Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kolejna zdrada -zdrada żony

Anonymous - 2012-12-28, 21:12

Sawek wybacz, że będzie z grubej rury, ale za bardzo rozczulasz się nad sobą. Nie wiem, czego oczekujesz, ale jak widać nikt Cię po głowce nie pogłaskał. Ja też tego nie uczynię. Chyba masz parę cech charakteru typowo kobiecych i mam wrażenie, że oczekujesz, że Cię przytulimy i powiemy, że faktycznie jesteś bardzo biedy i nieszczęśliwy i jak Ona mogła, ta niedobra żona. Dostałeś już mnóstwo dobrych rad i oczywiście tylko i wyłącznie od Ciebie zależy, ile z tego przygarniesz.
Trochę to jest tak, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i gdyby tu zajrzała Twoja żona (którą zresztą serdecznie zapraszamy;-)) to myslę, że z Jej perspektywy Wasze pożycie małżeńskie może wyglądać troszkę inaczej. Nie wiem w jakim środowisku się obraca/sz Twoja żona/Ty ale dziś bycie piastunką ogniska domowego jest passé. Nawet rodzice/teściowi czy bliscy znajomi krytykują takie decyzje. Potrzebne jest silne przekonanie obojga malżonków, a zwłaszcza żony, że jej "siedzenie w domu przy dzieciach" jest dobre i pożytczene oraz że ma to sens. Grupa wsparcia, czyli mam domowych to podstawa. Nie podoba mi się też Twoje nastawienie do tej sprawy. Piszesz "Ja sam utrzymuje rodzinę żoną nie pracuje zajmuje się domem dziećmi". Czy Sawku nie wiesz, że zajmowanie sie dziećmi i domem to naprawdę ciężka fizyczna praca? Nie mów więcej, że żona nie pracuje, tylko mów, że pracuje w domu.
Kolejna sprawa to sprawa modlitwy, uczestnictwa w Eucharystii. Piszesz, że byłeś lektorem. To piekne i wzniosłe ;-) Chyba faktycznie gdzieś po drodze sie pogubiłeś i rozluźniła się Twoja relacja z Panem Bogiem, bo znam żonatych i dzieciatych lektorów, którzy wciąż są blisko ołtarza. Wszak to przywilej do końca życia, nieprawdaż?
A co to znaczy "prawie coniedzielna msza świeta"? Wiem, co to znaczy oczywiście, ale to do rozważenia dla Ciebie. Tak samo wspólna codzienna modlitwa małżonków i osobista - tak, też jest potrzebna i wskazana.
Jeszcze co mnie zaniepokoiło a chyba nikt nie zwrócił na to uwagi - "jeszcze w między czasie jakieś czakry wynalazła w internecie ze wszystkim skończyła czy też ja skonczyłem." Bardzo niebezpieczna sprawa - tu polecam lekturę o.Posackiego. Choćby to
http://www.aleksanderposa...chrzescijanstwo
I już ostatnia sprawa - Sawku, skup się na sobie. Odpowiedz na pytanie, co Ja mogę zrobić, by być bliżej Pana Boga. Gdy zbliżysz sie do Boga, zbliżysz się do żony. Doceń, że Twoja żona została i chce budować dalej z Tobą. Na Bożym fundamencie z pewnością dacie radę.
Pozostań w Panu!

Anonymous - 2012-12-28, 23:08

Sławku nie dziwię się, że czujesz się rozczarowany powyższymi radami.
Zastanawia mnie dlaczego w tytule umieściłeś "kolejna zdrada żony"? Co to znaczy?

