Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik filmowy - Fajny film wczoraj widziałem

Anonymous - 2012-07-13, 21:09

w.z. napisał/a:
Nie wiem co to znaczy. Jak rozeznać co jest dobre i na czym polega rozwój?

no teraz wz to mnie zastrzeliłes :mrgreen: :mrgreen:

na czym polega rozwój???
ano chocby kryzys i wychodzenia z niego,zmiana zachowan,wyciaganie wniosków
a do tego
w przypadku 99% forumowiczów podparte wiara...

wszak jest to rozwój..
ale owszem mozna inaczej .....(zreszta w naszym narodzie ostatnio modne)

nic sie nie stało...Polacy nic sie niestało...

i chyba to nawet nie bedzie cofniecie w rozwoju jeno stagnacja.
jaka??
..mysle umysłowa :-)

no ale wz szacun !!!....
jak w powiedzeniu :
jak za mundurem panny sznurem...tak ty za zona murem :-P :-P

fajnie

choc w tej kwestji mam inne zdanie :
jest dobrze jak.....
czasami facet ma własne zdanie-inne niz zony
czemu??
bo przez pzrypadek mozna przegiac w druga strone

pozdrawiam
mam nadzieje że nie uraziłem

Anonymous - 2012-07-13, 22:25

Norbert1 napisał/a:
jak za mundurem panny sznurem


Oj Norbercik, Norbercik to chyba nie aluzja do mojego munduru :mrgreen:

A tak na serio to przecież wiesz, że moja wiara jest bardzo słaba. Więcej w niej upadków niż powstań. Jednak mam od dłuższego czasu ogromne przeczucie, że im bardziej jestem słaby i niedoskonały, tym bardziej Bóg jest bliżej mnie i pomaga w przeróżnych sytuacjach. Gdy jestem słaby to wtedy On tak naprawdę działa, a ja już nie mam siły Mu przeszkadzać ;).

Kiedyś bardzo mnie interesowały i imponowały sposoby radzenia sobie z życiem, zaczerpnięte z takich jak ten filmów czy książek. De Mello bardzo mnie inspirował.

Jednak rozeznałem, że dla mnie osobiście, znacznie lepsza i łatwiejsza droga do Nieba, to droga "Bożego nieboraka". Nic nie mogę, nic nie potrafię, jeśli co dobrego w życiu zrobię, to Tylko Bóg. Jego więcej, mnie mniej, i tyle.

Pozdrówka.

Anonymous - 2012-07-13, 22:42

w.z. napisał/a:
A tak na serio to przecież wiesz, że moja wiara jest bardzo słaba. Więcej w niej upadków niż powstań. Jednak mam od dłuższego czasu ogromne przeczucie, że im bardziej jestem słaby i niedoskonały, tym bardziej Bóg jest bliżej mnie i pomaga w przeróżnych sytuacjach. Gdy jestem słaby to wtedy On tak naprawdę działa,

pewnie popieram w pełni ....
w słabości siła sie doskonalni...ważne by tylko z Bogiem :mrgreen: :mrgreen:
w.z. napisał/a:
Kiedyś bardzo mnie interesowały i imponowały sposoby radzenia sobie z życiem, zaczerpnięte z takich jak ten filmów czy książek. De Mello bardzo mnie inspirował.

heee a wiesz ja popatrze..podumam..poczytam i biore to tylko za wiedze....
kolejna wiedze wiadomośc

co do rozwoju???
dla mnie był tylko jeden program 12 kroków...pomogło,ustabilizowało..wskazało
a teraz tylko dopełniam i wypełniam

no dobra pozdrowionka dla zonki....
chyba sie nie gniewa???

i mam nadzieje ze dzieciaki nie rozniosły domu jak ....została zajeta sycharem(forum) ;-) ;-)

Anonymous - 2012-07-13, 23:42

Pismo Święte mówi wyraźnie, że Pan Bóg woli ludzi słabych, a nie silnych. Więc z tym rozwojem radziłbym być ostrożny.

