Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - życiowy problem !!!!

Anonymous - 2012-11-08, 22:15

Poradzę na pewno jedno - w żadnym wypadku nie wchodź na cudzą pocztę. Dotyczy też poczty Twojej żony. I nie ma znaczenia jak łatwo jest ona dostępna.
atutekkepa napisał/a:
cały czas mówi mi,że mnie nie kocha i nic do mnie nie czuje

A druga rzecz - Twoja żona naprawdę tak cały czas mówi? Cały Boży dzień? "Dzień dobry, nie kocham cię.... kupiłeś chleb, nie kocham cię,.... odebrałeś dzieci ze szkoły, nie kocham cię..." Czy to jest jednak odpowiedź na jakiś Twoje wciąż się powtarzające słowa, gesty...? Jeśli tak - warto je zatrzymać. Powiedzieć raz a dobitnie swoje stanowisko.... i czekać. Co najwyżej postawą swoją potwierdzać wypowiedziane stanowisko.

Anonymous - 2012-11-08, 23:00

Nirwana - czyli uważasz że małżonkowie mogą mieć "prywatne sprawy" które mogą ukrywać przed małżonkiem ?
Szczerość to podstawa zaufania. Współmałżonek sam, nawet bez proszenia, powinien pokazać swoją korespondencję.
Jeżeli ma coś do ukrycia, coś czego się wstydzi... wtedy żąda "prywatności"

Obawiam się że zmiana żony w podejściu do wiary, to szykowanie sobie usprawiedliwienia dla odrzucenia niewygodnych dla niej przykazań. W tej chwili ma ochotę na "zmianę", poznała kogoś i wiara, która narzuca wierność, nierozerwalność małżeństwa zaczyna ciążyć...

Anonymous - 2012-11-08, 23:33

Nirwanna napisał/a:
Poradzę na pewno jedno - w żadnym wypadku nie wchodź na cudzą pocztę. Dotyczy też poczty Twojej żony. I nie ma znaczenia jak łatwo jest ona dostępna.
atutekkepa napisał/a:
cały czas mówi mi,że mnie nie kocha i nic do mnie nie czuje

A druga rzecz - Twoja żona naprawdę tak cały czas mówi? Cały Boży dzień? "Dzień dobry, nie kocham cię.... kupiłeś chleb, nie kocham cię,.... odebrałeś dzieci ze szkoły, nie kocham cię..." Czy to jest jednak odpowiedź na jakiś Twoje wciąż się powtarzające słowa, gesty...? Jeśli tak - warto je zatrzymać. Powiedzieć raz a dobitnie swoje stanowisko.... i czekać. Co najwyżej postawą swoją potwierdzać wypowiedziane stanowisko.


Co do wypowiedzi Nirwany, to muszę się zgodzić. Co prawda tajemnic w małżeństwie nie powinno być, nie mniej jednak tajemnica korespondencji rządzi się też swoimi zasadami.
I w związkowym wypadku pewne odstępstwa od tych reguł są "wskazane" dla dobra małżeństwa.

A co do powiedzenia Twojej żony o rzekomym "nie kochaniu Cię".
Też mam nieciekawą sytuację w związku i wiele takich a nawet mocniejszych "gróźb" słyszałem z ust własnej żony. Wiem i rozumiem Ciebie - takie słowa ranią.
Ale na pocieszenie dam Ci dobrą radę w oparciu o jeden z 34 kroków z metody ratowania małżeństwa w kryzysie, którą już tutaj w wątku TB77 zacytowałem w całości. Otóż:
"Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. żona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona."

Wspieram modlitwą.

Anonymous - 2012-11-09, 02:43

atutekkepa...tak na szybko,bo póżno...

"Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. żona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona."

...i tego sie trzymaj.

Wiem,ze zagubiony i bezsilny jestes.......stąd nieracjonalne myślenie i czasem głupie pomysły.
Rozumię....wielu z nas podobnie działało.
Nawróciłeś sie,coś zrozumiałeś i chciałbyś juz.......sie nie da.