Po pierwsze nie daj sobie wmówić, że zdrada twojej żony może nosic w sobie ziarnko twojej winy, to nie jest prawda!
Winny zawsze jest tylko ten kto zdradza. Zdradza bo chce zdradzać, taka jest prawda.
Nie dorabiajmy ideologii do zwykłego chciejstwa i długotrwajacego oszustwa proszę.
Jeśli żona nie była usatysfakcjonowana waszym pożyciem, mogła z tobą rozmawiać, sygnalizować swoje potrzeby, dlaczego tego nie robiła zatem?
Piszesz, że ona nie potrafi rozmawiać, cóż, rozwiązywanie swoich frustracji było jej łatwiej rozładować mając kochanka i oszukując cię 2,5 długiego roku, szok!
Analizując całe to skromnie nazywając zajście trzebaby było się zastanowić, co trzeba mieć w głowie by z premedytacją oszukiwać własnego męża przez tak długi czas?
Jak masz wybaczyć skoro nie bardzo wiesz co masz wybaczać - ona nie potrafi mówić o uczuciach jak wspomniałeś....to ona ma się starać a tak nie robi...dlaczego ?
Czy wobec tych faktów jest możliwe by coś ustalić, byś rzeczywiście poczuł że ona żałuje i chce się zmienić?
Powiem szczerze, nie wierzę w tak nagłą zmianę twojej żony. Owa zmiana może być podyktowana tylko i wyłącznie pragmatycznymi względami. Przecież ona jest od ciebie finansowo zależna! Wobec tego być może stwarza pozory, że romans skończony, ale nie wierzę, że po tak długim czasie zaangażowania w romans chęć bycia z kochankiem zniknęła bezpowrotnie jak zły sen - bądźmy realistami.
Ona powinna się starać przekonać, że zasługuje na twoje wybaczenie a tak się nie dzieje.
Sławku, nie słuchaj tych mrzonek, rozejrzyj się, otwórz oczy bardzo szeroko. Być może okaże się, że dziwne zachowanie żony jest spowodowane tym, że to co robi nijak się ma do jej deklaracji.
Pozdrawiam

[ Dodano: 2012-12-28, 23:18 ]
I jeszcze jedna bardzo istotna sprawa:
o zdradzie dowiedziałeś się z billingów, nie od niej samej.
Gdybyś nie zdemaskował jej nieuczciwości wobec ciebie, do tej pory żyłbyś w błogiej niewiedzy, będą oszukiwanym
Nie ona wyznała ci prawdę, ty ją odkryłeś samodzielnie.
I dalej uważasz, że żonka może mieć dobre intencje tylko nie potrafi ich wyrazić?

Anonymous - 2012-12-28, 23:44

Kenya ,
odważnie piszesz :mrgreen:
witaj na forum
........ma to sens ;-)

Ja oddzielam tak .
Jedna rzecz to kryzys w małżeństwie .
Inna rzecz - zdrada .
Kryzys "sprzyja" zdradzie ........ ale jej nie warunkuje .

Podobnie jak patologiczna rodzina
nie zwalnia sprawcy przestępstwa , powiedzmy gwałtu
od odpowiedzialności .
Nie można winić ofiary gwałtu , że akurat musiała tamtędy przechodzić .
Uważam zresztą , że zdrada jest swoistym gwałtem na małżeństwie - z dwoma ofiarami na dodatek .


Winny sytuacji w małżeństwie , kryzysu - z całą pewnością , ma swój udział , JAKIŚ .
Winna zdrady - żona w 100 % . To był świadomy wybór dorosłej osoby .

Stosunku żony do całej sprawy bym jednak całkiem nie przesądzał , trochę mało danych .

"znowu kolejna zdrada" - to chyba proste :mrgreen:
......... na forum mnóstwo takich tematów , ze zdradą na pierwszym planie

