Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak uratowac takie małżeństwo?

Anonymous - 2012-07-12, 20:40

Moniko Mario, napisałaś:
......kochająca całym sercem kobieta moze pokonac kryzys małżeński lubiącego flirty, zakochanego ( podobno) w innej, mrukliwego, obrażalskiego faceta..........


a może.................
poflirtuj z mężem?
chyba potrafisz?!?!?!?!?!
może sms z krótkim ale treściwym: Kocham Cię, Myślę o Tobie, Tęsknię...... itd.
każda kobieta to potrafi, a jak zaczniesz pisać takie smsy częściej niż koleżanka to Twoich będzie więcej:)
kiedyś usłyszałam, że każdy prawdziwy mężczyzna lubi słodycze, może jakiś drobiazg do śniadania (do pracy) dołączysz z małą karteczką "Kocham".

kochana bądź kreatywna, niech myśli o Tobie,
nie bądź namolna, daj mu oddychać,
ale nie daj zapomnieć że jesteś, że Kochasz, że czekasz, i pamiętasz o nim nieustannie bo jest Twoim mężem i ważną dla Ciebie osobą.

ściskam
m.z.

Anonymous - 2012-07-13, 15:39

m.z. napisał/a:
może sms z krótkim ale treściwym: Kocham Cię, Myślę o Tobie, Tęsknię...... itd.
każda kobieta to potrafi, a jak zaczniesz pisać takie smsy częściej niż koleżanka to Twoich będzie więcej:)

Podejrzewam, że to dobra rada... Tylko, że ta koleżanka wogóle do niego nie pisze, ani nie dzwoni. To on do niej wydzwaniał i wypisywał. Dlatego to takie trudne... Bo nie wiem, może się myle, ale nie chcę się poniżac. Wiele razy powiedział mi, że się mu narzucam, a chciałam tylko z nim trochę pogadac... W końcu nie ma go w domu prawie wogóle. Wiem, że robię wiele błędów, ale czasami mam wrażenie, że obijam się o głaz. Pojawiają się jakieś rysy, peknięcia... Ale często wraca do stanu pierwotnego.
I proszę o jeszcze jedną radę. Może to głupota, ale dla mnie to ważne. Mąż i tamta jeszcze jakieś 2-3 miesiące temu ugadywali się na małego kotka dla naszej córeczki. Podobno mamy go odebrac, juz dorósł. Tylko, ze problem polega na tym, że ja wiem, że to niewinne zwierze, ale naprawdę boję się, ze będzie mi za duzo przypominał o niej. W sumie mąz niby powiedział, że postara się odebrac go razem ze mna, ale trochę kręcił. Po wymianie zdań stwierdził jednak, że kotka nie bierzemy. Tylko, ze on dalej z nią pisał.... Czuy za duzo oczekuję chcąc by zerwał z nią kontakt? Skoro chce byc z nami?

Anonymous - 2012-07-13, 23:12

Cytat:
Czuy za duzo oczekuję chcąc by zerwał z nią kontakt? Skoro chce byc z nami?

Moniko czy dużo oczekujesz??
a broń Boże ...wszak to naturalne skoro ma byc z wami,skoro rodzina....
ale wybór i decyzja ma byc jego....

bo tylko wtedy zrobi to faktycznie i z siebie....

pozdrawiam

Anonymous - 2012-07-14, 01:35

Moniko....nie jesteś za słaba....jestes tylko "narwana",działasz jak każdy z nas na podobnym etapie.....chcesz juz.
My też chcieliśmy,ale o krok dalej jesteśmy,dlatego też rozumiemy.....i....dziś "upominamy"....tak się nie da.

Co do wiary?
Też zaniedbałam przez jakiś czas,bo dzieci jedno po drugim,bo czasu nie było....
Jednak, nie chodzi mi o rozliczenie Ciebie,o jakieś tłumaczenia,o to co było....mnie to nie interesuje,chodzi o teraz,i o Ciebie wyłacznie.
Pisałaś ,ze mąż utracił wiarę i że chyba nie wierzy....i....tak jakby upatrujesz sie w tym winy.
Dlatego tez zapytałam.....a co z Twoją wiarą?
Jesli na bakier....popraw to.

Ale byłam zawsze uczona, że kobiecie nie wypada za często mówic kocham i przepraszam, bo to facet powinien się starca. Wiec moze nie do końca mówiłam szczerze i tak często jak byc powinno.

