Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy jestem w stanie uratować swoje małżeństwo?

Anonymous - 2012-10-24, 12:26

Cytat:
Ja mam kontakt cały czas z psychologiem dziecięcym. Wiem, że dla dziecka konflikt, rozstanie rodziców, rozwód NIGDY nie jest dobre (chyba, że w rodzinie jest alkoholizm, przemoc itd) ........ teraz jest instytucja separacji
Przerobiłam ten temat wielokrotnie.
Mój mąż również często mówił o swoim trudnym dzieciństwie: brak kontaktu z Tatą, trudny kontakt z ojczymem. Bardzo brakowało mu Taty.
Więc ja jestem wyczulona na tym punkcie dlatego też tak starałam się na początku, aby Tymcio jak najmniej odczuł tą sytuację stąd te obiady, miła atmosfera itd.
Dzieci w tym wszystkich są najbiedniejsze.

Mój mąż jeszcze w grudniu odradzał mojej cioci rozwód, mówił o dzieciach ...
A już w kwietniu usłyszałam: w czym problem, Tymon będzie z rozwiedzionego domu. Ty sobie znajdziesz faceta, ja będę z tym facetem w przyjacielskich kontaktach i Tymon nawet może mu mówić TATO. Bardzo to przeżyłam ... Nie mówił tego z przekonaniem , raczej ironicznie . Skoro sam odradzał komuś , znaczy że jest świadomy .
Co się wydarzyło przez te kilka miesięcy ?


Mam nadzieję, że nauczę syna co to znaczy odpowiedzialność ... przykro mi , kobieta nie nauczy chłopca jak być mężczyzną ( córki zresztą również będą pokaleczone )
Czego ja oczekuje od mojego męża skoro jego Mama przyszła do mnie i powiedziała:
Zdaj sobie sprawę, że to już jest koniec. ............ szczerze , wredna
Was już nie ma. Jest Bartek - ojciec i Dominika - mama. I to cała relacja między wami.
A Tymon sobie z tym poradzi bo to jest dziecko a dzieci są silne.
Tylko ty musisz sobie zdać z tego sprawę, że nie jesteś już żoną Bartka.
........... ona CIĄGLE walczy o szczęście swojego synusia
A przykre jest to, że to ty usłyszysz w przyszłości, że to twoja wina od dziecka.
........... tak jak sama usłyszała od swojego Bartusia

Ręce mi opadły .... nie wiedziałam co jej mam na to powiedzieć.
Sama jest w separacji po raz drugi. .......... bez komentarza
Miałam jej ochotę wykrzyczeć tak dziecko sobie poradzi - tak jak radzi sobie teraz twój syn !!!! masz opanowanie :mrgreen:

Niestety moja teściowa od dłuższego czasu nie ma z nami kontaktu, nie widzi wnuka, Bartek powiedział mi tylko, że mama się na niego cyt''wypięła'' (dotyczy to oczywiście finansów).
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mały cierpi, tęskni za Babcią.
Chociaż nie powiem bo mi jest również przykro bo nagle przestaliśmy być Rodziną.
Rodzina to mąż , Ty i dzieci . mamusia jest piętro niżej

Mój mąż mnie ciągle tylko wypytuje czy Mama do mnie zadzwoniła, czy już znalazła mi jakąś pracę itd. Więc najprawdopodobniej nie mają tak dobrych relacji teraz.
............ może właśnie dlatego tak Ci powiedziała - ona chce odzyskać syna dla siebie :?:
A też niestety mój mąż był/w dalszym ciągu jest uzależniony od Mamy.
Teraz jeśli tylko rozmawiamy o naszym małżeństwie od razu pojawia się temat: Moja mama została sama. Była z alkoholikiem przez tyle lat. Ludzie się nie zmieniają. Mogła to przerwać tyle lat temu i teraz może żyłaby z kimś innym i była szczęśliwa.
............. a kolejny facet zaczął by pić
Bardzo jest poraniony.
Bardzo tego dużo: problemy z sexem, alkohol, narkotyki, imprezy, chora przeszłość.
Nie wiem czy kiedykolwiek uda nam się z tego podzwignąć ...
Bardzo go kocham i bardzo bym mu chciała pomóc.
I mam nadzieję, że nie stawiam tu żadnej krzywdzącej go diagnozy ...
nie wydaje mi się

Nie chcę być złośliwy , ale w tle problemów małżeńskich
prawie zawsze występuje ..........

Anonymous - 2012-10-24, 14:17

Mare dziękuje.
Właśnie wiesz sama się nad tym zastanawiam co się takiego wydarzyło ???

