Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Z życia wspólnoty - ŚWIADECTWO REKOLEKCJI MOKRZESZÓW 2012

Anonymous - 2012-11-16, 09:03

Nie chcę żeby ktoś przeżywał za mnie życie ... Mimo ciężaru jaki dźwigam , a tylko ja i Bóg wie jak jest ciężki , kocham moje życie i doceniam każdy podarowany mi dzień jak nikt ...
Mówię o tym ,że wciąż pragnę poczuć to co czuje większośc z Was ... Obecność i bliskość Boga ...

Anonymous - 2012-11-16, 09:11

Haniast napisał/a:
Mówię o tym ,że wciąż pragnę poczuć to co czuje większośc z Was ... Obecność i bliskość Boga ...


Wracaj więc Haniu na swoje kroki. EL.

Anonymous - 2012-11-16, 09:13

Elżbieta?do czego nie mam prawa?

Mój znajomy jeziuta kiedyś mi powiedział bym nie mylił wiary z pobożnością,bo to mogą być całkiem inne płaszczyzny duchowości.
PD

Anonymous - 2012-11-16, 09:14

Haniast napisał/a:
Nie chcę żeby ktoś przeżywał za mnie życie ... Mimo ciężaru jaki dźwigam , a tylko ja i Bóg wie jak jest ciężki , kocham moje życie i doceniam każdy podarowany mi dzień jak nikt ...
Mówię o tym ,że wciąż pragnę poczuć to co czuje większośc z Was ... Obecność i bliskość Boga ...


No właśnie, skoro nikt nie przeżyje Twojego życia za Ciebie, nie ma prawa Cię ceniać.
Myślę, że czujesz obecność, tylko inaczej niż wszyscy. Jesteś wyjątkowa i masz wyjątkowe dary Boże. Pozdrawiam z modlitwą!

Anonymous - 2012-11-16, 19:49

Haniast napisał/a:
Mówię o tym ,że wciąż pragnę poczuć to co czuje większośc z Was ... Obecność i bliskość Boga ...

Haniast,

Wiara, obecność i bliskość Boga
to nie emocje i uczucia czyli to co czujesz

Fajnie jest mieć w sobie tzw. pozytywne emocje na modlitwie;
ale jak tego nie ma, to nie znaczy,
że nie ma Boga
albo że z Tobą coś nie tak

Czasem (często?) ludzie utożsamiają
wielkość wiary z wielkością przeżywanych stanów emocjonalnych
czy uczuciowych
jak one są to ...
uważają, że wierzą,
że Bóg ich wspiera,
jest po ich stronie
że po prostu Bóg jest

gdy zaczyna brakować tych stanów emocjonalno-uczuciowych
albo znikają one całkowicie
pojawiają się wątpliwości, lęki, pytania,
porównywania z innymi...
czy Bóg na pewno jest
czy mnie kocha
X. odczuwa radość na modlitwie a ja ...
coś chyba ze mną nie tak
nie czuję modlitwy, nie czuję Boga;

a Bóg jest bez względu na nasz stan emocjonalno-uczuciowy
to, że ktoś przeżywa modlitwę (wiarę) bardziej emocjonalnie
może być wynikiem tego, że po prostu jest ogólnie emocjonalny
nie musi to wcale oznaczać, że jego wiara czy doświadczenie Boga
jest pełniejsze

większość prędzej czy później wejdzie w Krzyż
emocje pozytywne nie będą chciały przyjść
pustynia, noc ciemna
jak wtedy wierzyć, jeśli teraz zbuduje się wiarę na emocjach

Ty przecież to wiesz,
że wiarę i nadzieję buduje co innego
niż tylko emocje, które są jak rosa poranna
dobrze wiesz, że to co innego

