Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Co robić?

Anonymous - 2012-09-23, 17:23
Temat postu: Co robić?
Witam.Jesteśmy po ślubie 2lata.Jesteśmy szczęśliwi, ale...Nawet nie wiem od czego zacząć.Problem tkwi w relacjach pomiędzy moim mężem a moimi rodzicami.Po naszym ślubie ich relacje się popsuły.Moja mama miała pretensje do męża że zaprosił więcej gości niż ja i został z długami.Jego rodzice myśleli że jak zaproszą dużo gości to wesele się zwróci.Wyszło inaczej.Mogliśmy mieszkać u teściów na wsi ale ja nie chciałam.W dodatku ciężko było z stamtąd z dojazdem do pracy i postanowiliśmy wynająć mieszkanie.W trakcie wynajmu myśleliśmy o własnym m ale zrezygnowaliśmy z powodu kredytu.Moi rodzice zachęcali nas do kupna,że tanie mieszkania.Mąż nie chciał za bardzo bo wiedział że możemy mieszkać na wsi.
Moi rodzice pomogliby nam w dofinansowaniu ale nie takiej kwoty jakby chciał mój mąż.Wymyślił że dadzą nasi rodzice po połowie kwoty bo jego dają dom a moi nic nie dali.To że dostaliśmy od moich pralkę,wersalkę to dla niego nic.Wprowadzając się na wynajem nie mieliśmy nic.Wszystko dostaliśmy od moich rodziców:lodówkę,pościel,meble,garnki itd.Teściowa nie dała nic.
Zapraszałam rodziców do nas to mąż w ogóle się nie odzywał tylko siedział przy kompie.Później to już jak nas odwiedzali to tylko były kłótnie między nimi.I tak coraz bardziej narastało.Zmarł teściu i teściowa zaprosiła moich rodziców na stypę a moja mama wygarnęła jej jaki to jej synuś jest.Teściowa opowiedziała to mężowi i złość w nim narosła jeszcze bardziej.Mąż jest bardzo uparty i ciężko mu jest wybaczyć.Próbowałam rozmawiać o tym z teściową tzn.by porozmawiała z mężem by się wreszcie pogodzili.Ona że najważniejsze żeby między nami była zgoda,że moja mamę przepraszała ze 100 razy a ona nic tylko gadała swoje.Że z nimi nie musimy się widywać,albo żebyśmy się rozstali.
Myślałam żeby udać się do poradni małżeńskiej.
Co robić?

Anonymous - 2012-09-23, 21:49

Mam wrażenie, że Twoja mama bardzo ingeruje w Twoje małżeństwo, może czas powiedzieć mamie, ze to Twoje małżeństwo a nie jej i to wy tu powinniście decydować o swoim życiu. Zawarcie małżeństwa wiąże się z odcięciem tej pępowiny , mężczyzna opuszcza ojca i matkę, tak samo kobieta i teraz tworzą nowy dom , rodzinę, a rodzice nie powinny decydować o ich życiu.
Anonymous - 2012-09-24, 10:29

Mama jak się dowiedziała że może się przeprowadzimy do domu na wieś powiedziała że nie pozwoli mi tego zrobić bo nie po to się przeprowadzała do tej samej miejscowości co my, bym ja teraz się wyprowadzała.Mówi tak bo jest zła na męża mojego i teściową.Nie mieszkamy siebie blisko.Pracuję tak na zmiany że nie często ją odwiedzam,ale codziennie dzwoni.Teściowa dzwoni raz może na miesiąc.U męża w domu mogłabym powiedzieć że każdy żył swoim życiem.Takie odniosłam przed ślubem wrażenie.Wierzący ale niepraktykujący.Tylko mąż był.U mnie tak nie było.Zawsze dużo rozmawialiśmy,spędzaliśmy ze sobą czas.

Moja siostra mieszka od rodziców 10min drogi pieszo i bywa u nich prawie codziennie.Chyba zbyt często jak dla mnie.

Anonymous - 2012-09-24, 11:04

Hmmm, wnioskuję, że jesteście bardzo, bardzo młodzi....

