Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - odszedł ode mnie mąż...

Anonymous - 2012-10-27, 22:57

Daphny dostajesz teraz czas dla siebie skorzystaj z tej okazji drugiej może nie być. Pracuj nad sobą, pracuj nad relacją z Bogiem to teraz najważniejsze. Bóg już zaczął pracować nad Tobą jest to właśnie ten żal jaki odczułaś w związku z grzechem teraz tylko spowiedź.
Anonymous - 2012-10-27, 23:10

Kiedyś byłam bardzo wierząca i praktykująca. Ślub był dla mnie bardzo ważny. Podeszłam do niego z pełnym zaangażowaniem. Częściej byłam na naukach przedmałżeńskich sama, bo mąż pracował i nie miał czasu... Gdyby ktoś się uparł, mógłby unieważnić nasz ślub, bo mąż przystąpił do niego bez bierzmowania. Nie miał religii w szkole. Obiecał księdzu, że po ślubie przystąpi do bierzmowania. Jednak nie zrobił tego... To ja zawsze dbałam o to, żeby w mieszkaniu wisiał obrazek Matki Boskiej karmiące, krzyż. Dostałam kiedyś od babci piękny obraz Jezusa Miłosiernego. Powiesiłam go w sypialni. Mąż go zdjął, bo stwierdził, że przeraża go to, że On się na niego patrzy... Ksiądz był u nas na kolędzie tylko raz, w roku, w którym braliśmy ślub. Mąż stwierdził, że nie będzie więcej zapraszał księży, bo im zależy tylko na pieniądzach... A ja nie sprzeciwiłam się. I sama się oddaliłam od Boga i Kościoła. Jest mi teraz strasznie wstyd... Bo w sytuacji, gdy moje życie wywróciło się do góry nogami zwracam się do Niego... Jak można przyjąć kogoś, kto Cię odrzucił? Co zmieni moje postępowanie, jeżeli mąż jawnie twierdzi, że jest ateistą... Nie zaciągnę go przecież siłą do kościoła... Modlę się o niego cały czas. Modlę się, żeby się nawrócił. Uwierzył. Zaufał...
Anonymous - 2012-10-27, 23:20

taka zmiana nastrojów jest dosyć typowa dla osób zdradzonych. Miotają się pomiędzy wybaczeniem a powracającymi koszmarami, pojawiają się "filmy akcji" pomiędzy żoną a kochankiem, koszmary nocne. To nie przemija szybko, bez pomocy terapeuty często konczy się na psychotropach.
Każdy zdradzony przechodzie prze podobne fazy po zdradzie.
Myślę że Twój mąż jest obecnie w fazie 3 :
Kod:
Faza trzecia - etap WYCOFYWANIA się z kontaktów i OCHRONY SIEBIE

Gdy ciało i umysł człowieka są na skraju wyczerpania a energia z poprzednich etapów znika, pojawia się zmęczenie.Następuje wycofanie się na dłuższy czas z kontaktów z innymi, duzo śpimy i spędzamy samotnie czas. Ta reakcja przypomina depresję, ale tutaj bardziej jesteśmy nastawieni na odzyskanie sił.
Jest to faza cichej rozpaczy. Nadwątlone siły powodują zapadanie na zdrowiu i poczucie nieustannego zmęczenia.

To jest też czas PRZYPOMINANIA sobie i konfrontowania szczegółów naszego życia "przed zdradą". Dokładne analizowanie szczegółów i katowanie się wspomnieniami uświadamia nam, że coś bezpowrotnie minęło. Nie małżeństwo, ale pewne wyobrażenie o nim. Im bardziej sobie to uświadomimy, tym szybciej będziemy gotowi na wprowadzanie zmian i budowanie od nowa. A także na przebaczenie.

Żeby móc wejść w następny etap niezbędne jest stawienie czoła trudnym emocjom: żalowi i smutkowi. Nie zaprzeczać napięciom, nie czekać, że się uspokoją, tylko rozmawiać, płakać, roztrząsać. Az do ukojenia, a to może trwać. Każdy przechodzi przez te fazy we własnym tempie.