W grudniu przyszły buty do domu od obcej kobiety, które zamówił na allegro. Płakał, przepraszał, że to już nigdy się nie powtórzy.

W grudniu przeżyliśmy cudowne Święta. Potem poszliśmy na Sylwestra ( za moją namową zabraliśmy nawet Mamę Bartka bo wydawało mi się, że jest samotna; ona w grudniu odeszła od męża). Słuchajcie poszliśmy na Sylwestra w zupełnie nowe środowisko - i tak jak już pisałam wcześniej tak świetnie się bawiliśmy, że wszyscy myśleli, że jesteśmy ledwo po ślubie. Mąż mnie cały czas calował, szeptał miłe słówka, tańczyliśmy ...


styczeń, luty
Znowu impreza karnawałowa - super.
Nawet zaczeliśmy ponownie sypiać ze sobą chociaż wcześniej był z tym problem.

No, ale przed tą imprezą ponownie przyszła paczka z butami o czym się pózniej dowiedziałam.
Rozmowa z moją Mamą.

A w środę po imprezie zwykła kłotnia. Non stop dzwoniący kolega z którym mąż teraz mieszka, że ma doła, że się zabije, że nic nie ma sensu.
No i ja nie wytrzymałam powiedziałam mężowi, że skoro nie potrafi się zająć rodziną, wszystko i wszyscy inni są ważniejsi to może się wyprowadzić. I na końcu dodałam, że może jego kolega również jest fetyszystą i dlatego mają ze sobą wspólny język.

Ja potem wielokrotnie słyszałam, że od nie odszedłby z domu gdybym nie wyjawiła jego największej tajemnicy koledze (usłyszałam to od przyjaciół i mamy tego kolegi) bo kiedy ja z nim na ten temat próbowałam porozmawiać to powiedział, że to nie jest powód.

Naprawdę chciałabym mu jakąś pomóc. Jestem w trakcie pisania listu do niego. Takiego szczerego od serca. On w listopadzie ma urodziny mam nadzieję, że zdąże.

Dominika S

Anonymous - 2012-10-24, 15:09

Cytat:
W grudniu przeżyliśmy cudowne Święta. Potem poszliśmy na Sylwestra ( za moją namową zabraliśmy nawet Mamę Bartka bo wydawało mi się, że jest samotna; ona w grudniu odeszła od męża)
:evil: ............. no i niech by była samotna
. Słuchajcie poszliśmy na Sylwestra w zupełnie nowe środowisko - i tak jak już pisałam wcześniej tak świetnie się bawiliśmy, że wszyscy myśleli, że jesteśmy ledwo po ślubie. Mąż mnie cały czas calował, szeptał miłe słówka, tańczyliśmy ...
......... taniec , miłe słowa , całowanie - niechybne dowody miłości
przepraszam :->



styczeń, luty
Znowu impreza karnawałowa - super.
Nawet zaczeliśmy ponownie sypiać ze sobą chociaż wcześniej był z tym problem.
.......... :!:

No, ale przed tą imprezą ponownie przyszła paczka z butami o czym się pózniej dowiedziałam.
Rozmowa z moją Mamą.

A w środę po imprezie zwykła kłotnia. Non stop dzwoniący kolega z którym mąż teraz mieszka, że ma doła, że się zabije, że nic nie ma sensu. .... :!: co nie ma sensu ?
No i ja nie wytrzymałam powiedziałam mężowi, że skoro nie potrafi się zająć rodziną, wszystko i wszyscy inni są ważniejsi to może się wyprowadzić. I na końcu dodałam, że może jego kolega również jest fetyszystą i dlatego mają ze sobą wspólny język.
.......... kolega ma , miał dziewczynę , żonę ?
w końcu jak się chce zabić , to musi być powód

Ja potem wielokrotnie słyszałam, że od nie odszedłby z domu gdybym nie wyjawiła jego największej tajemnicy koledze (usłyszałam to od przyjaciół i mamy tego kolegi)
............ to ten kolega też się zwierza z takich rzeczy swojej mamie ? :shock: bo kiedy ja z nim na ten temat próbowałam porozmawiać to powiedział, że to nie jest powód.