Haniast,
posłuchaj tych samych osób za 5, 10, 15 lat


Psalm 55 dla Ciebie Haniast

Pozdrawiam

Anonymous - 2012-11-19, 00:53

Nadzieja - dla mnie najbardziej okrutne i fałszywe uczucie jakie istnieje ... Tak, nie ma już jej we mnie ... Kiedyś miałam jej tyle ,że aż zastanawiałam się czy nie zmienia się w naiwność i łatwowierność ... Gdy byłam dzieckiem mialam nadzieję,że Rodzice zmienią swój stosunek do mnie , gdy byłam nastolatką miałam nadzieję , że mój świat , moj własny dom będzie inny ...Gdy dowiedziałam się o chorobie to właśnie wiara w Boga i teraźniejsza medycyna była moją nadzieją .... I w końcu przestałam w nią wierzyć ... nic się nie sprawdziło ... Ani Rodzice się nie zmienili, moje małżeństwo ? ! jak to się mówi ,że spadłam z deszczu pod rynnę ... A choroba ? ...
Wiecie , gdy szłam robić badania ( raz w tygodniu) to za każdym odbiorem wyników serce biło mi szybciej przy samym wejściu do szpitala ... I tak było za każdym razem , w każdym tygodniu ... I co ?- zawsze było źle :-( ... Obiecywałam sobie ,że następnym razem nie będę tak przeżywała, nie dam sie ponieść temu uczuciu nadziei bo znów się zawiodę ... Ale nie dało się . Jednak gdzieś w podświadomości i może nawet w sercu tak bardzo pragnęłam o małą iskierkę , o coś czego mogłabym sie uchwycić ...
A za każdym razem słyszałam tylko słowa ,, przykro mi ,, ... Nie cierpię tego powiedzenia !!!
I właśnie w tym momencie , wszystko pryskało jak bańka mydlana ! ... Co czułam ?
Jak krew odpływa mi do nóg, jak serce , które z wejściem do gabinetu lekarskiego waliło jak przy zawale , nagle przestawało bić , jak łzy mi napływały do oczu - i nie wiem czy były to łzy smutku , złości , bezsilności czy gniewu na sama siebie za to ,że znów dałam się ponieść i oszukać nadziei...
I wiecie , za każdym następnym razem ta nadzieja jakby wygasała we mnie ... Już nie była taka intensywna . Zaczęła po prostu zanikać ...
Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze zderzenia dwóch moich światów . Gdy pojawiały się chwile radości , chwile wiary - na rekolekcjach, gdy poznałam Was , gdy dostałam i dostaję od Was tyle darów , dobroci i miłości to w tym samym momencie , lub za chwilę pojawia się ta zła strona. Sprawy i problemy w domu, następne przerzuty choroby , zastępne złe wieści ... I ta zła strona przygasza i przysłania tę dobrą ... Jak to działa ,że im więcej dostaję dobra to zła ma podwojoną moc ? ... Cóż nie mam pojęcia ...
Wiem jedynie ,że skutecznie zabiło to moją wiarę ,że istnieje nadzieja ...
W piątek rozmawiałam długo z moją Zuzią , na różne tematy . Zastanawiałam się , czy ta mała dziewczynka wie co oznacza słowo nadzieja ?... Czy wie ,że istnieje takie słowo i jakie odczucia przynosi ? ... To chyba zbyt trudne dla tak małego dziecka , i w sumie to dobrze , bo nie doznaje rozczarowania ...
Tak , właśnie to rozczarowanie nadzieją przynosi mi największy ból ... Mogę Wam kochani pisać tysiące słów określających jak bardzo zawiodłam się tym uczuciem , ale i tak nie będziecie w stanie tego pojąć ... Często słyszę słowa ,, rozumiemy Cię ,, ... NIE moi drodzy , nie rozumiecie . Nawet jak ktoś z was przeszedł wszystkie formy znęcania się , utratę dzieci , cierpienie , ból i kosekwencje ciężkiej choroby , gdy kilkakrotnie usłyszał wyrok ( ile życia jeszcze zostało) i jak szybko maleje ta liczba podana w procentach na szansę życia , gdy przeszliście to ( a ja przeszłam wszystko) to i tak nie jesteście w stanie zrozumieć ... Każdy inaczej to przechodzi , inny czas ma na pogodzenie się - chociaż ,, pogodzenie się ,, to złe określenie - bardziej pasuje zaakceptowanie sytuacji... Ani ja nie mogę wejść w Wasze myśli i odczucia , ani Wy w moje ...
To co czuję napisałam , próbowałam Wam przekazać ... Myślę , wiem że ten brak nadziei u mnie jest też barierą do zaufania Bogu ... Do oddania wszystkiego Jemu . Moich spraw , moich trosk i problemów , mojego ciała , serca i duszy ... No po prostu nie potrafię kolejny raz stanąć przed lekarzem i słysząc złe wiadomości powiedzieć ,, to nic , nie szkodzi , wszystko ok , tak ma być ,, ...
Przepraszam , ale nie umiem tak... Jeszcze do tego nie doszłam ,albo zbyt dużo jest tego jak dla jednej osoby.
Zazdroszczę tym , którzy osiągnęli już ten stan i poziom wiary oraz duchowości , że potrafią to zrobić ... Potrafią zaufać Bogu i potrafią żyć nadzieją ... A ja - może kiedyś też dojdę do tego ? .... a może i nie ?!