Faza druga i trzecia będą przeplatać się. Po okresie wycofania znów może nadejść okres wzmożonych emocji (nieco słabszych niż poprzednio) i znów okres ochrony. Jest to niezwykle mądrze pomyślane, bo gdyby nie te zmniejszające się dawki, to doznanie całego bólu na raz byłoby nie do wytrzymania. Ta cykliczność prowadzi do wygaszenia emocji i bólu. Kiedy to nastąpi, możemy wkroczyć w fazę czwartą.

Co do 4 fazy

Można znaleźć w fachowej literaturze co najmniej kilkanaście różnych opisów. To najbardziej indywidualna z faz. Tutaj jest miejsce na nową miłość, studia, zmianę zawodu, adresu, ale też na stagnację i odnalezienie w sobie ciszy.


To tyle by zrozumieć zachowanie męża jego zmienność nastrojów.
jeszcze sentencja która może zastanowi męża :
"Słabi nie wybaczają nigdy, wybaczenie jest domeną mocnych" Dalajlama

Anonymous - 2012-10-27, 23:23

...
Anonymous - 2012-10-27, 23:38

GregAN napisał/a:
taka zmiana nastrojów jest dosyć typowa dla osób zdradzonych. Miotają się pomiędzy wybaczeniem a powracającymi koszmarami, pojawiają się "filmy akcji" pomiędzy żoną a kochankiem, koszmary nocne. To nie przemija szybko, bez pomocy terapeuty często konczy się na psychotropach.
Każdy zdradzony przechodzie prze podobne fazy po zdradzie.
Myślę że Twój mąż jest obecnie w fazie 3 :
Kod:
Faza trzecia - etap WYCOFYWANIA się z kontaktów i OCHRONY SIEBIE

Gdy ciało i umysł człowieka są na skraju wyczerpania a energia z poprzednich etapów znika, pojawia się zmęczenie.Następuje wycofanie się na dłuższy czas z kontaktów z innymi, duzo śpimy i spędzamy samotnie czas. Ta reakcja przypomina depresję, ale tutaj bardziej jesteśmy nastawieni na odzyskanie sił.
Jest to faza cichej rozpaczy. Nadwątlone siły powodują zapadanie na zdrowiu i poczucie nieustannego zmęczenia.


Czy mogę prosić o linka do tego artykułu? Nie wiedziałam wcześniej o czymś takim... Rzeczywiście, zgadza się wszystko co jest tu napisane...
To jest też czas PRZYPOMINANIA sobie i konfrontowania szczegółów naszego życia "przed zdradą". Dokładne analizowanie szczegółów i katowanie się wspomnieniami uświadamia nam, że coś bezpowrotnie minęło. Nie małżeństwo, ale pewne wyobrażenie o nim. Im bardziej sobie to uświadomimy, tym szybciej będziemy gotowi na wprowadzanie zmian i budowanie od nowa. A także na przebaczenie.

Żeby móc wejść w następny etap niezbędne jest stawienie czoła trudnym emocjom: żalowi i smutkowi. Nie zaprzeczać napięciom, nie czekać, że się uspokoją, tylko rozmawiać, płakać, roztrząsać. Az do ukojenia, a to może trwać. Każdy przechodzi przez te fazy we własnym tempie.

Faza druga i trzecia będą przeplatać się. Po okresie wycofania znów może nadejść okres wzmożonych emocji (nieco słabszych niż poprzednio) i znów okres ochrony. Jest to niezwykle mądrze pomyślane, bo gdyby nie te zmniejszające się dawki, to doznanie całego bólu na raz byłoby nie do wytrzymania. Ta cykliczność prowadzi do wygaszenia emocji i bólu. Kiedy to nastąpi, możemy wkroczyć w fazę czwartą.

Co do 4 fazy

Można znaleźć w fachowej literaturze co najmniej kilkanaście różnych opisów. To najbardziej indywidualna z faz. Tutaj jest miejsce na nową miłość, studia, zmianę zawodu, adresu, ale też na stagnację i odnalezienie w sobie ciszy.