Bierzecie ślub i nie macie gdzie mieszkać, nie macie za co kupić mieszkania, nie macie nic do domu - a oczekiwania z obu stron sa takie, by to Wasi rodzice Was urządzali, zapewniali lokum, płacili, dawali pieniądze...tak to wygląda troch. Z boku.
Fajnie, że poszliście na swoje - tutaj wielki plus, że nie zdecydowaliście się na mieszkanie z teściami - ale, jak rozumiem, motywacja była kiepska. Zły dojazd to żaden powód. Jedynym powodem do niemieszkania z rodzicami któregokolwiek z małżonków winno być to:

Małżeństwo MUSI mieszkać samodzielnie.
Koniec i kropka.

Rzadko kiedy ten model, kiedy w domu ścierają sie dwie rodziny, z jedną osobą "obcą", bo spoza klanu - naprawdę rzadko taki model nie kończy się rozwodem.

Trzeba naprawdę wielkiej mądrości matki, teściowej - by zostawiła synową, córkę w spokoju i mieszkajac wspólnie nie wtrącała się do kuchni, rozmow, nie stawala po jednej stronie konfliktu itd.
Trzeba naprawdę wielkiej mądrości synowej i zięcia, by nie widzieć w teściu czy teściowej wroga.
Trzeba naprawdę dużego zrozumienia i mądrości wszystkich, by taki model przyjął się i nie skonczyło się to katastrofą dla młodego małżeństwa.

Nie wiem, mnie by bylo trochę wstyd - mając męża, zakładając rodzinę i ciągnąc cokolwiek od rodziców. No bez przesady. Sami widzicie, że to tylko wywołuje konflikty i niesnaski.

Przypomina mi się mój okres narzeczeństwa, gdzie z moim przyszłym mężem dzieliło nas wiele kilometrów i wzięcie ślubu było jedynym sposobem, aby być razem. Nie mieliśmy nic, zadnego mieszkania. Mieszkaliśmy u swoich rodziców.
Mieszkania z teściami nie braliśmy pod uwagę.
Znaleźliśmy zapuszczony strych w komunalnej kamienicy (toaleta na korytarzu :D).
Wynajęliśmy za psi grosz.
Razem z mężem remontowaliśmy go, wszystko sami, pomalutku.
Przez pierwsze lata nie mieliśmy nawet pralki, pościel woziliśmy do pralni, pozostałe rzeczy, nawet dżinsy prałam ręcznie. Lodówkę kupiliśmy po roku, na raty - wcześniej masło i inne produkty trzymaliśmy na parapecie okiennym, a w lecie w pudełkach w balli z zimną wodą, której akurat mnóstwo było w kranie. ;)

Było ciężko, trudno, ale - byliśmy razem i to było najważniejsze.
Dzięki skromnym warunkom, mogliśmy skupić się na oszczędnościach i wkrótce udało nam się wziąć kredyt na kupno mieszkania, w którym mieszkamy do dzisiaj.
Wszystko to trwało kilka dobrych lat, ale warto było.
Wszystko zdobyliśmy sami i to się liczyło.
Pomoc rodziców przyjmowaliśmy, kiedy wiedzieliśmy, że nic im nie ubędzie, nigdy też nie było między nami licytacji - która strona dawała więcej.
Później różnie się działo między mną a mężem, ale fakt faktem nigdy nasi rodzice nie byli powodem do kłótni czy sporów między nami.

Owszem, rodzice mogą pomagać, jeśli chcą, ale z głową.

Bo albo sa bogaci, nie mają co robić z pieniędzmi - a wtedy pewnie, czemu by nie pomoc dzieciom, ale chyba bezinteresowanie, z serca i bez licytowania się, kto więcej dał?
Albo są przeciętnie zarabiający i wtedy prezenty, pomoc jest już dla nich ciężarem, który wymaga podziękowań, rewanżu, wdzięczności i określonego zachowania, więc lepiej dać sobie spokój i pomagać w inny sposób - dobrym słowem, zaproszeniem na niedzielny obiad czy zaopiekowanie się dzieckiem.

Nie ma nic pośredniego. To jest rodzina - nie ma miejsca w rodzinie na rozliczanie się i licytowanie.