Moniko.....no weź przestań....duża dziewczynka jestes i chyba wiesz,że przepraszam nalezy się zawsze kiedy zawiniliśmy.Mam świadomość zła...przepraszam.
Fakt...czasem to przepraszam nie wystarcza,ale to pierwszy krok.
Uczono Cię fatalnie.....mnie nie uczono wcale,ale dorosła juz jesteś,dojrzała i powinnaś wiedzieć.
Nie chodzi równiez o to,żeby paplać kocham bezustannie,ale przypomnienie ot tak czasem nie zawadzi.
Mój mąz "paple" po kilka razy na dzień co mnie drażni.....może porąbana jestem,może powinnam sie cieszyć....niewiem.Nie komentuje...."paple" to samo wedle jego oczekiwań ....tez cię kocham,bo kocham,ale nuzy mnie ta "paplanina". Może potrzebuje,może czuje sie niepewnie z jakiegoś nie znanego mi powodu,moze....niewiem,ale odwzajemniam.Mnie nie szkodzi,a jest zgodne z prawdą.
Ponadto.....co to znaczy,ze facet powinien sie starać?
Owszem ,powinien,ale ,ze kobieta juz nie?
Starać powinni sie oboje,do końca zycia,bo na tym polega między innymi małżeństwo.

Moniko....jak pisze mz...poflirtuj z mężem,spontaniczne .......kocham....kiedy wrócisz,tęsknię...działa cuda.

Co do kotka.....jesteście zdecydowani oboje?....kierunek schronisko i kotek od mamy i taty dla córci jest.
Kotków Ci u nas dostatek.

Anonymous - 2012-07-14, 08:48

lena napisał/a:
Ponadto.....co to znaczy,ze facet powinien sie starać?
Owszem ,powinien,ale ,ze kobieta juz nie?
Starać powinni sie oboje,do końca zycia,bo na tym polega między innymi małżeństwo.

Pod warunkiem jak to sie wie :mrgreen: :mrgreen:
ale mozna tez inaczej ...
nie widziec włąsnych błedów i przez to nie umiec powiedziec przepraszam...

no bo i za co?? skoro jam nieskalany/nieskalana........

czasem to smutna rezczywistośc:jaka stworzył ktos jeden
a drugiemu pozostaje w niej zyć bo ma własnie zasady
wynikające z odpowiedzialności za......


może teraz z lekka zbłądze :oops: :oops:
ale tak sobie dumam
..ze chyba jakos łatwiej jest tym co maja wszystko w przysłowiowej d.......

pozdrawiam

[ Dodano: 2012-07-14, 10:22 ]
lena napisał/a:
Mój mąz "paple" po kilka razy na dzień co mnie drażni.....może porąbana jestem,może powinnam sie cieszyć....niewiem.Nie komentuje...."paple" to samo wedle jego oczekiwań ....tez cię kocham,bo kocham,ale nuzy mnie ta "paplanina". Może potrzebuje,może czuje sie niepewnie z jakiegoś nie znanego mi powodu,moze....niewiem,ale odwzajemniam.Mnie nie szkodzi,a jest zgodne z prawdą.


heee...tak mnie naszło

Czego chce kobieta ,tego nie wie nikt
Czego pragnie serce jej?

czasem myślisz az po świt .
Chłopie spoko -ani płacz,ani sie z tego śmiej.

To sa cieżkie dni kobiece-a ty
o tym wiedze miej..........



:lol: :lol:

Anonymous - 2012-07-14, 11:02

Norbert1 napisał/a:
..ze chyba jakos łatwiej jest tym co maja wszystko w przysłowiowej d.......

Akurat to tak często słyszę od męża.... I on te zasady w życie wprowadza. Te jego flirty i romansiki... Miał ich tak dużo, choc opierały się głownie na smsowych znajomościach. Z tą ostatnią... Zakochał się. A to boli, oj jak boli.
lena napisał/a:
Ponadto.....co to znaczy,ze facet powinien sie starać?
Owszem ,powinien,ale ,ze kobieta juz nie?
Starać powinni sie oboje,do końca zycia,bo na tym polega między innymi małżeństwo.

Jak tak patrzę z perspektywy czasu to staralismy się oboje, a ja bardziej. Ale moje starania zniweczyła jego znajomośc z jedną z koleżanek. Zaczął mnie oszukiwac, kłamac... Dla mnie nie miał czasu. Kiedy ja i dziecko byliśmy chore, on nie spytał się jak nam minął dzien, jak się czujemy... Ale ją pytał jak miewa się jej mama w szpitalu. Pamiętam, jak po kolejnej awanturze o jego flirty nałykałam się tabletek.... Była taka kłotnia, on pobił kieliszki, ja chciałam tylko zasnąc.... A Ola patrzyła na nas z takim bólem... Oboje wtedy bylismy nieodpowiedzialni. Wtedy ja postanowiłam się zmienic.... Bałam się o siebie i dziecko, poszłam do psychologa.... Próbowałam byc lepsza.... Ale co rok to prorok, co rok to inna koleżanka.... A teraz ta odebrała mi nawet jego miłośc. czemu to robi? Wiem, że mamy tak wiele problemów, ale czemu?