To tyle by zrozumieć zachowanie męża jego zmienność nastrojów.
jeszcze sentencja która może zastanowi męża :
"Słabi nie wybaczają nigdy, wybaczenie jest domeną mocnych" Dalajlama


Bardzo mądre słowa... Rzeczywiście, dzisiaj powiedział mi, że musi odnaleźć siebie w tym wszystkim... Zastanawia mnie jednak jedno... Dopuściłam się tego wstrętnego czynu dwa lata temu... Wtedy powiedział, że mi wybacza... Nie wspominał o tym przez cały ten czas. Dlaczego dopiero po dwóch latach zdecydował, że jednak nie potrafi mi wybaczyć? Stwierdził, że był frajerem. Że już wtedy powinien odejść... Nie zrobił tego... Kiedy wszystko wydawało się być w porządku, nagle odszedł... W czerwcu planowaliśmy dziecko... Gdy teraz o tym wspomniałam powiedział, że miała nadzieję, że dziecko będzie w stanie uratować nasz związek. A że się nie udało to widocznie tak miało być... Jak osoba, która cały czas zapewnia o uczuciu, planuje dziecko, remont, wakacje w ciągu jednego dnia może stwierdzić, że jednak do siebie nie pasujemy!?

Anonymous - 2012-10-27, 23:50

Etapy po zdradzie
Anonymous - 2012-10-28, 00:18

Widzę, że Tobie udało się przezwyciężyć kryzys. Czy to też było coś poważnego? Jak Wam sie to udało?
Anonymous - 2012-10-28, 00:33

Czy mi się udało ?
Jesteśmy na dobrej drodze.
Przełom nastąpił na rekolekcjach małżeńskich, gdzie zostaliśmy zapędzeni do komunikowania się między sobą na zadane tematy.
Mury runęły ostatniej nocy, po dwóch dniach kłótni...

Czy było coś poważnego ?
Wszystko co prowadzi małżeństwo na krawędź istnienia jest poważne.
U nas miedzy innymi różne podejście do pojęcia zdrady.

Anonymous - 2012-10-28, 00:34

Może ja coś źle rozumiem, ale moim zdaniem, abstrahując od tego co się stało, mąż powiedział, że Ci wybacza. To było 2 lata temu. Albo się wybacza i żyje się dalej, albo się kłamie o wybaczeniu. Dla mnie to raczej zdrada drugiej strony może być świetnym pretekstem do tłamszenia jej przez kolejne lata (kobieta czy mężczyzna bez różnicy). Jeśli ja komuś wybaczam krzywdę, to nie wypominam jego postępowania przy każdej okazji i nie szukam pretekstu, aby ukryć swoje błędy.
Jeśli ktoś o kogoś walczy, to rozmawiamy, chodzimy na terapię, jesteśmy obok etc. etc., a nie uciekamy z domu "bo chcemy wyciszenia". Przepraszam, gdzie to wyciszenie? Z kolegami na imprezie? Wybaczcie, ale w jego zachowaniu coś tutaj nie gra. Nie przypominam sobie, aby zdradzone kobiety puszczały się w miłosny wir po kilku latach i stwierdzały "bo ty mnie zdradziłeś"... To nie tak. :roll: Zwłaszcza, że minęły 2 lata, przez które wiedział z kim jest, co się stało i wg Twoich słów mówił, że wybacza. :roll:

Anonymous - 2012-10-28, 00:46

Tereniu, zdrada rujnuje psychikę zdradzonego. Nie zależy to od płci. Reakcje na nią są różne. Zarówno mężczyznom jak i kobietom zdaża się, zemsta przez zdradę albo wymówka na swoją zdradę. Naprawdę nie zależy to od płci ale od psychiki człowieka.

Bardzo trudno jest zapanować nad powracającymi koszmarami, zwątpieniem we wlasne ja, buntem - dlaczego mnie się to przytrafiło, i zwykłym zwątpieniem w sens życia, uczciwość innnych. Nie ma na to reguły. Jednej chwili chce się wszystko odbudować, ma się wiarę że się uda a za chwile przychodzi zwątpienie. Taki stan moze trwac kilka lat.. jeżeli nie ma się oparcia w solidnym systemie wartości, nie zna się celu zycia - taki cel wskazuje nam Bóg.