Założyliście rodzinę, ale nadal ciągniecie soki od mamuś i tatusiów. Przetnijcie to, a sama zobaczysz, jak wiele spraw konfliktowych Wam odpadnie.

Nie mieszkacie z rodzicami, ale to nadal rodzice Wam meblują życie, podpowiadają Wam, co i kiedy kupić, czy mieszkanie, czy nie, jaki kredyt i gdzie - no nie dziwne to trochę? Jesteście dorośli. Do kiedy mamusia i tatuś będą za Was decydować o Waszym życiu?

Co to znaczy:

roxi74 napisał/a:
Wymyślił że dadzą nasi rodzice po połowie kwoty bo jego dają dom a moi nic nie dali.To że dostaliśmy od moich pralkę,wersalkę to dla niego nic.Wprowadzając się na wynajem nie mieliśmy nic.Wszystko dostaliśmy od moich rodziców:lodówkę,pościel,meble,garnki itd.Teściowa nie dała nic.


No ale przyznaj - wymarzony zięć. Po prostu sobie wymyślił, że teściowie zrzucą mu się na mieszkanie. I synowa też się trafiła wymarzona Twoim teściom. Otrzymała pomoc teściów, ale chetnie by jednak wolała inną pomoc, bardziej szeleszczącą, na miarę synowej. Tak, żeby było po równo, skoro mamusia tyle dała.

Dajcie spokój tym Waszym rodzicom, czas dorosnąć i samemu wziąć odpowiedzialność za swoje życie.


Teraz każdy by chciał mieć wszystko od razu, mieszkanie, wyposażenie. Pełna konsumpcja. Najlepiej, żeby ktoś dał, pożyczył, pomógł.

Skoro nie umiecie sobie poradzić z urządzeniem własnego życia, co bedzie, kiedy przyjdzie dziecko?


Może to jest czas na to, by zrewidować swoją postawę i przestać ssać rodziców, a wziąć się do roboty?

Podziękować pięknie rodzicom z obu stron za dotychczasowa pomoc, kupić po pieknym bukiecie kwiatków, bombonierce i jakiejś ciekawej kartce i.... dalej radę sobie dawać samemu, jak na rodzinę przystało.


Po ślubie - to mąż/żona jest najbliższą rodziną.

Mamusia, tatuś, teściowa - są na drugim planie.

Przy pokręconej kolejności, jest 99% szansy, że małżeństwo będzie miało kryzys i co najgorsze, dużą szansę na to, że z tego kryzysu nie wyjdzie.


A spory między Waszymi mamami zostawcie im samym, niech się same dogadują.
Nie muszą się dogadywać.

Teściowa miała rację w jednym. Najważniejsze, aby miedzy Wami - Tobą a mężem była zgoda.

roxi74 napisał/a:
Mama jak się dowiedziała że może się przeprowadzimy do domu na wieś powiedziała że nie pozwoli mi tego zrobić bo nie po to się przeprowadzała do tej samej miejscowości co my, bym ja teraz się wyprowadzała.


E? To była jej decyzja, jej wybór. Małżeństwo może sobie mieszkać, gdzie chce i nikt nie powinien dyktować małżonkom miejsca zamieszkania. Bo co to znaczy - zę jak się trafi wspaniała praca zagranicą lub w innym mieście, to musicie zostać, bo "mama kazała"?

roxi74 napisał/a:
Moja siostra mieszka od rodziców 10min drogi pieszo i bywa u nich prawie codziennie.Chyba zbyt często jak dla mnie.


Siostra ma ten sam problem, co Ty - brak odpępowienia. Słuchaj, może pogadaj z siostrą i wspólnie popracujcie nad tym tematem, wspierając się w tej postawie - znormalizowania Waszych kontaktów z mamą?

roxi74 napisał/a:
codziennie dzwoni


Za często - stanowczo. To kontrola. I znak, że Twoja mama żyje Twoim życiem - a powinna własnym.

Działaj w tej sprawie i to jak najszybciej, zanim będzie naprawdę za późno....