Anonymous - 2012-07-14, 11:27

MonikaMaria3 napisał/a:
Ale co rok to prorok, co rok to inna koleżanka.... A teraz ta odebrała mi nawet jego miłośc. czemu to robi? Wiem, że mamy tak wiele problemów, ale czemu?


a może z prostej przyczyny robi to, bo nie dajesz mu zakazów. Zony jego kolegów, ktorzy sie zmienili po slubie choć posepowali podobnie jak mąż twój jednak jakieś zasady wcielili.

To Moniko cierpliwie znosisz męża zachowania. Myslisz, że on zaprzestanie w końcu? co takiego by musiało się stac by tak zrobił?
A tak to jak w przysłowiu żona jak szafa, przesunie się... stój twardo na swoim miejscu, nie dawaj sobie odbierać należnej sobie pozycji.

Wiesz podziwiam cie za twoja cierpliwość w czekaniu aż mąż zobaczy jak cie traktuje ale może czas juz na inne zachowania po twojej stronie.
Ustalić zasady, i potem ich sie trzymać. A nadrzędna to ustalenie czasu dla rodziny po pracy, ustalenie jakiegoś też tam czasu osobno spędzanego przez was. No i najważniejsze koleżanki są po mnie, nie przede mna, nad mna.

Tylko czy ty umiesz negocjować z mężem jak będziecie ustalać te zasady? czy ty będziesz umiała odpowiednio reagować na odstępstwa od zasad?
Nie płaczem, złością ale stanowczą spokojną postawa NIE dla łamania zasad, które wspólnie wynegocjowalismy....

Wiesz za łamanie przepisów ponosi sie konsekwencje, zasady wnosi sie by żyło sie wbrew pozorom bezpiecznie i pewnie. I poprzez takie zycie człowiek uczy sie warunkowania.
Postepuje własciwie nagroda, czytaj zgodnie z zasadami..omijam je, łamie czeka mnie kara.

A jak ktoś nagminnie łamie przepisy i nie spotykają go żadne konsekwencje to uczy sie że tak można, że w tym nie ma niczego złego. A odkręcenie takiego przekonania, iż mnie nie wolno jest wraż z przyzwyczajeniem sie do tego coraz trudniejsze...

Anonymous - 2012-07-14, 23:41

bywalec napisał/a:
a może z prostej przyczyny robi to, bo nie dajesz mu zakazów. Zony jego kolegów, ktorzy sie zmienili po slubie choć posepowali podobnie jak mąż twój jednak jakieś zasady wcielili.

Nie powiem, ostatnio daję mu zakazy. I on stara się ich nie łamac. Ale ciężko nie kontaktowac się z kobietą, z którą razem pracują. I to jest straszne. On w sumie nawet chciał się przenieśc, ale miałby tylko pół etatu... A tu ma wielu znajomych. Nie wiem, nie wiem Bywalec, co robic. Nie chcę go trzymac w klatce, ale nie mogę się zgodzic by z nią pisał... A gdy znowu to zrobi? Co wtedy? Wyrzucic go? Samej się wyprowadzic z dzieckiem? Ale gdzie? Zeby to było takie łatwe....
bywalec napisał/a:
Wiesz podziwiam cie za twoja cierpliwość w czekaniu aż mąż zobaczy jak cie traktuje ale może czas juz na inne zachowania po twojej stronie.
Ustalić zasady, i potem ich sie trzymać. A nadrzędna to ustalenie czasu dla rodziny po pracy, ustalenie jakiegoś też tam czasu osobno spędzanego przez was. No i najważniejsze koleżanki są po mnie, nie przede mna, nad mna.

Tylko czy ty umiesz negocjować z mężem jak będziecie ustalać te zasady? czy ty będziesz umiała odpowiednio reagować na odstępstwa od zasad?

Chciałbym, żeby ktoś próbował mi w tym pomóc. I chciałabym miec na to czas. teraz mąż znowu jest w pracy. Nie dzwoni, nie pisze... Kiedy próbowałam z nim rozmawiac rano, wściekł się. Ze znowu to wszystko drąże. Ale kiedy mamy o tym pogadac? Ta jego obojętnośc.... Niechęc do rozmowy.... Że niby mu ciężko... A ja? Czy mi ma byc lekko? Po tym, co zrobił, czego się od tamtej dowiedziałam... Mi też jest bardzo ciężko, ale on wychodzi z założenia, że to on został najbardzieej poszkodowany.

