Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - wąpliwości i pytania.....

Anonymous - 2012-08-27, 10:19
Temat postu: wąpliwości i pytania.....
witam
pisałam już na tym forum wcześniej ale w zupełnie innej sprawie
teraz szukam odpowiedzi na inne pytania, nie wiem czy tu też mogę pytać...
Zmarła niedawno młoda dziewczyna z rodziny męża, młoda żona, matka małego dziecka. Odkąd się dowiedziała ,że ma raka minał może miesiąc a jej już nie ma z nami.
Mąż , którego wiara jest już wystarczająco słaba , zapytał mnie jak to możliwe ,że Bóg tak szybko ją zabrał? Czy to kara? Jaki sens jest w śmierci młodej osoby? jaka logika w zostawieniu małego dziecka bez matki na tym świecie?
I mimo ,że staram się odpowiadać na pytania męża i mimo ,że chciałabym pomóc mocniej wierzyć, to odpowiedziałam poprostu ,że tego nie rozumiem. I okazało się ,że i ja mam wątpliwości , że ja również mam w sobie jakiś rodzaj buntu.
Jaki jest sens w śmierci młodej osoby?
Ze śmiercią starszej osoby się często godzimy. Czasem długa choroba nawraca ludzi albo tworzy więzi jakich nie umieli nawiązać z bliskimi wcześniej. A co powiedzieć o osobie młodej której choroba pojawiła się nagle z dnia na dzień i w miesiąc jej życie się zakończyło? jak zrozumieć takie sytuacje i zaakceptować?
Odpowiedź : Bóg tak chciał, albo nie znamy wyroków Boskich ... jest dla mnie zupełnie niewystarczająca.
Sytuacja mnie przerosła . Ta akurat zdażyła się blisko mnie , ale jest takich tysiące na świecie.
mam nadzieje ,że ktoś z wam może pomóc mi to zrozumieć....
pozdrawiam

Anonymous - 2012-08-27, 13:25

To jest na prawdę trudny temat.
Bóg jest Miłością, On dał nam życie i prowadzi nas do życia wiecznego....
On wszystko co robi, robi z miłością i ogromną troską o nasze życie wieczne, nasze zbawienie.
Bóg nie jest ograniczony przez czas, On zna konsekwencję każdego naszego wyboru...
Może w ten sposób uchronił ją przed ogromny złem? a może po prostu chciał ją już mieć przy sobie....
„I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,8b).

Anonymous - 2012-08-27, 14:46

Witam!
W 100% podpisuję się pod tym co napisała Malwina83.
Też, "nasze drogi nie są drogami Bożymi ani nasze plany nie są planami Bożymi".
Tu na ziemi chyba nidgy nie możemy, nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrozumieć, pojąć. Dowiemy się dokładnie po tamtej stronie życia i wtedy (prawdopodobnie) zrozumiemy sens tych czy innych zdarzeń.
Takie czy inne trudne doświadczenia są jakby próbą naszej wiary w Boga, zaufania Jemu.
Może...............dzięki takiemu doświadczeniue "ktoś" musiał czy musi się zastanowić nad sensem życia tu i teraz; nad tym dokąd wszyscy zmierzamy? Które życie jest ważniejsze?
Czy budowanie szczęścia tu na ziemi, ......................być może za wszelką cenę, być może kosztem życia wiecznego............ma sens?
To co już zostało napisane : Przeznaczeniem każdego człowiek jest (przede wszystkim) szczęścia wieczne. Po to zostaliśmy Stworzeni, powołani do życia.
Życie tu, na ziemi to "tylko" droga, która ma nas dobrowadzić do Życia Wiecznego
Ale właśnie Życia wraz z Bogiem, w wiecznej szczęśliwości.
W tym "ostatecznym rozrachunku" być może (czy prawdopodobnie? - tego nie wiem) ta śmierć mlodej osby; Żony i Matki miała jednak jakiś sens. Dla żyjących, bliskich jest bardzo bolesna, niezrozumiała. Może jednak była potrzebna, żeby pobudzić (kogoś czy ludzi) do refleksji? Może do głębokiej refleksji? Nad sensem życia i umierania?
Czasami jeśli spojrzy się na życie z perspektywy śmierci, spraw ostatecznych, życie tu na ziemi, wszystko co go dotyczy, spraw, które nas dotyczą itp, to widzi się inaczej; jakby w innym wymiarze.
Może gdyby umierali tylko ludzie starzy i schorowani, byłby to jakiś rytm, schemat życia gdyby nie trzeba było zatrzymać się nad gobem młodego i potrzebnego człowieka do takiej refleksji nigdy nie zostalibyśmy pobudzeni?
Może czasami taki BARDZO MOCNY WSTRZĄS jest potrzebny?
I chociaż teraz to brzmi bardzo "niemiłosiernie" to na pewno tak nie jest.
Bóg jest MIŁOŚCIĄ, DOBREM!!!!!
I na pewno tym się kieruje. W ostatecznym rozrachunku.
Tylko my często nie potrafimy tego zauważyć. Jest to bardzo trudne doświadczenie.

To co mi przyszło do głowy.
Może ktoś więcej napisze?
Na pewno potrzeba MODLITWY I ZAWIERZENIA BOGU, pomimo wszystko.

Serdecznie pozdrawiam.
A za zmarłą "Anioł Pański............

[ Dodano: 2012-08-27, 14:50 ]
Na pewno też najbliższi zmarłej potrzebują w tym czasie życzliwości, pomocy; czasu innych ludzi, też bliskich, którzy się nad nimi pochylą. Będą w tym trudnym czasie, pomimo zabiegania i swoich spraw. Będą wsparciem.
Czego również z całego serca życzę.

[ Dodano: 2012-08-27, 15:09 ]
"Nie znacie dnia ani godziny".
Jedna z wielu prawd, którą nie zawsze sobie uświadamiamy, a z którą powinniśmy się liczyć. Zawsze. Nie wiemy kiedy i w jakiej sytuacji my zostaniemy "powołani" do śmierci.
W każdej chwili swojego życia powinniśmy być gotowi do Spotkania z Bogiem.
Czy żyjemy z tą świadomością?

Anonymous - 2012-08-27, 17:10

delirium napisał/a:
Na pewno potrzeba MODLITWY


i ja się tu zgadzam z Tobą w 100% ;-) :-)

Przytoczę fragment z książki "Święta Pani"Fulla Horak, która miała bezpośredni kontakt z Panem Jezusem, Maryją i wieloma świętymi, która doszła do szczytów kontemplacji Boga.
Do chwili pogrzebu( do 3 dni) dusza nie oddala się jeszcze od ziemi.

"Dla duszy skazanej na Czyściec rodzina ani bliscy nie mają najmniejszego znaczenia, o ile nie może się od nich spodziewać pomocy. A jedyną formą tej pomocy i dowodem miłości czy przyjaźni, jakiego wtedy od ludzi pragnie i czeka, jest modlitwa. Nieopisane cierpienie sprawia duszy niemożności powiedzenia ludziom, że łzy i smutek nie przynoszą jej żadnej ulgi ani korzyści."

[ Dodano: 2012-09-02, 12:29 ]
o. Augustyn Pelanowski ("Umieranie ożywiające")

"Śmierć to znak, że Bóg bardzo za nami zatęsknił i wychodzi nam naprzeciw, "zabiera nas do siebie". Bóg zatęsknił za swoim dzieckiem tak bardzo,że chce być z nim na zawsze (...) być w ramionach Ojca, który jest w niebie, to największe szczęście". :!:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group