Pornography Problem
Tłumaczenie: Danuta Kukułka
ISBN: 978-83-246-1427-1
Format: A5
Oprawa: miękka
http://psychebook.otwarte...lemy-spod-lozka
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-08-17, 21:07
EROTOMANIA
"Erotomania to jest ból, a nie przyjemność. Po chwilowej rozkoszy przynosi cierpienie - osamotnienie, pustkę, poczucie beznadziejności i rozpacz, a nie stany, których człowiek by pragnął" - mówi dr Mark Laaser, autor książki "Faithful and True: Sexual Integrity in a Fallen World", terapeuta uzależnień specjalizujący się w leczeniu erotomanii.
National Association for Christian Recovery (NACR): Jednym z mitów, dość dziwnym jak sądzę, jest powszechne myślenie, że uzależnienie od seksu to wspaniała rzecz. Ktoś niedawno powiedział mi, że jeśli istnieje taka choroba, to on chciałby wiedzieć, jak ją złapać. Jego rozumowanie - oparte zapewne na niedoinformowaniu - zakładało, że erotomani to ludzie mający najwięcej frajdy z seksu.
Mark: To pachnie starym żartem, który wcale nie śmieszy. Myślenie, że erotomani mają samą rozkosz, mija się z prawdą. Ciągle powtarzane seksualne zachowania szybko tracą swoją nośność, sens i spontaniczność i stają się bardzo destrukcyjne. Podejrzewam, że takie opinie rodzą się u tych, którzy są poza karuzelą seksualnych rozkoszy, stawianą w centrum i czczoną przez dzisiejszą kulturę - ale gdybyście na nią wsiedli, szybko przeszłaby wam ochota.
Dr Mark Laaser.
Erotomania to jest ból, a nie przyjemność. Po chwilowej rozkoszy przynosi cierpienie - osamotnienie, pustkę, poczucie beznadziejności i rozpacz, a nie stany, których człowiek by pragnął. Pracowałem ostatnio z mężczyzną, którego rodzina posiada jedną z największych wytwórni pornografii w Stanach Zjednoczonych. Był on przy produkcji tych filmów, widział i w konsekwencji sam uprawiał wszystko, co tylko ludzki umysł może sobie w tej dziedzinie wyobrazić. Doświadczył każdego rodzaju seksu, o którym ludzie zwykle tak marzą. Po dwudziestu latach takiego życia zaczął mówić, że jedyne za czym dziś tęskni, to normalny, stały związek z jedną kobietą. Twierdzi, że oddałby wszystkie dawne doświadczenia i cały majątek za prostą, zwykłą radość z wiernej, heteroseksualnej monogamii.
Podobnie jak my wszyscy, którzy zdrowiejemy z erotomanii, nie wspominał on lat nałogu z rozmiłowaniem, lecz jako koszmar, lata pustki i bólu.
NACR: Jakie cechy pomagają ci odróżnić erotomanię od innych problemów?
Mark: Klasyczne cechy, które ma każde uzależnienie, ma także erotomania. Po pierwsze, daje o sobie znać utrata kontroli. Widzimy ją w licznych próbach kontrolowania lub zaprzestania swoich kompulsywnych zachowań. Uzależnieni próbują odzyskać władzę nad sobą na wiele różnych sposobów, które mimo całego wysiłku, nie działają: obietnice, postanowienia, silna wola, spowiadanie się, małżeństwa, rozwody, zmienianie jednych praktyk na inne, itd. Z czasem wciąż powracają do zachowań, które chcieli porzucić.
Ciągnie się to zwykle przez parę lat. Jeśli oglądałaś materiały pornograficzne raz czy dwa razy w życiu i to cię wciągało, to może masz jakiś problem, ale nie jest to uzależnienie. Jeśli twoje kontakty z pornografią trwają i powtarzają się co pewien czas - jeśli czyniłeś sobie obietnice nie sięgania po nią więcej i nie udało ci się ich dotrzymać - wtedy wkraczamy na teren seksualnego uzależnienia.
Powtarzalność nie oznacza, że musisz robić to codziennie, co tydzień, czy co miesiąc. Są erotomani, którzy trzymają się wzorca rozpusta - pokuta: są poza kontrolą przez dzień, dwa, lub dłużej, a potem przestają na pewien okres, po którym znowu wracają do swoich zachowań. Powtarzalność w nałogu nie oznacza robienia czegoś dzień w dzień, choć może być i tak, oznacza przede wszystkim, że po pewnym czasie nieuchronnie do tego wracasz. Inną cechą erotomanii jest jej narastająca z czasem destruktywność. Są konsekwencje i one zwiększają się z czasem. Ponieważ każde uzależnienie ma służyć do znieczulania jakiegoś bólu lub pozwala unikać emocjonalnej rzeczywistości, pierwszą konsekwencją jest uczuciowe odrętwienie osoby uzależnionej. Jednak konsekwencje tworzą długie pasmo - od spustoszenia w sferze duchowej i wstydu po fizyczne choroby.
Jeśli jest erotomania, zawsze są konsekwencje. Trzecią cechą jest rosnąca z czasem intensywność czy drastyczność zachowań - zwiększanie dawek. Na przykład onanizujesz się najpierw co kilka miesięcy, potem co miesiąc, potem co tydzień, a potem niemal każdego dnia, czy jeszcze częściej. Leczyłem osoby, które robiły to nawet po wiele razy na dzień. Tak samo rośnie drastyczność fantazjowania.