Anonymous - 2012-09-25, 11:34

Moi rodzice pomogli nam tylko na początku jak znaleźliśmy mieszkanie do wynajmu bo nie było w nim nic.Potem o wszystko staraliśmy się sami.
Męża zdaniem jest że w porównaniu do domu który dają nam jego rodzice to np.wersalka czy pralka to nic bo tyle kasy w dom włożył i ciężkiej pracy.
Jeśli chodzi o moją siostrę,do swoich teściów też chodzi codziennie lub ona do nich wydzwania codziennie.Z nią nie da się o tym rozmawiać,mam na myśli relacje męża z naszą mamą bo jest po jej stronie.
Opisałam te problemy ponieważ nie wiem co zrobić by właśnie relacje między mężem a moja mamą się poprawiły.Idą święta.Jak je spędzimy?On do moich nie pójdzie i pewnie będzie chciał jechać do swojej rodziny.Powinnam się postawić i powiedzieć że albo się z nią pogodzi albo nie jade z nim na świeta do jego rodziny?

Anonymous - 2012-09-25, 17:28

roxi74 napisał/a:
Opisałam te problemy ponieważ nie wiem co zrobić by właśnie relacje między mężem a moja mamą się poprawiły.Idą święta.Jak je spędzimy?On do moich nie pójdzie i pewnie będzie chciał jechać do swojej rodziny.Powinnam się postawić i powiedzieć że albo się z nią pogodzi albo nie jade z nim na świeta do jego rodziny?


A zrozumiałaś to, co powyżej pisałam o prawidłowej hierarchii?

Teraz mąż jest Twoją najbliższą rodziną, a Ty jego.

To czemu pytasz, czy masz zostawić męża na święta i jechać do mamy?


Widzisz teraz tę nieprawidłowość?

Moim zdaniem powinnaś zostawić "uzdrawianie" i naprawianie relacji Twojego męża z Twoją mamą, ponieważ TWOJE relacje z Twoją mamą są nieprawidłowe. Zbyt zależne, zbyt mocne i zbyt dziecinne jak na dorosłego człowieka.

Z tych nieprawidłowych relacji i z tego, że się stawia niżej męża niż matkę, wynikają problemy, także i konflikty między mężem, a Twoją mamą.

Problem stary jak świat, nie Ty pierwsza i nie ostatnia - jednak skoro już to wiesz, Twoim zadaniem jest coś z tym zrobić. Jeśli sama nie potrafisz - to zdecyduj się na terapię... Nie ma sposobów na skróty w tak delikatnych kwestiach.

A święta możecie zrobić sobie sami dla siebie, we dwoje, skoro nie potraficie w pokojowy sposób uzgodnić, dokąd idziecie, a Wasze rdzenne rodziny są skłócone.

W świętach chodzi chyba o coś innego, niż biesiadowanie z rodziną. To Narodziny Chrystusa, a je świętuje się najlepiej pokojem, zgodą i miłością, a nie szantażami emocjonalnymi, ciąganiem na siłę w gniazdo os, kłótniami i przeciąganiem liny.

Pozdrawiam i życzę powodzenia. :)

Anonymous - 2012-09-26, 09:50

Cytat:
Z tych nieprawidłowych relacji i z tego, że się stawia niżej męża niż matkę, wynikają problemy, także i konflikty między mężem, a Twoją mamą.


Masz racje.Chcę i muszę to zmienić.

Anonymous - 2012-09-26, 18:15

Cześć Roxi,

tak jak pisze Katarzyna.. - choć i tak pisze delikatnie.

Dlaczego tak Cię boli zła relacja męża z mamą? Bo tak jesteś z nią związana.... a to bardzo źle.
Jakbyś miała prawidłową relację z rodzicami (czyli odcięła tę pępowinę jak założyłaś własną rodzinę) - to by cię nie interesowało i nie bolało tak, co się stanie - po prostu żyłabyś z mężem - rodzice prędzej czy później do tego dorosną i to zaakceptują, że ty masz własną rodzinę - że masz męża i z nim układasz sobie życie, sama, a nie z rodzicami czy z ich towarzystwem.

Poczytaj wątki na tym forum związane z niezdrowymi relacjami z rodzicami (np. wątek bagsa i inne) - zobaczysz do czego taka kontrola matczyna prowadzi....

