Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Porzucona po 7 latach małżeństwa

Anonymous - 2012-12-26, 13:05

Dzięki Tereska:) To są wartościowe słowa. Co do kosztów utrzymania z moim mężem nie dało się dogadać. Powiedział że nie ma, nie da - w końcu musi utrzymać siebie, a ze swojego życia nie zrezygnuje, nie pójdzie mieszkać do rodziców np. żeby na to miejsce płacić mi na dzieci. Nie ma innej opcji. Co do terapii - on nie chce nic ratować. Ma tamtą kobietę, zabiega o nią, chce ją zdobyć, o mnie zupełnie zapomniał. Jak on nie chce to i ja nic nie zrobię. Nie ma tutaj wyjścia. Chodzę do psychologa - oby pomogło bo strasznie jestem załamana... obym się kiedyś z tego podniosła. Problem pogłębia fakt że uzależniłam się od męża emocjonalnie... nie umiem bez niego żyć. Tzn. umiem, radzę sobie na codzień ale psychicznie jest mi potwornie ciężko. Mam ostatnio takie momenty, że najchętniej nie wychodziłabym z łóżka, nie jadła, taki jakby bunt. Wiem że to do niczego nie prowadzi. Może faktycznie powinnam dogadać się mimo wszystko z mężem, tak jak piszesz, np. co do kontaktów z dziećmi, podejść do sprawy bardziej chłodno... bo emocje we mnie szaleją. Masz rację chyba, że trzeba je odsunąć na bok i poukładać wszystko tak żeby było sensownie, ale wiesz - duma, poczucie krzywdy, zranienia itd. Przemyślę to co napisałaś. chyba faktycznie pomimo obecnej sytuacji powinniśmy tak się dogadać żeby obojgu było łatwiej a nie robić sobie nawzajem problemy. Dzięki za tą radę:)
Anonymous - 2012-12-26, 17:05
Temat postu: zyczenia
porzucona_33 napisał/a:
A ja bym tak chciała żeby wróciło stare życie... poczucie

Wczoraj dostałam od niego życzenia - zdrowych, spokojnych świąt, pozdrowienia dla rodziny - powiedziałam to na Wigilii i każdy tylko uśmiechnął się pod nosem... Nie będę wysyłała życzeń bo to byłoby bez sensu.

Przepraszam, że się wtrącę- apropos życzeń. W święto Narodzenia Pańskiego 25.12.2011 tj rok temu-moja żona sakramentalna przypieczętowała sobie urzędowo cywilny związek z gachem. Zaiste tu jest dopiero szczyt bałwochwalstwa, pogaństwa nie wiem jeszcze czego, żeby to zrobić właśnie w Boże Narodzenie!
Chciałem jej i córce wysłać życzenia- ale powiedzcie mi czy jest sens?

Anonymous - 2012-12-26, 19:35

Cytat:
Chciałem jej i córce wysłać życzenia- ale powiedzcie mi czy jest sens?


Myślę że to zależy od ciebie. Nie musisz tego robić, zależy czy czujesz taką potrzebę. Jeżeli jej wybaczyłeś i masz względem niej pozytywne uczucia to myślę, że tak. Jeżeli czujesz że to ci nie leży - nie robiłabym tego. Ja nie wysłałam mężowi nic, szczytem mojej wyrozumiałości i dobroci w ten dzień było milczenie w odpowiedzi na jego smsa. Być może w kolejnych latach będzie inaczej, ale na ten moment - nie.

[ Dodano: 2012-12-26, 19:45 ]
Byłam dzisiaj w kościele, standard już że płaczę na każdej mszy. Ludzie pewnie patrzą jak na wariatkę, ciekawe czy ktoś jeszcze tak silnie coś przeżywa. Szczególnie czuję się poruszona jak idę do Komunii Św., dla innych to pewnie chleb powszedni, ale dla mnie po tylu latach bez sakramentów to naprawdę jest przeżycie.. że mogę iść do ołtarza z innymi, że jest tak jak powinno być, po Bożemu. Dzisiaj wyjątkowo dobrze poczułam, że Bóg chce mi coś powiedzieć. Zobaczyłam swoje obecne życie, dzisiejszy dzień, w którym byłam taka załamana... i jakoś zrozumiałam co jest nie tak. Bóg chce żebym sobie wybaczyła. I tego mi brakuje. Nie biczowania się za wszystkie decyzje, za wszystko co zrobiłam źle, niedociągnięcia w trakcie trwania małżeństwa, czy teraz, jak zapominam wykąpać dziecko, nie wiem co ugotować na obiad, gubię się w tym wszystkim, zostałam sama a obowiązki te same co były wcześniej. Bóg chce żebym pokochała siebie, taką jaka jestem i wybaczyła sobie wszystko po kolei, nie analizowała, nie doszukiwała się swoich błędów tylko zaakceptowała to jaka jestem i wszystko co robiłam w swoim dotychczasowym życiu. To jest niesamowite, jak objawienie, po najlepszej terapii. Jednak to działa. Pomimo że w kwestiach wiary nie jestem taka jak wiele osób tutaj, daleko mi do tego, ale poczułam, że Bóg mnie kocha... i moim problemem jest samokrytyka, negatywne myśli o sobie, wyrzucanie sobie wszystkich potknięć, tego co teraz robię i jak przeżywam ten kryzys. Potrzebuję odciąć się od męża... od tego co robi. Nie analizować tego, nie myśleć, nie zajmować się nim tylko sobą. Poczułam się o niebo lepiej. Może to uczucie zostanie na dłużej, jak nie może trzeba codziennie chodzić do kościoła, jak ktoś mi tutaj radził. Dziękuję Panu Bogu za to objawienie... jednak mnie poniósł gdy tego potrzebowałam. A tak w to nie wierzyłam, że wiara, kościół może mi coś dać.

Anonymous - 2012-12-26, 21:39

Porzucona,życzę Ci tego,byś ten stan w jakim jesteś i w którym się tak dobrze czujesz,trwał bardzo, bardzo długo i było coraz lepiej, wszystkiego dobrego!!! pozdrawiam, s.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group