a możę w tym chodzi, że niektórzy człowieka silnego widzą tylko jako pysznego, zarozumiałego w swojej wiedzy o sobie
Czy silny nie może być pokorny?
bo mnie sie zdaje, że silny nie musi być tylko zarozumiały i bezkompromisowo pewny siebie.



nie wiem jednak czy w samorealizacji do której dożył bohater (na ten temat napisał wiele książek, można przeczytać o nim na wikipedi) jest miejsce dla Boga, raczej bardziej ociera mi się tu o jakieś dziwiactwa
o samorealizacji którą stosował główny bohater w swoim życiu w wikipedi jest napisane cyt.:
"W naukach Śri Matadźi Nirmala Dewi Samorealizacja, samourzeczywistnianie, samoaktualizacja jest rozumiana jako rozbudzenie, uśpionej w każdym człowieku, boskiej energii kundalini."
ogólnie Joga itd.
dla niektórych ludzi film może być wręcz porywający,
jednak może nie do końca jest to wartościowy film dla człowieka wierzącego


mz, oczywiście odczucia moga być subiektywne u każdego po obejrzeniu tego filmu...
ja sie tylko tak zastanawiam...ludzie w większości jak czuja się szczęsliwi, spokojni to zaraz upatruja w tym zło, doszukuja sie problemów jakby wyczekiwali wciaż burzy...i jak jest juz żle to od razu czują sie na swoim miejscu, znajomo.

Może ludzie tak naprawde nie potrafia pdczuwać spokoju, szczęścia tylko wciąż wszędzie upatruja nieszczęść, zagrożenia. Może to efekt tego, że człowiek zawsze musiał być czujny bo inaczej nieszczęście gotowe i w pore nie zauważył jak do jaskini wkradł sie dziki zwierz i pożarł ludzi tam spiących...

w takim spojrzeniu na sprawe też można widzieć efekt działania szatana, który mąci ludziom w głowie byle tylko nie odczuwali szczęscia i nie dziekowali Bogu za to co mają tylko wciąż odczuwali smutek i bojaźń, strach urągając wciąż losowi jakie to życie niesprawiedliwe, trudne i pełne nieszczęść.

Jest też chyba taka tendencja, żeby bardziej zwraca się uwagę na to, co jest nie tak niż na to, co jest w porządku.

Anonymous - 2012-07-14, 00:27

....a ja powiem tak.....nie straszny mi Harry Potter i inne ksiazki,De Mollo i inni pisarze jesli..... Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego,Pana Naszego.
To mi wpojono,tego nauczono.
"Wpojono"....znaczy od dziecka uczono pacierza i w zasadzie chyba nic ponad to.
Do Koscioła z rodzicami nie chodziłam,bo choć wierzacy,to nie praktykujacy.
Chodziłam sama,bo tego wymagali...
Religia za czasów szkoły,przygotowanie do komuni świętej........na tym ich edukacja w tej dziedzinie "polegała"....na "dopilnowaniu".
Póki byłam w "ich" domu do Koscioła chodzic musiałam.....czy chciałam?....hm....niekoniecznie,ale posłuszną córka byłam więc chodziłam.
Dziś jako jedyna z rodzeństwa praktykuje....i wcale nie muszę,bo już nikt mnie nie pilnuje.
Od zycia w d... dostałam,zdradzana byłam,ogólnie nie fajno było...

Oglądałam Potera,czytałam De Mollo,czytałam Potęge podswiadomości....i co?.......przeczytałam,tak samo jak czytam inne pozycje "zagrożone",oglądam różne filmy....i co?
Dostaje na maila różne wiadomości....odmień swoje życie,znajdź partnera....itp
To tylko książki,to tylko filmy......
Na codzień w TV tysiące "niedopuszczalnych" programów,filmów....
W gazetach multum anaosów,róznych świństw...
Na domach,mostach,bilbordach....przeróżne ogłoszenia....zaproszenia....
Internet....zanim dotrę na Sychara.....najpierw onet się włącza i już sporo w oko sie rzuca....zagrożeń.