Mam dzwoni codziennie - ale numer ;)
Próbowałam rozmawiać o tym z teściową tzn.by porozmawiała z mężem by się wreszcie pogodzili. - Ty wszystko przez teściów, rodziców.... jest źle :)
Rozmawiaj z mężem i z nim ustalaj, nigdy przez kogoś, A NAPRAWDĘ NIGDY przez rodziców!!

"Mama powiedziała, ze nie pozwoli mi" - żal.... dziecka, któremu mama pozwoli albo nie pozwoli... Reaguj zdecydowanie na takie głosy mamy. Nie ma prawa COKOLWIEK ci pozwalać lub nie...... Lepiej oddaj wszystko co dostałaś od rodziców i się odetnij, niż żyj z ich łaski, ale bez męża.

Anonymous - 2012-10-01, 10:43

Obejrzałam z mężem film "Próba ogniowa".Film super,nie obeszło się bez łez.
Mama wiedząc, że w tym tygodniu mam nocki dzwoniła upewniając się i chciała bym do nich przyjechała bo dawno mnie nie było i już zapomniała jak wyglądam.Odpowiedziałam że mam wizytę u lekarza bo następna okazja dopiero za 2 tyg.Już wczoraj chciała bym przyjechała ale ja miałam inne plany:)

Anonymous - 2012-10-01, 13:33

dzielna dziewczyna :)
Pamiętaj tylko, że tu nie chodzi o to byś unikała kontaktu z mamą, wymyślając do tego jakieś wymówki - tylko byś jasno postawiał sobie i potem mamie granice - gdzie się kończy jej obecność i "doradztwo", "nakazywanie" - a gdzie się zaczyna Twoje własne życie z mężem, Twoje małżeństwo. CU

Anonymous - 2012-10-01, 14:57

To nie była wymówka,chociaż z jednej strony nie miałam ochoty tam jechać i wysłuchiwać jaki to mój mąż jest nie dobry,jaka jestem chuda(zawsze byłam)że mi nie pomaga itd.
Anonymous - 2012-10-01, 16:12

wiem, że nie była - ale właśnie o to chodzi - byś jeździła do mamy z radością, a nie lękiem, to musisz mieć tę wolność. Powiedz mamie, że nie chcesz by mówiła źle o Twoim mężu, bo rani to też Ciebie - Ty się z nim związałaś na całe życie, niejako utożsamiłaś, więc mówiąc o nim źle, ona mówi na Ciebie... Może ją zdziwić Twoja postawa, ale postaw sprawę mocno i wytłumacz, dlaczego nie chcesz słuchać o mężu złych rzeczy, że Ty z nim o nich rozmawiasz (a rozmawiasz? :)
Mama próbuje kontrolować Twoje życie, robi to z miłości, nieświadomie, ale na szkodę małżeństwa. No i dalej z mężem pracujcie nad dialogiem małż., ten film razem to był dobry pomysł.. są jeszcze inne, np. Spotkanie (Encounter)... polecam

Anonymous - 2012-10-02, 16:56

Z mężem rozmawiam o złych rzeczach i nie tylko,ale nie o relacjach między nimi bo przeważnie kończyło się obrażaniem na siebie lub kłótnią.Może powinnam przestać o niej rozmawiać??Jutro wybieram się do poradni małżeńskiej.
Anonymous - 2012-10-02, 17:17

Kłócicie się, bo ten temat wywołuje b. dużo osobistych emocji i relacji - za dużo.
Porozmawiaj z mężem, musicie oboje razem trochę odsunąć rodziców od waszego małż. życia, nie bój się dzielić z nim problemami, jako małżonkowie musicie razem takie sytuacje rozwiązywać i pokonywać. Niech to będzie wyzwanie dla waszego związku, a wy oboje jesteście w tym najbliższymi sobie duszami i swoimi sprzymierzeńcami :)

Cieszę się, ze idziesz do poradni, ze szukasz - może razem z mężem się wybierzcie - pamiętaj, ze jesteście razem, problemy rozwiązujecie razem, we dwoje, rozmawiacie itd. (nie musisz unikać tematu mamy, ale też nie wywołuj go na siłę, macie ciekawsze sprawy :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group