Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy jestem w stanie uratować swoje małżeństwo?

Anonymous - 2012-10-04, 13:29

Dominiko, czym się zajmujesz? Jakie masz zainteresowania? Lubisz podróże? Czy masz przyjaciółkę?

Jednym z kroków, które są potrzebne do wyjścia z uzależnienia emocjonalnego jest zwrócenie uwagi na siebie.


Piszesz, że starasz się żyć z dnia na dzień. Zabrzmiało to jak wegetacja. Niedobrze.

Myślisz, że Bóg powołał Cię do wegetacji, czy do życia - z jego smakowaniem, radością z każdego dnia?

Żyjesz tu i teraz i tych dni, które mijają Ci na wegetacji w oczekiwaniu na gest meża - NIKT nie da Ci przeżyć drugi raz.

Wzbogacaj swoje życie zaglądając w siebie i swoje możliwości, swoje przyjemności, radości, talenty. Masz pasję? Rozwijaj. Nie masz pasji? Znajdź. Masz przyjaciół? Spotkaj się z nimi. Lubisz podróże? Wyjdź, zrób sobie wycieczkę. Nie masz co robić i masz za dużo czasu? Zainteresuj się wolontariatem.

I tak dalej i tak dalej. Zauważ - do tego wszystkiego, co powyżej - mąż nie jest niezbędny. Takie jest życie - rodzimy się i umieramy sami. Życie swoje też musimy sami za siebie przeżyć i nie ma to znaczenia, czy jesteśmy żonami, mężami, matkami. Jesteśmy ludźmi, dziećmi Bożymi.

Nie zrażaj się kiepską psycholog.

Możesz jeszcze natrafić na sześć takich - cóż z tego?

Jeśli komuś zależy na zmianie swojego życia - nie znajdzie przeszkód. :)

Znam kogoś, kto za powód swojej bierności w kwestii terapii mówił o pieniądzach, że ich nie ma. Nie chciał korzystać z darmowych poradni, są tam kolejki, rozumiałam to. Wspólnie więc ustaliliśmy, na co wydaje pieniądze i z czego mógłby zrezygnować. Wyszło mu, że jeśli chce naprawdę iść na terapię, musi rzucić palenie, miesięcznie zostawało mu w kieszeni 300 zł i miał już pieniądze, nie mial wymówek. A przy okazji rzucił palenie. :)

Nie szukaj przeszkód, działaj. Szkoda życia. :)

Anonymous - 2012-10-04, 15:20

Kasiu spokojnie mam co robić uwierz:)

Jestem anglistką więc co rusz poznaje nowe osoby (uczę głownie w firmach) Mam też dużo znajomych i jedną prawdziwą przyjaciółkę z którą jestem codziennie w kontakcie.
Z racji tego, że jest Timcio to moje życie towarzyskie nie jest aż takie wybujałe, ale nie narzekam.

Absolutnie masz rację, że życie nie kończy się na mężu, ale .... :)

Pozdrawiam,
Dominika S


Słuchajcie wczoraj kolejny dzień ...
Mój mąż miał przygotować kolację, ale zadzwonił do mnie popołudniu, że ma wielką ochotę na kurczaczki, które ostatnio zrobiłam, więc ma wielką prośbę czy jeśli on zrobi zakupy moglabym je zrobić jeszcze raz ? ...
Przyjechał o 18.00, zjedliśmy razem obiad, puścilismy sobie bajki i wspólnie na kanapie je oglądaliśmy i nagle on zasnął. Obudził się o 21.30 i pojechał. Oczywiście w trakcie całej wizyty jest bardzo miły, cały czas mówił, że pyszny obiad, proszę i dziękuje itd. Tymcia ciągle przytulał i całował ...
Czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia ??? Czy to jest normalne ???

Bardzo się oczywiście cieszę, że tak wyglądają jego wizyty, ale ja tak bardzo tęsknie i tak bardzo się boję, że ja robię sobie nadzieję, że w końcu się złamie a niestety na to nie wygląda.
W przyszłym tygodniu umówiłam się na spotkanie z Panią Psycholog :)

Zastanawiam się czy ten częsty kontakt jest dla nas wszystkich dobry. Dla dziecka - on chyba nie rozumie co się dzieje, dla mnie bo mimo, że nie chcę cały czas o nim myślę, a dla mojego męża chyba bardzo komfortowa sytuacja bo ma dom gdzie odpoczywa a potem wraca do mieszkania, gdzie imprezuje i się bawi:(

Dominika S

Anonymous - 2012-10-05, 13:35

Trzy zdania o sobie, reszta posta o mężu. :)

Do przemyślenia....