Naprawdę chciałabym mu jakąś pomóc. Jestem w trakcie pisania listu do niego. Takiego szczerego od serca. On w listopadzie ma urodziny mam nadzieję, że zdąże.
......... po mojemu dobry pomysł


Może się mylę , ale ja to widzę tak :
mąż jest słaby ( nałogi : alkohol , narkotyki , seks , uzależnie od matki )
i kompletnie pogubiony ( sytuacja w jego domu , brak ojca , zachowanie jego matki - może wszystkiego nawet nie wiesz ? )
Nie mówię zły .
[b]

Anonymous - 2012-10-24, 20:38

Mojego malzenstwa juz nie ma ... Nie mam sie co ludzic. Maz przyjechal zrobil pyszna kolacje, winko i o 20.00 pojechal do brata na urodziny. Widac ze juz nic go przy nas nie trzyma. Przygotowal pieknie kolacje i przyznal, ze wszystkiego nauczyl sie ode mnie ( bazylia, pomidory suszone pieknie podane) i tyle. Koniec.
Anonymous - 2012-10-24, 21:08

Dominika,

ja Ci nie bede prawic o tym jaki jest Twoj, ale chcialabym Ci zwrocic uwage ze Twoje oczy sa skierowane na Twego meza niczym bozka. A TWOJ MAZ BOGIEM NIE JEST.
Czy moze nie czas aby zmienic punkt zaczepienia i skierowac swe oczy ku 1) Panu Bogu ( wtedy wszystko bedzie na swym miejscu, promise ;-) ), sobie i dziecku. Dominika, obudz sie, bo CI zycie przez palce ucieka a Ty tylko maz, maz, maz, nas juz nie ma, to koniec. I po co analizujesz kazda sytuacje i rozdrabniasz na czesci pierwsze? Czy to cos zmieni? Przeciez nie o to chodzi, prawda? Jestem przekonana, chociaz moge sie mylic, bo przeciez Ciebie nie znam, ale wydaje mi sie mocno, ze Twemu mezowi niezle podskakuje ego jak widzi ze Ty cieszysz sie kazda drobnostka jaka dostaniesz od niego. Sorry, nie chce nikogo obrazac, ale czy zona to osoba ktora siedzi pod stolem i czeka na okruszki ktore spadna ze stolu czy raczej biesiaduje wspolnie z innymi domownikami?
Jezeli Tobie pasuje takie ''fajne jest nam razem na piec minut'' a pozniej jest buy kochanie, to ok. Bo jezeli okazujesz mezowi wdziecznosc za przyslowiowa chwile dobroci to nic dziwnego ze on ma takie chwile. Jezeli natomiast to Cie rani, boli, nie chcesz tego, to w czym problem? Dlaczego nie powiesz o tym mezowi, ze to nie tak, ze jezeli mysli ze zrobi swietna kolacje i wyjdzie po niej i wszystko bedzie ok, to sie grubo myli...Nie wiem Dominika, moze wiecej asertywnosci w tym wszystkim? Chyba ze jest tak dobrze i czujesz sie szczesliwa chociaz z tego co piszesz w postach, tak chyba nie jest...

Anonymous - 2012-10-24, 21:44

Uzależnienie emocjonalne ?
Nawet małżeństwo nie jest pępkiem świata , nawet mąż .
........... teraz poszedł , trudno
Nauczysz się "nie reagować tak emocjonalnie - na jego zachowanie , słowa , czyny" , nauczysz .
Jak lekarz , pacjent zmarł , ........ trudno , nikt nie żyje wiecznie .
Strasznie masz czarne myśli .
Brat ma urodziny , poszedł , co w tym dziwnego ?
No chyba to , że w ogóle przyszedł na tą kolację
i to że na te urodziny idzie coś późno ?



Ja nie wiem , czy Wasze małżeństwo przetrwa czy nie .
Na razie JESTEŚCIE małżeństwem ............. i w świetle prawa ,
i w oczach Boga .
Więcej wiary ....... także w siebie .
Przed ślubem go nie było i też jakoś było .

Kobiety ......... przytulą . ;-)

Anonymous - 2012-10-24, 23:37

mare1966 napisał/a:
Cytat:
Według mnie podstawowym Twoim błędem jest to,że nie Ty,ale mąż ustala warunki.......choćby te dotyczace wizyt.


Jedna malutka uwaga , nie ....... właściwie WIELKA , przestrzegam . :!:
Ja traktuj dziecka jak swojej własności ( nie mówię , że tak robisz ! ) , "twoje" dziecko .
W sensie :MY - ja + dziecko , ON

Dziecko przy wszelkich konfliktach małżeńskich , rozwodach - ZAWSZE będzie przegrane .


Mare......ja o gruszce Ty piertuszce....
Ważna Twoja uwaga ,ale nijak sie ma do tego co napisałam.

Maz Dominiki sie wyprowadził, "zrezygnował" ,wiec ewentualne wizyty,odwiedziny winien ustalać z Doniniką....i to ona decyduje...kiedy.