Anonymous - 2012-11-19, 20:10

Haniu nie chce się wymądrzać ale dopiero gdy straciłam nadzieje parę spraw w moim życiu zaczęło sie ukladac. Choroba niestety sie nie cofa ale mąz jest teraz blisko nas. Nie mogę napisać o powrocie ale jest blisko. Moi rodzice się zmienili...
Anonymous - 2012-11-19, 23:07

Masz rację Haniu, nie możemy wiedzieć co czujesz i jak przeżywasz, możemy jedynie próbować to współodczuwać ale tylko jeden Bóg wie i czuje to dokładnie tak jak ty.
Ale możemy się tu wzajemnie wspierać i dawać świadectwo, że czasami wierzymy wbrew nadziei, albo i nawet pomimo niej.

Nie potrafię odpowiedzieć ani dlaczego ani po co się to wszystko dzieje, jedno wiem, to nie przypadek i nic nie dzieje się przypadkowo, w moim życiu też zbyt dużo tych "przypadków". Staram się jednak zaufać Bogu i wiem że kiedyś będzie mi dane poznać odpowiedź na wszystkie moje pytania i wątpliwości.

Z Panem Bogiem.

Anonymous - 2012-11-20, 11:03

EL. napisał/a:
Haniast napisał/a:
Mówię o tym ,że wciąż pragnę poczuć to co czuje większośc z Was ... Obecność i bliskość Boga ...


Wracaj więc Haniu na swoje kroki. EL.


http://www.youtube.com/wa...feature=related
Haniu...
Od pragnienia się zaczyna...by otworzyć się na Boga i ludzi przez przebaczenie.
Najpiękniejszym doświadczeniem Boga jest prostota jak u Maryi...Ona nie szukała daleko , a nie unosiła się wysoko...nosiła w sobie Boga, patrzyła na niego , dawała Mu zupę , myła Go...przytulała, uczyła...Doświadczenie Boga to rodzaj miłości, miłości Boga dotykającego ludzkiego serca, miłości jednak innej od uczucia rodzącego się między ludźmi. Warto kochać ludzi w sposób tak delikatny, jak Bóg kocha człowieka. Nie może być bliższego i bardziej intymnego spotkania niż daje Komunia św. - przyjęcie żywego Boga jako pokarmu.

Nie jest Twoja winą ,że miałaś takie czy inne doświadczenia...każdy ma swoje i cierpienia nie można ważyć i mierzyć, czy cięższe , czy lżejsze czy większe lub mniejsze, dla każdego cierpienie jest trudne...Dobrze jest sobie uświadomić,że Twoje doświadczenie pozostanie TWOIM DOŚWIADCZENIEM , nawet jeśli opowiesz go wkładając w to całą siebie...Można doświadczyć , czy ktoś otwiera się empatią na to co Cię spotyka , bądź jest zamknięty.Ale to tez nie ma znaczenia, ponieważ jest JEDEN BÓG który cierpi w Tobie bardzo...i On Jeden wie jaki to ocean doświadczeń...
Skupiając się na swoim cierpieniu możesz przegapić najpiękniejsze drobiazgi które są doświadczeniem Bożej miłości...