Już dawno powinnam się stoczyć...bez wzoru w dzieciństwie,bez przykładu,boleśnie doświadczona,zewsząd atakowana zagrożeniami...
Nie ja jedyna....jest nas wielu.

Od czego to zalezy?....pytam?

Od nas samych.

Tyle w temacie.

[ Dodano: 2012-07-14, 01:56 ]
Ps.
....a film fajny i słuszne wnioski można wyciągnąć

Anonymous - 2012-07-14, 15:57

Serdecznie witam!
Cytat:
Pismo Święte mówi wyraźnie, że Pan Bóg woli ludzi słabych, a nie silnych. Więc z tym rozwojem radziłbym być ostrożny.

a możę w tym chodzi, że niektórzy człowieka silnego widzą tylko jako pysznego, zarozumiałego w swojej wiedzy o sobie
Czy silny nie może być pokorny?
bo mnie sie zdaje, że silny nie musi być tylko zarozumiały i bezkompromisowo pewny siebie.


Miłość jest rozwojowa… Nie znalazłam czegoś takiego ,że Pan Bóg „woli kogoś bardziej… lub mniej…”
Osobiste doświadczenie Boga nie oznacza samego Boga. Trzeba mieć świadomość ,że Bóg jest tajemnicą…

„Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w Królestwie niebieskim. Królestwo niebieskie mogą zdobyć tylko dzieci. Do Królestwa niebieskiego mogą wejść dorośli z sercem dziecka.
Co to znaczy być jak dziecko? Być jak dziecko z pewnością nie oznacza najpierw być niewinnym w sensie moralnym. Niewinność dziecka polega na słabości ciała, nie na niewinności duszy — mówi św. Augustyn. Niewinność jest cechą ludzi dojrzałych: dojrzałych emocjonalnie i duchowo. Niewinność jest cnotą zdobytą w wielkim trudzie. Nie trzeba mylić niewinności duchowej z nieświadomością emocjonalną i intelektualną. Na własne oczy widziałem niemowlę, które jeszcze nie umiało mówić, a już było blade ze złości — wspomina w Wyznaniach św. Augustyn.
Co zatem ma na myśli Jezus zapraszając nas, abyśmy stali się jak dzieci? Pan Jezus mówi przede wszystkim o wielkiej otwartości, o zaufaniu, o powierzeniu się Bogu. Dziecko kochane przez swoich rodziców jest bardzo otwarte, łatwo budzi się w nim zaufanie. Małe dziecko, kiedy czuje się kochane, pozwala się wziąć w ramiona nieomal każdemu. Być jak dziecko oznacza również być zależnym. Dziecko — małe dziecko — nie ma najmniejszej wątpliwości, iż jest słabe, bezbronne, iż potrzebuje pomocy, opieki i wsparcia. Dziecko wie, iż wszystko otrzymuje od kochających go rodziców. Ono z zaufaniem i z wiarą potrafi o wszystko prosić. Nie czuje się upokorzone prośbą. Dziecko — niemowlę, nie usiłuje też rywalizować z rodzicami. Rywalizacja ta rodzi się znacznie później, w momencie, kiedy młody człowiek wychodzi z okresu dzieciństwa i wchodzi w okres dojrzewania. I ta właśnie rywalizacja świadczy o tym, że dziecko staje się dorosłym człowiekiem. W rozumieniu biblijnym negatywnie rozumiana dorosłość oznacza próbę rywalizacji człowieka z Bogiem.” Myślę sobie ,ze to jest właśnie tym meritum… być może o to chodziło m.w…

PSALM 131

Usposobienie dziecka
Panie, moje serce się nie pyszni,
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
Odtąd i aż na wieki!