Postępujący charakter choroby niekoniecznie jednak oznacza, że rozwijasz nowe wzorce zachowań. Może tak być, ale też możesz trzymać się stale jednego typu zachowań, których częstotliwość narasta, na przykład kupujesz taką samą pornografię, ale wydajesz na nią coraz więcej pieniędzy. Wreszcie znaną cechą jest to, że seksem czy miłosnymi zachowaniami erotoman próbuje uleczyć jakoś niechciane uczucia, czy uciec przed trudami życia. Ponieważ nie jest w stanie znieść przykrych emocji, szuka ulgi w aktywności seksualnej. Badania dowodzą, że aktywność seksualna, zauroczenie miłosne i fantazjowanie, każde w określony sposób zmienia chemię mózgu, produkując przyjemność, energię, rozkosz, by być na haju.
Mogą to być bardzo piękne doznania, jeśli dzieją się między dwojgiem wiernych sobie i związanych na stałe ludzi, jednak erotomanom instynktownie chodzi o ciągłe zmienianie sobie chemii mózgu, a więc nastroju czy stanu świadomości. Używają erotyki, jak narkotyków - głównym celem jest być na haju.
W miarę jak rozwija się ich choroba, coraz mniej interesują się tym, kto jest ich partnerem - ważne staje się tylko to, aby pomógł wyprodukować następną dawkę haju. W dodatku zagrożenie, z jakim wiąże się wiele niewybrednych zachowań seksualnych, zwiększa produkcję adrenaliny, co również uzależnia.
Mogą podrywać niebezpiecznych, nieobliczalnych kochanków lub jak w przypadku znanego mi mężczyzny, uprawiać seks w sytuacji, gdy współmałżonek partnera ma zaraz wrócić do domu. Erotoman ma wtedy haj z seksu, haj z nowego partnera i haj z niebezpieczeństwa. W stanie podniecenia chwilowo nie odczuwa zagrożenia i lęku, a także bólu, osamotnienia, złości, itd.
NACR: Tak więc erotomania ma wiele wspólnego z uzależnieniem od substancji. Musi więc być częsta u osób mających nałogi chemiczne - tworzyć uzależnienie krzyżowe, jak np. u osób zniewolonych przez picie i seks.
Mark: Tak, erotomania jest uzależnieniem chemicznym i często krzyżuje się z innymi nałogami. Wyniki badań dowodzą, że ponad połowa alkoholików zmaga się z niekontrolowanymi zachowaniami w dziedzinie tzw. miłości; w większości są oni wtedy erotomanami. Wśród uzależnionych od innych substancji odsetek erotomanów jest jeszcze wyższy. Na przykład na podstawie badań kokainistów leczących się w ośrodkach zamkniętych ustalono, że wśród nich ponad 80% jest nałogowcami seksu. To olbrzymia korelacja.
Nie dziwi ona jednak, gdy weźmiesz pod uwagę, że tzw. speed (przyspieszenie) działa neurochemicznie na te same ośrodki w mózgu, co miłosne uniesienia, heroina znieczula te same receptory, co uprawianie fizycznego seksu, a fantazjowanie działa na te ośrodki, co THC. Istnieje wiele innych krzyżowych uzależnień, a także zjawisko multiuzależnienia. Także zaburzenia pokarmowe od obżarstwa po anoreksję są bardzo częste wśród erotomanów. Bardzo mało jest uzależnionych osób, które rozwinęły tylko jeden ciężki nałóg.
NACR: Pamiętam, że w swojej książce powoływałeś się na dr Patricka Carnesa i jego porównanie erotomanii do zaburzeń jedzeniowych.
Mark: Tak, chodzi o to, że erotomania ma zasadniczo dwa przeciwstawne bieguny. O jednym właśnie mówimy, drugi... Opisuje go najnowsza książka Pata Carnesa, która ma tytuł Seksualna anoreksja. Mówi o tym, że są ludzie, którzy usiłują odzyskać kontrolę nad swoją seksualnością poprzez jej kompletne zduszenie - odcięcie się od erotyki, zamrożenie w sobie jej impulsów i nie wchodzenie w żadne związki. Przypomina to dokładnie żarłoka, który próbuje zapanować nad swoim obżarstwem poprzez odmawianie sobie jedzenia. Drugi biegun tworzą ci, którzy nie przestają kompulsywnie jeść - są w ciągu obżarstwa. Przypominają erotomana, który nie może przestać wyjść z seksualnych zachowań. Są jeszcze przypadki pośrednie, przypominające bulimię, kiedy erotoman, który po tzw. uruchomieniu (okresie wzmożonej aktywności) chce jakby "zwymiotować" rozpustę i robi różne rzeczy, aby się za nią ukarać, czy ją odpokutować (co najczęstsze jest wśród chrześcijan, również ja należę do tej kategorii). Potem znów się uruchamia. Uzależnienie polega na skrajnościach. Normalne zdrowe odżywianie, i normalna zdrowa seksualność, zgodna z wolą Stwórcy, leży gdzieś w środku. Dr Patrick Carnes w książce "Don't Call it Love" ("Od nałogu do miłości") pisze o częstych u erotomanów cyklach wstyd-bezwstyd czyli rozpusta-pokuta lub uruchomienie się-unieruchomienie się.
NACR: Powiedz mi coś więcej na temat postępującego charakteru erotomanii. Wyobrażam to sobie jako kogoś, kto wspina się dalej po drabinie, choć wyłamał już wszystkie szczeble.