Rób swoje...zmieniaj siebie,badź mężem i ojcem.
Mniej gadania,więcej czynów.
Pokora i cierpliwość.

Anonymous - 2012-11-09, 08:59

GregAN - uważam że cel nie uświęca środków.
Anonymous - 2012-11-09, 10:06

Dzięki Lena za te słowa,ale powiem Tobie że mam wielu przyjaciół i koleżanki którzy mówili bardzo podobnie i cały czas i mimo jakichś dziwnych moich wybuchów to tak się staram robić.Mnie bardzo dużo daje rozmowa jak się wygadam robi mi się lżej na sercu tylko z żoną nie potrafię teraz wogule rozmawiać,mamy przed sobą już sporo tajemnic.Ona ma nade mną przewagę emocjonalną bo nie chce,bo zmieniła wygląd zewnętrzny,bo bardzo mocno dowartościowała się i ją dowartościowują.......
Jeszcze rok temu w lato jak chodziliśmy na spacery i zawsze rozmawialiśmy o przyszłości to marzyliśmy że będziemy takie dwa stare dziatki i po pokojach dzieci będzie chulał wiatr i ownukach rozmawialiśmy.......itd naprawdę powiem wam było normalnie,a zmojej strony coraz więcej emocji i uczuć docierało.Koniec roku zaczeło być gożej..widziałem jak ją nosi tzn. byla smutna,mówiła że chce wrócić do pracy,często chodziła do teściowej i powiem wam że dostałem sygnał od znajomej która ma Pub jak byliśmy uniej (ona dużo widzi i mowi o człowieku).Kaśka powiedziała mi "Artur okazuj Adze uczucia,ona bardzo potrzebuje miłości".Ja usłyszałem ten sygnał,ale nie dostrzegłem problemu..trochę się zmieniłem,dzwoniłem,mówiłem kochanie ,jakieś kwiaty też były,ale przyszedł koniec lutego tego roku i dostałem wypowiedzenie z pracy także frustracja dopadła mnie totalnatzn Ja i żona bez pracy.I stał się cud żona dostała prace dzięki moim starniom kilkumiesięcznym i wtedy się wszystko zaczęło..poczuła niezależność,schudła jeszcze sesja zdjęciowa u koleżanki,czyli trochę przygotowała sobie grunt..mówiła mi że to wszystko było bardzo dobrze przemyślane przez nią..potężna motywacja w działaniu i kosekwencja odseparowania się czyli separacja fizyczna..nie ma bliskości i ntymności.. nie mów do mie kochanie bo to przecież separacja..nie ma nas tylko jestem ja i ty i potęznie dużo zaczepek emocjonalnych z jej strony typu zobacz co straciłeś,jaką super kobiete miałeś,co z Ciebie za facet,to wszystko twoja wina,nic sie nie układało w tym sex,miałam 17 letnią maskrę uczuciową,za dobra byłam dla Ciebie,nic nie czuję już do Ciebie,nie wyobrażam kochać się z Tobą,zobaczysz pojawi się w moim życiu taki człowiek który mnie pokocha i zabierze mnie z tąd z dziećmi...że będzie jeszcze szczęśliwa... te zdania były wypowiadane przez nią jakieś 5 mieś temu.
Co do jej wiary to była potężnie wierzącą osobą..co tydzień w kościele..zawsze prosiła mnie żebym z nią poszedł..ja jej mówiłem ze mam blokadę i narazie nie,ale pod konie c roku byłem pare razy i pamiętam jak kurczowo trzymała mnie za rękę.Ja jej powtarzałem,że przyjdzie taki czas że zacznę chodzić i tak się stał,bo wierzący zawsze byłemm,ale teraz daje mi to dużo ukojenia,rozmawiam z Bogiem codziennie,modlę się o rodzinę i o żonę,przez te 7 mieś często jej powtarzałem że wierzę że będzie jeszcze dobrze..
Mam kilka rozwiązań:
Czekać cierpliwie i robić dobrą minę do złej gry(ona teraz często ucieka do swojej siostry,ktora jeszcze w Maju psy na niej wieszała i krzyżyk stawiała,bo od niej dowiedziałem się o tym wyskoku żony,bo jak to szfagierka określiła zrobiła to w jakimś lekkim amoku i bała się do domu wracać dlatego spała wtedy na podłodze u niej),a tera znowu są papuzki nierozłączki.żona w rodzinie już z nikim nie rozmawia ani zojcem ani z matką dodam że teściowie rozwiedli się po 32 latach.