To co pisałaś o Twoim doświadczeniu nadziei odnosi się do nadziei naturalnej...nie tej co zwie się chrześcijańską...piękne rzeczy przed Toba wobec tego...:)
http://www.opoka.org.pl/b...chowosc_03.html

Całym sercem wspieram Cię Haniu i Fraszkę w sposób szczególny, zresztą nie tylko ja....
Niech Pan Cię błogosławi:)
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2012-11-28, 10:09

Wygodnie mieć Boga . Wygodnie do Niego się ze wszystkim zwracać ... To jedyna osoba , która chociaż nie wiem co bym powiedziała nie odpowie mi słowami . Nie zrani , nie podniesie głosu , nie uderzy , nie zrobi awantury... Mogę do Niego mówić i krzyczeć . Mogę Go oskarżać , chwalić , wynosić i kochać .... Ma tą zaletę ,że nie odpowie ludzkim głosem ... Hm , zaleta czy wada ?... Zaleta , bo wciąż jest . Nie obraża się... Wada , bo wciąż popełniam te same błędy - gdyby potrząsnął mną zdrowo , gdyby dobitnie powiedział co myśli ?! ... a tak , gdzieś w podświadomości wiem ,że mi wybaczy ... znów i po raz kolejny ... Wygodne prawda ?...
Więc mówię sobie jeszcze raz , ostatni ... i tak dalej ... i dalej w to brnę ...
Manipulacja - zapewne . Roszczeniowe podejście - przyznaję ,że tak ... Nie mam co ukrywać , tak było ... może i jeszcze jest w pewnym stopniu ... Szukam Boga po swojemu . Czy idę złą drogą ? nie wiem ?... Widzę jednak ,że tu w Sycharze zbyt mocno czasem się czuję osaczona . Wszystko dzieje sie wg. okreslonego szablonu , do którego jestem dopasowywana . A przecież każdy jest inny . Każdy inaczej odczuwa to samo wydarzenie , inaczej widzi Boga i Jego naukę ... Tak wiem, że są zasady . Stałe i twarde - niezmienne , ale mam czasem wrażenie ,że jedno zdanie zostaje dopasowywane do wielu sytuacji ... Interpretacja !... Moje ulubione :roll: zdanie
,,co autor miał na myśli ? ,, ... trzeba spytać tylko autora . Wszystko inne może być mylnie odczytane... Przekłady pism , ksiąg i dokumentów . Człowiek je dokonywał ... Ewangelie - Apostołowie je spisywali wg. swoich odczuć, nastroju w danym dniu, swojego punktu widzenia , swojego myślenia, wykształcenia , świadomości i wiedzy...
Kiedyś podczas rozmowy z pewnym Księdzem On powiedział mi ,że pod jedym grzechem kryje się wiele zdań i tłumaczeń ... Czyli co ? Aneksy do każdego z wymienionych grzechów i przykazań... znów INTERPRETACJA !...
Staram się być osoba wierzącą . Piszę - staram- bo żeby to powiedzieć muszę się jeszcze wiele, wiele nauczyć... Zastanawialiście się kiedyś nad słowami modlitwy ,, Ojcze Nasz,, - *... i nie wódź nas na pokuszenie*... :?: ... Jak to ? nasz Ojciec wodzi nas na pokuszenie?... Pytałam kiedyś o to księdza , ale widocznie nie dał przekonującej dla mnie odpowiedzi bo nie pamiętam dziś co mówił ... Tak są tzw,żelazne kryteria , którymi kieruję się w wierze i religii ,ale Bóg dał mi też wolę i rozum ... Bardzo chcę dokonać przemiany na lepsze, odnaleźć siebie, być dobrym człowiekiem , nauczyć się kochać i ufać na nowo... Ale nie chcę być przykładana i dopasowywana do szablonu ... Wysłuchuję i czytam każde Wasze posty, uwagi i spostrzeżenia. Ale to serce mi podpowiada co przyjąć do mojego życia ... Modlę się o odnalezienie tej właściwej , tej mojej drogi w życiu ... Drogi z Bogiem ... Jak na razie to widzę siebie stojącą na rondzie , z którego jest wiele rozjazdów ... Ufam,że kiedyś wybiorę dobrze ...