DominikaS napisał/a:
Bardzo się oczywiście cieszę, że tak wyglądają jego wizyty, ale ja tak bardzo tęsknie i tak bardzo się boję, że ja robię sobie nadzieję, że w końcu się złamie a niestety na to nie wygląda.
W przyszłym tygodniu umówiłam się na spotkanie z Panią Psycholog :)

Zastanawiam się czy ten częsty kontakt jest dla nas wszystkich dobry. Dla dziecka - on chyba nie rozumie co się dzieje, dla mnie bo mimo, że nie chcę cały czas o nim myślę, a dla mojego męża chyba bardzo komfortowa sytuacja bo ma dom gdzie odpoczywa a potem wraca do mieszkania, gdzie imprezuje i się bawi:(


A po co on ma się łamać? Toż życie jak w Madrycie - wielu by tak chciało - dwie sroki za ogon, dwa życia - jedno rodzinne i jedno rozrywkowe. ;)


W jednej wypowiedzi i dwa sprzeczne komunikaty. Takie też komunikaty otrzymuje mąż.

Czy nie lepiej więc zająć się SOBĄ teraz, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czego ja - Domninika S. - chcę i pragnę?


Można godzić się na funkcję jadłodajni, pralni i punktu przedszkolnego, gdzie tatuś zabawi się z dzieckiem, po czym idzie się bawić i imprezować.

A można - ryzykując utratę tych "ciepłych" kontaktów, postawić ostro granice. Bycie ojcem to nie tylko oglądanie bajek i zabawy, ale wzorzec postępowania.

Czuję, że chciałabyś postawić granice - ale nie dlatego, by odzyskać godność żony, ale po to, by "nim potrząsnąć, zmusić do decyzji" - to trochę niewłaściwa motywacja.

Pisałaś, że łączy Was "przyjaźń".

W przyjaźni jest szczerość i uczciwość wobec przyjaciela.

Gotując kurczaczki, oglądając bajki z mężem, a potem odprowadzając go czułym i stęsknionym spojrzeniem do drzwi dajesz mężowi komunikat: ok, tak mi dobrze.

Może czas więc stanąć w prawdzie o sobie, być wobec siebie szczerą i zacząć żyć tak, aby było TOBIE dobrze, a nie mężowi?

Tyle, że do tego potrzebujesz odklejenia się mentalnego, emocjonalnego od męża.
I siły na to, by powiedzieć: tak mężu, kocham cię, ale leć wolno, rób co chcesz - jednak nie organizuj mi życia w chory sposób.

Po konstrukcji swojego posta powyżej widać, że siedzisz głęboko w uzależnieniu. Mąż, mąż, mąż, z mężem.

Może czas powiedzieć: kurczaczki mogę robić mężowi, który traktuje mnie jako żonę, przykro mi.

Skontaktuj się z Landis - miała bardzo podobną sytuację. I podobne dylematy....

Anonymous - 2012-10-05, 15:47

Wiem Kasiu wiem
Ja to niestety doskonale rozumiem
Ale ponieważ znam odpowiedz to uknułam sobie taki plan :)
Porozpieszczam go do grudnia. Bartek ma w listopadzie urodziny, potem święta a potem z nim porozmawiam, że to tak dalej nie może wyglądać.
A może w tym czasie coś jeszcze się wydarzy. Nie wiem.
W ten sposób (moim zdaniem) mam z nim kontakt, mogę pokazać mu jak fajnie jest w domu i co może stracić ...
Wiem to wszystko z boku wygląda idiotycznie i wychodzę na prawdziwą idiotkę :(
Dobrem zło zwyciężaj ...
Jeśli chodzi o uzależnienie od męża napewno masz rację i nad tym mam zamiar teraz popracować :):):)

Pozdrawiam i dziekuje Ci bardzo :)
Dominika

A jak mogę się z tą dziewczyną skontaktować ???

Anonymous - 2012-10-05, 15:57

Ja bym zaproponował Dominiko, abyś więcej czasu spędzała na modlitwie - na adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie, w Kościele... i na czytaniu Pisma Świętego, codziennie, wcześniej modląc się do Ducha Świętego (znakomita metoda modlitwy Pismem Świętym TUTAJ). Pan Bóg będzie mógł działać w Twoim sercu i da Ci poznać, jak się zachować - oraz do ci siłę do tego.
Wymagane jest tylko jedno: zawierzenie Panu Bogu i zgoda na to, co usłyszysz, Twoje uległe posłuszeństwo.

Anonymous - 2012-10-05, 16:29

DominikaS napisał/a:
A jak mogę się z tą dziewczyną skontaktować ???


W tym wątku jest jej wypowiedź. W jej poście na dole znajduje się ikonka do wysłania prywatnej wiadomości PW, możesz też znaleźć w jej profilu jej wątek i posty....


http://www.kryzys.org/vie...ghlight=#204900

Anonymous - 2012-10-05, 17:10

Dziękuje:)

Adrianie masz rację zdecydowanie muszę bardziej zaufać Bogu i więcej się modlić.
Chciałabym zacząć też Nowennę Pompejańską. 20 pażdziernika wybieram się na mszę o uzdrowienie w moim mieście.