Anonymous - 2012-07-15, 18:32

MonikaMaria3 napisał/a:
Nie powiem, ostatnio daję mu zakazy. I on stara się ich nie łamac.


myslisz, że może w tym problem w twoim byciu za mało asertywną?
Jak piszesz stawiasz jakieś ultimatum to mąż jednak sie stara i przestrzega.

MonikaMaria3 napisał/a:
Chciałbym, żeby ktoś próbował mi w tym pomóc. I chciałabym miec na to czas. teraz mąż znowu jest w pracy. Nie dzwoni, nie pisze..


może mediator, terapia wspólna pomogłaby wam? Jaki stosunek ma mąż do tego...
Bo rzeczywiście wałkowanie tematu jak druga strona sie zamyka na dialog to raczej trudne.
Ale zamykac sie moze też z powodu braku porozumienia w takich rozmowach. Każdy mówi ale nikt nie słucha. Terapeuta uczy słuchac tego co druga strona do nas mówi...

Tylko mnie najmocniej niepokoja romanse. Czy on widzi coś złego w tym, że romansuje?
Dlaczego uważa
MonikaMaria3 napisał/a:
on wychodzi z założenia, że to on został najbardzieej poszkodowany.

Anonymous - 2012-07-15, 19:59

MonikaMaria3 napisał/a:
że obijam się o głaz. Pojawiają się jakieś rysy, peknięcia...
MonikoMario każdy głaz można rozbić uderzając w jego serce, jest tylko mały problem trzeba wiedzieć gdzie ono jest. Najprostszą metodą jest obserwować i patrzeć sercem i wówczas lekkie puknięcie rozbije ten głaz na małe kamyczki lekkie do uniesienia.
Anonymous - 2012-07-15, 21:46

bywalec napisał/a:
Tylko mnie najmocniej niepokoja romanse. Czy on widzi coś złego w tym, że romansuje?
Dlaczego uważa
MonikaMaria3 napisał/a:
on wychodzi z założenia, że to on został najbardzieej poszkodowany.

W tej całej sytuacji z tą ostatnią kobietą chyba jednak na to wpadł, bo jak powiedział; "Już nigdy więcej, już nie chcę, przeżywałem koszmar. Nie było się czym chwalic, nie było z kim pogadac, bo się wstydziłem, że tyle osób cierpi", ale jak do tej pory nigdy nie widział w tym nic złego, że koleżankom pisał "tęsknię", "nie mogę się doczekac poniedziałku" itp.... Że więcej czasu poświęcał na rozmowy z nimi, niż ze mna. Wiem, że mnie nie zdradził, ale jak sam się przyznał z tą ostatnią było "blisko"
Tylko, że ja nie do końca mu wierzę, że to już koniec. Może dostał nauczkę, że źle robi, a może będzie się z tym bardziej krył. Nie wiem, nie wiem, czy mogę mu ufac. To takie trudne Bywalec, duzo trudniejze niż myslałam... Tym bardziej, że widują się codziennie, ale ich miłosc to były głównie smsy i telefony z jego strony... No i chyba ze dwa spotkania. Mówił, że trwało to tydzień, ale ten koszmar ciągnął się miesiącami, bo ciągle wracalismy do tego. On przestawał z nią pisac na 2-3 tygodnie, a potem znowu pisał i wydzwaniał, a wszytko usuwał i kłamał. teraz nie pisał miesiąc i wysłał tylko tego smsa, że przeprasza. Znowu to usunąl. Była awantura. Ale smsa o tym, że nie bierzemy od niej kotka wysłał i nie usunąl. No i wogóle fakt, że mimo tego, że uwielbia koty, to jednak z niego zrezygnował żeby mnie nie ranic, to chyba sporo... Nie?

[ Dodano: 2012-07-15, 21:47 ]
W kazdym bądź razie chcę mu wierzyc, ale to trudne. baaardzo. :cry:

Anonymous - 2012-07-15, 22:29

MonikaMaria3 napisał/a:
"Już nigdy więcej, już nie chcę, przeżywałem koszmar. Nie było się czym chwalic, nie było z kim pogadac, bo się wstydziłem, że tyle osób cierpi",


i słusznie, że choć do takich refleksji doszedł, że inni przez to cierpią. Pytanie tylko dlaczego nie pozwalasz mu na to "cierpienie" tylko mu wspólczujesz.
Czujesz się winna, że mu nie ufasz? bo piszesz:.."Tylko, że ja nie do końca mu wierzę, że to już koniec"...

