Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak pozberać się po tym wszystkim?

Anonymous - 2012-10-02, 14:42

Modlę się na okrągło, to dodaje mi sił do bycia, życia...Jest powiedzenie,że leżącego się nie kopie, a ja czuję się właśnie tak skopana. Ból rozdziera mi serce ale staram się być opanowana ażeby nie zniszczyć resztki uczuć które być może mąż ma jeszcze do mnie . Mój mąż żadnej skruchy nie okazuje, a jak wracałam do tematu to powiedział,że wcale mu nie pomagam i on ma tego też dość. Okazuje się ,że to ja mam nadskakiwać . Emocje sa jakie są raz się cieszę, że postanowił zostać z nami raz mam ochotę rozstać się z nim żeby zrozumiał co narobił i co stracił a innym razem boję się ,że nadal będzie nas oszukiwał. Brak zaufania to jest coś strasznego.....
Anonymous - 2012-10-02, 16:21

:-|
Anonymous - 2012-10-03, 14:28

Dziękuję Wam serdecznie za Wasze wpisy, one dodają mi sił i pozwalają funkcjonować.... Na tym forum jest tyle mądrości życiowej i dobrych porad, że chyba się "uzależniłam":-) czytam i czytam,modlę się i modlę i tak na okrągło. Jestem bardzo szczęśliwa, że natrafiłam na Was Sycharki, bo to jedyne forum które mądrze doradza.Nieraz sobie popłaczę ze wzruszenia...
Anonymous - 2012-10-04, 13:08

:-|
Anonymous - 2012-10-08, 17:19

Ból rozdziera mi serce...... myśli o tym wszystkim mnie nie opuszczają. Pewnie gdyby nam się wcześniej nie układało, myślała bym że coś zawaliliśmy, ale byliśmy nierozłączną parą wszędzie razem . Zastanawiam się czy ten amok kiedyś minie i czy mąż powie mi że mnie kocha....Na razie nie jest w stanie wypowiedzieć takich słów. Boli mnie strasznie fakt ,że nie wiedział którą wybrać. Usłyszałam ,że to nie była łatwa decyzja,ale zostaje z nami bo nie jest egoistą. Potworny lęk paraliżuje mnie całą, martwię się ażeby od tego potężnego stresu nie popaść w jakąś chorobę.
Anonymous - 2012-10-09, 09:24

:-|
Anonymous - 2012-10-09, 16:24

Serdecznie witam!
Gdyby tak po nitce do kłębka...z tym lękiem dotarlibyśmy daleko dalej ...do bólu osadzonego znacznie głębiej... Komunikowanie obaw i lęków mężowi to jedno , a przepracowywanie tych lęków to drugie. Po rozmowie z mężem może być lżej o tyle o ile uszanuje jej uczucia bez bagatelizowania.
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-120.htm
Dobrze byłoby w konfesjonale obmyć ten lęk i obawy.
Bez uświadomienia skąd pochodzi ten lęk niewiele się zmieni...a na to też trzeba czasu i prośba zanoszona do Pana Boga o cierpliwość ...w przyjmowaniu prawdy..., bo po drodze nawet w nieuświadomionych lękach budzi się "samoobrona".

"Tak więc podstawową terapią na wszystkie nasze lęki, te zwyczajne, codzienne, które towarzyszą każdemu człowiekowi, jak i te większe, których źródłem są nerwicowe postawy wobec życia, jest pełne otwarcie się na Boga i Jego miłość: Kto się w opiekę oddał Najwyższemu i w cieniu Wszechmocnego mieszka (...) nie ulęknie się strachu nocnego — nie będzie żył w lęku (Ps 91, 1. 5)." - to jest bardzo trudne...
"Wszystko mogę w Tym który mnie umacnia".

