Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - zastanawiam się

Anonymous - 2012-11-22, 23:53

Mirelo , dziękuję bardzo za odpowiedz ale widzisz ja na razie nie potrafię skupić się na nikim więcej niż sobie.
Masz rację to rozpamiętywanie wszystkiego co złe jest bez sensu już mi nawet nie chce się tego robić.
Dziś postarałam sie dowiedzieć gdzie najbliżej mojego miejsca zamieszkania odbywają się msze z modlitwą o uwolnienie i okazało się żę teraz w sobotę jest taka msza. Jak by dokładnie dla mnie miała się odbyć:)
Co do DDA dopiero mogę coś zrobić jak w firmie skończą się nadgodziny niestety. Bardzo chcę tam pójść i sie wyleczyć. Póki co dowiem sie gdzie takie terapie sie odbywają i jakie sa warunki ewentualnego przyjęcia.

Udało mi się również (w pracy ) posłuchać i pomodlić na różańcu z papieżem Janem Pawłem ( mam zgrane na mp3)
Uspokoiła mnie ta modlitwa , może nie do końca ale jednak.
Co do piesków to sa małe psiaki rasy york , kochane szkraby nawet nie wiesz ile one mi dają bez nich nie podzwignęła bym tej sytuacji.
Boję się teraz żeby mąż im czegoś nie zrobił tym bardziej że wie jak bardzo je kocham. Widzę że cos się dzieje one go nawet nie witają jak wraca do domu a kiedyś było inaczej :-(

PS. Yorki nie uczulają i z powodzeniem moga je w domu trzymać alergicy i nie gubią sierści :) i strasznie broją szczególnie gdy sa przynajmniej dwa :) tak wiem nie każdy lubi takie małe szkraby ja też lubię duże psy :)

Anonymous - 2012-11-23, 01:33

Izka napisał/a:
PS. Yorki nie uczulają i z powodzeniem moga je w domu trzymać alergicy i nie gubią sierści :) i strasznie broją szczególnie gdy sa przynajmniej dwa :) tak wiem nie każdy lubi takie małe szkraby ja też lubię duże psy :)

Nie uczulaja , bo nie maja sierści i podszerstka tylko włosy, a łobuzują ile wlezie, potwierdzam :-P

Anonymous - 2012-11-23, 10:51

Izka
Jestem bardzo dumna z Ciebie...chcesz zmieniać to co możesz zmienić
Cudownie Izkaaaaaaaaaaaaaaaaaa:)

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Ciesze się ,że oddajesz się NAJWIĘKSZEJ RADOŚCI..
Wspieram modlitwą :)
Jeśli jestes blisko Rydułtów zapraszam do Naszego Ogniska :


ps. oglądałam te pieski w internecie...sa bardzo urocze, delikatne..., pełne energii:)
cudowne...

Anonymous - 2012-11-24, 18:47

Byłam!!!! na mszy z modlitwa o uzdrowienie , trwało to wszystko prawie 3 godziny ale co tam podobało mi się :mrgreen: Za miesiąc też pojdę :-)
Myślałam że nie trafię że zły sprawi że cos się wydarzy i tam nie dotrę ale nie co prawda okrężna drogą ale trafiłam , dotarłam dużo wcześniej. W drodze powrotnej też nie miałam żadnych ,,przygód" :-D
Wyspowiadałam się , przyjęłam komunię , niesamowite jest to gdy ksiądz nakłada ręce na ludzi a oni przewracają się , wiem że tak działa Duch Święty :->
Czy jeżeli ja sie nie przewróciłam ani nic nie poczułam przy nakładaniu rąk przez kapłana to Duch Święty na mnie nie zadziałał? :-( Czy moja wiara jest zbyt słaba ?
Wcześniej przed nakładaniem rąk przez kapłana kilkukrotnie bardzo chciało mi sie płakać a przed spowiedzią dziwnie trzęsły mi się ręce od łokci po czubki palców. W czasie mszy potwornie rozbolało mnie lewe ucho, wszystko ustąpiło po wyjściu z kościoła.
Po zakończeniu mszy rozdygotało mi sie ciało ale to już być może z zimna bo zmarzły mi stopy sama nie wiem :-(
Co więcej miałam przyspieszone bicie serca ale zawsze na mszy tak mam pózniej po eucharystii mi przechodzi ale tu miałam cały czs do samego końca.