MonikaMaria3 napisał/a:
ale jak do tej pory nigdy nie widział w tym nic złego, że koleżankom pisał "tęsknię", "nie mogę się doczekac poniedziałku" itp.... Że więcej czasu poświęcał na rozmowy z nimi, niż ze mna



a skąd takie przekonanie? Może i widzieli ale skoro ty to akceptowałaś bo inne żony jednak swoim mężom dały od początku ultimatum, to dlaczego ktoś inny miał się wtrącać.
Uważasz, że to inni powinni go karcić za takie zachowania a nie ty? Może i to robili, nie wiesz bo to nie ma znaczenia.
Znaczenie ma tylko jak ty do tego podchodzisz i jak reagujesz.

MonikaMaria3 napisał/a:
Może dostał nauczkę, że źle robi


jaką? widzisz jakieś zmiany w jego zachowaniu na pozytywne dla siebie? Jeśli tak to dlaczego szpiegujesz jego telefon, komputer i wiesz, że jednak jakiś kontakt ma, nie tylko na temat związany z pracą.

Anonymous - 2012-07-16, 00:28

Cytat:
jaką? widzisz jakieś zmiany w jego zachowaniu na pozytywne dla siebie? Jeśli tak to dlaczego szpiegujesz jego telefon, komputer i wiesz, że jednak jakiś kontakt ma, nie tylko na temat związany z pracą.

Tak jakieś pozytywne zmiany są. W kazdym bądź razie im mniej ględze, tym on bardziej się stara. Ale z tym szpiegowaniem,... Chyba jednak masz racje. Nie, to nie jest tak, że codziennie robię przegląd. Tylko wtedy, kiedy coś poczuje. Nie wiem, co to jest. Ale każde kłamstwo z jego strony wykryłam dzieki temu " czemus" I nigdy, niestety, się nie pomyliłam.

Anonymous - 2012-07-16, 08:31

MonikaMaria3 napisał/a:
Tak jakieś pozytywne zmiany są. W kazdym bądź razie im mniej ględze, tym on bardziej się stara. Ale z tym szpiegowaniem,... Chyba jednak masz racje. Nie, to nie jest tak, że codziennie robię przegląd. Tylko wtedy, kiedy coś poczuje. Nie wiem, co to jest. Ale każde kłamstwo z jego strony wykryłam dzieki temu " czemus" I nigdy, niestety, się nie pomyliłam.



POdsumujmy to Moniko...
chcesz jak piszesz: "W kazdym bądź razie chcę mu wierzyc, ale to trudne. baaardzo" tylko to "coś" czytaj intuicja każe ci go sprawdzić, po którym zawsze wykrywasz kłamstwo i zabrania jednak wierzyć.
Pytanie
- jak chcesz sie zmusić by mu ufać skoro intuicja potwierdzona mam rację, on nie jest ze mna szczery ci tego zabrania.

Chcesz przestać wierzyć samej sobie i intuicji, zdrowemu rozsądkowi, który jeszcze jako tako postrzega realnie rzeczywistość?
czy wolisz żyć w wyobrażeniu jakie stworzyłąś o mężu dla siebie, wpasowaniu tego wyobrażenia na siłę pomimo, iż coś temu zaprzecza?...

Bo wiesz, to drugie jest mozliwe. Ludzie potrafią żyć swoimi wyobrażeniami o kimś, inna sprawą już jest jak żyją, jaki związek tworzą i jak podług tego sami daja sie traktować.

Jesli chcesz życ w szacunku do siebie, w harmonii ze sobą samą to chyba czas przestać na siłe odrzucać to coś co ci mówi mąż nie jest szczery, mam prawo do braku zaufania i pójść tym tropem ustalając jakieś zasady i reguły związku.

Bo ja czytam tylko z twoich postów, to moja wina, jestem gderliwa, za mało ufam, wierze temu "coś" po ktorym wychodzą jego kłamstwa i wtedy jestem niefajna dla mężą i jeszcze mocniej gderam, kontroluję i naciskam na niego. On wtedy ucieka ode mnie, nie chce rozmów, czuję sie źle bo mnie odrzuca.

A jaki w tym udział ma mąż, że tak czujesz i się zachowujesz, ma jakiś, można z tym coś jednak zrobić, jak myslisz zrobi to dla ciebie bo cie kocha i szanuje?

Może włąśnie trzymanie sie jakis reguł gry w związku by to potwierdziło jak dalece kocha i jest w stanie coś dać od siebie...bo jeśli nie to jak chcesz stwierdzić czy jakieś zamiany zaszły?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group