Anonymous - 2012-11-28, 12:57

Haniast napisał/a:
Ale nie chcę być przykładana i dopasowywana do szablonu ... Wysłuchuję i czytam każde Wasze posty, uwagi i spostrzeżenia. Ale to serce mi podpowiada co przyjąć do mojego życia ...


Haniu, samo Sychar jest pewnym szablonem...ma swoje założenia, oparte jest na Katechiźmie Kościoła Katolickiego , a Katechizm ne Deklaogu...itp....
Wszystko to szablony.....i albo dopasowujemy sie do szablonu albo nie.
Każde nasze dopasowanie sie jest ćwiczeniem się w pokorze.
I nie jest to łatwe. EL.

Anonymous - 2012-11-28, 19:24

Treść modlitwy według przekładu Biblii Tysiąclecia:

"Ojcze nasz, który jesteś w niebie,
niech się święci imię Twoje!
Niech przyjdzie królestwo Twoje;
niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili;
i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego!"
(Mat. 6,9-13 BT 2003r.)

http://pismoswiete.republika.pl/art_ojczenasz.html

"...I nie dopuść .."
Czasem Bóg dopuszcza, jak w moim przypadku, na upartych widocznie tylko to skutkuje

Haniu Pogody Ducha

Anonymous - 2012-11-28, 19:51

Haniu, a to znasz?