Anonymous - 2012-12-28, 23:46

po pierwsze - nie szukaj w sobie winy za decyzję żony. To ona zamist próbować ratować sytuację w związku poszła w długą.. Zdezycowała oszukiwać Ciebie. Nie ma w tym ŻADNEJ Twojej winy.
Po drugie - nie zastanawiaj się "co miał w sobie" ten kochaś. Ty zwykły oszust. Wykorzystał sytuację. NIe chciej być taki jak on. Nic nie warty amant, nie warto nim sobie zaprzątać głowy. Jednak powinieneś wiedzieć kto to jest. Żona ma OBOWIĄZEK Ci o tym powiedzieć.
Zostałeś zdradzony, oszukany. Tak samo dzieci.
Byłeś bardzo długo oszukiwany.
Żona nie powiedziała Ci że czegoś oczekuje - skąd mogłeś się domyślić czego ?
Czy żona powiedziała Ci WSZYSTKO o tej zdradzie ?
Jest Ci to winna.
Musicie przegadać sprawę.
Co w niej jest takiego że była skłonna Ciebie oszukiwać , jak zdecydowała się narazić Waszą rodzinę na rozwalenie, czego musi się pilnować itd.
Ogrom pracy PRZED NIĄ !
Jeżeli nie chce z Tobą o tym rozmawiać... nie jest szczera, sprawa może pwrócić.
Nadzieja w tworzeniu religijnej atmosfery.
W szczerych rozmowach - pojedźcie na rekolekcje dla małżeństw na któruch uczy się dialogu.
Walcz o siebie. O swój rozwój duchowy.
Wzmacniaj się w Bogu.
ALe nie daj sobie wmówić że zdrada żony była choć w 1 promilu Twoją winą !
Trzymaj się, głowa do góry.
Ten facet nie miał w sobie nic takiego czym mógły być lepszy od Ciebie.
Ty masz zasady, zasady Boże.
On jest zwykłym szambem na które nie warto splunąć, żeby nie popryskać się g..nem.
Kenya ma dużo racji w tym co pisze.

Anonymous - 2012-12-29, 01:16

GregAN ,
chyba ciut "przegiąłeś" teraz w drugą stronę :mrgreen:

Nie wiemy NIC o "kochasiu" .
Może się "opamiętał" i pokutuje ? ................. mam wiarę w ludzi :mrgreen:
Wina żony = winie "kochasia"
Szambo ? Czyn tak , ale człowieka bym nie odważył się potępić .

Sawek ,
jeżeli skrucha żony jest szczera
i naprawdę zrozumiała
absolutnie
nie powinieneś na nią patrzeć z góry .
( dałem Ci linka wcześniej )


A drugą sprawą jest Twój udział w kryzysie ,
tu masz i macie nad czym pracować , oboje .
A zdradę wyjaśnić do końca
zamknąć RAZ NA ZAWSZE i NIGDY NIE WRACAĆ .

Anonymous - 2012-12-29, 10:01

Alzacja pisze o mnie
pozostali o niej i tak to spostrzegam
Temat zdrady zamknięty bo wiem wszystko (ze szczegółami)
zdrada to jedno kryzys to drugie
kryzys jest i zawswze będzie trzeba wiedzieć jak to przezwyciężyć mi się wydawało że jest ok żonie brakowało mnie czuła się samotna ale dopiero teraz to wiem nie potrafiła ze mna rozmawiać i nadal jej trudno
mam zasady i będę sie ich trzymać małżeństwo to relacja ludzi wzajemne pokonywanie przeszkód
Trudno mi to zrozumieć ten okrutny czas 2,5r nigdy nie będę wiedział co może kierować człowiekiem aby tak żyć w kłamstwie i oszustwie zdradzie nie jedno krotnej aby w tym trwać żyć dwojako
Nie jest tak że nie mieszkaliśmy razem ,Mieszkaliśmy kochaliśmy się razem wszystko nadal razem robiliśmy 2,5r .....To jest nie do ogarnięcia
Piszecie że żona wróciła ona cały czas była...Tylko ja w swojej miłości nie widziałem co się dzieje ufałem bezgranicznie...
Ja to skończyłem zmieniłem nr tel chciałem adres ...ale uświadomiłem sobie że jak będzie chciała to i tak nawiąże kontakt ale wiem że nie chce.
Rozmawiałem i z nim odczepił się nie szuka kontaktów myślę że trochę się przestraszył.....
On mnie nie interesuje wogóle
Myślę tylko o żonie ...jak to poukładać czy kocha mnie i dlaczego chce ze mną być ...
Jest to trudne do ogarnięcia -żyć na dwa fronty 2,5r skończyłem z tym... i nagle wielka miłość do mnie.....
Napewno kryzys był -zła relacja między nami nie potrafiliśmy rozmawiać (bardziej żona) nigdy nie powiedziała wporst że jej żle że czegoś potrzebuje ....I wtedy pojawił się ktoś.....
Szkoda że żona nie umiała ze mną porozmawiać .....
Zdrada to jej wina (tylko jak to wytłumaczyć tyle czasu i zero konforntacji ze mna chęci skończenia z tym tylko trwania i im dłużej tym mocniej)...
Kryzys nasz