„Psalm opisuje doświadczenie wiary człowieka dojrzałego, pokornego; człowieka, który w pełni powierzył się już Bogu. Jego serce się nie pyszni i właśnie dlatego jest pełne pokoju, ładu i zaufania. Człowiek ten czuje się przed Bogiem jak niemowlę u swej matki. Nasza sytuacja jest inna. Jesteśmy na drodze do dojrzałości, do pokory, do przeżywania Boga jako Ojca, do doświadczania naszego dziecięctwa. Ponieważ nasze serce bardzo się pyszni, goni za tym, co wielkie, co przerasta jego siły, właśnie dlatego jest pełne nieładu i niepokoju. Jeżeli istnieje ścisły związek między pokorą, ładem i pokojem, to również istnieje ten sam ścisły związek pomiędzy pychą, nieładem i niepokojem.”
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-105.htm

Lenko… problem ,który pojawił się tutaj jest zupełnie inny od tego co piszesz w tym miejscu
Cytat:
„Już dawno powinnam się stoczyć...bez wzoru w dzieciństwie,bez przykładu,boleśnie doświadczona,zewsząd atakowana zagrożeniami”


Zadaj sobie tylko pytanie… ile Łaski Bożej było w tym żebyś się nie stoczyła…, nie bagatelizując i pomniejszając rzeczywistości której istoty człowiek nie ogarnia… tj. świat ducha… Czy nie uważasz ,że to co doświadczyłaś jest już zbyt wielkie …nie miało wpływu na Twoje całe Zycie…? czy najgorsze to jest się stoczyć??? Te wszystkie doświadczenia zagrożeń… mało są bolesne??? Bo przeciez jak patrzy się na film załóżmy z treścia przemocy...to nie wpływa ona na nasza wrazliwość? Bo wyjasnieniem jest tak nie bede przecież robić i powielać? Czy cierpienie można mierzyć i ważyć???
Lenko ... przypomnij sobie jaki miałaś wpływ na te zagrożenia... ,nie zapominajac ile pracy w terapie trzeba było włozyć...Czy dalej uważasz ,że nad wszystkim masz kontrole???Bo decydujesz o wyborze co dobre , a co złe? Czy wybór dobra uchroni mnie przed złem które dokonuje inny czlowiek? Widzisz...zagrożenie duchowe ma szerszy zasięg niż nam się wydaje...
Lenko temat doprawdy jest szeroki i spłycenie go do tego wymiaru jest niepełny...
To ,że jesteś dzielna kobietą to jedno...a wrazliwość niestety często się wypłukuje...wzrok czasem przestaje się wyostrzać i najgorsze przywykło do tego co złe...umniejszając problem...



Pozdrawiam bardzo serdecznie:)

Anonymous - 2012-07-14, 19:04

Mirela napisał/a:
umniejszając problem...

Pewnie Mirelo można nie umniejszac, ale z drugiej strony ciagle podwyższając w sobie problem i doszukiwac sie w czymś niewiadomo czego
można przez przypadek sciągnąc na siebie wszystkie zle dopusty....

CONSTANS..to jest cos co winno trzymac duchowo kazdego katolika..
młodzieżowym sloganem
przeginanie w którąs strone uwstecznia..a nie powoduje rozwój....

Mnie akurat podoba sie postawa Leny jest na wskroś dojrzała.
A do mnie prywatnie docieraja słowa Jana Pawła II
i to w szerokiej perspektywie :mrgreen: :mrgreen:

NIE LEKAJCIE SIE....

zatem nie lękam sie i nie zamykam w ścisłym naczyniu że jak bede unikac i obchodzic cos to nic mnie nie dorwie...
bo prawda jest taka jak zechce dorwac i tak dorwie mimo unikania,izolacji,odpuszczania pewnych spraw

a bardziej przyziemnie
wirus grypy.....
czy sie zaszczepie ,czy sczelnie owine,czy bee unikac miejskich środków komunikacji,czy bee szczelnie zakniety w domu
zawsze jakims dziwnym sposobem może mnie dorwac ;-) ;-)

zatem nie ma patentów...

pozdrawiam

Anonymous - 2012-07-14, 20:17

Lenko… problem ,który pojawił się tutaj jest zupełnie inny od tego co piszesz w tym miejscu
......myślę,że nie odbiega wiele.

Odnosisz się do całej mojej wypowiedzi,czy do tego jednego cytatu?....bo ja pisząc miałam na uwadze "fajny film wczoraj widziałem" film,dla jednych wartosciowy,dla drugich niekoniecznie,a dla innych ......