Kasiu coś mi to nie wychodzi, przepraszam, ale czy nick to LANDIS ?

Pozdrawiam Was i dziękuje raz jeszcze wasze słowa są dla mnie bardzo ważne.

Dominika S

Anonymous - 2012-10-05, 18:39

Nick tej forumowiczki to landis85.

Poprawiłam poprzedni mój post - czy teraz Ci się otwiera ten wątek?


Dominiko - mając Boga tuż za plecami, jako Obrońcę i Najlepszego Przyjaciela, który kocha Cię tak mocno, że trudno to sobie wyobrazić - o wiele łatwiej pokonuje się przeszkody. Lżej znosi się kryzysy, łatwiej godzi się ze sprawami nieuniknionymi, lżej znosi żałobę itd. Bóg jest jedynym ratunkiem dla każdego. Dopiero mając w Nim pełne oparcie i zaufanie - można iść dalej, bo wtedy każdy krok już jest z Nim, a to bardzo czesto przynosi dobre owoce. Sprawdzone, przetestowane. :D

Trzymaj się cieplutko. :)

Anonymous - 2012-10-05, 20:18

:) Ja nie pisałem, że masz podejmować więcej różnych modlitw
ale ponieważ ciągle pytasz, co masz zrobić - poleciłem Ci dwie konkretne metody, żeby usłyszeć głos Boga w swoim sercu i zastanowić się nad swym życiem i jego okolicznościami, to Ci pomoże podjąć dobre decyzje. Nowenna Pompejańska ma inny cel, msza "uzdrawiająca" (ale się uśmiałem z tego :) ) też inny.

Plan, który sama ustaliłaś (do grudnia męża rozpieszczać itd...) nie jest dobry, wiesz dlaczego? Bo to jest Twój plan...
Jeśli przełamiesz się i zaczniesz taką modlitwę ciszy, takie własne rekolekcje (polecam np. Kryzys szansą od Boga) to dowiesz się, jaki jest BOŻY plan na Twoje małżeństwo i obecną sytuację.
Pozdrawiam, pamiętam w modlitwie :)

PS. może być msza o uzdrowienie lub z modlitwą o uzdrowienie, a nie uzdrawiająca (msza nie uzdrawia) :)

Anonymous - 2012-10-07, 19:51

Sluchajcie no to klamka zapadła ...
Moj mąż przyjechał po 2 dniach imprezowania w górach a ja go zapytalam w co on z nami gra. On mi odpowiedział, że on w nic nie gra i ze to ja robie sobie nadzieje. Powiedzialam mu ze skoro jest taki pewny to niech składa papiery. Będziemy spotykać się 2 razy w miesiącu i jego wizyty bedą wygladały zupełnie inaczej ...
Więc wszystko juz skończone ... Nie ma nadzieii ..

Anonymous - 2012-10-07, 21:37

Czy to było przemodlone zachowanie i w pokoju podjęta decyzja - czy impuls złości po dwudniowej nieobecności męża?
Anonymous - 2012-10-07, 21:41

Adrianie nie wiem. Ale chyba nie moge siebie juz dalej oszukiwac. I jeszcze widze jak cierpi dziecko, ktore tego nie rozumie i czeka na Tate ...
Anonymous - 2012-10-07, 22:17

Witaj Dominiko,

czy slyszalas moze o ksiazce Dobsona: Milosc wymaga stanowczosci ?

Z tego, co napisalas, Twoj maz potrzebuje twardej milosci.
I rzeczywiscie, jak napisala Katarzyna, zacznij myslec o SOBIE i Waszym dziecku. WY, a Twoj maz czy bedzie chcial sie do Was dolaczyc czy tak jak mu wygodnie, na doczepke, bo tak mu dobrze, to juz jego decyzja.

Pozdrawiam. Z Bogiem.

A.

Anonymous - 2012-10-08, 08:47

Tak Agnieszko słyszałam. Przeczytałam fragmenty, które są dostępne online. Książkę już sobie zamówiłam, więc myślę, że niebawem przeczytam ją całą.

Zastanawiam się tylko nad jednym: Czy ma to sens w moim przypadku nie zgadzać się na rozwód ? Przecież nie mogę zmusić kogoś do miłości ...

Chcę absolutnie, aby mój mąż poniósł konsekwencje swojej decyzji (nie kierując się zemstą).
Bo mam wrażenie, że dla niego i dla jego rodziny nic się nie stało.
Na imprezie w górach był ze swoim 21-letnim bratem i brata towarzystwem. Ja nie wiem może to ja zwariowałam, ale jak można brać swojego brata na imprezę wiedząc, że on ma żonę i dziecko ???
Co mój mąż robi z tak młodymi ludzmi ???

On sam już zdecydował, że chce być z doskoku ...
Tylko muszę się dowiedzieć jak to ma zdrowo wyglądać dlatego umówiłam się z Panią Psycholog.

DominikaS


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group