Anonymous - 2012-12-29, 14:33

sawek napisał/a:
Napewno kryzys był -zła relacja między nami nie potrafiliśmy rozmawiać (bardziej żona) nigdy nie powiedziała wporst że jej żle że czegoś potrzebuje ....


kobiety rzadko mówią wprost.to domena mężczyzn, choć i ci potrafią np. milczeć i nic nie mówić. żony oczekują, że mężowie będą się domyślać, czytać aluzje, czytać między wierszami. my faceci takich niuansów nie jesteśmy w stanie odczytać. dla nas brak komunikatu to brak sprawy i brak problemu. zła komunikacja jak zaobserwowałem,jest przyczyną chyba większość kryzysów małżeńskich. mojego też (moje małżeństwo nie zostało ważnie zawarte) plus dodajmy do tego słabą wiarę w Boga obojga małżonków, zwłaszcza tego, który w tym małżeństwie schodzi na manowce. moim zdaniem to dobrze, że nie interesuje Cię tamten człowiek. tutaj pisze się o tym, że małżeństwo nie ma prawa do prywatnych tajemnic, co uważam za nieprawdę. do Spowiedzi idziemy sami i małżonek nie ma prawa słuchać rozmowy żony czy męża w konfesjonale...skoro zatem sam Bóg daje nam prawo do intymności,to nie rozumiem, czemu mamy się wywyższać nad Boga i uzurpować sobie,że mąż czy żona ma być dla nas czytelną kartką i że to ich obowiązek, by nam wszystko śpiewać "jak na świętej spowiedzi"... nie powinno się kłamać, oszukiwać w małżeństwie, ale od rozliczania z tego jest Bóg, w Nim trzeba pokładać nadzieję, że to wszystko ma jakiś sens..i prosić o spokój duszy, moc wybaczenia.jak się samemu chce być sędzią i policjantem,to według mnie samemu sobie się robi poważne kuku i z pewnością nie służy to małżeństwu w ogólnej perspektywie... a nam na pewno nie, a przecież chcemy ratować....
piszesz "nagła miłość do mnie"....trudno zrozumieć, co w duszy innego człowieka gra, w myśli jego nie zajrzymy....moja dawna-żona (nie wiem, jak ją mam nazywać, skoro żoną jednak nie była) twierdziła, że kocha nas obu, mnie i swojego partnera.
polecam Ci Nowennę Pompejańską w intencji uzyskania spokoju ducha i mądrości przy podejmowaniu różnych decyzji. małe moje świadectwo: małżeństwo, córka, kochanek, rozwód (bez mojej zgody do samego końca) i wreszcie sąd biskupi orzeka, że to małżeństwo było nieważnie zawarte. nie mogłem pogodzić się z wyrokiem, bo wiedziałem, że żona skłamała w kurii, że obecnie z nikim nie jest w związku, podczas, gdy mieszkała wtedy już z nim. obronca węzła małżeńskiego przyjął moją informację, ale w uzasadnieniu wyroku nie było o tym słowa. podskórnie czułem więc, że wyrok został tak jakby wyłudzony i wynikał z nieprawdy. w sercu zatem nie mogłem jakoś uwierzyć, że to ma "moc prawną" u Boga i że ludzie z sądu biskupiego się pomylili....przeżywałem ciężkie chwile, byłem bliski depresji, bo dawna-żona szykowała się do kolejnego kościelnego ślubu, a ja oficjalnie zacząłbym być intruzem prawomocnego kościelnego małżeństwa...na to patrzyła nasza córka.....Nowennę zacząłem odmawiać pod wpływem impulsu, w intencji dobrego rozeznania w sprawie i choć nie modliłem się o jakieś konkretne rozwiązanie, w głowie były jakieś marzenia, bym dostał informację z sądu biskupiego, że jednak uwzględnili kłamstwo żony, a żona decyduje się na naprawianie małżeństwa....Bóg zadziałał inaczej, jak zwykle zresztą bywa, po swojemu :lol: nie minęła część błagalna Nowenny, kiedy moja tęsknota za żoną i smutne myśli jakoś się rozpierzchły...a kilka dni później mój spowiednik skontaktował mnie ze znawcą prawa kanonicznego, który wyjaśnił mi, że nawet jeśli żona kłamała w sądzie, to tylko dowód, że nie była dojrzała do tego, by wziąć ślub ze mną i by ten ślub był ważny.....kiedy skończyłem Nowennę, byłem już całkowicie spokojny, zazdrość, niepewność, żal zniknęły jak starte ręcznikiem......choć przecież nic się nie stało takiego, co chciałem. więc uwierzyłem, że jeszcze może mnie jeszcze coś dobrego spotka.....jedyne z czym teraz walczę to odzyskanie wiary w miłość między ludźmi....odmawiam kolejną Nowennę, w intencji córki....to naprawdę modlitwa nie od odparcia, prawdę o niej piszą i mówią, polecam z serca!! trzeba ufać Ojcu, pozdrawiam i życzę powodzenia, wytrwałości i siły w ratowaniu Twojej rodziny,s.