Drugie próbować rozmawiać o uczuciach o wierze od której się odwróciła,bo podobno teraz wątpi w Boga bo jej nie wysłuchał,ale ja uważam,że ją wysłuchał bo ja mam inną już świadomość siebie i swoich uczuć.Ona wie,że zgrzeszyła,że złamała jedno z przykazań i postanowień małżeńskich..po prostu sumienie ją gryzie..ona tereaz nie jest sobą

[ Dodano: 2012-11-09, 10:25 ]
Jestem akurat w domu,jest 10 i akurat weszła do domu ale nie wiedziała że bedę..masakra.. chodzi i spiewa pod nosem,mówi do siebie..próbuje coś zagadać ale nic..to jest straszne jakbysmy byli z dwóch róznych światów,czy robię cos dobrze czy źle to i tak jest źle..cały czas jej aura mi mówi niechcę Ciebie,nie podchodź mam awersję na Ciebie,to wszystko jest Twoja wina..nie będziemy razem,ale musimy razem mieszkać bo nie mamy wyjścia..no i finansowo musisz mi pomagać.. to od niej cały czas bije....
JA TAK TO CZUJĘ............

Anonymous - 2012-11-09, 11:45

Nirvana, nie wmawiaj mi że jestem Machiavellim ;-)

Budowanie zaufania poprzez szczerość, otwartość, nie ma nic wspólnego z poświęcaniem zasad moralnych.
Natomiast oddzielanie się od współmałżonka własnymi tajemnicami to np. wg mnie zdrada emocjonalna, a już na pewno przedkładanie własnych spraw nad dobro małżeństwa.

Nie otwieram czyjejś korespondencji, nie grzebię w cudzych rzeczach.
Natomiast kiedy dostrzegłem zmianę zachowania, ukrywanie korespondencji ( kiedy poprzednio wzajemnie zachęcaliśmy się do przeczytania tego co otrzymaliśmy) nie miałem oporów przed założeniem key-loggera.
Na szczęście w porę i mogłem odpowiednio zareagować zanim sprawa się rozwinęła.

Zasada :
mówimy sobie wszystko nie mamy przed sobą tajemnic albo żyjemy jak obcy sobie ludzie.

Anonymous - 2012-11-09, 12:56

GregAN - nie wmawiam Ci, że kimkolwiek jesteś, nadinterpretujesz.

Ja uważam za swoją inną zasadę, i tę będę propagować.

Zasada:
Żądasz zaufania, sam bądź zaufania godzien.
i kolejna, powtórzę: cel nie uświęca środków.

A zatem np. celem jest bliskość, otwartość w małżeństwie, rozumiana jako wolny dar, a nie jako przymus (bliskość pod przymusem to gwałt psychiczny). Jeśli z jakiejś przyczyny małżonek się odsuwa, to 1. szukam przyczyn środkami moralnie dobrymi, 2. co automatycznie daje że pokazuję, że wciąż można mi zaufać, bo do rzeczy moralnie nagannych się nie posunę.
Co zrobi współmałżonek z tym - jego wola, ale jeśli zaufać nie zechce to będzie problem tkwił w nim.

Żeby nie było - też miałam moment że sprawdzałam męża komórkę i pocztę. I czułam się z tym obrzydliwie i brudno, nie miało znaczenia co tam znalazłam, mój kac moralny był dużo większy. Stwierdziłam, że lepiej nie wiedzieć jakiś tam rzeczy, ale móc sobie patrzeć śmiało w oczy w lustrze. W końcu za te maile, smsy, i co tam jeszcze - odpowiadam nie ja, tylko nadawca; więc jest to jego problem i jego sumienie.
Stąd takie a nie inne moje podejście.