Mark: Myślę, że postępujący charakter tej choroby ma wiele wymiarów. Obraz wspinania się po drabinie oddaje to, że erotoman potrzebuje coraz więcej, aby uzyskać podobny haj i zmianę nastroju a wzrasta daremność jego usiłowań. Jego utrata kontroli nad sobą i własnym życiem wynika stąd, że wciąż powtarza te same zachowania, wierząc, że tym razem osiągnie odwrotny skutek i poczuje się szczęśliwy. Ale możesz równie dobrze przedstawić sobie progresywność erotomanii nie za pomocą wspinania w górę, lecz osuwania się w dół - spirali prowadzącej do degradacji i poczucia beznadziejności. To również potężna metafora. Kiedy raz zgrzeszyłeś, łatwiej ci zrobić to znowu i jeszcze łatwiej znowu. To jeden element progresji. Kiedy przekroczyłeś pierwszą barierę, łatwiej ci przekraczać następne. Kiedy złamałeś jeden zakaz, coraz łatwiej będziesz łamał następne. Innym czynnikiem jest podniecenie, jakie daje aktywność seksualna. Twój pierwszy pocałunek mógł cię obdarzyć totalnym poczuciem rozkoszy, ale następnym razem musi on trwać trochę dłużej, by dać ten sam efekt, ten sam poziom haju. Ten sam rodzaj pułapki, w jaką wpadają erotomani, dotyczy każdego rodzaju erotycznej aktywności, która staje się u nich coraz śmielsza, a z czasem coraz drastyczniejsza. Potrzebuję coraz więcej, by uzyskać takiego samego "kopa". Erotoman głęboko wierzy, że jeśli coś jest dobre, to więcej jest jeszcze lepsze. W tym postępującym procesie bierze udział również neurochemia seksualności, gdyż mózg adaptuje się do wytwarzanych przez siebie narkotyków. Progresywność zaznacza się więc także wzrostem tolerancji, jak u alkoholika, gdy jego ciało adaptuje się do alkoholu. Nieraz postępujący charakter erotomanii zaznacza się w inny, ciekawy sposób. Ktoś, kogo leczyłem, wszedł w pewnym okresie życia w anonimowy seks. Zaczął podrywać ludzi w stosunkowo spokojnych barach. Ale to wkrótce zaczęło go nudzić; stopniowo przenosił się z polowaniem na partnerów do barów w śródmieściu, gdzie nie było już tak spokojnie. Zanim trafił na leczenie z erotomanii, krążył już po barach w najbardziej niebezpiecznej z dzielnic. Bazując stale na jednorazówkach, nie zmieniał on seksualnego wzorca, ale progresywność widać było w zwiększaniu ryzyka i można było nawet sporządzić jej graficzny wykres na planie miasta. Potrzebował coraz niebezpieczniejszych sytuacji, by uzyskać potrzebny mu poziom stymulacji.
NACR: Wyraziłeś przekonanie, że progresja nałogu nie zawsze oznacza zmianę zachowań na coraz drastyczniejsze, ale czyż nie jest prawdą, że erotomani generalnie idą ścieżką eskalacji, od fantazjowania, przez onanizm do pornografii, od dłuższych romansów do jednorazówek i anonimowego seksu?
Mark: Większość erotomanów podlega pewnym podstawowym schematom. Myślę, że fantazjowanie jest u nich regułą. Dlatego w terapii głównym ich zadaniem jest prześledzić, jakie są ich korzenie? Na co wskazują? Kiedy się zaczęły? Czego, jakich tematów dotyczą? Co mówi to o duchowym i emocjonalnym stanie danej osoby? W każdym przypadku fantazjowanie jest ścianą konstrukcyjną budowli, jaką tworzy uzależnienie od seksu. Bardzo blisko spokrewniona z nim jest masturbacja. Jest również niemal regułą i można porównać ją konstruktorsko do tzw. ściany nośnej. Również szeroko rozpowszechnione są wśród erotomanów i obsesyjne zauroczenia i używanie pornografii - od materiałów erotyzujących, po tzw. twardą pornografię. Na warsztatach, jakie prowadzę w ramach Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodzin, te wzorce pokazują się stale. Niektórzy erotomani "dojrzewają" do prostytucji, licznych romansów czy innych zachowań na jeszcze wyższych poziomach eskalacji. Zazwyczaj odsłaniają się też inne emocjonalne i duchowe problemy u tych, którzy dochodzą do ekshibicjonizmu, podglądactwa, itd. - co Pat Carnes nazywa przejściem na tzw. drugi poziom erotomanii. (Patrick Carnes: "Out of the shadows" 1983). Trzeci poziom to pedofilia, gwałty, sadyzm. Jednak wiele uzależnionych osób nigdy nie przekracza granic fantazjowania, masturbacji i pornografii.
NACR: Mimo to poziom krzywd czynionych sobie przez te osoby tak samo je zaburza i niszczy.
Mark: Absolutnie tak. Wszystkie te podstawowe czy powszechne składowe erotomanii tak samo izolują erotomana od leżących u podłoża problemów emocjonalnych i duchowych. Są włączone w proces nie-odczuwania. A takie odrętwienie i brak kontaktu z samym sobą działa niszcząco na życie uczuciowe, duchowość i relacje międzyludzkie.
NACR: Wiele uzależnionych osób, które dowiadują się czegoś o erotomanii, ma poczucie przytłoczenia i braku nadziei, opowiedz więc jeszcze o źródłach nadziei. Czy jest dla nich jakiś ratunek i gdzie mogą znaleźć pomoc. Bo przecież dziś ich sytuacja nie jest bez wyjścia.