Anonymous - 2012-10-25, 00:08

Lena ,
pewnie nijak się ma do akurat Twojej intencji ,
ale TE słowa zrozumiałem jak zrozumiałem .
Słowa to ponoć 7 % przekazu informacji ( głos , mowa ciała - tworzy całość ) .

Istotnie , mąż się DOBROWOLNIE wyprowadził ,
zatem co do wizyt przyznaję Ci rację .
( oczywiście dziecko nie może stać się obiektem manipulacji , złośliwego "utrudniania" ,
o co zresztą zupełnie Dominiki bym nie posądzał )

Anonymous - 2012-10-25, 08:37

Agnieshka napisał/a:
jezeli mysli ze zrobi swietna kolacje i wyjdzie po niej i wszystko bedzie ok


no dokładnie, już wcześniej pisałam o tym Dominice, i nie tylko ja

na razie mąż ma takie sygnały, że jest ok, jak łaskawie coś zrobi, czy to kolacje czy wpadnie do syna na tyle ile mu się podoba, itd

wg mnie nie tędy droga
bo to destrukcyjnie wpływa na całą waszą trójkę, na Ciebie, bo wpadasz w coraz gorsze stany emocjonalne i nadal nie stawiasz granic, czyli ktoś depcze Twoje terytorium, na dziecko, bo na to wszystko patrzy, i na pewno odbiera nienormalność tej sytuacji (może jeszcze nie rozumem, ale sercem na pewno), oraz na męża, olał rodzinę, a ma przywileje jak np maż który ciężko na rodzine pracuje, żeby jej zapewnić byt i rzadko jest w domu, ale jak już jest, to ma wszelkie przywileje męża oraz wdzięczność za wszystko co łaskawie zrobi - a to go tylko utwierdza w tym, że w sumie to jest mu teraz dobrze i nie ma żadnych nieprzyjemnych konsekwencji swoich decyzji (no może leciutkie, że musi do Was dojechać, żeby egoistycznie zaspokoić swoje poczucie bycia ojcem, oraz utwierdzić się w tym, że się stara, i że w końcu to przeciez tak całkowicie was nie porzucił i wcale nie jest tak źle)

Anonymous - 2012-10-25, 09:35

Hmmmm

Ja bardzo dobrze rozumiem o co Wam chodzi.
Rozmawiałam o tym wielokrotnie z Panią Psycholog oraz z Ojcem Paulinem. Sama też dużo o tym myślę.
Zdanie Pani Psycholog już znacie. Ona nie widzi w tym nic złego, Ojciec Paulin również.
Ja natomiast wiem, że kontakty z synem muszą odbywać się u nas w domu bo mąż mieszka z 25 letnim kolegą, więc ja absolutnie nie pozwolę, aby brał go do siebie. Myślałam również o tym, aby spotykali się u Mamy Bartka, ale to też dla mnie nie jest naturalne, aby Mały wyjeżdzał z Tatą 3 razy w tygodniu.

Na początku myślałam, ze to jest OK. Że może mąż zatęskni, będzie miał porównanie itd.
Teraz rozumiem w czym jest błąd.
I nie myślcie proszę, że nie dociera do mnie to co piszecie, tylko na razie nie mam pomysłu jak to rozwiązać.

Absolutnie to nie jest tak, że on przychodzi wtedy kiedy chce. Mamy ustalone dni i godziny.
Naprawdę się staram wyznaczać mu granicę może za wolno, za mało drastycznie ...

Jeśli chodzi o kontakt z dzieckiem to trudno mi powiedzieć bo zdanie psychologa dziecięcego jest jednoznaczne - jak najwięcej kontaktów z Mamą i Tatą, jak najwięcej miłych, wspólnych chwil.
Ja nie jestem specjalistą w tej sprawie, więc oddaje się w recę Pani Psycholog.

Przemawia do mnie to co piszecie owszem.
Ja chciałabym jak najlepiej dla dziecka. Czy można się jakoś skontaktować z tym Panem Jackiem Pulikowskim - mailowo lub przez Skype?

Ja jednak jestem uparta i powiem wam szczerze, że nie uważam, że jestem uzależniona od męża
(zapytałam Panią Psycholog o to również i powiedziała, że tego również nie zauważyła)
Ja bardzo kocham mojego męża, jestem do niego przywiązana, czuję się za niego odpowiedzialna i mimo tego, że nie jesteśmy razem staram się jakoś kontrolować sytuację - i to jest coś czym muszę się absolutnie zająć.
Bo ja zaczęłam w pewnym momencie być dla niego matką a nie żoną :(

A to, że ja tutaj piszę o swoim mężu nie oznacza, że ja cały czas o nim myślę.
Moje zycie jest w miarę poukładane: jest w nim czas na Boga, pracę, znajomych moje hobby.