Anonymous - 2012-11-09, 16:39

Nirvana, OK,
Zgadzam się.

Widzę, że Twoje musi być na wierzchu :-)

Anonymous - 2012-11-09, 17:11

Podejmując decyzję o sprawdzaniu cudzej korespondencji i śledzeniu zakładamy, że mamy do tego prawo, bo już osądziiliśmy sytuację, małżonkę/małżonka, jesteśmy lepsi i sprawiedliwsi, wiemy lepiej, co należy, a czego nie należy robić.
Jesteśmy sędziami i policjantami w jednej osobie.

[policja, by móc śledzić czy podsłuchiwać podejrzanych, musi mocno się nagimnastykować, żeby zdobyć zgodę sądu i mieć mocne uzasadnienie]


GregAN - piszesz, że między małżonkami nie powinno być tajemnic.
Czy uprzedziłeś więc żonę, że zakładasz jej key loggera? Czy zrobiłeś to w tajemnicy przed nią?

Jak więc odróżniasz, co jest dobrą tajemnicą, a co złą? Co można ukrywać, a co należy ujawniać?

Jak stopniujesz, co jest gorsze i bardziej destrukcyjne dla małżeństwa - inwigilacja czy flirt z osobą trzecią?

Żona mogła skończyć flirt z tym gościem, ale wcale nie musiała rzucić Ci się w ramiona
z miłością i ufnością, po tym, co zrobiłeś.

Piszesz, że dzięki temu zapobiegłeś czemuś, co mogło się wydarzyć.
Tego nie wiesz. :) I nie wiesz, co będzie za pięć lat, dziesięć i jaki skutek przyniesie Twoje sprawdzanie żony.

Nie o to chodzi, by było czyjeś na wierzchu. Myślę, że chodzi o to, by ratować małżeństwo tylko czystymi metodami, takimi, które podobają się Bogu i takimi, które nie narobią nowych ran w Was, w całkiem innym miejscu.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Anonymous - 2012-11-09, 22:54

Katarzyna74, wiesz to chyba zależy od małżeństwa.
W moim obydwoje na początku byliśmy otwarci, bez żadnych tajemnic korespondencji.
Żona potrafiła przeglądnąć moją komórkę bez pytania i nie miałem o to pretensji.

Kiedy te reguły zostały zmienione jednostronnie, przez nią, zaczęła kryć się z korespondencją, a mnie wmawiać że mam urojenia...

Co będzie za pięć lat ? :-)
Jak Pan Bóg da i jeszcze będę żył ... może mnie spotkać to co napisałaś. Ale nie z powodu sprawdzania. Ona też mnie sprawdza :)
Wiem o tym i to akceptuję. Chce żeby była pewna na sposób w który ją przekona.
Jeżeli ma to być sprawdzanie mnie to OK.

Cytat:
ak więc odróżniasz, co jest dobrą tajemnicą, a co złą? Co można ukrywać, a co należy ujawniać?
- oczywiście w małżeństwie nie ma dobrych tajemnic, poza prezentami dla drugiej osoby :-)
Reguły w naszym małżeństwie, w tym zakresie były określone od początku i to głównie z jej inicjatywy. Stąd miała świadomość że w każdej chwili mogę powiedzieć "sprawdzam" .

Naprawdę, nie rozumiem problemu.
Jak powiedziałem, jeżeli nie mam czegoś do ukrycia, nie obawiam się tego że żona będzie mnie sprawdzała. Oczywiście oczekuję wzajemności.