Mark: Na szczęście jest ratunek. Przez ostatnie dwadzieścia lat dowiedzieliśmy się bardzo wiele o erotomanii i o tym, jak się z niej leczyć. Pierwsze programy w tym zakresie zaczęły się tworzyć z końcem lat siedemdziesiątych. Przedtem terapia nie miała prawie nic do zaoferowania erotomanom, nie umieliśmy nawet choroby zdiagnozować. Budowanie form pomocy i leczenia to kwestia ostatniego dwudziestolecia, ale wiele programów już się ukształtowało. Dzisiaj istnieją w USA różnorodne wspólnoty adaptujące do leczenia erotomanii 12 Kroków Anonimowych Alkoholików, są już także ośrodki leczenia zamkniętego i liczne poradnie prowadzące ambulatoryjne warsztaty. Rośnie też liczba terapeutów pracujących w tej dziedzinie, wielu z nich poznało proces trzeźwienia na własnej skórze i trudno o lepsze praktyczne wyszkolenie. Kiedy ja trafiłem na leczenie, w całym kraju (i świecie) istniał tylko jeden ośrodek, Golden Valley Treatment Center w Minneapolis i trochę grup SLAA w Massachusetts. Dziś ośrodek w Golden Valley nie istnieje, ale zdążył wyszkolić różnych klinicystów, którzy rozjechali się po kraju i zaczęli zakładać własne poradnie i programy.
NACR: Jakie rady dałbyś tym, którzy chcieliby znaleźć terapeutę kompetentnego w dziedzinie erotomanii?
Mark: Po pierwsze zadzwoniłbym do Państwowego Centrum Leczenia Erotomanii, gdzie dysponują listą terapeutów na całe USA. Także Oddział Informacyjny Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodzin ma listę przeszkolonych terapeutów chrześcijańskich, którzy są w stanie pomóc (601-844-5128).
NACR: Jest też dla chcących zdrowieć erotomanów kilka wspólnot Anonimowi Uzależnieni od Seksu i Miłości (SLAA) opartych na programie Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików. Co powiesz o różnicach między nimi i jak wybrać najodpowiedniejszą dla siebie?
Mark: Pewne różnice leżą w sposobie, w jaki te wspólnoty definiują trzeźwość. Trzeba pamiętać, że definicja seksualnej trzeźwości jest w przypadku erotomanii bardziej złożona niż w przypadku uzależnienia od alkoholu czy narkotyków. Możesz nie pić, czy nie brać do końca życia, ale celibat do końca życia nie zawsze jest najszczęśliwszym wyjściem dla erotomanów. To jest jeszcze jedno podobieństwo między tą chorobą a obżarstwem. Żarłocy nie mogą przestać jeść na zawsze, ale mogą nauczyć się jeść tylko wtedy, gdy potrzebuje tego ich ciało, a nie emocje czy duchowa pustka. Podobnie erotomani, którzy są w związkach małżeńskich mogą odkryć, że seks ze współmałżonkiem, gdy przestaje być ucieczką przed bliskością, problemami, czy negatywnymi uczuciami, a zaczyna tę bliskość dopełniać i wyrażać, jest na miejscu i jest bardzo pięknym przeżyciem. Ponieważ zdefiniowanie seksualnej trzeźwości jest trudne, różne grupy różnie ją określają. Ale i tak zawsze decyduje o tym zbiorowe sumienie, coś w rodzaju grupowej dyskusji, która nadaje wspólnocie charakter narady, za którą stoją osobiste doświadczenia uczestników. Anonimowi Seksoholicy mają najbardziej rygorystyczną definicję trzeźwości; dla nich każdy seks poza heteroseksualnym małżeństwem jest przekreśleniem trzeźwości i mimo to uczęszcza do SA wiele osób o orientacji homoseksualnej. SAA (Sex Addiicts Anonymus) nie mają tak moralizatorskiego podejścia i mówią o stałym związku partnerskim. Wspólnota SLAA (Sex & Love Addicts Anonymus) jest jeszcze bardziej elastyczna: każdy sam określa swoją trzeźwość. Uczestnicy mają więc tutaj największą przestrzeń, ale i największą odpowiedzialność; jeśli nie będą wobec siebie bezwzględnie uczciwi, choroba boleśnie im to wytknie. (W Polsce Anonimowi Erotomani rozróżniają przede wszystkim dwa pojęcia: abstynencję i trzeźwość, która jako proces postępujący - duchowo-menatalno-emocjonalne wzrastanie - nie daje się zdefiniować. Precyzyjnie określają tylko zasady abstynencji seksualnej. Na podstawie własnych doświadczeń nie wątpią oni, że seks, który nie zaburza procesu zdrowienia, możliwy jest tylko w parze z partnerem w stałym i zawierzonym Sile Wyższej związku. Uczestnicy budujący związek po okresie odstawienia i wewnętrznej odbudowy wybierają taki sposób zawierzenia swojego partnerstwa Bogu, jaki odpowiada ich przekonaniom religijnym czy duchowym; jest to kontynuacja Kroku Trzeciego). Generalnie jednak jest tak, że erotomanom, którzy są na początku zdrowienia, tak ciężko przeżywają swoje obsesje i kompulsje, że nie ważne są dla nich spory na temat szczegółów definicji trzeźwości. Dla nich marzeniem jest każda seksualna trzeźwość. Jeśli więc masz w okolicy jakąkolwiek grupę AE, to już masz niezastąpioną pomoc. Jeśli w twoim rejonie jest wiele grup i działa kilka wspólnot AE, odwiedź wszystkie i wybierz tę, której charakter najbardziej ci odpowiada. Pamiętaj, że potrzebni ci są ludzie, którym w praktyce od długiego czasu udaje się trzymać z dala od nałogowego seksu i nałogowej "miłości", a nie zaciekli teoretycy od określonego typu przekonań. Trzymaj się osób, które w czynnej erotomanii były kiedyś tam, gdzie ty, a dziś funkcjonują w bez porównania zdrowszych obszarach.