Anonymous - 2012-11-24, 19:11

Izka napisał/a:

Wyspowiadałam się , przyjęłam komunię , niesamowite jest to gdy ksiądz nakłada ręce na ludzi a oni przewracają się , wiem że tak działa Duch Święty :->
Czy jeżeli ja sie nie przewróciłam ani nic nie poczułam przy nakładaniu rąk przez kapłana to Duch Święty na mnie nie zadziałał? :-( Czy moja wiara jest zbyt słaba ?
.


Izka...
Pan Bóg działa jak chce i kiedy chce...i rozdaje ponad nasze wyobrażenie hojności...
Najważniejsza jest Twoja relacja z Panem Bogiem...NAJWAŻNIEJSZA...
Nic nie może być od niej ważniejsze...
Bardzo się cieszę ,ze Pana masz w sercu, a raczej ,że to Ty zatopiłaś się w Panu...
Niech Pan błogosławi Tobie i Twoim bliskim...piękne jest Twoje oblicze w Panu... :mrgreen:
Pozdrawiam

Anonymous - 2012-11-24, 19:40

Zatopiłam się i tonę , nie raczej unoszę sie na powierzchni, dryfuję :-D
Kiedyś to mąż był najważniejszy a teraz...nie potrafię się wyzbyć tej Bożej miłości jest dla mnie najważniejsza tak jak miało być. :-)

ps. nawet nie jestem zła że mąż znowu nasikał na sedes i zostawił stertę nieumytych garów to juz nie ważne ja...zatracam sie w Panu :-D i..chce go więcej i więcej :->

[ Dodano: 2012-11-25, 21:42 ]
Dziś wysłuchałam przez internet świadectw ludzi doznających uzdrowień na mszach o uzdrowienie. Pewien pan powiedział że jeżeli na mszy nawet takiej zwykłej bardzo chce nam sie płakać lub płaczemy to oznacza że Bóg dotyka naszego serca :-D Cudownie więc zostałam dotknięta i to wielokrotnie przecież doświadczam tego na każdej mszy świętej :mrgreen:

Czy to normalne że będąc na tym forum nie proszę Boga o uratowanie mojego małżeństwa , wiem że powinnam ale chyba nie śmiem prosić. Czy Bóg wie że nie jestem na to gotowa ? A co jeżeli tak się stanie tzn. jeżeli zacznę prosić i pogodzimy się z mężem co dalej ? Jak mam dalej żyć po tym wszystkim ? Czy będę potrafiła bez chowania urazy ? Co jeżeli moje serce nie będzie na tyle uleczone aby znów zacząć żywiej bić dla małżonka ? Co jeżeli małżonek wzgardzi moja miłością i znów pokaleczy moje serce?

Trudne to , trudne :-(

[ Dodano: 2012-11-29, 20:00 ]
Nic się nie dzieje poza nic nie znaczącymi drobiazgami nie zaczepia mnie. Może sie wreszcie znudził skoro ja nie reaguję? Pomimo wszystko nadal mi smutno bo nawet jeżeli juz mnie nie kocha i nie chce ze mną żyć to mógł by mi to powiedzieć tak normalnie bez kłótni jak człowiek człowiekowi. Przecież chyba mnie kiedyś kochał ? A może nie :oops:

[ Dodano: 2012-12-03, 23:43 ]
Tak nic się nie działo przez te kilka dni ale dziś...szkoda gadać nałożył do mojego kubka swojego kału.
Nie zdenerwowałam się nie krzyczałam dusiłam te rozpacz w sobie :-(
Wiem że to Bóg mi pomógł zapanować nad sobą ale byłam jak sparaliżowana wewnętrznie tak jak by momentalnie moje serce skuł lód.
Nie chce go nienawidzić nawet nie potrafię.
On mnie nie kocha to jest pewne :cry:

Anonymous - 2012-12-31, 10:24

Witaj Izka
Widzę że dawno nie pisałaś w swoim wątku. Czytam co napisałaś i nie wierzę w to co czytam, w mojej rodzinie była sytuacja podobna do Twojej i niestety nie zakończyła się pomyślnie. W sytuacji która ja znam mąż próbował podporządkować sobie żonę i kiedy ona miała juz w końcu dość i postawiła mu się on zaczął się zachowywać dokładnie jak Twój małżonek. Para rozstała się, pan póżniej chodził próbował przepraszać ale ona miała już dość. Nie chciała słyszeć o ponownym wspólnym zamieszkaniu.
Wiem że Cię nie pocieszam ale pewnych rzeczy w życiu nie można przeskoczyć, jeżeli nie czujesz się dobrze w takim układzie to lepiej zawczasu dać sobie na luz.
Pozdrawiam i wspieram modlitwą

Anonymous - 2012-12-31, 12:09

Izka!

To, co napisałaś, że "mąż nałożył do Twojego kubka swojego kału" przestaje być normalnym zachowaniem. To wygląda na jakieś zaburzenia psychiczne, o których powinnaś porozmawiać z psychiatrą. Naprawdę, podejdź do jakiegoś psychiatry , również do psychologa i opowiedz o zachowaniach Twojego męża. Nie wiem nic o wykształceniu Twojego męża i jego dzieciństwie, jakie wzorce były w domu, ale takie zachowanie wykracza (wg mnie) poza wszelkie normy. To może być sygnał jakiejś choroby psychicznej, zaburzeń osobowości, charakteru itd. Koniecznie porozmawiaj z profesjonalistą w tej dziedzinie, musisz wiedzieć, jak działać, jak mu pomóc- jeśli jest chory i jak ochronić siebie.

Anonymous - 2012-12-31, 14:27

Cytat:
Tak nic się nie działo przez te kilka dni ale dziś...szkoda gadać nałożył do mojego kubka swojego kału.
Nie zdenerwowałam się nie krzyczałam dusiłam te rozpacz w sobie :-(
Wiem że to Bóg mi pomógł zapanować nad sobą ale byłam jak sparaliżowana wewnętrznie tak jak by momentalnie moje serce skuł lód.
Nie chce go nienawidzić nawet nie potrafię.
On mnie nie kocha to jest pewne


Co się stało? Ja też duszę w sobie gniew, rozpacz ale momentami nie daję rady... i robię straszne awantury. To jednak nic nie zmienia, jestem mu obojętna czy jestem miła czy jestem wściekła. Szkoda czasu i nerwów.

Anonymous - 2012-12-31, 17:47

Lolek ja wiem że trudne to jest do zrozumienia i być może czekanie aż będę miała sie gdzie wyprowadzić to jest przedłużanie czegoś co i tak musi sie zakończyć. Daję sobie, nam czas do wiosny , czyli tak długo jak długo nie zakończą sie prace remontowo-adaptacyjne w moim nowym mieszkaniu. Jeżeli przez ten czas ( jakieś 4-5 najbliższych miesięcy) nic pozytywnego nie zadzieje sie ze strony męża to ja niestety muszę się wyprowadzić.

Kari ja wiem że to nie jest normalne zachowanie i przez 10 lat próbowałam pomóc mężowi, namawiałam na wizytę u psychologa, sama czytałam różne książki min. o wpływie dzieciństwa na dorosłe relacje z innymi ludzmi itd. Mój mąż zawsze twierdził że jemu nie jest potrzebny psycholog, więc co mam zrobić na siłę nie zaciągnę a problem z latami coraz bardziej sie pogłębia.
Kari ja nie widzę innego sposobu na chronienie siebie jak zupełne odseparowanie się od męża i mam tu na myśli osobne zamieszkanie.

porzucon_33 u mnie też tak samo czy jestem miła czy też nie to codziennie to samo ....naszczane w umywalce. Nie wiem co ten człowiek ma w głowie.
Ostatnio tylko zapytałam , spokojnie bez nerwów czy naprawde ma frajdę z tego że tak mi dokucza nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął. Tak więc naprawde go to bawi, smutne prawda?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group