Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Skrzywdziłem...

Anonymous - 2012-11-19, 17:26

Laura, mówię o pokorze i pysze.
Przeświadczenie, że jestem już tak wspaniały, że wszystkim innym ale nie mnie zdarzą się upadki, podłości, grzechy to dowód pychy, a jednocześnie najprostsza droga do tego żeby zaliczyć solidny upadek.
Dlatego, Ci którzy mówią "Ja nigdy !" bardzo często, bardzo szybko właśnie tak robią.
Szatan nie śpi i wyłapuje tych którzy są uśpieni w swojej pysze, a często wykazują jedynie powierzchowne, zewnętrzne atrybuty wiary. Poza tym :
" Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci..."
Co do Twojej wątpliwości :
laura_33_31 napisał/a:
GregAN napisał/a:
nawet gdy wydaje nam się że jesteśmy mocno związani z Kościołem, udzielamy się w Kościele...

czy ktoś to zasugerował w tym wątku?Bo nie zauważyłam.

to proszę zwróć uwagę co pisze autor :
Cytat:
że Pismo św. czytałem codziennie i przeczytałem je w całości. Redagowałem pismo parafialne, moje teksty były w tygodniku Niedziela


Ciężkie, często traumatyczne doświadczenia, nie upoważniają do przekonania, jesteśmy już aniołami, że my nigdy nie skrzywdzimy innych, ponieważ ty my mamy ten przywilej do bycia ofiarą nigdy prześladowcą.
To największa pułapka w którą możemy się wpakować.



Mam nadzieję, że wyjaśniłem swój pogląd.

Anonymous - 2012-11-20, 19:07

Miałam kiedyś znajomego (przyjaźniłam się z kimś z jego rodziny), który zachorował b. ciężko (w młodym wieku). Miał dziewczynę, kt towarzyszyła mu dzielnie w chorobie, zaraźliwej i groźnej. Kiedy choroba się zakończyła, dziewczyna odeszła i związała się z kim innym. Do dziś wydaje mi się, że warto było, aby po najcięższej fazie choroby on zajął się nią, zaopiekował, nie egocentrycznie.
W porównaniu z naszymi tutaj - i tak prosta historia z życia młodych.
Tak mi się przypomniało. W tym kontekście, że ja bym teraz sobie odpuściła tematy "czuję się winny, nie winny, wodzony na pokuszenie, będą radzić, albo i nie itd, itp." Ogólnie skoncentrowałbym się całkowicie na partnerze, jego potrzebach. Nie zgodziłabym się na rozwód, nie występowałabym o nic. Powiedziałbym, że ten związek jest dla mnie bezcenny, nawet to co z niego zostało - jest bezcenne. Bezcenna jest żona. Jest dla Ciebie jedyną, wyjątkową kobieta z klasą. I kropka. Stanowczo, spokojnie, zdecydowanie, bez wchodzenia w przepychanki słowne + deklaracja, poparta czynem, całkowitego odwrócenia się od zła. Żona to może odrzucić, nawet wielokrotnie. I może w tej postawie trzeba będzie trwać. I dalej - koncentrować się na niej. No i wyszła mi rada :) Szczerze życzę Wam dobra, abyś kiedyś podzielił się pięknym świadectwem życia - budując nas tutaj i wzmacniając nas tutaj.

Anonymous - 2012-11-21, 11:23

Łatwo jest zbłądzic, trudniej powstac. Mam nadzieje, że będzie lepiej. To trudne, prawda? Po pierwsze nie szukaj kontaktu z tamtą kobieta, wymaż jej telefon, adres, maile... Zmien swój telefon, mail... To po pierwsze powinieneś zrobic, choc nie jest łatwe.
Po drugie módl się. To też jest trudne, bo grzech kusi i kusi....
A po trzecie na nowo pokochaj zonę.... Oj, to jeszcze trudniejsze.
Widzisz łatwo jest zniszczyc rodzinę, odbudowa jest dużo trudniejsza. Powodzenia.

Anonymous - 2012-11-21, 11:29

wagro56 napisał/a:
Dziękuję wszystkim Paniom za zainteresowanie. No może nie wszystkim równie ciepło i życzliwie. Nagarkowi, która miała mdłości troszkę mniej, ale też dziękuję.