NACR: Kiedy zaczynałeś swoją drogę nie miałeś pewnie dostępu do takich grup?
Mark: To prawda. Istniały one w niektórych częściach kraju, ale nie tam, gdzie mieszkałem. Chodziłem więc przez pewien czas do klubu Anonimowych Alkoholików, choć nigdy nie miałem problemów z alkoholem i prawie nigdy go nie używałem. W końcu paru facetów mnie zapytało: "co ty właściwie tutaj robisz?" Wyjaśniłem, że jestem uzależniony od seksu i na czym to polega, a wtedy okazało się, że wszyscy oni też byli erotomanami. Stworzyliśmy więc swoją grupę Anonimowych Erotomanów, to było najlepsze, jedyne wyjście. Do dziś erotomani w pewnych częściach kraju muszą się wykazywać taką przedsiębiorczością i zaczynać sami, we własnych grupach. (W Polsce można otrzymać informacje o grupach AE i podstawową literaturę pomocną przy ich tworzeniu pisząc na adres: Wspólnota Augustyńska AE, ul. Wołoska 82/86 m. 155, 02-507 Warszawa) (przyp. tłum.). Inną możliwością jest znalezienie chrześcijańskich grup stosujących program 12 Kroków, takich jak O.O. (Overcomes Outreach), które są otwarte dla ludzi z każdym typem uzależnienia. Po więcej informacji na temat chrześcijańskiego zaplecza terapeutycznego dla osób borykających się z erotomanią odsyłam do internetowej strony Christian Alliance for Sexual Recovery.
tłumaczył Robert Waśkiewicz
Wywiad przeprowadziło Stowarzyszenie National Association for Christian Recovery (NACR): www.http://nacr.org
Często nie wiemy, że to choroba - dręczymy się, że mąż nas zdradza, że żona ogląda się za innymi - a to jest choroba - potworna, bolesna i trudna do opanowania - przeczytaj o seksoholiźmie wtedy zrozumiesz - że ten ktoś: Twój znajomy nie jest zwykłym babiarzem, a twoja koleżanka to nie puszczalska - ale są to bardzo ciężko chorzy ludzie!!
Seksoholizm to potworna choroba, o której ludzie zdrowi bez żadnego nałogu nie mają pojęcia. Niszczy jak każdy inny nałóg i dotyka ludzi słabych, nie mających poczucia własnej wartości, nie akceptujących siebie, z rodzin, w których nigdy nie było miłości!!!
Charakterystyczne dla seksoholików mężczyzn - jest gardzenie własną matką i często bardzo negatywne jej traktowanie – matka nie może być partnerką seksualną - bo jest matką, wiec jest nikim, zerem, a często problemem, w podobny sposób traktują własne żony – poniżają je, usiłują wmówić, że są słabe seksualnie i albo z żoną unikają kontaktów seksualnych, albo robią to jak automat, bez gry wstępnej, bez uczucia, bez miłości – raz za razem i czasami z wielkimi udziwnieniami – kobiety seksoholików nawet nie wiedzą, że to choroba, a nie zwykłe urozmaicenie w seksie, nie zdają sobie sprawy z tego, że to zwierzęcy popęd, a nie miłość, a traktowanie partnerki seksualnej jak lalki z porno - sklepu - to nie brak z jej strony umiejętności seksualnej, ale brak tej umiejętności ze strony seksoholika, dlatego poniżanie partnerki jest jego sposobem na poprawienie własnego wizerunku. Seks dla chorego ma być krótki, treściwy i raz dwa – szybko, mocno, boleśnie, czasami z udziwnieniem – ale bez uczuć. Seksoholik winą za swoje zachowanie musi obarczyć żonę - często tłumaczy to niedopasowaniem. Tacy mężczyźni generalnie nie zadawalają seksualnie żadnej partnerki – seks w ich wykonaniu jest żenująco słaby – ale kobiety potrafią udawać, potrafią kochać i poświęcić się dla ukochanego – niszczą siebie i swoje rodziny – bo tej przypadłości nie da się łatwo wyleczyć – jaki facet pozwoli sobie na ograniczenie własnego ego!!!!! Jeżeli seksoholik trafi na seksoholiczke tylko taką parę seks będzie zadawalał – oboje mają co lubią, nie bawi ich gra wstępna, pieszczoty dlatego latami mogą trwać w takim chorym związku – jedno jest pewne seksoholicy nigdy nie zbudują trwałego związku ze swoimi partnerkami – gdyż nie wiedzą co to miłość, a partnerek czy partnerów mają zwykle kilka.
Seksoholizm dotyka częściej mężczyzn, ale i wśród kobiet jest wiele chorych na uzależnienie od seksu. Jest to takie samo uzależnienie jak każde inne – alkoholik myśli tylko o wódce, a seksoholik o kopulowaniu – nie ma znaczenia z kim, gdzie i jak – byle szybko, mocno i następna proszę. Seksoholizm, to jedno z najszybciej rozwijających się uzależnień na świecie. Seksoholikami stają się nie tylko mężczyźni (jak zwykło się uważać), ale również kobiety. Szacuje się, że około 20-30% chorych należy do płci pięknej. W przypadku kobiet, trudniej jednak o diagnozę- rzadziej przyznają się one do choroby i wolniej dostrzegają objawy, które świadczą o uzależnieniu od seksu, a często swoje potrzeby seksualne przekładają na miłość – ponieważ nie mają pojęcia co oznacza prawdziwa miłość – seksoholicy nie potrafią kochać bo nikt ich tego nie nauczył!!!