[ Dodano: 2012-12-29, 14:35 ]
ale się rozpisałem :roll:

Anonymous - 2012-12-29, 15:54

fakt rozpisałes sie i to bardzo :mrgreen:
Ja do nowenny nie miałam cierpliwości i jestem pełna podziwu dla Twojej wytrwałości :mrgreen:

Mi bardzo pomogło uczestnictwo we mszy o uzdrowienie i uwolnienie , bardzo mnie to wyciszyło i zniknęły negatywne emocje. Dziś tez byłam na takiej mszy i mam nadzieję że mój proces uzdrawiania będzie trwał nadal :-D

Anonymous - 2012-12-29, 16:27

Izka napisał/a:
Ja do nowenny nie miałam cierpliwości i jestem pełna podziwu dla Twojej wytrwałości


może to głupie, co teraz napiszę :oops: ale by się skupić, wyobrażałem sobie, że leżę skulony u stóp Matki Boskiej i trzymam rąbek Jej sukni, widziałem siebie jako dziecko błagające o pomoc. wyobraźnia podsunęła mi obraz i myśli wtedy trzymały się w ryzach, mogłem skupić się na każdym słowie modlitwy....mam nadzieję, że to nie bluźnierczy sposób.....
prosiłem też św. Ritę, by modliła się ze mną (gdzieś wyczytałem, że można prosić o pomoc i wytrwalość w modlitwie różnych świetych) i odmawianie Nowenny mijało mi w błogim spokoju, nie czułem znużenia, ani rozproszenia. nie modliłem się na klęcząco, tylko na siedząco, ale nie ma znaczenia postawa ciała, byle tylko była godna i nie lekceważąca, nie musi być na klęcząco....powiem Ci, że bywały dni, że cieszyłem się na myśl, że jutro kolejna modlitwa, tak jakby to była super atrakcja, a nie jakaś powinność......kiedy skończyłem pierwszą Nowennę, poczułem pustkę....więc rozpocząłem nową i nie widzę przeszkód, by ta modlitwa nie została moją stałą modlitwą dzienną w różnych intencjach, nawet niekoniecznie mnie dotyczących czy moich spraw ogólnie....naprawdę polecam.....niesamowicie wzmacnia ducha i daje dużo, dużo spokoju, a to przecież małżonkom w kryzysie bardzo się przydaje......pozdrawiam serdecznie, s.