Człowiek: Ojcze Nasz, który jesteś w niebie...
Bóg: Tak?
Człowiek: Nie przerywaj mi. Modlę się.
Bóg: Ale wzywałeś mnie.
Człowiek: Wzywałem Cię? Nie wzywałem Ciebie. Modlę się. ,,Ojcze Nasz, który jesteś w niebie..."
Bóg: Znowu to zrobiłeś
Człowiek: Co zrobiłem ?
Bóg: Zawołałeś mnie. Powiedziałeś: "Ojcze Nasz który jesteś w niebie". Oto jestem. Co miałeś na myśli, mówiąc to?
Człowiek: Ale ja nic nie miałem na myśli No wiesz, po prostu odmawiałem moja modlitwę Zawsze odmawiam Modlitwę Pańska Ona sprawia, ze czuje się lepiej, cos w stylu poczucia dobrze spełnionego obowiązku
Bóg: No dobrze. Kontynuuj.
Człowiek: "Święć się Imię Twoje..."
Bóg: Zaczekaj. Co pod tym rozumiesz?
Człowiek: Pod czym?
Bóg: Pod ,,święć się Imię Twoje" ?
Człowiek: To znaczy... to znaczy... No nie, nie wiem co to znaczy. Skąd miałbym wiedzieć? To tylko część modlitwy. A tak przy okazji, co to znaczy?
Bóg: "Święcić" znaczy traktować z czcią, wielbić, szanować
Człowiek: No tak, to ma sens. Nigdy wcześniej nie myślałem, co to znaczy "święcić". "Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi".
Bóg: Czy naprawdę tak myślisz i pragniesz tego ?
Człowiek: Jasne, czemu nie?
Bóg: A co robisz w tym kierunku?
Człowiek: Robię? Wydaje mi się, ze nic. Myślę, ze byłoby bardzo fajnie gdybyś przejął zupełna kontrole nad tym, co jest tu na ziemi i tam, w niebie/
Bóg: A czy mam kontrole nad tobą?
Człowiek: No cóż, ja chodzę do kościoła
Bóg: Nie o to cię pytałem Co z pogarda, jaka masz w stosunku do niektórych twoich znajomych? Wiesz, to jest naprawdę twój problem. A jeszcze sposób, w jaki wydajesz swoje pieniądze - wszystko dla siebie! A co z książkami, które czytasz?
Człowiek: Przestań mi czynić takie wyrzuty! Jestem tak samo dobry, jak wielu innych ludzi z kościoła!
Bóg: Wybacz, myślałem ze modlisz się, aby to moja wola była wypełniana... A jeżeli tak ma się stać, musi się to zacząć od tych, którzy się o to modłą... Na przykład od ciebie...
Człowiek: No, dobrze. Myślę, ze rzeczywiście mam jakieś zahamowania... Teraz, skoro o tym wspomniałeś, mógłbym wymienić jeszcze trochę innych...
Bóg: Ja też.
Człowiek: Dotychczas o tym wiele nie myślałem, ale naprawdę chciałbym się tego wszystkie pozbyć Chciałbym, wiesz, być naprawdę wolny...
Bóg: Dobrze. Teraz zaczynamy do czegoś dochodzić. Będziemy pracować razem - ty i ja. Niektóre zwycięstwa naprawdę można osiągnąć Jestem dumny z ciebie!
Człowiek: Słuchaj, Panie, musze już kończyć To trwa o wiele dłużej, niz. zwykle. "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj"
Bóg: Powinieneś trochę zredukować tego chleba. Masz już od niego nadwagę...
Człowiek: Hej, co to ma być? Dzien. krytykowania? Oto ja się modle, spełniam swoje chrześcijańskie powinności, a Ty zupełnie niespodziewanie mi przerywasz i wypominasz mi wszystko, co robię !
Bóg: Modlitwa to niebezpieczna rzecz. Można wstać od niej zmieniony... no wiesz... To jest właśnie to, co staram się ci powiedzieć Wzywałeś mnie, i oto jestem. Teraz już za późno, aby przestać Módl się dalej, jestem zainteresowany następna częścią modlitwy..... (chwila przerwy) No, kontynuuj!
Człowiek: Boje się.
Bóg: Boisz? Czego?
Człowiek: Wiem, co zamierzasz powiedzieć
Bóg: No wiec sam się przekonaj.
Człowiek: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".
Bóg: A co z Anna?
Człowiek: No widzisz? Wiedziałem ! Wiedziałem, ze wyciągniesz jej kwestie ! Dlaczego, Panie, ona opowiadała kłamstwa na mój temat, rozpowiadała niewiarygodne historie na temat mojej rodziny Nigdy nie zapłaciła mi za to, co zrobiła! Przysiągłem sobie, ze wyrównamy rachunki !
Bóg: A twoja modlitwa? Co z twoja modlitwa?
Człowiek: Tak sobie tylko mówiłem
Bóg: Dobrze, ze przynajmniej to przyznajesz. Ale przyznaj, to wcale nie jest tak przyjemnie dźwigać na sobie ten gorzki ciężar, czyż nie?
Człowiek: Nie. Ale poczuje się lepiej, jak tylko wyrównamy rachunki. Och tak, mam pewne plany dla tej sąsiadki... Pożałuje, ze kiedykolwiek się tu wprowadziła!