Anonymous - 2012-11-09, 23:20

No ładnie zamiast mi pomagać to dywagujecie na temat zaufania,które oczywiście jest bardzo ważne.Ja przed moją całą sytuacją nie miałem ztym problemu tzn nie mieliśmy z żoną rzadnych tajemnic,a teraz to się zmieniło.. Dzisiaj udało się wreszcie z nią porozmawiać przedpołudniem,ponad godzinę gadaliśmy.najpierw zaczęło się że cały czas naciskam różnymi zachowaniami i ona ma tej sytuacji dosyć,że itak nic nie wskuram bo mnie nie kocha,nie czuje,nie wyobraża się kochać ze mną,że nie jestem facet,że nigdy nie czuła się kobietą,że dwie nerwice przeszła przeze mnie i że najlepiej jak weżmiemy rozwód bo to dla naszej psychiki będzie lepiej jak kogoś poznamy,ale i tak będziemy mieszkać razem bo nie mamy wyjścia,ale najlepiej by było jakbym się wyprowadził i może jej dom zostawił no to ją wyśmiałem że jaja sobie robi ze mnie..prubowała mnie podejść,ale spoko nie dałem się wyprowadzić z równowagi,a i dzieci są dla niej najważniejsze i że jak będzie miała partnera który nie będzie akceptował ich to go pogoni i fajne by było jakbym się zaprzyjaźnił w przyszłości z jej partnerem ktorego kiedyś tam będzie miała.Ja jej mówiłem że mam inną świadomość siebie i uczuć ,że kościół i wiara jest dla mnie ważna i że będę się za nią modlił.Jak ona to usłyszała to dostała sporej irytacji,że niechce żebym się modlił za nią,że to jest śmieszne i denerwujące ichore co teraz mówię i robię to tak w skrucie.

Co moi znamienici forumowicze na to...??????

Anonymous - 2012-11-10, 00:22

Oj, Atutek... wcześniej nie słuchałeś żony, kiedy mówiła, że brakuje jej Twojej miłości, teraz nie słuchasz jej, kiedy prosi Ci, byś jej nie naciskał.

Może chociaż raz zrób to, o co prosi Cię żona, zwłaszcza, że to dotyczy jej samej?

Daj jej przestrzeń i niech przemyśli sama w ciszy wszystkie swoje dylematy.

Swoimi naciskami, usilnymi prośbami o rozmowę co chcesz spowodować? Przekonać ją do czegoś?

A coś się zmieniło?

Wiesz już, jak kochać żonę?

Cytujesz tu wypowiedzi żony, ale czy coś poza zarejestrowaniem tych wszystkich zarzutów, robisz z tym? Nie wiem, choćby się zastanawiasz, dlaczego nie okazywałeś miłości swojej żonie? Co Ciebie blokowało? Dlaczego teraz chcesz już okazywać czułość i miłość - bo zagroziła odejściem?

Mnie by nie przekonały same słowa. Tyle lat kobieta błagała o miłość, modliła się i napotykała na mur. Może po prostu zmieniaj się, nie oczekując, że coś się zmieni z jej strony.

Z Twoich opowiadań i z opisów jej zachowania nie wynika, żeby była teraz szczęśliwa. Budzi się w nocy, szaleje, miota się.

Wiemy jedno - ona nie chce tego, co było. Jest przerażona tym, że przyszłość jawi się jej jako coś nieznanego (i pewnie złego, skoro jest wierzącą osobą), ale nie potrafi zmusić się do życia takiego, jakie prowadziła. Z zimnym, chłodnym mężem.

Może teraz czas na Twoje zadania.

Słuchać żony z uwagą, jeśli prośby dotyczą JEJ (np. jeśli mówi - nie chcę rozmawiać, nie chcę o tym mówić, nie chcę, nie mogę, nie potrafię) to wysłuchaj tej prośby.

Zostaw ją teraz z jej dylematami i zajmij się sobą. Dowiedz się, jaki jesteś, czego chcesz od życia, jakie masz słabe punkty, jak nad nimi pracować.
Mówisz, że schudłeś i na korzyść Ci to wyszło. Widzisz, kobiety tak naprawdę na wygląd nie zwracają uwagi. To nie jest istotne. Niech mąż będzie miśkiem, ale niech przytula, okazuje czułość, zainteresowanie. Może być niski i chuderlawy, ale pamięć o urodzinach, sprawianie niespodzianek, przygotowanie bez pytania ciepłego napoju, kwiat bez okazji, jakiś miły sms w ciągu dnia, swiadczący o tym, że pamiętasz, czujesz, tęsknisz - sprawia, że ten mąż jest i tak najwspanialszy.