Anonymous - 2012-10-28, 01:02

Oczywiście, zgadzam się z Tobą. Zawsze będę stała po stronie osób skrzywdzonych. Z drugiej jednak strony, mam takie wrażenie, że mamy do czynienia z młodym człowiekiem, który chce się jeszcze pobawić. Ja jestem w moim małżeństwie tą słabszą jednostką i mój mąż był świadomy jak ciężko się żyje z osobą, która ma m.in. stany depresyjne, czasami nie daje rady wstać z łóżka. Wziął na siebie tę odpowiedzialność. Tutaj mamy osobę DDA i wiem, że na pewno ciężko się żyje z kimś takim, podobnie jak ciężko żyć ze mną. Trzeba pracy, zrozumienia, cierpliwości. Bez Boga się nie udaje. Jednak jeśli podejmujemy się wybaczania, to uważam, że powinniśmy być w tym konsekwentni. To takie moje prywatne zdanie na ten temat.
Anonymous - 2012-10-28, 01:20

Tolek , wydaje mi się , że nie piszę żadnych rewelacji ,
tylko oczywistości .
Mechanizm zdrady jest taki ,
że zanim dojdzie do zdrady
zdradzacz wymyśla sobie USPRAWIEDLIWIENIE
( oczywiście jego zdaniem winnym jego zdrady jeat małżonek bo :
.............. tu przeróżna lista ............ a on tylko poszedł za głosem serca ,
zakochał się , poznał itp. )
A ja powiem tak .
Gdyby naprawdę pokochał tę drugą osobę , to by nie zdecydował się jej skrzywdzić .
Świadomie naraża ją na cudzołóstwo , nie wspomnę że zwykle nie jest to osoba samotna .
Zatem , czy to miłość ........... a może egoizm ?

Tolek , Daphny chyba rozumie
......... ale jak już wspomniałem
czyta to forum wiele osób ,
czasem tylko zerknie - stąd wielka odpowiedzialność za to co piszemy .
Może ktoś się zastanowi "zanim" posunie się za daleko .

Ja nie rzucam kamieniami :mrgreen:
choćby z prostej przyczyny -
nie jestem na tyle głupi aby sądzić że jestem na tyle lepszy . ;-)


Daphny podaje ....... i dobrze kolejne fakty :->
a rad ma już trochę .

Anonymous - 2012-10-28, 01:37

W żadnym wypadku nie szukam dla siebie usprawiedliwienia. Bo to co zrobiłam jest okrutne. Zdaję sobie z tego sprawę. Zdawałam już dużo wcześniej. Ale ciężko mi jest pojąć to, że dopiero po dwóch latach mąż stwierdził, że tak na prawdę nigdy o tym nie zapomniał. On mówi, że nie ma już co ratować... A jeszcze dzień przed rozstaniem mówił mi, że mnie kocha... Jak ja mam się czuć w takiej sytuacji? Owszem, czułam się podle sama ze sobą po tym co zrobiłam. Przeżywałam to równie ciężko jak on. Bo to nie prawda, że ofiarą jest tylko osoba zdradzona. Drugą stronę boli to równie mocno, gdy już do niej dojdzie to, co zrobiła. Jednak w tym momencie czuję się oszukana... Nawet jeżeli miał wątpliwości, bolało go to i gryzło, mógł mi o tym powiedzieć. Gdzie jakakolwiek komunikacja z jego strony? Dusił to w sobie i nagle coś w nim pękło? Przez tyle czasu udawał, że jest ok? Planował dziecko, wakacje i inne rzeczy? Patrzył w oczy, mówił, że kocha a na następny dzień stwierdził, że jednak do siebie nie pasujemy? Bo to nie działo się stopniowo. W niedzielę było ok, w poniedziałek rano odwiózł mnie do pracy a wieczorem już nie wrócił do domu. I rani mnie każdego dnia swoimi słowami i czynami. Staram się go zrozumieć, ale nie potrafię...
Anonymous - 2012-10-28, 07:12

Wiesz Marku będę pamiętał o Tobie w modlitwie i proszę nie róbmy wysypiska śmieci w poście Daphny. Chcesz porozmawiać na ten temat załóż nowy post.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group