Wypowiedź spontanicznie sie rozszerzyła(moze niepotrzebnie) ....ogolnie sens był jeden.....doszukiwanie,czy tez niedoszukiwanie się zła wszedzie i we wszystkim.


Mirelko......o co chodzi?.... bo nie bardzo rozumie,a jak nie rozumie to pytam :)
Jesteś jak dla mnie "wyjątkową" osobą....drugiej takiej jak Ty tu nie znajduje.
Uwielbiam Cie czytać,choć przyznaję,że czasem mam niemałe trudności w zrozumieniu Twoich słów.
Mogłąbyś troszeczke jasniej?

Co do pytań Mirelko....postaram sie odpowiedzieć,choć nie wiem do czego zmierzasz,a chciałabym wiedzieć.
Moze żle robie, źle rozumuje......wytłumacz mi proszę.


Zadaj sobie tylko pytanie… ile Łaski Bożej było w tym żebyś się nie stoczyła.
..... ogrom.

Czy nie uważasz ,że to co doświadczyłaś jest już zbyt wielkie …nie miało wpływu na Twoje całe Zycie…?
..... miało,bo jakże inaczej? Zawsze ma....tak przynajmniej uważam,ale uważam też,ze to czego doswiadczyłam,co się wydarzyło(a duzo zła było) nie stanowi usprawiedliwienia na przyszłośc.

czy najgorsze to jest się stoczyć???
..... a nie jest?
"Stoczyć sie" to szerokie pojęcie dla mnie i na pewno nie ogranicza sie tylko do "czegos"jednego.

Te wszystkie doświadczenia zagrożeń… mało są bolesne??? Bo przeciez jak patrzy się na film załóżmy z treścia przemocy...to nie wpływa ona na nasza wrazliwość? Bo wyjasnieniem jest tak nie bede przecież robić i powielać?
.... bolesne i owszem.
Co filmów z trescia przemocy,a wrazliwością....
Mirelko na mnie wpływa,ale inaczej chyba niz masz na myśli.Nigdy podczas oglądania nie pomyślałam,nie powiedziałam.....ja tak robić nie będe.Nie lubie filmów z bijatykami ,ale jesli juz wątek się pojawi,to nie przełączam kanału...ot patrze bezmyślnie na film,czekam na zmiane akcji.....np. To film tylko.
Natomiast widząc na ekranie (inną przemoc)np. przemoc domowa,zdrady,morderstwa....cierpienie... itp....bardzo przeżywam i wydaje mi się ,że uwrażliwiam jeszcze bardziej.
Nie wyszukuje zła, nie skupiam sie na nim,staram sie raczej odczytać jakiś głębszy sens,bo czasem jest gdzies ukryty,a czasem niema go wcale.

Niewiem,ale chyba inaczej czytam i inaczej ogladam.

Czy cierpienie można mierzyć i ważyć???
....NIE.

Lenko ... przypomnij sobie jaki miałaś wpływ na te zagrożenia...
.... hm...mogłam sie buntować?nie słuchać,?robić na przekór?(rodzicom),mogłam pić,ćpać,zdradzać itp. powielać to co widziałam tu czy tam?
Nie rozumię Mirelko?

Czy dalej uważasz ,że nad wszystkim masz kontrole???Bo decydujesz o wyborze co dobre , a co złe?
.....oczywiście,że nie mam kontroli,nie wiem co się wydarzy, nie wiem co zrobię jutro,czy za x lat,unikałam i unikam słów nigdy i napewno ,bo w nie zwyczajnie nie wierzę.
Staram sie iść dobra droga,dobro wybierać,ale czy zawsze tak jest?.....pewnie nie.

Bardzo wiele zalezy odemnie samej,ale nie tylko.
Nie jestem wszechwiedzaca ani samowystarczalna.