Bóg: Nie poczujesz się lepiej. Poczujesz się gorzej. Zemsta wcale nie jest słodka. Pomyśl, jak już nieszczęśliwy jesteś. Ale ja mogę to wszystko odmienić
Człowiek: Możesz? Jak?
Bóg: Przebacz Annie. Wtedy ja przebaczę tobie. Wtedy nienawiść i grzech będą jej problemem, nie twoim. A ty osiągniesz spokój serca.
Człowiek: No tak, masz racje. Zawsze ja masz. I im więcej chce zemścić się na niej, tym bardziej chce być w zgodzie z Tobą... (chwila przerwy). W porządku. W porządku. Przebaczam jej. Pomóż jej odnaleźć właściwa drogę w życiu, Panie. Jak teraz o tym myślę, widzę, ze jest bardzo nieszczęśliwa Wszyscy, którzy robią takie rzeczy, jak ona, musza być strasznie nieszczęśliwi... W jakiś sposób, pokaz jej właściwa drogę
Bóg: No widzisz! Wspaniale! Jak się teraz czujesz?
Człowiek: Mmm... No cóż, nie najgorzej. Zupełnie nie najgorzej. Prawdę mówiąc, czuje się zupełnie wspaniale! Wiesz, myślę ze dzisiaj po raz pierwszy odkąd pamiętam, będę mógł dzisiaj zasnąć spokojnie! Może od tej chwili nie będę w ciągu dnia tez taki zmęczony, jak teraz, bo obecnie mało sypiam...
Bóg: Nie skończyłeś swojej modlitwy. Idź dalej.
Człowiek: Och, rzeczywiście "I nie wódz nas na pokuszenie, ale zbaw nas ode złego"
Bóg: Dobrze! Tak tez uczynię. Tylko niepotrzebnie sam się nie wystawiaj tam, gdzie są pokusy!
Człowiek: Co masz na myśli?
Bóg: Nie włączaj telewizora kiedy wiesz, ze trzeba zrobić pranie czy posprzątać dom. Także pomyśl nad czasem, który spędzasz na niekończących się rozmowach ze znajomymi. Jeżeli nie potrafisz tak wpłynąć na dyskusje, aby dotyczyła rzeczy pozytywnych, może powinieneś pomyśleć o wartości takich przyjaźni... Kolejna rzecz - twoi znajomi nie powinni być twoja norma moralna... I proszę, nie staraj się mnie używać jako wyjścia awaryjnego...
Człowiek: Tego ostatniego nie zrozumiem.
Bóg: Rozumiesz. Robiłeś tak wiele razy. Robisz cos głupiego, wpadasz w kłopoty, a później przybiegasz do mnie i krzyczysz "Panie, pomóż mi wykaraskać się z tych kłopotów, obiecuje, ze więcej tak nie zrobię!". Pamiętasz te wszystkie obietnice, które mi dałeś w taki sposób?
Człowiek: Tak, wstyd mi. Panie, naprawdę, wstydzę się.
Bóg: Która obietnice właśnie sobie przypominasz?
Człowiek: No wiec, to było tej nocy, kiedy dzieci i ja byliśmy w domu sami. Wiatr wiał tak mocno, ze myślałem, ze za chwile dach się rozwali i w każdej chwili pojawi się trąba powietrzna... Zwłaszcza, ze w telewizji ostrzegali, ze może nadejść... Pamiętam, ze wtedy się modliłem "O Panie, jeżeli nasz oszczędzisz, już zawsze będę spełniać Twoja wole"...
Bóg: I co, zrobiłeś tak?
Człowiek: Przepraszam, Panie. Naprawdę mi przykro. Do dzisiaj myślałem, ze jeżeli codziennie odmowie Modlitwę Pańska, będę mógł robić, co chce... Nie oczekiwałem, ze coś takiego, jak teraz, się wydarzy...
Bóg: Idź dalej i dokończ swoja modlitwę
Człowiek: Gdyż Twoje jest królestwo, i moc, i chwała, na wieki wieków, amen."
Bóg: Czy wiesz, co przynosi mi chwale? Co naprawdę by mnie zadowoliło?
Człowiek: Nie, ale chciałbym wiedzieć! Chce Cię zadowolić! Teraz widzę, ile bałaganu narobiłem w swoim życiu I widzę, jak to by było wspaniale - być jednym z Twoich naśladowców
Bóg: Właśnie odpowiedziałeś sam na to pytanie.
Człowiek: Naprawdę?
Bóg: Tak. Rzeczą, która ucieszyłaby mnie najbardziej, byłoby uczynienie, aby ludzie tacy jak ty naprawdę mnie kochali. Teraz, kiedy te stare grzechy wyszły na jaw i już nie stoją ci na drodze do mnie, wiele by można mówić o tym, czego możemy razem dokonać...
Człowiek: Panie, zatem zobaczymy, jaki możesz mieć ze mnie pożytek, dobrze? AMEN !!!
Bóg ma tysiące sposobów tam, gdzie ja nie widzę żadnego Tam, gdzie wszystkie moje sposoby działania się kończą, On właśnie zaczyna działać

Anonymous - 2012-11-28, 21:09

Twardy, to jest rewelka !!! dzięki !! EL.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group