Często ludzie chorzy mają własne rodziny - szczególnie gdy założyli je jeszcze przed rozwojem choroby i latami potrafią udawać w domu, że z nimi jest wszystko ok. – ale w różnych miejscach mają stałe partnerki, które skutecznie ukrywają przed własną żoną i znajomymi – utrzymywanie stałej pozamałżeńskiej partnerki w tajemnicy jest pierwszą oznaką choroby!!!! Wiadomo, ze kobiety i mężczyźni mogą mieć większe potrzeby seksualne – jeżeli tak jest to mówią o tym otwarcie, jeżeli ukrywają swoją partnerkę to znaczy, że są uzależnieni. Czasami w chorobę zapada się przypadkowo – wystarczy, że raz trafiła się okazja – jak z każdym nałogiem, raz zapalony papieros, raz wypity alkohol, czy zaaplikowany narkotyk i jest się już w szponach choroby nałogowej – dotyczy to ludzi słabych bez poczucia własnej wartości – ale ilu jest tak naprawdę tych silnych? Czasami jeden skok w bok z chętną koleżanką z pracy i jesteśmy w szponach nałogu!!! Również wtedy kiedy standardowy seks przestaje być wystarczający partnerzy zwykle szukają dodatkowych, bardziej wyszukanych bodźców. Takie poszukiwania mogą jednak okazać się niebezpieczną ścieżką wprost do seksoholizmu. Kiedy partner wciąż potrzebuje nowych doznań i stara się zaspokoić kolejną wymyślną fantazję to tylko znak, że następna będzie jeszcze wymyślniejsza. Ludzki umysł raz włączony i nakierowany na pewien tok myślenia potrafi zgłębiać go w nieskończoność. W konsekwencji taka osoba zachowuje się obsesyjnie i powoli acz sukcesywnie popada w nałóg!!!
Narkomani szukają w różny sposób narkotyków, palacze kupują papierosy, a seksoholicy szukają zaspokojenia swoich potrzeb – adorują, podrywają, wypłakują się do kochanek na temat swoich okropnych żon, a gdy wyczerpią już limit dostępnych kobiet – ogłaszają się w prasie, korzystają z odpowiednich agencji, biorą dziewczyny stojące przy lasach – zabezpieczenie się przed chorobami, czy własne zdrowie nie ma dla nich znaczenia bo seksoholizm jest takim samym uzależnieniem jak każde inne i szkodzi w równym stopniu seksoholikowi i jego otoczeniu. Jeśli pozwolimy żądzom zawładnąć naszym życiem, możemy je zniszczyć, ale głód w tym nałogu ma podobne objawy jak w każdym innym. Seksoholika dręczą wszystkie objawy narkotycznego głodu: rozdrażnienie, silne bóle mięśni, bezsenność, rozkojarzenie, ataki paniki, depresja, myśli samobójcze. Chwilową ulgę może mu przynieść tylko szybkie podanie substancji uzależniającej, a tę - przypomnijmy - seksoholik produkuje sam. Seks z obcą osobą dodaje temu wszystkiemu dodatkowych wrażeń (euforyzujące działanie adrenaliny).
W okresie abstynencji człowiek uzależniony jest przewrażliwiony i bardzo podatny na zranienie. Doświadcza długo tłumionych lęków i myśli. Ciągle lub "napadowo" chce się uruchomić - powrócić do nałogowych działań. Może mieć niewyjaśnione bóle i dolegliwości, być wyczerpany i drażliwy, mieć problemy ze snem i z apetytem - traci go, albo się objada. Często przerzuca się na inne nałogi, ma huśtawkę emocji, jest pełen smutku, rozpaczy i lęku, izoluje się od otoczenia. Oprócz tego wszystkiego seksoholik rezygnujący z patologicznych wzorców swojego zachowania uporczywie fantazjuje na jawie i we śnie na temat seksu. To powoduje, że jednym z najtrudniejszych momentów w leczeniu seksoholizmu jest proces odstawienia.
Czy jesteś seksoholikiem? Jeżeli odpowiesz na kilka z poniższych pytań twierdząco to jesteś, lub masz podatność!
angażujesz się w relacje seksualne z większą ilością partnerów niż zakładałeś/łaś podejmujesz zachowania seksualne nie myśląc o ryzyku zdrowotnym, jaki się z tym wiąże seks (myślenie o nim, poszukiwanie okazji do niego) zajmuje ci tyle czasu, że bywa iż zaniedbujesz obowiązki zawodowe i domowe spędzasz sporo czasu na zachowaniach związanych z seksem – oglądasz strony www, odwiedzasz seks shopy, oglądasz filmy erotyczne, kobiety fascynują się zdjęciami penisów w pełnym wzwodzie, a mężczyźni nagimi kobietami i ich miejscami intymnymi! odczuwasz silną irytację, lub lęk, jeśli nie możesz spełnić swoich seksualnych potrzeb prowadzisz podwójne (wielokrotne życie) lub często okłamujesz partnera by chronić siebie / sowich partnerów - czasami latami ciągniesz związek oparty na spotkaniach erotycznych. O swoich partnerkach erotycznych nie mówisz nikomu, ukrywasz związki z nimi, kamuflujesz spotkaniami koleżeńskimi, czy biznesowymi. twoje życie erotyczne jest zrytualizowane (podobne pozycje, podobny schemat stosunków) bez długotrwałej gry wstępnej, bez pieszczot – szybko i treściwie. podejmowałeś/ łaś wysiłki zmierzające do zmniejszenia ilości kontaktów seksualnych )bez powodzenia) w chwilach frustracji lub dużego napięcia masz większą niż zwykle ochotę na seks.