Pewnie chciałbym się otworzyć jeszcze bardziej i napisać coś więcej. Ale po co? Wasz osąd i tak będzie jednoznaczny.

"Trudno mi się oprzeć, aby nie napisać: chłopie weź się w garść, bo się doigrasz.
Weź odpowiedzialność za swoje decyzje.
Nie masz obowiązku składać wniosku rozwodowego! Beznadziejny pomysł, kt do końca Was zniszczy."

Próbuję się wziąć w garść. Wiem, że zaczniecie krzyczeć: nie próbuj, tylko się bierz! Zawsze z boku łatwo jest dawać rady. Wniosku rozwodowego składać nie chcę, ale nie wiem, co będzie dalej...

"Bierz do ręki PIsmo Święte , otwieraj na której kolwiek stronie i czytaj.Nieważne czy rozmiesz co czytasz czy nie, ważne ,że od czegos zaczynasz."

Widzisz Laura_33_31 łatwo wypowiadać opinie na podstawie mojego postu, który z konieczności zawiera tylko fragment życia. Wyobraź sobie, że miałem taki okres w życiu, że Pismo św. czytałem codziennie i przeczytałem je w całości. Redagowałem pismo parafialne, moje teksty były w tygodniku Niedziela. Tym gorzej dla mnie? Tak tym gorzej dla mnie.

"Mam nadzieję ,że nie zdziwi cię nasz tzn. kobiet ton, mężczyźni może inaczej do tego podejdą (...)"

A swoją drogą, to nie napisał żaden mężczyzna...

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam wszystkie Panie.


Serdecznie witam wargo...
Postaram się skupić na tych pogrubionych treściach...
Jeśli chodzi o Panie to rozumiem ,ze nie chodzi Ci o treść co o formę...
Rozróżnienie tutaj jest bardzo ważne...Bo przecież nie ma powodu wpuszczać kogoś w poczucie winy Twojej chęci zamknięcia czy otwarcia się, wylania tutaj...
Dla mnie osobiście ...gdybym to miała zobrazować to jak kiedyś jak pamiętasz może w jednej z poczytnych gazet pisano tak o jednym z przykazaniu...zamiast nie zabijaj napisano nie bądź taki niegrzeczny , tylko po to by nie popsuć samopoczucia dbając o" formę wypowiedzi.."Właśnie w taki sposób ucieka się przed odpowiedzialnością o której wspominasz niżej...to ma ze sobą ścisły związek...
Spotkałam się z tą formą kontroli wypowiedzi i całego biegu rozmowy...Zapewniam ,że nie przynosi to pozytywnych owoców...uciekanie przed nazwaniem wszystkiego po imieniu...wcale nie chodzi o ocenianie...Ty nie boisz się oceniania...( wszak odważyłeś się napisać), boisz się przyjęcia konsekwencji tego co się zdarzyło i przyjęcia odpowiedzialności w sytuacji jakiej się znalazłeś...Twoja ucieczka to nie jest jakieś wyobcowane doświadczenie...ja mam to na ten moment za sobą ,warto pamiętać,że to jest na krawędzi...wierzę w Boże ukryte siły jakie są w Tobie , dasz radę...
Natomiast nam Paniom :mrgreen: zapewne przyda się rozwaga w formie wypowiedzi...to tez ma obraz tego co w sercu...

Pewno ,że sam sobie nie poradzisz i walka jest wielka...Nawet nie masz co sam do niej stawać...wiesz...Masz WIELKIE SZANSE na Miłość w Chrystusie , z Chrystusem i przez Chrystusa...z Nim...dlaczego to takie trudne...???bo powroty do Miłości mają uzasadnienie w trudnościach :mrgreen: , zapewniam nawet o Twoich wysiłkach myśli Pan...
http://www.youtube.com/watch?v=-Mj8I1chdB0
http://swiatlopana.com/15...tyn-pelanowski/

Niech Pan Ci błogosławi...
Jeśli mylę się w swoim postrzeganiu...napisz wprost...nie ma potrzeby tłumic nic w sobie...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group