Anonymous - 2012-12-29, 16:54

Cytat:
nie powinno się kłamać, oszukiwać w małżeństwie, ale od rozliczania z tego jest Bóg, w Nim trzeba pokładać nadzieję, że to wszystko ma jakiś sens..i prosić o spokój duszy


krasnobar- pozwolę sobie przytoczyć fragment twojego postu, który posłuży mi do dalszych rozważań.

Wyposażeni w wolną wolę, my ludzie podejmujemy decyzje, nasze wybory warunkowane są celami jakie chcemy uzyskać.
Nie sądzę by Bóg chciał zajmować się na tym etapie jakąkolwiek oceną, ma z pewnością ważniejsze sprawy niż czyjaś zdrada, zatem nasze oceny także są cenne, po nich wszakże następują wnioski, które służa nam ludziom do podnoszenia samoświadomości i tworzenia siebie samych jako coraz lepszych.
Sławku odnoszę wrażenie, że chciałbyś by było jak najszybciej po wszystkim, każdy zdradzony tak chce. Jednak wszystko ma swój początek i koniec, i także dużo w międzyczasie.
Zwracam ci uwagę, że trochę życzeniowo podchodzisz do wybaczenia, które uważasz za koniec traumy jaką przeżyłeś. Twoje wybaczenie jest procesem, który wymaga specjalnego podłoża, nie odbędzie się ono tylko i wyłącznie bo ty chcesz lub że być może zostanie ci dana taka łaska.
To co się stało w twoim małżeństwie musisz zrozumieć, ale jak, skoro trudno to ogarnąć umysłem, emocjami.
Po pierwsze 2,5 roczny romans, to nie jednorazowy skok w bok w przypływie jakiejś głupawki lub pod wpływem czegoś jak niektórym to się zdarza.
2,5 letni romans, to dzień po dniu planowane oszustwo, to metoda na bycie w dwóch życiach naraz.
To ogromne emocjonalne zaangażowanie, coś na kształt amoku, który wypływa z realnej obecności pewnych substancji w mózgu zdradzacza, które działają jak narkotyk.
Czy człowiek zdrowo myślący jest w stanie udawać, prowadzić podwójne życie, nie budząc podejerzeń współmałżonka? Jaką trzeba mieć psychikę i jednocześnie jak bardzo trzeba być zdeterminowanym by trwać w tym oszustwie nieprzerwanie tak długo, aż ty nie odkryłeś prawdy.
Myślę, że nie wiesz nawet części tego co wiedzieć powinieneś, niestety. ;-)
Jeśli kochanek żony jest w małżeństwie - żona jego powinna bezwzględnie dowiedzieć się - to twój obowiązek, by zdrada nie rozpierzchła się jak zaraza.
Nie dokonasz Sławek uleczenia swojego związku, jeśli nie zmierzysz się z tym co się stało, tak do końca, tak do bólu.
Kiedy będziesz wiedział na czym stoisz dokładnie, kiedy będziesz znał do końca intencje żony, kiedy obydwoje będziecie mieli wiarę i chęć ratowania waszego małżeństwa, wtedy przy czynnym udziale małżonki, jej pełnym zaangażowaniu możesz zechcieć wybaczyć i spróbować zapomnieć.
Póki co chcesz to zrobić szybko i bezboleśnie, ale tak się niestety nie da.

Anonymous - 2012-12-29, 19:52

Obojętnie zdrada męża czy żony- ból jest taki sam! Ja też byłam a nawet dalej jestem oszukiwana przez męża i to jeszcze dłużej bo ponad trzy lata... Kończy z nią a nie kończy, tydzień temu w piątek znowu znalazłam u niego kartę na doładowanie telefonu na 30 zł . Jak zapytałam czy kontaktuje się z nią powiedział że nie, tak więc pokazałam kartę na której jest data , miejsce i godzina zakupu karty ( swój telefon ma na abonament). Na pytanie po co dalej oszukuje nie potrafił się wytłumaczyć. Ja po tak wielu oszustwach z jego strony jestem gotowa na wszystko... Stawianie warunków nie pomaga, twierdzi że wszystko z nią skończone, a potem znowu z czymś wpada. Modlę się , modlę i tylko w modlitwie znajduję moje wyciszenie. Ufam Bogu i wiem ,że on zadecyduje za nas, Nie mogę zrozumieć tego postępowania. Mówię mu: kochasz ją?- odejdź i bądź szczęśliwy, kochasz mnie ?: skończ z nią raz na zawsze i nie kontaktuj się więcej!Twierdzi że skończył ,a za jakiś czas wychodzi na jaw że kontaktuje się z nią nadal!