Seksoholizm jak z tego wynika jest trudną i ciężką chorobą, która chorego w konsekwencji doprowadza do zepchnięcia na margines życia, pracy, rodziny - często takie osoby kończą życie w samotności, popadają w inny nałóg, który daje im zapomnienie o ciągłym nieustającym popędzie seksualnym.
Czasami bywa, że zaczynają normalnie żyć w późnym wieku i wtedy znajdują stałe partnerki, które o niczym nie wiedzą - gdy popęd w ich wieku jest już tylko wspomnieniem - taki scenariusz jest jednak wyjątkiem i ludzie Ci bez pomocy psychiatrycznej najczęściej popełniają samobójstwa, albo stają się włóczęgami, samotnikami, żyjącymi w kartonach lub w głuszy leśnej – uciekają od ludzi i nałogu. Dlatego uważam, że należy o tym pisać bo seksoholicy są wśród nas – niszczą nasze rodziny i nasze życie, a my nawet nie wiemy, że to jest tak ciężka choroba, którą z trudem, ale jednak można leczyć przez ograniczenie popędu, tylko, że chory musi bardzo tego chcieć i rozumieć, że jest chory .
Ostatnio zmieniony przez 2011-09-18, 20:50, w całości zmieniany 1 raz
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 15:00
Oglądasz porno w internecie? Będziesz miał problemy w łóżku!
Badacze z Uniwersytetu w Padwie ostrzegają, że oglądanie ogólnodostępnych w internecie filmów pornograficznych prowadzi do zaburzeń erekcji. Uwaga, w badaniu wzięło udział 28 tysięcy nastoletnich mężczyzn i dwudziestoparolatków.
Kwestia dotyczy miłośników tzw. "twardej" pornografii, dostępnej dziś w sieci na niespotykaną dotychczas skalę i niejednokrotnie bardzo wyuzdanej. Badacze stwierdzili, że gama silnych podniet dosłownie na wyciągnięcie ręki otępia popęd w intymnych sytuacjach w prawdziwym życiu. Nie tylko osłabia doznania, ale może nawet prowadzić do fizycznej niemożności odbycia stosunku.
Prawdopodobnie wynika to z mniejszej wrażliwości na dopaminę, czyli neuroprzekaźnik zwany też "hormonem szczęścia". Zbyt często serwowane silne bodźce sprawiają, że w sytuacjach, gdy wydziela się jej mniej, organizm nie reaguje. Oczywiście to błędne koło, ponieważ każde niepowodzenie zniechęca do kolejnych prób podjęcia współżycia (w "realu"), a skłania do jeszcze większego uzależnienia od pornografii.
Włoscy uczeni nazwali ten stan "seksualną anoreksją". Szef Włoskiego Towarzystwa Andrologii i Seksuologii Carlo Foresta powiedział, że wielu młodych Włochów już w wieku lat 14 korzysta z internetowej pornografii "w sposób nadmierny" i staje się obojętnymi nawet na najbardziej okrutne przedstawienia aktu seksualnego. Seksualność młodych mężczyzn rozwija się "poza prawdziwymi związkami", a więc w wypaczony sposób.
Proces zobojętniania zaczyna się od mniejszej satysfakcji z korzystania z pornografii (i szukania coraz bardziej ekstremalnych przejawów seksualności), potem następuje ogólny spadek libido, a następnie niemożność osiągnięcia erekcji. Medycy podkreślają, że stan jest odwracalny, ale zajmuje to kilka miesięcy i potrzebna jest specjalistyczna pomoc.
Na dorocznej konferencji Towarzystwa podano też dane o liczbie internautów korzystających z pornografii w sieci. We Włoszech jest to 7,8 miliona z 27 milionów osób korzystających z sieci, a więc 28,9 procent. Daje to temu narodowi czwarte miejsce w Europie po Niemcach (34,5%), Francuzach (33,6%) i Hiszpanach (32,4%).
Ta choroba weneryczna zbiera coraz większe żniwo! Czy Polsce grozi epidemia?
Naukowcy informują, że nadciągają czarne chmury dla tych wszystkich, którzy lubują się w seksie niekoniecznie z jedną, stałą partnerką.
Okazuje się, że medycyna zaczyna przegrywać walkę z chorobami wenerycznymi, co w praktyce objawia się tym, że powoli zaczyna brakować skutecznych leków na najbardziej powszechne przypadłości intymne. W ten sposób, do niedawna najczarniejszy scenariusz dziś staje się tym najbardziej prawdopodobnym - lekarze coraz głośniej dają do zrozumienia, że chlamydia i rzeżączka już wkrótce staną się nieuleczalne...
Niepokonana chlamydia atakuje
Do zakażenia bakterią chlamydii dochodzi najczęściej podczas kontaktów seksualnych. U kobiet infekcja może objawiać się nasilonym występowaniem wydzieliny z pochwy, które zwykle pojawia się od tygodnia do dwóch po kontakcie z bakterią. Inne objawy to: ból podczas oddawania moczu i krwawienie po stosunku. Zarażeni mężczyźni odczuwają pieczenie w trakcie oddawania moczu - po kilku dniach może nastąpić zapalenie cewki moczowej, nadjądrzy i gruczołu prostaty.