Mirelko wciaz nie rozumie sensu powyższych pytań,choć może łapać zaczynam o co też może Ci ogólnie chodzić.
no chyba tak......
Ty piszesz o nie pomniejszaniu zagrożeń duchowych,a ja o nie dopatrywaniu sie we wszystkim zła.
Ty,ze sami to nie możemy nic,a ja,że możemy wiele.
Ty,że nie od nas zalezy,a ja ze zalezy.
Piszemy jakby przeciwstawnie,ale myślę,że jednak i jedno i drugie jest zgodne z prawdą.

....ale namieszałam :-D

Anonymous - 2012-07-15, 11:06

lena napisał/a:


Bardzo wiele zalezy odemnie samej,ale nie tylko.
Nie jestem wszechwiedzaca ani samowystarczalna.





Witam Cie Lenko :)
Całe sedno w tych dwóch zdaniach i to jest dla mnie meritum...szczególnie w temacie zagrozeń duchowych.
Jesli chodzi o równowagę , czyli wypośrodkowanie między jedna skrajnościa a drugą....to zacytowałam powyżej o.Augustyna i on pieknie oddaje wyraz źródła z których biora się skrajności.

Tak Lenko mam bardzo wielki problem przelewania , wyrażania wszystkiego co chciałabym przekazać...może kiedyś się naucze czytelniej...zrozumiale...

http://www.youtube.com/wa...&feature=relmfu

pozdrawiam :)
Ps.Też lubie przypatrywać się z drgnieniem serca na Bożą miłość , która objawia się w Twoim zyciu, o którym tutaj wspominasz...
Niech Pan Błogosławi Tobie i Twoim bliskim...
Wdzięczni Bożej Miłosci ..Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Sw....

Anonymous - 2012-07-15, 12:55

lena napisał/a:
Mirelko wciaz nie rozumie sensu powyższych pytań,choć może łapać zaczynam o co też może Ci ogólnie chodzić.
no chyba tak......
Ty piszesz o nie pomniejszaniu zagrożeń duchowych,a ja o nie dopatrywaniu sie we wszystkim zła.
Ty,ze sami to nie możemy nic,a ja,że możemy wiele.
Ty,że nie od nas zalezy,a ja ze zalezy.
Piszemy jakby przeciwstawnie,ale myślę,że jednak i jedno i drugie jest zgodne z prawdą.

....ale namieszałam



Leno ja tez nie widze rozbieżności... inny styl, inne przemyślenia ale te same wnioski. Rózne drogi prowadza do Rzymu...


Mirela napisał/a:
Tak Lenko mam bardzo wielki problem przelewania , wyrażania wszystkiego co chciałabym przekazać...może kiedyś się naucze czytelniej...zrozumiale...


Mirelo ale robisz to tak uroczo, że ja przynajmniej ja problemu nie widzę.)))
miło sie was odbiera pozdrawiam gorąco.

Anonymous - 2012-07-15, 14:38

Dziekuję Mirelko:).......i nie zmieniaj stylu,bo to on miedzy innymi czyni Cię wyjatkową ,a że czasem musze kilka razy poczytać,przeanalizować,podumać.....dobrze mi zrobi :))))

Pozdrawiam serdecznie.


Ps.
Kiedy już wysłałam poprzednią wiadomość olśniło mnie....

Od czego to zalezy?....pytam?

Od nas samych.


......że to o te słowa najprawdopodobniej chodziło :)

Pozdrawiam serdecznie.

Anonymous - 2012-07-15, 18:57

Kochani dajcie spokój spójrzcie na liczniki ten film pobił już "Bohaterów" uważam, że bardziej wartościowy film. Proszę zapomnijcie o tym linku bo będę miał wyrzuty sumienia że nakłaniam Was do zejścia z drogi wiary.
Anonymous - 2012-07-15, 20:10

Tolek.....nie przesadzaj :)....i nie przypisuj sobie az takiej mocy;)

Nic złego sie nie stało przecież... ot dyskusja,wymiana poglądów...spokojna i grzeczna w moim mniemaniu.

Ps.
...a tak swoją drogą to ..... przestańcie,ale nowy tytuł podajesz ;)
Czyżbyś chciał kolejnej dyskusji?
Żartuje :)))))


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group