bardzo serdecznie pozdrawiam :)
Niech Pan błogosławi

Anonymous - 2012-10-09, 18:47

Z mężem już na ten temat staram się nie rozmawiać tak postanowiliśmy ażeby nie rozdrapywać tej ciągłej rany.Czy mi się uda?- nie wiem, chcę do tego tematu nie wracać. Ja wybaczyłam mu (tak mi się wydaje) ale chyba mam ciężki charakter bo cały czas o tym myślę i nie potrafię zapomnieć tego strasznego bólu. Pewnie gdyby on pokazywał że się stara,ze żałuje ,ze przeprasza byłoby mi łatwiej- ale nic z tych rzeczy. Jak dba to tylko sam o siebie : kupuje sobie to co chce i na co ma ochotę. Ja po tym wszystkim trochę się zmieniłam: przestałam robić wszystko: przestałam mu prasować, robić śniadania, kolacje, mi nikt niczego i za mnie nie robi -muszę sama.Pracuję, drugi etat mam w domu, wszystko zawsze na mojej głowie i nawet zajęcia te które powinny należeć do męża należą do mnie bo nigdy o nic nie idzie się doprosić i dla świętego spokoju żeby nie by ło awantur robię wszystko sama
Anonymous - 2012-10-10, 09:22

Loniu, przede wszystkim rozumiem Cię doskonale, wiem, co czujesz... Jednak, skoro już wszystko zostało powiedziane - postaw granice ...sobie. Mianowicie staraj się nie wracać do tego, co stało się (wiem, że to trudne) a na pewno z czasem mąż zmieni swój stosunek do Ciebie (i Ty sama poczujesz się lepiej). Pozwól mu zapomnieć, nie budź w nim nieustannie poczucia winy, bo i tak zapewne je ma. O to chodzi mężowi, na to czeka.
Wiem, wiem, że tak trudno Ci teraz wymagać od siebie, ale skoro postanowiłaś przebaczyć...

Pokaż mężowi, że mimo bólu, jaki Ci zadał - ciągle jest wartościowym człowiekiem, zdolnym do życia lepszego, piękniejszego. Gwarantuję Ci, że zostanie to docenione :-) .

Cytat:
przestałam mu prasować, robić śniadania, kolacje, mi nikt niczego i za mnie nie robi -muszę sama

Moim zdaniem - ta sprawa wymaga wyjaśnienia i to wcale nie dlatego, że powinnaś to robić, ale dlatego że w takiej sytuacji łatwo odczytać to zaniechanie jako złośliwość. Powiedz mężowi o swoim zmęczeniu...

Anonymous - 2012-10-10, 11:38

Robię wszystko co w mojej mocy aby to wszystki poukładać. Choć tak naprawdę nie mogę pojąć tego co się stało!!Biorę prochy uspakajające (ziołowe), ale to nic nie pomaga,częściej mam doły aniżeli spokój wewnętrzny. Byłam naprawdę szczęśliwa, a teraz jestem roztrzęsionym wrakiem człowieka.Cieszę się że jesteśmy nadal razem i mam nadzieję, że za jakiś czas będzie lżej i łatwiej. Zajęć mam mnóstwo a więc i głowa powinna być zajęta, ale tak nie jest,ból utrzymuje się na okrągło, pewnie dlatego że zamocno kochałam.....
Anonymous - 2012-10-10, 20:16

Lonia napisał/a:
Robię wszystko co w mojej mocy aby to wszystki poukładać.Choć tak naprawdę nie mogę pojąć tego co się stało!!Biorę prochy uspakajające (ziołowe), ale to nic nie pomaga,częściej mam doły aniżeli spokój wewnętrzny.


Witaj,
kiedyś gdy ja przeżywałam taki napad lekowo-nerwowy Bóg zwrócił sie do mnie takimi słowami:
(14) Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana - odkupicielem twoim - Święty Izraela.
(Ks. Izajasza 41:14, Biblia Tysiąclecia)

i poskutkowało. :mrgreen:

Jesli weżmiesz w taki trudny czas do reki Biblie to przekonasz się, że na kazdy dzień roku Bóg ma do Ciebie przesłanie miłości: Nie lekaj się.
365 razy zwraca sie do nas tymi słowami. Szukaj ich, a zawsze Cie uspokoją, bo wraz z nimi sa także recepty co robic, aby lek nie wracał, a zastapiła go ufność w Pana. :mrgreen:

Anonymous - 2012-10-11, 10:58

"Traumy związane z odejściem od dzieci i całym rozwodem odcisnęły piętno w mojej psychice na całe życie. Kto zostawia własne dzieci po to, żeby ułożyć sobie nowe życie zawsze będzie żył w poczuciu własnej winy, a jest to niestety wyczerpujące psychicznie dla zostawiającego "

No właśnie taką wypowiedź znalazłam na onecie. Ja nie wierzę że zostawiając swoją rodzinę można być szczęśliwym, szkoda tylko ,ze zdradzający myślą zbyt późno jak już poranią do granic wytrzymałości swoją rodzinę

Anonymous - 2012-10-11, 22:30

Lonia to ja jeszcze dołożę jeden cytat, z okładki nowej książki Pulikowskiego:
"Niespełnione ojcostwo jest w życiu mężczyzny zasadniczą, choć często nieuświadamianą przyczyną braku poczucia szczęścia".

Anonymous - 2012-10-16, 17:00

Próbowałam wszystko dać z siebie ażeby uratować nasze małżeństwo i pomimo że strasznie cierpiałam dawałam kolejną i kolejną szansę tak jak wcześniej pisałam. Czekałam cierpliwie z wielką nadzieją i miłością ,że doczekam się dnia a mój mąż otrząśnie się z amoku, przyjdzie , powie żałuję i okaże skruchę i co? Wczoraj zadzwonił do mnie rozłączył się a za chwilę jego telefon zadzwonił sam (telefon dotykowy tak ma że jak nie zablokujesz to nieraz zadzwoni hahahah) i co? słucham a mój mąż rozmawia przez drugą komórkę z nią i słyszę jak do niej mówi : myszko kochanie nie miałem czasu wcześniej do Ciebie zadzwonić itp....

Co wy na to? Czy nie można człowieka ( mnie) do obłędu doprowadzić gnojąc go przez tyle czasu.? Akurat trójka naszych dzieci była w domu nagadali mu strasznie, że :daliśmy Ci kredyt zaufania a Ty nas tak zawiodłeś,popatrz na córkę ona ma dopiero 14 lat, zniszczyłeś nam życiem ja oczywiście w emocjach uderzyłam go w twarz wiem że tak się nie robi, ale emocje były silniejsze ode mnie. :-(

Nie wyrzuciłam go z domu choć powinnam, serce mi pęka z bólu, co robić? Błagam o modlitwę i poradźcie proszę co i jak r teraz postąpić?

A jeszcze dodam że usłyszałam od męża? że strasznie mu głupio ale oczywiście żadnej skruchy żadnego słowa z prośbą o kolejny kredyt zaufania.

Ja to widzę tak że zakochał się chłopina i uwolnić się z jej skrzydeł nie potrafi, nie zwracając przy tym uwagi na to co traci, a oprócz mojej rodziny i dzieci nie ma nikogo jest sam!

Ja mam problem ale on jeszcze większy,jestem bliska obłędu :-(

[ Dodano: 2012-10-17, 07:43 ]
Wszystko powierzyłam Bogu... Jestem po kolejnej rozmowie z mężem. Powiedziałam że jest wolnym człowiekiem i to on decyduje i wybiera.Ja nie zmuszam go do niczego ale nie dam się szmacić. Powiedziałam że o ile chce mieć dom i rodzinę niech idzie do spowiedzi i oczyści się z tego wszystkiego to zaczniemy nowe życie ale już na innych warunkach.Jeżeli chce być z nią to niech dokona wyboru a nas niech nie oszukuje.Widzę że jest strasznie struty bo po raz kolejny narozrabiał, pomimo że 3 miesiące temu któryś to raz z rzędu obiecał zerwanie z nią kontaktu i co? nie dotrzymał słowa! Ja powiedziałam iż nie potrafię żyć w trójkącie i to on decyduje i wybiera. dzieci po zaserwowanej traumie i rozstroju nerwowym nie odzywają sie do taty. Ja nie wiem jak sie zachować, wyprowadziłam sie z sypialni , nie wiem czy gotować, czy mu prać itp... Doradźcie i poradźcie drogie sycharki i przeczytajcie mój post z wczoraj Pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group