No na pewno wszystko to wiesz, bo jak zdobyłeś swoją żonę?
Jako narzeczeni - mężczyźni po prostu są niesamowici. Kreatywni, aktywni, czuli.
Po ślubie nagle gdzieś zanika ta chęć codziennego zdobywania swojej żony i następuje marazm. A kobieta kochana, obdarzana czułością i zainteresowaniem na co dzień, rozkwita jak kwiatek. I nie trzeba drogich prezentów, biżuterii. Nie trzeba też wyznań miłości, komplementów. Wiesz - co z tego, że mąż mówi, że kocha, kiedy potem kupuje jej kwiaty, których akurat ona nie cierpi, albo ma na nie uczulenie, a on nie pamiętał o tym.
Wystarczy pomysłowość i czas, jaki się poświęca swojej żonie, matce swoich dzieci.

Czy wiesz, co lubi Twoja żona? Jakie są jej ulubione kwiaty, perfumy, słodycze? Czy ostatnio coś czytała, co czytała, jakie książki, filmy lubi. Czy coś kolekcjonuje, jaką porę roku lubi, w jakim kolorze jej do twarzy.... drobnostki, ale to świadczy o prawdziwym zainteresowaniu żoną, jej kobiecością.

Pytasz, co my na to, co mówi Twoja żona. No przecież nic nie możemy na ten temat powiedzieć. Ani jej tu nie ma, ani nie znamy jej wersji. Jeśli oczekujesz jakichś tricków, jak sprawić, by żona chciała wrócić, to jedyne, co mi przychodzi do głowy:

1. dowiedzieć się, od czego ucieka
2. sprawdzić i upewnić się, czy to, od czego ucieka jest faktycznie nie do zniesienia i czy można coś z tym zrobić
3. i działać.


Poczytaj, dowiedz się, jak kobiety postrzegają związek z mężczyzną i samych mężczyzn, dowiedz się, jakie błędy popełniałeś, a co robiłeś dobrze. Umocnij się w tym, co było dobre, wyeliminuj to, co było złe.
Polecam Dobsona: "Co każda żona chciałaby, aby jej mąż wiedział o kobietach". Gwarantuję, że znajdziesz tam wiele ze swojego życia.

Nie ma innej rady, jak ta - by się zmieniać na lepsze. Cokolwiek się stanie, zawsze warto być po prostu lepszym człowiekiem.

Bo co innego zrobisz? Zamkniesz żonę w klatce?

Powodzenia....

Anonymous - 2012-11-10, 02:01

Masz rację Kasiu.Ja walczę ze swoimi słabościami i pewnie będę trwał tylko nie mogę teraz dać sobie wejść na głowę bo ona to trochę wykorzystuje.Powiedziałem jej,że zawsze może na mnie liczyć i będzie miała moje wsparcie.Nie potrafię do niej tak po prostu podejść bo czuję potężny mur.Kwiaty dawałem jakieś serduszka papierowe w różnych miejscach kładłem,kupowałem różne rzeczy które lubi,a perfumy chce jej kupić dopiero i w jakiś nietuzinkowy sposób podarować. Co do jej zarzutów to w większości ma rację.Uwierz mi Kasiu nie na widzę siebie za to za każdą łzę która wylała przeze mnie.c odo dzisiejszej rozmowy to ona zaczęła akurat ale to dobrze bo wydaje mi się że trochę informacji do jej podświadomości dochodzi.Brakuje mi jej bardzo mimo że jest blisko mnie to jest straszne,ale cóż każdy nosi jaki krzyż..żona nosiła przez 16 lat cięższy teraz szale się odwróciły i dobrze bo otworzyła moje serce moją zbłąkaną duszę,moje uczucia dlatego się tak męczę i robie rzeczy które ją szokują czy i rytują.Nie pooddaję się..wierzę..trwam...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group