W ostatnim wydaniu brytyjskiego "Daily Mail" pojawił się niezwykle ciekawy, ale też mocno wstrząsający artykuł o chlamydii, najbardziej powszechnej chorobie wenerycznej świata (obiegowa nazwa zakażenia bakterią chlamydii). Redaktorzy "DM" przekonują w nim, że każdego roku pojawia się 100 milionów nowych przypadków na świecie. To porażająca statystyka, która jednak do niedawna aż tak bardzo nie szokowała, ponieważ przyjęło się sądzić, że wystarczy przepisać odpowiedni lek i problem można uznać za zażegnany. A jednak, badacze z "Wellcome Trust Sanger Institute" odkryli, że chlamydia ma potencjał by stać się bakterią odporną na antybiotyki. Więcej, niewykluczone, że już do tego doszło.
Już od jakiegoś czasu wiadomo, że chlamydia występuje w różnych szczepach, lecz wcześniej nie podejrzewano, jak wiele owych szczepów krąży po świecie, zaś rozpoznanie choroby, nawet obecnie, ogranicza się do wykrycia jej obecności lub nie, bez oznaczenia konkretnego szczepu. To, z kolei oznacza, że leczenie może okazać się nieskuteczne, ponieważ dany szczep bakterii zdążył się już uodpornić na określony antybiotyk - wobec tego, czasami trzeba szukać po omacku. Teraz jednak badacze z "Wellcome Trust Sanger Institute" ustalili, że do powstawania nowych szczepów dochodzi zaskakująco często: chlamydia mutuje się niemal nieustannie.
"Naukowcy odkryli niedawno, że jeśli dwa szczepy chlamydii zaatakują tę samą osobę, może dojść do mutacji i powstania trzeciego, silniejszego", mówi dr Simon Harris. Z kolei, profesor Ian Clarke z University of Southampton wyjaśnia: "Choć chlamydia jest obecnie najważniejszą z infekcji przenoszonych drogą płciową, nie zmienia to faktu, że wciąż mamy spore luki w wiedzy na jej temat. Nie wiemy jakie szczepy krążą po świecie, ani ile ich jest, nie mamy też pojęcia, w jaki sposób ewoluowały". W efekcie, często, kiedy po kuracji antybiotykowej, lekarz wykryje u pacjenta tę chorobę nie wie, czy nie została ona zaleczona, czy też pacjent zdążył się już zarazić jakimś nowym szczepem. Co więcej, specjaliści nie są w stanie stwierdzić, czy dany szczep jest odporny na leczenie, czy nie...
EURO 2012: Mistrzostwa Europy w chorobach wenerycznych?
Jak widać, chlamydia staje się powoli poważnym zagrożeniem, którego już wkrótce być może nie da się wyplenić. Podobnie zresztą będzie z rzeżączką - magazyn "Scientific American" podaje, że w samych Stanach dochodzi do 600 000 nowych przypadków zakażeń rzeżączką każdego roku. Co więcej, najświeższe i najsilniejsze szczepy tej bakterii przestają reagować na antybiotyki. Jednak najbardziej niepokojący jest fakt, że już wkrótce Polacy staną się szczególnie narażeni nie tylko na zakażenie się "nieśmiertelną" chlamydią, czy rzeżączką, ale też HIV/AIDS.
Już niebawem nasz kraj zaleją żądni przygód kibice z całego świata, którzy przyjadą do nas nie tylko z myślą o atrakcjach sportowych, ale też o naszych pięknych dziewczynach, których uroda znana i doceniana jest na całym globie. Poza tym, szacuje się, że do Polski przyjadą również całe rzesze prostytutek - szczególnie ze wschodu, co dodatkowo zwiększa niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania się chorób intymnych. "Rzeczpospolita" donosi, że kibice będą otrzymywać ulotki informacyjne i prezerwatywy w trakcie turnieju, co nie zmienia jednak faktu, że sytuacja nie wygląda dobrze. Jak pisze "Rz": "Eksperci ogłosili alarm, bo w ostatnim roku liczba zakażeń wirusem HIV wyraźnie wzrosła. Tylko na Mazowszu w ubiegłym roku wykryto 400 nowych zakażeń, stwierdzono też 27 zachorowań na AIDS. Rok wcześniej zakażeń w tym regionie było 162, a dziesięć osób zachorowało na AIDS."
Kingo,
zauważyłam, że masz dużą biegłość w temacie seksoholizmu.
Czy wiesz może o grupach wsparcia dla żon seksoholików Ja korzystałam z pomocy takiej grupy w Warszawie ale obecnie mieszkam w Gdańsku i brakuje mi kontaktu. Może wiesz o jakiejś grupie internetowej.
Pozdrawiam
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-01, 00:49
Eromik napisał/a:
obecnie mieszkam w Gdańsku i brakuje mi kontaktu. Może wiesz o jakiejś grupie internetowej.
Proponuję zacząć szukać tu:
GDYNIA
Grupa S.L.A.A. ŚWIATŁO NADZIEI
ul. Tragutta 9, Klub Abstynenta
Mityngi: sobota, godz. 18.30
Mityng otwarty: pierwsza sobota miesiąca
ale muszę szukać dalej ponieważ te informacje dotyczą osób uzależnionych, ja jestem żoną seksoholika i raczej szukam wsparcia dla osób współuzależnionych. Konkretnej terapii, grupy.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-01, 23:03
Eromik napisał/a:
informacje dotyczą osób uzależnionych
Zadzwoń pod te numery, bo tam najszybciej podadzą Ci potrzebny kontakt.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.