Człowiek o słabej psychice już dawno wylądował by w psychiatryku!. Ja jeszcze się trzymam:-)Ale mam wrażenie że moje uczucia słabną . Oczywiście że chciała bym więcej nie wracać do tego tematu ale jak to możliwe jak ciągle jestem oszukiwana!?. Aby dojść do siebie i stanąć na nogi nam zdradzonym potrzebny jest spokój, Ja tego spokoju przez cały ten czas nie miałam i nadal nie mam. Chwilami myślę że to ja jestem nienormalna bo wybaczam, stawiam warunek że ma z nią zerwać i dokonać wyboruj ja albo ona , on wybiera mnie i nadal mnie oszukuje...

I jak tu odzyskać zaufanie, równowagę i spokój.. Chwilami zastanawiam się czy ta walka w ogóle ma sens?

Anonymous - 2012-12-30, 00:01

Lonia , piszesz :
Cytat:
Mówię mu: kochasz ją?- odejdź i bądź szczęśliwy, kochasz mnie ?: skończ z nią raz na zawsze i nie kontaktuj się więcej!Twierdzi że skończył ,a za jakiś czas wychodzi na jaw że kontaktuje się z nią nadal!

Chwilami myślę że to ja jestem nienormalna bo wybaczam, stawiam warunek że ma z nią zerwać i dokonać wyboruj ja albo ona , on wybiera mnie i nadal mnie oszukuje...


Lonia , po co ma wybierać , jak je ciastko i ma ciastko ?
Ty tylko pozornie
stawiasz granice .

Anonymous - 2012-12-31, 18:12

Cytat:
może to głupie, co teraz napiszę :oops: ale by się skupić, wyobrażałem sobie, że leżę skulony u stóp Matki Boskiej i trzymam rąbek Jej sukni, widziałem siebie jako dziecko błagające o pomoc. wyobraźnia podsunęła mi obraz i myśli wtedy trzymały się w ryzach, mogłem skupić się na każdym słowie modlitwy....mam nadzieję, że to nie bluźnierczy sposób.....
prosiłem też św. Ritę, by modliła się ze mną (gdzieś wyczytałem, że można prosić o pomoc i wytrwalość w modlitwie różnych świetych) i odmawianie Nowenny mijało mi w błogim spokoju, nie czułem znużenia, ani rozproszenia. nie modliłem się na klęcząco, tylko na siedząco, ale nie ma znaczenia postawa ciała, byle tylko była godna i nie lekceważąca, nie musi być na klęcząco....powiem Ci, że bywały dni, że cieszyłem się na myśl, że jutro kolejna modlitwa, tak jakby to była super atrakcja, a nie jakaś powinność......kiedy skończyłem pierwszą Nowennę, poczułem pustkę....więc rozpocząłem nową i nie widzę przeszkód, by ta modlitwa nie została moją stałą modlitwą dzienną w różnych intencjach, nawet niekoniecznie mnie dotyczących czy moich spraw ogólnie....naprawdę polecam.....niesamowicie wzmacnia ducha i daje dużo, dużo spokoju, a to przecież małżonkom w kryzysie bardzo się przydaje......pozdrawiam serdecznie, s.


dziękuję że to napisałes i wcale nie jest to głupie ja być może nie byłam gotowa na nowenne w intencji mojego małżeństwa i nadal nie jestem ale pewnie kiedyś będe
pozdrawiam serdecznie


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group