Przepraszam może nie jestem tak głęboko wierzącą osobą jak Wy. Ale się staram ...
Jestem dość młoda i nie wiem czy potrafię tak na 100% powiedzieć Wam, że będę czekać na męża całe życie. Mam nadzieję, że tak ...
Na razie napewno są emocje, głęboki uczucie i gdzieś tam jeszcze ze sobą walczę i wciąż siebie pytam : Co jeszcze mogę zrobić ? To nie może się tak skończyć ? itd
Wiem, wiem znam odpowieć : Nic nie mogę zrobić. Mogę tylko się modlić do Boga i zmieniać siebie.

Ale powiem Wam troszkę, że krzywdzące są niektóre wasze wypowiedzi (za nie również bardzo dziękuje)
- bo ja wcale nie siedze i nic nie robię,
- bo ja wcale nie uważam mojego męża za Boga
- nie jestem naiwną dziewczyną, która siedzi w domu i czeka

Ja jestem pogubiona. Ja jestem rozdarta między psychologiem, Paulinem, Wami
Znalazlam kontakt z Panią z poradni rodzinnej działającej przy kościele - wybiorę się do niej.
Mam nadzieję, że ponownie uda mi się nawiązać kontakt z jakimś księdzem.

Natomiast szczerze wydaję mi się, że problem jest dużo większy i ja potrzebowałabym psychologa, seksuologa oraz duchownego w jednym :)

Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam.
Napewno macie rację.
Dziękuje Wam jeszcze raz i piszcie, piszcie ... może z czasem to do mnie dotrze ....

Przytulam
Dominika

Anonymous - 2012-10-25, 10:54

DominikaS napisał/a:
ja potrzebowałabym psychologa, seksuologa oraz duchownego w jednym :)

to już Ci wcześniej coś takiego mniej więcej sugerowałam;), że warto kogoś takiego szukać

czy Ta Twoja Pani psycholog jest psychologiem chrześcijańskim?

ja ze swojego doświadczenia mogę Ci polecić Gajdów, mają b. duże doświadczenie, ich rady i wsparcie uratowały niejedno małżeństwo (w sumie min. moje;)

podejrzewam, że masz do nich daleko, ale można też umówić się na konsultacje przez skypa, można przyjechać do nich na parę dni (przyjmują gości na takie "konsultacje", szczegóły u nich na str)

Oczywiście nic nie narzucam, jeśli masz zaufanie do swojej pani psycholog to ok, chciałam się tylko swoim doświadczeniem podzielić, i tym co mnie oraz moje małżeństwo uratowało.

p.s. tak właśnie zauważyłam, że kilka razy stanowczo podkreślałaś, jakie jest zdanie Pani Psycholog, i że się z nim liczysz, to w sumie chyba nie ma sensu kontynuować tego aspektu wątku

Anonymous - 2012-10-25, 11:12

O super.
Postaram się z nimi skontaktować jak najszybciej.
Bardzo dziękuje Mada :):):)
Mam nadzieję, że mi się uda nawiązać z nimi kontakt - mail, skype bo do Szczecina to mam troszkę daleko :)

Anonymous - 2012-10-25, 11:19

Tylko zobacz ilu to już ludzi będzie zaangażowanych w Twoją sprawę
1 Pani PSycholog
2 paulin
3 pani z doradztwa przykościelnego
4 duchowny od Ciebie z parafi co odszedł/ma przyjść
5 potencjalny Pulikowski
6. Potencjalni Gajdy

nie licząc rodziny, znajomych oraz forum

ja bym sfiksowała od takiego mętliku

Sprawa kogo wybierzemy na doradcę, na kierownika i pomoc w kryzysie, jest bardzo ale to bardzo ważna, i w sumie nie wiem czy taka ilość tych doradców jest dobra.
Wg mnie nie.

Skontaktuj się może z tymi Gajdami, jeśli nie masz pieniędzy to powiedz im jaką masz sytuacje.
A potem siądź i może przemódl to kogo tak naprawdę dopuścisz do swoich spraw.

Anonymous - 2012-10-25, 11:31

No właśnie za dużo.
Dziękuje bardzo za ten kontakt.
Nie zrozumcie mnie proszę żle. Dla mnie bardzo ważne i cenne są Wasze komentarze, opinie, rady.

Pogubiłam się w tym wszystkim ... a wiadomo chciałabym jak najlepiej dla naszej trójki :)

Mam nadzieję, że nikogo z Was nie uraził mój upór.
Jeśli tak - to przepraszam

Dominika


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group